To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - trochę o zaburzeniach depresyjno - lękowych

Anonymous - 2015-02-07, 10:26
Temat postu: trochę o zaburzeniach depresyjno - lękowych
grzegorz_ napisał/a:
że modlitwa pomaga na depresję potraktować zbyt dosłownie. Odpuścić wizytę u lekarza i skupić się tylko na modlitwie, a to może być bardzo groźne. Oczywiście modlitwa wiara nie jest niczym złym i w każdej chorobie warto zwrócić się do "wyższej instancji", ale w pierwszej kolejności - wizyta u lekarza !!!

Niestety TAKIE myślenie doprowadziło mnie do przepaści. Też myślałem – do lekarza, a modlitwa – może „nie zaszkodzi”. Śmiem twierdzić, że jeśli ktokolwiek całkowicie zawierzy siebie Bogu, to z depresji wyjdzie - ale nie najpierw lekarz, potem Bóg, tylko odwrotnie. Naprawdę, nie znam kogoś chorego na depresję, kto całkowicie i bezgranicznie zaufał Bogu i nadal jest chory.
mallgos napisał/a:
Tak zupełnie serio i szczerze - miałam depresję, taką, że nie mogłam wstawać z łóżka, zwyczajnie nie miałam siły i nie widziałam już dla siebie rozwiązań.

To co mi pomogło to
1. Ojcze nasz na dzień dobry każdego dnia i Koronka do miłosierdzia Bożego - serio pomaga.
2. Wylewanie z siebie emocji tu na forum i dwóm zaufanym przyjaciółkom
3. Wszystkie wykłady ks Pawlukiewicza
4. Świadectwa wierzących

I ja się z Toba w 120% zgadzam, bo tego doświadczyłem. Mimo, że koncerny farmaceutyczne mówią i radzą inaczej.
mallgos napisał/a:
Ja byłam kilka razy u psychologa, ale zrezygnowałam z wszelkich terapii, bo psycholog zamiast pomóc mi w cierpieniu dolewała oliwy do ognia w kwestiach mojego małżeństwa.

no niestety psycholog po prostu musi być dobry – najlepiej katolicki – ale tez może być ksiądz, spowiednik – tylko stały. Bo takie osoby nie będą dolewać oliwy…

Może komuś, co napiszę, przyda się. Oczywiście to tylko moje własne doświadczenie:

Jako „weteran” leczeń i terapii wiem jedno. Jeśli ktoś ma świadomość i percepcje, czyli nie odjechał w schizofrenię lub coś podobnego – da się żyć bez tabletek, i nie powinno się ich przyjmować. Wyjątek to tylko bardzo trudny (czytaj – naprawdę tragiczny) okres chwilowy – do max. 3 tygodni (jeśli chodzi o „usypiacze uczuć”, czyli benzodiazepiny – od relanium do xanax-u) . I potrzeba tu bardzo mądrego lekarza, który pomoże po 2-3 tyg. zabrać te leki, bo jak się je weźmie to błogostan jest duży i nie chce się oddawać tych tabletek. Trzeba jednak tu dodać, że jak się ich nie odda to straci się życie, zamiast je naprawić i zyskać (nie chcę się teraz rozpisywać dlaczego – uwierz albo sprawdź w wiarygodnych danych) .

Natomiast pakowanie się w długotrwałe „polepszacze” typu Prozac, ładnie nazywanymi jako antydepresanty (ogólnie chodzi o leki wychwytu zwrotnego, które zaczynają działać po ok. 2 tyg. i przyjmuje się je latami) prowadzi tylko do uzależnienia i nabijania kasy koncernom farmaceutycznym, bo leki te tak naprawdę więcej szkodzą niż pomagają, a niektóre badania dowodzą, że pomagają tyle co placebo (uwierz albo sprawdź w wiarygodnych danych).

Więc co robić? Gdybym był taki „mądry” wtedy, kiedy powinienem, to poszukałbym dobrego, najlepiej katolickiego psychologa, modlił się, uczestniczył jak najczęściej w Eucharystii, spowiadał się oraz poszukał czym prędzej stałego spowiednika, z którym również mógłbym rozmawiać. Zapewne jeśli by mi wytłumaczył, że nie jestem niezastąpiony, to wyjechałbym do jakiegoś sanatorium czy po prostu w góry (ale wyjazd zorganizowany, żeby nie leżeć , pić i płakać tylko latać po tych górach) na przynajmniej 3 tygodnie. Wiem, można się czepiać, że dzieci, że praca, że brak pieniędzy, że …milion powodów. Ale weź stań w prawdzie CO Z TEGO WSZYSTKIEGO skoro jesteś wrakiem człowieka? A jeśli by Cię w ogóle już nie było? To chyba dłużej niż 3 tygodnie??

