Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Seksoholizm - co zrobić z małżeństwem?!
Autor Wiadomość
Eromik
[Usunięty]

Wysłany: 2012-04-16, 18:46   

:-) Nie Reginko,

nie poddałam się, wręcz przeciwnie, po latach terapii, DDA, współuzależnienia, prowadzenia psychologicznego przez kapłana specjalistę od uzależnień dorosłam do faktu, że JA jestem najważniejsza, moje leczenie, moje zdrowienie, moja odkupiona Krwią Chrystusa osoba.
Bo kiedy ja, nie będę zdrowa to nie wejdę w relację zdrowienia mojego małżeństwa, to nie wejdę w zdrową relację z moim mężem jakkolwiek będzie, nie wychowam na zdrowych ludzi moich dzieci. Bo najpierw trzeba zacząć od siebie.
NIE PODDAŁAM SIĘ - JA JESTEM NAJWAŻNIEJSZA DLA CHRYSTUSA. Ja, nie mój tatuś, nie mój mąż, nie moja mama. Na nich ma swój plan Jezus Chrystus. JA- bo kiedy Ja pozwolę uzdrowić Chrystusowi swoją osobę to będę miała zdrową relację ze wszystkimi na czele z Bogiem bo on jest początkiem wszystkiego.

Może kiedyś będziemy mogły pogadać na realu, to opowiem Ci gdzie pracuję i co robię, wtedy może zrozumiesz dlaczego uważam, że uzależnionych nie wolno wspierać. Być może gdyby każdy uzależniony dostał od społeczeństwa informację, że nie może liczyć na pomoc dwa razy by się zastanowił nad swoimi czynami. W Polsce jest społeczne przyzwolenie na uzależnienia. Smutne ale tak jest.

Z całym sercem podpisuję się pod nagraniami Jacka "Zniewolenie" Polecam

[ Dodano: 2012-04-16, 18:46 ]
:-) Nie Reginko,

nie poddałam się, wręcz przeciwnie, po latach terapii, DDA, współuzależnienia, prowadzenia psychologicznego przez kapłana specjalistę od uzależnień dorosłam do faktu, że JA jestem najważniejsza, moje leczenie, moje zdrowienie, moja odkupiona Krwią Chrystusa osoba.
Bo kiedy ja, nie będę zdrowa to nie wejdę w relację zdrowienia mojego małżeństwa, to nie wejdę w zdrową relację z moim mężem jakkolwiek będzie, nie wychowam na zdrowych ludzi moich dzieci. Bo najpierw trzeba zacząć od siebie.
NIE PODDAŁAM SIĘ - JA JESTEM NAJWAŻNIEJSZA DLA CHRYSTUSA. Ja, nie mój tatuś, nie mój mąż, nie moja mama. Na nich ma swój plan Jezus Chrystus. JA- bo kiedy Ja pozwolę uzdrowić Chrystusowi swoją osobę to będę miała zdrową relację ze wszystkimi na czele z Bogiem bo on jest początkiem wszystkiego.

Może kiedyś będziemy mogły pogadać na realu, to opowiem Ci gdzie pracuję i co robię, wtedy może zrozumiesz dlaczego uważam, że uzależnionych nie wolno wspierać. Być może gdyby każdy uzależniony dostał od społeczeństwa informację, że nie może liczyć na pomoc dwa razy by się zastanowił nad swoimi czynami. W Polsce jest społeczne przyzwolenie na uzależnienia. Smutne ale tak jest.

Z całym sercem podpisuję się pod nagraniami Jacka "Zniewolenie" Polecam
 
     
Regina22
[Usunięty]

Wysłany: 2012-04-16, 19:04   

Słucham właśnie audycji na razie mówi to co wiem przesłuchałam dopiero 30min mam nadzieję że się rozwinie:)

Cieszę się ze się nie poddałaś:) Dokładnie tak samo uważam jak Ty że tylko zdrowy zdrowemu pomoże i że trzeba również myśleć o sobie.

