To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Świadectwa - Byłam zagubiona

Anonymous - 2014-01-28, 23:14

Ja stanęłam, powiedziałam, przepraszam (choć nigdy nie zdradziłam, nie zdradzałam...), chcę naprawiać, zabiegam i zrobiłabym wszystko - powiedzcie tylko co i jak fajni mężczyźni - jak skruszyć zatwardziałość serca męża?, aby poczuł się wielki i spełniony - bo mam wrażenie, że właśnie tego mu brakuje... podkreślam wrażenie, bo powodów porzucenia rodziny - nie znam... oprócz tego, że musi odejść ... że przeprasza, i że nie ma mi czego wybaczać, to on jest winien, może kiedyś będzie mógł mi to wytłumaczyć, teraz musi odejść, bo zwariuje ... i odszedł w bardzo dziwny sposób ... i nie ma go 5 miesięcy... i obiecywał, że nic się nie zmieni, że będzie nas utrzymywał, że to nasze pieniądze ... a po dwóch miesiącach wszystko zaczęło stawać na głowie - on jest superman, wszystkiemu jestem ja winna, nawet jego wyprowadzce, bo to ponoć nie było jego "widzimisie", blokuje karty kredytowe, obcina kasę, wypomina kawy, których nie pijam od lat, i rozporządzanie mieszkaniem, w którym mieszkam z dziećmi, za które on płaci (wyimaginowani OBCY w domu, wyimaginowane moje kradzieże pieniędzy z konta, i dziwna matematyka w jego przelewach, i nagle jeden wielki kryzys finansowy, likwidowanie funduszy emerytalnych i inne dziwne ruchy). W kontaktach z dziećmi - ciągle praca i awarie, albo fochy, że chcieliby inaczej spędzać czas z tatą niż jego propozycje, bo dzieci duuuuże, więc mają swoje zdanie, albo jego stan psycho-fizyczny, który nie pozwala na spotykanie się z dziećmi w umówionym wcześniej dniu. Czy jest mi w stanie ktoś z Was to wyjaśnić? chociaż naprowadzić na odpowiednie działania... co mam robić, jak się wobec niego zachowywać?
Anonymous - 2014-01-28, 23:38

nutka napisał/a:
Ja stanęłam, powiedziałam, przepraszam (choć nigdy nie zdradziłam, nie zdradzałam...), chcę naprawiać, zabiegam i zrobiłabym wszystko

Pisałem wszak ze nie jest reguła ;-)
Nutko a za co przepraszałaś ??
za to że to nie ty wypisałaś się z małżeństwa???

pytasz o męża ???

no cóż zapewne to taka męska wersja autorki świadectwa....
zagubiony miś w wielkim świecie....pragnący gwiazdki z nieba....szukający wielkiej przygody. .i tak ogólnie....

W naszym świecie jest gatunek zwany "Piotruś Pan"....jest też odpowiednik żeński "Wendy"................

i Jak to bywa w opowieści Wendy w końcu nudzi się beztroski świat.........
i co???
wraca do domu :mrgreen:

Anonymous - 2014-01-28, 23:44

Za to, że widocznie nie spełniłam jego oczekiwań, których nigdy nie umiał sformułować, skoro to on z tego małżeństwa chce się wypisać bez mojej zgody...
A wróci?

Anonymous - 2014-01-29, 11:17

Nutka,

jak rozumiem "robić swoje i działać"? Po prostu, nie patrzeć na reakcję, ale kochać. Nawet, gdy w zamian otrzymujemy tylko zło. Kochać, kochać i jeszcze raz kochać. Na każdym kroku pokazywać tę Miłość. Udowadniać Ją każdym gestem i słowem. Mężczyźni mają to do siebie, że prędko rezygnują. Kobieta budzi respekt, boją się odrzucenia. A tu potrzeba po prostu tylko czasu, by przekonać się.

Tak to było ze mną.

