Uzależnienia - Choroba/uzależnienie czy podłość - oto jest pytanie....
Anonymous - 2014-06-22, 20:10
Gdzieś mi umknął ten wątek, ale nie moge sie powstrzymać od napisania. Olga zgrabniej i jasniej ujęła to co miałam na myśli. Dlatego smutna twarz dodam tylko ,że powinno się rozgraniczyć nawet w chorobie psychicznej na co chory ma wpływ,a na co wpływu nie ma. Nie mozna tak do końca zdejmować odpowiedzialności z osoby,która jakos dziwnym trafem przy kochance potrafi sie kontrolować,a przy żonie nie potrafi.
Równiez smutna twarz na podłość mam wpływ. Mogę być podła albo rezygnuję z tego.
To jest własnie to najpiekniejsze: wolnośc którą daje mi Bóg. Mogę WYBIERAĆ. Tak naprawdę nawet szatan nie zmusi kogoś do popełnienia zła bo ostatecznie KAŻDY MA WYBÓR. Natomiast jeśli chodzi o uzależnienia,choroby psychiczne to zależy ode mnie czy się leczę czy siebie i innych okłamuję i usprawiedliwiam chorobą.
Żeby wybaczyć nie trzeba kogos usprawiedliwiać. Wybielać,naciągać fakty. Lepiej jest WYBACZYC W PRAWDZIE. Ten ktoś chce mnie krzywdzić,taka decyzję podejmuje,ale ja wybaczam poniewaz tak jak Bóg szanuję nawet złe wybory. Szanuję,nie pochwalam. Prawdziwa Miłośc taka,jaką kocha Bóg nie boi się wolności. dlatego jestem dumna z tego,że jestem chrześcijanką. Nigdzie indziej nie byłabym tak kochana w swojej wolności.
I nawet gdyby inni bogowie istnieli:w hinduizmie,buddyzmie,islamie-ja i tak wybrałabym Jezusa
Anonymous - 2014-06-23, 10:49
podoba mi sie twoj wpis pieknya anito
Anonymous - 2014-06-23, 11:13
Anita11 napisał/a: | Natomiast jeśli chodzi o uzależnienia,choroby psychiczne to zależy ode mnie czy się leczę czy siebie i innych okłamuję i usprawiedliwiam chorobą. |
Dobrze by było gdyby jeszcze ci ludzie mieli świadomość tego, ale niestety przez to że maja ograniczoną swiadomośc to nie przyjmują faktu że maja problem i dlatego albo go:
negują
albo oszukują
Nie jest to takie hop -siup-jak świadomośc człowieka w pełni świadomego. Anita11 napisał/a: | Nie mozna tak do końca zdejmować odpowiedzialności z osoby,która jakos dziwnym trafem przy kochance potrafi sie kontrolować,a przy żonie nie potrafi. |
Mi się wydaje że nikt tu nie zdejmuje odpowiedzialności -a to że kochanka jest super ,a zona be.
To jest akurat proste:
inny układ ,inne wymagania ,inaczej spędzany czas.
Kiedyś miałem możliwość zagadnąć znajomego jaki zdradził zonę.
Zadałem mu pytanie wprost -co cię stary pokusiło po 12 latach,bądz co bądź zdradzić i ładna i fajną żonę.
Nie wiem oczekiwałem może takiej odpowiedzi że amok,że sytuacja chwili,że jakas super babka.
A to co usłyszałem powaliło mnie.
Odpowiedz była szczera.
Miałem dość tego dzień w dzien.
A dach nie naprawiony,a trzeba dzieciakom to,a nie pojechałeś tu,a kiedy będzie forsa bo trzeba to i to.
A czemu w tej komórce nie zrobiłeś porządku,a kiedy zreperujesz rower syna.
Pomalowałes przedpokój dlaczego są smugi,czemu drzwi sa spsowane żle bo tu wystaje.
I tak miałem dzień za dniem,miesiąć za miesiącem,rok za rokiem.
