To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - rozwód w toku

Anonymous - 2015-04-04, 16:47

jesli dzieci nie chcą jechac z ojcem nie wolno ich zmuszać, trzeba to uszanować.

wiem, ze może tak być, bo moi Synowie tez nie chcieli z ojcem spędzac czasu, zwłaszcza jeśli miałaby to byc czas spędzony równiez z kochanką męża.
Nie wolno gwałcić psychiki dzieci, one same czuja, jak jest dla nich lepiej.

Anonymous - 2015-04-04, 17:06

Zgadzam się z Bety. Ja też nie wiem, czy mąż sam jest czy z nią na święta. I uważam, że nie warto fałszować obrazu ojca. Opowiadać, że tatuś jest dobry, tatuś was kocha, interesuje się. Kiedy jest zupełnie odwrotnie. To ja mam układać jego relacje, budować jego pozytywny wizerunek w oczach dzieci? A on nic? Chyba nie tędy droga.
Anonymous - 2015-04-04, 17:54

uważam, że nie wolno tworzyc fałszywego obrazu
ojciec prawdopodobnie dla formalności chce kontaktu z Dziecmi, żeby mieć argument w sądzie

nie rób nic na siłę
u mnie byl to bardzo bolesne, gdy Synowie zaczeli zdawac sobie sprawe z tego, jak postepuje ojciec, ale tak musi być. Prawda jest lepsza, niż zafałszowany obrazek kochającego tatusia. Dlatego uważam, że nie powinnas zmuszac dzieci do kontaktu z ojcem, jesli same tego nie czują.

Tak samo z rodziną męża. Jesli nie ma kontaktu, to znaczy, ze tak jest lepiej.

Anonymous - 2015-04-04, 18:21

Dzięki Bety. Tak, zbliża się sprawa sądowa więc jego chęć i "potrzeba" kontaktów automatycznie się zwiększyła.
Anonymous - 2015-04-07, 19:36

jaaga napisał/a:
I uważam, że nie warto fałszować obrazu ojca. Opowiadać, że tatuś jest dobry, tatuś was kocha, interesuje się. Kiedy jest zupełnie odwrotnie.


Równie nierozsądna jest postawa matki, która to postawa ma na celu wpływanie na dzieci by dostrzegły w ojcu tylko to, co jest w nim złe czy niewłaściwe.
Nie warto też mówić dzieciom, jaki tatuś jest zły: bo się wami nie interesuje, bo zbyt mało czasu z wami spędza, a jeśli juz spędza to nie tak jakbym ja uważała za stosownie, bo nie buduje z wami relacji, nie zależy mu na was itd, itd, itd. Taką mową można zatruć wszystko a dzieciom bezpowrotnie odebrać wiarę, że przez ojca są kochane...nieudolną miłością ale jednak są.

Nie o fałszowaniu obrazu ojca pisałam, nie o przekonywaniu dzieci na siłę.....zaskakujące że tak zostało to odczytane.
Miałam na myśli NEUTRALNE podejście do tego zagadnienia, dające dzieciom możliwość wyboru, BEZ WPŁYWANIA na ich decyzje, bez sugerowania czegokolwiek, bez etykietowania poczynań ojca, bez ładowania w dzieci swoich emocji, frustracji i swojego rozczarowania.

Możecie drogie panie z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że nie sprawia Wam pewnej satysfakcji fakt, że z udziałem dzieci macie szansę wymierzyć ich ojcom karę?

btw, w jakim wieku są dzieci?

Anonymous - 2015-04-07, 20:18

kenya napisał/a:
Możecie drogie panie z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że nie sprawia Wam pewnej satysfakcji fakt, że z udziałem dzieci macie szansę wymierzyć ich ojcom karę?


A gdzie jest napisane że wymierzam ojcu moich dzieci karę z ich udziałem i jeszcze czerpię z tego satysfakcję? Skąd też wiadomo, że jak nie mówię dobrze o ich ojcu, to mówię źle? Nie trzeba od razu wrzucać wszystkich do jednego worka czy mierzyć jedną miarą, opartą być może na własnych, niemiłych, doświadczeniach.
Ich ojciec sam sobie już wymierzył karę, a karą jest to że dzieci za chwilę go znać nie będą chciały. Na jego i tylko jego własne życzenie.
Po to min chodzę na terapię, aby pomóc moim dzieciom odnaleźć się w tej sytuacji którą im tatuś zafundował i robię wszystko zgodnie z zaleceniami i mówię wszystko co dla nich ma pomóc, a nie zaszkodzić. Kiedy nas zostawiał moje córki miały 5 i 8 lat. Teraz mają 11 i prawie 8 , rocznikowo. Kiedy odszedł nie myślał , że zostawia dzieci, które budziły się z płaczem i moczyły w nocy, albo obgryzały paznokcie do krwi itd. I trwało to bardzo, bardzo długo, zanim doszło do równowagi psychicznej, ale to tylko ja wiem, ile to wszystkich nas kosztowało. To on cały czas wplątuje dzieci w nasze sprawy, sprawy dorosłych, opowiada, wypytuje, oczernia mnie, pokazuje sms-y. To on nie potrafi oddzielić spraw jego i moich, od jego i dzieci. To on związał się z kobietą i na oczach dzieci bawił się z nią w sylwestra, a dzieci minął i pomachał. Jak one mają się czuć ? I co mają czuć do niego? Otóż czują niechęć i ogromny żal. I tu nikt na nic nie może wpłynąć oprócz tylko ich ojca.

