To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Sakrament małżeństwa - pożycie intymne- zbliża czy rozdziela małżonków?

Anonymous - 2015-08-09, 00:34

joozef napisał/a:
to skąd u Ciebie ta pewność, że to ja nic nie robie bo tak mi wygodnie?


Jakby mi się chciało, to bym skopiowała wszystkie Twoje wypowiedzi, które są niemal identyczne z Twoim ostatnim postem. Od wielu, wielu miesięcy. Ale mi się nie chce, według mnie daremny trud. To Twoje życie, czemu mam swoje tracić na przekonywanie Ciebie do czegokolwiek? Rozmawiamy w dwóch różnych językach. Kolejne nadinterpretacje, wmawianie czegoś, czego nie ma?

I skoro za "złe" uważasz to, jak ludzie Cię tu traktują (poświęcają Ci swój czas, doradzają, troszczą się o siebie, martwią", to rozmijamy się w podstawowych kryteriach, czym jest zło, a czym jest dobro.

W tej sytuacji być może żona Twoja jest najlepszą żoną na świecie. Skoro my Cię tak tu źle traktujemy, to i pewnie żona nic złego nie robi. Także wybacz, daremne starania. Rób sobie co chcesz, Twoje życie.

Anonymous - 2015-08-09, 04:50

Niestety, nie wolno mi robić tego co chce. Gdy zrobię, konsekwencje mnie dobiją.
A do tego, że szukacie wszyscy we mnie winy, a żona moja to wg. Was cudowną kobietą, to wie już przyzwyczaiłem.

Anonymous - 2015-08-09, 10:27

joozef napisał/a:
A co, jeżeli to ja mam rację? Dopuszczasz to w ogóle? Jeżeli na takim spotkaniu udowodnienie, że w mojej sytuacji wyjście samemu nie jest możliwe? I co wtedy? Też zostanę zakrzyyczany, że się nie znam, nie chce zmieniać i nic nie rozumiem?


książkowy przykład - współuzależnienia - błędne koło - cokolwiek zrobisz jest źle - potrzebujesz terapii dla osób współuzależnionych.

Skąd to wiem ?

bo lata temu tak samo myślał i gadałam jak Ty.

Na razie Ci na tyle wygodnie w tym układzie, że wyjść się boisz, lub Twoje poprzednie próby wyjścia się nie udały.
Ciągle oglądasz się na to co żona, nawet jak robisz ruch w dobrym kierunku, to z głową odwrócona w kierunku małżonki ( co Ona Na to ) tak się nie da iść do przodu, bo się potykasz i ze strachu przed nowym układem, który miałby powstać po wyrwaniu się z tej pułapki.
Trzyma Cie lęk - co bu buło gdyby.....

Nim zarzucisz mi , że nic nie rozumiem, to co napisałam powyżej tyczyło się też kiedyś mnie.
Pamiętam jak dużo czasu i sił zmarnowałam kręcąc się jak Ty teraz w kółko.

Co jakiś czas piszesz tu, gdy poziom frustracji podnosi się niebezpiecznie do góry.
Możesz na głos ponarzekać jacy jesteśmy be i że nic nie kumamy ( w domu nie masz takiej wolności ) napięcie Ci trochę opadnie i z powrotem wracasz do kieratu błędnego koła.

Nie oceniam Cie Józefie, jest mi po prostu żal, bo energię i siłę masz. ale para idzie w gwizdek.

Wspomnę w modlitwie

Anonymous - 2015-08-10, 13:10

To ja może powrócę do tematu wątku i przewijającego się motywu kupowania seksu :)

Na wstępie zaznaczam, że piszę za siebie, jeśli gdzieś coś będzie brzmiało jak uogólnienie to sorki :)
Zgadzam się z tym, co gdzieś na pierwszych stronach wątku pisał nieobecny już krasnobar - seks zaczyna się od porannej kawy. Nie chodzi tutaj o sytuację kiedy mąż wiedząc, że danego dnia może dojść do zbliżenia od rana na siłę będzie mnie "kupował" spełnianiem moich próźb z wyraźnym grymasem na twarzy czy wielką łaską bo wtedy nawet wyrzucenie śmieci czy wspólnie wypitą kawę mogę traktować jak zapłatę za seks. To upokarzające. Nie tylko Was panowie ale i nas - kobiety. Nie wiem czy inne też mają taki radar, ja jednak od razu wyczuwam kiedy mąż robi coś dla handlu wymiennego. To strasznie "ryje" psychikę, czuję się wtedy jak w jakimś układzie a nie małżeństwie.
Budowanie atmosfery musi być naturalne i fajnie, kiedy od czasu do czasu jest spontaniczne - typu wstanę przed tobą i zrobię ci śniadanie, obudzę cię przytuleniem, zrobię obiad czy kupię książkę o której wspominałaś parę dni temu. I to nie musi być kupowanie seksu jeśli jest naturalną chęcią sprawienia żonie przyjemności, bez oczekiwania na nagrodę i strzelania fochami jeśli do seksu nie dojdzie. Dlatego atmosferę buduje się dniami, miesiącami. Bo co z tego, że mąż będzie czuły tylko w fazie niepłodnej jeśli w pozostałe dni będzie się zachowywał jak lokator? Handel wymienny, seks za kilka cieplejszych dni i tylko to upokorzenie...

