Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak wygrać kobiecość? Instrukcja obsługi
Autor Wiadomość
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-05-06, 00:09   

Geniusz kobiety cz.II

Bóg stworzył najpierw mężczyznę dlatego,
że odsłaniał swoją niezwykłość stopniowo.


Bycie kobietą kojarzy się często z niższym statusem społecznym, z zależnością od mężczyzn, z bólem i trudem rodzenia dzieci. Tak widziana kobiecość traktowana jest raczej jak ciężar, niż jak powód do dumy. Tymczasem wychowanie dzieci czy troska o ludzkie oblicze ziemi wymaga większego geniuszu, niż skonstruowanie komputera czy zbudowanie wieżowca...

Kobieca religijność

Bóg wyraża swoją obecność na ziemi
poprzez macierzyńską troskę kobiety o człowieka.

Kobiety inaczej niż mężczyźni przeżywają swoją religijność. Wiara to więź z Bogiem, który jest osobową Miłością, a kontakt z Kimś, kto nas kocha, ma szczególne znaczenie właśnie dla kobiet. Z tego właśnie powodu one więcej się modlą, chętniej uczestniczą w Eucharystii, odważniej dają świadectwo wiary, bardziej troszczą się o wychowanie religijne dzieci i młodzieży oraz o więź z Bogiem wszystkich członków rodziny. Są kapłankami Kościoła domowego. Przyprowadzają do Boga tych, których kochają. Jednak kobiety łatwiej niż mężczyźni ulegają egzaltacji i dewocji. Właśnie dlatego potrzebują pogłębionej formacji po to, by ich religijność nie stawała się ucieczką od życia, ani zastępowaniem życia magicznymi praktykami, lecz sztuką życia tu i teraz mocą Bożej miłości i prawdy.

Bóg nie jest ani mężczyzną, ani kobietą. Mieć określoną płeć to być kimś niepełnym i potrzebującym wsparcia osób drugiej płci. Bóg jest pełnią - pełnią miłości. To jedyne, co wiemy o Nim z pewnością, co nie jest przenośnią czy symbolem. Gdyby istniał na sposób jednej z płci, nie mógłby być Bogiem. Prawdą jest natomiast to, że mówiąc człowiekowi o swojej tajemnicy i o swojej miłości, Bóg posługuje się językiem ludzkim. Odwołuje się wtedy zarówno do porównania swojej miłości z miłością mężczyzny (dobry ojciec, pasterz) jak i z miłością kobiecą, zwłaszcza macierzyńską: Jak kogo pociesza własna matka, tak Ja was pocieszać będę (Iz 66, 13).

Używając zatem ludzkiego języka mówimy, że Bóg jest miłością macierzyńską i ojcowską. Objawiając siebie, porównuje On swoją miłość do miłości mężczyzny (dobry ojciec, pasterz, król, przyjaciel) i do miłości kobiety, zwłaszcza tej macierzyńskiej. Bóg-Miłość zapewnia, że kocha nas jeszcze bardziej niż dobra mama kocha własne dziecko: Czy może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie (Iz 49, 15).

Kobieta jest specjalistką od człowieka i od miłości. Stąd wypływa jej wyjątkowa rola w Kościele, który istnieje po to, by przyprowadzać ludzi do Boga-Miłości i do siebie nawzajem. Ewa wypełnia sobą samotność Adama, a Maryja staje obok Jezusa, słuchając i rozważając Jego słowa. Dzięki temu wskazuje wierzącym receptę na życie: Zróbcie wszystko, cokolwiek On wam powie (J 2, 5). Zlecając Matce troskę o swego ucznia, Jezus zawierza kobietom wszystkich mężczyzn. One dają świadectwo wiary, katechizują, wychowują przyszłych księży. Jeśli kapłani i inni mężczyźni nie doceniają obecności kobiety w Kościele, to najbardziej tracą na tym oni sami.