Słowa tylko te: JA JESTEM NAJWAŻNIEJSZA DLA CHRYSTUSA. Ja, nie mój tatuś, nie mój mąż, nie moja mama. Na nich ma swój plan Jezus Chrystus. Dla mnie to bije zachłannością, tak jakbyś uważała że Ty masz Jezusa i on widzi tylko Ciebie. Jezus jest dla wszystkich i wszyscy są równie ważni. Dla mnie też Bóg jest na pierwszym miejscu i ogólnie przyjęta zasada ważności małżonka nad rodzicami ale o wszystkich jednakowo się troszczę. Każdy ma swoje życie, ale mamy się zarówno troszczyć o siebie Boga jak i innych. Nie wiesz czy w tym planie życia drugiej osoby Ty nie jesteś wpisana jako osoba która ma odegrać jakąś rolę.

Tak w Polsce jest przyzwolenie na uzależnienie ale dostęp do fachowej pomocy jest bardzo utrudniony. Osobą uzależnionym należy się pomoc a nie odrzucenie.
 
     
Malwina75
[Usunięty]

Wysłany: 2012-04-16, 19:13   

Eromik napisał/a:
Być może gdyby każdy uzależniony dostał od społeczeństwa informację, że nie może liczyć na pomoc dwa razy by się zastanowił nad swoimi czynami. W Polsce jest społeczne przyzwolenie na uzależnienia. Smutne ale tak jest.


Coś w tym jest... Wiele razy słyszy się, że nałóg to choroba. Wiem, zgadzam się z tym. Ale ktoś tu porównał tę chorobę do zapalenia płuc, a to chyba już różnica.
Nikt sam z własnej woli na zapalenie płuc nie choruje, podczas gdy do nałogu doprowadza się samemu. Nikt przecież nie zostaje alkoholikiem z dnia na dzień, zanim więc stanie się pijakiem, dzień po dniu podejmuje sam decyzje, by wypić kolejnego drinka, kolejne piwo, kolejną butelkę. Takie usprawiedliwianie osoby uzależnionej, że nie jego wina, bo choroba, jest według mnie właśnie objawem współuzależnienia. Tak samo przypisywanie innym (matce, sobie), że dzięki mnie/mamie ktoś nie pije, wyszedł z tego itd. Jak pijak sam nie będzie chciał wyjść z nałogu, to nie wyjdzie.
Prawda jest też taka, że świadomość "to nie moja wina, że piję, bo jestem chory" paraliżuje wielu z tych, którzy mając współczujące wsparcie i zrozumienie, świadomość, że zawsze ktoś go jednak do domu wpuści, jeśli zaśnie na klatce schodowej. Zawsze więc jest ten "ostatni raz". Skoro jestem chory - nie moja wina, że jestem, jaki jestem.

Wysłuchałam "Zniewolenie", dziękuję Eromik za polecenie, dużo mi to rozjaśniło.


Szukający - piszesz, że wszystko jest tak u Ciebie wspaniale, jak to się stało, że jesteś na forum dla ludzi w kryzysach małżeńskich? :) Pozdrawiam

Regina22 napisał/a:
Tak w Polsce jest przyzwolenie na uzależnienie ale dostęp do fachowej pomocy jest bardzo utrudniony.


Chyba żartujesz. Lepsza i bardziej powszechna jest pomoc osobom uzależnionym, a w szczególności alkoholikom, niż osobim głuchoniemym, czy ociemniałym.
 
     
Eromik
[Usunięty]

Wysłany: 2012-04-16, 19:35   

Osobie uzależnionej należy się przede wszystkim jasna i czytelne informacja - jesteś chory i nie licz na to, że wzbudzi to we mnie litość.
Regina, naprawdę kiedyś może pogadamy.
Uwierz mi alkoholicy to najbardziej zadbana grupa społeczna w Polsce. Najlepiej przebadana.
Wiesz ile czeka chory człowiek na badanie MRI lub TK? Czasami kilka lat, czasami nie zdąży przed śmiercią - alkoholik ma takie badanie za każdym razem jak w się uderzy w główkę.
Znasz dane PARPA? Polecam poszukać - miliony złotych na leczenie i zapobieganie alkoholizmowi, na pewno dużo więcej niż na terapię niepełnosprawnych dzieci. Sprawiedliwe?
Jaki jest problem z dostępem do leczenia alkoholików? Żaden. W każdej dzielnicy każdego miasta - każdy ma dostęp do terapii.
I tu jest pytanie - dlaczego mamy tylu uzależnionych?

