To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - trochę o zaburzeniach depresyjno - lękowych

Anonymous - 2015-02-09, 22:14

Zuf....gratuluje przemiany.......fajno ,że w końcu zrozumiałeś,ale moim zdaniem to nie jest tak do końca jak tu nam zapodajesz.
Powiem wiecej.....szkodzisz.
Bóg i owszem jak najbardziej,bez Niego ani rusz.......i ja sie z tym zgadzam,ale On za nas niczego nie załatwi.
Podpowie,poprowadzi,wskaże właściwą drogę......reszta należy do nas.

Piszesz....terapie,leki...nic nie dały....
Dlaczego?
Może dlatego właśnie,że poszedłeś po najmniejszej lini oporu.....leki zrobią swoje.
Wyleczą,poprawią samopoczucie,postawią na nogi...a tu zong.
Te leki i owszem pomagają,ale bez pracy własnej....nici.
Psycholog,psychiatra to nasi pomocnicy,a nie zbawiciele.

Kenia świetnie zdagniozowała......
Cytat:
Wygląda na to, że to co wielu nazywa chętnie depresją jest niczym innym jak tylko nieumiejętnością zmierzenia się z trudnymi okolicznościami życiowymi, stąd chęć by pójść na łatwiznę i wspomóc się polepszaczami nastroju, miast zmierzyć się z życiem.


Osobiście zachorowałam na depresję.....nie spałam od pól roku....dosłownie...
Nie jadłam,wysiadał mi organizm...

Udałam sie do psychologa i psychiatry....
Dostałam leki,ale nie żaden prozac,czy relaniumn......ale konkretne leki na depresję....
.....i dziękuję Ci Boże za mojego psychiatrę.....
Ponad to.....praca nad sobą.

Anonymous - 2015-02-10, 12:48

Kochani,

Dziękuję za dobre słowo, i wasze zdanie.

To nie miało być świadectwo, po prostu napisałem o swoim doświadczeniu, o tym, co przeżyłem i jakie wnioski z tego wyciągnąłem.

Nie jestem profesorem medycyny ani doktorem teologii, to tylko moje subiektywne zdanie.

Każdy ma swoje zdanie i swoje doświadczenia.

Nie namawiam do nagłego odstawiania leków. Uczeń szkoły jazdy wie, ze można jeździć bez instruktora, ale jeśli tego nie umie, to nie powinien jeździć sam. Jeśli ja nie umiałem oddawać swojego cierpienia, lęków i mieć Boga w sercu to brałem leki. Namawiam do tego, aby nie poprzestawać na legalnych substancjach chemicznych, bo taki sam efekt uzyskamy pijąc alkohol, czy biorąc narkotyki (utrata własnej woli, świadomości, znieczulica emocjonalna, zadowolenie z błogości stanu, brak motywacji do pracy nad sobą, itd). Czy to jest rozwiązanie? Namawiam, aby odkrywać Boga, który pomaga. Lata terapii i leków bez Boga na nic mi się zdały. I o tym napisałem. A nie o tym, aby nie brać leków. Jeśli nie umiesz inaczej to bierz, jak i ja brałem, kiedy nie umiałem inaczej.

Dlaczego ja brałem leki? Bo nie umiałem inaczej – nie wiedziałem że jest inne wyjście. Depresja nie przychodzi z godziny na godzinę, to proces. Gdybym potrafił zawierzać swoje życie Panu Bogu to nie popadałbym coraz głębiej i głębiej.

Czy ja prosiłem się o leki – NIE ! To lekarz, któremu niestety zaufałem, bo przecież to „lekarz” przepisał pierwsze leki. I potem byli „lepsi” lekarze, szpitale, którzy oglądali, diagnozowali i dodawali jeszcze lepsze i mocniejsze leki.

