To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Bezradność i ślepa uliczka

Anonymous - 2015-01-12, 10:39
Temat postu: Bezradność i ślepa uliczka
Witam,

Moja żona pojawiła się tutaj na tym forum - prosząc o pomoc. Zaczynajac od początku, znamy się już z 8 lat. Bylismy małżeństwem od2009. przez pierwsze lata bylismy zgodnym małżeństwem, wiadomo - od czasu do czasu były kłótnie, zazwyczaj sprawy dnia codziennego. Jednak po pewnym czasie, takie kłótnie zaczeły się nasilać - co postanowiłem to przeczekać, sądząc że będziemy to przejdzie. Niestety nie było przesłanek ku temu aby to się to zmieniło, po jakimś czasie pojawiła sie u mnie frustracja i niechęć do przebywania w towarzystwie mojej żony, gdyż kłótnie były niemalże codziennie. Około rok temu - czesto wychodziłem z domu z moimi kolegami. Po pewnym czasie, poznałem kobietę, która zawróciła mi w głowie i wszystko się zaczeło. Moja znajomość z tą kobietą trwała niecały rok z przerwami. Po kilku miesiącach moja żona dowiedziała się o tym, wpadła w depresje a ja wyprowadziłem się pierwszy raz z domu. Byłem poza domem jakieś 2 miesiące - wróciłem, chcielismy zacząć od nowa. Powiedziała, iż postara się wybaczyć zdrade i będziemy odbudowywać nasz zwiazek. Porzuciłem tamtą kobietę. Szło to jednak dość opornie i trudno, były łzy, kłótnie, ale też zaczelismy spędzać wiecej czasu wspólnie. Niestety po jakimś czasie, przypomniała sobie o mnie ta druga, a ja o niej - znowu zaczelismy się kontaktować ze sobą - jak nie trudno przewidzieć, moja żona zaczeła się domyślać. Ona była zdruzgotana, a ja byłem ślepy. Ja znowu często kłamałem i wymyślałem coraz to nowe wymówki ku temu, aby wyjść z domu do tamtej kobiety. Zaczałem remont drugiego mieszkania z zamiarem wyprowadzenia się. w trakcie - moja żona chciała abym, to przemyślał i zawalczył, ja natomiast byłem ślepy i głuchy na wołania mojej żony. Walczyła bardzo. Widziałem, ale nie dostrzegałem jej krzywd. Pewnego dnia dotarło wszystko do mnie, zaczałem widzieć wiecej i zdałem sobie sprawe z tego jak bardzo zabłądziłem. Było już za poźno - ona się poddała i zmieniła front. Żona stwierdziła, że ona już tak nie może dalej żyć - dostałem od niej termin do kiedy mam się wyprowadzić z naszego domu. W tym okresie, kłótnie były dość twarde - nie poznawałem jej. dochodziło niestety do rękoczynów z jej strony, ja też raz oddałem. Sam fakt przebywania razem w jednym pomieszczeniu denerwował ją. Rozmawiałem z nią, jednak była głucha na moje wołania. Wyprowadziłem się z lekkim opóźnieniem i wbrew mojej woli - żona złożyła pozew do sądu. Staram się z nią rozmawiać, dzwonić, pisać, jednak ona jest zorientowana na cel - rozwód. Dostałem od niej zakaz pojawiania się w naszym domu. Powtarza, że nie widzi szans na nasze ponowne relacje. Chciałbym, odbudować nasze małżeństwo mimo pozwu. Chce walczyć do końca - kocham ją i zdałem sobie sprawe z tego, jak bardzo ją skrzywdziłem. Czuje do niej bardzo silną więź i miłość jakiej dawno nie czułem. Ona jednak definitywnie nie daje mi szans na powodzenie. Nie chce mnie znać ani nie chce ze mną rozmawiać. Czuje, iż role się odwróciły - ja staram się żałośnie o nią walczyć, ona jest głucha na moje wołanie. w mojej duszy smutek a w sercu rozpacz i niemoc.

