Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
Do trzech małżeństw sztuka ? |
Autor |
Wiadomość |
abcd [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-09-19, 17:11
|
|
|
Pisząc o "gąszczu" miałem na myśli tylko to, że jak widzę trudno mi przekazać myśli tak, żebym był zrozumiany.
W żadnym razie nie napisałem tak o forumowiczach.
A, że nie chcę pokonywać gąszczu... akceptuję, że ktoś ma inne zdanie czy pogląd i nie zgadza się z moim. |
|
|
|
 |
mare1966 [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-09-19, 17:47
|
|
|
Dobrze , zostawmy ten "gąszcz" .
Jest natomiast różnica pomiedzy :
1. trudno mi przekazać mysli tak , żebym był zrozumiany
2. ktoś ma inne zdanie czy pogląd i nie zgadza się z moim
Jeżeli zachodzi 1.
to niestety trzeba postarać się precyzyjniej formułować mysli .
.......... no i niestety pokonać ten gąszcz własnej niedoskonałości
Podsumuj swój pogląd w kilkunastu prostych zdaniach .
___________________________________________________________ |
|
|
|
 |
abcd [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-09-19, 18:04
|
|
|
Mare...
Nie ma potrzeby, Ty już podsumowałeś. |
|
|
|
 |
miodzio63 [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-09-19, 18:24
|
|
|
mare1966 napisał/a: | Miodzio , wytłuściłeś ten fragment :
Cytat: | 15 Lecz jeśliby strona niewierząca chciała odejść, niech odejdzie! Nie jest skrępowany ani „brat”, ani „siostra” w tym wypadku. Albowiem do życia w pokoju powołał nas Bóg. |
Mare to proste wytłuściłem ten fragment po to by pokazac na czym polega sugerowanie,zreszta identycznie jak kilka postów wyżej z tego samego Elżbieta użyła inny fragment by zasugerowac cos innego.
Widzisz Mare własnie to wygląda tak a nie inaczej na forum.
Uzywa się cytatów,fragmentów by pokazac słusznośc własnych przekazów.
-------------------------------------------
Abcd , Miodzio
jesteście wyznawcami "wolnej woli" , jej prymatu ,
ale nie potraficie jakoś udowodnić słuszności tej idei .
No i dwóch to trochę mało
? |
Mare nie jestem wyznawca ..coś ci sie poknociło.
Jedynie róznica między mna a tobą jest prosta.
Ty nie uznajesz tego że zona z ciebie jako męża zrezygnowała i będziesz na wsie sposoby mataczył .
Jak to jest istotny sakrament,jak to jest niestosowne z jej strony,jak to w ogóle śmiała.
Bo dzieci,bo małżeństwo,bo obowiązek.
Ano guzik prawda
bo w mysl zasady ..było ale sie skończyło...
teraz najzwyklej w świecie spija się śmietankę zwana tu na ziemi KONSENKWENCJE
Konsenkwencje zazwyczaj tego ze sie było(wstawic odpowiednie znane sobie)
I to że ktos z czegos zrezygnował to nie wirus ..ani ukąszenie pszczoły w zadek,
a
własne powolne kroki do.............
I tu Mare -drugiej stronie cos się przelało..cos wylało..az do tego stopnia że i ten sakrament ma gdzieś.
Teraz już wiesz???
Ja to rozumiem !!!
i nie ma innej drogi i innej metody jak przyjąc konsenkwencje,pogodzic się z nimi,przeanalizowac w sobie jakie jest moje w tym miejsce i co ja z tym zrobie.
A jak juz zdecyduje:
wiem nawaliłem ale mimo to pozostaje nadal wierny temu i temu.
To najzwyklej w świecie żyje -i pozostawiam to Bogu.
Nie tworzę ideałów,wyszukanych postaw,nie udawadniam światu co mi i po co przyświeca.
Bo to taka płycizna.