On mówił, jak kocha. Ja o tym, jak nie kocham.
On mówił, jak pragnie. Ja o tym, że nic nie czuję.
On o tym, że jestem sensem życia? Ja prosiłam, by mnie nie dręczył.
On z każdej strony wręcz mnie "nachodził". Ja wręcz błagałam, by mnie nie osaczał.

Wytrwał, dzięki Bogu. I to chyba było w tym największym sukcesem.
A jednocześnie pomocą dla sumienia.

Ty przede wszystkim pamiętaj o swojej godności i szacunku do samej siebie. Nigdy nie przepraszaj, jeśli nie zrobiłaś niczego złego. Widzę, jak bardzo jesteś osłabiona. Czy nie jest tak, że masz potworne problemy z akceptacją samej siebie? Problem z poczuciem wartości bardzo mocno wpływa na relacje damsko - męskie. To ukryty wróg, bo nie przewidzimy ogniska problemu tak łatwo. Może ocenić to ktoś tylko z boku.

..

Louis,

przemiana? Czy ja wiem? Chciał się zabić. Ksiądz uratował w ostatnim momencie. Wydaje mi się, że była to kwestia generalnej spowiedzi. Chciał się zabić i przed wszystkim poszedł do pierwszego lepszego duchownego. Spowiedź ponoć trwała 2 godziny. Przemiana na pewno była związana z uwolnieniem od wpływu złego ducha. Bo i twarz miał inną. I spojrzenie, i wzrok. A tego nie znosiłam najbardziej. To, jak patrzy. Jego złe nastroje prowadziły do tego, że chciałam się uwolnić i uciec na drugi koniec świata. Gdy wrócił, miał pozytywne nastawienie. I chcąc, nie chcąc, tym samym nie zaraził.

..

Grzegorz,

dla Ciebie odpowiedź zawiera się w tym, co napisałam do Louis. Przeszedł przemianę.

..

Miodzio63,

ja już po Twoim tonie widzę, że nie przekonałbyś mnie, gdybyś walczył. Bo użalasz się nad sobą. W dodatku oceniasz, osądzasz, szukasz usprawiedliwienia. Sam Twój ton już bardzo mnie zniechęca do Ciebie. A jak ma na to reagować ŻONA, jeśli ja nią nie jestem? Jeśli nie działało nic, w Twoim przypadku, może zapomniałeś o tym, co najważniejsze? Zapomniałeś to po prostu oddać Bogu? Może zapomniałeś o tym, żeby znaleźć DROGĘ DO ŻONY musisz wpierw ODNALEŹĆ SIĘ NA DRODZE Z BOGIEM? Musiało coś w Tobie być, czego nie chciałeś nazwać w PRAWDZIE, a co nie przynosiło rezultatu. U MOJEGO MĘŻA BYŁO TO "OLEWANIE TEGO, CO MÓWIĘ DO NIEGO". Nigdy się do tego nie przyznał. Wiecznie się tłumaczył i usprawiedliwiał. Gdy zaprzestał i nabrał pokory, wszystko się zmieniło.

Polecasz mi książkę .. "niewierna" .. sam tytuł, o zgrozo. Aż mi krew się gotuje w żyłach. Równie często siedziałeś w lekturze Pisma Świętego? Zanim u Nas wszystko się zmieniło, już tak do końca, przez miesiąc chyba otrzymywałam sms z .. cytatami z Pisma Świętego. Zamiast wyznań Miłości. Aż jednym trafił. Złamał tym siebie i mnie. Jaki to był cytat?

"Nie podejrzewaj swej żony, byś nie nauczył jej złego postępowania przeciw sobie.."

z księgi Syracha, 9,1.

..

Silverado,

ty masz otworzyć oczy, czy Bóg? Nie dziwię się, że sceptycznie podchodzi ktoś do rekolekcji. Wolę tu już o swoich antyklerykalnych uczuciach nie wspominać. To, co napisałam wyżej o rozważaniach Jezuitów, już nie pamiętam, gdzie to znalazłam. Były to jakieś pliki mp3 przy okazji nauki medytacji.

