To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - zmiana nazwiska

Anonymous - 2015-02-10, 13:43

Wspominałem moje myślenie z przed roku czy dwóch. Wtedy jako opuszczony rogacz byłem zły że mi żona nazwisko paskudzi. Dym uszami szedł.
Teraz wiem że był to jakiś etap mojej osobistej złości i odebrania wszystkiego i zniszczenia w zemście.
Inną sytuacją jest kiedy kobieta zostaje opuszczona przez męża, bo czasami jej samej jest wstyd miec te nazwisko.
Jest to część pracy nad sobą i przełamanie własnych uprzedzeń i wstydu.
Tak więc wspomniałem o tym co czułem kiedyś, dziś dziękuje że tego tematu nie ruszałem, bo jednak jest to jakaś nić wiąząca nas.

Anonymous - 2015-02-10, 17:19

Rubin i Dabo mają rację, że nazwisko łączy. Dla Rubinka jest to "lina", dla Dabo "nić", wiemy o co chodzi..... Są mężczyznami, to Ich Żony noszą Ich nazwisko. Też jest Im trudno.
Porzucone żony też mają pod górkę.
Ja nie wiem, czy chcę do końca życia trzymać "linę czy nić", którą mój mąż puścił z drugiej strony.....
To upokarzające. Może to i "Jest część pracy nad sobą i przełamanie własnych uprzedzeń i wstydu", ale mam wiele obszarów do pracy nad sobą.... Poważnie. Chcę trwać w wierności, pracować, dbać o troje dzieci, cieszyć się każdą chwilą z nimi, uczyć Ich radości mimo wszystko, zaufania do ludzi, stwarzać od nowa poczucie bezpieczeństwa, odpierać w godności i asertywnie ataki męża itd.
I jeszcze liczyć kolejne lalunie z nazwiskiem po mężu????
Może to jednak za dużo? :mrgreen:
Zawsze mogę powiedzieć, że byłam pierwsza? To trochę mało. Miałam być JEDYNA, a nie jedna z wielu...
I co? Powiedzmy, że ta druga i ta trzecia po rozwodzie też nie zmienią nazwiska.......
Będziemy tak trzymać z naszej strony "liny i nici", a ukochany będzie dalej polował....

Myślę, że nie trzeba zmiany nazwiska wartościować jako czyn dobry czy zły. Kobiety po rozwodzie mają wybór i po prostu (wiem, że to nie jest proste!!!!!) muszą go dokonać.
Z moim mężem, to nie trafisz, co by było "zimnym kubłem" na Niego. Pozostawienie swojego nazwiska potraktuje raczej jako złośliwość. I chyba by miał w tym rację....
Jeszcze mam chwilkę na zastanowienie i chętnie czytam Wasze opinie. Pozdrawiam.

Anonymous - 2015-02-10, 17:35

Zawsze możesz sobie dopisać "Kasiorek Iksińska Pierwsza", i swoim dzieciom też możesz jedynkę dopisać, zeby w szkole bylo wiadomo kto rodowity a kto szczepiony :mrgreen:
Anonymous - 2015-02-10, 17:45

Oj Dabo Dabo :mrgreen:
Anonymous - 2015-02-10, 20:18

Kasiorek, nie jesteś jedną z wielu tylko właśnie tą jedyną sakramentalną żoną... I wg mnie pozostawienie nazwiska może o tym przypominać mężowi i być dla niego wyrzutem sumienia , może kiedyś przyczyni się do jego nawrócenia. Dla dzieci to też świadectwo jak to powinno być ... Więc chyba lepiej ziostaeic nazwisko, choć jak najbardziej rozumiem chęć odcięcia się.
Anonymous - 2015-02-10, 20:35

gwen to nazwisko jest twoje nie męża, nie po mężu tylko twoje już rodowe. Dla kobiety i ludzi czytelny znak zmiany statusu z panny na mężatkę, bez względu na społeczne uwarunkowania jakim stał się rozwód, który chce Ci " wmówić " że jesteś wolna z odzysku, ale ani kobieta, ani mężczyzna nie jest wolny tylko dlatego ze ludzka wola tak decyduje, a ułomne prawo ludzkie przyklaskuje. Zobacz, że słowo stwarza rzeczywistość. Bóg Słowem stworzył świat, powołał Słowem i tchnieniem warg do zycia człowieka i Ty i otoczenie słowem tez to czynicie. Tylko jakość słowa może byc różna, jeśli zachowasz słowo dobra i jego wydźwięk w sercu ( nazwiska) będzie ciepły to zaczniesz nim ściągać błogosławieństwo - sprawdzone na sobie- a to zmienia postrzeganie i nastawienie współmałzonka, nie pozwala mu zobojetnieć emocjonalnie i duchowo na swoja druga połówkę. Jakkolwiek dziwnie to brzmi słowo i jego dźwięk wysłany w przestrzeń do ucha słuchających nie sa obojetne i bez znaczenia. Dlatego tak wielka wage przywiązywało sie dawniej do imienia , jego brzmienia i sposobu wypowiadania, dlatego Bóg woła i zna nas po imieniu, nazwisko jest tylko rozwinięciem i jakby dopełnieniem imienia, a więc jest cząstką która Cie opisuje przed Stwórcą i ludźmi, kiedy tak na to spojrzysz łatwiej bedzie Ci podjąć decyzję. :-D

