To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Która droga jest drogą właściwą?

Anonymous - 2015-03-07, 18:55

lustro napisał/a:
Szkoda, że tak często ten "honor" zauważany jest własnie w ten sposób dopiero, jak się wszystko posypie... (nie mówię, że zawsze...ale często)

Akurat tu się z Tobą lustro w pełni zgodzę. Gdyby nie kryzys, dalej żyłabym w słodkim przeświadczeniu, że tak idealna osoba jak ja może po mężu jeździc do woli i bez trzymanki. Naprawdę cieszę się, że kryzys pojawił się w moim życiu, bo mam teraz pełny cel; zmianę siebie i wypracowanie zdrowego związku.
Często w kłotniach czy rozmowach z mężem łapiemy się na tych samych odczuciach, a obwiniamy drugą strone. Bo on poranił mnie, ja jego. Tak naprawdę kompletnie nie miałam pojęcia jak byc żoną i on nie miał pojęcia jak byc mężem. Egozim wywalał się z nas obojga jak rzeka. Do tej pory niewiele wiem, on pewnie też. Rzeczy błahe urastają do rangi wielkiego problemu, a codzienne życie przypomina ostrą jazdę bez trzymanki. Zobaczymy, czy uda nam się powstrzymac karuzelę. Chciałąbym, naprawdę chciałąbym stanąc z mężem w Kościele i modlic się razem.

Anonymous - 2015-03-07, 21:08

Dziś rano dostałam smsa;' Kochana żono, czy w ramach jutrzejszego Dnia kobiet mogę iśc z mom przyjacielem na piwo?"
Odpisałam, że tak, tylko oczekuję wynagrodzenia. No to dostałam odpowiedz, że po 10 tym pomyslimy i wybierzemy się gdzieś z Olą, np na wystawę lego. Mąż teraz zbiera się na piwo z kumplem, którego zresztą dobrze znam, ale we mnie jest jakiś lęk... Znowu pojawia się ukłucie zazdrości, znowu zastanawiam się, czy to dobry pomysł dac mu tyle wolności, co niby potrzebuje i też pojawia się dziwny lęk, czy nie chodzi o nią... A przecież tyle razy oskarżyam go bezpodstawnie.... jak sobie z ty,m radzic? Która droga jest tą właściwą?
Mam pełną dowolnośc w wychodzeniu gdzie chcę i z kim chcę.... Ale nie korzystam tak często jak on. Kiedyś nawet gdy byłam na babskiej imprezie, przyjechał po mnie o 3, rano zrobił mi śniadanie... Wogóle nie ma pretensji o moje wyjścia... A ja jednak nie przepadam za tymi jego. Ech....

Anonymous - 2015-03-09, 21:13

MonikaMaria3 napisał/a:
Znowu pojawia się ukłucie zazdrości, znowu zastanawiam się, czy to dobry pomysł dac mu tyle wolności, co niby potrzebuje i też pojawia się dziwny lęk, czy nie chodzi o nią... A przecież tyle razy oskarżyam go bezpodstawnie.... jak sobie z ty,m radzic? Która droga jest tą właściwą?

Monia, czy przeczytałaś kiedykolwiek 1 Kor 13 tak?


Monia cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Monia nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.

.....
i tak dalej

Bierz z tego, co Pan daje, najlepsze dla Ciebie - to dobry drogowskaz
Umiesz to
Daleko już zaszłaś

Trzymaj się, dzielna kobieto!

Anonymous - 2015-03-09, 21:27

GosiaH napisał/a:
Monia, czy przeczytałaś kiedykolwiek 1 Kor 13 tak?

Gosieńko nigdy tak nie czytałam... Choc wiele razy wczytywałam się w sens tych słów i rozważałam wers po wersie, ale nigdy tak, jak Ty pokazujesz...
Dziś będę czytała tak. Wiele, wiele razy. Chciałąbym by słowa Hymnu wyryły się w moim sercu i sprawiły, że będę potrafiła właśnie tak kochac.

Anonymous - 2015-04-25, 21:54

MonikaMaria3 napisał/a:
Dziś rano dostałam smsa;' Kochana żono, czy w ramach jutrzejszego Dnia kobiet mogę iśc z mom przyjacielem na piwo?"

długo nie pisałam w tym temacie,bo tak wiele rzeczy sie stalo...
cały czas ta sama kobieta, jeszcze z poprzedniej pracy...
Mój mąz nie był tego dnia z kumplem. Był sam w pubie... Koleżanka z pracy widziała.
Inna koleżanka widziała go wracającego z dzielnicy,w której "przyjaciółka" mieszka w czasie gdy niby był w pracy w Gliwicach, w której nie pracuje, jak się zarzekał z "przyjaciółką", a jak wszystko na jaw wyszło, to dowiedziałam się,że ona w tej drugiej pracy jest jego kierowniczką. 15 marca miał miec nockę w pracy.... nagła zamiana... potem przypadkiem córka jego kolegi wykapowała,że był wtedy na koncercie z przyjaciółką i jej mężem...
Pracuje 2 miesiące w drugiej pracy, dostał grosze wypłaty i tak kłamstwo goniło kłamstwo, a każde kłamstwo przypadkiem wychodziło na jaw...
efekt? JESTEM CHWILOWO U RODZICÓW,bo idąc za radą księdza, który radził mi natychmiast się wyprowadzic po jednej z awantur, bardzo ostrej,po prostu wzięłam córkę, ciuchy i odeszłam... Co będzie, nie wiem, ale wiem,że dzieki terapii nie wracam na razie do męża,niech nauczy się mówic prawdę i szanowac i kochac zonę. I wiecie co? uspokoiłam się. Co ma byc to będzie,ale ja już krzywdzic się wyzwiskami i kłamstwami nie pozwolę

