To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Sakrament małżeństwa - pożycie intymne- zbliża czy rozdziela małżonków?

Anonymous - 2014-04-12, 18:18

Jeśli mogę coś wtrącić w temacie tego pana seksuologa...Onegdaj w pytaniu na śniadanie, była kobieta, której mąż prowadził podwójne życie i zdradzał ją. Pod koniec rozmowy pan seksuolog powiedział coś w tym stylu: ale miejmy na uwadze również te "trzecie "osoby, czyli kochanki, jak one strasznie cierpią....no po prostu szczena mi opadła.. Dobrze ,że prowadząca go trochę zgasiła.
Anonymous - 2014-04-12, 18:35

kinga2 napisał/a:

Dla mnie Jezus jest absolutnym autorytetem i fachowcem w dziedzinie człowieka pod każdym względem i tym którzy korzystają z Jego nauczania w swojej pracy z cierpiacym człowiekiem jestem skłonna dać swoje zaufanie, nie daję go jednak tam gdzie jest obecne tylko "szkiełko i oko"


Kinga,
Ale gdy coś szwankuje w pożyciu seksualnym miedzy małżonkami to chyba powinni iść do seksuologa, prawda? Jezus nie da przepisu kobiecie, która czuje wstręt do seksu z mężem, lub mężczyźnie który ma np problemu ze wzwodem.
Podobnie jak boli brzuch to zamiast mówić "Jezu ty się tym zajmij" idziemy do lekarza.

A co do Starowicza.
Pewnie wśród tysięcy pacjentów są i tacy którym nie pomógł, a może nawet zaszkodził
(jak to zawsze jest z lekarzami, terapeutami, psychologami), ale większości pewnie pomógł.
Warto też wiedzieć że seksuologa życiem seksualnym , a nie duchowym.
Nie rozwiązuje problemu typu "mąż mnie nie rozumie", tylko : przedwczesne wytryski, brak przyjemności z seksu, zaburzenia wzwodu itp...

Anonymous - 2014-04-12, 20:42

grzegorz_ napisał/a:
gdy coś szwankuje w pożyciu seksualnym miedzy małżonkami to chyba powinni iść do seksuologa

Oczywiście, że tak. Tego nie neguję i jak czytałeś właśnie tak było i w moim małzeństwie. Terapeuta wszedł w nasze zycie. Sama ludziom polecam te formę pomocy,tylko trzeba patrzeć i przemyśleć DO KOGO SIĘ IDZIE po te pomoc.
Nie kazdy kto skończy studia medyczne bedzie lekarzem, nie tylko wiedza "stwarza" lekarza, jest jeszcze etyka lub jej brak. Dopiero całość to albo dobry terapeuta albo szkodnik. Takie jest moje zdanie.
A co do reszty twoich pytań to:
(1) Czcij lekarza czcią należną z powodu jego posług, albowiem i jego stworzył Pan. (2) Od Najwyższego pochodzi uzdrowienie, i od Króla dar się otrzymuje. (3) Wiedza lekarza podnosi mu głowę, nawet i wobec możnowładców będą go podziwiać. (4) Pan stworzył z ziemi lekarstwa, a człowiek mądry nie będzie nimi gardził.

(Mądrość Syracha (w) 38:1-4, Biblia Tysiąclecia)

(10) Usuń przewrotność - wyprostuj ręce i oczyść serce z wszelkiego grzechu! (11) Ofiaruj kadzidło, złóż ofiarę dziękczynną z najczystszej mąki, i hojne dary, na jakie cię tylko stać. (12) Potem sprowadź lekarza, bo jego też stworzył Pan, nie odsuwaj się od niego, albowiem jest on ci potrzebny. (13) Jest czas, kiedy w ich rękach jest wyjście z choroby: (14) oni sami będą błagać Pana, aby dał im moc przyniesienia ulgi i uleczenia, celem zachowania życia. (15) Grzeszący przeciw Stwórcy swemu niech wpadnie w ręce lekarza!

(Mądrość Syracha (w) 38:13-15, Biblia Tysiąclecia)

"Tylko od Boga można wymagać wszystkiego, od człowieka nie". cyt. o. Józef Augustyn wyj, z kazania o Woli Bożej

Anonymous - 2014-04-12, 21:59

Kinga pisze|:
Cytat:
Nie wiem czy teraz lepiej mnie zrozumiesz, bo pewne skróty myslowe jakie stosujemy pisząc krótkie wiadomości faktycznie czasem doprowadzaja do absurdalnych treści.