W moim odczuciu nie ma szans na udane współżycie kiedy źle się dzieje w małżeństwie - dlatego myślę, że joozef wymaga niemożliwego.
Uprawialiśmy seks w czasie "ciemnych dni" i to mnie bolało... nie fizycznie, psychicznie. I wcale nie było tak, że ja tego nie potrzebowałam, że nie lubię współżyć.
Taki seks nie sprawiał najmniejszej nawet przyjemności więc naturalnym było, że go unikałam.
Najpierw odbudowa relacji, potem współżycie seksualne. Nie da się odwrotnie.

Anonymous - 2015-08-11, 00:57

joozef napisał/a:
Niestety, nie wolno mi robić tego co chce. Gdy zrobię, konsekwencje mnie dobiją.

Jozef, dłuższy czas pomijam twoje wpisy, bo mnie po prostu irytują.
Dobrze ci gdzieś tam Mare napisał że nie jesteś człowieku , ani lepszy, ani gorszy jak ja, czy Mare..
Jeżeli tak ci źle bez seksu i dla seksu dajesz się poniewierać po domu, to tak jak piszę Mirakulum , zasuwaj sie leczyć. Czym ty chcesz się pożalić , że byłes niegrzeczny i żona cię odtrąciła????
Więc co mam ja ci powiedzieć , cierpiąc niedostatki 3 rok. 3 rok z wyboru, nie rozkazu czy zakazu., Co mają ci powiedzieć starsi forumowicze, że różaniec zastępuje im te sprawy. Ludzmi jesteśmy, i może na krótki czas zastanów się ile my poświecamy dla żon z którymi wcale nie jesteśmy i jak słabe jest twoje lamentowanie.
Można rzucić palenie, czy picie, więc i ty możesz się uniezależnić od TWOICH chorych wyobraźni.
Tylko czy ty chcesz??? Momentami to bredzisz jak pijak o tym że mu źle z piciem.

Anonymous - 2015-08-11, 01:44

@1803

Mam podobnie, jeśli nie identycznie. To się da wyczuć, kiedy mąż robić coś dla mnie po to, by uzyskać potem seks. I też nie jest tak, że ja nie lubię współżyć, wręcz przeciwnie, bardzo lubię. I mój mąż, gdyby tylko zechciał zrozumieć, jak blisko ma klucz do rozwiązania jednego z problemów, miałby zbliżeń pod dostatkiem. Ani kwiaty, ani śniadanka do łóżka, ani prezenty nie sprawiają przyjemności, kiedy wiem, że za tym stoi oczekiwanie. Wielkie oczekiwanie na to, żebym sprawiła mu przyjemność. JEMU, bo przecież nie sobie, skoro moje potrzeby emocjonalne nie są spełnione. Czuję się wtedy - przepraszam za wyrażenie - workiem na spermę. Albo panią na telefon, której się płaci, a ona wtedy sprawia mu przyjemność.

Pamiętam taki tydzień, kiedy mąż był w delegacji. Mogliśmy rozmawiać na skajpie i korzystaliśmy z tego. Mąż był przemiły, pisał, że tęskni. W ciągu dnia w wolnych chwilach wysyłał mi śmieszne filmiki albo np. domy do kupna (rozglądaliśmy się wtedy za domem). Czułam się cudownie. Oto mój mąż rozmawia ze mną, MNĄ, żoną, która ma emocje, uczucia, jest człowiekiem z duszą, a nie tylko ciałem. Rozmawiałam z nim, było mi miło i... wiedziałam, że nie robi tego po to, by zaraz żądać seksu. Nie mógł żądać, bo go przy mnie nie było.

Nawet nie wiecie, jak za nim tęskniłam. A kiedy wrócił - miał takie powitanie, że aż do dzisiaj się wstydzę. :oops: Nic tak nie wzbudza w kobiecie namiętności, niż to, że mąż kocha jej osobowość, duszę. Że jest dla niej miły POMIMO, że nie zakończy się to zbliżeniem. Żeby nie czuła strachu, że znowu odwróci się do niej plecami.

Ileż było takich nocy: wyliczanka, co dla mnie zrobił (ile zapłacił), a ja nie chcę seksu. Foch, odwrócenie plecami, wymówki. Oczywiście z każdym takim razem było tylko gorzej i gorzej.