Anonymous - 2015-04-25, 22:14

Moniko polecam ci bardzo przeczytanie dwóch pozycji, które odmieniły moje spojrzenie na małżeństwo i na moją rolę w nim: Kobieta kapłaństwo serca oraz 5 języków miłości. Po przeczytaniu tych książek, wiele rzeczy zrozumiałam przede wszystkim to: czego ja potrzebuję żebym czuła się kochana i czego potrzebuje mój mąż żeby czuł się kochany i dlaczego nie docenialiśmy siebie nawzajem? powodzenia
Anonymous - 2015-04-26, 21:48

Widzisz Aniu, na razie nie jestem w stanie. Ja walczyłam wiele, wiele lat. Pewnie strasznie nieudolnie. Ale po okresach dobrych były złe, a odkąd mąz zmienił po raz nty pracę,jest tragicznie. Dom to ruina, ja jestem ruina,a na łbie Komunia córki, którą mąz ma w nosie...
Anonymous - 2015-04-27, 10:30

MonikaMaria3 napisał/a:
Co ma byc to będzie,ale ja już krzywdzic się wyzwiskami i kłamstwami nie pozwolę


No i słusznie.
Ale kto Monisiu będzie płacił za mieszkanie w którym pozostanie mąż, podczas gdy Ty będziesz z rodzicami zamieszkiwać i jak sądzę komfortu sobie nie poprawisz, chyba że rodzice ogromną chatą dysponują.

Jeśli nie będzie żadnych konsekwencji w postaci konieczności ponoszenia kosztów za użytkowanie mieszkania przez męża, to Twoja wyprowadzka będzie tylko NIC nie znaczącym fochem, który na mężu nawet najmniejszego wrażenia nie zrobi.
Może być tak, że mąż swoje pieniądze przeznaczy tylko na swoje życie, tudzież rozrywki a reszta będzie "leżała odłogiem".... Tobie natomiast pozostaną do uregulowania opłaty za mieszkanie w którym nie mieszkasz.
Tak więc by ten Twój manewr mógł spełnić jakieś zadanie należałoby przedsięwziąć jakieś kroki by mężowi nie stwarzać komfortu pozostawania w tym bezproblemowym, niefrasobliwym i nieodpowiedzialnym stanie.
Czy uregulowałaś sprawę alimentów oraz opłat za mieszkanie?
I jak była/ jest reakcja męża?

Anonymous - 2015-04-27, 10:31

Ania65 napisał/a:
5 języków miłości


znam. super pozycja ;-)

Anonymous - 2015-04-27, 10:49

Monika, w końcu zaczęłaś działaś i przestałaś sama siebie oszukiwać.
Możesz oczywiście przeczytać kolejną książke...55 języków miłości, czytanie nie szkodzi, ale
liczą się czyny !

Anonymous - 2015-04-28, 10:59

kenya napisał/a:
Tak więc by ten Twój manewr mógł spełnić jakieś zadanie należałoby przedsięwziąć jakieś kroki by mężowi nie stwarzać komfortu pozostawania w tym bezproblemowym, niefrasobliwym i nieodpowiedzialnym stanie.
Czy uregulowałaś sprawę alimentów oraz opłat za mieszkanie?
I jak była/ jest reakcja męża?

Tam zostawiłam brudne, zaniedbane mieszkanie, w którym tylko ja remontowałami robiłam wszystko. Pokój z kuchnią.
U rodziców mamy 4 pokoje, działke, podwórko,pełną lodówkę,bo tam gdy nie skombinowałam,to nie było i przede wszystkim spokój.
Pozew o alimenty już jest. Sprawę mieszkania reguluję. Mam dosc, a mężowi nagle się przypomniało,że córka ma dom na tamtym mieszkaniu i on chce, ba wręcz żąda by ona tam wróciła, ale beze mnie.....Ciekawe jaki ten dom.Przez lata niewiele go obchodziła, ostatnio zaczął się poprawiac, ale to na zasadzie kupię batonik, dam pograc na telefonie, zrobię herbatę i zaprowadzę do szkoły i na tym rola taty się kończy.
Byłam na mieszkaniu po rzeczy,syf,brud,kiłai mogiła. Pełny kosz, pusta lodówka, porozwalane ciuchy, nawet podłoga po rozwalonym kwiatku nieruszona i ziemia na biurku dziecka, a zabawki walniete na lóżko. I mój mąz stwierdził, że tomój burdel, i ja mam go posprzątac.... A zqapomniało mu się,że gdy ja byłam w pracy,onmiał wolnei od ubiegłego czwartku nogą nie kopnął, tylko leżał,oglądał tv i pisał z przyjaciółeczką,o co była awantura. na drugi dzień się wyprowadziłam,aq on zamiast mnie do siebie jakoś przyciągnąc,to jeszcze mi się odgrażał,mimotego, że powiedziałam; wrócimy jak się zmienisz, ogarniesz dom,awantury się skończą i będziesz dla nas miły....A on stwierdził, że mam się pier......,bo on nie jest złym ojcem, ani człowiekiem, ale już nie dla mnie.