Wracałem do domu i już w progu dudniło mi co dzisiaj i co więcej.
Poszedłem w eter a tam cisza,brak problemów,brak oceny,brak wymagań
Inny świat chłopie.
Czy załuję?
Tak ząłuję-ale moja zona nigdy nie widziała potrzeby odpuścić, coś w sobie zmienić.
Na koniec dodał
Nie usprawiedliwiam stary tym swego czynu-jedynie mówię że zawsze jest jakiś palec jaki cie do tego pcha.
A to był palec mojej zony.....
Zamilkłem
ale czemu???
Bo jestem facet i mam za sobą kilkanaście lat małżeństwa i jak głębiej sięga moja pamięć.
To tez wiele znajdę takich rodzynków z mego życia .
Ja nie poszedłem w eter jak przyjaciel-ale oddalałem się coraz bardziej od żony.
Fakt jest taki że w pewnym czasie się obudziłem z tego mojego odskoczniowego swiata, wówczas chciałem naprawić relacje poskąłdac do kupy te namiastki związku.
Ale natrafiłem na kontre -bo mojej żonie się już nie chciało.
Zabiegałem ..zabiegałem -aż wlazł marazm i już się chyba nic mi nie chce.
Tak że Anito jak się coś dupcy(jak mawiają górale)
to wówczas takowe dupcenie ma dwoje rodziców(patrz mąz i żona)
pozdrawiam
Anonymous - 2014-06-23, 16:07
Anita11 napisał/a: |
Żeby wybaczyć nie trzeba kogos usprawiedliwiać. Wybielać,naciągać fakty. Lepiej jest WYBACZYC W PRAWDZIE. Ten ktoś chce mnie krzywdzić,taka decyzję podejmuje,ale ja wybaczam poniewaz tak jak Bóg szanuję nawet złe wybory. Szanuję,nie pochwalam. Prawdziwa Miłośc taka,jaką kocha Bóg nie boi się wolności. dlatego jestem dumna z tego,że jestem chrześcijanką. Nigdzie indziej nie byłabym tak kochana w swojej wolności.
I nawet gdyby inni bogowie istnieli:w hinduizmie,buddyzmie,islamie-ja i tak wybrałabym Jezusa |
A skąd wiesz, jaka jest prawda? skąd wiesz, że chce Cię skrzywdzić? Tak mi się to akurat do Ciebie napisało, ale oczywiście mam na myśli ogólną postawę żony, która nie chce przyjąć do wiadomości, że mąż może być chory. Generalnie to pytanie kieruję do każdej żony skrzywdzonej przez męża, która zakłada, że mąż krzywdzi bo jest zły, a nie dlatego, że choruje. Wychodzę z założenia, że żadna z nas nie siedzi w sercu i głowie swego męża i raczej nie jest w stanie śledzić jego toku rozumowania, rozterek, postanowień, itd. Równie dobrze możemy założyć, że on nie chce krzywdzić, po prostu nie umie prawidłowo funkcjonować.
Gdzie jest prawda?
Ja tego nie wiem. Pewnie żadna z nas nie wie, ale uważam, że często zbyt pochopnie uznajemy, że wariant nr 1 jest prawdą, a tego drugiego nawet nie chcemy wziąć pod uwagę.
Anita, generalnie wszystko pięknie piszesz, tylko stawiasz w jednym szeregu Twoje zdrowe postrzeganie rzeczywistości i zdrową wolną wolę z zaburzonym postrzeganiem człowieka uzależnionego. To trochę tak jakbym mówiła: ja nie mam problemu z wysiedzeniem spokojnie przez godzinę, to dlaczego moja koleżanka z ADHD miałaby taki problem mieć?
Uzależnienie polega właśnie na tym, że człowiek nie bardzo panuje nad swoją wolą, nie potrafi podporządkować działań swoim wyborom - chce jedno, robi drugie i nie dlatego, że mu się nie chce - po prostu nie funkcjonuje prawidłowo.
