To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - cd wątku pt. Chyba nie wytrwał a jednak..

Anonymous - 2015-02-02, 14:00
Temat postu: cd wątku pt. Chyba nie wytrwał a jednak..
Hej

Nie mogę w zeszłorocznym wątku, więc postanowiłam założyć kolejny.
(Link do starego:
http://www.kryzys.org/arc...10262&start=196 )

To ma być tylko krótki meldunek:
Jesteśmy razem.
Odbudowujemy. Chyba już nawet trochę odbudowaliśmy.
Idzie lepiej niż ja się spodziewałam (ale od początku tak gadam, może po prostu jestem z usposobienia pesymistką ;-) )
Bywają potknięcia, ale całokształt po ok. 8 mcach wygląda zadziwiająco i jest dla mnie kolejnym dowodem działania Boga w naszym życiu i małżeństwie.

Nie to, że jest różowo i są fajerwerki 24/h. Po prostu jest normalnie i spokojnie. Pomimo.
Mnóstwo pracy przed nami i trudnych decyzji i konfliktogennych uzgodnień. Ale jest po co pracować.

To tylko Bóg chyba potrafi tak zadziałać, że człowiek może użyć przeszkody jako dźwigni.
Siedzisz przed przeszkodą i zastanawiasz się jak ją pokonać, wątpiąc momentami że to w ogóle możliwe. A pewnego dnia wstajesz rano, idziesz do tej nieszczęsnej przeszkody, odwracasz ją i włazisz po niej na mur. Z muru ta przeszkoda wygląda inaczej.

Więcej się nie rozpisuję, nie ma potrzeby. Chciałam tylko dać znać, że się da.
Wiem, że to nie reguła.
I wiem także, że nic nie wiem - dlaczego akurat my. I że nie wiem co będzie dalej.
Najważniejsze, to pamiętać Kto jest na pierwszym miejscu.
...fiat voluntas Tua.

Uprzedzam ew. pytania: na świadectwo wciąż za wcześnie ;-)
No ale tutaj postanowiłam wspomnieć.

Anonymous - 2015-02-02, 14:20


Anonymous - 2015-02-02, 14:22

Kochana Chwała Panu za te cuda, które już się zadziały :!: :-)
Ściskam :-)

Anonymous - 2015-02-02, 15:21

:-D
Anonymous - 2015-02-02, 16:15

Chwała Panu :-D
Anonymous - 2015-02-02, 16:19

MN

Bądźcie jak płynąca woda. Też łatwiej omijać przeszkody. :-D

Anonymous - 2015-02-02, 16:23

jak dobrze, że jesteś jedną z niewielu którym udało się uratować rodzinę przed rozpadem
cieszę się Waszym szczęściem!!!

Anonymous - 2015-02-02, 20:53

Moc Nadziei

A ja po prostu zazdroszczę...

Anonymous - 2015-02-02, 21:35

Myślę, że czułabym to samo na Twoim miejscu Jacek.
Zastanawiałam się, czy taka informacja nie będzie w jakiś sposób raniąca dla tych, którzy idą dalej sami.
Z drugiej strony - nie ma się co kryć z faktami. Tak jest na dziś. Jak będzie jutro - Bóg wie.
Z trzeciej strony - to wszystko nie jest takie proste Jacku, bo Bóg napisał mi inny scenariusz niż sobie wyobrażałam. Zupełnie inny. W zasadzie dostałam to, czego się najbardziej bałam (pewnie nie kojarzysz mojego wątku, w każdym razie mąż i ex-kochanka mają wspólne maleńkie dziecko, mąż wrócił do mnie tuż przed jego narodzinami, obecnie mamy bardzo nowoczesny model rodziny 8-) 8-) , powiedziałabym że hipernowoczesny... )

Ale tak całkiem serio: poddanie się tym wypadkom, temu biegowi rzeczy, temu tak trudnemu Innemu scenariuszowi i próbowanie znalezienia w tym Boga okazuje się jak do tej pory najlepszym wyjściem. Bóg uzdrawia. Tak po prostu.