Anonymous - 2015-01-12, 10:48

Witaj, Maesto, u nas na forum
Dobrze, że tu trafiłeś.....

Anonymous - 2015-01-12, 12:11

Maestro.
To smutne, że musisz przez to przechodzisz, że smucisz się, masz w sercu rozpacz i niemoc. Nie poddaj się rozpaczy, bo nie jest konstruktywna. Dobrze, że Jesteś świadomy, że przyczyniłeś się do takiej sytuacji. Lepiej późno niż wcale... Skrzywdziłeś swoją Żonę wielokrotnie. Piszesz:
"Byłem poza domem jakieś 2 miesiące - wróciłem, chcieliśmy zacząć od nowa. Powiedziała, iż postara się wybaczyć zdrade i będziemy odbudowywać nasz zwiazek" A potem powtórka z rozrywki..
Ona jest teraz "głucha" na Ciebie i to chyba taki etap (miej nadzieję i się módl o to, by był przejściowy). Pamiętasz? Jeszcze niedawno sam taki etap miałeś. Piszesz: "Ona była zdruzgotana, a ja byłem ślepy"
Nikt nie będzie Cię tu chwalić. Jako Żona zdradzana przez mojego męża proponuję byś PRZEPROSIŁ. Jasno zdeklarował swoją Chęć Powrotu. Zapewnił o Miłości, o swoim żalu, postanowieniu zmian, gotowości czekania na Żonę tyle czasu, ile będzie potrzebowała, by Ci na nowo zaufać. Licz się z tym, że może być to dłuuuuuuuuuuuuuuuuuugi proces. Miej nadzieję. kasiorek

Anonymous - 2015-01-13, 13:11

Dziś w rozmowie z moją zoną w temacie o podział majątku, zakomunikowałem jej, że chce o nią walczyć do samego końca, bo ją kocham i jest dla mnie najważniejszą osobą na swiecie, wbrew temu co ona mówi. Rano modliłem się za nią. W odpowiedzi usłyszałem, że jestem chory psychicznie i świr, że mnie nienawidzi i nie kocha. Nie wiem co mam robić. z dnia na dzien jest coraz gorzej... Nie wierze w to co ona mówi, staram się zwalczyć to zło, które słysze, dobrem odpowiadać. Coś w nią wstąpiło - nigdy nie zachowywała się tak.
Gdy byłem u niej ostatnio, to podczas takiej rozmowy, gdy zchodziła na złe tory, dałem jej do ręki rózaniec, to pomogło, bo troche chyba czuła respekt do tego i sie uspokoiła...w Bogu nadzieja tylko.

Anonymous - 2015-01-13, 15:18

Maestro napisał/a:
Dziś w rozmowie z moją zoną w temacie o podział majątku, zakomunikowałem jej, że chce o nią walczyć do samego końca, bo ją kocham i jest dla mnie najważniejszą osobą na swiecie, wbrew temu co ona mówi. Rano modliłem się za nią. W odpowiedzi usłyszałem, że jestem chory psychicznie i świr, że mnie nienawidzi i nie kocha. Nie wiem co mam robić. z dnia na dzien jest coraz gorzej... Nie wierze w to co ona mówi, staram się zwalczyć to zło, które słysze, dobrem odpowiadać. Coś w nią wstąpiło - nigdy nie zachowywała się tak.
Gdy byłem u niej ostatnio, to podczas takiej rozmowy, gdy zchodziła na złe tory, dałem jej do ręki rózaniec, to pomogło, bo troche chyba czuła respekt do tego i sie uspokoiła...w Bogu nadzieja tylko.