Być może taki jest powód nieporozumienia.
Kingo, w poście do którego ja się odniosłam cytowałaś grzegorza, ten wspomniał o panu Pulikowskim, po czym Twój komentarz był jaki był. Tak czy owak wobec Twojego sprostowania, uznaję to za niefortunnne nieporozumienie.
Nie mniej jednak, nie deprecjonowałabym aż tak osiągnięć prof. L. Starowicza, który o ile mi wiadomo jest mężem jednej żony i ojcem kilkorga dzieci.
Jest też niekwestionowanym autorytetem w dziedzinie w której pracuje i tego nie da się żadną miarą podważyć.
Tak jak już grzegorz wcześniej wspomniał, seksuologia i psychologia są naukami i chociaż nauka pokazuje tylko część rzeczywistości to jednak nie można jej lekceważyć i zaakceptować, że ktoś może uznać się za terapeutę mając tylko dobre intencje a nie mając tzw. warsztatu.
Wspominasz także, że ponoć L. Starowicz sugerował mężowi zmianę partnerki. Cóż mogę powiedzieć, trudno w to uwierzyć. Zapewne przekazał Ci tą wiadomośćTwój mąż a nie sam terapeuta, rozumiem także, że stała się ona początkiem ciągu zdarzeń nie sprzyjającym Tobie jako kobiecie i Wam jako rodzinie.
Jest jednak wielce prawdopodobne, że owe słowa zostały tylko włożone w usta terapeuty by stały się usprawiedliwieniem dla przyszłych męża poczynań, kto wie, taka wersja jest także prawdopodobna.
Nie znam Kingo Twojej historii, ale odnoszę wrażenie że w tej konkluzji profesora jaką miał wg męża wygłosić terapeuta widzisz przyczynę zła jakie stało się Twoim udziałem. Ale przecież ostatecznie to my podejmujemy decyzje, nie jesteśmy przecież robotami które bezmyślnie wypełniają czyjeś polecenia..chyba że te są zgodne z naszymi oczekiwaniami.
Przepraszam z góry, jeśli weszłam nieopatrznie w coś co dla Ciebie Kingo jest lub było bolesne.
Bez urazy. Pozdrawiam!

Anonymous - 2014-04-17, 00:39

kenya napisał/a:
trudno w to uwierzyć. Zapewne przekazał Ci tą wiadomośćTwój mąż a nie sam terapeuta, rozumiem także, że stała się ona początkiem ciągu zdarzeń nie sprzyjającym Tobie jako kobiecie i Wam jako rodzinie.


Witaj,
fakt, że trudno czasem uwierzyć w końcowy efekt terapii, sama tez byłam u takiego terapeuty-terapeutki, której wypowiedzi nie do końca służyłyby odbudowie małżeństwa, ale...
...jak juz pisałam nieporozumienia nawet na terapii biorą sie stąd , że nie siedzimy w głowie drugiego człowieka. Jedna osoba może sugerowac rozwiazanie takie, a takie, bo ma konkretne doswiadczenia, a druga -zraniona i rozkojarzona swoim problemem usłyszy lub zrozumie całkiem co innego. Tak sie zdarza. Niedosłyszenie lub nieumiejetnośc w danej chwili połączenia w całośc wywodu drugiej strony, logiczne ułożenie argumentów moga dac efekt całkiem inny niż zamierzony przez terapeutę, ja dziś to wiem. Dlatego gdy czegos nie rozumiem czy sie z czyms nie zgadzam pytam po parę razy, az do mnie trafi :lol:
Mysle, że gdybym onegdaj dopytała dokładniej terapeutki do czego zmierza jej kontrowersyjna , dla mnie podówczas metoda zapewne dałaby mi konkretna odpowiedź, ale nie dopytałam, a złe wrażenie zostało we mnie. Mea culpa.
Być może analogicznie było z moim mężem, ale tego już nie sprawdzę :-/ ( ale idąc tym torem myslenia dalej-jaką mam pewność, że mój mąż wogóle był na wizycie u tego seksuologa? przecież to była tylko jego relacja... :shock: . A ja na tej podstawie przyjęłam negatywny sposób myslenia o drugim człowieku. Temat do przemyslenia mi dałaś kennya :-) )
A co do p. Starowicza, wyrobic sobie można zdanie też na podstawie jego publikacji, czy wywiadów w końcu jest osoba medialną.
kenya napisał/a:
Przepraszam z góry, jeśli weszłam nieopatrznie w coś co dla Ciebie Kingo jest lub było bolesne.