Z troską o najbliższych

Geniusz kobiecy wyraża się najbardziej poprzez troskę o męża i dzieci. Właśnie dlatego zdumiewają nas kobiety, które cieszą się swoją kobiecością, a mimo to rezygnują z założenia rodziny. Wstępując do klasztoru, stają się oblubienicami Jezusa czystego, ubogiego i posłusznego. Fascynują Nim siebie i innych. Modlą się, podejmują dzieła miłosierdzia, pracę na misjach. Zachowują fizyczne dziewictwo, aby być duchowo płodnymi matkami. Gdy siostra zakonna traci swą kobiecą wrażliwość i ciepło, to staje się imitacją kapłana. Gdy zaniedbuje więź z Chrystusem, jest źródłem niepokoju dla siebie i innych. Jakość powołań zakonnych świadczy o jakości wychowania w rodzinie i społeczeństwie. Gdy kobiety dotyka kryzys, wtedy trudno nie tylko o siostry zakonne, ale też o dojrzałe żony i matki. Siostra zakonna to tajemnica spotkania Bożej i kobiecej miłości.
Kobiecość nie uznaje przeciętności, gdyż świat osób stawia wyższe wymagania niż świat rzeczy.

Mimo wewnętrznych trudności i zewnętrznych zagrożeń, wiele kobiet dorasta do swego geniuszu. Nie ulegają one sloganom, że kobieta jest "warta" nowych kosmetyków czy ubrań. Wiedzą, że kobiety są warte czegoś znacznie więcej: szacunku, wdzięczności, podziwu dla ich uroku, ich sposobu bycia matką, żoną, siostrą, córką, współpracowniczką, dla ich niezastąpionego wkładu w życie rodziny i społeczeństwa. Gdy otrzymują miłość i wsparcie, wtedy dosłownie rozkwitają w swojej kobiecości, jak kwiaty w słońcu. Postępują jak duchowe księżniczki i wymagają od mężczyzn, by tak je właśnie traktowali. To sprawia, iż czują się szczęśliwe i spełnione.

Biblia przypomina o tym, że Bóg stworzył człowieka jako mężczyznę i kobietę. Oboje mają jednakową godność i powołani są do świętości. Oboje też są sobie wzajemnie potrzebni, gdyż mają sobie tylko właściwe uzdolnienia i niepowtarzalne powołanie. Bez kobiety mężczyzna pozostawałby w świecie rzeczy i zwierząt. Byłby osamotniony. Bóg obdarza mężczyznę obecnością kobiety, gdyż ona jest zdolna, by wprowadzić go w świat dialogu, w świat osób, w świat więzi z ludźmi i z Bogiem. Spotkanie z kobietą jest tak ważne i konieczne, że mężczyzna opuści nawet swoich rodziców, aby złączyć się z kobietą poprzez nierozerwalną miłość małżeńską Dopiero poprzez spotkanie z kobietą mężczyzna może w pełni odkryć i zrealizować samego siebie, stając się mężem i ojcem, ucząc się miłości i odpowiedzialności. To właśnie z tego względu, że kobieta wprowadza mężczyznę w świat więzi i miłości, najpierw ona zostaje w raju zaatakowana przez szatana.

Macierzyństwo powołaniem kobiety

Kobieta jest zawsze matką
i wychowawczynią na wzór Maryi lub Ewy.

Najbardziej wyróżniającą cechą kobiety jest to, że tylko ona może być matką. Tylko ona może dzielić się ze swoim dzieckiem swoim ciałem i swoją krwią. Macierzyństwo to zdolność nieosiągalna dla mężczyzn i niezwykły przejaw miłości. Miłość macierzyńska jest fundamentem cywilizacji życia. Kobieta-matka przez dziewięć miesięcy staje się mieszkaniem dla dziecka. Później ofiaruje swoją obecność i miłość, by dziecko mogło żyć i rozwijać się. Dojrzałe macierzyństwo fizyczne jest połączone z macierzyństwem duchowym i z geniuszem wychowawczym. Może istnieć macierzyństwo duchowe bez fizycznego, ale odwrotna sytuacja oznacza dramatyczną krzywdę i cierpienie dla dziecka. Każda kobieta jest matką i wychowawczynią. Może być drugą Ewą, która karmi siebie i innych toksycznymi iluzjami, budując cywilizację śmierci, albo drugą Maryją, która karmi siebie i innych Bożą miłością i prawdą, budując cywilizację życia.