W dalszym ciągu nie rozumiem też, dlaczego ciągle mowa o usprawiedliwianiu. Choroba niczego nie usprawiedliwia, natomiast wiele rzeczy jesteśmy w stanie zobaczyć właśnie w kontekście niedomagań choroby - nie złościmy się na kulawego, że chodzi powoli, ale też wiedząc, że jest kulawy potrafimy lepiej zmierzyć się z jego ułomnością, pomóc mu i stawiać właściwe wymagania. Moglibyśmy założyć, że grzebie się specjalnie, żeby zrobić nam na złość - i wtedy możemy wspaniałomyślnie mu wybaczyć... Jakie to piękne uczucie, tak wybaczać innym, tym złym, prawda?
Cytat: | Nie mozna tak do końca zdejmować odpowiedzialności z osoby,która jakos dziwnym trafem przy kochance potrafi sie kontrolować,a przy żonie nie potrafi. |
Zapewniam Cię, że seksoholik będzie tak samo zaburzony przy kochance jak przy żonie. Może co najwyżej "zacząć od nowa" krycie się, manipulowanie - jeśli żona go zdemaskowała, to zyska trochę na czasie przy kochance, natomiast z pewnością nie skończy ze swoją chorobą, bo to nie żona jest jej przyczyną.
I jeszcze jedna istotna sprawa, która przemawia za tym, by jednak postarać się sprawdzić, czy to uzależnienie czy tylko podłość: jeśli mąż jest uzależniony to najprawdopodobniej żona jest osobą współuzależnioną. To też choroba, też wymagająca leczenia. Trwanie w przeświadczeniu, że mąż jest po prostu draniem zabiera również mi możliwość poprawy tego, co we mnie jest chore. No bo skoro on jest zły, to ja jestem po prostu biedna i nieszczęśliwa...niech on się zmieni, to wszystko będzie ok.
No ale współuzależnienie to oddzielny temat, należy mu się osobny wątek
Anonymous - 2014-06-23, 18:05
S_t pisze:
Cytat: | I jeszcze jedna istotna sprawa, która przemawia za tym, by jednak postarać się sprawdzić, czy to uzależnienie czy tylko podłość: jeśli mąż jest uzależniony to najprawdopodobniej żona jest osobą współuzależnioną. To też choroba, też wymagająca leczenia |
S_t,
myślę, że to zdanie powyżej zawiera oczywisty błąd logiczny.
Można być równie uzależnioną od człowieka wymagającego leczenia jak i od podłego drania.
Przyczyna tej czasem chorobliwej zależności nie tkwi zatem na zewnątrz, lecz ma źródło w czyjejś skłonności do chorobliwego lgnięcia do drugiej osoby.
Tak więc naprawa samej siebie może się odbywać bez żadnych przeszkód bez względu na fakt, czy rozpoznano u czyjegoś partnera chorobę, czy też przyczyną jego zachowań jest lakonicznie rzecz ujmując - zwykła podłość.
Zatem jaką historię wykreujemy na potrzeby swojego umysłu zależy tylko od nas samych.
W końcu bycie z podłym draniem nie przynosi takiej aprobaty społecznej jak niezłomne trwanie przy chorym, nawet jeśli objawy owej podłości i domniemanej choroby mogą być identyczne.
Anonymous - 2014-06-23, 20:49
Każdy orze jak może...
Tłumaczy sobie sytuację tak jak mu wygodniej.
Ile kobiet żyje żyje z przemocowcami i alkoholikami skazując na koszmar dzieci...
bo muszą męża uratować z choroby. A mąż? Maż jakoś sam siebie ratować nie chce.
ps. Smutna T....
pornografia, onanizm, czaty to często "ucieczka" faceta z małżenskiej alkowy
w inny świat. Pół biedy jeszcze jeśli ta ucieczka kończy się na Ewie Rączkiewicz
a nie na jakiejś Ewie z krwi i kości.
