To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - jak naprawić małżeństwo

Anonymous - 2015-04-19, 14:16
Temat postu: jak naprawić małżeństwo
Witam wszystkich.
Moja historia jest pewnie jak wszystkie inne. Mąż stracił zainteresowanie moja osoba, zdradził mnie i chciał rozwodu. Ja nie potrafiłam sobie z tym poradzić. Strasznie cierpialam- nawet bardziej bolało mnie to, że nie chce walczyć o nasze małżeństwo niż cała zdrada. Nie mogłam zrozumieć dlaczego osoba którą kocham nad życie mogła mnie tak zranić. Mimo wszystko chciałam wybaczyć i naprawić to co było złe między nami. Wracaliśmy do siebie kilka razy, jednak zazwyczaj kończyło się to ogromna kłótnia i rozstaniem. Teraz ponownie się wprowadzialam- daliśmy sobie jeszcze jedna szansę. Tylko nie wiem co robić aby mogło się wszystko ułożyć. Są dni, że wygląda jakby mogło się wszystko ułożyć, ale są też dni gdy wszystko się sypie widzę ze jest smutny, zamyślony i przygnebiony. Wiem też, że jego uczucia do mnie nie są już takie jak kiedyś. Co zrobić aby on ponownie mnie pokochał, aby był ze mną szczęśliwy. Bo jego szczęście uszczesliwia mnie.
Proszę o pomoc.

Anonymous - 2015-04-19, 14:49

Witaj Zrezygnowana

Niewiele napisałaś o sobie i swoim małżeństwie.
Coś chyba szwankuje w Waszym małżeństwie z komunikacją. Warto popracować nad tym zagadnieniem. Rozwód może się wydawać dobrym rozwiązaniem w momentach kłótni, konfliktu. Jednak wprowadza on najczęściej więcej bólu niż ulgi.

Na początek polecam rekolekcje, kazania i konferencje umieszczone na naszej stronie. Niektóre wygłoszone zostały przez ludzi świeckich, doświadczonych w ratowaniu małżeństw (pp. Jacek Pulikowski, Mieczysław Guzewicz). Są i świetne teksty księży (ks. Marek Dziewiecki, ks. Piotr Pawlukiewicz, o. Jacek Salij). Spójrz tutaj:
http://sychar-rekolekcje.blogspot.com/
lub poszukaj na youtube.

Możesz spróbować też polecanej literatury fachowej. Z własnego doświadczenia muszę powiedzieć, że bardzo dużo daje.

Anonymous - 2015-04-19, 15:37

Nasze małżeństwo trwa niecałe 2 lata. Nasza miłość była bardzo intensywna na początku. Z czasem się to zmieniło (ja uważałam, że miłość dojrzala). Nadal się kochaliśmy ale pochłonęła nas praca. Mąż zaczął uważać, że mu się nudzi, że nie czuje tej chęci przebywania ze mną jak kiedyś. Potem doszło do kryzysu i jesteśmy w martwym punkcie. Niby rozmawiamy ze sobą, ale widzę ze to nie jest to,że on chce czegoś więcej. Zadaje mu dużo pytań, ale sam nie potrafi się określić, czego tak naprawdę chce. Wiem ze chce naprawić, ale uważa że nie wie co ma zrobić, aby jego uczucia wróciły. Ja staram się być cierpliwa i kochająca. Nie płakać w jego obecności (co nie jest latwe). Ale widzę, że nic się nie polepsza...I szukam rady jak to wszystko przeżyć.
Dziękuję za linki. Na pewno obejrzę.

Anonymous - 2015-04-20, 11:37

zrezygnowana napisał/a:
Co zrobić aby on ponownie mnie pokochał, aby był ze mną szczęśliwy.
Bo jego szczęście uszczesliwia mnie.



To szokujące pytanie i wyznanie w jednym.
Całe twoje szczęście oddajesz w ręce innego człowieka, od niego uzależniasz.