Macierzyństwo duchowe oznacza podtrzymywanie życia w innych ludziach poprzez karmienie ich kobiecą obecnością, miłością i codzienną troską. W tym sensie każda kobieta jest powołana do macierzyństwa. W tym sensie każda siostra zakonna realizuje swoje powołanie do macierzyństwa, gdyż karmi innych ludzi Bożą miłością i prawdą, umacnia w nich życie Boże. Nie przypadkowo najbardziej obecnie znaną kobietą, którą nazywamy matką, jest siostra zakonna - matka Teresa z Kalkuty.

Bycie matką jest najwspanialszym zamysłem Bożym wobec kobiety i najbardziej czyni ją podobną do Chrystusa, który na krzyżu uczynił dar ze swego ciała i krwi. "Moim największym odkryciem, mówi Bóg, jest moja Matka. Brakowało mi jej i dlatego ją stworzyłem. Sprawiłem, że powstała, zanim powstałem w jej łonie. Teraz jestem człowiekiem takim, jak wszyscy inni. Nie muszę nikomu niczego zazdrościć, bo sam też mam Matkę. Brakowało mi jej. Moja Matka nosi imię Maryja, mówi Bóg. Jej dusza jest czysta i pełna wdzięku. Jej ciało jest dziewicze i przeniknięte takim światłem, że nigdy nie mogłem oderwać od niej oczu, przestać jej słuchać i podziwiać. Moja Matka jest tak piękna, że wszystkie piękności nieba nie były mi bliższe od niej. Wiem, mówi Bóg, co znaczy przebywać w objęciach aniołów: a jednak, wierzcie mi, brakowało mi matczynych ramion!" (Michel Quoist).

Miłość macierzyńska kobiety to przejaw jej podstawowego geniuszu, dzięki któremu potrafi ona rozumieć i wspierać nie tylko swoje fizyczne czy duchowe dzieci, lecz również wszystkich ludzi, których spotyka na swojej drodze. W obliczu biblijnych prawd o kobiecie i o jej powołaniu możemy stwierdzić, że główna różnica między kobietą a mężczyzną polega właśnie na tym, że kobiety z natury bardziej są predysponowane do funkcjonowania w świecie osób, a mężczyznom z natury łatwiej funkcjonować w świecie przedmiotów. Adam zajmował się nazywaniem zwierząt i podporządkowaniem sobie tej ziemi. Dopiero spotkanie z Ewą wprowadziło go w świat osób. Wszystkie inne różnice między kobietą a mężczyzną są konsekwencją tej właśnie podstawowej różnicy.

Odmienny rozwój i zachowanie

Powyższa różnica nie jest jedynie wynikiem socjalizacji, czyli odmiennych sposobów wychowywania dziewcząt i chłopców. Jest ona wrodzona i pozostanie aktualna we wszystkich czasach oraz kulturach. Odmienny rozwój i zachowanie dziewcząt i chłopców polega na doskonaleniu już posiadanych predyspozycji i uzdolnień, a nie na ich narzucaniu przez społeczeństwo. Cała sfera cielesna, psychiczna i duchowa kobiety nastawiona jest na kontakt z osobami i na troskę o świat osób. Ciało kobiece jest inne niż ciało mężczyzny. Nie chodzi tu jednak tylko o najłatwiejsze do odnotowania różnice fizyczne. Różnice między kobietami i mężczyznami są znacznie większe i sięgają głębiej. Ciało kobiety przystosowane jest do innego rodzaju wysiłku niż ciało mężczyzny. Kobieta nie jest wprawdzie tak silna fizycznie, jak mężczyzna, ale za to potrafi być "na dyżurze" nawet dzień i noc, np. opiekując się dzieckiem czy czuwając przy kimś chorym. Mężczyzna może dźwigać znacznie większe ciężary, ale później potrzebuje dłuższego odpoczynku, co w świecie rzeczy jest możliwe. W świecie ludzi natomiast trzeba być nieustannie na dyżurze, zwłaszcza w kontakcie z osobami z kręgu rodziny.