Czy idę do dentysty, jak boli ząb – tak – mówię – to dolna szóstka i on wierci. Jak mam cukrzycę, to brakuje płynu zwanego insuliną. A jak boli dusza, to gdzie mam pokazać lekarzowi, że tu ma wiercić? Jakiego płynu nie produkuje mój organizm, albo gdzie mi pękła ta „dusza”, żeby można było zaszyć? To może jednak nie lekarz jest od naprawiania duszy??

Takie jest moje zdanie. Szanuję, jeśli masz inne. Cieszę się, jeśli ktoś mnie jednak rozumie i ma takie samo zdanie.

Cieszę się ogromnie, Gianna, że doświadczyłaś stawania w Prawdzie :mrgreen:

A depresja to właśnie nieumiejętność poradzenia sobie z życiem. Jeden poradzi sobie z obozem koncentracyjnym, czy wypadkiem w którym zginą mu dzieci i współmałżonek, a inny nie poradzi sobie ze zwolnieniem go z pracy.

Jestem odpowiedzialny za to co robię z pełnymi konsekwencjami. Nie mogę być jednak odpowiedzialny za lekarza, który mówi mi, że to dla mnie najlepsze, a ja mu uwierzyłem. Ile razy w serwisie powiedzieli, że trzeba wymienić alternator w aucie, a ja uwierzyłem, dopóki w innym serwisie nie powiedzieli, że wystarczyło bezpiecznik? Owszem, w ulotkach jest napisane, ale jak przeczytać wszystkie ZANIM mi się popsuje mój alternator? A poza tym, czy już nie można mieć zaufania do lekarza? Ja poszedłem do lekarza, a nie po leki. Zasadnicza różnica.

Biorąc psychotropy nie widać, ze nie widać :-D . To tak jak palacz nie czuje, że zmniejszyła mu się wrażliwość na zapachy. Dopiero jak przestanie palić, to czuje, ile nie czuł :-D

Jeśli dobrze się wczytasz, to zobaczysz ze nie szkodzę, tylko piszę o swoim doświadczeniu. Właśnie o tym, że oczekiwałem od lekarzy cudów, a od siebie niewiele. Że nie potrafiłem otworzyć się na Boga. Że leki mnie uzależniły, mimo, że na „ulotkach” pisało, że tego nie robią. To chyba nie jest szkodliwe, że się tym podzieliłem?? Szanuję, że masz inne zdanie. Ja mam inne doświadczenia.

Moje lata diagnoz, lekarstw i wizyt lekarskich uwieńczone kilkumiesięcznym zwijaniem się z bólu pod kocem zakończone próbą samobójczą to nie był chwilowy zły nastrój, czy chandra.

Prozac i relanium to tez leki, bardziej znane. Niekoniecznie mniej konkretne, za to o zupełnie innym działaniu. Ja osobiście również miałem inne. Dużo innych, wielokrotnie zmienianych. Niektóre przyjmowałem po 2 -3 na raz i to wg. zaleceń lekarza.

Oczywiście, ze Bóg za nas niczego nie załatwi. Jeśli Go nie zaprosimy do swojego życia. Czy ciągłe branie leków zamiast pracy nad sobą i relacją z Bogiem, to nie jest oczekiwanie, ze lekarz za nas wszystko załatwi?

Są różne drogi, każdy wybiera swoją.

Pogody Ducha ;-)

Anonymous - 2015-02-10, 12:54

Zuf, napiszę i ja
Chwała Panu :-D
Ja czytam innego, nowego człowieka!!!

Anonymous - 2015-02-10, 13:10

zuf, no muszę i ja dopisać: taka zmiana ! Szacun!
Chwała Panu

Anonymous - 2015-02-10, 13:31

Chwała Panu zuf! :-D
A co do psychiatrii , to jest to chyba nadal najbardziej kontrowersyjna dziedzina medycyny.Niecałe 100 lat temu popularnym ponoć najskuteczniejszym "lekiem" na zaburzenia psychiczne były elektrowstrząsy, wycofane, o ile się nie mylę, dopiero całkiem niedawno. W miarę rozwoju chemii i farmakologii wynajduje się co i rusz nowe "cudowne" leki , które mają naprawiać nasze emocje , nasze dusze. Tylko,że zaden z tych środków nie leczył i nie leczy przyczyny , tylko tłumi skutki.