Standardowe zachowanie i Twoje i moje i Twojej żony i mojej i wielu innych. Niestety mam dla Ciebie niezbyt pomyślne wieści. Jeśli sama nie zechce to Ty za bardzo wyboru nie masz. Możesz czekać lecz bez gwarancji. Chory na umyśle,nienawiść itp. Wielokrotnie to słyszałem. Naciskałem, próbowałem i skończyło sie tylko jeszcze gorzej. I wiesz co efekt powoli przynosi? Jak zamknąłem buzię bo im byłem lepszy i słodszy to tylko straciłem szacunek do siebie i w oczach zony i postrzegany byłem jako miękka buła. To ją jeszcze bardziej drażniło. Zatem nie popełniaj moich błędów. Weź sie w garść i mniej gadania a więcej robienia. Powodzenia

Anonymous - 2015-01-13, 15:30

"Nienawidzę, nie kocham, zmarnowałeś mi życie, tyle błędów przez ciebie popełniłam, od początku byłam nieszczęśliwa, jesteś [wstawić dowolne negatywne], nigdy nie potrafiłeś [wstawić dowolne pozytywne], zawsze byłeś [negatywne], a ja dla Ciebie zawsze [poświecenie, oddanie, bezkresna miłość], to już koniec, nigdy nie kochałam, itp." można wymieniać :)
To mówi to osoba zagubiona, wystraszona, która bardzo Cię potrzebuje (choćby gryzła, pluła, a głową kręciła jak w horrorach). Nie bierz ich do serca, tak jak nie bierzesz do serca słów dziecka, że już nie kocha :) Wyobraź sobie sfochaną, małą dziewczynkę, która zakłada rączki, grymas na buzi, obraca się plecami, tupie nóżką i mówi "nie kocham Cię!" a słodki kosmyk włosów jaki buja się na jej czole i tak Cię rozczula :D (może w świetle dzisiejszego uczulenia na pedofilię to zły przykład, ale pozostanę przy nim).
Kochaj ją. Kochaj tę niesforną, zagubioną dziewczynę i otaczaj opieką. Cokolwiek robisz rób z miłością.

Anonymous - 2015-01-13, 16:18

Rubin napisał/a:
To mówi to osoba zagubiona, wystraszona, która bardzo Cię potrzebuje (choćby gryzła, pluła, a głową kręciła jak w horrorach). Nie bierz ich do serca, tak jak nie bierzesz do serca słów dziecka, że już nie kocha :)


Rubin

Czy czytałeś całą historię Maestro?

Żona = Zagubiona i zastrachana dziewczynka
to żona, która czeka na męża aż wróci od kochanki, albo
taka która modli się (od 10 lat) o to aby mąż nie pił.

Niepoważne traktowanie kobiet, które wyrywają się z chorego układu jest
krzywdzące.

Anonymous - 2015-01-13, 16:59

grzegorz_ napisał/a:
Niepoważne traktowanie kobiet, które wyrywają się z chorego układu jest

krzywdzące.

Piszesz Grzechu wyrwały się z chorego układu ???
i owszem trzeba się wyrwać z chorego układu-i być poza nim do póki jest chory.

Ale jak zaczyna zdrowieć nie róbmy znów sami nowego, chorego układu.

Maestro no cóż -powtórzę co zostało napisane -długa droga.
Jakie by tu jeszcze odszukać czynniki(za i przeciw)??
Wiele zależy także od tego
- ilu danych szans to kobieta.

Nie wiem czy zrozumiesz o co mi chodzi??

są kobiety wielu szans-przełamując siebie myślą perspektywą.
Lecz są tez kobiety dające tylko kilka szans-i zamykają się w swojej krzywdzie i słuszności.
Budują mury, stawiają zasieki, kopia fosy, wpuszczają do wody piranie i krokodyle :-P

I w tym drugim przypadku. jak mówią
..umarł w butach

znasz żonę i będziesz wiedział jaka jest prawda, postaraj się to zrozumieć i brać na klatę wszelkie niepowodzenia
a można to tez długo-przynajmniej odkryjesz sam jak mocno kochałeś żonę :-)

życzę powodzenia

Anonymous - 2015-01-13, 17:28

SAP123 napisał/a:
Lecz są tez kobiety dające tylko kilka szans-i zamykają się w swojej krzywdzie i słuszności.


SAP,
Znam takie, które nie dają nawet drugiej szansy.
Zresztą takich facetów też całkiem sporo.

