To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Świadectwa - Dopiero początek a już tyle otrzymuję

Anonymous - 2013-11-26, 11:26
Temat postu: Dopiero początek a już tyle otrzymuję
Jestem na początku bardzo trudnej drogi. Wiem, że to dopiero preludium.
Zwróciłam się o pomoc do Boga niedawno.
W dodatku w schemacie "jak trwoga, to do Boga", bo jak było OK, to jakoś nie przyszło mi do głowy się do Niego zbliżać.

A jednak
A mimo to..
Poniżej wklejam cytat z mojego wątku
http://kryzys.org/viewtop...5c399075cef22e1

Nie wydawało mi się to świadectwem, ale moderator napisał mi co innego ;)
Zatem wklejam. Także dlatego, że wiem ile znaczy czasem jedno przeczytane słowo, zdanie, opowieść. U mnie też tak było - i jest dalej. To te maleńkie znaki, które dostajemy każdego dnia.. Może tu też kiedyś ktoś znajdzie jakiś znak.

"ostatnio doświadczam tylu łask..
wczoraj np. wreszcie znalazłam sposób na tamtą kobietę w mojej głowie, łóżku, łazience, lodówce.. wszędzie mnie napastowało to porównanie, jak kupowałam spódnicę i jak kroiłam ser, jak siodłałam konie i jak szłam do łazienki.. dosłownie straszne to było.
i nagle oświecenie - wystarczy, że za każdym razem gdy taka myśl mnie zaatakuje, zwrócę się do Jezusa modlitwą za mojego męża, za siebie, za nas, za dzieci. Za każdym razem - jeśli to będzie sto razy dziennie, to sto razy dziennie wzniosę modlitwę do nieba. I to działa. Dzięki Ci Panie.

potem złożyłam sobie i Jezusowi ślubowanie, że po prostu nie będę zaglądać na bloga, gdzie ona pisze o moim mężu co kilka dni. Nie będę i już. Nie po to Panie stworzyłeś mnie, abym brała nóż i kaleczyła swoje ręce i nogi. Nie będę.

a kolejna łaska dzisiaj, właśnie w tym "kolejnym" ostatnim dniu..
Dotarło do mnie, że właśnie po to jestem dla dzieci zostawiona z takim a nie innym przygotowaniem, żebym potrafiła im mówić o ojcu z nadzieją, a nie z urazą - cokolwiek nie uczyni.
Abym wpajała im wiarę, że ojciec może tu wrócić, nawet jeśli odszedł. Że jesteśmy rodziną, tylko w bardzo trudnej sytuacji, ale to może zostać zmienione..
Tak to nagle poczułam.
Bo wcześniej byłam pewna, że nie przezwyciężę się i mój przekaz będzie pełen goryczy i nienawiści: "odszedł, opuścił nas, nie chce nas.."
A moja rola jako matki jest inna. Wzmocnić dzieci, a nie osłabić je.
"


Dziękuję Bogu i mam nadzieję, że wytrwam.

Sancte Michael Archangele defende nos in proelio, contra nequitiam et insidias diaboli esto praesidium..

Anonymous - 2013-11-26, 11:38

Cytat:
Jestem na początku bardzo trudnej drogi. Wiem, że to dopiero preludium.

No właśnie....

Anonymous - 2013-11-26, 12:32

Boję się dalszego ciągu.
Budzę się rano i czuję strach.
Ale czuję, że nie jestem sama, naprawdę.

Będę się bać, i będę płakać, jeszcze nie raz - wiem to.
Oddaję cały mój strach i wszystkie łzy Bogu.

Wierzę, że podźwignę się z rozpaczy, i dane mi będzie oparcie.

Anonymous - 2013-11-26, 14:23

krawędź nadziei napisał/a:
Dotarło do mnie, że właśnie po to jestem dla dzieci zostawiona z takim a nie innym przygotowaniem, żebym potrafiła im mówić o ojcu z nadzieją, a nie z urazą - cokolwiek nie uczyni.
Abym wpajała im wiarę, że ojciec może tu wrócić, nawet jeśli odszedł. Że jesteśmy rodziną, tylko w bardzo trudnej sytuacji, ale to może zostać zmienione..
Tak to nagle poczułam.
Bo wcześniej byłam pewna, że nie przezwyciężę się i mój przekaz będzie pełen goryczy i nienawiści: "odszedł, opuścił nas, nie chce nas.."
A moja rola jako matki jest inna. Wzmocnić dzieci, a nie osłabić je."


i tu widać ogromną miłość do dzieci,a nie egoizm.....takie kobiety wygrywają, było tu kiedyś świadectwo męża-zdradzacza,że to,że jego opuszczona żona nie zdeptała go,choćby mogła,bo miała prawo do żalu,pretensji,bo miała możliwość zasiania w dzieciach nienawiści do męża,bo miała okazję do przelania na nie swojej frustracji..........nie zrobiła tego,a powracający mąż to docenił..........życzę Tobie,Krawedź Nadziei,by i Twój mąż docenił Twoją postawę,by dostrzegł twoją mądrość, a Tobie osobiście życzę wytrwałości w tej postawie........tylko z Bogiem można trwać w tak trudnej sytuacji.....podziwiam i wspieram...........pozdrawiam serdecznie, szymon.

Anonymous - 2013-11-28, 20:15

krawędź nadziei napisał/a:
Będę się bać, i będę płakać, jeszcze nie raz - wiem to.
Oddaję cały mój strach i wszystkie łzy Bogu.

Wierzę, że podźwignę się z rozpaczy, i dane mi będzie oparcie.


kto tak ufa nie odejdzie bez pocieszenia i jeszcze to ; Dz. S Faustyny: 674.

Po Golgocie jest zawsze poranek Zmartwychwstania - to tylko "3" dni

Anonymous - 2013-12-03, 09:39

krawędź nadziei co u Ciebie, jak maż ?
u mnie wczoraj jeszcze myślałam że idzię ku lepszemu ze strony męża ale jest trudno ... muszę mieć bardzo dużo cierpliwości i wyrozumiałosci, boję się żebym nie straciła do siebie szacunku ratująć małżeństwo i znosząc męża zachowanie



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group