Kobieta dysponuje nie tylko specyficzną budową ciała, lecz także specyficznym działaniem narządów zmysłów. Z reguły kobiety widzą dokładniej, barwniej i szerzej niż mężczyźni. Potrafią dzięki temu dokładniej myć, sprzątać, a także piękniej ubierać się i gustowniej dekorować wnętrza. Kobiety widzą też lepiej psychicznie, czyli bardziej w głąb. Potrafią trafniej od mężczyzn odróżnić wyraz twarzy czy spojrzenia danej osoby. W świecie przedmiotów tak subtelny wzrok nie jest konieczny. Z reguły kobiety lepiej niż mężczyźni słyszą. Chętniej i więcej śpiewają. Potrafią łatwiej niż mężczyzna usłyszeć w nocy płacz dziecka, ale też łatwiej usłyszą zmianę tonu głosu drugiej osoby. Ponadto kobiety dysponują z reguły lepszym powonieniem, dlatego są wrażliwsze na smaki i zapachy. Potrafią lepiej przyrządzać potrawy. Większe znaczenie mają dla nich kosmetyki. Zasadnicze różnice między kobietą a mężczyzną odnotowujemy w odniesieniu do dotyku. Badania na ten temat wykazują, że wrażliwość dotykowa kobiet aż tak bardzo przewyższa wrażliwość dotykową mężczyzn, że skale w tej dziedzinie w ogóle na siebie nie zachodzą Jest to zrozumiałe, gdyż troszcząc się o osoby trzeba mieć znacznie wrażliwszy dotyk niż np. konstruując jakąś budowlę.

Myśleć i przeżywać emocje

Kobiety i mężczyźni różnią się również psychicznie. Różnice te wynikają przede wszystkim z faktu, że półkule mózgowe u kobiet mają bogatsze połączenia neurologiczne za pomocą ciała modzelowatego. Dzięki temu istnieje lepszy przepływ informacji między lewą półkulą, która bardziej odpowiada za myślenie, a prawą półkulą, która bardziej odpowiada za emocje. W konsekwencji mężczyznom łatwiej jest oddzielić myślenie od emocji, co jest korzystne np. przy pisaniu klasówki z matematyki czy przy programowaniu jakiegoś urządzenia. Z drugiej strony mężczyznom grozi oddzielenie emocji od myślenia, zwłaszcza w sytuacji mocnych napięć emocjonalnych. Z tego właśnie względu w obliczu bolesnych emocji mężczyźni znacznie częściej niż kobiety sięgają po alkohol czy narkotyk, chociaż jest to zachowanie nielogiczne, gdyż pogarsza jeszcze bardziej ich sytuację. Podobnie, w czasie silnego zauroczenia emocjonalnego, chłopcom z reguły trudniej jest niż dziewczętom zachować zdrowy rozsądek. Tymczasem kobiety mają tendencję do tego, by w każdej sytuacji jednocześnie myśleć i przeżywać emocje. Takie funkcjonowanie psychiki jest lepiej dostosowane do świata osób, gdyż dojrzała postawa wobec ludzi wymaga tego, by rozumieć ich sposoby myślenia, a jednocześnie by wczuwać się w ich przeżycia. Z drugiej strony u kobiet łatwiej nie tylko o zmienność nastrojów, lecz także o zmienność myśli i przekonań. Kobieta, która przeżywa bolesne emocje, jest skłonna układać wtedy "czarne scenariusze", np. myśleć, że nikt jej nie kocha i że jej życie nie ma sensu.