Anonymous - 2015-04-28, 13:46

Monia "zazdroszczę" Ci wolnej przestrzeni u rodziców, od kłótni, spięć, jasnego postawienia sprawy...

Mi mąż oznajmił że jedzie do miasta obok na spotkanie integracyjne na 2 dni i nie opłaca mu się wracać na noc...jeszcze się pytał co ma zrobić, a poźniej oznajmia że mu się nie kalkuluje i że będzie nocować tam...po co ta rozmowa...

ja powiedziałam że interesuje mnie żeby wracał dla dzieci...że ja potrzebuję odechnąć też, nie jedzie w Polskę przecież...

Najpierw mu powiedziałam że zależy co tam będą robić w czasie wolnym...
Wiem, wszyscy mi mówią naookoło....
że wyglądam jak samotna matka , cały czas sama z dziećmi...

Jestem zmęczona...
Staram się dbać o siebie mimo depresji, widzę że mężczźyni obracają za mną głowę..a w domu dla własnego męża jestem k***ą ...

Jestem wt akim miejscu że nie jestem w stanie wyprodukować miłego tonu głosu.

On po swoich akcjach nigdy nie przeprasza i oczekuje ze będę się do niego mile i czule zwracać?

Próbowałam, nie daje rady, ustalam z nim tylko techniczne i logistyczne sprawy...

Cieszę się że udało mi się ostatnio wyjść z dziećmi do Kościoła.
To mój piorytret, tylko żeby dzieci były zdrowe...

Anonymous - 2015-05-01, 17:16

Karuzela uczuc. Wczoraj rozmawialiśmy z męzem o powrocie...Stwierdził,że z rodziny robię patologię, że tak dużo gadam i ciągle pretensje, że on ma dośc itp. Ale zmienic się nie chce. Ja mam wracac, byc dobrą żoną, a on dalej będzie pod wpływem pani K. Pieniędzy żadnych nie ma. Pracował 2 miesiące w restauracji z tamtą panią i przyniósł mi 200 zł 10 kwietnia, choc zarzekał się, że tak dobrze będzie zarabiał... 400 zł dał mi z drugiej pracy 1 go kwietnia... I tak miałam ciągnąc i jak pytałam się o wypłatę, to awantury. Myslę,że kłamał mnie i jeżdził remontował tą restaurację za friko, byleby byc z tamtą. Mąz pracuje 7 dni w tygodniu, dostałam od niego 600 zł, z czego 200 wziął na paliwo....I powiedzcie mi, dlaczego ja kretynka wogóle myslę o powrocie. I mam się z nim pojednac po tym co nam zrobił? A przecież wcale o mnie nie zabiega, nawet dziecko ma w nosie. Za tydzień Komunia, rodzice remontują w domu, działkę sprzątają, podwórko... A na naszym mieszkaniu byłam wczoraj. Chce bysmy wróciły. Ale bałaganu od tygodnia nogą nie kopnął.
Weźcie mnie w łeb walnijcie.Do czego ja chcę wrócic?

Anonymous - 2015-05-01, 19:08

MonikaMaria3 napisał/a:
Weźcie mnie w łeb walnijcie.

A zaraz potem pokażą mnie w telewizji, że kobietę biję. Przecież konwencja przemocowa już weszła w życie. Nie ma mowy. Myślę jednak (tak już trochę na poważniej), że sama musisz postawić pewne granice. I to zarówno sobie jak i swojemu mężowi. Dla mnie to jakaś paranoja. 600 zł przez miesiąc (czy dwa, nie zrozumiałem tego dobrze) za dwa etaty? Za to przecież wyżyć nie daje się. I jeszcze oddałaś mu 200 zł na paliwo.

Rozumiem miłość, małżeństwo, ale żyć jakoś trzeba. Twoi rodzice sprzątają, a u Was w domu bałagan. Jak wrócisz posprzątać, to nie licz, że w przyszłości kiedykolwiek zrobi to Twój mąż. Po co on miałby robić, jak Ty kiedyś wrócisz i wszystko ogarniesz. Nie każdy musi zarabiać zaraz miliony, ale zarabiać rozsądne kwoty na utrzymanie powinien. Po drugie porządek. Po trzecie zero "konkurencji" w małżeństwie dla Ciebie. Dla mnie jest to minimum, co ja bym zrobił na Twoim miejscu.

Ale Ty to Ty, więc musisz zdecydować sama.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group