A tak nawiasem jeśli ktoś komuś daje 3, 5 czy 10 szans
to sorry, ale to tak jakby zachęcał do zdrady, bo co pokazuje taką postawa ?
"zdradzaj, a ja Ci i tak wybaczę"

Anonymous - 2015-01-13, 17:53

Rubin napisał/a:
"Nienawidzę, nie kocham, zmarnowałeś mi życie, tyle błędów przez ciebie popełniłam, od początku byłam nieszczęśliwa, jesteś [wstawić dowolne negatywne], nigdy nie potrafiłeś [wstawić dowolne pozytywne], zawsze byłeś [negatywne], a ja dla Ciebie zawsze [poświecenie, oddanie, bezkresna miłość], to już koniec, nigdy nie kochałam, itp."


Masz racje Rubin, podobnie dziś tez słyszałem, że zmarnowałem jej życie, jednak zapomniałeś dodać iż, jestem egoistą i myślę tylko o swojej wygodzie. Jednak ja tego do siebie nie biore, wiem że drzemie w niej to uczucie - nie da się go tak po prostu wymazać z pamięci.

Silverado też poniekąd ma racje - im bardziej próbowałem zmiękczyć ton głosu i zrobić się słodszy, to ją to denerwowało. Beczałem przy niej, jednak to też rezultatu nie przynosiło (choć nie miało - nie potrafiłem się powstrzymać) Jak Ty z tego wybrnąłeś? Wiem również że jest teraz czas na działanie a nie rozmawianie. Chociaż działać trudno, zakazała mi przyjeżdzać pod nasz dom, zakazała mi dzwonienia i pisania do siebie czegokolwiek, poza sprawami formalnymi. Ona twierdzi, że nic już nas nie łączy. Wysyłam jej nasze wspólne zdjęcia z różnych wspólnych wycieczek - takie które wspominam bardzo dobrze, bo takie coś zawsze rozczula i przywołuje dobre wspomnienia. Ona jednak milczy i nie odpowiada ani słowem na nie. Myślicie że to do niej trafia?
Pytanie do Was, co można zrobić, aby sprawić jej radość i pokazać że zależy?

Kiedyś jak mielismy dobre relacje, to czasami robiłem jej prezenty spontaniczne, małe, bez okazji. Cieszyła się z tego bardzo.
ostatnio jak się z nią widziałem, kupiłem jej kwiaty - widziałem że drgneło minimalnie...ale na krótko.
Myślicie, że dobrym pomysłem jest porozmawiać z innymi ludzmi, wtajemniczonymi przez moją żonę (do nich się wypłakiwała to im opowiadała) żeby wypytać o jej status? Nie chodzi o szukanie mediatora. Dla mnie niestety jest zamknięta.
Może warto porozmawiać z jej matką z którą jest bardzo blisko?

Anonymous - 2015-01-13, 20:08

Maestro napisał/a:
Masz racje Rubin, podobnie dziś tez słyszałem, że zmarnowałem jej życie, jednak zapomniałeś dodać iż, jestem egoistą i myślę tylko o swojej wygodzie. Jednak ja tego do siebie nie biore, wiem że drzemie w niej to uczucie - nie da się go tak po prostu wymazać z pamięci.


Maestro, w wielu językach brzmi tak samo. Synonimy - mistrz, wirtuoz.
Aż chciałoby się zapytać w czym ta wirtuozeria i mistrzostwo.
Panowie (niektórzy na szczęście), czy jest choć niewielka szansa , że swoim żonom dacie PRAWO do odczuwania, do bycia sfrustrowaną, rozczarowaną, wykończoną psychicznie, [b]dawaniem N-TEJ
szansy
Wam, niedorośniętym, niedojrzałym , nieszanującym dawane szanse, lekceważącym łzy, prośby, kolejne próby holowania Was na właściwą ścieżkę?