Dlaczego nie pytasz co masz zrobić byś TY MOGŁA BYĆ SZCZĘŚLIWA, tylko pytasz co zrobić byś jego mogła uszczęśliwić... oczekujesz że w związku z tym, z jego szczęścia COŚ ci kapnie?
To postawa niewolnika, który czeka na jałmużnę.
Tak chcesz spędzić życie, swoje życie, realizując plan uszczęśliwiania męża? A co z Tobą?

Anonymous - 2015-04-20, 12:11

zrezygnowana napisał/a:
Nasze małżeństwo trwa niecałe 2 lata.


A ile wy macie lat ?


Podejrzewam , że niezbyt wiele
i jak to młodzi mieliście i macie bajkowy obraz małżeństwa .
Czar prysł , okazało się , że ani ty królewna
ani on rycerz , ani połówki .
Już stracił zainteresowanie ? :roll:
Już zdązył zdradzić , kilka "rozstań" ?
Ja rozumiem , że teraz szybko się zyje , ale żeby aż tak szybko ? :shock:


No chyba , że to taka historia .
Znacie się i żyliscie ze sobą ( mieszkaliście , spaliście ) kilka lat a może i dłużej .
Wreszcie ślub .
I tu klasycznie - od razu "kryzys" .
( na forum pełno takich przypadków )


Zatem , która wersja ? :roll:


===============================================

Kenya ,
to szokujące dla ciebie .
Dla mnie nie bardzo .
Dla jeszzce kogoś - nie wiem ?

Inna rzecz , że różnie można rozumieć te słowa ,
a zwłaszcza w praktyce realizować .
Ale własne szczęście też ważne , choć różnie można i do niego podchodzić .
Takie jest moje zdanie .

Anonymous - 2015-04-20, 15:07

mare1966 napisał/a:
Inna rzecz , że różnie można rozumieć te słowa , a zwłaszcza w praktyce realizować .
Ale własne szczęście też ważne , choć różnie można i do niego podchodzić ..


Nie mam wpływu na czyjś odbiór, wiem tylko co ja chciałam przekazać i tego się trzymam.
Tak czy owak, jedno jest ABSOLUTNIE pewne, nieszczęśliwy człowiek szczęścia nikomu nie da gdyż sam ma jego deficyty. Zatem zawsze trzeba zaczynać od siebie. :-)

Anonymous - 2015-04-20, 15:39

Tak,wiec spróbuję odpowiedzieć na wszystkie pytania. Mamy po 28lat. Mieszkaliśmy przed ślubem 2 lata razem. I raczej spodziewaliśmy się ze życie to nie bajka...choć nigdy nie spodziewałam się, że aż tak życie może zaskoczyć. Ale to raczej głupie stwierdzenie, ponieważ chyba żadna zdradzona kobieta się tego nie spodziewa.
Co do naszych rozstań to wynikały one ze zdrady i całego kryzysu jaki nastąpił w naszym małżeństwie. Ja odchodziłam i wracałam, ponieważ ciągle miałam nadzieję na naprawę naszych relacji. Jestem osobą która nie lubi się poddawać, może dlatego ta nadzieja ciągle budziła się we mnie.
Jeśli chodzi o moje szczęście to oczywiście jest ono dla mnie bardzo ważne, dlatego walczę o szczęście z moim mężem:) ja w naszym krótkim małżeństwie byłam naprawdę szczęśliwa ale możliwe, że to przysłonilo mi prawdę i nie zauwazylam, że dla mojego męża wcale nie oznacza to samo co dla mnie. Dlatego tak naprawdę teraz ważne jest dla mnie aby on odnalazł się w tej całej sytuacji i potrafił odszukać prawdziwe uczucia do mnie. Dla niektórych może to być głupie, ponieważ wg moich najbliższych to mąż powinien się starać, przecież to on przyczynił się do całego kryzysu. A ja jestem zdania, że do kryzysu przyczynilismy się oboje. Mąż odpowiedzialny jest sam za zdradę.
Czy macie jakieś pomysły na uzdrowienie małżeństwa?

Anonymous - 2015-04-20, 16:23

Trudno mi sobie jakoś wyobrazić, że w okresie 2 lat od ślubu można kilka razy się rozejść i zejść i jeszcze zaliczyć zdradę (albo zdrady).
Może powinniście się zastanowić czy to co Was łączyło to była rzeczywiście miłość?

