To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Bezradność i ślepa uliczka

Anonymous - 2015-01-13, 23:01

SAP123 napisał/a:
Dlatego może warto i ten 55 raz dać szansę-a nie nogi za pas i w las.
Bo jak mamy mierzyć poziom postaw to w czym jest różna taka postawa od
niedojrzałej postawy mężulka jaki przyczyniał się do.....


Nie podejmuję się mierzyć tych postaw, nie widzę sensu. Przyczyna rodzi skutek - to jest fakt niezaprzeczalny...reszta to spekulacje.
Powiem tak, jeśli ktoś (nazwijmy go umownie ignorantem) 54 danych mu szans nie uszanował, lub gorzej, zlekceważył je - znaczy, że NIC sobie nie robi z osoby dającej te szanse.
Mało tego jestem przekonana, że fakt nie otrzymania 55 tej szansy jest absolutnie kluczowy, bywa na tyle otrzeźwiający dla ignoranta, że wyrywa go z letargu w którym spędza swoje bezproblemowe życie. Właściwie można by było pokusić się o konkluzję, że moment kiedy STOP DLA DALSZYCH szans staje się faktem nie podlegającym już żadnym negocjacjom, staje się momentem w którym ignorant zostaje bezpowrotnie wyrwany z iluzji bycia bezkarnym.
Można by powiedzieć, że "stop dla szans" jest środkiem wychowawczym dla kogoś kto nie ma cienia empatii. Czy ten "stop dla dalszych szans" poprzez usadowienie ignoranta w innej niż do tej pory roli/rzeczywistości, ma moc by go empatyzować, czyli czynić zdatnym do współodczuwania, co jest podstawą relacji międzyludzkich -czasem mam mieszane uczucia. Szczególnie wtedy kiedy niektórzy twierdzą, że szanse należą im się z "urzędu". W mojej opinii, takie stawianie sprawy jest zasadniczym błędem w rozumowaniu, który finalnie ignoranta odwodzi od przyczyn zaistniałej sytuacji a w zamian każe mu się skupiać WCIĄŻ na jego oczekiwaniach.
A tak w ogóle, po co komuś 55 szansa, skoro miał ich już 54? Przecież zdrowo myślący i współodczuwający człowiek nie igra z losem aż tak perfidnie....no chyba że lubi hazard. :mrgreen:

Anonymous - 2015-01-14, 00:05

kenya napisał/a:
Maestro napisał/a:
Masz racje Rubin, podobnie dziś tez słyszałem, że zmarnowałem jej życie, jednak zapomniałeś dodać iż, jestem egoistą i myślę tylko o swojej wygodzie. Jednak ja tego do siebie nie biore, wiem że drzemie w niej to uczucie - nie da się go tak po prostu wymazać z pamięci.


Maestro, w wielu językach brzmi tak samo. Synonimy - mistrz, wirtuoz.
Aż chciałoby się zapytać w czym ta wirtuozeria i mistrzostwo.
Panowie (niektórzy na szczęście), czy jest choć niewielka szansa , że swoim żonom dacie PRAWO do odczuwania, do bycia sfrustrowaną, rozczarowaną, wykończoną psychicznie, [b]dawaniem N-TEJ
szansy
Wam, niedorośniętym, niedojrzałym , nieszanującym dawane szanse, lekceważącym łzy, prośby, kolejne próby holowania Was na właściwą ścieżkę?

Jak to Maestro, nie zmarnowałeś jej życia? Może nie całe ale znaczną jego część - to nie jest fakt? To jej urojenia? Nie bierzesz tego do siebie co mówi? A to dlaczego? Nie jest przy zdrowych zmysłach?
Czyżby było niemożliwe by ktoś miał w końcu DOŚĆ?
To takie zaskakujące, że pada oskarżenie o egoizm? Zaskakuje Cię to? :mrgreen:
Mnie zaskakuje Twoje zaskoczenie -NIEZMIERNIE.