Nie dziwne, że matki często uciekają w świat swoich dzieci i odstawiają męża. Dziecko chce się tulić i być z matką bez oczekiwania na nic. Ot tak, bo jest jego mamą. takiej miłości i czułości bez oczekiwań kobietom brakuje. A jak brakuje, to i nie ma ochoty na seks, pomimo ulubienia tych chwil...

To tak, jakby komuś dać się napić ciepłej wódki, wygazowanej coli, zimnego pieczonego kurczaka na kawałku gazety. I dziwić się: przecież lubisz wódkę, colę i pieczonego kurczaka?

Tylko jakoś kontekst nie taki...Echs, chciałabym, żeby mój mąż zechciał spojrzeć na mnie inaczej....

Anonymous - 2015-08-11, 02:01

Jozef, mam wrażenie że próbujesz zrobić z nas wariatów, albo jakichś twoich wrogów. Nie rozumiem tego zupełnie, jednak znam, wiem że można tak żyć.
1803 napisał/a:
Najpierw odbudowa relacji, potem współżycie seksualne. Nie da się odwrotnie.

A co kiedy nie ma czasu na czułości i romanse,tylko wpada sie jak konduktor do domu??? Mam sprawdzić bilety i iść dalej?? Też bym chętnie poromansował z żona, tylko czas, czas, czas, jego brak

Anonymous - 2015-08-11, 04:26

Cytat:
A co kiedy nie ma czasu na czułości i romanse,tylko wpada sie jak konduktor do domu??? Mam sprawdzić bilety i iść dalej?? Też bym chętnie poromansował z żona, tylko czas, czas, czas, jego brak


Dabo ale tu nie o czas chodzi, tylko o zaangażowanie w budowanie relacji.
Nie trzeba wiele czasu żeby okazać komuś ze jest najważniejszy. Tu chodzi o jakość, nie o ilość.

Wiele razy prosiłam męża żeby poświęcił mi kwadrans dziennie, żebyśmy pobyli chwilkę razem, zauważyli się, mogli porozmawiać. POBYLI. My owszem oglądaliśmy razem tv, albo siedzieliśmy w tym samym pokoju każde ze swoim kompem. Czyli był czas, była przestrzeń a więzi żadnej.

Anonymous - 2015-08-11, 10:24

Drabinka napisał/a:
Nic tak nie wzbudza w kobiecie namiętności, niż to, że mąż kocha jej osobowość, duszę. Że jest dla niej miły POMIMO, że nie zakończy się to zbliżeniem. Żeby nie czuła strachu, że znowu odwróci się do niej plecami.


zdecydowanie się z tym zgadzam,

Anonymous - 2015-08-11, 11:16

duzapanna napisał/a:
Cytat:
A co kiedy nie ma czasu na czułości i romanse,tylko wpada sie jak konduktor do domu??? Mam sprawdzić bilety i iść dalej?? Też bym chętnie poromansował z żona, tylko czas, czas, czas, jego brak


Dabo ale tu nie o czas chodzi, tylko o zaangażowanie w budowanie relacji.
Nie trzeba wiele czasu żeby okazać komuś ze jest najważniejszy. Tu chodzi o jakość, nie o ilość.

Wiele razy prosiłam męża żeby poświęcił mi kwadrans dziennie, żebyśmy pobyli chwilkę razem, zauważyli się, mogli porozmawiać. POBYLI. My owszem oglądaliśmy razem tv, albo siedzieliśmy w tym samym pokoju każde ze swoim kompem. Czyli był czas, była przestrzeń a więzi żadnej.


Seks , albo raczej jego brak to pole bitwy (w związkach w kryzysie).
Kobieta mówi : gdyby on był czuły i miły a nie ciągle poirytowany to miałabym ochotę na seks z nim,
Mężczyzna mówi : gdyby ona się ze mną kochała to nie chodziłbym taki sfrustrowany
I tak sobie walczą, walczą....udowadniając co jest pierwsze, jajko czy kura.

A tak nawiasem drogie panie, powiedzcie mi jak to działa (pytam z ciekawości amatora-psychologa :mrgreen: )
Było wiele wątków w których (można sie domyślić) brak seksu był problemem. Facet zrobił skok w bok i raptem żona przeistacza się z tej która nie chce (bo mąż za mało czuły) w lwice w sypialni.
I juz nie przeszkadza, że mąż mało czuły, ba, nie przeszkadza nawet że mąż w wolnych chwilach
seksi z kochanką. Nie rozumiem tego.
Rywalizacja? Prawo posiadania (mój ci on)?

