To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Świadectwa - Sami nie damy rady

Anonymous - 2014-11-03, 09:16

Ciemne, puste mieszkanie. Piąta rano, trzeba wstawać do pracy. A w głowie szepty "po co?". Ojciec Szustak mówi, że może tak będzie do końca życia i trzeba się z tym pogodzić. Nawet przykład Elżbiety Canori Mora który wczoraj budował, dzisiaj przygnębia. Tak do końca życia... Modlitwa i udaje się wstać.
"Bóg powołuje byśmy zmarnowali swoje życie z miłości dla kogoś" brzmi w głowie zdanie wczoraj mówiące o pięknym poświęceniu z kazania "Miłość, szmaragd i krokodyl", a w szarości zimnego poranka mówiące tylko o znoju i trudzie. I znów bunt na taką rzeczywistość, który trzeba stłumić różańcem. Paciorki przesuwane w kieszeni, a pod stopami płyty chodnika. Tak wygląda walka.

Jeszcze przed akceptacją tego postu wchodzę na serwis informacyjny, a tam:
"1974, japoński porucznik Hiroo Onoda wychodzi z dżungli na Filipinach, gdzie ukrywał się i prowadził walkę partyzancką przez prawie 30 lat po zakończeniu II wojny światowej. "
I na co ja tutaj narzekam? Ciepłe łóżko, mieszkanie, praca, jedzenie, znajomi. Aż mi się wstyd zrobiło...

Anonymous - 2014-11-03, 19:56

Boże... użycz mi pogody ducha,
abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić,
odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić,
i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego,

i niech się dzieje wola Twoja, a nie moja Panie :mrgreen:

Anonymous - 2014-11-12, 10:20

Ostatnio patronuje mi Józef, syn Jakuba. Ten sam, którym gardzili bracia, aż w końcu sprzedali go w niewolę. Jak samotny i zrozpaczony musiał się czuć pozostawiony przez najbliższych? Znikąd ratunku, niewola, obcy kraj i pogarda niewolnika. Jaki niesprawiedliwy los. A kiedy trochę "się odkuł" i został zarządcą u swego pana, kolejne niesłuszne oskarżenie (bo oparł się wdziękom namiętnej żony swego pana), i znów bicz i więzienie. Czy można po czymś takim nie ulec myślom "czynię dobro, a spadają na mnie za to tylko kary, gdybym przymykał oczy na to co czynią moi bracia byłbym teraz szczęśliwy przy swojej rodzinie, gdybym uległ żonie swego pana miło spędzałbym niejedną noc i nie trafiłbym do więzienia".
Szukał w tym co się dzieje sensu? Rozpaczał? Złorzeczył Bogu? Krzyczał w niebo "dlaczego?" "za co?" Czy drwił sam z siebie "jeszcze raz postąpię słusznie i koniec ze mną"?

Pewnie był na granicy, bo Bóg doświadcza głęboko, ale jakoś to znosił i nie odrzucił Boga za brak nagród, a nawet znosił ciągłe upokorzenia które go spotykały w zamian za słuszne postępowanie. Taką mieć wiarę. Taką mieć ufność.

Anonymous - 2014-11-14, 20:25

Rubin napisał/a:
Taką mieć wiarę. Taką mieć ufność.

A TO JUŻ ZALEŻY OD CIEBIE I ŁASKI BOŻEJ! :-D

Anonymous - 2014-11-20, 17:46

Na spotkaniu dostałem od brata Piotra "Ile jest warta Twoja obrączka" Anny Jednej
Zacząłem dopiero czytać, ale już nie wierzę oczom
"Okłamywani i zdradzani partnerzy zachowują się, jakby postradali zmysły."
"Szukałam ratunku dla małżeństwa, ale tylko wśród ludzkich rozwiązań, a te zawiodły."
"Wychodzę do ogrodu i siadam w koszuli nocnej na śniegu."
To przecież ja, czemu Anna pisze o mnie? Już było dobrze, a ja wszystko przeżywam od nowa. Czy ta książka dobrze się kończy?

