Uzależnienia - Choroba/uzależnienie czy podłość - oto jest pytanie....
Anonymous - 2014-06-20, 17:56
kenya napisał/a: | WYBÓR, uruchomienie WOLI, |
Jasne na początku zawsze jest wybór-uruchomienie woli,z czasem jednak ta wola się skraca i ogranicza.
A tak przy okazji ...
spartańskie metody może i są dobre...albo były(tak będzie lepiej powiedziane)
czy ometkowanie ułatwia sprawy- ometkowanym???
Wręcz odwrotnie gama rozpoznawcza pozwoliła na poznanie tematów i problemów,wzbogaciła metody zaradcze i wielu przypadkach włąsnie leczące.
Pomine już wrażliwy temat współmałżonków -a zostane nad wspomnianym dzieci i ADHD....
dziś wiadomo co robić z nadpobudliwym dzieckiem ,waidomo jak do niego docierać i jak zaradzić problemowi.
Kiedyś miał etykietke łobuza,huligana i krnąbrnego dziecka-i waliło go się pękiem kluczy jak choćby mego kolegę w szkole.
Tak że Kenya wiedza i rozpoznanie problemu nijak nikogo NIE USPRAWIEDLIWIA
jedynie daje alternatywę że można jakiemuś problemowi zaradzić bo jest znany.
I nie można od razu każdego jedna miara że cwaniaczek, że ten to kombinator, że ten to sobie znalazł wymówki.
Bo ci co naprawdę cwaniaczki, kombinują i kłamią na wsie sposoby -to mają wsio w przysłowiowej.....
nie napisze gdzie
pozdrawiam
Anonymous - 2014-06-20, 18:18
Olga, jak zwykle mądrze piszesz. Tylko żeby dojść do tego etapu, potrzeba czasu. Dzis sa moje urodziny. Mój mąż przysłał mi sms z życzeniami "duzo szczęści i słodyczy Jacek zyczy i kwiatek emotek" Ja odpisałam "dziękuję, i powrotu męża. Kocham Cię " Zapytał, czy jestem w pracy. Potwierdziłam. Skoro nie było mnie w domu, przyjechał do dzieci, ale nie chciały z nim gadać więc pojechał do dziuni. A taką miałam nadzieję, że zrobi mi prezent swoim powrotem
Anonymous - 2014-06-20, 18:46
Ilonko, wszystkiego najpiękniejszego A co do odpowiedzi na sms to wielki błąd. Połechtałaś jego próżne męskie ego, chodzi dumny jak paw, bo dwie kobiety walczą o niego, dwie kobiety wypatrują oczy za nim. Powinno być dziękuję i koniec tematu. Zacisnąć zadek przełknąć łzy i przeć dalej do przodu. :)
Anonymous - 2014-06-20, 19:43
Wydzieliłam dyskusję w osobny wątek, można rozkminiać temat dalej
Anonymous - 2014-06-20, 22:44
Ilonka pisze:
Cytat: | Mój mąż przysłał mi sms z życzeniami "duzo szczęści i słodyczy Jacek zyczy i kwiatek emotek"
Ja odpisałam "dziękuję, i powrotu męża. Kocham Cię " |
Wiesz Ilonko ile Twojego męża obchodzi, na tym etapie jego życia, twoje "kocham Cię" ?
- tyle co zeszłoroczny śnieg.
Chłop gzi się z inną kobietą, w jego głowie wrzy koktail endorfinowy, o innych członkach jego ciała nie wspomnę, ma w głębokim poważaniu swoją rodzinę a ty go nagradzasz za takie zachowanie słowami miłości i otwartym zaproszeniem do powrotu?
Nie czujesz, że w ten sposób sama się nie szanujesz i dlaczego robisz sama sobie krzywdę?
Anonymous - 2014-06-21, 12:14
Olga1968 napisał/a: | Wykrzywianie rzeczywistości w postaci wytłumaczenia, że to choroba jest niestety mocno szkodliwe. Powiedzenie, że ktoś jest chory i dlatego tak postępuje, zamiast powiedzenie, że jest podły i robi coś z premedytacją jest wygodniejsze.
|
Moim zdaniem jest dokładnie odwrotnie. Stwierdzenie choroby zmusza do zajęcia stanowiska: chcę się leczyć czy nie, i jeśli tak - muszę podjąć jakieś kroki. Na bycie podłym nie ma lekarstwa, więc dlaczego niby cokolwiek robić? taka już jestem, trudno...