Między kobietami a mężczyznami istnieją istotne różnice w funkcjonowaniu społecznym. Kontakt z innymi osobami jest dla kobiet z reguły ważniejszy i silniej przeżywany niż przez mężczyzn. Ponadto kobiety włączają się w więzi międzyludzkie na zasadzie współzależności i przynależności, podczas gdy mężczyźni przeżywają kontakt z innymi bardziej na zasadzie niezależności i samodzielności. Jedną z konsekwencji tego faktu jest zupełnie różne znaczenie prób samobójczych. U kobiet oznaczają one z reguły wołanie o pomoc, a u mężczyzn oznaczają zwykle wołanie o śmierć. Właśnie dlatego próby samobójcze u kobiet są częstsze, ale za to mniej groźne. W Polsce kobiety cztery razy częściej niż mężczyźni podejmują takie próby, a mimo to trzy razy więcej mężczyzn niż kobiet ginie śmiercią samobójczą.

Różnice w funkcjonowaniu społecznym sprawiają także i to, że kobiety więcej i chętniej mówią niż mężczyźni. Ich rozmowy, jak było wspomniane, dotyczą zwykle osób, podczas gdy mężczyźni łatwiej i chętniej komunikują się na temat rzeczy. Można to zauważyć już w kontaktach między dziewczętami i chłopcami. One mówią o swych więziach, uczuciach i marzeniach, a chłopcy najchętniej opowiadają o sporcie, komputerach czy innych rzeczach. Kobiety wybierają z reguły taki styl życia, a także taką pracę zawodową, która oznacza bezpośredni kontakt z ludźmi. Zajmują się więc wychowaniem dzieci, są nauczycielkami, pielęgniarkami, lekarkami, terapeutkami Z kolei mężczyźni chętniej zajmują się takimi funkcjami społecznymi czy zawodami, które wymagają głównie kontaktu z przedmiotami.
Najmniejsze różnice między kobietami a mężczyznami występują w sferze duchowej, czyli w tej sferze, w której szukamy odpowiedzi na pytanie: kim jesteśmy i po co żyjemy? Kobiety i mężczyźni mają bowiem dokładnie tę samą godność oraz to samo powołanie do życia w Bożej miłości i prawdzie. Różnica polega jedynie na tym, że kobiety są z reguły bardziej wrażliwe i otwarte na sferę duchową, gdyż bardziej intensywnie niż mężczyźni stykają się codziennie z tajemnicą człowieka, który się rozwija, który błądzi i cierpi, który potrzebuje rady i pomocy. Kobiety są też z reguły bardziej otwarte i wrażliwe na sferę religijną, gdyż istotą religijności jest przyjaźń z Bogiem, a kobiety są z natury nakierowane na więzi międzyosobowe.

Radość bycia kobietą

Dojrzała i szczęśliwa kobieta
to skarb dla rodziny i święto dla ludzkości.

Pierwszym zadaniem każdej z dziewcząt jest poznanie oraz przyjęcie z radością i dumą własnej płciowości, a zatem własnego bycia kobietą i własnego powołania. Dojrzała dziewczyna ma świadomość, że prawdziwy feminizm jest tylko w tych społeczeństwach, w których człowiek jest ważniejszy od rzeczy, gdyż to właśnie kobiety mają największy wkład w troskę o człowieka. Drugim zadaniem dziewcząt jest wdzięczność Bogu za otrzymany dar kobiecości. Do tej wdzięczności za dar kobiecości powinni włączyć się także mężczyźni. Przykładem w tym względzie może być postawa Jana Pawła II, który dziękował Bogu za "tajemnicę kobiety i za każdą kobietę - za to, co stanowi odwieczną miarę jej godności kobiecej, za wielkie dzieła Boże, jakie w niej i przez nią dokonały się w historii ludzkości. Dziękujemy ci, kobieto, za to, że jesteś kobietą! Zdolnością postrzegania, cechującą twą kobiecość, wzbogacasz właściwe zrozumienie świata i dajesz wkład w pełną prawdę o związkach między ludźmi"[1].