Anonymous - 2014-11-21, 08:20

I natrafiłem u Anny na słowa które przeczytałem po swojemu i poczułem jakby On je sam łagodnie i z miłością do mnie wyszeptał: "Odeszła bo była zbyt ciężka. Nie udźwignąłbyś tego ciężaru." Zamurowało mnie, bo nigdy tak na to nie patrzyłem. A potem musiałem przyznać rację. Poraniony i słaby w wierze nie umiałbym kochać swojej żony. To się wtedy nie mogło udać, a że stałem na krawędzi, mogło się skończyć bardzo źle. I nie miałbym takiej szansy na zbawienie jaką mam teraz.

Tak jak do tej pory widziałem Boga jako ojca który karze i zsyła utrapienia, choć dla naszego dobra, tak teraz, nareszcie nauczyłem się widzieć w Bogu ojca dobrego, który o mnie dba.
Dobrze, że byłem sam, bo się zupełnie rozkleiłem :)

Jestem dopiero w połowie książki, ale dzięki Annie nie tyle dowiedziałem się, co ZROZUMIAŁEM, dlaczego powinienem modlić się właściwie tylko o nawrócenie swojej żony. Bo kiedy to nastąpi, wszystko inne przyjdzie samo. Powrót, wybaczenie wzajemne, zrozumienie, miłość, oddanie. Zatem niech nie wraca, niech Pan wyprowadzi ją na pustynię tak jak i ze mną uczynił i niech mówi do jej serca. Jestem o to spokojny, kocha ją bardziej jak ja kiedykolwiek mógłbym pokochać.

Anonymous - 2014-11-21, 16:40

Rubin napisał/a:
niech Pan wyprowadzi ją na pustynię tak jak i ze mną uczynił i niech mówi do jej serca. Jestem o to spokojny, kocha ją bardziej jak ja kiedykolwiek mógłbym pokochać.


dokładnie tak :mrgreen:

Anonymous - 2014-11-21, 17:39

:-)
Anonymous - 2014-11-23, 00:20

Sniło mi się, że wielki czarny pies mnie atakuje. I po chwili strachu poczułem, że on wcale nie ma zębów. Próbował przegryźć moje przedramię w połowie, ale nie miał ani jednego zęba. Zaskoczony, a potem rozbawiony czułem jak je memła, nie chce puścić, warczy, ale jest niegroźny.
Dzisiaj mignęła mi moja żona w towarzystwie jakiegoś mężczyzny. Kiedy dotarło do mnie co widziałem, zawróciłem, ale już ich nie znalazłem. Może to lepiej. To nic takiego - pomyślałem. A parę kroków dalej zakręciło mi się w głowie i musiałem oprzeć się o płot przy chodniku. No cóż, teraz musiałem przyznać przed sobą. że zrobiło to na mnie głębsze wrażenie niż bym chciał. Bardzo bolało. I wtedy przypomniałem sobie ten sen. W kieszeni broń - różaniec. Zło nie ma zębów jak się modlisz, kiedy wołasz do Boga. Zaatakuje, wystraszy, przyprawi o szybkie bicie serca, ale nic ci nie zrobi - Jezus na krzyżu wybił Wrogowi wszystkie zęby.

Panie, mów do serca mojej żony. I dziękuje za lekcję pokory, umacniaj mnie, nie jestem tak silny jak sądziłem.

Anonymous - 2014-11-23, 14:07

Rubin napisał/a:
Zło nie ma zębów jak się modlisz, kiedy wołasz do Boga. Zaatakuje, wystraszy, przyprawi o szybkie bicie serca, ale nic ci nie zrobi - Jezus na krzyżu wybił Wrogowi wszystkie zęby.


Jezus mówi: nie lękajcie się , zło jak nas przestraszy to jesteśmy już jego.
Nie trzeba się bać,nie jesteśmy sami.