Nie wiem też, dlaczego choroba uzależnieniowa miałaby być jednoznaczna z jakimś głaskaniem po głowie i usprawiedliwianiem. W żadnej innej chorobie tak nie postępujemy. Czy jak ktoś z bliskich choruje, to go tłumaczymy i pocieszamy: "biedak taki chory, teraz mu wszystko wolno" czy raczej namawiamy na kolejne badania, leczenie, wizyty kontrolne? Może jestem dziwna, ale ja tak właśnie postępowałam, kiedy chorowała moja mama czy przyjaciółka. W przypadku uzależnienia tym bardziej nie ma miejsca na użalanie i głaskanie po głowie. To się leczy tzw. twardą miłością. Dlatego to "spuszczenie ze smyczy" o którym pisze Olga, czy wyrzucenie z domu jest jak najbardziej na miejscu w przypadku uzależnionego, który nie chce się leczyć lub neguje swoje uzależnienie.
Ja też przechodziłam ten okres, kiedy mój mąż był dla mnie tylko i wyłącznie draniem, oszustem - nie było brzydkiego słowa, którym bym mu w myślach nie wygrażała. To było jeszcze rok temu. Gdybym zatrzymała się na tym etapie, pewnie byłoby już po rozwodzie. Oczywiście, byłam w tej komfortowej sytuacji, że mój mąż uznał swoją chorobę i podjął leczenie, gdyby nie to nie byłoby mowy o próbach ratowania naszej rodziny. Ale nawet wtedy, kiedy już się leczył ciężko mi było powiedzieć sobie - jest chory a nie zły. Dopiero moje leczenie w grupie dla współuzależnionych pomogło mi przełamać się i popatrzeć na jego uzależnienie z innej strony. Teraz - rok później - jesteśmy razem, a nasze małżeństwo wychodzi na prostą - pod wieloma względami jest lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. I jeszcze raz podkreślam: nie byłoby tego, gdybym nie uznała jego choroby. Nie po to, by go usprawiedliwiać, ale po to, by wiedzieć, jak z nim postępować w tej chorobie, jak go wspierać w leczeniu, jak reagować w różnych sytuacjach. Bez zdiagnozowania choroby nie będziemy umieli radzić sobie z nią, a wytykanie komuś, że jest podły niestety do niczego nie zaprowadzi.
Przy okazji - podpisuję się obiema rękami pod tym wszystkim, co tu napisał DHL
Anonymous - 2014-06-22, 12:49
Dziękuję za życzenia.
Nie będę się rozpisywać, ale nie uważam za poniżenie siebie pisząc mężowi, ze go kocham. W końcu nie zasypuję go takimi wyznaniami codziennie. Podziękowałam za życzenia.
Trochę go znam i wiem, że wstydzi sie kontaktu ze mna. Wstydzi sie tez przed córka.
Jednak łatwe i przyjemne zycie z kochanka teraz bierze górę.
Nie zamierzam nadal sie z nim kontaktować pierwsza, prosic goo cokolwiek i kajać przed nim Ale zamierzam mu przypominac na każdym kroku, ze ma dzieci, rodzine. Chocby na FB, na którym jest bardzo często. To z pewnoscia pobudza jego sumienie- na 100%
Zdjecia rodziny, zyczenia ogólne na dzień ojca, aforyzmy o zyciu- niech wie ze zrobił xle i wcale nie zamierzam pozwalać zeby był z na szczęsliwy. Choćby na krótka chwilę miałoby poruszyc jego sumienie jakies zdanie, to WARTO. Jesli weźmie cos z tego do siebie, to dobrze, a jak nie zrozumie, to trudno, nic straconego, moze ktos inny czytajac zastanowi sie nad swoim postepowaniem.
Anonymous - 2014-06-22, 15:07
Ilona
Takie "przypominanie" raczej spowoduje, że będzie unikał kontaktu.
Choć może Twój mąż nie jest typowy i żyjąc z kochanką przezywa katusze wyrzutów sumienia. Tylko czy o to chodzi aby wrócił z powodu "wyrzutów"? Czy też aby wrócił do kobiety, którą uważa za wartościową i o którą warto powalczyć?