Nie masz mnie za co przepraszać, fakt wspomnienia są bolesne, ale to już tylko wspomnienia, każdy z nas ma tu takie. To forum to też terapia-terapia sercem i miłością wobec innych cierpiących ludzi, wymiana doswiadczeń, poczucie, że ktoś nas rozumie i kogoś obchodzi co czujemy, nawet jeśli ma skrajnie inne zdanie ;-)Tak myslę.
Pisząc tu cokolwiek nie zakładam, że odpowiadający mi człowiek czy nawet ktoś potencjalnie oburzony jakimś wpisem jest moim przeciwnikiem czy wrogiem, zakładam , że dobrze mi zyczy i dlatego reaguje. To wszystko. Posyłam Ci uściski przez mojego Anioła Stróża :-D

Anonymous - 2014-04-17, 08:21

Kinga pisze:

Cytat:
Pisząc tu cokolwiek nie zakładam, że odpowiadający mi człowiek czy nawet ktoś potencjalnie oburzony jakimś wpisem jest moim przeciwnikiem czy wrogiem, zakładam , że dobrze mi zyczy i dlatego reaguje.


Jest tak ponieważ sama nie czujesz żadnej wrogości i dobrze życzysz innym.

Identycznie czuję Kingo.

A za przesłane mi Anielskie uściski serdecznie dziękuję, przydadzą się niezmiernie.

Anonymous - 2014-04-25, 19:35

No dobra. Troche wracajac do glownego nurtu wątku: ja widze zagadnienie ktore jest jakb niezauwazane. Facet seksu potrzebuje - i tu nie ma dyskusji. Wiec wiele moze zrobic, aby danego dnia "glowa nie bolala". Wiec poiawiaja sie ustepstwa, staranie, zgoda na jakies dodatkowe warunki. I teraz jest niebezpieczenstwo: co jezeli taka postawa faceta stanie sie wymogiem dla kobiety ? Mowie to na podstawie doswiadczenia z wlasnego podworka. Generalnie zalozenie jest "nie i juz" no chyba ze... i tu mozna wstawic cokolwiek. To jedno. A drugie to w moim przypadkach posadzenie o seksoholizm. A dlaczego? Bo aby osiagnac "malzenski cel" musze przezyc kilka do kilkanascie odmow. Ale na e poddaje sie i staram sie dalej co jest interpretowane przez zone jako "chcialbys seksu codziennie" Jak do takich problemow odniosa sie panie? Bo meski punkt widzenia raczej znam. Podsumowujac - malzenski seks czesto jest powodem i tematem nie jednej malzenskiej klotni. A wlasciwie Dlaczego? Wg. Mnie powodem sa dziwne nawyki kobiet i niechc do ich zmiany.
Anonymous - 2014-04-25, 19:44

Chcesz kobiecy punkt widzenia?

Proszę bardzo.

Skąd u mężczyzn przekonanie, że tylko oni potrzebują seksu? Nie rozumiem tego w ogóle, bo jako kobieta też odczuwam takie potrzeby. Dlaczego ja sobie mogę z tym radzić, a mężczyzna już nie?

Druga sprawa, jak facet się domaga seksu, naciska na niego, to się zwyczajnie odechciewa, a facet ssię w oczach kobiety robi... dość żałosny.

Trzecia sprawa, bardzo ważna. KOBIETA NIE JEST DMUCHANĄ LALĄ do zaspokajania twoich potrzeb! No, cholera mnie bierze, jak czytam, ze facet ma potrzeby i kobieta ma się przez to zgadzać na seks! Tym bardziej mnie cholera bierze, że sama to przeżyłam nie raz i nie dwa i naprawdę - żadnej kobiecie nie życzę takiego uczucia poniżenia, jak wtedy, kiedy mój mąż się dopominał o "spełnienie jego potrzeb".

Czwarta sprawa, spełnianie warunków kobiety w zamian za seks? Czyli zgadzasz się na to, zeby zona była twoją prostytutką - ty jej "zapłacisz" spełnieniem warunków, a ona ma w zamian "zaspokoić twoje potrzeby". FUJ!

joozef, naucz się bliskości, zamiast seksu. Zobaczysz, że to dużo, dużo lepsze.

Anonymous - 2014-04-25, 20:22

tiliana napisał/a:


Trzecia sprawa, bardzo ważna. KOBIETA NIE JEST DMUCHANĄ LALĄ do zaspokajania twoich potrzeb!

