To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - pytanie do współmałżonków którzy JUŻ 'nie kochają'

Anonymous - 2013-12-09, 05:52

Nie, nie jest tak w życiu. To klasyczna postawa obronna człowieka, który nie chce przyjąć konsekwencji własnych czynów i wyborów.
Dabo, a dałbyś radę tę wściekłość przekierować? Owszem, na żonę i jej postawę, ale jak efekt może tak: jak ty tak robisz, to ja udowodnię, że można inaczej!

Anonymous - 2013-12-09, 22:59

Małżeństwo nie jest na próbę, to autentyczna miłość, postawa człowieka, który chce się oddać drugiej osobie, którą kocha. Wygląda na to że to była miłość na pokaz, ta kobieta chciała pokazać, że ma męża, a to nie ma nic wspólnego z miłością. Pewnie chodziło tylko oto,aby wysłać do lekarza i pewnie myśli, że chciała przez to ratować małżeństwo, to jest jakaś hipokryzja. i gdzie tu jest Bóg ....
tempus

Anonymous - 2013-12-10, 15:57

Dabo dwa skrajne uczucia sa na przeciwwagach

miłość....................nienawiść

pierwsza buduje.................druga rujnuje.

Jesteś panem siebie zatem wybieraj!!!! :mrgreen: :mrgreen:

Tempus jaki jest sens zastanawiać się nad szklanka rozlanego mleka????

bierz szmatkę i wycieraj :mrgreen: :mrgreen:
Mało istotne co chciała osiągnąć zona...co obiecywała...co dokonała
Mogła inaczej....wybrała tak......

Zatem fakty masz jakie masz i nad nimi możesz się tylko zastanawiać co dalej z tym zrobić...

I najważniejsze bierz się do roboty nad własnym zdrowiem.....
bo deprecha potrafi stać się patologiczna

I jaka hipokryzja???

Bóg jest wszędzie tam gdzie go człek oczekuje i potrzebuje....
A skoro ty lgniesz do małżeństwa...a zona lgnie w kierunku przeciwnym....

Bóg nie wkroczy w tą rozbierzność interesów

Anonymous - 2013-12-10, 22:41

Mówiąc hipokryzja, to miałem na myśli, że jeśli żona chciała ratować małżeństwo przez wysłanie mnie do lekarza, a w konsekwencji bierze rozwód, to nie jest ratowanie małżeństwa,jakieś przeciwieństwo.
Dziękuję za rade biore się do roboty
z Panem Bogiem tempus

Anonymous - 2013-12-10, 22:50

Tempus,
O ile pamiętam pisałeś o depresji.
To źle , że zona "pogonila" Cie do lekarza?
Chciałbyś dalej tkwić w depresji?
Jak w tym hipokryzja?

Anonymous - 2013-12-10, 23:56

miodzio63 napisał/a:
Dabo dwa skrajne uczucia sa na przeciwwagach

miłość....................nienawiść

pierwsza buduje.................druga rujnuje.

Jesteś panem siebie zatem wybieraj!

A po środku obojętność i chyba za tym tęsknię.
Czyli nauczyć się olewać i żyć.
I miłosć i nienawiść to trochę za mocne na te czasy.
Przecież teraz niewypada ani kochać "bo jakis narwany" ,ani nienawidzieć "bo zamkną jako niebezpiecznego dla otoczenia"
Miłość jest teraz pożądanym towarem, nienawiść zakazanym. Czyli jak nas sasiedzi najadą , będą zabijac i gwałcić to ja mam ich kochać.???????
Cosik tu zadużo bezstresowego wychowania i zachowania. Przecież nawet noworodek przeżywa ogromny stres wyłażąc ze spokojnego brzucha mamy.
Myślę że i miłość i nienawisć zabijają , kiedy się pomiesza wartości.

