To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - cd wątku pt. Chyba nie wytrwał a jednak..

Anonymous - 2015-02-04, 20:44

Moc nadziei

Przeczytałem cały Twój wątek. No, jestem pod wrażeniem. Na pewno zmiana nicka była właściwa. Ja też z przyjemnością przeczytałbym Twoją książkę.

A teraz moje końcowe wrażenie. Z dawnych czasów pamiętam taki kawał (głupi, wybaczcie, ale mi bardzo dobrze pasuje do takich sytuacji).
Pytają faceta, jak sobie robi dobrze. Odpowiada, że kładzie część ciała, powiedzmy lewą rękę, na pieńku do rąbania drewna i wali młotkiem. Inni zdziwieni pytają się, "Ale jaka to przyjemność". Na co facet odpowiada: "Jak się nie trafi, to wielka".

Cóż, wielu funduje sobie taką rosyjską ruletkę. Myślą, że czeka ich adrenalina, motylki w brzuchu, tajemniczość, czy inne przyjemności, a tutaj zwykle kończy się tym, że jednak trafiają młotkiem.

Czyż wielu naszych małżonków tak nie myślało, a potem nie wiedzieli, jak wybrnąć w sytuacji? Jedni sobie tylko obili rękę, ale wielu złamało, skaleczyło. I teraz zakładają jakieś plastry, opatrunki, gipsy. Ale cierpią. Wielu nie przyznaje się, że to oni głupio zrobili, tylko że to my ich do tego sprowokowaliśmy. Śmiać się, czy płakać?

Anonymous - 2015-02-05, 01:19

Cytat:
....Uprzedzam ew. pytania: na świadectwo wciąż za wcześnie ;-)

...ależ to jest świadectwo i to pełną gębą.
Moc Nadzieji.....odświeżyłam sobie Twoją historię i .....chylę czoła,podziwiam i najlepszego życzę.

Anonymous - 2015-02-05, 12:17

Cytat:
Cóż, wielu funduje sobie taką rosyjską ruletkę. Myślą, że czeka ich adrenalina, motylki w brzuchu, tajemniczość, czy inne przyjemności, a tutaj zwykle kończy się tym, że jednak trafiają młotkiem.

Jak to miło poczytac mądrego faceta :-D
Szczerze, gdy mąz mi opowiadał o historii swojego głupiego zauroczenia, to też takie odebrałam wrażenie, że na siłę chciał wrażeń, motylków w brzuchu... A wyszedł niesmak, duzo łez i spartolone życie, bo skończyło się dysycyplinarką w pracy. A gdy potem próbował znowu o osiągnąc nirwanę miłosci, to też mu nie wyszło. I wtedy ja poszłam po rozum do głowy i zauważyłam, że szuka tego, co mu kiedyś dawałam, a potem przestałam zamieniając się w jędzę i bluszcz, który go dusił, oplatał i kazał robic wszystko "po mojemu" zapominając, że on jest człowiekiem, jakże innym ode mnie i moich potrzeb. Chciałam by był mną. A on jest moim mężem, nie mną.

Anonymous - 2015-02-05, 13:19

Jacek-sychar napisał/a:
Czyż wielu naszych małżonków tak nie myślało, a potem nie wiedzieli, jak wybrnąć w sytuacji? Jedni sobie tylko obili rękę, ale wielu złamało, skaleczyło. I teraz zakładają jakieś plastry, opatrunki, gipsy. Ale cierpią. Wielu nie przyznaje się, że to oni głupio zrobili, tylko że to my ich do tego sprowokowaliśmy. Śmiać się, czy płakać?


Jacek
Statystyka jest nieubłagana, nie ma się tu co czarować, że "wielu żałuje",
że gdyby nie duma to wróciliby itp...
W większości przypadków są kryzysy, zdrady, ale do rozstania nie dochodzi, ale
gdy już dojdzie to najczęściej jest "pozamiatane".
Rocznie >60 tys rozwodów, w ilu przypadkach są powroty? 100? 200?
Rocznie > 2000 separacji, zniesień separacji 10? 20?

Oczywiście jest nadzieja, bo 6ke w Totka ilu trafia a ludzie grają mimo to.

Anonymous - 2015-02-05, 14:14

MonikaMaria3 napisał/a:
Cytat:
Cóż, wielu funduje sobie taką rosyjską ruletkę. Myślą, że czeka ich adrenalina, motylki w brzuchu, tajemniczość, czy inne przyjemności, a tutaj zwykle kończy się tym, że jednak trafiają młotkiem.