Anonymous - 2014-06-23, 21:12
Kenya, pisząc o współuzależnieniu miałam na myśli nie tyle chorobliwe lgnięcie do drugiej osoby, co termin używany w związku z uzależnieniem - czyli chodzi o podświadomą chęć wiązania się z osobą uzależnioną oraz zespół cech, które z kolei taką uzależnioną osobę przyciągają. Ja się o sobie bardzo dużo dowiedziałam właśnie dzięki temu, że mój mąż jest uzależniony.
Z tym co piszesz o aprobacie społecznej nie do końca się zgodzę - owszem, w przypadku alkoholika lub narkomana może tak być. Zwróć jednak uwagę, że zaburzenia na tle seksualnym są zwykle bardzo skrzętnie ukrywane, rodziny zwykle uważane za wzorowe a o wybrykach męża nawet najbliżsi nic nie wiedzą.
Generalnie nie jestem za tym, by każdego zdradzacza uznać za chorego. Tak na pewno nie jest. Ale jakaś ich część jest na pewno - i warto taką ewentualność dopuścić do swojej świadomości nie dlatego, żeby nad nim się użalać, ale dlatego, żeby po rozpoznaniu choroby umieć z nią sobie radzić. Z własnego doświadczenia wiem, że właśnie to dopuszczenie do świadomości -że to może być choroba - jest dla skrzywdzonej osoby najtrudniejsze. Ale warto się przełamać, bo jeśli rzeczywiście mamy do czynienia z chorobą, to właśnie to przełamanie może okazać się kluczowe dla obu stron. Tym doświadczeniem zamierzałam się tu podzielić, natomiast na pewno nie będę tu nikogo do niczego na siłę przekonywać.
Bardzo lubię audycje Rafała Porzezińskiego "12 krok". Zaprasza tam do siebie różnych "wykolejeńców", zwykle alkoholików, choć nie tylko. Warto czasem posłuchać tej drugiej strony, zobaczyć w nich ludzi, którzy walczą, którzy otwarcie mówią o tym, że uzależnienie to ciężka choroba, której własnymi siłami nie sposób pokonać.
Anonymous - 2014-06-23, 21:41
smutna_twarz napisał/a: | Anita11 napisał/a: |
Żeby wybaczyć nie trzeba kogos usprawiedliwiać. Wybielać,naciągać fakty. Lepiej jest WYBACZYC W PRAWDZIE. Ten ktoś chce mnie krzywdzić,taka decyzję podejmuje,ale ja wybaczam poniewaz tak jak Bóg szanuję nawet złe wybory. Szanuję,nie pochwalam. Prawdziwa Miłośc taka,jaką kocha Bóg nie boi się wolności. dlatego jestem dumna z tego,że jestem chrześcijanką. Nigdzie indziej nie byłabym tak kochana w swojej wolności.
I nawet gdyby inni bogowie istnieli:w hinduizmie,buddyzmie,islamie-ja i tak wybrałabym Jezusa |
A skąd wiesz, jaka jest prawda? skąd wiesz, że chce Cię skrzywdzić? Tak mi się to akurat do Ciebie napisało, ale oczywiście mam na myśli ogólną postawę żony, która nie chce przyjąć do wiadomości, że mąż może być chory. Generalnie to pytanie kieruję do każdej żony skrzywdzonej przez męża, która zakłada, że mąż krzywdzi bo jest zły, a nie dlatego, że choruje. Wychodzę z założenia, że żadna z nas nie siedzi w sercu i głowie swego męża i raczej nie jest w stanie śledzić jego toku rozumowania, rozterek, postanowień, itd. Równie dobrze możemy założyć, że on nie chce krzywdzić, po prostu nie umie prawidłowo funkcjonować.
Gdzie jest prawda?
Ja tego nie wiem. Pewnie żadna z nas nie wie, ale uważam, że często zbyt pochopnie uznajemy, że wariant nr 1 jest prawdą, a tego drugiego nawet nie chcemy wziąć pod uwagę.