[ Dodano: 2013-12-11, 00:10 ]
"Słowo do mojej ślubnej:Siwa jak chcesz sobie podnieść Ego czytając ze swoim durniem moje głupoty, to gratulacje wyśrubowanych rozkoszy emocjonalnych. Fajnie Ci że ja na jakimś forum a ty taka szczesliwa i uchachana. Przyjdzie czas i na ciebie i twojego ,który też ma żonę."

Anonymous - 2013-12-11, 13:27

Dabo napisał/a:
Słowo do mojej ślubnej:Siwa jak chcesz sobie podnieść Ego czytając ze swoim durniem moje głupoty, to gratulacje wyśrubowanych rozkoszy emocjonalnych. Fajnie Ci że ja na jakimś forum a ty taka szczesliwa i uchachana. Przyjdzie czas i na ciebie i twojego ,który też ma żonę

Dabo spoko chłopie ;-) ;-)
Jak mawiaja górale............
Pan Bucek nie rychliwy..jeno sprawiedliwy...........

[ Dodano: 2013-12-11, 21:08 ]
tempus napisał/a:
Mówiąc hipokryzja, to miałem na myśli, że jeśli żona chciała ratować małżeństwo przez wysłanie mnie do lekarza, a w konsekwencji bierze rozwód, to nie jest ratowanie małżeństwa,jakieś przeciwieństwo.

Tempus myślę że robisz ten sam błąd jaki ja kiedyś robiłem, czyli doszukujesz się intencji...Bądż pragniesz widzieć żonę takimi oczami jakimi chciał byś ja widzieć.
A prawda zazwyczaj jest inna....

Zajmij się sobą i uporaniem z depresją
i pojmij że nie każdy dla własnej wygody chce dźwigać jakiś ciężar na plecach

pozdrawiam

Anonymous - 2013-12-11, 22:42

Miodzi63 dziękuję za radę, zrozumiałem i zajmę się depresją. Myślę pozytywnie. z Panem Bogiem tempus
Anonymous - 2013-12-12, 09:42

tempus napisał/a:
zrozumiałem i zajmę się depresją. Myślę pozytywnie

Z autopsji wiem że w depresji trudno o pozytywne myślenie-choc sa i przebłyski.

p.s postaram sie odpowiedziec na priv
Tempus -czy próbowąłeś juz programu 12 kroków???
masz dostęp..do nich ..możliwość???

warsztaty te nazywają się jak myśl przewodnia zapisana na podreczniku...

WRESZCZIE ŻYĆ........

i nie jest to kit....
Ja miałem szczęście uczęszczać na warsztaty u Jacka R na Skaryszewskiej,i to było dobry wybór....
bo to jest akurat spec od problemów ludzkich...
- bardzo ważne jest to-kto takowe warsztaty prowadzi

pozdrawiam

Anonymous - 2013-12-12, 10:06

miodzio63 napisał/a:
bardzo ważne jest to-kto takowe warsztaty prowadzi

Mógłbyś to jakoś sprecyzować? Co konkretniej świadczy o "dobrym prowadzącym"?

Anonymous - 2013-12-12, 10:34
Temat postu: Re: pytanie do współmałżonków którzy JUŻ 'nie kochają'
depresyjna napisał/a:
Witajcie


Witaj
Po primo wystąp o zmianę/zmień nick bo wpisując "depresyjna" by się zalogować sama się przygnębiasz. To słowo ma bardzo negatywne zabarwienie.
Po drugie zapytaj męża co się dzieje. Z pozoru po tym co przytoczyłaś powinno być OK. Być może małżonek doświadczył "przyjacielskiej porady". Może ktoś przedstawił mu swój "kolorowy" związek który go zauroczył, albo mąż spotkał miłości ze swojej młodości?