Zróbcie ze swoich żon dziewczynki które bezzasadnie tupią nóżkami, w ten sposób nie będzie trzeba wcale zastanawiać się nad sobą.
Zagubiona, wystraszona dziewczynka to określenia oddające aż nadto INFANTYLNE traktowanie żon, dorosłych kobiet.
I nie dziwię się wcale, że się zbuntowały. Nie miały wyjścia. Niejako zostały wymuszone na nich tak radykalne postawy.
Z kim tu negocjować? Z kimś kogo słowa pozostawały bez pokrycia X razy?


Kenya

Krótka odpowiedź: nie chodzi o to by kobiety zrobić małymi dziewczynkami. Chodzi o to, że nie "chcecie" zauważyć uznania własnych błędów jakie my mężowie popełniliśmy, że nie "zauważacie" chęci naprawienia i zadośćuczynienia krzywd. Że raz podjęta decyzja-basta, jest nieodwracalna. Nie mowię tu o patologii lecz o błędach życia codziennego. Dlaczego jak pisze ktoś powyżej otaczacie sie fosą, murem, działkami, grubą Bertą i innymi zasiekami? Przecież jesli sie nie uda "drugi raz" to zawsze zdążycie sie odwrócić?

Czasami mam wrażenie, że można się w księcia ukochanego miodem na serce lejącego zmienić a "Wy" nic.....po pza tym, ile razy "Wy" otrzymujecie 55-tą szansę typu, "OK, wybaczę jej że znowu nazwała mnie h.......m

P.s. Kenya - tak myśle, ze chętnie bym z Tobą "Live" podebatowal.... :) jaka cześć kraju?

P.s. 2 do postu z 23.01- czyli sugerujesz, ze należy pogodzić się z porażką, uznać swoje błędy i mimo braku chęci odbudowy ze strony drugiej połówki, założyć wiadro na głowę (wybacz kolokwializm) i gnuśnieć w toksycznej atmosferze "niby związku"?


Dabo, gdzie jesteś jak Cię nie ma?!?

Grzegorz- pięknie powiedziane z innymi formami prześladowania.

Anonymous - 2015-01-14, 14:33

kenya napisał/a:
Nie podejmuję się mierzyć tych postaw, nie widzę sensu. Przyczyna rodzi skutek - to jest fakt niezaprzeczalny...reszta to spekulacje.

Powiem tak, jeśli ktoś (nazwijmy go umownie ignorantem) 54 danych mu szans nie uszanował, lub gorzej, zlekceważył je - znaczy, że NIC sobie nie robi z osoby dającej te szanse.

Mało tego jestem przekonana, że fakt nie otrzymania 55 tej szansy jest absolutnie kluczowy, bywa na tyle otrzeźwiający dla ignoranta, że wyrywa go z letargu w którym spędza swoje bezproblemowe życie. Właściwie można by było pokusić się o konkluzję, że moment kiedy STOP DLA DALSZYCH szans staje się faktem nie podlegającym już żadnym negocjacjom, staje się momentem w którym ignorant zostaje bezpowrotnie wyrwany z iluzji bycia bezkarnym.

Można by powiedzieć, że "stop dla szans" jest środkiem wychowawczym dla kogoś kto nie ma cienia empatii. Czy ten "stop dla dalszych szans" poprzez usadowienie ignoranta w innej niż do tej pory roli/rzeczywistości, ma moc by go empatyzować, czyli czynić zdatnym do współodczuwania, co jest podstawą relacji międzyludzkich -czasem mam mieszane uczucia. Szczególnie wtedy kiedy niektórzy twierdzą, że szanse należą im się z "urzędu". W mojej opinii, takie stawianie sprawy jest zasadniczym błędem w rozumowaniu, który finalnie ignoranta odwodzi od przyczyn zaistniałej sytuacji a w zamian każe mu się skupiać WCIĄŻ na jego oczekiwaniach.

Coś mi się wydaje Kenya że błądzisz w tym własnym szeroko pojętym radykalizmie.

Zbytnia stanowczość zazwyczaj jest podszyta egoizmem-w mniejszym udziale, a już na pewno egocentryzmem.
Właśnie pochodną tego ostatniego jest skrzywdzenie.