Zadaniem trzecim dziewcząt i kobiet jest stała troska o rozwijanie własnej kobiecości, a zwłaszcza własnej zdolności do tego, by kochać, by wprowadzać innych ludzi w świat Bożej miłości i prawdy, by pomagać mężczyznom w dorastaniu do miłości i odpowiedzialności. Szczęśliwa i dojrzała kobieta jest największym bogactwem i skarbem tej ziemi. Jest genialną współpracownicą mężczyzny w budowaniu cywilizacji miłości. Jest też wspaniałym wsparciem dla dziecka, które czuje się bezpieczne i szczęśliwe jedynie wtedy, gdy jest kochane przez mamę dojrzale kochającą samą siebie i cieszącą się własną kobiecością. "W rodzinie kobieta jest więzią, która łączy ojca z dzieckiem. Jest tą, przez którą ojciec spieszy ku dziecku, a dziecko ku ojcu. Tą, ku której spieszy ojciec i dziecko. Jest wspólnym oddechem ojca i dziecka. Dzięki kobiecie ojciec staje się bardziej ojcem, a dziecko bardziej dzieckiem. Taka jest kobieta w rodzinie, uświęcona przez łaskę" (Nicole Echivard).

ks. Marek Dziewiecki



--------------------------------------------------------------------------------
Przypisy:

[1] Jan Paweł II, List do Kobiet, Watykan 1995, nr 1.
http://www.katolik.pl/ind...rtykuly&id=2777
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2011-05-07, 23:37   

Tylko dla Panów .


Ej , człowieku .....
Do Ciebie mówię !
DAMSKIE SPRAWY napisali ! :evil: :evil: :evil:
a tu macie trochę jakby
"instrukcja obsługi kobiety" :shock:
może nawet więcej
JAK ZROZUMIEĆ KOBIETĘ . ( chociaż trochę )
Za to i Nobel nic nie znaczy , bezcenna rzecz .
CZYTAĆ PANOWIE !!!
....... te " damskie sprawy " bo warto :-P
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-05-25, 20:25   

Geniusz i piękno żony i matki
Krystyna Zając

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=26016
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-07, 22:15   

Jadwiga Zięba
Tajemnica kobiecości

Odnajdujemy w kulturze ślady przenikliwych obserwacji mężczyzn, którzy tworzyli interesujące portrety kobiet. Jednak pełniejszy obraz dają dzieła samych kobiet, odsłaniające tajemnice ich serc.

Chociaż przez narodzenie ze Świętej Dziewicy podział natury ludzkiej na mężczyzn i kobiety został przezwyciężony (Maksym Wyznawca, VII w.) i kobiecość Maryi może mieć sens dotyczący całej ludzkości (myśliciele prawosławni), warto zwrócić uwagę na znaczenie, jakie ma dla samych kobiet w doświadczeniu Tajemnicy.

Kobieta wobec Tajemnicy

Z kartek pamiętników, autobiografii, listów, z osobistych zwierzeń, poznajemy różnobarwne portrety kobiet. Mówią o sobie jako o kobietach powściągliwych i nieopanowanych, trzymających się wzorów i nakazów oraz poddanych zmysłowej żywiołowości. Wyznają, że potrafią być równocześnie: dobre i złe, tkliwe i brutalne, wspaniałomyślne i okrutne. Często wbrew wszelkiemu doświadczeniu kochają nawet wtedy, gdy wszystko wydaje się stracone, i wierzą w odmianę losu. Spotykamy zastępy kobiet nieszczęśliwych w miłości i w swoich życiowych planach nie spełnionych, dla których ważne jest nie to, kim są, ale to - kim nie są. Kochają tych, którzy z ich życia odeszli. Pragną tego, co straciły. Cierpią, czasem na własne życzenie. Bywają nieszczęśliwe z powodu utraconej młodzieńczej miłości, której nie może dorównać żadne późniejsze uczucie. Są kobiety zadziwione życiem, ludźmi, własną naturą. Pod pozorami zwyczajności kryją się istoty niezwykle wrażliwe, skomplikowane i zarazem zaskakujące. Codzienność odsłaniają warstwy kobiecej samotności, zmęczenia, rezygnacji, ich poczucie zagrożenia i obcości, opuszczenia i bezradności. Odkrywamy proste kobiety - świadków historii, budzące podziw dla wytrzymałości wewnętrznego człowieka. Spotykamy kobiety, które wyrosły w specyficznym kulcie dzielności, dawania sobie rady we wszystkim, angażując w to całą swoją żywotność, chociaż często czują się słabsze, nadwrażliwe. Wobec sztywnych układów, zakłamanych zależności wyłaniają się postawy kobiet, które pragną żyć według własnej fantazji i na własny rachunek.