Regina, do tego że ja jestem najważniejsza dla Chrystusa dorastałam wiele lat i wielbię Boga za to, że potrafię coś takiego napisać, powiedzieć i tak myśleć.
Ty jesteś najważniejsza dla Chrystusa, i każdy inny ale to ty musisz to powiedzieć.
Moja mam, mój tata, mój maż i moje dzieci też są ważne ale moja relacja z Chrystusem jest najważniejsza.
Nie da się Boga zagarnąć bo on jest dla wszystkich. I to ja uwierzyłam, że ja jestem najważniejsza. I tylko ta wiara pozwoliła mi zostawić męża, bo on sam musi dojrzeć do tego jak jest ważny dla Chrystusa, ja mu w tym nie pomogę.
Znowu wracamy do przykazania miłości "......jak siebie samego".

[ Dodano: 2012-04-16, 19:35 ]
Osobie uzależnionej należy się przede wszystkim jasna i czytelne informacja - jesteś chory i nie licz na to, że wzbudzi to we mnie litość.
Regina, naprawdę kiedyś może pogadamy.
Uwierz mi alkoholicy to najbardziej zadbana grupa społeczna w Polsce. Najlepiej przebadana.
Wiesz ile czeka chory człowiek na badanie MRI lub TK? Czasami kilka lat, czasami nie zdąży przed śmiercią - alkoholik ma takie badanie za każdym razem jak w się uderzy w główkę.
Znasz dane PARPA? Polecam poszukać - miliony złotych na leczenie i zapobieganie alkoholizmowi, na pewno dużo więcej niż na terapię niepełnosprawnych dzieci. Sprawiedliwe?
Jaki jest problem z dostępem do leczenia alkoholików? Żaden. W każdej dzielnicy każdego miasta - każdy ma dostęp do terapii.
I tu jest pytanie - dlaczego mamy tylu uzależnionych?

Regina, do tego że ja jestem najważniejsza dla Chrystusa dorastałam wiele lat i wielbię Boga za to, że potrafię coś takiego napisać, powiedzieć i tak myśleć.
Ty jesteś najważniejsza dla Chrystusa, i każdy inny ale to ty musisz to powiedzieć.
Moja mam, mój tata, mój maż i moje dzieci też są ważne ale moja relacja z Chrystusem jest najważniejsza.
Nie da się Boga zagarnąć bo on jest dla wszystkich. I to ja uwierzyłam, że ja jestem najważniejsza. I tylko ta wiara pozwoliła mi zostawić męża, bo on sam musi dojrzeć do tego jak jest ważny dla Chrystusa, ja mu w tym nie pomogę.
Znowu wracamy do przykazania miłości "......jak siebie samego".
 
     
Regina22
[Usunięty]

Wysłany: 2012-04-16, 21:02   

Nikt przecież nie zostaje alkoholikiem z dnia na dzień, zanim więc stanie się pijakiem, dzień po dniu podejmuje sam decyzje, by wypić kolejnego drinka, kolejne piwo, kolejną butelkę. Takie usprawiedliwianie osoby uzależnionej, że nie jego wina, bo choroba, jest według mnie właśnie objawem współuzależnienia. Tak samo przypisywanie innym (matce, sobie), że dzięki mnie/mamie ktoś nie pije, wyszedł z tego itd. Jak pijak sam nie będzie chciał wyjść z nałogu, to nie wyjdzie.

Malwino tak, na początku są świadome wybory napiję się, zajrzę do porno ale później traci się tą świadomość i następuje zniewolenie osoba uzależniona staje się osobą która jest pozbawiona woli pije bo staje się to przymusem a nie kwestią wyboru.