Nazwisko to nie tylko literki to widoczny zapis uczucia i emocji, a także chwil które dzieliłaś i możesz jeszcze dzielić z mężem. :-D

Anonymous - 2015-02-11, 10:03

Mój mąż już jakiś czas temu bardzo zdecydowanie poodcinał wszystkie liny łączące nas (fizyczne , emocjonalne, formalne) i konsekwentnie sie tego trzyma, nawet nie wiecie jak bardzo można być osobno, mieszkając jednocześnie pod jednym dachem. Kiedys bardzo mnie to bolało, teraz staram się patrzeć na to z dystansem. Odbijałam sie od tego muru,który postawił wokół siebie, a w końcu padłam bez siły i oddalam to Bogu.

Tylko powstaje inny problem. Kiedyś miałam dość sprecyzowane poglądy, miałam jakiś tam swój kodeks wewnętrzny, wydawało mi się, że wiem jak postępować(żeby było dobrze). Teraz to wszystko w co wierzyłam, czym się kierowałam okazało się nieprawdą albo że to co obiektywnie było dobre nie doprowadziło mnie do niczego dobrego. Runęły moje wszystkie wartości. Staram się więc postępować zgodnie z naukami Boga.
Ale niestety sprawy przestały być dla mnie juz tylko czarno -białe, wszędzie te odcienie szarości, i wątpliwości.

Anonymous - 2015-02-11, 10:27

Gwen
Pora zadbać o siebie i zrobić tak jak czujesz !!!
Nieważne co sąsiadka, mąż czy ktoś tam z forum internetowego pomyśli.
Argument, przytaczany tutaj, że mąż się obrazi(?) czy pomyśli, że nie może wrócić jest śmieszny.
Jak się chce wrócić i naprawić małżenstwo to się przychodzi, przeprasza i stara i wtedy żadne papierki czy jakieś nazwiska w tym nie przeszkodzą.

Kinga
"nazwisko jest tylko rozwinięciem i jakby dopełnieniem imienia, a więc jest cząstką która Cie opisuje przed Stwórcą i ludźmi, kiedy tak na to spojrzysz łatwiej bedzie Ci podjąć decyzję"

To trochę "herezje".
Dla Stwórcy (tak mi się wydaje) liczy się człowiek i jego postępowanie, a nie to co ma napisane w dowodzie. To kim jestem i jak postępuję to moja wola, nie ma na to wpływu to, że rodzice nadali mi imię Grzegorz, a już tym bardziej nie determinuje mnie nazwisko X.

Anonymous - 2015-02-11, 10:45

Tylko problem w tym że ja nie wiem jak postąpić.
Wiem że chcialabym żyć w zgodnym małżeństwie.
Wiem że na ten moment jest to nie możliwe.
Wiem że chcę zachować swoja godność.

Mój mąż wie że zależy mi na tym byśmy byli razem. I to jest chyba jeden z czynników który go odpycha ode mnie.
To, że jestem teraz spokojna, wycofałam się i nie narzucam się już, spowodowało u niego jedynie jakieś " wyrzuty sumienia", chyba podświadomie wie, że zachował się nie tak jak powinien, ale jego szczęście jest dla niego wartością nadrzędna.
Swoje poczucie winy próbuje zmiejszyć tym że idzie mi na rękę w sprawach majątkowych, coś tam dołożyc do rachunków.
Chciałabym mu rzucic tą kasę w twarz i powiedzieć że pieniędzmi nie wyczyści sobie sumienia, ale wiem ze takie rozmowy nie maja sensu.