Jak to Maestro, nie zmarnowałeś jej życia? Może nie całe ale znaczną jego część - to nie jest fakt? To jej urojenia? Nie bierzesz tego do siebie co mówi? A to dlaczego? Nie jest przy zdrowych zmysłach?
Czyżby było niemożliwe by ktoś miał w końcu DOŚĆ?
To takie zaskakujące, że pada oskarżenie o egoizm? Zaskakuje Cię to? :mrgreen:
Mnie zaskakuje Twoje zaskoczenie -NIEZMIERNIE.

Zróbcie ze swoich żon dziewczynki które bezzasadnie tupią nóżkami, w ten sposób nie będzie trzeba wcale zastanawiać się nad sobą.
Zagubiona, wystraszona dziewczynka to określenia oddające aż nadto INFANTYLNE traktowanie żon, dorosłych kobiet.
I nie dziwię się wcale, że się zbuntowały. Nie miały wyjścia. Niejako zostały wymuszone na nich tak radykalne postawy.
Z kim tu negocjować? Z kimś kogo słowa pozostawały bez pokrycia X razy?
Anonymous - 2015-01-13, 20:58

kenya napisał/a:
Panowie (niektórzy na szczęście), czy jest choć niewielka szansa , że swoim żonom dacie PRAWO do odczuwania, do bycia sfrustrowaną, rozczarowaną, wykończoną psychicznie, [b]dawaniem N-TEJ

szansy Wam, niedorośniętym, niedojrzałym , nieszanującym dawane szanse, lekceważącym łzy, prośby, kolejne próby holowania Was na właściwą ścieżkę?

Kenya chyba coś przekręcasz ??
powstając niejako ostoja i tarcza dla skrzywdzenia kobiecego :mrgreen: :mrgreen:

i super niech i to forum ma swoją Emilie Plater :-P

Kenya
Tu nie idzie o bark uznania niedoli kobiecej i tego ile i jak często musi stawiać czoła przeciwnością losu.
A jedynie o to by tak łatwo nie rezygnowała nawet z tego swego barana jaki tępo dostrzega świat.
Dlatego może warto i ten 55 raz dać szansę-a nie nogi za pas i w las.
Bo jak mamy mierzyć poziom postaw to w czym jest różna taka postawa od
niedojrzałej postawy mężulka jaki przyczyniał się do.....

Jak dla mnie to jeden był niedojrzały przed....a drugie stało się niedojrzałe po...

a pośrodku staje czy chcesz czy nie EGOIZM

Anonymous - 2015-01-13, 21:45

moment moment!

przecież Maestro dostawał już swoje szanse (pamiętajmy, że nie znamy wersji żony)

oj Panowie- na kolana i robić rachunek sumienia porządnie

ja jak robiłam odważny rozrachunek ze swoim zżyciem to nie szukałam środka, ile mąż ile ja
zwyczajnie brałam swoje "na klatę", nie patrząc na niego

p.s. ale Was Kenya "pojechała" :-)

Anonymous - 2015-01-13, 21:53

SAP123 napisał/a:
Dlatego może warto i ten 55 raz dać szansę-a nie nogi za pas i w las.


Sap
Jest przyczyna i skutek.
Jeśli ktoś za dużo dwa razy dawał szansę to raczej myśli nie o tym aby ja dać 3 raz i pewnie kolejne razy tylko o tym, że niepotrzebnie po 1 razie dał druga szansę i stracił kawałek życia.

A teraz ogólnie...nie dotyczy to autora wątku.
Jak ktoś zdradza, pije, bije, czy odchodzi "na próbę" ....ponosisz konsekwencje, logiczne.
Możemy liczyć na nieskończone miłosierdzie Boga (spowiadamy się 100ki razy i robimy to samo),
ale inni ludzie nie są Bogami. Mają uczucia, czasem coś w nich "pęka", czasem po prostu chcą się chronić, albo po prostu mają dość.
Szanuje i czasami podziwiam kobiety, które potrafią się wyzwolić od swoich "prześladowców".
Żal mi kobiet, które tego nie potrafią i marnują sobie życie.
W drugą stronę też to działa, choć może trochę inaczej, metody "prześladowań" inne.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group