..

Uff, napisałam w końcu.

Anonymous - 2014-01-29, 11:42

julcia80 napisał/a:
Bo użalasz się nad sobą


Sens w tym Julcia że już nie użalam się nad sobą-
a wiesz czemu?? bo zrozumiałem że musze żyć w takiej sytuacji w jakiej jestem.
Dodatkowo moja świadomość tego w czym ..jak i gdzie nawaliłem została przerobiona.
Nie zwolniłem się z niczego, nie usprawiedliwiłem niczego-ba zostało wzięte na klatę nawet więcej niż trzeba.

Nie zajmuję się już tematem bo nie ma sensu wzbudzanie wciąż czegos co niemożliwe.
Pozostawiłem temat ..czy Bóg zechce się nim zająć??
nie wnikam.
Pozostała mi jedna świadomość to:
że jestem mężem,to że mam żone ,to że ją szanuje nawet gdy nie rozumie mnie,to że kocham ją na swój sposób-mimo że pokaząć więcej jest niemożliwym.
A skoro szczerość to i ja napiszę....powaliłą mnie w twoim
świadectwie ta łatwośc i płynność usprawiedliwienia swoich czynów tym że mąz nie kochał właściwie...

Wiesz Julcia gdy poczytasz włąśnie takie lektury jakie ja poleciłem to dowiesz się z nich jak możan w życiu(w przyszłości) zamienić swój brak pozcucia kobiecości na konstruktywne zmiany a nie wchodzenie w relacje.
Ty natomiast serwujesz mi książkę mówiąca o tym co ma zrobić facet ze sobą ....
bo zona poczyniłą takie kroki a nie inne.

Małżeństwo Julcia to bardzo mocna praca nad nim obu stron....a błędy są wynikiem także dwóch stron.......

Zatem przerób do końca wnioski...a może w przyszłości nie będą denerwować cie moje posty

pozdrawiam

Anonymous - 2014-01-29, 12:10

To nie jest kwestia tego, że mnie denerwujesz, czy irytujesz, itp.

Po prostu jesteś żywym potwierdzeniem przysłowia:

winny się tłumaczy.

Mniej słów, więcej czynów, a sam się przekonasz, że wszystko jest możliwe.

Zacznij od podstaw.

Spytam na początek, np.

ile razy pomagałeś w domu sprzątać?

Nie mam na myśli zwykłego odkurzania, ścierania kurzy, czy coś w tym stylu.

Mam na myśli porządne sprzątanie.

I uwierz mi, pracą się tu nie zastawisz, więc lepiej tego nie próbuj.... ;-)

Anonymous - 2014-01-29, 12:18

julcia80 napisał/a:

Louis,
przemiana? Czy ja wiem? Chciał się zabić. Ksiądz uratował w ostatnim momencie. Wydaje mi się, że była to kwestia generalnej spowiedzi. Chciał się zabić i przed wszystkim poszedł do pierwszego lepszego duchownego. Spowiedź ponoć trwała 2 godziny. Przemiana na pewno była związana z uwolnieniem od wpływu złego ducha. Bo i twarz miał inną. I spojrzenie, i wzrok. A tego nie znosiłam najbardziej. To, jak patrzy. Jego złe nastroje prowadziły do tego, że chciałam się uwolnić i uciec na drugi koniec świata. Gdy wrócił, miał pozytywne nastawienie. I chcąc, nie chcąc, tym samym nie zaraził.


Chciał się zabić bo zona romansowała, co ma do tego zły duch?
Sorry, ale w końcu to nie wiem kto bardziej się zmienił
Ty Julcia z romansującej żony na dobrą żonę,. czy Twój mąż?
Chyba, że uważasz że romansowanie było spowodowane złymi duchami które męża opętały.

Anonymous - 2014-01-29, 12:20

Daruj sobie złośliwości.
Anonymous - 2014-01-29, 16:26

Witam

Z początku chciałem napisać, że to poruszające świadectwo, ale to co wypisuje autorka w kolejnych postach zmusza do podejścia z rezerwą do tych zwierzeń. Wprawdzie autorka pisze, że teraz małżeństwo jest udane, ale chciałbym wiedzieć czy mąż jest tego samego zdania.