Anonymous - 2015-02-13, 17:14

zuf przeczytałam cały Twój wątek od najstarszego wpisu. Odnajduję siebie w tym co pisałeś na samym początku. Dziękuję! Dajesz światełko nadziei.
Anonymous - 2015-02-13, 20:46

Czasami sie zastanawiam skad u ludzi taka latwowiernosc
w to co ktos napisze anonimowo w internacie.
Szanowne Panie podchodzicie z duza rezerwa do tego co powie np maz z ktorym
czasem mieszkacie 10czy 20lat a wierzycie i sie ekscytujecie
anonimowymi wdpisami na forum

Anonymous - 2015-02-14, 08:40

depresja jest chorobą i należy ja leczyć
z tego co wiem, lekarstwa są środkiem zaradczym w ostrych stanach i nalezy je brac, aby sobie pomóc
jednak w depresji nie obędzie się bez terapii- i to jest główne leczenie
któs kiedys tłumaczył, że lekarstwa są jak kula dla kogoś, kto złamał nogę i ma gips, nie może chodzić więc wspomaga się kulą. Ale leczenie jest poprzez inne metody.
To choroba duszy, człowiek nie widzi wyjścia z sytuacji. Dopiero terapia, praca nad sobą (również w formie modlitwy np o uwolnienie i uzdrowienie), daje efekty.
To co pisze Zuf jest logiczne- jeśli potrzeba leków trzeba je wziąć. Jednak nalezy również zacząc pracować nad sobą.

Zuf SUPER, że Ci się udało :-)

Anonymous - 2015-02-15, 21:07

warsztaty antydepresyjne w Nowym Targu
http://krakow.gosc.pl/doc...domami-schadzek

Anonymous - 2015-02-15, 23:08

grzegorz_ napisał/a:
Czasami sie zastanawiam skad u ludzi taka latwowiernosc
w to co ktos napisze anonimowo w internacie.


Czasami się zastanawiam, skąd u ludzi taki całkowity brak zaufania do tego co piszą inni na forum? Nie szkoda Ci Grzegorz czasu na czytanie forum jeśli uważasz, że ludzie tu fantazjują? Mnie szkoda byłoby czasu na czytanie "bajeczek" innych, gdybym uważał, że piszą nieprawdę.
Zarówno ja jak i wielu użytkowników forum zna "zufa" osobiście i widzimy jego prawdziwą zmianę, ale on pracuje nad sobą, chodzi na spotkania Sycharu, jest na krokach.
A jak Grzegorz wygląda Twoja praca nad sobą?

Anonymous - 2015-02-17, 01:23

Zuf......ja sie naprawde bardzo cieszę i gratuluje,że w końcu wyszłeś z tego marazmu.
Piszesz...i jak mniemam do mnie....
Cytat:
Takie jest moje zdanie. Szanuję, jeśli masz inne. Cieszę się, jeśli ktoś mnie jednak rozumie i ma takie samo zdanie.

Cytat:
Jeśli dobrze się wczytasz, to zobaczysz ze nie szkodzę, tylko piszę o swoim doświadczeniu. Właśnie o tym, że oczekiwałem od lekarzy cudów, a od siebie niewiele. Że nie potrafiłem otworzyć się na Boga. Że leki mnie uzależniły, mimo, że na „ulotkach” pisało, że tego nie robią. To chyba nie jest szkodliwe, że się tym podzieliłem?? Szanuję, że masz inne zdanie. Ja mam inne doświadczenia.