Anita, generalnie wszystko pięknie piszesz, tylko stawiasz w jednym szeregu Twoje zdrowe postrzeganie rzeczywistości i zdrową wolną wolę z zaburzonym postrzeganiem człowieka uzależnionego. To trochę tak jakbym mówiła: ja nie mam problemu z wysiedzeniem spokojnie przez godzinę, to dlaczego moja koleżanka z ADHD miałaby taki problem mieć?
Uzależnienie polega właśnie na tym, że człowiek nie bardzo panuje nad swoją wolą, nie potrafi podporządkować działań swoim wyborom - chce jedno, robi drugie i nie dlatego, że mu się nie chce - po prostu nie funkcjonuje prawidłowo.
W dalszym ciągu nie rozumiem też, dlaczego ciągle mowa o usprawiedliwianiu. Choroba niczego nie usprawiedliwia, natomiast wiele rzeczy jesteśmy w stanie zobaczyć właśnie w kontekście niedomagań choroby - nie złościmy się na kulawego, że chodzi powoli, ale też wiedząc, że jest kulawy potrafimy lepiej zmierzyć się z jego ułomnością, pomóc mu i stawiać właściwe wymagania. Moglibyśmy założyć, że grzebie się specjalnie, żeby zrobić nam na złość - i wtedy możemy wspaniałomyślnie mu wybaczyć... Jakie to piękne uczucie, tak wybaczać innym, tym złym, prawda?
Cytat: | Nie mozna tak do końca zdejmować odpowiedzialności z osoby,która jakos dziwnym trafem przy kochance potrafi sie kontrolować,a przy żonie nie potrafi. |
Zapewniam Cię, że seksoholik będzie tak samo zaburzony przy kochance jak przy żonie. Może co najwyżej "zacząć od nowa" krycie się, manipulowanie - jeśli żona go zdemaskowała, to zyska trochę na czasie przy kochance, natomiast z pewnością nie skończy ze swoją chorobą, bo to nie żona jest jej przyczyną.
I jeszcze jedna istotna sprawa, która przemawia za tym, by jednak postarać się sprawdzić, czy to uzależnienie czy tylko podłość: jeśli mąż jest uzależniony to najprawdopodobniej żona jest osobą współuzależnioną. To też choroba, też wymagająca leczenia. Trwanie w przeświadczeniu, że mąż jest po prostu draniem zabiera również mi możliwość poprawy tego, co we mnie jest chore. No bo skoro on jest zły, to ja jestem po prostu biedna i nieszczęśliwa...niech on się zmieni, to wszystko będzie ok.
No ale współuzależnienie to oddzielny temat, należy mu się osobny wątek | to ja mam zalozyc odrebny watek ,jestem zona alkocholika -przemocowca witam i tak moj maz jest chory lecz ja go nie uzdrowie cudem milosci pozdrawiam
Anonymous - 2014-06-23, 23:16
smutna_twarz napisał/a: | Choroba niczego nie usprawiedliwia, natomiast wiele rzeczy jesteśmy w stanie zobaczyć właśnie w kontekście niedomagań choroby - nie złościmy się na kulawego, że chodzi powoli, ale też wiedząc, że jest kulawy potrafimy lepiej zmierzyć się z jego ułomnością, pomóc mu i stawiać właściwe wymagania. |
Kulawy mógł stac sie kulawym na skutek wypadku.Raczej nie zdarza się że ktos odcina sobie nogę. A seksoholik jakimś wyborem,wieloma wyborami tym uzależnionym się stał.Co go oczywiście jako człowieka NIE SKRESLA BO KAŻDY MA MOŻLIWOŚĆ ZMIANY SWOJEGO UZALEŻNIENIA. Wyjście jest tylko wymaga wysiłku.Idę na terapie bo sobie nie radzę z włsnym seksoholizmem. A dopóki nie przyjmuję do wiadomości swojego uzależnienia to żadne żony prośby,grożby czy "rozumienie i stawianie właściwych wymagan nie pomoże."
