To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Która droga jest drogą właściwą?

Anonymous - 2015-01-18, 10:49
Temat postu: Która droga jest drogą właściwą?
Nie wiem, czy piszę w dobrym dziale, ale ostatnio zastanawiam się nad wieloma rzeczami.
Która droga, który sposób postępowania jest właściwy w tym wszystkim, co nazywamy odbudową małżeństwa.
Kiedy jest dobrze między mną a męzem, jakoś tak wszystko przychodzi łatwiej, lepiej. Kiedy wybucha kłotnia, czesto wyrzucamy sobie rzeczy z przeszłości. Często słyszę " bo z Tobą już nie chcę", i ja tak samo mówię męzowi; " no skoro taką złą żoną jestem, to czemu nie odpoczniemy od siebie? " i tak w kółko i kończy się tym samym... milczeniem męza, moim "kacem moralnym" ze zaś za dużo powiedziałam itp... Potem powoli wracamy do normalnego zycia, raz ja robię podchody, raz on....
do czego zmierzam... Kiedy rezygnuję z siebie, jest ok. Ale kiedy zaczynam mówic o swoich potrzebach, robi się nieprzyjemnie. Chciałąbym kochac bezwarunkowo, ale nie potrafię. Mój mą jest zamknietym facetem, jak jego ojciec... paradoksalnie teściowe są zgodnym małżeństwem, ale widzę, że teściowej w tym związku nie ma. Teśc jest taką osobą, że nawet jak przychodzimy, np w świeta on nie ma ochopty rozmawiac, po prostu leży lub spi i ewentualnie bez słowa polewa wódkę. Milczy dniami, tygodniami... tesciowa nauczyła się z tym zyc. ja nie potrafię, a coraz częściej widzę, że mój mąz jest taki sam jak on, choc zawsze mówił, że nienawidzi swego ojca własnie za egoizm i obojętnośc.
Czasami myslę, że fajnie byłoby od siebie odpocząc, przemyslec swoje sprawy i zachowania... jak kazda kobieta chciałabym, by jednak ten mój mąz był romantykiem, choc troszkę ;-) może gdybym była osobno, bardziej starałby się o mnie...
A z drugiej strony nie chcę rozstania. Jak i on. Ciężko czasami się dogadac, bardzo kuleje porozumienie...
Która droga jest właściwa? Zrezygnowac ze swoich potrzeb by ratowac małżeństwo? czy mając na względzie swoje potrzeby, mówic o nich głośno i jednak o nie dbac? A jak z potrzebami męza? jak w facecie, który no nie chodzi do kościoła, najczęsciej milczy i generalnie robi wokól siebie mur, spróbowac w tym własnie murze z nawarstwionych zranien naszego życia i jego dzieciństwa, zrobic ryskę? Bo przecież jesteśmy razem, niby naprawiamy, niby próbujemy się dogadac.... Ale to taka trudna droga. Może jakieś książki? Może nagrania? Sycharki, no jak to zrobic?

Anonymous - 2015-01-18, 13:48

MonikaMaria3, polecam niezmiennie szustakowego krokodyla ;-)

http://188.165.20.161/lan....i.krokodyl.mp3

oraz nasze rekolekcje wiosenne 2014 z p.Guzewiczem

http://sychar-rekolekcje....1-maj-2014.html

O.Szustak mówił o służeniu, które tak naprawdę nie jest służeniem wg naszych standardowych ocen.

A p. Guzewicz pokazał mi o odmienności pragnień mężczyzny vs kobiety.
Ja te konferencje, na mój prywatny użytek, nazywam "instrukcją obsługi mężczyzny" ;-)

Mi bardzo pomogły.

Wiesz Monia - ja daję wiele z siebie, wyciągam zawsze rękę pierwsza, bardzo często przełamuję samą siebie, bardzo często NIE odzywam się .... ale dostaję dzięki temu tyle w zamian, że mogę pływać w obfitości!
Polecam

Anonymous - 2015-01-18, 14:33

Ja Moniko, po za tym co już Gosia Ci podała, polecam

http://www.sklepmalak.pl/...dne-relacje/240

Myślę tez, ze warto moze wrócic do początku i zapoznac się z tymi konferencjami

http://www.5fantastic.pl/...5/Audio/7719988

Po zamknięciu okna z nagraniem znajduje się strona z czterema sezonami o tym co powinniśmy wiedzieć próbując tworzyć związek.

Polecam gorąco.