Oczywiście że nie jest dmuchaną lalą ani też nie jest kłodą.
Jeśli kocha swojego męża to powinna mu to okazywać, w łóżku także.



No, cholera mnie bierze, jak czytam, ze facet ma potrzeby i kobieta ma się przez to zgadzać na seks! Tym bardziej mnie cholera bierze, że sama to przeżyłam nie raz i nie dwa i naprawdę - żadnej kobiecie nie życzę takiego uczucia poniżenia, jak wtedy, kiedy mój mąż się dopominał o "spełnienie jego potrzeb".

Dlaczego Tiliana czułaś się poniżona, gdy Twój mąż chciał się kochać?
Czy to takie obrzydliwe i poniżające kochać się z mężem, z mężczyzna
bez którego podobno trudno żyć?




Anonymous - 2014-04-25, 20:33

grzegorz_ napisał/a:
tiliana napisał/a:


Trzecia sprawa, bardzo ważna. KOBIETA NIE JEST DMUCHANĄ LALĄ do zaspokajania twoich potrzeb!

Oczywiście że nie jest dmuchaną lalą ani też nie jest kłodą.
Jeśli kocha swojego męża to powinna mu to okazywać, w łóżku także.

Żona joozefa nie okazuje mu miłości chyba w ogóle, więc dlaczego ma to robić akurat w łóżku?
Cytat:



No, cholera mnie bierze, jak czytam, ze facet ma potrzeby i kobieta ma się przez to zgadzać na seks! Tym bardziej mnie cholera bierze, że sama to przeżyłam nie raz i nie dwa i naprawdę - żadnej kobiecie nie życzę takiego uczucia poniżenia, jak wtedy, kiedy mój mąż się dopominał o "spełnienie jego potrzeb".

Dlaczego Tiliana czułaś się poniżona, gdy Twój mąż chciał się kochać?
Czy to takie obrzydliwe i poniżające kochać się z mężem, z mężczyzna
bez którego podobno trudno żyć?




To są dwie różne sprawy. Kiedy chciał się kochać, to się kochalismy, bo ja też chciałam się kochać. Ale kiedy dawał mi do zrozumienia, że on ma POTRZEBY i że ja mam je zaspokajać, to było to bardzo poniżające. Możesz tego nie rozumieć. Ale tak jest. Nie jest przyjemnie być zastępstwem za rękę, być tylko środkiem do zaspokojenia potrzeb. To nie ma z miłością i z kochaniem się nic wspólnego.

Anonymous - 2014-04-25, 20:37

tiliana - tyko czekałem jak ktoś napisze dokładnie to co Ty. Ulegasz obiegowej opinii, tak uważam. I niestety temu ulega duża część kobiet. Bardzo łatwo jest temat seksu zaszufladkować i spłycić. Bo radę, żebym poszukał bliskości a nie dmuchanej lali uważam za spłycenie. Wg. mnie bliskości pownny szukać obie strony.
A na zarzut, że traktuję żonę jak dziwkę nie odpowiem. Szkoda słów, poprostu. Znowu - wsadzić gościa do tego samego worka co innych i oskarżyć o wykorzystywanie. Miło, bardzo miło, nie powiem.
A zapytam jeszcze tylko - czy Ty nauczyłaś się bliskości, o jakiej piszesz ? Bo tak naprawdę nie masz pojęcia co wielu facetow przeżywa w momencie tak przedstawianych faktów.

[ Dodano: 2014-04-25, 21:47 ]
tiliana napisał/a:


Tym bardziej mnie cholera bierze, że sama to przeżyłam nie raz i nie dwa i naprawdę - żadnej kobiecie nie życzę takiego uczucia poniżenia, jak wtedy, kiedy mój mąż się dopominał o "spełnienie jego potrzeb".


Naprawdę uważasz, że powinno dojść wogole do takiej sytuacji, że facet dopomina się o "spełnienie jego potrzeb"? Bo mi się wydaje, że to uderza również w damską stronę. Bo z jakiegoś powodu potrzeby nie są zaspokojone i nie pozostaje nic innego jak prosić. A uwierz - nie jest to wcale takie łatwe. Potem bardzo łatwo dojść do sytuacji, jaką opisywałem wcześniej - uczynki za seks. Nie mówie, że to coś, z czego można być dumnym, ale sądzę że bez powodu do takiego stanu nie da się dojść i nie widzę powodu wyłącznie po męskiej stronie

Anonymous - 2014-04-25, 20:47

joozef, to nie jest obiegowa opinia, tylko to, co ja czuję i co ja przeżyłam.