Nie dzięki mnie, nie dzięki mamie, cioci bratu człowiek wyszedł z nałogu. Ja zawsze mówiłam że rola rodziny, współmałżonka jest do momentu podjęcia decyzji o leczeniu i tylko do tego do uświadomieniu uzależnionemu że ma problem można pomóc, reszta czyli sam etap leczenia należy tylko i wyłącznie do specjalisty, terapeuty w tym wyspecjalizowanemu.

Tak w Polsce jest przyzwolenie na uzależnienie ale dostęp do fachowej pomocy jest bardzo utrudniony. Dużo jest specjalistów oferujących pomoc ale mało takich którzy się do tego nadają. Przykład mój tata został skierowany do najlepszej terapeutki od uzależnień u nas w mieście oszukał i otumanił ją już na pierwszej wizycie i wierzyła że go leczy. Tak samo mój mąż trafił do specjalistki od uzależnień z problemem seksoholizmu a ta chciała go pogrążyć w nim jeszcze bardziej. Stąd moje przeświadczenie że ciężko jest znaleźć osobę taką naprawdę z powołaniem i wiedzą. Mam nadzieję że mój mąż trafi na odpowiednie osoby. Skoro w mówicie że są dobre ośrodki i lekarze to znaczy że nie jest jeszcze tak beznadziejnie:)

Eromik o teraz Cię rozumiem:) Moja mam, mój tata, mój maż i moje dzieci też są ważne ale moja relacja z Chrystusem jest najważniejsza. :-D
 
     
Eromik
[Usunięty]

Wysłany: 2012-04-16, 21:26   

Regina,

przeczytaj swój post jeszcze raz bardzo cię proszę.
Parafrazuje twoją wypowiedź ....W uzależnieniu najpierw najważniejsza jest rodzina i jej rola a potem to już tylko specjalistów, no i tych dobrych to ze świeczką szukać.
Jak my mamy nie myśleć, że ty nie jesteś współuzależniona?
Dziewczyno, uzależnienie od początku do końca to sprawa CHOREGO. Tylko i wyłącznie jego.

Jak myślisz dlaczego mamy tylu uzależnionych????
 
     
Regina22
[Usunięty]

Wysłany: 2012-04-16, 21:38   

Nie, źle mnie zrozumiałaś. Pierwszymi osobami które zauważają oznaki uzależnienia są najbliżsi, od tego co zrobią, bądź nie zrobią zależy reszta. Mogą od razu zostawić człowieka i powiedzieć że nie chcą mieć z nim nic wspólnego, mogą próbować tak jak w tym artykule co podałam spróbować sposobów które mogą pomóc uzależnionemu zrozumieć problem, mogą spróbować nakłonić go do podjęcia leczenia. Nie piszę nic o przymusowym działaniu, które miało by na celu siłą zmusić osoby do leczenia. Jeśli nic nie działa, nie pomaga a osoba nie chce podjąć leczenia wtedy sensowna jest separacja bo przecież jeśli nic się nie poprawia jest co raz bardziej beznadziejnie a ta osoba zaczyna za mocno krzywdzić logiczne jest nie poddawać się destrukcji i robić z siebie ofiary. Ja liczę się z tym że jeśli mąż nie pójdzie na leczenie to z tego nie wyjdzie i liczę się z tym że będę mu musiała powiedzieć że chcę zostać sama, kocham Cię ale sam sobie nie dasz rady, moja rola już się kończy musisz sam podjąć decyzję. Ja nie uważam że rodzina zastępuje terapeutów, nie uważam że rodzina leczy z uzależnienia ja mówię tylko o tym że może pomóc w podjęciu decyzji i uświadomieniu ale czy ta osoba wysłucha, zrozumie, podejmie decyzję należy do niej.
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2012-04-16, 21:40   

szukający

Jestem: w kryzysie małżenskim
Dołączył: Wczoraj 12:46
Posty: 2

sie kłóci z........ "Póki co, i Boże daj mi i mojej żonie siłę, oby tak dalej, trwam w związku małżeńskim 14 lat bez mała. Mam trójkę dzieci. Superanckich. Więc nie wiem dlaczego żywość moojej reakcji ma świadczyć o tym, że ktoś mnie opuścił. Dzięki Bogu nie.
Wiec tak osąd po poście jest dla mnie albo Twoja reakcją obronna, albo, używając metafory, szukając węgla, sięgnęłas zbyt głeboko - złoże węgla było znacznie płycej.".
...........

