To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Intencje modlitewne - Wojna źle, pokój niedobrze

Andrzej - 2013-12-12, 12:19
Temat postu: Wojna źle, pokój niedobrze
Dawno temu znajomy przesłał mi artykuł ks. Krzysztofa Słowika zamieszczony w jakimś czasopismie. Jego treść jest aktualna, i myślę, że wszystkim przeżywającym trudności życia małżeńskiego (i nie tylko) może się przydać w wyjasnieniu wielkiego znaczenia modlitwy - szczególnie wtedy, gdy tych tak mocno wymadlanych efektów (w odniesieniu do innych osób) nie widać.

Wojna źle, pokój niedobrze

Ludzie patrzą na swoje życie z innej strony, Pan Bóg z innej. On wie co nas czeka i dlatego czasami nie chce wysłuchać ludzkiej modlitwy, choć wydaje się, że nie prosimy przecież o nic złego.

Jest takie opowiadanie apokryficzne, jak to Pan Jezus chodził po ziemi z apostołami i pewnego dnia przywędrował do wioski, gdzie został bardzo gościnnie przyjęty przez jednego gospodarza. Człowiek ten, podejmując Go, opowiadał, że tego lata zboże pięknie obrodziło i bardzo się z tego cieszył. Mówił: „Zboża jest dużo; jak je sprzedamy, będziemy mogli posłać syna na naukę do miasta i będzie w życiu kimś”. Na drugi dzień, kiedy Pan Jezus i apostołowie opuszczali gościnnego gospodarza, na niebie zaczęły się gromadzić chmury. Nie odeszli daleko, kiedy z nieba runął potężny grad i dokładnie wymłócił całe zboże. Wtedy św. Piotr zwrócił się do Jezusa z wyrzutem: „Panie, przecież ci ludzie tak nas pięknie ugościli, tak się cieszyli z tych zbiorów, a teraz są biedakami. To tak się im odwdzięczyłeś?”. „Żebyś wiedział Piotrze, że właśnie tak się im odwdzięczyłem. Ty patrzysz na świat jak człowiek – nie znasz przyszłości, a Ja wiem, że ten chłopak poszedłby do miasta, stoczyłby się na dno. Nie zostałby „kimś” – zostałby zwykłym łobuzem i oszustem. A tak zostanie w domu i będzie jak jego rodzice – dobrym, spokojnym człowiekiem”.

Czasami, modląc się, traktujemy Pana Boga jak dobrego znajomego, który wszystko za nas załatwi. Słyszałem kiedyś o opowiadanie o pewnym księdzu, który był człowiekiem wielkiej wiary i modlitwy. Pewnego dnia potężne fale powodzi zalały jego parafię. Ksiądz schronił się na wieżę i prosił Boga o pomoc. I rzeczywiście, Bóg obiecał mu pomoc. Ksiądz więc spokojnie siedział na wieży, gdy tymczasem ludzie ratowali się ile sił. Pod wieżę podpłynęła jedna z łódek i jakiś parafianin zawołał: „Księże, wskakujcie, bo woda zaraz przewróci wieżę”. Ale ksiądz patrząc na chyboczącą się łódkę i niebezpieczne fale wystraszył się. Więc zawołał: „Płyń po innych – Bóg obiecał, że mnie uratuje”. Niestety, niedługo później fale zwaliły wieżę i ksiądz utonął. Kiedy stanął przed Panem Bogiem powiedział z pretensją: „Panie Boże, przecież obiecałeś mnie uratować. Czemu nic nie zrobiłeś?”. „Jak to nic – odpowiedział Pan Bóg – przecież przysłałem ci łódkę!”.

Nie ma co oglądać się na Pana Boga kiedy samemu można sobie poradzić. Trzeba się po prostu wziąć do roboty, a Pana Boga prosić o pomoc, a nie liczyć, że On za nas będzie działał. Człowiek powinien się modlić z zakasanymi rękawami, a nie traktować Pana Boga jak lokaja – załatw mi to, załatw mi tamto, tu napaskudziłem – posprzątaj to za mnie.
Zdarzyła mi się też kiedyś sytuacja, gdy pewna kobieta skarżyła się w konfesjonale, że ma męża alkoholika. „Proszę księdza, od kilku lat chodzę na pielgrzymki, modlę się, poszczę – wszystko w intencji mojego męża. I nic. Pan Bóg mnie nie wysłuchuje”. Była to jedna z tych trudnych spowiedzi – trudnych, bo w krótkim czasie trzeba wyłożyć zawiłe problemy teologii.