Różnorodna galeria kobiecych "twarzy" ukazuje, że wielokrotnie zaskakiwana jest ona swoją tajemniczością i niezrozumiałymi zdarzeniami w życiu. Ta prawda rodzi w jej sercu radosne zdumienie, paraliżujący lęk i pytania. W rozjaśnianiu prawdy o sobie samej kobieta poszukuje pierwowzoru, modelu swojej kobiecości. Jeśli postrzega siebie całościowo zawsze ocierać się będzie o tajemnicę, także w sensie religijnym. Bóg ukrywa przed ludzkim sercem swe tajemnice, bo grzech udaremnia zrozumienie tego, co Boże. Im bardziej kobieta zechce przez wiarę otwierać się na Tajemnicę, tym bardziej musi sprzeciwiać się grzechowi. Bowiem wszystko co nie pochodzi od wiary jest grzechem (por. Rz 14,23). Poznanie tajemnic Bożych jest darem łaski, a przyjęcie tego daru wymaga od człowieka mądrości duchowej i czystości serca. Dlatego właściwą postawą wobec tajemnicy Bożej jest pokorne zawierzanie, milczenie pełne miłości, kontemplacja, odważne czekanie, wierne posłuszeństwo, dzielenie się z innymi zbawczą miłością Boga. Odnajdujemy ją w osobie Maryi, która jest Nauczycielem nieprzeniknionej Tajemnicy Bożej (J. Ratzinger). Przez wieki "Wielka Wierząca" wiarygodnie wskazuje, jak stawać się kobietą wiary i współtworzyć historię swojego życia pod spojrzeniem Tajemnicy.

Tajemnicza droga Maryi

Powołanie Maryi całkowicie odnosi się do tajemnicy Jezusa. Pierwsi chrześcijanie dostrzegali, że zachodzi ścisła korelacja między rolą Maryi a wiarą w boskie pochodzenie Chrystusa. Maryja: jedna z naszego, ludzkiego rodu, stając się matką tak niezwykłego Syna, weszła w zdumiewające, jedyne, niepowtarzalne, i pełne tajemniczej wielkości odniesienie do Syna, a przez Niego do całej Trójcy Przenajświętszej (o. St.C. Napiórkowski). Przez sam fakt, że żyje Ona Chrystusem i dla Niego, tajemnice Jezusa są również Jej tajemnicami, nawet wtedy, gdy nie jest z nimi bezpośrednio związana. Jest to droga przykładu Dziewicy z Nazaretu, Niewiasty wiary, milczenia i słuchania. Jest to równocześnie droga pobożności maryjnej, która karmi się nierozerwalną więzią Matki z Synem i równocześnie pulsuje życiem ludzkim (Rosarium Virginis Mariae 24-25). Każda rozważana tajemnica drogi Maryi, odsłania misterium kobiety.

Serce Maryi jest księgą pełną tajemnic nieba. Osoby otwarte na Łaskę wtajemnicza w sprawy milczenia godne. Maryja jako osoba kontemplatywna, obdarzona wewnętrzną siłą, wskazuje, że kobieca natura jest zdolna do kontemplacji.