Właściwe wymagania w przypadku seksoholika to przepraszam jakie na przykład?
Czy żonie ,która wie o tym że mąz jest seksoholikiem naprawdę jest łatwiej kiedy dowiaduje się że mąż uprawiał seks z inną kobietą?
Czy kiedy alkoholik wraca pijany ,nawyzywa dzieci,pobije żonę to żona powinna powiedziec:"Tatus jest chory,stawiajmy mu trochę inne wymagania" czy powinna powiedzieć" Chłopie wyprowadzam sie z dziećmi,a Ty albo idziesz na leczenie i wracasz do nas kiedyś ogarnięty albo spadaj na dno sam".
Anonymous - 2014-06-24, 08:41
smutna_twarz bardzo trafnie i słusznie napisała, w pełni się z nią zgadzam. Są to jednak sprawy nie zawsze i nie do końca zrozumiałe dla kogoś, kto nie zetknął się z tym tematem osobiście.
P. S. ST pisze: "warto posłuchać drugiej strony" - to było kluczowe w moim "zgłębianiu" tematu.
Anonymous - 2014-06-24, 13:37
Anito a czy wiesz skąd się biorą uzależnienia? Nie słyszałam o zdrowym, niezaburzonym człowieku któryby uwikłał się w seksoholizm. Raczej wiąże się to z brakiem miłości w domu rodzinnym, z wypaczonym obrazem kobiety i mężczyzny. Chłopcy często uzależniają się od masturbacji i pornografii już jako dzieci czy nastolatkowie. Mają to wdrukowane.
Nikogo nie usprawiedliwiam, bo jednak nawet w nałogu przynajmniej w małym stopniu jesteśmy wolni, są miejsca dla uzależnionych gdzie mogą się udać po pomoc. Są wyjścia z sytuacji.
Zaznaczam tylko że nie zawsze chcieć to móc.
Zgadzam się też z tym co napisała smutna_twarz. Ja też dopóki myślałam o swoim mężu że jest podły, zły, czułam do niego tylko wstręt i pogardę. I to nawet nie o niego chodzi. Osądzanie męża niszczy mnie samą. Powoduje że okopuję się na stanowisku ofiary. Odkąd wiem, że jest uzależniony, łatwiej mi radzić sobie z własnym współuzależnieniem.
Anonymous - 2014-06-24, 14:16
Anita11 napisał/a: | Kulawy mógł stac sie kulawym na skutek wypadku.Raczej nie zdarza się że ktos odcina sobie nogę. A seksoholik jakimś wyborem,wieloma wyborami tym uzależnionym się stał.Co go oczywiście jako człowieka NIE SKRESLA BO KAŻDY MA MOŻLIWOŚĆ ZMIANY SWOJEGO UZALEŻNIENIA. Wyjście jest tylko wymaga wysiłku.Idę na terapie bo sobie nie radzę z włsnym seksoholizmem. A dopóki nie przyjmuję do wiadomości swojego uzależnienia to żadne żony prośby,grożby czy "rozumienie i stawianie właściwych wymagan nie pomoże." |
A na czym polegają terapie dla osób współuzależnionych????
Czyż nie na tym że powstaje jakiś dyskomfort i nagle człek się budzi że w jego zyciu cos jest nie tak???
Czy poprzez terapie i zajęcia współuzależniony nie uczy się właściwego postepowania,stawiania granic i asertywności???
Zatem chodzi na zajęcia by się nauczyć,wiedziec,umiec postępować.
Wniosek??
zanim to poznał żył w iluzji i niewiedzy.
A skoro współuzależniony w tym żył to wiadomo że i uzależnionego świadomośc ma się nijak do tego co ze sobą robi.
Bo to też świat iluzji,niewiedzy,błędnych zachowań i przyzwyczajeń.
Zatem totalnym bezsensem jest porównywać zdradę -taka sobie -do tego co ma szanse wynikać z błedów jakie tkwia w człowieku.
A skoro już o samej zdradzie to tez sa różne pola do popisu.