Anonymous - 2015-01-18, 15:01

GosiaH napisał/a:
Wiesz Monia - ja daję wiele z siebie, wyciągam zawsze rękę pierwsza, bardzo często przełamuję samą siebie, bardzo często NIE odzywam się .... ale dostaję dzięki temu tyle w zamian, że mogę pływać w obfitości!

Widzisz Gosiu ja robię podobnie, ale czasami po prostu jestem zmęczona i zniechęcona, choc często mój trud zostaje nagrodzony.
Zenia, rekolekcji przesłucham. Ostatnio moja wiara trochę szwankuje. Może po prostu to przesilenie prawie, że wiosenne ;-)

Anonymous - 2015-01-18, 15:17

MonikaMaria3 napisał/a:
ale czasami po prostu jestem zmęczona i zniechęcona,


Ja również, ale na szczęście poznałam Miłość Boga na tyle, że nie potrafię juz z niej zrezygnować i to własnie Ona ciągle mnie podnosi. Nie da się kochać Boga, którego się nie widzi nie kochając człowieka, którego się widzi. To jest sprzedaż wiązana ;-) . Dlatego tak ważne jest aby budować swoją relacje z Bogiem, dbać o nią i ciągle jej szukać.

Anonymous - 2015-01-18, 16:03

zenia1780 napisał/a:
Dlatego tak ważne jest aby budować swoją relacje z Bogiem, dbać o nią i ciągle jej szukać.

Szukam i szukam i wątpię i chodzę... czasami przechodzi się od zwątpienia do euforii... Brakuje mi stałości, której tak bardzo jednak potrzebuję. I może dobrego przewodnika duchowego. Zwnętrzny świat kusi i kusi. Sporo w nim rzeczy lekkich, łatwych i przyjemnych. Ciężko wytrwac w postanowieniu wiary i wierności. Ale przynajmniej cieszę się, że mam sporo refleksji na temat swojego życia i samej siebie, swoich oczekiwań, pragnień, relacji z Bogiem i z mężem. Tylko często "ja" kłoci się z 'my" lub na korzyśc "męża"

Anonymous - 2015-01-18, 18:29

MonikaMaria3 napisał/a:
Brakuje mi stałości, której tak bardzo jednak potrzebuję. I może dobrego przewodnika duchowego.


Przewodnik duchowy, a przynajmniej staly spowiednik (najlepiej 2w1 ;-) ) pomaga osiągnąć ową stałość, której w tej chwili Ci brakuje. Jednak, to nie jest tak, że jesteś stale na "fali wznoszącej", :evil: nie odpuszcza i jest bardzo przebiegły i często staje się przed powtórnym wyborem, ale za każdym razem stajemy się silniejsi.

MonikaMaria3 napisał/a:
Ciężko wytrwac w postanowieniu wiary i wierności.


Z własnego doświadczenia wiem, ze w żadnym postanowieniu nie jesteśmy w stanie wytrwać własnymi siłami, to jest coś, co robi w nas Bóg. jedyne, co możemy zrobić, to prosić Go o łaskę wytrwania (jesli taka jest Jego wola) i całkowite oddanie się i zaufanie Jemu.
Znasz to? Warto wracac do tego

http://188.165.20.162/lan...Przykazania.mp3

Anonymous - 2015-01-19, 10:29

MonikaMaria3 napisał/a:
Szukam i szukam i wątpię i chodzę... czasami przechodzi się od zwątpienia do euforii... Brakuje mi stałości, której tak bardzo jednak potrzebuję. I może dobrego przewodnika duchowego. Zwnętrzny świat kusi i kusi.


http://188.165.20.161/lan...konferencja.mp3

Anonymous - 2015-01-19, 12:15

MonikaMaria3, ja tak myślę, że może pomogłyby Tobie warsztaty 12kroków? Rozważałaś?
Anonymous - 2015-01-24, 10:50

A wiecie,że są kobiety kochające za bardzo? Ty się starasz, dajesz ciepło,miłosc,dbasz o niego,o dom.A co otrzymujesz? Agresję i zero dobrego słowa. Co w tej sytuacji. Czy byc dalej taką naiwna i wierzyc,że będzie dobrze? ja nie potrafiłam byc dłużej ofiarą .Jestem po rozwodzie. Mąż chce wrócic. Poszłam do spowiedzi,a ksiadz ,bardzo madry zresztą- powiedział,ze jeśli ten koszmar ma wrócic i będzie to to samo,co było, to lepiej nie próbowac od nowa i dac sobie spokój.Co o tym myślicie?
Anonymous - 2015-01-24, 11:20

GosiaH napisał/a:
MonikaMaria3, ja tak myślę, że może pomogłyby Tobie warsztaty 12kroków? Rozważałaś?