Zuf.....tak naprawde to mamy podobne zdanie....Bóg na pierwszym miejscu!!!!...i choć myślisz inaczej,naprawde Cię rozumię.
Fajno,że podzieliłeś się doświadczeniem,bo te najwartościowsze i z pewnością żadnej szkodliwości w tym nie ma......wręcz przeciwnie.
Przetestowałeś/doświadczyłeś i pomogło......co inni zrobią to tylko i wyłącznie ich decyzja i konsekwencje.
....i było by dobrze gdyby nie to......
Cytat:
grzegorz_ napisał/a:
że modlitwa pomaga na depresję potraktować zbyt dosłownie. Odpuścić wizytę u lekarza i skupić się tylko na modlitwie, a to może być bardzo groźne. Oczywiście modlitwa wiara nie jest niczym złym i w każdej chorobie warto zwrócić się do "wyższej instancji", ale w pierwszej kolejności - wizyta u lekarza !!!
Niestety TAKIE myślenie doprowadziło mnie do przepaści. Też myślałem – do lekarza, a modlitwa – może „nie zaszkodzi”. Śmiem twierdzić, że jeśli ktokolwiek całkowicie zawierzy siebie Bogu, to z depresji wyjdzie - ale nie najpierw lekarz, potem Bóg, tylko odwrotnie.

...dalej....
Cytat:
Jeśli ktoś ma świadomość i percepcje, czyli nie odjechał w schizofrenię lub coś podobnego – da się żyć bez tabletek, i nie powinno się ich przyjmować. Wyjątek to tylko bardzo trudny (czytaj – naprawdę tragiczny) okres chwilowy – do max. 3 tygodni (jeśli chodzi o „usypiacze uczuć”, czyli benzodiazepiny – od relanium do xanax-u) . I potrzeba tu bardzo mądrego lekarza, który pomoże po 2-3 tyg. zabrać te leki, bo jak się je weźmie to błogostan jest duży i nie chce się oddawać tych tabletek. Trzeba jednak tu dodać, że jak się ich nie odda to straci się życie, zamiast je naprawić i zyskać (nie chcę się teraz rozpisywać dlaczego – uwierz albo sprawdź w wiarygodnych danych) .

Benzodiazepiny.....to leki doraźne,których nie nalezy przyjmować długoterminowo...i tu się z Tobą zgadzam.
Nie są to jednak leki na depresję,a o tej raczej tu mowa.
Depresja to nie tylko smutek , przygnębienie,obniżony nastrój,czy poczucie niskiej wartości.
To dotyka wielu z nas i nie koniecznie jest depresją.
Depresja to przede wszystkim kompletny brak energii do działania,to zmuszanie się do czegokolwiek,wszystko co robisz,co musisz zrobić(bo masz tego świadomość) odbywa się z wielkim wysiłkiem.
Zaburzenia snu,brak apetytu,dolegliwości gastryczne,sercowo-krążeniowe,wszelakie bole...głowy,pleców,wręcz całego ciała...
Wyniki dobre ,a jednak coś nie tak.
Nie wiem jakTy,ale ja sprawdziłam pod wszelkim kątem...."zwykłym" lekarskim, psychologicznym i psychiatrycznym.....i to też polecam.
Cytat:
omiast pakowaNatnie się w długotrwałe „polepszacze” typu Prozac, ładnie nazywanymi jako antydepresanty (ogólnie chodzi o leki wychwytu zwrotnego, które zaczynają działać po ok. 2 tyg. i przyjmuje się je latami) prowadzi tylko do uzależnienia i nabijania kasy koncernom farmaceutycznym, bo leki te tak naprawdę więcej szkodzą niż pomagają, a niektóre badania dowodzą, że pomagają tyle co placebo (uwierz albo sprawdź w wiarygodnych danych).