Renta, też! Raz tak, a raz inaczej ;)

dorotka, Ty wiesz.. 8-)

katalotka dzięki....
twardy, ale mi wątek rozruszałeś ;)

Anonymous - 2015-02-02, 22:01

MOC normalnie :mrgreen:
Anonymous - 2015-02-03, 08:19

moc nadziei napisał/a:
dorotka, Ty wiesz..

Tak , wiem jaka jesteś superdzielna :mrgreen:

Anonymous - 2015-02-03, 08:58

Moc Nadziei

Rzeczywiście nie pamiętałem Twojego wątku.
Dzisiaj zarówno zazdroszczę jak i współczuję, bo sytuacja nie jest najszczęśliwsza.
Biedne dzieciątko. I co jest ono winne? Już na początku życia ma gorszy start przez głupoty swoich rodziców. Moje dzieci były dużo starsze, gdy zaczął się nasz problem, ale też swoje przecierpiały. Mój najmłodszy do dzisiaj nie lubi się "chwalić", że rodzice mieszkają oddzielnie. Jest bardzo zbuntowany. A miał ponad 10 lat życia w zgodnej (?) i kochającej się (?) rodzinie. Jak punkt widzenia jest różny na wiele spraw w zależności od tego, kto patrzy.

Trafiłem ostatnio na zdjęcia z ostatnich naszych wspólnych normalnych wakacji (długo żadnych zdjęć z przeszłości nie oglądałem i dalej robię to tylko raczej w razie konieczności). Myślałem, że przez pomyłkę je skasowałem w zawirowaniu różnych przemeblowań. I tutaj moje zaskoczenie. Ja z żoną spacerujemy sobie trzymając się za rączkę. Nie pamiętałem tego, jak zresztą wielu rzeczy z tego okresu. Pełna idylla. Tylko że wtedy żona planowała już odejście. Dla bycia razem z żoną i dziećmi pojechałem za nimi do jej rodziny i przez prawie dwa tygodnie spałem w samochodzie, na słabo rozkładanych fotelach, bo jej rodzina nie zaprosiła nas do siebie. Matka, siostra, brat, siostrzenica (nie licząc dalszej rodziny) nie mieli miejsca, żeby nas przenocować. Żona oczywiście wzięła namiot i materace, tylko że dziurawe. Po powrocie do domu złapała mnie oczywiście rwa kulszowa. Ale ja, według mojej żony, nie okazywałem jej, że ją kocham! To co powinienem zrobić, żeby jej to okazać?

Co czasami siedzi w tych ludzkich głowach. Strach pomyśleć, jak sobie ludzie potrafią skomplikować życie.

Anonymous - 2015-02-03, 14:20

Moc Nadziei

trafiłam przypadkiem, szukając czegoś innego :-)
i naprawdę bardzo się cieszę, i że tu trafiłam, i że TOBIE, WAM się udaje
to proces...ale może najtrudniej go zacząć ? :-)
i masz racje - Bóg zmienia znaczenie rzeczy, a to co po ludzku wydaje się już zupełnie niemożliwe staje się nagle takie oczywiste i prawdziwe...
też tego doświadczałam...i pewnie stale doświadczam

i cieszę się bardzo, że nie tylko ja :-)

Anonymous - 2015-02-03, 14:26

lustro, dzięki! też się cieszę, że to czytasz :-)

Jacek-sychar napisał/a:
I co jest ono winne?
Jacek, rozumiem, a jednocześnie sama już chyba jestem w następnym etapie. Poświęciłam wiele czasu rozmyślaniu na ten temat. Teraz owszem, bardzo mi żal tego dziecka, ale z drugiej strony umiem sobie powiedzieć: cóż, nie moja to odpowiedzialność, a po drugie bywają gorsze historie na świecie i ludzie jakoś wyrastają na wartościowych. Zresztą - zdaję się na Boga w kwestii istnienia dzieci... Każde dziecko i każdy człowiek pojawiają się po coś. Już tam widocznie Bóg taki plan miał i co ja będę teraz się zastanawiać po co i dlaczego. Już próbowałam, i tylko mniej rozumiałam.

dorotka, sprostowanie, nie jestem, ale BYWAM, jedynie BYWAM (zresztą moje upadki też są dość hm.. efektowne) .. :oops:



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group