A zarzut o prostytucji właściwie jest bardziej zarzutem do żony, niż do ciebie.

Chcesz udanego pożycia, jak między wami nie gra? Wybacz, wątpię, żeby było to możliwe. Chyba że na wlaśnie tak płytkim poziomie.

Spłycam? Przecież to ty piszesz o "potrzebach", więc o czystej fizjologii.

Twoja żona zdaje się traktować seks bardzo instrumentalnie. Ale szczerze, to się jej nie dziwię, skoro ty temu tak łatwo ulegasz.

Mężczyzna domagający się seksu, proszący o niego, naprawdę jest w oczach kobiety pożałowania godny. Mężczyzna, który nigdy nie żebra o seks wzbudza szacunek. Dopominając się seksu, sam skazujesz się na jego brak, bo tracisz szacunek w oczach żony. Taki mężczyzna nie wzbudza pożądania.

Wiem, brzmi to okrutnie. Ale to nie jest żaden obiegowy punkt widzenia, tylko moje odczucia. Ciekawa jestem, czy inne koiety się z tym zgodzą.

[ Dodano: 2014-04-25, 21:49 ]
joozef napisał/a:

[ Dodano: 2014-04-25, 21:47 ]
tiliana napisał/a:


Tym bardziej mnie cholera bierze, że sama to przeżyłam nie raz i nie dwa i naprawdę - żadnej kobiecie nie życzę takiego uczucia poniżenia, jak wtedy, kiedy mój mąż się dopominał o "spełnienie jego potrzeb".


Naprawdę uważasz, że powinno dojść wogole do takiej sytuacji, że facet dopomina się o "spełnienie jego potrzeb"? Bo mi się wydaje, że to uderza również w damską stronę. Bo z jakiegoś powodu potrzeby nie są zaspokojone i nie pozostaje nic innego jak prosić. A uwierz - nie jest to wcale takie łatwe. Potem bardzo łatwo dojść do sytuacji, jaką opisywałem wcześniej - uczynki za seks. Nie mówie, że to coś, z czego można być dumnym, ale sądzę że bez powodu do takiego stanu nie da się dojść i nie widzę powodu wyłącznie po męskiej stronie


Na to odpowiem ci na priv jednak, bo nie chcę wchodzić publicznie tak mocno w szczegóły naszego pożycia.

Anonymous - 2014-04-25, 20:50

tiliana napisał/a:


To są dwie różne sprawy. Kiedy chciał się kochać, to się kochalismy, bo ja też chciałam się kochać. Ale kiedy dawał mi do zrozumienia, że on ma POTRZEBY i że ja mam je zaspokajać, to było to bardzo poniżające. Możesz tego nie rozumieć. Ale tak jest. Nie jest przyjemnie być zastępstwem za rękę, być tylko środkiem do zaspokojenia potrzeb. To nie ma z miłością i z kochaniem się nic wspólnego.


Zapytam przewrotnie.
A gdyby facet był miły i powiedział "chce się z Tobą kochać" ( zdarza się przecież że ON chce codziennie a ONA raz na tydzień) to co Tiliana na to ?
Czy do seksu z osobą , którą się kocha i ktorej sie nie brzydzi trzeba aż takiej wielkiej ochoty?

Anonymous - 2014-04-25, 20:51

tiliana napisał/a:


To są dwie różne sprawy. Kiedy chciał się kochać, to się kochalismy, bo ja też chciałam się kochać. Ale kiedy dawał mi do zrozumienia, że on ma POTRZEBY i że ja mam je zaspokajać, to było to bardzo poniżające. Możesz tego nie rozumieć. Ale tak jest. Nie jest przyjemnie być zastępstwem za rękę, być tylko środkiem do zaspokojenia potrzeb. To nie ma z miłością i z kochaniem się nic wspólnego.


A możesz przybliżyć proszę, jak umiesz rozgraniczyć, kiedy CHCIAŁ SIĘ KOCHAĆ a kiedy DAWAŁ DO ZROZUMIENIA ZE MA POTRZEBY? Bo wydaje mi się że można nieopatrznie czasem pomylić jedno z drugim - i kłótnia gotowa - znam po sobie takie akcje.
A to "bycie zastępstwem za rękę" - to strasznie oklepany i popularny argument, powtarzany bardzo często. Nie wiem, czy do końca trafny w wielu sytuacjach



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group