Swego czasu zaczełam 12 kroków w katowicach w ognisku Sychar, ale jakoś tak przestałam tam jeżdzic. Mam tak jakby 12 kroków z moją panią psycholog, ale na razie skupiamy się na leczeniu współuzależnienia, a kroki robi się tak przy okazji.
Cięzko decydowac się na stałośc, gdy np mąz wyskakuje ze zmianą auta, którą ustalił ze SWOIMI znajomymi, którzy mu wezmą kredyt. Mówilismy oboje o zmianie auta, ok, ale nie za taką kwotę, a na spłacanie raty, którą by wziął, nas po prostu nie stac. A teraz widzę, że szuka auta, omawia z kolegą cenę i rodzaj, a mi, gdy wyraziłam sprzeciw, nie dał żadnych wyjasnień. Bo to niby jego sprawa i on sobie załatwił... Ale pieniądze wspołne. Teraz znowu małe "ciche dni". :-(

Anonymous - 2015-01-24, 11:25

Cytat:
Co o tym myślicie?

Księdzu łatwo mówic, czasami po prostu brakuje ciepła. Widzisz, ja też, by przestac byc ofiarą wiele zrobiłam, ale czasami mam wrażenie, że za mało. Uczę się kochac, ale ciężko to idzie. Agresji czy wyzwisk praktycznie już nie ma, ale jest ta ciągle nie zamknieta, nieprzepracowana i nie wybacona do końca przeszłośc.
Mąż chce wrócic... Może po prostu mu było z Tobą łatwiej i jeżeli chce wrócic bez swojej przemiany, to może faktycznie dac spokój. A z drugiej strony ja zyję z człowiekiem, który zmienia się bardzo powoli. Owszem, wiele zmienił na lepsze, ale wiele jeszcze zostało. I pytanie jak w tytule... Która droga właściwa? Powolne zmiany, zmiany radykalne, bycie razem, czy osobno i droga miłosci czy stanowczości...

Anonymous - 2015-01-24, 11:50

MonikaMaria3 napisał/a:
GosiaH napisał/a:
MonikaMaria3, ja tak myślę, że może pomogłyby Tobie warsztaty 12kroków? Rozważałaś?

Swego czasu zaczełam 12 kroków w katowicach w ognisku Sychar, ale jakoś tak przestałam tam jeżdzic. Mam tak jakby 12 kroków z moją panią psycholog, ale na razie skupiamy się na leczeniu współuzależnienia, a kroki robi się tak przy okazji.
Monia, na spokojnie rozważ czy byś nie skorzystała z naszej, internetowej, edycji warsztatu 12K - pewnie wystartuje jesienią (jest czas na myślenie :-) ). Ja bardzo polecam - to nie to samo, co praca z psychologiem, z terapeutą, ale to świetna okazja do poznania siebie i rozwoju własnej duchowości
Anonymous - 2015-01-24, 11:59

Haneczka napisał/a:
A wiecie,że są kobiety kochające za bardzo? Ty się starasz, dajesz ciepło,miłosc,dbasz o niego,o dom.A co otrzymujesz? Agresję i zero dobrego słowa. Co w tej sytuacji. Czy byc dalej taką naiwna i wierzyc,że będzie dobrze? ja nie potrafiłam byc dłużej ofiarą .Jestem po rozwodzie.
Tak, wiem, że są kobiety kochające za bardzo i wierzę, że wtedy im trzeba pomóc, one same sobie powinny pomóc i nauczyć się również stawiać granice.

Haneczka napisał/a:
Mąż chce wrócic. Poszłam do spowiedzi,a ksiadz ,bardzo madry zresztą- powiedział,ze jeśli ten koszmar ma wrócic i będzie to to samo,co było, to lepiej nie próbowac od nowa i dac sobie spokój.Co o tym myślicie?
Haneczka ja się zgadzam z tym, co podkreśliłam i do czego odniósł się ten ksiądz - powrót fizyczny, moim zdaniem, nie powinien być powrotem do tych samych zachowań. Tak, jestem za daniem kolejnej szansy mężowi, ale i za postawieniem granic, za pracą nad relacją, za rozmowami a być może trzeba będzie do tego dojść przez terapię małżeńską, "spotkania małżeńskie".
Ale tak, jestem za daniem kolejnej szansy.

Ja dałam tę szansę. Nie żałuję. Choć to codzienna praca ze sobą (bardzo trudne) i z nami.
Ufam, widząc efekty, że oboje wyciągnęliśmy wnioski z tego kryzysu, który był naszym udziałem. Może i u Was tak mogłoby być, Haneczko?



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group