Bez uraz...
ale to tak jak w zyciu osoba prawdziwie biedna znając własna biede nie wyjdzie do ludzi wyciągac ręce z hasłem DAJCIE...
bo mimo własnej biedy zna swoja pozycje i w tej pozycji żyje w godnosci.
A klakierzy biedy???
chodza wszedzie i wyciągają ręce i głosno krzycza dajcie bo jestem biedny..dajcie
sorry ale tak to wszystko widzę |
Ostatnio zmieniony przez miodzio63 2013-09-19, 18:31, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
 |
Elżbieta [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-09-19, 18:30
|
|
|
mare1966 napisał/a: |
Co to zaistnienia sakramentu - chyba musi być Filomeno
jakaś prostsza zasada , to co POTEM , po ślubie
nie ma znaczenia dla ZAISTNIENIA samego węzła . |
Dla zaistnienia, a więc i dla NIE ZAISTNIENIA. |
Ostatnio zmieniony przez Elżbieta 2013-09-20, 13:10, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
 |
abcd [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-09-19, 18:41
|
|
|
miodzio63 napisał/a: | A klakierzy biedy???
chodza wszedzie i wyciągają ręce i głosno krzycza dajcie bo jestem biedny..dajcie |
Tak mi się skojarzyło:
Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.
Mt 6, 5-6
Mirelo... szukałaś cytatów, linków.... poczytaj powyżej wpis Elżbiety. |
|
|
|
 |
Elżbieta [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-09-19, 18:52
|
|
|
Abcd,
znam przykład taki, więc podałam, może niefortunnie tutaj, ale wybacz, wina z sądu cywilnego jak się ma do zaistnienia ważnosci małżeństwa sakramentalnego? NIE POJMUJĘ TEGO - wolno mi? |
|
|
|
 |
miodzio63 [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-09-19, 18:56
|
|
|
Elzbieto nasuwa sie taka mysl? Czasami warto zadac sobie pytanie od kiedy we mnie pojawila sie ta wielka boznosc,a wlasciwie pod wplywem czego. Ja rozumiem ze ci co dolaczaja z czasem,badz w skutek czegos sa najbardziej zagorzali ale czy prawdziwi? |
|
|
|
 |
Filomena [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-09-19, 19:56
|
|
|
Czytam tutaj, że odejscie wspołmałżonka, to ziemskie konsekwencje tego, że coś w małżeństwie nie zadziałało. O tyle mnie to boli, że takich samych słów używa w stosunku do mnie mąż - zepsuliśmy małżeństwo, nie da się go naprawić, bo ja już nic do ciebie nie czuję i nie wierzę, że to naprawianie coś da, a dla dziecka lepiej się rozstać, a we mnie (czyli w mężu) coś pękło i się przelało. Jak widać argument dość obosieczny z tymi konsekwencjami - stosowany i przez skrzywdzonych, którzy w ramach wolnej woli odchodzą i przez krzywdzicieli. Piszę świadomie o tym, że mąż jest teraz krzywdzicielem, bo ratować tak naprawdę nie chciał, a w ramach terapii własnej ja szukałam przyczyn głównie w sobie, to terapeuta odkrywał mi przyczyny leżące po stronie męża. Moje winy były takie, jak w tysiącach małżeństw żyjących razem przez całe życie. Mam się na to wewnętrznie godzić, że od odchodzi? Teraz to robię, bo muszę ratować siebie, ale nie z szacunku dla jego wolnej woli. Raczej z szacunku dla Woli Bożej. Jezu Ty się moim mężem zajmij, mną i moim dzieckiem również.
Konsekwencje mają to do siebie, że dotyczą obojga, a ciąg zdarzeń rodzący konsekwencje też nie powstaje w oderwaniu od tego, co robi jedno, a na co drugie pozwala.