Dlaczego Pan Bóg nie zadziałał w tej sytuacji? Z powodu wolności – Bóg szanuje ludzką wolność nawet wtedy, gdy człowiek wykorzystuje ją źle. Jej mąż alkoholik źle wykorzystywał swoją wolność, ale i tak Bóg go szanował. Można by to lepiej zrozumieć na takim przykładzie: Oto ojciec stawia swoje dziecko na skrzyżowaniu i mówi mu: „Jesteś wolny – możesz iść drogą, którą wybierzesz”. Więc dziecko wybrało jedną drogę i poszło. Ale oto
za chwilę ojciec dogonił je i dał klapsa
„Za co?” - pyta dzieciak. „Bo źle wybrałeś!”. To ma być wolność?
Więc tłumaczyłem tej kobiecie, że niestety, ale jej mąż jest człowiekiem wolnym i Pan Bóg nie będzie go zmuszał do niczego. Ale niech dalej chodzi na pielgrzymki, niech się modli i pości; ta modlitwa i wyrzeczenia nigdy nie przepadną – gromadzone są u Pana Boga jak w banku. Może pewnego dnia jej mąż otworzy się i wtedy ten kapitał zaowocuje.

Św. Monika modliła się o nawrócenie swojego syna przez 20 lat. I Pan Bóg czekał aż 20 lat, nim jej syn otworzył się na Jego działanie. Ale kiedy się otworzył, okazało się, że na koncie u Pana Boga jest kapitał tak wielki, że Augustyn został biskupem, Ojcem Kościoła, w końcu świętym.

Ale Bóg musiał czekać, bo Augustyn był człowiekiem wolnym.

Nie mówiąc już o tym, że czasami stawiamy Boga w niezręcznej sytuacji, takiej jak pod Grunwaldem: Krzyżacy prosili Go o pomoc i Polacy. To czasami wygląda tak, jak z tym proboszczem na Podhalu, do którego przyszła kobieta i mówi: „Proboszczu, podobno w Sarajewie zamordowali arcyksięcia Ferdynanda. Ludzie mówią, że będzie z tego wojna. Módlcie się, żeby jej nie było – jesteśmy z chłopem 5 lat po ślubie, trójka dzieci – przecież jak go wezmą, to przyjdzie nam przymierać głodem”. Ledwo ta kobieta odeszła, przyszła druga i mówi: „Księże, ludzie mówią, że będzie wojna – pomódlcie się, żeby była, bo ja już nie mogę z tym swoim chłopem wytrzymać, a tak chociaż trochę od niego odpocznę”. Kiedy proboszcz klęknął do modlitwy, to nie wiedział co powiedzieć Panu Bogu: „Panie Boże: wojna źle, pokój niedobrze. Więc proszę Cię, żeby nie było ani pokoju, ani wojny – niech to będzie taka sarpacka”.

Wygląda więc na to, że modlitwa, podobnie jak medal, ma dwie strony:
Z jednej strony Pan Bóg nie zawsze chce spełnić nasze prośby, bo albo jesteśmy w stanie nieprzyjaźni z Nim, albo może się to okazać dla nas niekorzystne, albo musiałby łamać wolną wolę człowieka.

Z drugiej strony trzeba się modlić, pościć, chodzić na pielgrzymki i ofiarować to w jakiejś intencji, bo jest to kapitał, który się nigdy nie zmarnuje i Pan Bóg może zrobić z niego użytek w chwili najmniej przez nas spodziewanej.

Ks. Krzysztof Słowik

Anonymous - 2013-12-12, 12:35
Temat postu: Re: Wojna źle, pokój niedobrze
Andrzej napisał/a:

Z jednej strony Pan Bóg nie zawsze chce spełnić nasze prośby, bo albo jesteśmy w stanie nieprzyjaźni z Nim, albo może się to okazać dla nas niekorzystne, albo musiałby łamać wolną wolę człowieka.


Są niestety sytuacje, gdy żadna z tych przesłanek nie ma miejsca i wtedy trudno zrozumieć
na czym ta Boża Opatrzność polega.
Np...umiera dziecko w dobrej, kochającej, pobożnej rodzinie.
Jest w tym sens? Jakiś Boży zamiar?

Anonymous - 2013-12-12, 13:03

grzegorz_ napisał/a:
Jest w tym sens? Jakiś Boży zamiar?


tak jest ....., nie rozumiem , ale wierze i ufam ,że to po coś

Anonymous - 2013-12-13, 18:18

pusiaaa1983 wydzielilam Ci wątek tutaj

http://www.kryzys.org/vie...p=314267#314267

Anonymous - 2014-02-27, 15:04

Dobry artykuł, wiele wyjaśnia. Dzięki.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group