Anonymous - 2015-02-11, 12:38

Daj sobie czas na podjęcie decyzji, do mnie to samo przyszło - bez histerii, egzaltacji, po prostu
Któregoś dnia otworzysz oczy i powiesz JUŻ WIEM
I na pewno nie kieruj się tym co "ludzie powiedzą " czyt. mąż, to ma być Twoja decyzja - integralna i podjęta w możliwie obiektywnych warunkach
nie zadręczaj się, naprawdę samo przyjdzie

Anonymous - 2015-02-11, 13:30

na podjęcie decyzji mam 3 miesiące
wiem że, muszę podjąć ją sama

Anonymous - 2015-02-11, 20:16

grzegorz_ napisał/a:
To trochę "herezje".
Dla Stwórcy (tak mi się wydaje) liczy się człowiek i jego postępowanie, a nie to co ma napisane w dowodzie. To kim jestem i jak postępuję to moja wola, nie ma na to wpływu to, że rodzice nadali mi imię Grzegorz, a już tym bardziej nie determinuje mnie nazwisko X.


Jeśli zaś moje cytowane słowa weźmiesz to wprost( bo wyrwałeś je z kontekstu :-P ) to tak :mrgreen: , ale jesli przez pryzmat wiary to nie, a jak to się wygląda to zapraszam do lektury Pisma Świętego np. tu:
(28) Wtedy [tamten] go zapytał: Jakiie masz imię? On zaś rzekł: Jakub. (29) Powiedział: Odtąd nie będziesz się zwał Jakub, lecz Izrael, bo walczyłeś z Bogiem i z ludźmi, i zwyciężyłeś. (30) Potem Jakub rzekł: Powiedz mi, proszę, jakie jest Twe imię? Ale on odpowiedział: Czemu pytasz mnie o imię? - i pobłogosławił go na owym miejscu.(Ks. Rodzaju 32:28-30, Biblia Tysiąclecia)
(42) I przyprowadził go do Jezusa. A Jezus wejrzawszy na niego rzekł: Ty jesteś Szymon, syn Jana, ty będziesz nazywał się Kefas - to znaczy: Piotr. (Ew. Jana 1:42, Biblia Tysiąclecia)
(20) Powiedziała do nich: Nie nazywajcie mnie Noemi, ale nazywajcie mnie Mara, bo Wszechmogący napełnił mnie goryczą. (21) Pełna wyszłam, a pustą sprowadził mnie Pan. Czemu nazywacie mnie Noemi, gdy Pan wydał świadectwo przeciw mnie, a Wszechmogący uczynił mnie nieszczęśliwą?(Ks. Rut 1:20-21, Biblia Tysiąclecia)
Takich przykładów jest sporo więc jednak duchowość i powołanie do spełnienia czegoś jest wyrażane imieniem- Pismo Święte wyraźnie kładzie nacisk na to, że Imię wyraża wnętrze czy misję i nie jest tylko pustym dźwiękiem np. Jezus- Bóg zbawia;Ruth- osoba nikt; Mojżesz - nie należy do nikogo; Sephora- wróbliczka czyli mało finansowo warta itd. itd.
Nie zapominaj , że to właśnie Stwórca pierwszy nadał imiona swojemu stworzeniu, a potem Adama prosił by imiona nadał temu co było materia ozywioną i pamiętasz co z tego wyszło? :lol: :lol: Lepiej chyba więc ( to moje zdanie ) opierać się na tym co podpowiada Bóg niz odwoływać się do ludzkich pomysłów :-D

A co do gwen,
zrobisz to co cij podyktuje serce , masz czas na podjęcie decyzji. Prawo dopuszcza zostawić nazwisko jak i zmienić i mam wrażenie, że tak naprawdę nie sam ten fakt jest tu podniesiony, ale Twój stan emocjonalno-duchowy, który akurat jakoś łączy się z tą sytuacją dotyczącą nazwiska. Zobacz co piszesz:
gwen85 napisał/a:
Kiedyś miałam dość sprecyzowane poglądy, miałam jakiś tam swój kodeks wewnętrzny, wydawało mi się, że wiem jak postępować(żeby było dobrze). Teraz to wszystko w co wierzyłam, czym się kierowałam okazało się nieprawdą albo że to co obiektywnie było dobre nie doprowadziło mnie do niczego dobrego. Runęły moje wszystkie wartości. Staram się więc postępować zgodnie z naukami Boga.
Ale niestety sprawy przestały być dla mnie juz tylko czarno -białe, wszędzie te odcienie szarości, i wątpliwości.

I właśnie to jest to-zagubienie. okres przewartościowania, odnajdywania siebie na nowo, uczenie się funkcjonowania w nowej rzeczywistości. To nie jest proste, chyba wszystkim to sprawia problemy. Zamiast teraz mysleć czy to czy tamto będzie lepsze skup się bardziej na sobie i swoim wnętrzu, bo jak się z tym uporasz to wszelkie decyzje dziś trudne okażą się łatwiejsze, zastanów się na spokojnie co teraz byłoby dobre-terapia, wspólnota, a może krótki wyjazd-zmiana otoczenia? Każdy coś w sercu czuje co w danej chwili mu pomoże, a może akurat wszystko na raz?



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group