To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Historia jakich wiele...

Anonymous - 2015-11-30, 07:38

Nirwanna napisał/a:
Poza tym z tego co wiem obowiązek alimentacji spoczywa na tym współmałżonku, który jest wyłącznie winny rozpadu więzi małżeńskiej, i to tylko wtedy jeśli strona przeciwna wniesie o to do pięciu lat po rozwodzie.


Niestety, ale jest inaczej.
Okres 5-cio letni obowiązuje m.in. gdy rozwód jest orzeczony bez orzekania o winie.
W przypadku, gdy jeden z małżonków jest uznany jedynie winnym, to obowiązek alimentacyjny ciąży na tym małżonku do śmierci współmałżonka chyba, że tamten wejdzie w kolejny związek, tym razem wyłącznie cywilny.

Więcej tutaj:
http://www.arslege.pl/obo...lzonka/k2/a474/

i tutaj:
http://www.gazetalubuska....menty,id,t.html

Co do reszty, czyli Katechizmu Kościoła Katolickiego?
No cóż, z dokumentem nie da się dyskutować. Taki jest fakt.

Anonymous - 2015-11-30, 17:57

Nirwanna napisał/a:

ryan napisał/a:
uważam że brak zgody na rozwód niesie za sobą negatywne konsekwencje cywilnoprawne, a wielomiesięczna walka na sali sądowej nie ma nic wspólnego z ratowaniem małżeństwa

Katechizm kościła katolickiego uważa jednak inaczej, w dziale Wykroczenia przeciw godności małżeństwa stoi: "Rozwód jest poważnym wykroczeniem przeciw prawu naturalnemu. Zmierza do zerwania dobrowolnie zawartej przez małżonków umowy, by żyć razem aż do śmierci. Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne. Fakt zawarcia nowego związku, choćby był uznany przez prawo cywilne, powiększa jeszcze bardziej ciężar rozbicia; stawia bowiem współmałżonka żyjącego w nowym związku w sytuacji publicznego i trwałego cudzołóstwa. Niemoralny charakter rozwodu wynika z nieporządku, jaki wprowadza on w komórkę rodzinną i w społeczeństwo. Nieporządek ten pociąga za sobą poważne szkody: dla porzuconego współmałżonka, dla dzieci, które doznały wstrząsu z powodu rozejścia się rodziców, często starających się pozyskać ich względy, oraz z uwagi na zły przykład, który czyni z niego prawdziwą plagę społeczną."
Inaczej mówiąc - rozwody cywilne robią rozwałkę zarówno człowieka od środka, jak i społeczeństwa, i przed tym KRK przestrzega.


zgadzam się z każdym zacytowanym słowem KRK. AIe konsekwencjami tych słów obciazyl bym jednak osobę która decyduje się na zlożenie pozwu. Bo praktyka sali sądowej rządzi się jednak innymi regułami - cywilnymi (dot. tej orzekania o winie o której pisałem). I nie jest to z mojej strony uciekanie od odpowiedzialności

Anonymous - 2015-11-30, 18:07

ryan napisał/a:
zgadzam się z każdym zacytowanym słowem KRK. AIe konsekwencjami tych słów obciazyl bym jednak osobę która decyduje się na zlożenie pozwu.


To ja mam do Ciebie pytanie.
Czy w przypadku, gdy jeden ze współmałżonków zdradza, odchodzi, zamieszkuje z kowakskim/ą i w związku z tym, o rozwód występuje drugi współmałżonek, to którego z nich obciążyłbyś konsekwencjami tych słów?

Anonymous - 2015-11-30, 18:28

twardy napisał/a:
To ja mam do Ciebie pytanie.
Czy w przypadku, gdy jeden ze współmałżonków zdradza, odchodzi, zamieszkuje z kowakskim/ą i w związku z tym, o rozwód występuje drugi współmałżonek, to którego z nich obciążyłbyś konsekwencjami tych słów?


Odchodzącego, bo to on/ona "składa" pozew o rozwód ale rękoma osoby porzuconej.

Anonymous - 2015-11-30, 18:38

ryan napisał/a:
Odchodzącego, bo to on/ona "składa" pozew o rozwód ale rękoma osoby porzuconej.


Dziękuję za wyjaśnienie, bo to jednak co innego niż:

ryan napisał/a:
konsekwencjami tych słów obciazyl bym jednak osobę która decyduje się na zlożenie pozwu.

Anonymous - 2015-12-01, 10:16

twardy,

I ja mam pytanie.