Jak to miło poczytac mądrego faceta :-D
Szczerze, gdy mąz mi opowiadał o historii swojego głupiego zauroczenia, to też takie odebrałam wrażenie, że na siłę chciał wrażeń, motylków w brzuchu... A wyszedł niesmak, duzo łez i spartolone życie, bo skończyło się dysycyplinarką w pracy. A gdy potem próbował znowu o osiągnąć nirwanę miłosci, to też mu nie wyszło. I wtedy ja poszłam po rozum do głowy i zauważyłam, że szuka tego, co mu kiedyś dawałam, a potem przestałam zamieniając się w jędzę i bluszcz, który go dusił, oplatał i kazał robic wszystko "po mojemu" zapominając, że on jest człowiekiem, jakże innym ode mnie i moich potrzeb. Chciałam by był mną. A on jest moim mężem, nie mną.


MonikaMaria3
ładnie to napisałaś...i jaki wniosek? to też napisałaś :->

jak by tak popatrzeć na życie, to w wielu małżeństwach zaczyna się dziać tak, jak w tym kawale Jacka...miało być tak super a wyszło ...jak zawsze?
tylko, że jak to jest w małżeństwie, jak nagle się okazuje ( a może i nie nagle, bo to na ogół trwa lata), że współmałżonek jednak nie jest tym kim się go widziało, albo kim się pokazywał, póki mu zależało
to mówi się - życie
tak już jest
i te wszystkie perturbacje i problemy są "wliczone w ryzyko"

a jak dotyczą powiedzmy "zauroczeń" (choć to nie jest dobre słowo, ale niech będzie), to się to widzi bardzo chętnie i z wielką satysfakcją

życie to problemy - taka prawda
postęp bierze się z lenistwa i chęci obejścia problemów, taka natura człowieka, że leniwy i wygodny
więc trudno się dziwić, że wymięka w życiu i szuka "nowego wynalazku"

Anonymous - 2015-02-05, 14:24

lustro napisał/a:
postęp bierze się z lenistwa i chęci obejścia problemów,

Ja bym nie nazwała postępem ucieczkę od problemów małżeńskich.

Anonymous - 2015-02-05, 14:34

MonikaMaria3 napisał/a:
zamieniając się w jędzę i bluszcz, który go dusił, oplatał i kazał robic wszystko "po mojemu" zapominając, że on jest człowiekiem, jakże innym ode mnie i moich potrzeb. Chciałam by był mną. A on jest moim mężem, nie mną.

I czemu tylko nieliczne żony ośweca?? :idea: :?:

BTW, Krawędź, cieszę się z Tobą :mrgreen:

Anonymous - 2015-02-05, 14:45

lustro napisał/a:
postęp bierze się z lenistwa i chęci obejścia problemów, taka natura człowieka, że leniwy i wygodny
więc trudno się dziwić, że wymięka w życiu i szuka "nowego wynalazku"


Lustro
Byłaś leniwa odchodząc od męża ?
Uważasz że odejście i zaczęcie życia to oznaka lenistwa i takie wygodnictwo ?
Leniwi siedzą oglądają seriale i mówią sobie...."jakoś to będzie", albo
"inni mają gorzej".

Anonymous - 2015-02-05, 14:55

Tereska

życie to problemy - taka prawda
postęp bierze się z lenistwa i chęci obejścia problemów, taka natura człowieka, że leniwy i wygodny
więc trudno się dziwić, że wymięka w życiu i szuka "nowego wynalazku"

nie mówię, ze to postęp, ale naturalna inklinacja człowieka do szukania łatwiejszych wyjść
z tego wziął się postęp
ale przecież nie tylko postęp :mrgreen:

tak się składa, że na ogół psuje się najsłabsze ogniwo
ale żeby mogło się zepsuć najsłabsze, musi na nie działać siła
w statycznym układzie nic się nie psuje
tak - ten, co szuka łatwiejszego wyjścia jest być może tym "słabym" ogniwem
a jaka siła na nie działała?

a wogóle to psujemy wątek jego właścicielce takimi rozważaniami

Anonymous - 2015-02-05, 15:59

@GosiaH

bardzo się wzruszyłam i cieszę się, że udało się Wam odnaleźć. Twoje słowa wlewają nadzieję, że nawet gdy jest już bardzo źle, warto wierzyć do końca, bo nigdy nie wiadomo co "siedzi" w drugim człowieku:-)


MonikaMaria3 napisał/a:
I wtedy ja poszłam po rozum do głowy i zauważyłam, że szuka tego, co mu kiedyś dawałam, a potem przestałam zamieniając się w jędzę i bluszcz, który go dusił, oplatał i kazał robic wszystko "po mojemu" zapominając, że on jest człowiekiem, jakże innym ode mnie i moich potrzeb. Chciałam by był mną. A on jest moim mężem, nie mną.