Z całym szacunkiem julcia80 to Ty w swoich postach oceniasz i osądzasz. Uważasz się za recenzenta czy ktoś się odpowiednio stara o małżeństwo czy nie. Dajesz proste rady, żeby zacząć od siebie, a w świadectwie piszesz, że jeśli mąż by już przestał się starać to znaczy, że udawał. Pusty śmiech.

Akurat (jak mi się zdaje) jestem w podobnej sytuacji co miodzio63 (pukam w szybkę od 5 lat), z tym, że u mnie jest 3 na 1 bo są jeszcze teściowie, z którymi łączy moją żonę chora więź. W największym skrócie objawia się to wyładowywaniem przez moją żonę wszelkich, powtarzam WSZELKICH nerwów, w kontaktach z rodzicami na mężu i dzieciach, gdyż "do rodziców trzeba mieć szacunek."

Nie mam teraz siły na opisywanie tej sytuacji. Mogę tylko napisać, że wszelkie próby zrobienia czegokolwiek w naszym małżeństwie były z mojej strony, a pani z kościelnej poradni rodzinnej po 3 godzinach słuchania nas razem powiedziała: każdy inny facet DAWNO by już panią zostawił.

Anonymous - 2014-01-29, 16:34

julcia80 napisał/a:
Po prostu jesteś żywym potwierdzeniem przysłowia:

winny się tłumaczy.

Mniej słów, więcej czynów, a sam się przekonasz, że wszystko jest możliwe.

Zacznij od podstaw.

Spytam na początek, np.

ile razy pomagałeś w domu sprzątać?

Nie mam na myśli zwykłego odkurzania, ścierania kurzy, czy coś w tym stylu.

Mam na myśli porządne sprzątanie.

I uwierz mi, pracą się tu nie zastawisz, więc lepiej tego nie próbuj....

No nie trafiasz miła Pani...pudło..pudło...pudło

Nie zastawiam sie pracą....moja zasada życia jest od...do....a reszta to rzecz świeta...
należę chyba do tej dziwnej grupy facetów jacy jak najszybciej po pracu do domu....

no cóz większe kłopoty zawsze z tym miała zona-ale teraz juz rozumiem kocha parcę
w pzreszłości to mnie denerwowało.

Co do sprzatania ??? sprzątam,gotuje ,zmywam,wykonuje prace w domu-nie ma i nigdy nie było z tym problemu....
ba nawet z czasem nie odstraszyło mnie oko zony perfekcjonistki...ze tu zle..tam niedokładnie ..itp itd....

Nalęże także do grupy facetów jacy nie omijali domu -lecąc na piwo,kieliszeczek czy meczyki i inne takie....

miałem swój czas znikania z domu (kiedys na forum pisałem) i on zosatł stanowczo krytykowany.

Żona moja zawsze była jak to oczko w głowie-jedyna,najpiękniejsza,najładniejsza-wspaniała.

Były tez i sprawy jakie zonę denerwowały ,w jakich nawalałem
ale czy ktoś jest IDEALANY???

wiesz Julcia jest takie powiedzenie i kota mozna zagłaskać na śmierć....
i chyba ja zagłaskałem.....

tak ze oszczędz sobie poszukiwania i wsadzania mnie w ramki...

bo nie trafiasz

i napisze kolejny raz:
zbyt łatwo usparwiedliwiasz sobie WAGARY z lekcji zwanej małżeństwo.
Przerobiłas to dokładnie??? co było powodem tej niedorosłosci???


pozdrawiam

Anonymous - 2014-01-29, 16:44

angel napisał/a:


Nie mam teraz siły na opisywanie tej sytuacji. Mogę tylko napisać, że wszelkie próby zrobienia czegokolwiek w naszym małżeństwie były z mojej strony, a pani z kościelnej poradni rodzinnej po 3 godzinach słuchania nas razem powiedziała: każdy inny facet DAWNO by już panią zostawił.


ja pukam od dwóch. Myję okna, sprzątam, zakupy, opieka nad dzięcmi w 80% itp. Mnie Pani z poradni i Pani psycholog powiedziała to samo. Nie jeden facet już dawno spakowałby walizki i powiedziałby good bye.