Anonymous - 2015-08-11, 13:46

Dabo, podpisuję się pod słowami duzapanna.
Niektórym kobietom nie trzeba wiele. Mi wystarczy całus przed wyjściem, sms z pracy, jako że uwielbiam się przytulać więc mąż to robi choćby kiedy mijamy się w kuchni, jak nie ma czasu to rozmawiamy w samochodzie. Na szczęście kładziemy się spać mniej więcej w podobnym czasie, możemy sobie pozwolić na niezobowiązujący masaż ciała po godzinie 22-23, do tego wspólnie obejrzany film. To są drobnostki, takie pierdółki, które nie zajmują dużo czasu.
Wydaje mi się, że większość kobiet nie wymaga cudów:)

Anonymous - 2015-08-11, 14:54

Cytat:
tak nawiasem drogie panie, powiedzcie mi jak to działa (pytam z ciekawości amatora-psychologa :mrgreen: )
Było wiele wątków w których (można sie domyślić) brak seksu był problemem. Facet zrobił skok w bok i raptem żona przeistacza się z tej która nie chce (bo mąż za mało czuły) w lwice w sypialni.
I juz nie przeszkadza, że mąż mało czuły, ba, nie przeszkadza nawet że mąż w wolnych chwilach
seksi z kochanką. Nie rozumiem tego.
Rywalizacja? Prawo posiadania (mój ci on)?


Tak, zwykle jest tak jak piszesz, chęć udowodnienia ze nie jestem gorsza od tej drugiej, chęć przyciagniecia męża do siebie, walka za wszelką cenę.
Z doświadczenia powiem ze nie da się tak długo funkcjonować i ze jest to niszczące. Odrywa seks od uczuc. Rozwala do końca poczucie godności i szacunek do siebie.

Anonymous - 2015-08-11, 16:09

grzegorz_ napisał/a:
Było wiele wątków w których (można sie domyślić) brak seksu był problemem. Facet zrobił skok w bok i raptem żona przeistacza się z tej która nie chce (bo mąż za mało czuły) w lwice w sypialni.
I juz nie przeszkadza, że mąż mało czuły, ba, nie przeszkadza nawet że mąż w wolnych chwilach
seksi z kochanką. Nie rozumiem tego.
Rywalizacja? Prawo posiadania (mój ci on)?


Dziwne. Podczytuję forum od wielu, wielu miesięcy, najpierw jako zwykła czytelniczka, od niedawna jako pisząca forumowiczka i przyznam, że nie natknęłam się na ani jeden taki przypadek - że zdradzana żona, dla której problemem był seks i zaniedbujący ją emocjonalnie mąż - po odkryciu zdrady zamieniała się w sypialni w lwicę.

Mógłbyś rzucić linkiem do takiego wątku?

Czy jak zwykle wymyśliłeś sobie swój wspaniały przykład, aby wsadzić kij w mrowisko i wywołać niepotrzebną dyskusję o nieistniejącej sytuacji?

Anonymous - 2015-08-11, 18:07

Drabinka napisał/a:
Dziwne. Podczytuję forum od wielu, wielu miesięcy, najpierw jako zwykła czytelniczka, od niedawna jako pisząca forumowiczka i przyznam, że nie natknęłam się na ani jeden taki przypadek - że zdradzana żona, dla której problemem był seks i zaniedbujący ją emocjonalnie mąż - po odkryciu zdrady zamieniała się w sypialni w lwicę.

Drabinka nie wiem czy to dziwne, jestem tu znacznie dłużej więc i więcej wątków
przeczytałem.


Mógłbyś rzucić linkiem do takiego wątku?

Linkiem nie rzucę, bo nie mam na tyl czasu aby spędzać czas grzebiąc w archiwum.
Pamiętam wątek pani, której mąż skoczył w bok, a żonę oskarżył, że to przez brak seksu.
Na to pani....kochała się z mężem codziennie, mimo jego zdrad.
Efekt? Taki sam jakby się nie kochali, bo on i tak odszedł.


Czy jak zwykle wymyśliłeś sobie swój wspaniały przykład, aby wsadzić kij w mrowisko i wywołać niepotrzebną dyskusję o nieistniejącej sytuacji?

Zwykle nie wymyślam wspaniałych przykładów :mrgreen: .
Piszę co myślę, nawet jeśłi to nie jest w stylu ę ą
Uważasz że to taka wydumana sytuacja?
Myślę, że dość częsta.
To, że o czymś (seksie) się na forum nie pisze nie oznacza, że tego nie ma.
Wiadomo, że łatwiej powiedzieć "coś męża opętało" niż stwierdzić, że "seks był raz na miesiąc".
Łatwiej zapytać kogoś kto zaczyna wątek"jak tam u Was z Bogiem" niż
"jak tam u Was z seksem".
A co do "prowokowania", to może lepiej czasem powiedzieć coś szczerze
niż klepać banały?




Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group