Piszesz,że nie jesteś profesorem medycyny,a mimo to twierdzisz,że antydepresanty to jedynie "polepszacze",które prowadzą do uzależnienia i nabijania kasy koncernom farmaceutycznym.
Niczym naukowiec i doktor.....bo tak sie zachowujesz.
Nie jednemu te "polepszacze" uratowały życie,pozbyli się dręczących dolegliwości,odbili sie od dna,zaczęli działać......
Podjęli terapie,zwrółcili się do Boga...... najzwyczajniej w świecie odżyli,staneli na nogi i zachciało im się chcieć i żyć.
...i ja podobnie miałam...zaczęłam działać.
Psychiatra,psycholog i Bóg........zdziałały cuda.

Piszesz,ze oczekiwałeś cudów od lekarzy,a od siebie nie wiele...i moim zdaniem w tym cały problem.
Lekarz zrobi swoje,lekarz naprawi......bez mojego udziału.
Nie dziwię sie że nie wyszło.

Dziś czepiasz sie lekarzy,na nich zwalasz winę.....
Cytat:
Ja poszedłem do lekarza, a nie po leki. Zasadnicza różnica.

Idąc do lekarza czegoś oczekiwałeś.....zwykle leków ,ktore nam pomogą....po to jest lekarz.

Jeszcze jedna kwestia.....
Cytat:
Namawiam do tego, aby nie poprzestawać na legalnych substancjach chemicznych, bo taki sam efekt uzyskamy pijąc alkohol, czy biorąc narkotyki (utrata własnej woli, świadomości, znieczulica emocjonalna, zadowolenie z błogości stanu, brak motywacji do pracy nad sobą, itd). Czy to jest rozwiązanie? Namawiam, aby odkrywać Boga, który pomaga. Lata terapii i leków bez Boga na nic mi się zdały. I o tym napisałem. A nie o tym, aby nie brać leków. Jeśli nie umiesz inaczej to bierz, jak i ja brałem, kiedy nie umiałem inaczej.

Namawiasz,aby nie poprzestawać na legalnych substancjach chemicznych(znaczy lekach),bo równie dobrze można pić alkochol,czy brać narkotyki.
utrata własnej woli, świadomości, znieczulica emocjonalna, zadowolenie z błogości stanu, brak motywacji do pracy nad sobą
No proszę.....
Nie wiem co brałeś,ale leki antydepresyjne działaja zupełnie inaczej....

Mam nadzieję,że bierzesz odpowiedzialność za to co piszesz.

Anonymous - 2015-02-17, 07:26

lena napisał/a:
utrata własnej woli, świadomości, znieczulica emocjonalna, zadowolenie z błogości stanu, brak motywacji do pracy nad sobą
No proszę.....
Nie wiem co brałeś,ale leki antydepresyjne działaja zupełnie inaczej....

Pozwolę sobie się wtrącić.
Mam dokładnie takie same doświadczenia z antydepresantami jak zuf. Brałam 2 lata tzw. ihibitory wychwytu.....Jak wgł Ciebie leno działają leki na depresję? I czy piszesz rzeczywiście na podstawie własnego doświadczenia , czy to czysta teoria?

Anonymous - 2015-02-17, 10:49

Ja także mam osobiste doświadczenia z antydepresantami. Dobre. Uratowały mi życie, bo miałam myśli samobójcze. Nie mogłam spać, nie mogłam żyć.
Poszłam do lekarza po leki, bo sama sobie nie radziłam z odrzuceniem przez męża. Na lekach zaczęłam myśleć i pracować nad sobą. Odbiłam się od dna. Bez leków nie dałabym rady.

Anonymous - 2015-02-17, 11:20

Gianna napisał/a:
Pozwolę sobie się wtrącić.
Mam dokładnie takie same doświadczenia z antydepresantami jak zuf. Brałam 2 lata tzw. ihibitory wychwytu.....


Jeśli nie działały, albo działały źle to należało iść do lekarza i poprosić o dobranie innych.
Nie każdy lek działa na każdego.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group