Anonymous - 2015-04-07, 20:58

Jaaga, nie wrzucam Cię do żadnego worka. Nie chcę sprawiać Ci bólu, w żadnym razie, zatem wybacz jeśli forma mojego wpisu sugeruje coś z czym czujesz się niekomfortowo.

Wyobrażam sobie jaki ból Ci towarzyszył i towarzyszy wciąż, lecz jestem pewna że trwanie w tym bólu uniemożliwia pójście choćby o mały kroczek wprzód.
Nic co się stało, nie odstanie się, zatem masz tylko jedno wyjście, tzn. skupić się na tym co jest TERAZ i jakie to teraz przynosi nowe możliwości, bez trwania w przeszłości bez jej ciągłego roztrząsania.

Piszesz o męzu, że postępuje niegodziwie, lecz mimo to kochasz go wciąż i byłabyś gotowa go przyjąć.
Zatem jest jakiś punkt na którym można się zaczepić.

Piszesz także że oboje w czasie małżeńśtwa ciągle się raniliście poprzez kłótnie, zatem uznałam że skoro mąż pragnie spędzić czas z dziećmi to należałoby stworzyć taką atmosferę by dzieci zechciały choć spróbować. To mógłby być krok do przodu.

Tak czy owak, od nas samych zależy jak długo pragniemy w bólu i w żalu trwać, na jak długo ...a może na zawsze zechcemy by był głównym uczuciem nam towarzyszącym.

Mam nadzieję, że wkrótce poczujesz się lepiej. :-)

Anonymous - 2015-04-07, 21:19

kenya napisał/a:
Możecie drogie panie z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że nie sprawia Wam pewnej satysfakcji fakt, że z udziałem dzieci macie szansę wymierzyć ich ojcom karę?

Całkowicie , całym sobą się podpisuję pod tym zapytaniem.
Stety dzieci nie są przesiąknięte cywilizacją i do pewnego momentu działają i postrzegają świat instyktownie, tak jak je natura stworzyła. Nie dają się łatwo wmanewrować w potyczki dorosłych.
I ja i żona przejechaliśmy się na naszych sztuczkach, dziecko było mądrzejsze, bo żyło sercem , instynktem i nie dało zawładnąć uczuciami . Pewnie w psychice zostanie na zawsze, lecz przyznam, że w boju ,o dziwy, choć powinno polec , króluje i wiąze i łata i nie pyta żywy człowiek- wspólne dziecko.

Anonymous - 2015-04-07, 21:55

Jaaga

Jeżeli chcesz pomóc swoim dzieciom, to polecam Ci następujące 3 książki:

1. Jim Conway, "Dorosłe dzieci prawnie lub emocjonalnie rozwiedzionych rodziców, Jak uwolnić się od bolesnej przeszłości, Wydawnictwo Logos, Warszawa 2010.
2. Archibald D. Hart, Rozwód. Jak ratować dzieci, Wydawnictwo W drodze, Poznań 2006.
3. Wolfgang Jaede, Jak uchronić dziecko przed skutkami rozwodu rodziców. Poradnik dla rodziców, Wydawnictwo WAM, Kraków 2007.

Jeżeli mógłbym sugerować, to pozycja 1 jest najlepsza, potem 2 a na końcu 3.

Przeczytaj i spróbuj wdrożyć w życie.

Anonymous - 2015-04-08, 18:35

Dzięki za polecane lektury, jednak dzieciom to muszę poświęcić teraz jak najwięcej czasu, miłości i troski, a tego z książek się nie nauczę, raczej z doświadczenia życiowego. Dlatego szukałam pomocy, bo sama sobie nie radziłam. Muszę stanąć na nogi i być silna dla moich dzieci. Nie wiem , ile to potrwa jeszcze , ten ból, ale może w końcu zmniejszy się, a może całkiem ustanie. Jednak to właśnie dlatego znalazłam się tutaj, na forum.
Anonymous - 2015-04-21, 20:27

Niestety. Nadchodzi ten dzień. Dzisiaj dostałam wezwanie na rozprawę. Wszystko wróciło. Miłość, złość, wspomnienia, strach. Tak bardzo się boję.
Anonymous - 2015-04-21, 20:46

Jaaga

Ciężki czas przed Tobą. Rozumiem strach. Rozumiem ból i złość (choć z tym jakoś staraj się walczyć, bo i Ciebie to będzie niszczyć). Wspomnienia. Ich do dzisiaj się boję.
Będzie ciężko, ale rób wszystko, żeby wyjść z tego wzmocniona. Staraj się znaleźć coś, co będzie dla Ciebie ratunkiem. Dla mnie okazał się nim Bóg i wiara. Dzięki wierze odbudowałem się psychicznie.

Wspomnę Cię w modlitwie.

Anonymous - 2015-04-22, 17:26

Ja tez wspomnę w modlitwie.
Anonymous - 2015-05-13, 20:07

Od wczoraj jestem rozwódką, czy jak to woli, jestem rozwiedziona. I już dziś rozumiem Jacku, co miałeś na myśli pisząc JESZCZE, gdy mówiłam, że nie czuję nienawiści do męża. To właśnie uczucie od wczoraj jest wiodące, giną inne, albo już ich nie mam. Tyle obłudy, tyle zakłamania , nie znam człowieka z którym w sumie znałam się 20 lat. Nie znam go. A tamten już nie istnieje.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group