Kiedy człowiek oprze się o dno swojego życia, lub próbuje przez nie iść z krwawiącym bokiem, często dochodzi jeszcze lęk. Lęk żywi się strachem. U mnie urosły do tego stopnia, że miałem już lęk przed lękiem. Wszystko to dlatego że mam świetną wyobraźnię i potrafiłem tworzyć sobie coraz to nowsze, gorsze scenariusze. Nie wiedziałem wtedy, że do wyobraźni ma dostęp demon i dlatego zrobi wszystko, abym uwierzył, że przyszłości nie ma. I co wtedy? Mnie osobiście pomógł również terapeuta – tylko taki wirtualny – zacząłem po troszeczku, aż później więcej pracować z książką Dr Claire Weekes „Kompletna samopomoc dla Twoich nerwów. Naucz się relaksować i znów cieszyć życiem przezwyciężając stres i lęk”. Oczywiście znów ktoś może skrytykować, ze co to jest, że tak się nie robi, że choremu to trzeba prochy, szpital i ew. terapeutę (proszę bardzo, jak wiesz lepiej co Ci pomogło to krytykuj, ja wiem, że TO nie pomogło, a TO pomogło).

Wiem, że to może zabrzmieć dla kogoś niewierzącego czy pogrążonego w ogromnej depresji trywialnie, jednak to prawda – jeśli będziesz oddawał swój ból Panu Bogu, to to pomoże ci przeżyć te trudności. Może nie zabierze wszystkiego, jednak da ci siłę przejść. Tak, da się przejść. Ja przeszedłem. Wiele osób przeszło, czytałem świadectwa. Może nie jestem super silny, ba, nawet słaby jestem, i trudności życia są wielkie, ciągle amatorsko i nieudolnie – ale je codziennie udaje mi się podnieść, bo wreszcie z Panem Bogiem. To nie znaczy, że nie chciałbym już zaznać Świętego Spokoju, ale wiem, że muszę TU jeszcze być. Poza tym, co mnie trzymało w najtrudniejszych momentach – mam dzieci, dla których czuję i widzę, że jestem ważny, że jestem potrzebny. ŻYWY.

Anonymous - 2015-02-07, 10:44

zuf, jestem pod wrażeniem przemiany jaka sie w Tobie dokonała :roll:
Anonymous - 2015-02-07, 11:11

Zuf - ogromny szacun dla pracy, którą wykonałeś! Dziękuję za Twoje świadectwo :-)
Anonymous - 2015-02-07, 11:23

Widzę, że już sam zauważasz, iż pokonałeś długą, niełatwą drogę.
Witam wśród żywych ;-)

Anonymous - 2015-02-07, 13:00

...i teraz wszyscy forumowicze biorący leki, albo ci którzy powinni brać
powiedzą :koniec z lekami, zamiast leków modlitwa.

ZUFowi gratuluje, że się pozbierał, jednocześnie dziwię się adminom, że
nie korygują szkodliwych, ba,...niebezpiecznych teorii.
Na forum możemy sobie popitolić o mężach, żonach, uczuciach i wielkiego zła z tego nie będzie, ale załóżmy, że chory na depresję przeczyta to świadectwo i te achy ochy pod nim i przestanie brać leki. Administracjo, weźmiesz odpowiedzialność za to co się potem stanie z takim chorym? Ręce opadają, potraficie blokować posty, które wam sie nie podobają (bo nie), a tutaj "chwała Panu, leki do kosza".

ps. zaznaczam, że mam w rodzinie osoby chorujące na depresję dlatego to co pisze to nie paplanie teoretyczne.

Anonymous - 2015-02-07, 16:16

Zuf, Jak dobrze zrobiłeś, że to napisałeś, bardzo dziękuję.
Anonymous - 2015-02-07, 16:32

Grzegorzu, zawierzenie Bogu nie wyklucza leków, i idelanie jest jeśli jedno z drugim się zazębia, a kiedy człowiek jest już mocno oparty na Bogu - z leków zrezygnować może, zakładając oczywiście że choroba ma podłoże duchowe. Natomiast nie jest dobrze rzucać leki, nie mając nic/Nikogo w zamian, bo to się faktycznie może skończyć tragicznie.
Dokładnie tak samo działa choćby 12 Kroków - uczę się zawierzać Bogu, ale to jest proces, i dopiero na jego końcu jestem w stanie pozbyć się swoich podpórek, protez i masek (lub ich części) i zawierzyć Bogu (na ile maksymalnie jestem dziś gotowa).
Zauważ, że zuf zamieścił swój poprzedni wątek, i pokazuje proces, jak doszedł do swojego obecnego stanu.
Zawsze! podejmując jakiekolwiek ważne decyzje, niezbędna jest cnota roztropności i dobre rozeznanie w sytuacji.