Ano
dla sportu,z nudów,z braku obecnego zainteresowania,z monotonni,upierdliwości partnera,braku zrozumienia i wielu takich innych.
A skoro wchodzimy w porzednie mądrości to nikt nie rodzi się zdradzaczem,nikogo to nie dopada ciach.(pomijam przygody,tudzież wpływ alkoholu,lub sytuację)
Zazwyczaj cos się gdzies tam powoli rozrasta w człeku.
I warto zadać sobie czasem pytanie czemu w tym kims coś takiego się rozrosło.
Kiedys na tym forum często się pisało
od męzów i zon ideałów nie odchodzi się
Anita11 napisał/a: | Czy kiedy alkoholik wraca pijany ,nawyzywa dzieci,pobije żonę to żona powinna powiedziec:"Tatus jest chory,stawiajmy mu trochę inne wymagania" czy powinna powiedzieć" Chłopie wyprowadzam sie z dziećmi,a Ty albo idziesz na leczenie i wracasz do nas kiedyś ogarnięty albo spadaj na dno sam". |
Po pierwsze nie spadaj na dno sam bo to tez człowiek -a nie bydle.
Po drugie właśnie ta świadomośc i wiedza czyni na tyle mądrym że dotychczasowy współuzależniony wie jak postepowac i co robic.
Wie ze ma otoczyć się wsparciem ludzi pomocnych,wie że w razie zagrożenia życia własnego i dzieci są specjalne komórki nosiące pomoc,wie że dla bezpieczeństwa czasem i trzeba uciec z domu.
Czy masz Anito świadomośc tego że wiedza jaka się posiada daje szczegółowy plan działań??
pod ręka telefon komórkowy,w nim numer do konkretnej osoby jaka powiadamiam by pzrybyła z pomocą,pod ręka dokumenty i dowody osobiste-moje i dzieci.
Przygotowana torba z najważniejszymi rzeczami.
W telefonie numer do konkretnego policjanata jaki zajmuje się choćby sytuacja burd i pobic w rodzinach.
I najważniejsze wiem już gdzie mam jechać -by nie spać pod mostem
No sorry ale trzeba mieć trochę pojęcia jeżeli już mam zabierać się za takowy temat.
Najłatwiej stwierdzić spadaj na bambus i wypad.
Tylko że 90% statystyk gdzie w rodzinach ostra przemoc,alkoholizm ,narkomania
dyktuje się tymi prawami iż to ofiary spitalaja przed oprawca.
Bo to zazwyczaj Pan na włościach-choć i coraz częściej Pani na włościach.
Nie słyszałem do tej pory o przypadkach iż to oprawca takich jazd w domu zabierał manele i znikał.
Nie wystarczy usiąść ręce pod boki i:
to nie moja sprawa niech sobie robi -robią co chcą.
A to forum-czyli małżonków sakramentalnych,jest dokładnie takim miejscem gdzie
gdzie będąc mężem -żona chce pomóc tej drugiej stronie wyjść właśnie z tej najgorszej ochydy.
Natomiast zostając w relacjach dran,łobuz,degenerat-sa ku temu o wiele wspanialsze fora
z jednej stworzone dla zdradzonych Pań..z drugiej dla zdradzonych Panów
a tam można sobie używać do woli,najlepszych,najstraszniejszych epitetów.
By ulżyło-a jak ulży
to co dalej????
pozdrawiam
Anonymous - 2014-06-24, 14:47
Anita11 napisał/a: | smutna_twarz napisał/a: | Choroba niczego nie usprawiedliwia, natomiast wiele rzeczy jesteśmy w stanie zobaczyć właśnie w kontekście niedomagań choroby - nie złościmy się na kulawego, że chodzi powoli, ale też wiedząc, że jest kulawy potrafimy lepiej zmierzyć się z jego ułomnością, pomóc mu i stawiać właściwe wymagania. |
Czy kiedy alkoholik wraca pijany ,nawyzywa dzieci,pobije żonę to żona powinna powiedziec:"Tatus jest chory,stawiajmy mu trochę inne wymagania" czy powinna powiedzieć" Chłopie wyprowadzam sie z dziećmi,a Ty albo idziesz na leczenie i wracasz do nas kiedyś ogarnięty albo spadaj na dno sam". |
Anita, to jest właśnie stawianie wymagań - mówię mu: albo się leczysz, albo nie masz wstępu do tego domu. Podobnie jak powiedzienie: jak chcesz to pij, twoja sprawa, ale pijany w domu się nie pokazuj.
