To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - temat justyny

Anonymous - 2015-03-08, 00:05
Temat postu: temat justyny
Witam bardzo dawno nic nie pisałam.Ostatnio jak pisalam to prosilam o modlitwe poniewaz mialam rozprawe rozwodowa i co i nic rozwód sie nie odbył bo sie nie zgodzilam .Mąż nie wrocil a jeszcze z tamta kobieta ma dziecko. Mozna powiedziec ze sprawa jasna ma nowa rodzine i choć jestesmy malzenstwem to po ludzku patrzec tego małzenstwa nie ma.Ja nadal musze na zdrowie uwazac ,przeszłam kolejna operacje ale od roku mozna powiedziec ze jestem zdrowa pokonałam raka.Mam super dzieci ,jak maz od nas odszedł to synek był maly teraz ma 8 lat i jest super chłopcem, córka miala 10 lat teraz ma 15 i tez jest super nastolatka nie ma z nimi żadnych klopotow .Mąż nie interesował się nami przez prawie trzy lata ale od roku się pojawił i mozna powiedziec ze sie stara utrzymywać relacje z dziecmi i zemną tyle o ile ale jest ok nie rewelacja ale jest.Chodz z tamta ma dziecko to rozwodu już nie chce nie wiem co to ma znaczyc ale ja nadal sie modle i odmawiam juz 6 Nowennę Pompejańską i działa ,co bedzie dalej czas pokaze choć są tez chwile ze mam wszystkiego dosyć ale mowie do siebie bierz się w garść i wola Twoja Panie. Proszę o modlitwę. JEZU UFAM TOBIE.
Anonymous - 2015-03-09, 10:34

Napewno ci bardzo ciezko,, ja odmawiam Nowenne Pompejanska pierwszy raz i choc modlitwa dodaje mi sil to mam wrazenie ze wszystko sie jeszcze bardziej sypie...Pomodle sie za Ciebie Justyna
Anonymous - 2015-03-09, 11:18

Dziękuję za modlitwę,tak jest ciężka są momenty ze jak się modle to wszystko mnie denerwuje i coś mówi ze to nie ma sensu choć wiem, ze tak nie jest, dużo dobrego się dzieje .Pamiętam swój początek jak pięć lat temu wszystko zaczęło się sypać ,choroba małżeństwo ,koszmar ,ale lata mijają ja zrobiłam się spokojniejsza ufam wierze, choć jest ciężko ale jedno wiem moje modlitwy nie są bez odpowiedzi bo jednak ojciec dzieci się pojawił i jest nie tak jak byśmy chcieli ale jest zaczyna pomagać ze mną rozmawia a tak nie było nawet wczoraj na dzień kobiet dostałam kwiaty i to było zaskoczenie .Przez cala chorobę nie pomagał ,nie interesował się dziećmi nic, było dużo przykrości 4 lata, a tu raptem bum, nie skacze z radości ze już się z mienił albo zmienia patrze na to trzezwo bo za dużo mnie to wszystko kosztowało aby teraz to popsoć wiec czekam i ufam Panu i modle się . JEZU UFAM TOBIE.
Anonymous - 2015-03-09, 14:09

Justyna123 jestem tu od niedawna, moje małżeństwo przezywa kryzys i właściwie wszystko się sypie. Zreszta opisałam wszystko w temacie jestem tu nowa.
Ja tez odmawiam Nowenne Pompejańską i szereg innych modlitw z intencja uratowania mojego małżeństwa. Niestety zły nie spi. Robi wszystko żeby jeszcze bardziej zagmatwać.
W sobotę pokłóciliśmy się z mężem( właściwie to mało powiedziane). Nie wiem co we mnie wstąpiło. Kazałąm mu się wynosić, wywaliłam mu rzeczy z szafy, on mnie popchnął, właściwie uderzył w ramię. Obrażliwe słowa, dużo agresji, koszmar i wszystko to właściwie sprowokowane przeze mnie( czy aby na pewno?) Myslę ze bardzo kogos wkurzam tym odmawianiem NP i innych modlitw. Będę się modlić za Ciebie. Nawet nie wyobrażam sobie ile wycierpiałaś przez swojego męza i jego wybory. Ja wczoraj miałam urodziny i tez dostałam kwiaty, nawet w sobote wieczorem pojechał po tort po całej tej awanturze gdzie wydawało mi się że teraz naprawdę to już koniec:-)Matka Boza jednak zastosowała chyba jednak pomoc doraźną. Wierze że zawierzając wszystko Jezusowi i Matce Bozej przetrwamy to wszystko. Nie ustawaj w modlitwie. Jesteś dzisiaj w moim sercu.