Jakie to prawdziwe... i bliskie temu co ostatnio sama odkrywam, że ja i mój mąż inaczej rozumieliśmy pewne sprawy i z tego brały się nieporozumienia:-(

Zauważyłam, że to co dla mnie znaczyło po partnersku, że nawzajem mówimy sobie co robimy w pracy, jakie projekty, wymieniamy się poglądami, dla mojego męża niekoniecznie oznaczało partnerstwo a raczej "wścibstwo" ... Gdy ja myślałam, że go wspieram wypytując się o sprawy biznesowe i czasami przedstawiałam inne zdanie czy mój punkt widzenia, dla niego było naciskaniem i niedocenianiem a czasami wręcz krytykowaniem.

I gdy ja myślałam, że jestem taką "super" żoną, że interesuję się tym co robi mąż, mąż odbierał to jako niedocenianie, brak zaufania, czepialstwo i krytykanctwo:-(

Niestety dopiero teraz to rozumiem.

Anonymous - 2015-02-06, 00:34

lustro napisał/a:
tak - ten, co szuka łatwiejszego wyjścia jest być może tym "słabym" ogniwem
a jaka siła na nie działała?

Myslę Lustro, że to też prawda. Sama zdrada nie wynika z niczego. Jest efektem długoterminowych zaniedbań. Odpuszcza najsłabszy, ok, ale nie można też go za wszystko winic, bo oboje przyczyniają się do kryzysu. Ilez to razy miałam ochotę pójśc w długą i poderwac jakiegoś faceta na jedną noc, bo przecież niewiele od męża dostawałam. A jednak mimo to trwałam w wierności i trwam... Choc nigdy nie powiem nigdy, bo jestem tylko człowiekiem i mogę popełnic błąd. A mój mąz, no cóż... Był czas, że się poddał i zakochał sie. Ale wtedy ja byłam silniejsza...

Anonymous - 2015-02-09, 21:16

Rzadko tu zaglądam,nie chcę wracać do przeszłości ;) Moc Nadziei, cieszę się razem z Tobą. Tak silnej kobiecie musiało się udać.Pamiętam nasze spotkanie i moje późniejsze domysły- jak można w takiej sytuacji być tak rozsądną i opanowaną ??? :-)
Małymi kroczkami budujecie na nowo, uda się i będzie jeszcze wspaniale.
Mój mąż po tym wszystkim jest jakby nowym człowiekiem. Pyta mnie ciąglę, jak może mnie uszczęśliwić, jak mi zrobić przyjemność. Robi mi małe przyjemności, kawa do łóżka, kanapki do pracy, życzy miłego dnia. Jest lepszy niż po ślubie :mrgreen: A ja, wredna zołza biorę z tego ile się da, na zapas :mrgreen: I zastanawiam się czy to ta larwa go tak zmieniła, czy też dała mu tak popalić, że teraz docenia to, co ma :mrgreen: Trzymaj się Kochana i obiecuję modlitwę. :-)

Anonymous - 2015-02-20, 10:42

lena napisał/a:
Cytat:
....Uprzedzam ew. pytania: na świadectwo wciąż za wcześnie ;-)

...ależ to jest świadectwo i to pełną gębą.
Moc Nadzieji.....odświeżyłam sobie Twoją historię i .....chylę czoła,podziwiam i najlepszego życzę.


Dziękuję Ci lena.
Na świadectwo przyjdzie czas, teraz wszystko jest jeszcze nowe, jeszcze jak gdyby sami uczymy się w tym być.

Poza tym ile razy próbowałam zebrać w całość tę historię, to kończyło się na 5 stronach maczkiem ;) - trudno mi było jeszcze to wszystko uporządkować, ta historia jest dla mnie jeszcze zbyt niedawna bym mogła złapać do niej odpowiedni dystans.
Na pewno jednak będę chciała to zrobić.

Anonymous - 2015-02-20, 19:48

Moc nadziei ,książka, książka..... ;-) masz talent :->


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group