Jaki sens ma zatem to co powyżej opisałaś -czyli forma kary dla krzywdzącego, zarazem będąca konsekwencjami -w momencie gdy te konsekwencje nie mogą być twórcze-stanowić nauki w skutek wyciąganych wniosków.
Takie konsekwencje są jedynie formą kary-i w wyniku ich tworzy się nowy efekt skrzywdzenia.

Kara zazwyczaj dochodzi do realizacji po szeregu myśli typu:

ja chciałam, ja zabiegałam, ja dawałam sznsę, ja mówiłam
-no to teraz zobaczysz co ja zrobię i na co mnie stać.
Efekt typu:...............na złość mamie nie założę czapki i odmrożę sobie uszy...........

Dokładnie jak napisał autor postu następuje nieoczekiwana zamiana miejsc.

I w takiej sytuacji jesteś w stanie mnie przekonać że takowa dwójka jest dorosła i właściwie dorosła do związku???

Gdzie najpierw zakładam :
Pan ma gdzieś (jak napisałaś) uczucia drugiego i robi co jemu w danej chwili pasuje.
A potem :
Pani -odwidziało się wszystko i rezygnuje ze wszystkiego bo takie może być jej prywatne prawo.
Wiesz Kenya to jest naprawdę super niech ta dwójka do końca sobie grabi życie,niech na zmiany raz ten..a raz tamta-byle by żyli sami.
Gorzej jak dwójkę takich głąbów oglądają dzieci, jak w tym żyją dzieci, jak musza bzdurnie organizować sobie świat.
I nie gniewaj się -ale dla mnie jeżeli ktoś takim działaniom daje" prawo"
prawo bezwzględnej należności, zamiast dać ewentualne zrozumienie działaniom .
To jego wnętrze jest przesiąknięte egocentryzmem.
Egocentryk tylko mierzy świat tym co jest prawami pisane i co jest mu należne lub niemile widziane jego oczom

Człowieczeństwo dopiero pozwala nam zrozumieć drugiego człowieka -bo wówczas znana jest nam wiedza ; iż tak jak jeden nawala -może i nawalić drugi.

I w kontekście tego gdzie Grzechu gdzieś napisał o kobietach skrzywdzonych i męczonych.
Ja dam tylko przykład jak w takiej rodzinie wyglądała naprawa związku(błędy) po umownym zawieszeniu broni.

Oboje na skutek własnych terapii żle pojmowali asertywność:
Kłótni nie było, awantur nie było, krzywdzenia nie było-jedynie powstały dwa odrębne prawa asertywności -zezwalające na własne NIE

zatem gdy On zadawał pytania żona mówiła: ...mam prawo nie odpowiadć...
na co On: ale ja mam prawo pytać......
i tak w głupocie jeszcze rok trwali....gdzie w finale On poszedł po rozum do głowy i zakończył już pytania-a z czasem przestał cokolwiek mówić.
Bo jak wyjść z patosu wobec tego:
BO JA MAM PRAWO....
w efekcie nie łamiąc prawa, idąc zrozumieniem-całkowicie odłączył się na bok.
I kończąc oczywiście można nie dawać szans ,można skreślać od razu,można mieć wszystko gdzieś.
Tylko sa małe pytania:

- w jakim celu była tu kiedyś żon autora na forum???
-po co dawała mu pierwszą szansę???
-po co podejmowała próby naprawy???

czyżby cierpliwości zbrakło????

Anonymous - 2015-01-14, 16:16

Sap,
Czy naprawdę uważasz, że żona zdradzającego męża powinna mu dawać 10 szans? tak średnio jedną rocznie?
Czy mąż powinien przez 10 lat prosić żonę aby zechciała się z nim kochać częściej niż np raz w miesiącu?
Czy żona pijaka który pije, bije, a jak wytrzeźwieje to na kolanach przeprasza za każdym razem powinna wybaczać...bo przecież on szczerze żałuje?
i można tak mnożyć przykłady.

ps. przysłowia są modrością narodów podobno.
Póty dzban wodę nosi, póki mu się ucho nie urwie.
Kropla przelewa czarę (goryczy).