Czy doznajemy gwałtownego nawrócenia w sytuacjach głębokiego cierpienia? Tak, jest to częste.Jak trwoga to do Boga, ale wolelibyśmy w takim razie stwierdzić - byłem letni, daleki od Boga, a teraz się zaszyję nadal w zgorzkniałej letniości, bo nie wypada mi do Boga wrócić? To jakby stawianie tamy Łasce. Bóg jest miłością, nie patrzy chyba na to, że w trwodze do niego wracamy - bo przyszedł powołać nie sprawiedliwych, ale grzeszników. Pewnie naszych współmałżonków też, chociaż może nie w takim momencie, jaki dla nas byłyby najbardziej wymarzony. |
|
|
|
 |
landis85 [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-09-19, 20:05
|
|
|
Elżbieta napisał/a: | le... jednak, rozwód cywilny do orzeczenia o nieważności małżeństwa musi być przedstawiony w sądzie DUCHOWNYM, mało tego, księża sędziowie podobnież patrzą na winę z wyroku cywilnego - dla mnie to zgroza tak się sugerować, a dlaczego?? |
nie jest prawdą że wszędzie trzeba mieć rozwód cywilny aby wnieść sprawę o zbadanie ważności małżeństwa -w mojej diecezji tego nie wymagali - my mamy tylko separacje co prawda z orzeczeniem o winie, jednak w Sądzie Biskupim nie skupiano się jakoś specjalnie na tym- w moim odczuciu, ot proste pytanie czy mamy rozwód, separację czy z orzeczeniem o winie, jak tak to o czyjej ot wszystko póki co... |
|
|
|
 |
mare1966 [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-09-19, 20:53
|
|
|
Takie moje spostrzeżenie .
Czasem czytam takie słowa - " jeżeli taka jest wola Boga" ( dotyczy rozpadu małżeństwa )
Nie sądzę , że Bóg planuje rozpad jakiegokolwiek małżeństwa .
Ono rozpada się wyłącznie z naszej winy .
Dlaczego Bóg planowałby zaistnienie zła ?
_____________________________________________________________________
Miodzio
Cytat: | mataczyć
kręcić, oszukiwać, szachrować, postępować nieuczciwie |
Cytat: | Ano guzik prawda
bo w mysl zasady ..było ale sie skończyło... |
No i tu Miodzio różnica miedzy nami - NIC SIĘ NIE SKOŃCZYŁO .
Ani małżeństwo , ani nikt nie przestał być czyjąś żoną czy mężem ,
nawet jak tak sobie postanowił w swej wolnej woli
( nawiasem którą sam sobie uprzednio ograniczył - składając przysięgę ).
Zatem sam sobie kpi z tej swojej woli .
Czy jego obecny akt wolnej woli anuluje poprzdni akt wolnej woli ?
( odejście anuluje przysięgę , sakrament ? )
____________________________________________________________________
Elżbieta
Cytat: | Dla zaistnienia, a więc i dla NIE ZAISTNIENIA.
Ale... jednak, rozwód cywilny do orzeczenia o nieważności małżeństwa musi być przedstawiony w sądzie DUCHOWNYM, mało tego, księża sędziowie podobnież patrzą na winę z wyroku cywilnego - dla mnie to zgroza tak się sugerować, a dlaczego?? |
Owszem ZGROZA .
Ja usłyszałem - rozwód cywilny nie jest konieczny ( też w sądzie )
Sprawy nie wniosłem .
_________________________________________________________
Filomena :
Cytat: | Czytam tutaj, że odejscie wspołmałżonka, to ziemskie konsekwencje tego, że coś w małżeństwie nie zadziałało. O tyle mnie to boli, że takich samych słów używa w stosunku do mnie mąż - zepsuliśmy małżeństwo, nie da się go naprawić, bo ja już nic do ciebie nie czuję i nie wierzę, że to naprawianie coś da, a dla dziecka lepiej się rozstać, a we mnie (czyli w mężu) coś pękło i się przelało. |
Filomeno .
Zwykle jest tak , że ktoś odchodzi
ale jako przyczynę swojego odejścia podaje - bo ty .................... .