Anonymous - 2015-04-20, 16:24

kenya napisał/a:
Tak czy owak, jedno jest ABSOLUTNIE pewne, nieszczęśliwy człowiek szczęścia nikomu nie da gdyż sam ma jego deficyty. Zatem zawsze trzeba zaczynać od siebie. :-)


Trudno być szczęśliwym kochając nieodwzajemnioną miłością....chyba, że rozmawiamy o sytuacjach teoretycznych.

Anonymous - 2015-04-20, 17:12

"Jak naprawić małżeństwo" ?

Małżeństwo to : jakaś kobieta , jakiś mężczyzna ( jestem staroświecki :mrgreen: )
i RELACJE jakie pomiędzy sobą tworzą .

Zacznij zatem od POPRAWY siebie .
To proces , zajmie ci całe życie .
Ale ta ciągle lepsza "ty" będzie budowała
coraz lepsze relacje .........w sobą , Bogiem i innymi ( w tym z mężem ) .

Napisałaś tak mało w tak trudnej sprawie
a oczekujesz konkretnych rad .
Spójrz w watek np. Ignacego .
To facet , a rozpisał sie i na dodatek bardzo emocjonalnie ,
choć nie podał zbyt wielu twardych faktów .

Przyjrzyj się twojej i rodzinie męża ,
bo tam sie uformowaliście .
A potem dopiero waszemu związkowi ( i ewentualnym związkom uczuciowym przed wami ) .
Nic się nie dzieje bez przyczyny .


Cytat:
Jestem osobą która nie lubi się poddawać, może dlatego ta nadzieja ciągle budziła się we mnie.

Skąd zatem nick "zrezygnowana" ?

Rodzina ma trochę racji .
To mąż powinien zrozumieć co zrobił .

A na jakim to fundamencie chcieliśmy budować to wasze małżeństwo ?
Czy łaczą was wspólne wartości ?
Czy macie omówione jakoś jak ma wyglądać w praktyce ?
Wiedziałaś , że zakochanie mija ?
Czy maż wie o tym ?

Dla mnie jakieś to niedojrzałe .
........ co nie znaczy , że inni są byli czy są dojrzalsi :mrgreen:

W 2 lata chyba trudno się żoną już znudzić ? :roll:
( nawet dokładając 2 dodatkowe )

Anonymous - 2015-04-20, 18:52

grzegorz_ napisał/a:
Trudno być szczęśliwym kochając nieodwzajemnioną miłością....chyba, że rozmawiamy o sytuacjach teoretycznych.


To oczywiste.
Ale też uzależnianie swojego szczęscia TYLKO od relacji z małżonkiem stawia nas w roli kogoś kto ma nikły wpływ na jakość swojego życia.

mare1966 napisał/a:
Napisałaś tak mało w tak trudnej sprawie a oczekujesz konkretnych rad .


Mam takie samo zdanie.
Brakuje kluczowych informacji co do romansu, czasu jego trwania i jego przebiegu.
Istotne jest czy romans jest zakończony i z czyjej inicjatywy został zakończony.
Czy była to świadoma decyzja męża, czy też wskutek okoliczności był zmuszony w gwałtowny sposób romans zakończyć. A może to nie był romans tylko jednokrotna zdrada?
Zbyt wiele niewiadomych.

Zachowanie męża może wskazywać na trwanie wciąż w tamtych emocjach, może świadczyć o żalu za zakończoną relacją.

zrezygnowana napisał/a:
Wiem ze chce naprawić, ale uważa że nie wie co ma zrobić, aby jego uczucia wróciły.


To może napisz co mąż dokładnie robi i co mówi że Ty wyciągasz wniosek o jego chęci naprawy.
Z tego co piszesz wynika, że to Ty głównie chcesz przejąć na siebie ciężar naprawy, za siebie i za niego, to Ty chcesz go uszczęśliwać, mimo że mąż Cię zdradził ....a on chyba wciąż nie wie czego chce.
Gdzie jest jego część, gdzie jest jego wklad? I jakie źródło ma Twoja reakcja, w mojej opinii zupełnie nieadekwatna do zaistniałych okoliczności.