Jak zwykle w takich przypadkach znamy obraz wyłącznie jednej strony. Przeanalizuj sytuację względem swojej osoby i odnajdź to co w Tobie uległo zmianie w okresie ostatniego roku (od 8 m-cy jest "be" ale zatajone symptomy u męża mogły występować już wcześniej)

Hipotez można by tu wypisać całe mnóstwo. Nic jednak nie będzie tak miarodajne jak wasza bezpośrednia rozmowa o tym w czym od tych kilku miesięcy tkwicie.

Anonymous - 2013-12-12, 11:19

Cytat:
Mógłbyś to jakoś sprecyzować? Co konkretniej świadczy o "dobrym prowadzącym"?

To bardzo proste:

Jacek R oprócz tego że prowadzi te warsztaty jest także terapeutą.
Zatem wypada pamiętac i wiedzieć że katolickie warsztaty 12 kroków są warsztatami
ogólnego rozwoju.
Co za tym idzie na warsztaty takie trafiaja ludzie z wieloma problemami(często bardzo róznymi)
Warsztaty te jakie powstały na kanwie warsztatów 12 kroków juz istniejących na świcie
dla stricto spersonalizowanych grup
patrz AA,problemów narkomani,seksocholików,hazardzistów czy nawet problemów zakupomani
Te warsztaty odbywały sie inna droga i w innej formie.
Prowadzącymi zazwyczaj byli na zmiany sponsorzy.
Kto to sponsor??

zazwyczaj to jak w przypadku AA-ludzie jacy od dłuższego czasu potrafili życ w trzeżwości i tym dzielili sie z innymi uczetnikami programu.

Zatem zamknięte grupy,jeden problem,te same zadania i te same możliwości.
12 kroków rozwoju kataolickiego mimo ze zwie sie podobnie-jest czyms innym.
Zatem wystarczy poczytać w necie kto te programy prowadzi.
Zazwyczaj terapeuci ,tudziez duchowni po teologi-na codzień zajmujący się problemami ludzkimi.
Ja rozumiem że z pierwotnego programu 12 kroków pozostaje zapisany krok 12 a z nim związane zoobowiązanie
nies program 12 kroków w świat
ale...
no włąsnie to ale-nie musi to oznaczać że skoro skończyłem program to ucze innych uczestników,tylko dlatego że cos mi sie wydaje.....
Dlatego napisałem o Jaceku R
....przykładowo miał nas 9 osób w grupie,ale wiedział co każdemu z tej dziewiątki dolega i jak mu pomóc....
ku temu chocby służyły dodatkowe godziny zwane w cztery oczy

gdzie prywatnie kazdy z nas spotykał się z Jackiem -po to by poradzic sobie ze swoim prywatnym problemem

W pierwszym kroku programu..jest zapis słów św.Marka

chciałem czynić dobro-a wychodziło mi zło(w wolnym tłumaczeniu)
ano własnie..czasami biorac się za tak powazną sprawe jaką jest program rozwojowy-lub jak kto woli warsztaty..warto zadać sobie pytanie...
czy to dobro jakie ja widze jest naprawde dobrem....
szcególnie gdy sie jest już na tyle samu świadomym -by to rozrózniać

i chyba tyle w tym temacie

Anonymous - 2013-12-12, 12:09

Dziękuję za wyjaśnienia. Miałam wiedzę co do istoty programu 12 kroków, jak również ich "katolickiej" odmiany (nie wiem czemu zakładałam Twój udział w tym drugim ;-) ).
Chodziło mi właśnie o wypisane konkrety co do Twojego prowadzącego, skoro napisałeś że dobrze trafiłeś.
Twoje informacje na pewno przydadzą się jeszcze niejednej osobie.

Anonymous - 2013-12-13, 22:20
Temat postu: 12 kroków
Nie jestem z Warszawy, także tylko internetowo mógłbym uczestniczyć w 12 krokach, ale nie uczestniczę bo nie mogłem sobie poradzić z komputerem, może pózniej znajdą się jakieś możliwości, przepraszam z Panem Bogiem
tempus



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group