To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Która droga jest drogą właściwą?

Anonymous - 2015-02-14, 23:11

MonikaMaria3 napisał/a:
Nie chcę byc świetą, chcę życ w zgodzie ze swoim sumieniem, a moje sumienie jest skołowaciałe... Raz mówi kochaj pomimo, a raz mówi uciekaj, bo może byc tylko gorzej.

No nie :mrgreen:
Nie chcesz być świętą , a chcesz żyć w zgodzie z własnym sumieniem? Przecież święci tak mają :mrgreen: Tylko nieustannie dążą do tego, aby sumienie mieli prawidłowo ukształtowane według Bożego zamysłu. :mrgreen:

A teraz powaznie.O jakiej ucieczce piszesz? Od siebie. od męża, od wiary od cierpienia? Można uciec od krzywdy i być w zgodzie z dobrze ukształtowanym sumieniem, możesz sprecyzowac swoja myśl, bo jakoś nie łapię do końca co chciałas napisać?

Anonymous - 2015-02-15, 00:09

kinga2 napisał/a:
A teraz powaznie.O jakiej ucieczce piszesz? Od siebie. od męża, od wiary od cierpienia?

Od wiary nie potrafię. Od dziecka kochałam Boga i chciałam życ zgodnie z Jego planami. Popełniłam wiele błędów, ale i sporo dobrego zrobiłam. Wiara była dla mnie ucieczką i azylem, choc teraz czasami mnie męczy, bo czuję ciągły niedosyt. Ciagle mam wrażenie, że robię za mało, za mało kocham, za mało ufam, za mało wierzę... I zaczynam wątpic, czy wiara ma sens, skoro Bóg pozwala na tyle cierpienia, a przecież od dzieciństwa żyłam zgodnie z dekalogiem. A wydaje się, że ci co mają w nosie dekalog, no jednak mają się lepiej. Bo widzisz mnie przeraża wizja tego, że skoro odejdę od męża, to z nikim innym nie mogę stworzyc rodziny... A rodziny tak naprawdę nie mam od początku, bo nie budowaliśmy na silnych fundamentach. Za to widzę rodziny niesakramentalne, którym się wiedzie...
Od męża nie chcę uciekac. Uciekłabym od tego czym się stał. Od tego bólu, który jest we mnie od lat, a choc wiele razy próbowałam przebaczyc, zapomniec, to teraźniejsze błędy mojego męża, nawet jak się okażą błahe, nie pozwalają mi tego zrobic.
Tak naprawdę od lat tkwię w zawieszeniu. Okresy dobre, częściej te złe... I każda wiosna mnie przeraża, bo schemat jest taki sam... nasze kłótnie, ucieczki męża w emocjonalne znajomości i moje powroty do 'szperania" do braku zaufania.

Anonymous - 2015-02-18, 15:11

MonikaMaria3 napisał/a:
Bo widzisz mnie przeraża wizja tego, że skoro odejdę od męża, to z nikim innym nie mogę stworzyc rodziny... A rodziny tak naprawdę nie mam od początku, bo nie budowaliśmy na silnych fundamentach.

Czekaj to troche nie tak.
Raczej przeraża Cię, że jeśli odejdziesz to zmieni się to jak będziesz przeżywać swoją projekcję o życiu, a nie że nie możesz stworzyć rodziny z inną osobą. My niczego nie stwarzamy tylko budujemy według wzorców jakie wymyślił Bóg. Dopóki nie odgruzujesz relacji z Bogiem i Maryją i nie zobaczysz jak sama funkcjonujesz w Rodzinie jaką stworzył nam Bóg jako Jego córka nie odnajdziesz się jako kobieta, żona i matka. Kiedy jednak sobie to wszystko poukładasz i poczujesz sie na miejscu u siebie w kochającej Rodzinie wtedy bedziesz mogła sie wziąć za bary z tym co zawalone po ludzku , bo bedziesz wiedziała jak i Kto Ci w tym pomaga, gdzie realnie masz podporę. Jak naprawdę wyglądają zdrowe relacje i miejce w którym masz funkcjonować, aby być spełniona i szczęśliwa. Tylko wtedy zaczniesz budowac, bo dziś może tylko kładziesz cegły, ale brak spoiny sprawia, ze po paru rządkach budowla sie zsuwa i nadal nic nie ma. Skoro wiara jest dla Ciebie wazna to o poprawne relacje nie bedzie Ci trudno z Jezusem tylko szczerze Mu o tym mów, weź za rękę Maryje i Ona powie Ci co i jak robić, przecież to Ona wychowywała Jezusa i była żoną- nie miała sielankowego małzeństwa, pomyśl przez jakie zawirowania przeszła na początku małzeństwa i wyszli z Józefem na prosta, bo interweniował Bóg, ale oni Mu na to pozwolili. :mrgreen:

Anonymous - 2015-02-18, 16:04

kinga2 napisał/a:
weź za rękę Maryje i Ona powie Ci co i jak robić, przecież to Ona wychowywała Jezusa i była żoną- nie miała sielankowego małzeństwa


Józef jeśli jest świetym to chyba był dobrym człowiekiem i mężem? Mylę się?

Anonymous - 2015-02-18, 20:30

grzegorz_ napisał/a:
Józef jeśli jest świetym to chyba był dobrym człowiekiem i mężem? Mylę się?

I właśnie dlatego, że był i jest dobrym człowiekiem i świętym to by nieźle namieszał na początku ich małzeństwa, chcąc dobrze. :mrgreen:

Anonymous - 2015-02-19, 11:49

kinga2 napisał/a:
I właśnie dlatego, że był i jest dobrym człowiekiem i świętym to by nieźle namieszał na początku ich małzeństwa, chcąc dobrze. :mrgreen:

No owszem. Ale to on myslał, że Maryja go zdradziła.
Wogóle to jak nieraz myslę o tej historii, to trochę ta walka o czystośc przedmałżeńską jest dziwna, bo w końcu Jezus był dzieckiem przedmałżeńskim.
Czasami cieszę sie, że nie próbuję zrozumiec Pisma w ludzkich kategoriach, bo wcale nie byłoby ono takie świete. :-P
Ma ktoś sposób na zatkanie buzi? Bo sama doszłam do wniosku, że za dużo gadam.

Anonymous - 2015-02-19, 12:21

MonikoMario

MonikaMaria3 napisał/a:
Wogóle to jak nieraz myslę o tej historii, to trochę ta walka o czystośc przedmałżeńską jest dziwna, bo w końcu Jezus był dzieckiem przedmałżeńskim.


A ja myślałem, że dzieckiem pozamałżeńskim, bo nie Józef był jego ojcem, tylko opiekunem.
Czyli też niezła kombinacja życia.

Anonymous - 2015-02-19, 12:33

MonikaMaria3 napisał/a:
Ma ktoś sposób na zatkanie buzi? Bo sama doszłam do wniosku, że za dużo gadam.
Monia, różaniec - jako modlitwa, nie jako zatykacz :mrgreen:
Anonymous - 2015-02-19, 12:54

Jacek-sychar napisał/a:
A ja myślałem, że dzieckiem pozamałżeńskim, bo nie Józef był jego ojcem, tylko opiekunem.
Czyli też niezła kombinacja życia.

Jeżeli dobrze odczytuję Biblię, Maryja była już brzemienna przed formalnym ślubem. Czyli w sumie i przedmałżeńskie i pozamałżeńskie. Chciaż mogę się mylic.
Cytat:
Monia, różaniec - jako modlitwa, nie jako zatykacz :mrgreen:
_________________

Gosieńko Słońce ty moje, aż 2 Nowenny Pompejańskie odmawiam i jak czasami mam ochotę coś wygarnąc, to zdrowaśki klepie, a i tak nie zawsze pomaga.
Dużo się modlę. Dużo czytam. A im więcej robię tych rzeczy, to tym mniej wiem.

Anonymous - 2015-02-19, 13:16

MonikaMaria3 napisał/a:
Cytat:
Monia, różaniec - jako modlitwa, nie jako zatykacz :mrgreen:
_________________

Gosieńko Słońce ty moje, aż 2 Nowenny Pompejańskie odmawiam i jak czasami mam ochotę coś wygarnąc, to zdrowaśki klepie, a i tak nie zawsze pomaga.
Dużo się modlę. Dużo czytam. A im więcej robię tych rzeczy, to tym mniej wiem.
Monia, no to już zostaje jako zatykacz :mrgreen:

A serio - każdy na siebie jakąś metodę znajdzie.
Mnie bardzo trzyma księdza Międzybrodzkiego z płyty "FARYZEIZM największe zagrożenie pobożnych" - " no i co z tego, że masz rację, skoro ta racja wywołuje ból, rani..." to mniej więcej tak było

Anonymous - 2015-02-19, 16:30

MonikaMaria3 napisał/a:
Wogóle to jak nieraz myslę o tej historii, to trochę ta walka o czystośc przedmałżeńską jest dziwna, bo w końcu Jezus był dzieckiem przedmałżeńskim.
Jacek-sychar napisał/a:
A ja myślałem, że dzieckiem pozamałżeńskim, bo nie Józef był jego ojcem, tylko opiekunem.
Czyli też niezła kombinacja życia.