stąd moja dedukcja. Reszte dopisałeś sam, jestes DDA, Eromik podsumowała składnie, co więcej mozna,
tylko dopisac myslisz, że ojciec gdyby miał matke wspierającą to by sie zmienił? miał i nie doceniał, nadal ma i nie docenia, woli alkohol więc co więcej mozna gdybać... matka twoja nadal sobie nie radzi, myslisz byłaby szczęśliwsza z problemami męża alkoholika? z tym wszystkim co funduje alkoholik każdego dnia, tymi emocjami, niepewnościami dnia dzisiejszego, jaki przyjdzie, co dziś będzie powodem do płaczu?

Regino .."Malwino tak, na początku są świadome wybory napiję się, zajrzę do porno ale później traci się tą świadomość i następuje zniewolenie osoba uzależniona staje się osobą która jest pozbawiona woli pije bo staje się to przymusem a nie kwestią wyboru. "...

- tak też zaczyna sie nałóg uzaleznienia od kogoś... powoli z czasem już sie nie wie jak bardzo sie zatraciło w tym pomaganiu i wierze we własną siłe dam rade... czasem są to te 18 lat...

piszesz
..."Mam nadzieję że mój mąż trafi na odpowiednie osoby."...
- życzę ci tego, bo inaczej twoja ogromna siła i wiara zaprowadzi cie w trwanie w tej wierze do klasycznego trwania przez kolejne lata w myslenie...może dziś jest ten dzień że zrozumiał, może to ta terapia i psycholog, który pomoże, i uda sie.........oby to nie było te 18 lat jakie cie zdziwiło u Eromik.

Myslisz, że ona, jej podobne osoby, które wierzyły że w końcu im sie uda, że mąż zrozumie, zechce chcieć, że one i im podobne nie walczyła, nie była taka twarda, nie stawiała warunków, granic, nie byłą mądra i silna?
Tak były takie jak ty dziś mająć te dwadziescia pare lat, pełne wiary, miłości i nadzieji...z czasem to wszystko się dzięki uzaleznieniu, chorej toksycznej relacji rozmywa i juz sie nie wie nic, do tego dochodzą jeszcze inne przyczyny jak finanse, dzieci dla których si trwa, mimo, że już nawet nie chce, nie widzi szans...
Az przychodzi dzień, że nie ma sie już nic do stracenia i czasem po tych 18 latach jest ostatnia chęć zawalczenia o siebie i smutek i żal, że nie prędzej, że tyle można było inaczej, ze tyle można było zaradzić, gdybym tylko odpuściła tej wiary we włąsne poczucie ja moge, ja dam rade.

przepraszam Eromik za przykład twojego zycia, ale wiem, że przerobiłas wiele już i to nie będzie dla ciebie okazaniem z mojej strony braku szacunku a wręcz przeciwnie świadectwem mądrości dziś jaką masz dzieki wiedzy jaka tu przedstawiasz.

Poczytaj sugestie Mirelki bardzo wskazana do analizy dla ciebie, bo odnosze wrażenie mylnego obrazu osoby współuzaleznionej. Kim taka osoba jest a kim już nie jest.

tu link też wartościowy bo podpierałas sie inna tezą, zresztą słuszną ale odebrałas tylko połowicznie
http://www.opoka.org.pl/b...aleznienie.html
Ks. Marek Dziewiecki

WSPÓŁUZALEŻNIENIE: PRZEJAWY I SPOSOBY PRZEZWYCIĘŻANIA
 
     
Regina22
[Usunięty]