Co ma zrobić osoba opuszczana gdy to odchodzący składa pozew o rozwód (a wcześniej odchodzi, wyprowadza się, nie wykazuje inicjatywy w odbudowie związku itd.)?

Co taka osoba ma zrobić na sali sądowej? Nie zgodzić się na rozwód? Brnąć w sądową naparzankę? Czekać jak pani Sędzia (która ma dzisiaj dziesiątą sprawę i ma dość - autentyczny cytat) się wścieknie i orzeknie na którejś rozprawie winę obu stron?

Czy taka osoba powinna odpuścić i zgodzić się na rozwód?

Anonymous - 2015-12-01, 12:23

Rajan nic nie powinna

MOŻE wybierać, jak postąpi,

w czerwcu w naszej wspólnocie dwie osoby miały ogłoszenie wyroku w sprawie o rozwód, oba pozwy oddalono.
Każda sprawa była inna, jedna trwała 6 lat druga 2 lata po ludzku prawnicy twierdzili że nie ma szans, ale się udało w sądzie obronić swoje stanowisko.

To nie tak że albo zgadzasz się i masz " święty spokój" - albo nie zgadzasz się i masz sądową "naparzankę" świat nie jest zero-jedynkowy, ( biało czarny) jest wiele odcieni szarości. Niezgoda na rozwód nie oznacza że będę wałczyć, wystarczy że się obronię.

Pogody Ducha

Anonymous - 2015-12-02, 00:20

ryan napisał/a:
Czy taka osoba powinna odpuścić i zgodzić się na rozwód?


Jako odpowiedź przeczytaj to:

http://sychar.org/odloz-miecz-piotrze/

.

Anonymous - 2015-12-02, 06:21

Ryan, tutaj chodzi też o to, jak będziesz widział swoją sprawę w przyszłości. Jesli dzis staniesz zdecydowanie przeciw rozwodowi (nie bacząc na naciski sędziny)- to w przyszłości da Ci to spokój sumienia, że zrobiłeś wszystko.
Anonymous - 2015-12-03, 10:57

ryan napisał/a:
twardy,

I ja mam pytanie.

Co ma zrobić osoba opuszczana gdy to odchodzący składa pozew o rozwód (a wcześniej odchodzi, wyprowadza się, nie wykazuje inicjatywy w odbudowie związku itd.)?

Co taka osoba ma zrobić na sali sądowej? Nie zgodzić się na rozwód? Brnąć w sądową naparzankę? Czekać jak pani Sędzia (która ma dzisiaj dziesiątą sprawę i ma dość - autentyczny cytat) się wścieknie i orzeknie na którejś rozprawie winę obu stron?

Czy taka osoba powinna odpuścić i zgodzić się na rozwód?


No ja tak mam. Moja żona wyprowadziła się, zabrała córkę (syn został ze mną) i złożyła pozew. Nie chce naprawy małzeństwa, terapii ... . Przed złozeniem pozwu straszyła mnie, że wyciągnie "brudy", jak się nie zgodę na rozwód bez orzekania winy i że "kulturalni i inteligentni" się właśnie tak rozwodzą, itp. itd.
A ja powiedziałem, że nie i już, bo rozwód to zło dla każdego z nas i dzieci oczywiście też . Wezmę te "brudy" na klatę, bo co innego mogę zrobić. Będę się bronił przed pierdołami, które powypisywała jej adwokatka w i tyle.
I najważniejsze- bez wzgledu na wyrok sądu, będę miał spokojne sumienie do końca moich dni, że zachowałem się jak facet z j... , mimo, że wszystko wokół mówiło : "odpuść i żyj dalej".
Jak mnie dzieci zapytają kiedyś w przyszłości jak to było, to pokażę im pisma mojej żony i niech ona się wstydzi za to co tam jest napisane.
Chociaż sumie to nie wiem, czy im pokażę, bo boje się, że mogą szacunek do matki stracić - przecież pamiętają, jak to było a to co ona tam napisała ( a raczej jej adwokatka) to pewnie się będzie tego wstydzić kiedyś.
Musi być "naparzanka"?
Co jest prawdą, to jest, co jest kłamstwem i błotem rzuconym, żeby pokazać, że inaczej nie mogła jak tylko odejść i złożyć pozew - jest kłamstwem, przed którzym trzeba się bronić.
A może ten rozwód jest największą próbą jaką dane nam (Tobie i mnie) przejść dając świadectwo o czymś co jest znacznie bardziej istotne niż te kilka przykrych chwil konfrontacji w sądzie ?
Rozwód trwa jakiś czas. Może rok, może i 5 lat, a co potem? Jak już opadną te emocje, to przyjdzie refleksja, że mogłem nie odpuścić i bronić, być może nie siebie ile małżeństwa.