Anonymous - 2015-03-11, 17:48

Witaj Agitka dziękuję za modlitwę,piszesz ze odmawiasz Nowennę Pompejańską i jest ciężko oj bardzo.Przychodzą takie momenty ze wszystko jest bez sensu nie widać nic dobrego, ale to tylko tak wygląda, ja od kiedy zaczęłam odmawiać Pompejankę to dużo spraw zaczęło się wyjaśniać .Tak masz racje zły nie śpi grasuje, a jeszcze teraz kiedy zaszedł Wielki Post.Ale my nie możemy mu się poddać, choć jest ciężko musimy przetrwać .Cierpienia było dużo zwłaszcza, kiedy małe w tedy dzieci płakały chciały tatę mieć w domu bo ja chorowałam i dużo czasu spędzałam w szpitalu, ale ten czas minął .Minęło piec lat jestem sama ,ale nie doskwiera mi samotność bo mam Pana zawierzyłam wszytko Bogu bo co ja marny człowieczek mogę ,tylko modlić się i prosić i dziękować a mam za co.U mnie tez tak było ze z mężem się szarpałam, dużo złego ,cały czas kłótnie ,gadałam,gadałam i nic ,odszedł to dzwoniłam pisałam smsy, tysiące i nic ,ale od kiedy przestałam i zaczęłam żyć swoim życiem zaczęło się wszystko uspokajać ja cały czas modle się o swoje małżeństwo ale co będzie to będzie WOLA TWOJA PANIE,kocham mojego męża ale na sile nic nie zrobię tylko w Panu nadzieja tez długo to do mnie docierało aż dotarło .Wszystko zawdzięczam Jezusowi bo kiedy odprowadzam synka do szkoły to po drodze zachodzę do kościoła bo kościół jest przy szkole i Ten psycholog mi pomógł dlatego zaufaj i wierz .Ty też będziesz w moim sercu i będę się modlić za Ciebie. JEZU UFAM TOBIE.
Anonymous - 2015-03-12, 07:22

Justyna123 bardzo Ci dziekuje. Dzisiaj jest właśnie ten dzień kiedy wydaje się żę już nic dobrego mnie nie spotka. Mam chore dzieci znowu i jak zwykle jestem sama. Wczoraj nie zamieniłam z nim słowa. Przyjechał później z pracy a ja pojechałam z córka do lekarza. Jak przyjechałam to siedział na piętrze przed komputerem i nawet nie spytał co z małą. Nie zszedł do syna chociaż ten siedział przed telewizorem i się nudził(ma 5 lat).
Siedział przed komputerem a póżniej.... połóżył się spać w ogóle nie schodząc do nas. kazałam mu się wynosić. Nie mam siły. Nie wiem gdzie jest mój mąż. Na pewno nie z nami teraz. Wszystko zawierzyłam Panu ale nie mam siły. Wolałabym chyba walczyć o niego i nie ogladac go. Mój mąż nie interesuje się mna, nie rozmawia, nie chce się ze mną kochać choć twierdzi ze nikogo innego nie ma.

Anonymous - 2015-03-12, 22:19

Agitka współczuję, wiem co czujesz bo przeżywałam coś podobnego.Mój mąż jak był jeszcze w domu to robił podobnie ,pózno wracał ,siedział przy komputerze,pisał sms chował telefon i jak pytałam to się zarzekał że nie ma nikogo, ale to nie było prawdą.Była inna kobieta i ta kobieta jest do tej pory maja razem dziecko.Bolało ,boli ale nic nie zrobię,mogę się tylko modlić.Ja tez sama musiałam zajmować się dziećmi ,mój synuś miał wtedy 2 latka ,a córka10 i w tym czasie dopadła mnie jeszcze choroba nie zwracał na mnie uwagi,on twierdził tak się dowiedziałam od innych ze kłamie ,operacje i chemioterapie miałam bo chyba sama chciałam oj dużo przykrego było jak byłam w szpitalu a on miał się zająć dziećmi to moja córka się zajmowała braciszkiem a on był z tamta na romantycznych wypadach ,choć mówił że musiał dłużej pracować w niedziele i święta też.Nie dał mi w tej chorobie spokoju w tym czasie najgorszym dla mnie ciągał mnie po sadach chciał rozwodu, tych spraw było trochę bo i alimenty i zawłaszczenie przez niego wspólnego mienia ,sprawy wygrałam ja ale dużo mnie wszystko kosztowało.Mój mąż ma tez złych doradców co mu w tym pomagają ,rodzina jego ,kochanka ,znajomi wiadomo jacy.teraz po tych 5 latach zaczęło coś się dziać innego jest spokój można tak powiedzieć ,mąż zaczął jako tako pomagać i odzywać się nie jest to rewelacja ale jest.Choć nie mamy rozwodu a on już i nie chce ,ale z tamtą kobietą jest choć tak do końca to nie wiem bo już nie pytam dałam mu spokój,przyjeżdża do dzieci i niech tak będzie bo widzę jak one są zadowolone to i mnie się serce raduje ,ale to dzięki mojej nieustającej modlitwie.Choć i teraz tez trudne chwile mnie dopadają ,dziś byłam z synkiem u lekarza bo coś się z nim dzieje nie dobrego ma słabe wyniki i tak chodzę od lekarza do lekarza i nie widza co mu jest ,córka ma problem ze stawami bardzo ja bolą kolana puchną tez ja leczę i z tym wszystkim sama ,no pomaga mi ten maż ale to też nie jest za każdym razem bo nie może bo jego pani sobie tego nie życzy ,zacytuje Ci jej słowa skierowane do mnie ''swoimi bachorami sama się zajmij i dobrze by było jakbyś zdechła to problem mieli byśmy z głowy'' więc sama widzisz ze nie jest kolorowo ale daje rady, no bo co mam zrobić poddać się trochę głupio nie ,bo chorobę pokonałam a tego nie przetrwam sama nie jestem W Panu nadzieja .Jak mi zaczyna brakować sił to idę do kościoła i w samotności nagadam się ,nagadam w domu tez chodzę i Tego Pana Jezusa mecze swoim gadaniem ale mi to pomaga.Cały czas będę pamiętać o Tobie w modlitwie . JEZU UFAM TOBIE.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group