Anonymous - 2015-01-14, 16:30

Moja zona bardzo chciala ratowac nasz zwiazek....walczyla bardzo. Zanim jednak sie opamietalem, to ona sie poddala i totalnie zmienila front.

Kenya, wyobraz sobie ze masz male dziecko, ktore jest bardzo chore...to nie robisz tak, ze zaprzestajesz walki i mowisz "to nie ma sensu". Tak samo jest ze zwiazkiem - walczysz o niego, nie poddajesz sie walkowerem. Tutaj nastapila zamiana rol. tak jak powiedzial SAP123, u nas byly takie wahania, kazde z nas robilo sobie na zlosc, dosyc czesto. I to tak bylo od czasu do czasu...widzialem w tym dziecinade i chcialem sie wyplatac z takiego "pokazywania sobie". Mysle, iz po jakims czasie udowodnilismy sobie ze oboje mamy ciezkie charaktery i mozemy byc uparci i nie zwazajac na konsekwencje nawet negatywne dla siebie samych - musialo stac na moim/jej i basta. Teraz mysle ze jest tak samo.
teraz pytania, na ktore nie znam odpowiedzi:
- Czy mam opozniac rozwod i starac sie aby nie skonczylo sie na pierwszej rozprawie?
- Czy zaprzestac/ograniczyc kontakt, zeby jej nie denerwowac?
- Pisze do niej czesto maile -2,3 dziennie, z moimi wyznaniami, mile...jednak pozostaja bez odpowiedzi lub dostaje odpowiedz w stylu: jak mam ci to powiedziec/nie chce byc nie mila ale daj sobie spokoj ja Cie nie chce itp.
- Ona bardzo chce mnie splacic, podpisac rozdzielnosc i chce zeby przepisac na nia mieszkanie - przed rozwodem. Czytaj brak praw do przebywania w moim mieszkaniu (w ktorym ona aktualnie mieszka) Czy zgadzac sie na to?

Caly czas powtarza, aby nie isc na noze i rozstac sie z klasa...chociaz tej klasy nie widac.

Anonymous - 2015-01-14, 16:32

grzegorz_ napisał/a:
Czy żona pijaka który pije, bije, a jak wytrzeźwieje to na kolanach przeprasza za każdym razem powinna wybaczać...bo przecież on szczerze żałuje?

(21) Wtedy Piotr zbliżył się do Niego i zapytał: Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy? (22) Jezus mu odrzekł: Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy.
(Ew. Mateusza 18:21-22, Biblia Tysiąclecia)

Czyli po ludzku , u chrześcijanina- masz wybaczyć za kazdym razem, gdy ktoś szczerze prosi o to,( bo w konfesjonale takie przebaczenie sam otrzymasz choćby parę razy dziennie byleś szczerze prosił i żałował ), ale miłość wyraża się tu także przez postawienie mądrych granic, przebaczam Ci, ale dla Twojego i mojego dobra potrzeba takiego i takiego działania, bo jesli go nie będzie konsekwencje bedą takie i takie.

grzegorz_ napisał/a:
Czy naprawdę uważasz, że żona zdradzającego męża powinna mu dawać 10 szans? tak średnio jedną rocznie?

Grzegorz to zależy co sie pod ta szansa rozumie, jesli powrót do starych kapci to nie, jesli przebaczenie i wyznaczenie granic np. leczenie terapią uzaleznień przeciw destrukcyjnym zachowaniom np. seksoholizmu to tak.

Wyrażając swoje zdania z postu powyżej sprecyzuj je bardziej, bo możesz zostać źle zrozumiany. :-D

Anonymous - 2015-01-14, 16:43

grzegorz_ napisał/a:
Sap,

Czy naprawdę uważasz, że żona zdradzającego męża powinna mu dawać 10 szans? tak średnio jedną rocznie?

Czy mąż powinien przez 10 lat prosić żonę aby zechciała się z nim kochać częściej niż np raz w miesiącu?

Czy żona pijaka który pije, bije, a jak wytrzeźwieje to na kolanach przeprasza za każdym razem powinna wybaczać...bo przecież on szczerze żałuje?

i można tak mnożyć przykłady.