Anonymous - 2014-06-22, 16:14
kolejny raz umniejszasz,Grzesiek,motywację powracającego,jeśli ona pochodzi z wyrzutów sumienia np. albo z poczucia winy........jeśli sądzisz,że powroty z romansów są tylko wtedy,kiedy małżonka nagle uderza nowe zakochanie,albo nie widząc latami żony,nagle może stwierdzić,że była wartościowa,to znowu wierzysz w bajeczki,nierealne z psychologicznego punktu widzenia.........znasz taki przypadek?nawet tu na forum te spektakularne powroty wiązały się najpierw z przemianą serca,a nie nagłym zakochaniem się na nowo w opuszczonej żonie,czy mężu............
przecież,TO WSPANIALE,jeśli ktoś ma wyrzuty sumienia,bo to znaczy,że ma sumienie i że nie chce robić złych rzeczy,krzywdzić.....to jest najlepsza podstawa do tego,by dalej pracować nad małżeństwem,i dopiero po takiej podstawie można bawić się w gdybanie,pokochają się na nowo,czy nie.............tak samo uważam,jeśli ktoś wraca dla dzieci.........wróci dla dzieci i ma szansę na nowo budować i choć może wydawać się to na początku katorgą i czymś niemożliwym,wiele przykładów pokazuje,że takie małzeństwa się scalają i w wielu przypadkach jest lepiej,niż było przed rozstaniem,przyjdź na jakiekolwiek spotkanie sycharowskie,to poznasz takie małżeństwa osobiście....
nie deprecjonuj po swojemu motywacji innych ludzi,bo wydaje mi się,że robisz to z zazdrości,że ktoś w ogóle może mieć taką sytuację i szansę na budowanie na nowo.....jak sam chcesz,żyj sobie mrzonkami o nagłym ponownym zakochaniu,a nuż zdarzy się u Ciebie cud.........w prawdziwym życiu takich cudów nie ma,zawsze zaczyna się od przemiany w sercu danego zdradzacza,nałogowca itd i o to zawsze warto się modlić,o przemianę serca tego małżonka,by stał się lepszym,a to,co on sam już będzie po tej przemianie robił,to już jego decyzje...........
Ilona,oczywiście,że utrzymywanie męża w świadomości,że kochasz nie jest niczym złym!jesteś żoną i nie uważam,że ta jedna odpowiedź na sms miałaby świadczyć o Twoim poniżaniu się..........i znowu odniosę się do przykładów z forum(bo najlepiej odnosić się do prawdziwych przypadków realnych ludzi,a nie teorii),że warto zawsze być szczerym,a gierki,udawanie czgeoś,sztuczną obojętność zostawić daleko za sobą,pozdrawiam Cię serdecznie,Szymon
Anonymous - 2014-06-22, 16:18
Wszyscy oczywiście macie rację. Na swój sposób. Mój mąż, Grzegorzu pewnie nie przezywa katuszy, ale sumienie z pewnościa sie w nim odzywa. Nie chce jednak biernie czekać. Póki mam chęć jego powrotu, to będę działać, jak serce mi dyktuje. Obawiam sie, ze jak juz sie z tym pogodzę, to mogę tego nie chcieć. I moze dojść do sytuacji, ze on zechce wrócic, a ja powiem NIE. Nie będę do końca życia siedzieć z różańcem w ręku ( w intencji jego nawrócenia i powrotu) i wyczekiwać go. Jesli taka bedzie wola Boga, to będę sama, ale nikt mnie nie zmusi do zgody na powrót człowieka, który przez x czasu bawił sie w dom z inna kobietą, a jak sie coś popsuło, to wraca z podkulonym ogonem do żony. Moze sie okazać, ze mimo swojej wiary i chęci życia zgodnie z przysiega mój mąż dostanie kopa w d... I jakkolwiek bym go nie kochała, to zwyczajnie nie bede chciała juz z nim byc.
Dlatego póki jescze jest we mnie wiara i siła na walke to bede walczyć. Nie za wszelka cena i nie swoim kosztem, ale nie pozwole mu zwyczajnie zapomniec o tym, ze ma zone i dzieci.
Anonymous - 2014-06-22, 16:40
krasnobar napisał/a: |
nie deprecjonuj po swojemu motywacji innych ludzi,bo wydaje mi się,że robisz to z zazdrości,że ktoś w ogóle może mieć taką sytuację i szansę na budowanie na nowo.....jak sam chcesz,żyj sobie mrzonkami o nagłym ponownym zakochaniu,a nuż zdarzy się u Ciebie cud.........w prawdziwym życiu takich cudów nie ma,zawsze zaczyna się od przemiany w sercu danego zdradzacza,nałogowca itd i o to zawsze warto się modlić,o przemianę serca tego małżonka,by stał się lepszym,a to,co on sam już będzie po tej przemianie robił,to już jego decyzje...........