No to my się zastanawiamy i istotnie , bez winy nie byliśmy .
Przyznajemy się w dobrej intencji , w imię ratowania ....................... i pogarszamy tylko sprawę .
Sami dajemy USPRAWIEDLIWIENIE odchodzącemu .
........a on już nic nie chce ratować , poza swoim poczuciem dyskomfortu z odejścia
Konsekwencje ?
A co to - przyroda nieożywiona , coś pękło , przelało ?
Może pękło sumienie , morale ,
to nie wolna wola każe mu odejść
raczej zniewolenie takie czy inne
( uzaleznienie od emocji , osób ) .
Zauważ - nie da się naprawić
JA - nie czuję
JA - nie wierzę
WE MNIE -coś pękło , się przelało
To kto ma kłopot z sobą samym ?
Cytat: | a dla dziecka lepiej się rozstać |
......... szczyt hipokryzji
DDD - Dorosłe Dzieci z rodzin Dysfunkcyjnych
_______________________________________________________________
Proponuję SKUPIĆ się choć na jednej kwestii .
Bo rozprawiamy o wszystkim na raz ,
czyli
Istota sakramentu małżeństwa i kiedy zaistnieje lub nie .
==================================================== |
|
|
|
 |
abcd [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-09-19, 21:19
|
|
|
Elżbieto - czy analizowanie dokumentów, w tym wyroku rozwodowego przez sąd biskupi oznacza automatyczne przyjęcie jako prawdy tego, co w wyroku jest napisane? Świadczy raczej o zebraniu całości materiału istotnego dla małżeństwa.
Zapytam przewrotnie (nie oczekuję odpowiedzi) - skoro wg Ciebie wyrok sądu cywilnego, w tym mówiący o winie jednego lub obojga małżonków, czyli tego "bezbożnego sądu", w ogóle nie ma znaczenia dla ważności/nieważności sakramentalnego małżeństwa, to dlaczego tak istotną zasadą na Sycharze jest brak zgody na rozwód? Przecież to tylko "bezbożny sąd"...
Filomena napisał/a: | Czy doznajemy gwałtownego nawrócenia w sytuacjach głębokiego cierpienia? Tak, jest to częste.Jak trwoga to do Boga, ale wolelibyśmy w takim razie stwierdzić - byłem letni, daleki od Boga, a teraz się zaszyję nadal w zgorzkniałej letniości, bo nie wypada mi do Boga wrócić? To jakby stawianie tamy Łasce. Bóg jest miłością, nie patrzy chyba na to, że w trwodze do niego wracamy - bo przyszedł powołać nie sprawiedliwych, ale grzeszników. Pewnie naszych współmałżonków też, chociaż może nie w takim momencie, jaki dla nas byłyby najbardziej wymarzony. |
Bóg zawsze przebacza, zawsze pozwala do siebie wrócić, jak w przypowieści o synu marnotrawnym, czy o jednej owcy, która się zagubiła.
Ja myślę, że chodzi o co innego - w sytuacji gwałtownego cierpienia, czyli np. kryzysu w małżeństwie, rozstania, rozwodu - można modlić się do Boga np. o to, by drugi wrócił, by Bóg spełnił prośbę - tę konkretną, o powrót. Można też modlić się o to, by wypełniła się Jego Wola w małżeństwie. A ta wola może być różna, np. czas rozstania jest potrzebny człowiekowi do zbawienia? Do tego, by człowiek coś zrozumiał? I w danym okresie (choćby ten okres trwał do śmierci) to będzie ważniejsze z punktu widzenia spraw Bożych niż wspólne stadło małżeńskie. A może jak człowiek coś zrozumie, to małżeństwo szybko się pogodzi? Nie wiemy tego, rozwiązań może być wiele, a powrót wspólnego życia jest tylko jednym z takich rozwiązań.
