To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Kącik psychologiczny - mężczyzna samotny wojownik

Anonymous - 2014-12-18, 11:17
Temat postu: mężczyzna samotny wojownik
http://zwierciadlo.pl/201...walczy-samotnie

Czy to znaczy, że powinniśmy być mniej twardzi a bardziej miętcy. Zaoszczędzi to nam bólu samotności?

Anonymous - 2014-12-18, 11:55

Artykuł ciekawy, ale inne artykuły tego miesięcznika mniej. Można w nich znaleźć różne tematy: joga tantryczna, czakramy itp. Tematy od których katolik powinien trzymać się z daleka.

4xAS napisał/a:
Czy to znaczy, że powinniśmy być mniej twardzi a bardziej miętcy.


Myślę, że powinniśmy przede wszystkim wykazywać więcej empatii, miłości i wiary.
I nie grać twardzieli, nie zakładać masek, tylko uwolnić się od tej ciągłej walki.
Być sobą - z sercem na dłoni.

Anonymous - 2014-12-18, 13:07

A dla mnie bardzo stereotypowe podejście. Czuła kobieta i zamknięty w sobie facet. Ona otwarta i uduchowiona, on zamknięty w jaskini, przyziemny, zagubiony samotnik. Facet który ze wszystkimi w dodatku walczy i ciągle się porównuje do kogoś. Współczułem mu jak czytałem :)
No i postawiona w artykule oczywistość, że samotność = być nieszczęśliwym. Pół roku temu bym przytaknął.

Inna sprawa, jeżeli mężczyzna takiego gra, jak zauważył twardy. Udawana siła która rozpada się przy konfrontacji. To jest straszniejsze niż powyżej.

A da się męską twardość i łagodność pogodzić. Można walczyć z problemami, ze swoimi słabościami. Można zdobywać. Można być "samemu" (z Bogiem) i być szczęśliwym. I nie porównywać się do nikogo. Poznawać swoje wady i się rozwijać. I czytać poezję, Biblię i ćwiczyć na siłowni. I modlić się, a nie być dewotem.

Anonymous - 2014-12-18, 13:39

Rubin napisał/a:
A dla mnie bardzo stereotypowe podejście. Czuła kobieta i zamknięty w sobie facet. Ona otwarta i uduchowiona, on zamknięty w jaskini, przyziemny, zagubiony samotnik. Facet który ze wszystkimi w dodatku walczy i ciągle się porównuje do kogoś. Współczułem mu jak czytałem :)
No i postawiona w artykule oczywistość, że samotność = być nieszczęśliwym. Pół roku temu bym przytaknął.

Inna sprawa, jeżeli mężczyzna takiego gra, jak zauważył twardy. Udawana siła która rozpada się przy konfrontacji. To jest straszniejsze niż powyżej.

A da się męską twardość i łagodność pogodzić. Można walczyć z problemami, ze swoimi słabościami. Można zdobywać. Można być "samemu" (z Bogiem) i być szczęśliwym. I nie porównywać się do nikogo. Poznawać swoje wady i się rozwijać. I czytać poezję, Biblię i ćwiczyć na siłowni. I modlić się, a nie być dewotem.


Z tą samotnością to nie wiem jak będzie (myślę o sobie) ale wierzę wam, że to nie będzie koniec świata a nawet być może początek nowego.
A z ostatnim akapitem Rubina zgodzę się jak najbardziej.

Muszę się po cichu wam przyznać, że zupełnie niedawno oczy mi się spociły gdy słuchałem Chopina.
Pomyślałem sobie wtedy, wycierając ten "pot", że są rzeczy na ziemi i niebie, o których się filozofom nie śniło," :-) ... , a różaniec leżał na szafce obok ... .



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group