Ło matko, ani to ani to :lol: :lol: :lol:

(18) Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego.
(Ew. Mateusza 1:18, Biblia Tysiąclecia)

Cały ambaras z tego, że dzis zaslubiny wyglądaja inaczej :lol:
U żydów wtedy było tak:
Młodzi ludzie, którzy przygotowywali sie do małżeństwa i dawali sobie słowo stawali wobec rodziny i krewnych na ślubnym kobiercu-pobierali się. Dalej młoda wracała do rodziców, a młody zaczynał przygotowywać dom na ich wspólne życie- takie nasze dzisiejsze narzeczeństwo. Odtąd Młoda była oblubienicą , a młody oblubieńcem, ale już w związku małzeńskim! Dlatego napisano w Biblii:
(16) Zbierzcie lud, zwołajcie świętą społeczność, zgromadźcie starców, zbierzcie dzieci, i ssących piersi! Niech wyjdzie oblubieniec ze swojej komnaty a oblubienica ze swego pokoju! (Ks. Joela 2:16, Biblia Tysiąclecia)

Ten czas narzeczeńsko-oblubieńczy był bardzo ważny i radosny. W tym czasie czasem zdarzało sie , że młodzi pobłądzili ze sobą i poczynało sie dziecko :-D , jeśli młody nie wnosił sprzeciwu to znaczyło, że on jest ojcem i choć to było źle widziane nic się nie działo, a kobieta nie ponosiła uszczerbku na reputacji.Dziecko było ślubne tylko ciut przyspieszone :lol: . Okres narzeczeński trwał różnie w zależności od statusu kobiety, dla narzeczonej panny trwał od około roku do półtora-różnie podają- bo musiała wielu rzeczy sie nauczyć i przywyknąć do zmiany roli w jej życiu, a dla wdowy to było 6 m-cy.W tym czasie młody miał obowiązek pobudować dom, aby jego rodzina miała co trzeba na starcie lub odnowić ten gdzie mieszkał jesli miał niezależne mieszkanie. Nie mieszkało sie mamusi i tacie na głowie. :-P
Dopiero potem następowały przenosiny-przeprowadzka Oblubienicy do Oblubieńca i stawali sie mężem i żoną. To w tym momencie było urządzane takie wesele jak opisane w Kanie Galilejskiej czy w przypowiesci o pannach mądrych i głupich- to samo wydarzenie tylko z dwóch róznych stron-jedna wesele od strony Oblubieńca, druga od strony Oblubienicy. Krótko mówiąc wesele było dla rodziny, a nie dla młodych, bo oni w tym czasie byli w podróży :-D służyło pożegnaniu i powitaniu kobiety-symbolicznemu podkreśleniu zmiany jaka następuje w Jej zyciu i wprowadzeniu młodego w rolę tego, który ma resztę zycia prowadzić swoja rodzinę w nowe wydarzenia.
I właśnie w tym czasie , już po ślubie, ale nim zamieszkali razem z Józefem , Maryja stała się brzemienna. Co dla ludzi znaczyło tyle, że mężatka poczęła dziecko z mężem. Kropka. Ale Józef nie był ojcem dziecka, bo sie do Maryi nie zbliżał, więc gdyby powiedział to głośno jak kazało Prawo Mojżeszowe, bo nie mógł przyjąć pod swój dach kobiety cudzołożnej, to Maryi groziło ukamienowanie. Czyli zaraz po porodzie, stanęłaby w drzwiach domu rodziców, a Józef wobec całej społeczności pierwszy miał rzucić kamieniem, aby ją zabić. Takie rozwiązanie nie mieściło się w sercu i rozumie Józefa. Jako człowiek sprawiedliwy i kochający swoja małzonkę, ale bojący się Boga bardziej niż ludzkiej obmowy postanowił oddalić ją potajemnie, co skutkowało by takim rozumieniem u ludzi: Wykorzystał dziewczyne i brzemienną wyrzucił-podlec jeden. :roll: Maryja jako poszkodowana byłaby przyjęta przez ludzi, współczuciem by ja otoczono i oboje z Jezusem byliby bezpieczni w tej społeczności, zaś Józef stał by sie mężczyzna ze zszarganą reputacją o twarzy potwora.Spotkałby się z ogólnym potępieniem, a może nawet wykluczeniem społecznym.
Wobec takiej desperacji Józefa Bóg nie mógł być obojętny i posłał do Józefa Anioła, aby mu sprawę wyjaśnił, że nie złamie prawa biorąc pod swój dach brzemienną Maryję, a wobec ludzi będzie ojcem dziecka, którego Ojcem jest Duch Święty. Po ludzku nie było zdrady. :mrgreen: :mrgreen: Dlatego Józef jak tylko sie obudził natychmiast zabrał do siebie Maryję, nie czekał na uczte i przenosiny, musiała go gnać nie tylko ulga, miłość ale i jakieś poczucie winy, ze nie pomyślał o cudzie :mrgreen: Zwiastowania ( no bo niby jak miał pomysleć ten pokorny człowiek, że Bóg tak nawiedzi jego zycie) I tu znów zagwozdka, przez taka postawę Józef ratując swoja rodzine i serce i uczucie, naraził sie rodzinie, bo jak to gdzie uczta, gdzie zabawa, gdzie radość? Zabrał młodą do domu ot tak po cichaczu na szybko, a tradycja? To właśnie mogło w dalszej konsekwencji spowodować, że w Betlejem Józefa z Maryja nie przyjęto w rodzinnym domu Józefa, ani u krewnych i dlatego Jezus urodził sie w grocie- stajence, ale to juz inna historia. :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Anonymous - 2015-02-19, 18:07