Mam wrażenie, że nie potrafisz uwolnić się od myślenia o chorobie w kategoriach litości i usprawiedliwiania, dlatego mylnie interpretujesz to co piszę, wszystko wg schematu "chory=biedny". Ja piszę o stawianiu wymagań i twardej miłości, a Ty cały czas "biedny tatuś" itp.
Co do kulawego, to bardzo upraszczasz sprawę: Kulawy jest nieszczęśliwy, bo na skutek wypadku, a uzależniony zły, bo sam się w to wpakował. Tymczasem kulawy może być kaleką równie dobrze z powodu własnej bezmyślności, złych decyzji, brawury itp. O uzależnionym łatwo powiedzieć - zły, sam się rozpił, to jego własna wina. Tymczasem za tymi złymi decyzjami zwykle stoją jakieś dramaty, patologia w rodzinie pierwotnej - czyli też sytuacje niezawinione. Jeden i drugi jest chory i ułomny. Kropka.
Jak zauważyła ja_też to są rzeczy, które trudno zrozumieć, jeśli samemu się przez to nie przeszło. Ale uważam, że problem ten warto zgłębić, nawet jeśli dziś nas nie dotyczy. Żyjemy w społeczeństwie, gdzie rozpad rodziny i jej dysfunkcyjność stają się normą - a to jest właśnie środowisko, które ma największy wpływ na dzieci i ich podatność na uzależnienia w przyszłości. Na dodatek w ostatnich latach obserwujemy zjawisko seksualizacji dzieci i młodzieży na ogromną skalę. Jeśli wg najnowszych badań 30% gimnazjalistów korzysta z pornografii częściej niż raz w tygodniu, to z jakimi dorosłymi będziemy mieć do czynienia za kilka, kilkanaście lat? Niestety zjawiska uzależnienia, zwłaszcza od seksu, będzie się coraz bardziej upowszechniać.
I jeszcze raz powtarzam: myśleniem o sobie w kategoriach ofiary a o mężu w kategoriach oprawcy do niczego nie doprowadzi ani nas ani ich.
Anonymous - 2014-06-24, 14:53
grzegorz_ napisał/a: | pornografia, onanizm, czaty to często "ucieczka" faceta z małżenskiej alkowy
w inny świat. Pół biedy jeszcze jeśli ta ucieczka kończy się na Ewie Rączkiewicz
a nie na jakiejś Ewie z krwi i kości. |
Grzesiek jak by było to takie prościutkie jak to przedstawiasz to by nie było lekarzy specjalistów zajmujących się tym problemem.
Ale zawsze przecież można przyjąć różne formy:
-na brutala i obciąć ręce(wszak zniwelujesz żródło)-można i tak
-można także na uraze drań i łobuz to nie moja sprawa.
Tylko że w tym drugim przypadku co będzie gdy teń drań załatwi wkońcu sparwy swego pomylonego zycia na plus.
I pewnego dnia zastanowi się( stwierdzając) mam gdzies taką żone /męża jakiego nic nie interesowało.
A zapewniam cię powrót z ciemnej strony nabiera wartości i to co do tej pory deptało sie -teraz majestatycznie zaczyna się całować jako drogę uświęconą.
I na koniec pytanko
czy warto być człowiekiem???
i
czy warto wyciągać dłoń pomocną???
czasem wypada sobie zadać dokładnie te proste pytania
|
|
|