Grzechu ale ty się czepiłeś kiedyś tej patologii-i notorycznie na niej jedziesz.
Czy możesz mi wyjaśnić dlaczego akurat tak mocno dotyka cię ten osobliwy temat??

Gdzie i kiedy moje wypowiedzi dają przyzwolenie postawom ascety i męczennika???

Przecież wiele a to wiele (i jak lubisz przysłowia wody upłynęło w Wiśle) tyle samo było mówione tu na forum o patologii ,postawie wobec niej i organizacji w tej sytuacji życia.

Ja ten temat dawno już uznałem za zamknięty i uważam że w każdej sytuacji nie ma sensu go odgrzewać jak obiad wielokrotnie pakowany do lodówki.

Ja piszę o czym innym że jeżeli nawet ktoś popełnił błędy,mało tego w swej edukacji do niwelowania i naprawy czegoś dalej popełniał błędy-to czy takiego człowieka w twoim pojęciu trzeba już skreślić z życia???

trzeba rozwalić całkiem rodzinę bo szansy nie warto dać????

trzeba krzywdzić przy okazji resztę rodziny bo klamka zapadła???

Co według ciebie jest większa wartościa???

dogadanie się ludzi,naprawa,rozwój rodziny,bezpieczeństwo dzieciaków,kształtowanie ich postawy na przyszłość???

czy komfort własnego dupska???

Trzeba to rozróżniać,nie da się typu ramka bach.. następny bach ..i następny zapraszam
grzegorz_ napisał/a:
Póty dzban wodę nosi, póki mu się ucho nie urwie.

Kropla przelewa czarę (goryczy).


Przysłowia Grzechu powstają z ust ludzkich-to ludzie kreują ich odzwierciedlenie.
I nawiasem jak myślisz jaki typ ludzi wymyślił takie przysłowia???
optymiści???
czy
pesymiści???

a człek jak kameleon -do podłoża odpowiednio się barwi

Anonymous - 2015-01-14, 17:28

grzegorz_ napisał/a:
Póty dzban wodę nosi, póki mu się ucho nie urwie

I aby zasadzić wisienkę na torcie napiszę tak:
Mój dzban zanim mu się ucho urwało stawiał własne warunki-ale nie chciał słuchać moich.
Mój dzban mawiał o własnej krzywdzie-ale był głuchy na moją.
Gdy całkiem mu się ucho już urwało-pojawiłem się ja mówiąc może jakoś damy rade zreperować to ucho.
Wówczas usłyszałem ze wersja bez ucha jest całkiem super, że teraz taka moda bez ucha,a tak ogólnie to serwis naprawczy nie jest potrzebny już dzbankowi.

Tak zdecydował dzbanek, taką miał decyzje na przyszłość dla wszystkich, tak wszyscy inni mieli zrozumieć, pogodzić się z tym , nie oponować temu, nie oczekiwać, nie próbować coś zmienić.
A wszelkie formy wyrażania opinii było krótko kwitowane przez dzbanek że zaburzamy wolność dzbanka i podejmujemy próby mazania na jego szkliwie co
odzwierciedla się wielką krzywdą dla dzbanka.

Zatem Grzechu jeden mały dzbanek(160 cm wzrostu) zdominował resztę,a ta reszta cicho siedzi-by tylko dzbanek nie czuł się żle.

I wszystko było by cacy-gdyby nie fakty, smutne fakty:

młodsza część męska domowników(mimo swych lat) nie patrzy nawet na dziewczyny, nie szuka chęci tworzenia par, nie interesuje ich miłość.
Kwitują zawsze tak samo...
związek to blew , małżeństwo to kicha, mieć partnerkę to utopia.
A jeżeli nawet by się stało-to i tak się rozpitoli

Jak myślisz owocem czego to jest????
czyż nie danej sytuacji jak spotkała ich staruszków???

Ja Grzechu już dawno odstawiłem siebie w kąt, już nie o mnie w tym chodziło,
chciałem zwyczajnie dać szansę młodszej części domowników na odkrycie że związek dwoje to jest duży sens.