Anonymous - 2015-02-07, 17:16

DEPRESJA to choroba i leczy ja lekarz psychiatra.
nie ma co ludxiom macic w glowie i opowiadac ze ich różaniec
wyleczy z depresji.
To troche tak jakby choremu na raka mówić, ze
ktos sie modlil byl cud i zostal wyleczony, zatem trzeba
zaniechac chemioterapii.

ps. Pisze o depresji zdiagnozowanej przez lekarza a nie o wahaniach
nastrojow, które tak chetne zwiemy "depresja". To, że ktoś mówi z egzaltacją "mam depresję" albo "chyba sie zabiję" nie jest równoznaczne z tym, że ma depresje i popełni samobójstwo.

http://www.deon.pl/inteli...-czego-bac.html

Anonymous - 2015-02-07, 17:42

grzegorz_ napisał/a:
.i teraz wszyscy forumowicze biorący leki, albo ci którzy powinni brać
powiedzą :koniec z lekami, zamiast leków modlitwa.

a czy słyszałeś może o BIBLIJNYCH WARSZTATACH ANTYDEPRESYJNYCH
w najbliższy piątek w Nowym Targu zaczynają się takowe

więcej Wiary

Anonymous - 2015-02-07, 17:43

http://www.jezusnalodowisku.pl/
Anonymous - 2015-02-07, 18:08

grzegorz_ napisał/a:
To troche tak jakby choremu na raka mówić, ze
ktos sie modlil byl cud i zostal wyleczony


posłuchaj świadectw
https://www.youtube.com/r...rowienia+z+raka

ja jestem wierzący

Anonymous - 2015-02-07, 18:18

grzegorz_ napisał/a:
Pisze o depresji zdiagnozowanej przezlekarza a nie o wahaniach

nastrojow, które tak chetne zwiemy "depresja"


I tu jest zasadnicza różnica. w ocenie, rozumiem co grzegorz ma na myśli.

Leki w depresji (a nie w obniżonym nastroju!) podaje się pacjentowi w celu ratowania życia, tam gdzie są zachowania nie podtrzymujące życia, apatyczne odcięcie się i calkowite zamknięcie itd, tzn. wszystko to co może zaowocować próbą samobójstwa lub świadomym dążeniem do nie przedłużania życia.

Zuf jesteś teraz w znacznie lepszym stanie, widzisz JUŻ wiele innych możliwości, min. korzystałeś z pomocy terapeuty wirtualnego oraz czytasz pozycje traktujące o strachu i lękach itd.- znaczy że jesteś już w innym miejscu.
Wreszcie dociera do Ciebie, że TY MASZ WPŁYW na swoje samopoczucie, ale wcześniej tak nie było.

Z początkowych Twoich postów wynikało, że jest obawa że odbierzesz sobie życie, zatem kto wie czy bez wcześniej przyjmowanych antydepresantów byłbyś teraz wśród żywych.
Twój stan jest inny teraz, zatem i rzeczywistość odbierasz inaczej.
Fakt, że jesteś w stanie się modlić, rozumiesz sens modlitwy, świadczy o tym, że jesteś w całkiem innym miejscu niż byłeś kiedy zaczynałeś swój wątek.
Sam być może tego nie dostrzegasz i jesteś skłonny uważać, że poradziłbyś sobie bez leków...więc dlaczego WTEDY tak nie zrobiłeś skoro było to możliwe do osiągnięcia?

Dobry lekarz powinien ocenić kiedy pacjent jest gotowy do odstawienia antydepresantów a co za tym idzie do podjęcia innych prób wychodzenia z tego stanu i tu jest miejsce na dobrą terapię oraz poradnictwo duchowe które może dotrzeć do pacjenta tylko wtedy kiedy wyjdzie on z samodestrukcyjnej postawy.
Depresja nie spada na człowieka znikąd, to człowiek jest jej źródłem.
Jest oczywistym że faszerowanie się lekami bez potrzeby jest szkodliwe, wszak znalezienie przyczyn takich zaburzeń jest naistotniejsze i działanie na tym polu a nie tylko tłumienie skutków.
TAk czy owak, w żadnym wypadku nie powinieneś pomijać zuf ważności leczenia farmakologicznego, które oczywiście powinno być stosowane nie dłużej niż jest to niezbędne dla pacjenta.

Anonymous - 2015-02-07, 20:49

Zuf,ja też jestem pod wrażeniem,życzę Ci wszystkiego dobrego :-> .

Grzegorzu,dlaczego ty torpedujesz na katolickim forum chyba wszystkie posty, w których ludzie radzą ,że modlitwa jest dobra na wszystko? Skoro tym ludziom pomogła ,to coś w tym jest..Przecież zuf pisze,że leki też, ale to przecież Bóg jest tym który uzdrawia.
Ja sama doświadczam mocy zawierzenia Bogu i jestem o lata świetlne od stanu w jakim znajdowałam się na początku mojego kryzysu. Pozdrawiam.

Anonymous - 2015-02-07, 23:09

Depresję leczy psychiatra.
Każde inne teorie są niebezpieczne.
Byłoby cudownie gdyby modlitwa leczyła wszelkie choroby,
ale niestety tak nie jest i jak sie zachoruje trzeba iść do lekarza,
a gdy lekarz przypisze leki to można wrócić do domu i sie pomodlić.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group