Anonymous - 2015-04-25, 23:56

może kilka rad ode mnie
1. postaraj się być autentyczna
2. rozmawiaj , pytaj , słuchaj
3. rób coś razem
4 wracamy tam gdzie jest nam dobrze, ale też mężczyzna to łowca i lubi raczej ścigać niż być ściganym

przysłowie : potraktuj go jak syna to przyprowadzi Ci synową ma coś z prawdy

5. Jesus zbawiał używając prostych przekazów np Wy dajcie im jeść , pojdz za mną itp czyń podobnie tzn nie używaj stwierdzeń jak z listów duszpasterskich napisanych przez zgromadzenie biskupów
6. pamiętaj , że związek przechodzi fazy i początkowa fascynacja jest nie do utrzymania niezależnie z kim się jest

Anonymous - 2015-04-26, 14:11

Zrezygnowana bardzo ci współczuję tego przykrego doświadczenia, zwłaszcza że wydarzyło się to już na początku waszego wspólnego życia. Polecam ci szczerze przeczytanie książki 5 języków miłości, która doskonale wyjaśnia różnice między zakochaniem, a miłością. Z twoich wypowiedzi być może błędnie wnioskuję, że nie bardzo widzisz różnicę i utożsamiasz miłość z jej pierwszą fazą, jaką jest zakochanie i uczucia, które temu stanowi towarzyszą. Jeśli zostaniesz z nami dłużej i trochę poczytasz i posłuchasz zrozumiesz, że nic nie możesz zrobić, żeby twój mąż się w tobie zakochał, nie masz wpływu na drugiego człowieka. Jedyne co możesz zrobić to pracować nad sobą i swoją relacją z Bogiem. No właśnie o tym też w ogóle nie piszesz. Zapraszam cię na miting w środę o 21.00 na skype, będziesz mogła posłuchać i porozmawiać z osobami, które są w podobnej sytuacji do ciebie.
Anonymous - 2015-07-07, 09:27

zrezygnowana napisał/a:
Mąż zaczął uważać, że mu się nudzi, że nie czuje tej chęci przebywania ze mną jak kiedyś. Potem doszło do kryzysu i jesteśmy w martwym punkcie. Niby rozmawiamy ze sobą, ale widzę ze to nie jest to,że on chce czegoś więcej.

U mnie jest tak samo, z tym że ja nie muszę pytać czego on chce. Daje mi do zrozumienia, że byłby szczęśliwy nie będąc mężem, tylko wolnym człowiekiem. Rady, które ja otrzymałam, to zaufać Panu Bogu, modlić się za siebie i męża i zająć się sobą i własnym życiem. Czy Ty się w tym wszystkim nie liczysz? Jak chcesz go uszczęśliwić, jak on sam nie wie, czego chce? Czy Twój mąż jest wierzący?
Ciężko jest mi bardzo i rozumiem Ciebie. Sama stawiam dopiero pierwsze kroki i uczę się chronić siebie, bo zaczynam już niszczyć swoje zdrowie ciągłym stresem i płaczem i znoszeniem przemocy psychicznej z męża strony. To bardzo trudne, gdy ktoś kogo kochamy nas rani. Jak się bronić? Tylko Pan Bóg może ukoić nasz ból i nas poprowadzić. Polecam książkę "Moc uwielbienia" i Nowennę Pompejańską (obejrzyj świadectwo Małgosi na youtube)
Usłyszałam niedawno od męża, żebym żyła w własnym życiem, bo on nie potrzebuje spędzać tyle czasu razem (spędzamy go nieiwele, bo mąż ma pracę zmianową). Gdy to ja nie mam dla niego czasu, nagle robi się bardzo miły, to on do mnie dzwoni co robię i gdzie jestem, za ile wrócę. Nie ma już żony czekającej murem w domu. MAM SWOJE ŻYCIE. I sprawia mi to radość :) Resztę oddałam Panu Bogu,On nie chce, byśmy pozwalali się krzywdzić.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group