To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Świadectwa - Odnalazłem Żonę

Anonymous - 2014-02-17, 13:47

Wilkoo napisał/a:
W przypadku osób, które jednak powierzyły swoje życie Bogu - uwierz mi: każdy.


Nauczyłem się unikać słów: zawsze, nigdy, każdy itp.....dlatego pozwól, że jednak Ci nie uwierzę ;-)

Anonymous - 2014-03-10, 09:25

A zmiany u Nas trwają nadal i postępują tak do przodu, że aż nie wierzę, ...
że po 17 latach wspólnego życia .. może być aż tak "idealnie".
Jest za co dziękować Panu Bogu.
Poczekam jeszcze jakiś czas i napiszę więcej.
Nie chciałbym oceniać emocjonalnie obecnej sytuacji.. ;-)

Anonymous - 2014-03-10, 10:13

I słusznie :-)
Anonymous - 2014-03-10, 10:36

Ale kusi.. :mrgreen:
Anonymous - 2014-03-10, 10:41

zaproś Małżonkę na forum,niech ona napisze........wtedy o żadnych Twoich emocjach na wyrost mowy nie będzie,a świadectwo otrzymamy,tu wszyscy są głodni takich świadectw,dopuść Żonę do głosu..................serdecznie zapraszamy.:-)
Anonymous - 2014-03-10, 10:47

Nie będę Jej zmuszał, jak nie chce.
Poza tym uważa, że tu jest nawiedzone towarzystwo.
Więc .. rozumiem Jej decyzję.

Anonymous - 2014-03-10, 17:48
Temat postu: Re: Odnalazłem Żonę
Wilkoo napisał/a:


O Żonę walczyłem, po moim powrocie, od marca do sierpnia 2013 r.

A co powiesz na okres od lutego do marca tyle że następnego roku i to w nieformalnej separacji?
zenia1780 napisał/a:
Nie wiem asienqo na pewno , ale myślę, ze Lil myślał o liście Zerty

http://www.kryzys.org/arc...r=asc&start=126

Link nie dziala... Ponawiam prośbę

Anonymous - 2014-03-10, 20:14

MarWu napisał/a:
Link nie dziala... Ponawiam prośbę


Sprawdź tutaj

http://www.kryzys.org/vie...r=asc&start=112

Anonymous - 2014-04-04, 17:50

Nie rozumiem pytania.


Ps. A zmiany - postępują coraz mocniej.

To już nie jest to samo, co było kiedyś.

Nawet nie to samo, co było jeszcze miesiąc temu.

Anonymous - 2014-04-07, 09:59

Witam wszystkich jestem nowa i bardzo poruszyło mnie świadectwo Wilkoo. Jestem po rozwodzie i to ja jestem tą porzuconą przez męża. Mimo że walczyłam jak tylko mogłam i jak umiałam sąd i tak orzekł rozwód. Mąż bardzo konsekwentnie dążył do celu stwarzając w domu taką sytuację abym i ja nie chciała z nim być (po rozwodzie się do tego przyznał). Nasz syn cierpi bo widzi co się dzieje a ja cierpię razem z nim. Ciągle mieszkamy razem az dojdzie do sprzedaży domu. Tli się we mnie jednak nadzieja że jeszcze nasze małżeństwo się odrodzi ale to już chyba ostatni promyk nadziei. Nie wiem nawet jak mam walczyć o nas. Chociaż jak wchodzę na stronę i czytam świadectwa, katechezy itd to podnosi mnie to na duchu i wtedy myślę że wszystko jest możliwe
Anonymous - 2014-04-07, 14:52

Owszem, wszystko jest możliwe.

Gdybyś wiedziała, co działo się w moim małżeństwie..
co działo się ze mną.. z Żoną.. z Nami.

To, że w ogóle razem jesteśmy - to cud.

A ja nadal boję się uwierzyć, że to wszystko nie jest snem.
Choć od (dokładnie) 23.12.2014r. jest ... "IDEALNIE".

Anonymous - 2014-04-07, 19:31

Mój mąż odszedł bo jak stwierdził "mamy wiek XXI i ja nie mam obowiązku utrzymywania rodziny" a ja nigdy jego rodziną nie będę. Poza tym miał dość spłacania kredytów i tego że jego żona za mało dokłada się do budżetu domowego.

Zaczął głośno mówić że tylko pieniądze przynoszą szczęście i udowadniać że ma racje. A ja starałam się jak tylko mogłam żeby mu pomóc finansowo a i tak wszystko się posypało. Wydawało mi się że jeżeli będę więcej zarabiać co było równoznaczne z pracą od świtu do nocy i moją nieobecnością w domu to mój mąż będzie mnie szanował. Nic bardziej mylnego.

Zaczął jeszcze bardziej poniżać, pomiatać, stosować przemoc psychiczną. Modliłam się nieustanie z nadzieją że nasze małżeństwo zdoła się uratować. Nie otrzymałam prawie nic o co się modliłam.
Teraz kiedy jest już po sprawie mój adwokat i znajomi namawiają mnie na sądowy podział majątku bo to ja do małżeństwa wniosłam mieszkanie a on nie miał nic i "niech idzie w skarpetkach", "on nie miał skrupułów więc i ty nie powinnaś ich mieć". Tylko czy taką postawą nie zabiję wszystkiego do reszty i czy wystarczy mi sił.

Anonymous - 2014-04-08, 10:39

Becia, to są sprawy, które można poruszyć prywatnie.

Mogę pomóc, jeśli zechcesz...

Przede wszystkim - musisz wziąć się za samą siebie.

Jak już komuś tu pisałem, drogą prywatną,
relacja "Uległa - Buntownik" - zawsze kończy się ..
katastrofą..

Anonymous - 2014-04-08, 22:16

Wilkoo napisał/a:
Becia, to są sprawy, które można poruszyć prywatnie.

Mogę pomóc, jeśli zechcesz...


Chcę bardzo!!



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group