Piszesz o "zaszyciu się w zgorzkniałej letniości". A może to po prostu akceptacja rzeczywistości, pogodne jej przyjęcie do wiadomości - podniesienie głowy i rozejrzenie się wokół siebie, by zobaczyć gdzie w danej chwili jestem, co teraz jest.
Myślę, że to nie "zaszywanie się", wręcz przeciwnie, trzeźwe patrzenie na świat, na siebie.
A jak można zmieniać rzeczywistość, jeżeli się ją wypiera ze świadomości? |
|
|
|
 |
Filomena [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-09-19, 21:26
|
|
|
mare1966 napisał/a: |
Filomena :
Cytat: | Czytam tutaj, że odejscie wspołmałżonka, to ziemskie konsekwencje tego, że coś w małżeństwie nie zadziałało. O tyle mnie to boli, że takich samych słów używa w stosunku do mnie mąż - zepsuliśmy małżeństwo, nie da się go naprawić, bo ja już nic do ciebie nie czuję i nie wierzę, że to naprawianie coś da, a dla dziecka lepiej się rozstać, a we mnie (czyli w mężu) coś pękło i się przelało. |
Filomeno .
Zwykle jest tak , że ktoś odchodzi
ale jako przyczynę swojego odejścia podaje - bo ty .................... .
No to my się zastanawiamy i istotnie , bez winy nie byliśmy .
Przyznajemy się w dobrej intencji , w imię ratowania ....................... i pogarszamy tylko sprawę .
Sami dajemy USPRAWIEDLIWIENIE odchodzącemu .
........a on już nic nie chce ratować , poza swoim poczuciem dyskomfortu z odejścia
Konsekwencje ?
A co to - przyroda nieożywiona , coś pękło , przelało ?
Może pękło sumienie , morale ,
to nie wolna wola każe mu odejść
raczej zniewolenie takie czy inne
( uzaleznienie od emocji , osób ) .
Zauważ - nie da się naprawić
JA - nie czuję
JA - nie wierzę
WE MNIE -coś pękło , się przelało
To kto ma kłopot z sobą samym ?
Cytat: | a dla dziecka lepiej się rozstać |
......... szczyt hipokryzji
DDD - Dorosłe Dzieci z rodzin Dysfunkcyjnych
|
To samo twierdzą specjaliści, co z tego, skoro mąż uważa, że rzeczywistość = jego wersja tejże, co więcej sądzi, że to ja teraz zrzucam winę na niego.
O konsekwencjach piszę tylko w znaczeniu tego, że w małżeństwie są dwie osoby, sama/sam małżeństwa nie psujesz i nie naprawiasz. Twierdzenie jednej ze stron, że jej odejście jest konsekwencją czegoś z przeszłości jest według mnie ucieczkowe.
DDD - kto jest DDD - ten, kto twierdzi, że dla dobra dziecka odchodzi, a zdradził, bo i tak by się nie dało małżeństwa uratować, czy to opuszczane dziecko? Oczywiście wedle trendu - opuszcza się współmałżonka nie dziecko. Ładnie to brzmi.
Inna sprawa - fakt istnienia DDA, DDD, DDRR jest poddawany pod wątpliwość. Charakterystyki tych osób często pokrywają się z charakterystykami osób bez obciążeń rodzinnych. A może jeszcze inaczej - większość rodzin jest dysfunkcyjna. Jeżeli tak, to też zapewne większość małżeństw nie dorasta do sakramentalnego ideału. Czy więc są one sakramentalne? Może cechy większości społeczeństwa jednak wykluczają pełnię rozeznania co do istoty sakramentu? Szczerze, nie prześledziłam jeszcze podejścia teologicznego, kanonicznego i kulturowego do małżeństwa. Na pierwszy rzut oka jednak wyłania się nowość w relacjach małżeńskich, będąca owocem ostatniego stulecia - małżeństwo jako związek osób, zawarty z miłości, nie kontrakt społeczny. A że miłość jako uczucie ulega przemianom, to i kontrakt uczuciowy się zrywa. Wiem, że zaraz tu powrócimy do miłości jako postawy, ale większość osób zawierając małżeństwo pozostaje na poziomie emocji, nie postawy. Postawę miłości utrwala wytworzenie bliskości emocjonalnej między małżonkami, czegoś wyjątkowego, czego nie znajdziemy u innego człowieka, poza małżonkiem, wcale nie tożsamego z namiętnością, która wygasa.