Chyba, nie zawsze to działa.

Anonymous - 2014-01-29, 17:09

" Spytam na początek, np.
ile razy pomagałeś w domu sprzątać?
Nie mam na myśli zwykłego odkurzania, ścierania kurzy, czy coś w tym stylu.
Mam na myśli porządne sprzątanie."

Jak słyszę takie rady to się irytuje.
sprzątaj, pomagaj w domu, wynoś śmieci, zarabiaj dobrze, podawaj kawę do łóżka rano ...
to może Twoja księżniczka zamiast siedzieć z kolega na czacie łaskawie Cię wieczorem wpuści do łózka i da się dotknąć.

Anonymous - 2014-01-29, 20:15

grzegorz_ napisał/a:
" Spytam na początek, np.
ile razy pomagałeś w domu sprzątać?
Nie mam na myśli zwykłego odkurzania, ścierania kurzy, czy coś w tym stylu.
Mam na myśli porządne sprzątanie."

Jak słyszę takie rady to się irytuje.
sprzątaj, pomagaj w domu, wynoś śmieci, zarabiaj dobrze, podawaj kawę do łóżka rano ...
to może Twoja księżniczka zamiast siedzieć z kolega na czacie łaskawie Cię wieczorem wpuści do łózka i da się dotknąć.


no właśnie.....

Julcia80, zauważ, że nie tym się buduje relacje z drugim człowiekiem. Można odwrócić i zadać tysiąc pytań w stronę kobiety, zony. Ile razy zapytałaś, jak się czuję, ile razy przytuliłaś, zaproponowałaś wspólny spacer, ile razy zadzwoniłaś jak "byłem" 4000km od domu? Zapytałas jak droga? Gdzie spałem? Czy lot był znośny? A co Ty w ogóle w pracy robisz? Jak Ci sie w pracy układa? Itppppp

Oczywiście to pytania nie bezposrednio do Ciebie..... ale tak możemy sie licytować, lecz przecież nie o to chodzi.

Anonymous - 2014-01-29, 20:41

a niektóre to nie tylko na dotknięcie by liczyły, a jego ... głowa boli, zmęczony po pracy... choć obiad dostał pod nos i jedyne co w domu zrobił w tym dniu to rano się wykąpał :-) - i jak to wygląda?
A co do niej:
A może też coś zależy od języka miłości jakim chce, aby ją obdarzać? Może wcale nie potrzebuje, aby sprzątał, pomagał... tylko przytulił, albo w czasie pracy przysłał sms-a że o niej pamięta albo wysłuchał tego co ma do powiedzenia, a nie tylko zadzwonił kiedy kartofle wstawić :)))
(nie żeby jej pomógł rozwiązać te wygadywane problemy, ale żeby mogła się wygadać i myśleć, że jest zrozumiana, że koleżanka zdzira, że szef do kitu, że nikt jej nie rozumie, a kierowca w autobusie gbur - bo chyba to załatwia właśnie skype - nawet jeśli ona sobie nie zdaje sprawy, że jej rozmówca właśnie wtedy dłubie w nosie i ma ją w głębokim poważaniu - to jednak tu ona się czuje, że ją słucha ... i że niby zrozumiana, bo jakieś yhy wskoczy, acha... ja też tak rozumiem... i wystarczy... - a jeszcze jakieś współczujące - a jak Ty to wytrzymujesz, dzielna jesteś, ja to bym nigdy takiej kobiecie jak ty...) i .... ona w siódmym niebie ...

A może warto tak wszystkim: http://www.5lovelanguages...#discovery-whom



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group