Kinga

Aleś Ty mądra :-D

Anonymous - 2015-02-19, 22:46

Kinga podziwiam. :-o
Dzis wydarzyła się rzecz przykra i dziwna. Mąz wrócił z pracy. Co chwila pisał smsy... No jakżeby inaczej z koleżanka K. Ocieplenie stosunków mają od jakiegoś czasu... Zaczęłam kilka dni temu odmawiac Nowennę Pompejańską w intencji wiernosci męża i tego, by zerwał te wszystkie kontakty... Nie wytrzymałam. Mąz pisał smsy, a ja mu powiedziałam, że skoro Ty piszesz, choc prosiłam byś tego nie robił, ja będę się modlic, by te kontakty zniknęły z naszego życia.
To co wydarzyło się potem... Gehenna. On dostał szału widząc mnie z Różańcem. Opluwał mnie najgorszymi wyzwiskami (czarownica i voodoo były jedne z łagodniejszych), porozsyłał do znajomych i rodziny smsy, że mi odwaliło, że się modlę, a jego oczy zrobiły się... Hmmm... Wściekle zółte.
Przeraziłam sie. Odebrałam to jako atak sami wiecie kogo... Czysty, perfidny atak. Ta nowenna idzie mi jak po grudzie, ale powiedziałam dośc. Jeżeli moje prosby do mężanie nie skutkuja, to Boga poproszę, by zakonczył tę znajomośc. Wiem, nie zawsze intencja musi byc wysłuchana, ale jakoś tak długo chodziło mi to po głowie, tylko z realizacją gorzej, bo zadnej Nowenny w tej intencji nie skończyłam, a kilka zaczynałam.
Martwię sie. Mąz tej kobiety gra w zespole heavy metal, mają piosenki, hm,... z tych gorszych... Zdziwiłam się atakowi męza. jakby dostał szału. I to bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, że gra jest warta świeczki.

Anonymous - 2015-02-20, 07:35

MonikaMaria3, ty tu jakiś czas już jesteś, to pewnie dotarłaś do różnych świadectw, które mówiły, że w czasie odmawiania Nowenny Pompejańskiej wiadomokto szaleje. Czasami tak bardzo, że z naszego, ludzkiego, punktu widzenia sprawy się jedynie pogarszają. Wytrwaj, kochana, wytrwaj. Nie wiesz co będzie po zakończeniu odmawiania, ale myślę, że tobie da to siłę!
Powodzenia!



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group