[ Dodano: 2013-09-19, 22:29 ]
abcd napisał/a: |
Piszesz o "zaszyciu się w zgorzkniałej letniości". A może to po prostu akceptacja rzeczywistości, pogodne jej przyjęcie do wiadomości - podniesienie głowy i rozejrzenie się wokół siebie, by zobaczyć gdzie w danej chwili jestem, co teraz jest.
Myślę, że to nie "zaszywanie się", wręcz przeciwnie, trzeźwe patrzenie na świat, na siebie.
A jak można zmieniać rzeczywistość, jeżeli się ją wypiera ze świadomości? |
O tej zgorzkniałej letniości pisząc miałam na myśli raczej postawę - byłem z dala od Koscioła, małżeństwo mi się rozpadło, nadal do Kościoła nie wrócę, jako człowiek konsekwentny, nawet jeżeli czuję potrzebę powrotu. Nie wiem, czy wyraziłam to jasno.
Co do reszty Twojego rozumowania odnośnie kierunku modlitwy - zgadzam się. |
|
|
|
 |
mare1966 [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-09-19, 22:38
|
|
|
abcd
napisał :
Cytat: | Zapytam przewrotnie (nie oczekuję odpowiedzi) - skoro wg Ciebie wyrok sądu cywilnego, w tym mówiący o winie jednego lub obojga małżonków, czyli tego "bezbożnego sądu", w ogóle nie ma znaczenia dla ważności/nieważności sakramentalnego małżeństwa, to dlaczego tak istotną zasadą na Sycharze jest brak zgody na rozwód? Przecież to tylko "bezbożny sąd"... |
Przewrotnie pytasz i przewrotnie ucinasz szansę odpowiedzi ?
A odpowiedź jest banalnie prosta .
Do stwierdzenie nieważności sąd biskupi rozważa okres do ślubu włącznie .
Sąd cywilny interesuje zaś tzw. rozpad małżeństwa i ewentualnie - wina na ten rozpad .
Oczywiście można sobie wyobrazić np, jakiś przypadek kryminalny ,
porwania , szantażu i ślubu pod przymusem ,
albo np. istnienia choroby psychicznej itp.
I tu materiały i sam wyrok sądu cywilnego może pomóc sądowi biskupiemu .
Z reguły jednak materia obu sądów jest inna .
Myślę , że to stąd to uogólnienie .
Małżeństwo oprócz wymiaru sakramentalnego posiada również wymiar prawny , cywilny .
Rozwód , tylko POZORNIE nie wpływa na wymiar sakramentalny .
Oczywistym jest , że otwiera odchodzącemu cywilną drogę do "nowego małżeństwa" .
Rozwód oddala prawdopodobieństwo scalenia związku - następuje rozdział w licznych sferach .
abcd ,
czy nie za dużo tej "WOLI BOGA" ?
Rozpada się małżeństwo - wola Boga .
Scala - wola Boga .
To co my marionetkami jesteśmy ???
To gdzie ta nasza wolna wola , o którą sam tak walczysz ?
________________________________________________________________
Filemeno ,
no właśnie
trudno zostać księdzem czy zakonnicą pod wpływem
chwilowych fascynacji , emocji .
Takim kandydatom się dziękuje , albo sami dziękują . |
|
|
|
 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Michel Quoist
Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"
Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
Maria
Forum Pomocy "Świadectwa"

"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
św. Ludwik de Montfort
Pełnia modlitwy
     
   
   W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAI Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz
Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz
Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza
Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty
Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny
"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz
Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy
Protest w obronie dzieci >>


| Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8 |
|
|