Jeśli już uderzasz Krasnobar w wątki osobiste (tak nawiasem nic o mnie nie wiesz)...
to powiedz czy Twoja modlitwa o przemianę zony, Twoja otwartość na jej powrót,
twoja rycerskość i wielka wiedza na temat psychiki kobiet coś dała?
Wzbudziła wyrzuty sumienia ? Wzbudziła chęć powrotu "dla dobra dzieci"?
|
A co do Iwony, to nie ja wymyśliłem (było to na forum), że w takich sytuacjach
wysyłanie zdjęć dzieci, mówienie o miłości, o krzywdzie itp...
nie jest polecane, bo odpycha.
Kto chciałby się spotykać z "chodzącym wyrzutem sumienia" jakim jest żona? Facet się boi, że zaraz zacznie się litania pod tytułem "jaką krzywdę mi wyrządziłeś".
Może po prostu się spotkać na kawę i pogadać o dzieciach, o pracy ...
Anonymous - 2014-06-22, 18:05
Grzegorz, ja nie wysyłam mężowi zdjęć dzieci ani żadnych innych. :) Ten sms to był drugi sms, odkąd odszedł. Ja mu sie nie narzucam. Wiem, ze korzysta z FB. Ja działam na swoim profilu, wiedząc że po zalogowaniu sie on zobaczy to, co umieszczają znajomi. I nie dodaje tam zdjęć dzieci tylko dla niego. Ostatnio córka miała swój pierwszy bal, zakończenie podstawówki. Miałana sobie elegancka suknię. Napewno tatus był dumny, bo wyjatkowo zalajkował zdjęcie Umieszczam tez sentencje przemawiajace do rozumu, obrazki z demotywatorów. On jest inteligentny, naprawde ma sumienie, tak więc coś do niego trafia. niekoniecznie spowoduje to jego nagły powrót, ale na pewno nie pozwala mu nie mieć wyrzutów sumienia, nie pozwala zapomnieć o rodzinie i o tym co czujemy.
Ja nie obsypuję i nie zarzucam go smsami, prosbami, listami.
Nie pozwalam mu tylko zapomniec i wyrzucić nas ze swojego zycia. To łatwiejsze dla mnie nizzemsta na nim , a dla niego trudniejsze do przeżycia.
Krasnobar, dziękuję :)
Anonymous - 2014-06-22, 18:34
grzegorz_ napisał/a: | Kto chciałby się spotykać z "chodzącym wyrzutem sumienia" jakim jest żona? Facet się boi, że zaraz zacznie się litania pod tytułem "jaką krzywdę mi wyrządziłeś". |
Grzesiek tu nie chodzi o katowanie w poczuciu winy -jedynie o prawdę i fakt.
Czy mąż Ilony nie postąpił żle???
czy mąż ilony nie spartolił rodziny????
czy maz ilony jest odpowiedzialny???
Wiadomo że dla tych co zrobili zle lub robia zle -najlepiej jakby rozeszło się po kościach,najlepiej jakby ten zrobiony w bola pogodził się z tym co go spotkało.
Zastanawiające jest to że niszczący rodziny mają w sobie tyle odwagi by odejść ,a za grosz odwagi by brać za to odpowiedzialnośc .
I tak wielce cierpia jak mówi się że to ich wina.
Dla mnie to tchórzostwo i nic ponad to.
pozdrawiam
Anonymous - 2014-06-22, 18:43
grzegorz_ napisał/a: | A co do Iwony, to nie ja wymyśliłem (było to na forum), że w takich sytuacjach
wysyłanie zdjęć dzieci, mówienie o miłości, o krzywdzie itp...
nie jest polecane, bo odpycha. |
A czy forum to jakas encyklopedia wiedzy -jak działać w przypadku kryzysu???
czy forum to jakies spisane konkretne działania -jak postępować w trakcie kryzysu lub nie??
Forum to pisanina ludzi...ludzi zwykłych ,jednynie z własnymi doświadczeniami.
Jakie to się sprawdziły w ich życiu lub nie sprawdziły się.
A każdy związek...każda rodzina żyje własnymi prawami.
Zatem prośba :
nie róbmy ramek...nie róbmy stereotypów.
Bo teza że coś odpycha lub nie odpycha brzmi jak mądrości i przepowiednie babci Tekli.
Co możemy??
Piszmy o swoim życiu, jak sobie radzimy z problemami -a głownie po to by nasze plusy dawały innym nadzieję..
A poradnictwo do włóżmy między książki
|
|
|