Nie dałem rady, przegrałem, oddałem pole i poszedłem ścieżką żony.
I nie jest mi z tym dobrze, nie jest mi dobrze z postanowieniami, nie jest mi dobrze z tym że tak wyszło-ale rozumiesz skoro lubisz przysłowia

głowa muru nie przebijesz...

mam nadzieję że to co napisałem tu i teraz nie odbije się dla mnie w skutkach.
zresztą co może mi więcej jeszcze zaszkodzić-chyba już nic

Anonymous - 2015-01-14, 20:38

Silverado, dzieki za pamięc. U mnie idzie, idzie do przodu, przez przelaje z oporami , ale tendencja wzrastajaca. Wiesz strasznie mnie ten sychar wytęperowal, teraz zatęperowany jak ołówek 1.września.
Moje slubne bylo w świeta i sylwestra i ostatnio w wekend. Dupka pogonila w maju , bo też facet , a wszystcy faceci to swinie, po za tym troche nalapal ( panie sędzio, ja niechcacy- i tak siedem razy!!!)
Wiec ogólnie sie godzimy, choc mnie za miedze ,za odre powialo, ale kontakt z baza mam-POZYTYZWNY. Jest szansa!!!!!
Ale chyba bede musial ograniczyc te spotkania bo jak sie napatrzę , nawącham i czasem coś dotknę czy musne ,to wierz że stosunkowo zbyt wysokie ryzyko zlamania rysika w ołówku.
Kiedys pani kazala rozpisywac takie ołówki w brudnopisie, ale ja juz nie,nie ,nie .Zamknę w piórniku i poczekam. :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Kenya co ty mnie tu chlopaków jedziesz??? Dwa dni mie nie ma , a Ty co??? Mare naszych biją , widzisz i nie grzmisz????
Pytalas o czestotliwosc , czy kaliber dawania szans???? Bo ja kedys mojej tez dawalem kilka szans dziennie, ona pewnie mnie tez. Tylko czy szanso- okazja ma byc umycie taleza, za mnie
bezrobotnej zony, czy czerwony dywanik dla niej po melanzu z "przyjaciólmi"
Czy czerwonym swiatlem sa moje skarpety w aktówce????
To sie raczej nie da tak fajnie spiąc i zaszeregowac ja proponuje Grzegorz. Wiec dalej lipa.
Panowie sypiecie przyslowiami, z niewiara w sukces, powtórze to co mi ojciec powiedzial na poczatku mojego kryzysu. Dzis w naszych kopalniach odkrywkowych żeby wyrwac blok wierci sie dziury wklada trotyl i jest kabum!!!!!!. Jeszcze wieksze bloki robili w egipcie, latami cos wiercili, wbijali drewnianego kolka i podlewali go woda aż specznial i po cichutku , delikatnie skale rozsadzil. Przyznam że w moim kryzysie malżeńskim , udaje sie wlasnie dzieki cichemu dzialaniu wody w kolku. Po woli, po cichu , ale do celu. ;-) ;-) ;-)

Anonymous - 2015-01-14, 21:08

Dabo napisał/a:
Przyznam że w moim kryzysie malżeńskim , udaje sie wlasnie dzieki cichemu dzialaniu wody w kolku. Po woli, po cichu , ale do celu. ;-) ;-) ;-)


i to jest coś, czego mi brakuje. Chciałbym już dziś teraz..... a kupa- nie ma. I jak nie ma ja dostaję gadanego. Dostaję gadanego i tak w koło Macieju

Anonymous - 2015-01-14, 22:31

Silverado kiedys to juz pisalem , jak ksiedzu zwalalem wine za antykoncepcje na zone , ze ja przeciez nie chce i jestem wrogiem i i i i i. a on mi powiedział " wiec nie wspólzyj z zoną" no malo go nie zwyzywalem, a jak i dlaczego i wogóle.
To jest nieziemskie wyzwanie mieć ...............(zajęcie z żoną) na wieczór i powiedzieć nie dziekuje , kocham cie ale nie???????????????????????????!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Anonymous - 2015-01-15, 15:22

Dabo napisał/a:

Panowie sypiecie przyslowiami, z niewiara w sukces, powtórze to co mi ojciec powiedzial na poczatku mojego kryzysu. Dzis w naszych kopalniach odkrywkowych żeby wyrwac blok wierci sie dziury wklada trotyl i jest kabum!!!!!!. Jeszcze wieksze bloki robili w egipcie, latami cos wiercili, wbijali drewnianego kolka i podlewali go woda aż specznial i po cichutku , delikatnie skale rozsadzil. Przyznam że w moim kryzysie malżeńskim , udaje sie wlasnie dzieki cichemu dzialaniu wody w kolku. Po woli, po cichu , ale do celu. ;-) ;-) ;-)


Dabo, piszesz po woli, po cichu do celu:-) A co konkretnie robiłeś? Podzielisz się swoimi doświadczeniami...

Anonymous - 2015-01-15, 16:16

Witam,

Widze, ze rozmowa kwitnie, ale troche nie na temat.

Anonymous - 2015-01-16, 20:31

Maestro napisał/a:
Moja zona bardzo chciala ratowac nasz zwiazek....walczyla bardzo. Zanim jednak sie opamietalem, to ona sie poddala i totalnie zmienila front.


Maestro, jak to powiedzieć, żeby Cię nie urazić i nie odebrać nadziei.... gdyby ona nie zmieniła frontu, TY nie mialbyś szans ŻADNYCH by się opamiętać.
Tak więc, mimo że droga daleka przed Tobą, (bo wścieknięta baba to nie przelewki), to jednak suma sumarum uważam, że owo jej nieprzejednianie wyciągnęło Cię z Twojej ILUZJI.
Podziękuj żonie, że jej radykalne NIE OTWORZYŁO CI OCZY. Wszystko przed Tobą, nic nie jest stracone bezpowrotnie, ale miej świadomość skąd wróciłeś.

A teraz pozwól że w Twoim wątku innym odpowiem :-D
silverado napisał/a:
Kenya - tak myśle, ze chętnie bym z Tobą "Live" podebatowal.... :) jaka cześć kraju?


Silverado, GÓRNY ŚLĄSK, zatem rozumiesz że bardzo zajęta jestem obecnie. Cuda Tu się dzieją, naprawdę.
Ale w przyszłości, kto wie ;-)

Cytat:
[quote="Dabo"]Kenya co ty mnie tu chlopaków jedziesz??? Dwa dni mie nie ma , a Ty co??? Mare naszych biją , widzisz i nie grzmisz????

Nie jadę! Nie wzywaj mare, gdyż mare stary wyga wie jak jest, więc nie interweniuje. Nie dzielę ludzkości na męską i żeńską ale na głupich i mądrych , na tych którzy mają dobrą wolę i tych którzy jej nie mają.
Dabuś, przecież wiesz że gdyby Twoja Karolcia Ciebie nie podtemperowała szlifem jubilerskim i jej stanowczym NIE, to podkładałbyś dynamit bez końca, taki z Ciebie był wywrotowiec. ;-) Teraz jesteś we frakcji, która jest zwolennikiem opcji "kropla drąży skałę" i dobrze.
Z przyjemnością patrzę na Twoją metamorfozę i gdybyś sprzedawał akcje Twojej spółki pod nazwą : "Moje małżeńśtwo"...kupiłabym w ciemno, bo wierzę w jej sukces.


SAP123 napisał/a:
Coś mi się wydaje Kenya że błądzisz w tym własnym szeroko pojętym radykalizmie.

Ależ tak być może, przecież ŻADNA ze mnie wyrocznia ;-) Błądzę, upadam i powstaję.....jak prawdziwy człowiek.
SAP-ciu jak Cię tu nazwano, nie pamiętam kto to był...ale fajnie.

Zaprzyjaźnij się z żoną, nie miej roszczeń, planu jak powinno wyglądać Twoje małżeństwo, nie miej oczekiwań, żądań , nie będziesz rozczarowany- to moja rada.
Akceptacja jest moim zdaniem paszportem do krainy spokoju. A co potem los przyniesie....kto wie, zawsze możesz być otwarty na przyjęcie więcej ....i dawanie więcej i więcej.

pozdrawiam wszystkich walczących chłopaków ;-)



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group