Anonymous - 2015-12-03, 14:27

twardy napisał/a:
Jako odpowiedź przeczytaj to:

http://sychar.org/odloz-miecz-piotrze/


Piękna historia (choć trochę ubarwiona - jak z tym palcem który wskazał cytat z Biblii). Ciekaw jestem jak się skończyła po apelacji. Winą obu stron? Czy tylko winą jego (jak u Zalesia który wypowiedział się w wątku Krzysztofa)?

4xAS napisał/a:
Moja żona wyprowadziła się, zabrała córkę (syn został ze mną)


Cieszę się że masz komu zrobić śniadanie, zawieść do szkoły, czy choćby pooglądać TV. Ja zostałem sam.

4xAS napisał/a:
Jak mnie dzieci zapytają kiedyś w przyszłości jak to było, to pokażę im pisma mojej żony


i ja mam coś takiego. I też pewnie nie pokaże bo w końcu to matka dziecka.

4xAS napisał/a:
bez wzgledu na wyrok sądu, będę miał spokojne sumienie do końca moich dni, że zachowałem się jak facet z j...


właśnie - na pewno jakiś wyrok będzie (chciałbyś 4AS Twojej winy?). Nie uważam niezgody na rozwód jakimkolwiek kryterium posiadania j... . Jestem też świadomy konsekwencji takiej zgody.

Dziękuje Mirakulum za życzenia pogody Ducha...a ja sobie życzę również pokory (pokora bardzo pomaga)

Anonymous - 2015-12-03, 20:07

Pewnie, żebym nie chciał mojej winy ale ja mogę chcieć, sąd osądzi.
Brak zgody na rozwód bez orzekania winy i przejście procesu, uważam że jest pewną formą odwagi.
Dlaczego się odpuszcza? Albo są powody i dowody, że przegram albo po prostu nie chcę tego przechodzić, bo wiadomo żadna przyjemność.
W pierwszym przypadku - kalkulacja a w drugim pójście na łatwiznę, strach przed konfrontacją czyli jak dla mnie właśnie brak j...

Anonymous - 2015-12-03, 21:13

4xAS napisał/a:
....nie chciał mojej winy ale ja mogę chcieć, sąd osądzi.
Brak zgody na rozwód bez orzekania winy i przejście procesu, uważam że jest pewną formą odwagi


Wiem co oznacza rozwód. Dla mnie to katastrofa w której mam wątpliwą przyjemność brać udział. To konsekwencje do końca życia - duchowe, psychiczne, emocjonalne...To zło....to tak tytułem wstępu do tego co poniżej...

Zaczynając dyskusję w tym wątku skupić się chciałem jednak na tzw. cywilnych aspektach procesu rozwodowego i konsekwencjach tych aspektów. Aspekty wiary są wiadome i nie mam co z nimi dyskutować...

Czytam forum uważnie, czytałem archiwalne wątki - szukając różnych odpowiedzi i na różne moje bolączki.

To co przeczytałem to fakt że w przypadku gdy ktoś nie godzi się na rozwód Sąd w pewnym momencie postanawia prowadzić sprawę z winy obu lub jednej strony (nie wymieniam forumowiczów którzy z tym się spotkali bo może nie życzą sobie tego). Znam też takie przypadki z życia poza forumowego. Znam ich opinie że gdyby wiedzieli nie "tłukli" by się w Sądzie bo nie ma to nic wspólnego z średniowieczną rycerskością i posiadaniem j....
Taki wyrok Sadu (czyjaś wina) oznacza konsekwencje prawne do końca życia dla takiej osoby (m.in. alimentacja małżonka do końca życia w przypadku jego niedostatku). Są kobiety które wycisną z takiego męża do bólu z kasy...

Znam przypadek gdy Sąd po którejś rozprawie nakazał stronom wskazania winy współmałżonka. Facet nie wytrzymał, pytała siebie i innych ale jak to, jak ja mam atakować żonę, ja chce tylko walczyć o małżeństwo?....Rezultat - żona przygotowana w argumenty, a on w postawie miłości - wyrok jego wina.

powtórzę....Sąd cywilny to nie Sychar. Ale to tylko moje zdanie....

Anonymous - 2015-12-03, 21:44

ryan napisał/a:
Piękna historia (choć trochę ubarwiona - jak z tym palcem który wskazał cytat z Biblii).


Ryan dlaczego uważasz, że ubarwiona?
Bo Ciebie nigdy nic takiego nie spotkało?



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group