Wysłany: 2012-04-16, 21:48   

Nie wiem czemu jest ich dużo szczerze nie zastanawiałam się nad tym. Jeśli już to czuję że dlatego ze rozpowszechnione jest picie alkoholu na studiach, imprezach, dzieci pod Biedronką, picie podczas świąt, przy spotkaniach ze znajomymi. Widzę po robotnikach na budowie że kryją się z alkoholem i jak nie łykną to nie zaczną. Mój szwagier zaczął pracować na budowie i powszechne jest zjawisko płaceniem za alkohol. Co do seksoholizmu to od groma jest tego w telewizji, internecie, wystarczy raz z ciekawości wysłać smsa na komórkę do serwisu żeby Cię zasypali tonami propozycji. Wystarczy wziąć program TV czy gazetę by tego tam było jeszcze więcej.
Ludzie są co raz bardziej zestresowani, nie potrafią w inny sposób się zrelaksować sięgają po kieliszek. Nawet zwykły serial wystarczy obejrzeć na dwójce gdzie jest para homoseksualistów, ludzie się zdradzają, propagowany jest rozwód, odpłacenie pięknym za nadobne. Nie wiem dużo tu można szukać przyczyn. Mój tata bez powodu się uzależnił, po prostu pił piwo, czy wódkę na przyjęciach i przestał mieć nad tym kontrolę.
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2012-04-16, 21:50   

Regina22 napisał/a:
Pierwszymi osobami które zauważają oznaki uzależnienia są najbliżsi, od tego co zrobią, bądź nie zrobią zależy reszta.


a jaka w tym rola samej osoby uzaleznionej... nawet jak sie da nakłonić jakie gwarancje, że ona jest równie silna jak ty, że w etapach pracy nad sobą sie nie załamie i nie wróci do początku... oh gdyby to było takie proste nie było by sprawy
wsparcie, terapia i po problemie ups,
 
     
Regina22
[Usunięty]

Wysłany: 2012-04-16, 22:04   

Nie ma żadnej gwarancji lekarze po leczeniu taty ostrzegali że może nastąpić za jakiś czas czy wiele lat nawrót alkoholizmu. Ale powiem Ci że nie odczuwam na co dzień strachu przed tym i nie myślę o tym
Ja nigdy nie twierdziłam ze to jest proste bo jest to bardzo trudne i ciężkie dla każdej ze stron.
Rolą osoby uzależnionej jest uświadomienie sobie problemu. Chęć do walki z nałogiem, podjecie działań z własnej woli. Jeśli osoba uzależniona nic nie chce zrobić to się nie da choćby człowiek miał stanąć na głowę. Mówiłam już że nie uważam się za cudotwórcę.
Rozumiem postawę Eromik i naprawdę ja też bym tyle lat nie czekała i nie zamierzam.
Ja walczę dopóki mój mąż ma w sobie tę wolę walki i chęci jeśli to straci i zacznie się staczać liczę się z tym że nic się nie da zrobić.
 
     
Eromik
[Usunięty]

Wysłany: 2012-04-16, 22:24   

Regina,
zadałam ci to pytanie bo myślałam, że do końca przesłuchałaś konferencje Jacka "Zniewolenie"
Ja dosłuchasz do końca to się dowiesz. Jacek mówi......
Wg. Parpa - w Polsce jest 5 milionów zarejestrowanych alkoholików, co przy modelu rodziny
2 plus 2 daje 5 milionów uzależnionych i 15 milionów współuzależnionych czyli 20 milinów niedojrzałych emocjonalnie osób" Polskie społeczeństwo jest niedojrzałe emocjonalnie.
Nie ma tam wątpliwości czy rodzina alkoholika jest współuzależniona czy nie. Jest i tak jest, to co ci napisałam na początku, nie można być dzieckiem czy żoną alkoholika, seksoholika i jakimś cudownym trafem nie być osobą współuzależnioną czyli niedojrzałą emocjonalnie.
W Polsce problemem jest uzależnienie bo jesteśmy społeczeństwem niedojrzałym i współuzależnionym, które zamiast się leczyć, tłumaczy jacy to są biedni i nieszczęśliwi ci którzy innych do szpiku kości skrzywdzili. Niestety nic innego ci nie napiszę, każdy alkoholik, seksoholik czy inny uzależniony to bezwzględny egoista, który ma w 4 literach,to że krzywdzi tych o których miał się z całych sił troszczyć i otoczyć opieką.
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2012-04-17, 00:33   