Anonymous - 2014-12-02, 09:21

Wczoraj koleżanka z pracy zaczęła mi się żalić na swojego męża (w pracy nikt nic nie wie o moich kłopotach). Obracając w żart jej zarzuty starałem się umniejszać jego wady. Od słowa do słowa zaczęliśmy podkpiwać z siebie. Potem zaczęło się łapanie na dwuznacznych słówkach. Akurat miałem w tym dziale kilka zadań, więc spędziłem tam cały dzień. Bawiłem się świetnie. Potem przyszły momenty (to był długi dzień) kiedy razem szliśmy do tej samej szafy po dokumenty, albo kiedy rozlałem kawę... Miałem bardzo trudną do pokonania chęć po prostu przytulić ją za to, że dała mi tyle radości. Zwłaszcza kiedy stała blisko, roześmiana, biło od niej ciepło i ładny zapach i wystarczyło objąć w pasie...
I dopiero kiedy wracając z pracy (po raz pierwszy od bardzo dawna w doskonałym humorze) odmawiałem kawałek nowenny tknęło mnie, że właśnie flirtowałem i że tak zaczyna się zdrada. Ta myśl nie wypłynęła dostojnie zza widnokręgu, ona mnie walnęła jak TIR. Dano mi poznać, że wielu zdradzających nie wie co czyni, a cała sytuacja pogłębia się powoli, aż niezauważalnie dla obojga przekracza granice. Nie zauważą, że temperatura powoli się podnosi, jak żaba powoli gotowana w garnku. Nie wiedzą co czynią. Nie usprawiedliwiam, mamy rozum i wolę by z nich korzystać i będziemy z tego rozliczani. Ale jakoś mi łatwiej, kiedy poznałem jak trudno rozeznać się w takich rzeczach bez Boga i powiedzieć sobie stop.

A co sprawia, że dostrzegamy takie niebezpieczeństwa? Chyba łaska. Stan łaski pozwala nam widzieć prawdę.

Chciałbym kiedyś być z Bogiem w takiej relacji, że samo przebywanie z Nim dawało by mi tyle radości i energii do życia.

Anonymous - 2014-12-02, 10:21

Dziękuję za ten wpis. Boli ale leczy.
Anonymous - 2014-12-02, 13:13

Rubin napisał/a:
Dano mi poznać, że wielu zdradzających nie wie co czyni, a cała sytuacja pogłębia się powoli, aż niezauważalnie dla obojga przekracza granice. Nie zauważą, że temperatura powoli się podnosi, jak żaba powoli gotowana w garnku. Nie wiedzą co czynią. Nie usprawiedliwiam, mamy rozum i wolę by z nich korzystać i będziemy z tego rozliczani. Ale jakoś mi łatwiej, kiedy poznałem jak trudno rozeznać się w takich rzeczach bez Boga i powiedzieć sobie stop.



Rubin,
moje gratulacje, że potrafiłeś zorientować się co się stało, że dostrzegłeś niebezpieczeństwo, które przeważnie w takim momencie nie jest uświadamiane. Chyba niewielu to potrafi.... Mój mąż w trakcie naszego kryzysu (tak twierdzi), spotkał przez przypadek koleżankę, która zaczęła pocieszać go z powodu problemów małżeńskich. I stała się taką pocieszycielką na stałe:-( Sam mi powiedział, że pomogła mu przejść przez nasz kryzys...

Więc jak niewiele trzeba, żeby ulec pokusie i odpuścić sobie to co ciężkie i wymagające naprawy, a wybrać to co nowe i kuszące. Tym bardziej uznanie dla ciebie, że potrafiłeś się nad tym pochylić i zrozumieć swoją postawę.

Anonymous - 2014-12-02, 14:08

Niestety nie należą mi się słowa uznania. Zobaczcie - w niedzielę byłem na mszy i u Komunii. A w poniedziałek cały dzień flirtowałem z mężatką, która ma dzieci, problem z mężem i wtedy NIE DOSTRZEGŁEM W TYM NIC ZŁEGO. Jak ślepy. Ja nawet o tym nie myślałem, delektując się jedynie błogim uczuciem ciepła, radości i tego, że ktoś jest mną tak oczarowany. Dopiero w trakcie modlitwy przyszło zrozumienie co ja najlepszego robiłem i gdzie to prowadziło.

Jak się przesuwa taką granicę? Bez modlitwy, zaproszenia Jego do pomocy, wszelkie odruchy sumienia zostały by we mnie zduszone stereotypowym:"ja przecież nic złego nie robię". A po jakimś czasie zmiękczania granic moralnych doszło by do zdrady. "Przecież jak nikt się nie dowie, to nikomu krzywda się nie stanie". Skąd to wiem? Jak nad tym myślałem, to znalazłem w sobie te formułki już przygotowane, podsunięte! Wróg mówi "jakby co, to tutaj to leży".

Sami nie damy rady przeciw pokusom Wroga. Nawet ich nie rozpoznamy. Jak na murach twierdzy trzeba czuwać nad swym sercem, ale bez Bożego światła (zapalanego modlitwą) nie zobaczymy, że Wróg po cichu, w ciemnościach wspina się na mury.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group