Regino.....przeczytałam cały wątek dwa razy(dla lepszego zrozumienia) i niestety,ale..........również twierdzę,że jestes współuzależniona.
Najwiecej w Twoim wątku tłumaczeń.....,bo czuł się nie kochany,bo rodzice rozwiedzeni,bo matka niewierzaca,bo ojciec sie odciął,bo nikt nie chwalił,nie mobilizował,bo rozpowszechnione,bo telewizja,bo internet,bo program TV..... wystarczy z ciekawosci smsa wysłać i juz zasypuja propozycjami.......

Najlepiej nie wychodzić z domu,nie włączać telewizora,kompa i nie czytać gazet.

Dziewczyno...wobec tego wszystkiego połowa z nas,jesli nie większa,powinna zdradzać,korzystać z usług prostytutek(bo przeciez są dostepne),pić,bic i nie wiem co jeszcze robic.

Tak najprościej....zwalic na.....
Jest jeszcze jakieś morale,sa zasady,przykazania....

Ponadto....chyba zbyt wiele oczekujesz od spacjalistów,terapeutów....to ludzie tylko,pomocnicy,ale nie cudotwórcy.
Na nic oni kiedy prawdziwej woli "chorego" nie ma.

Kolejna sprawa "chory".....

Chory potrzebuje pomocy....i owszem....ale chory musi chciec sie leczyć....to podstawa.
Nie pomoze specjalista,nie pomoze najlepszy lekarz jesli ów sam nie będzie tak naprawdę chciał.

Regino....życzę Ci ,Wam jak najlepiej,ale niewiem,czy swoja postawą bardziej pomagasz,czy szkodzisz?.
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2012-04-17, 00:39   

Eromik napisał/a:
Ja dosłuchasz do końca to się dowiesz. Jacek mówi......
Wg. Parpa - w Polsce jest 5 milionów zarejestrowanych alkoholików, co przy modelu rodziny
2 plus 2 daje 5 milionów uzależnionych i 15 milionów współuzależnionych czyli 20 milinów niedojrzałych emocjonalnie osób" Polskie społeczeństwo jest niedojrzałe emocjonalnie.
Eromik napisał/a:
Niestety nic innego ci nie napiszę, każdy alkoholik, seksoholik czy inny uzależniony to bezwzględny egoista, który ma w 4 literach,to że krzywdzi tych o których miał się z całych sił troszczyć i otoczyć opieką.


Ufff eromik a spytam z ciekawości znasz historie Jacka R???

bo ja znam ....sam był uzależniony ..zanim sie stał terapeuta uzależnień...

sam ma rodzine..zone i dzieci....jakie w swej mądrości dały mu szanse....

choc jego droga była trudna i ciężka do tego co ma dziś....

wiele razy z nim rozmawiałem prywatnie....i wiem że to co ma dzis sznuje z całych sił....

Eromik byc współuzaleznionym świadomym..a byc współuzależnionym nieświadomym to różnica...
A Jacek głownie kieruje swe słowa własnie do tych współuzależnionych nieświadomych
by wkońcu życie w iluzji polegające na wspieraniu i zamiataniu pod dywan
zamienili na życie w prawdzie i rozsądne działania
nie na zasadzie

wyrwac chwasta......tylko zamienić tego chwasta w domową roslinę.....


Regino22
podziwiam twoja determinację......i zycze wytrwalści :-D :-D

[ Dodano: 2012-04-17, 00:48 ]
lena napisał/a:
Chory potrzebuje pomocy....i owszem....ale chory musi chciec sie leczyć....to podstawa.


pełna zgoda z tym co napisała Lena

TO PODSTAWA....

i dopiero od tej podsawy jakies dalsze diałania
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9