Maryja potrafiła zachować milczenie i nie załamała się, niosąc ciężar wielkiej tajemnicy zwiastowania. Wobec takiego daru największym hołdem, wyrazem wdzięczności i wierności było całkowite milczenie. Stajemy przytłoczeni i zadziwieni nieskończoną pokorą, niezwykłą dojrzałością i naturalnością, z jaką Maryja w wielkiej samotności przyjmuje Tajemnicę (I. Larrańaga). By smiercionośna ciekawość pierwszej Ewy mogła się przemienić, potrzebne było życiodajne milczenie drugiej Ewy. Nowy człowiek rodzi się zawsze w obliczu tajemnicy. Każda kobieta może odradzać się w nową kobietę z dnia na dzień, gdy pozwoli przenikać się tajemniczej łasce jak Maryja. Wtedy jest szansa na "przebudzenie religijne" w niej i wokół niej. By ono się dokonywało, serce kobiety wystawiane jest na doświadczenie paradoksu. Wtedy ono wezwane do zawierzania, jest głęboko zranione, bo wydaje mu się, że wiara czegoś go pozbawia. To bolesne doświadczanie otwiera zranione serce na zstąpienie Boga do głębin samotności. Jakże nieodzowne jest w tej drodze prowadzenie przez Pełną Łaski, by serce mogło usłyszeć Jezusowe słowa: Twoja wiara cię uzdrowiła, poprzez które Pan odsłonił godność kobiety jako "córki" Boga.

Maryja wtajemnicza kobietę w odkrywanie własnej tożsamości. Zaświadcza, że sama kobiecość jest darem łaski. Przypomina, że kobieta najpierw została stworzona "dla Boga" a potem "dana" mężczyźnie "jako pomoc", przede wszystkim w "byciu człowiekiem". Godność kobiety, a tym samym jej duchowość, związana jest ściśle z miłością, jakiej ona doznaje i którą obdarza (Mulieris Dignitatem 30). Wśród darów kobiecego serca wyróżnia się zdolność do otwartości na "Innego", którą odkrywa mężczyzna dzięki swej matce, siostrze, małżonce. Swoim wewnętrznym bogactwem kobiety obdarowują z radością i lękiem, gdyż wartość takich darów jest trudniej dostrzegalna.

Maryja jest lustrem dla rozpoznania prawdziwości kobiecej twarzy. Czystość Jej serca odsłania "tajemnicę nieprawości", jaka "triumfuje" w postaci zła w dziejach świata. W bliskości Maryi serce kobiety jest pouczane o grzechu, który zawsze obraża obdarowującego Boga. Wobec "Tajemnicy nieprawości", w której uczestniczy każdy, kto nie przyjął miłości prawdy, aby dostąpić zbawienia (2Tes 2,10), zasadniczym powołaniem kobiety staje się służba zbawieniu, nierozerwalnie związana ze służbą życiu, które w szerokim pojęciu oznacza sprzeciwianie się śmierci. A to dokonuje się przez łaskę cierpienia, przyjęcia której uczy Współcierpiąca.

Zbawienie przychodzi w świętości. W Bogu kobieta jest bardziej zdolna do tego, aby zbliżyć się do istoty świętości i istnienia. Dokonuje się to mocą pokory, która jest sztuką odnajdywania swego własnego miejsca. Dlatego prosi o wstawiennictwo Maryję, by mogła zrealizować macierzyński charyzmat zradzania Chrystusa w "zniszczonych duszach" (P. Evdokimov). To związanie każdej kobiety z kontynuacją życia wyraża wrodzoną intymność przyjęcia przez kogoś i przyjmowania kogoś w siebie. Tę macierzyńską funkcję kobiety realizują w małżeństwie, w życiu zakonnym, albo na innych drogach, które istniały lub które są do odkrycia.

Maryja współdziałająca z Łaską jest obrazem kobiety włączonej przez Boga do wypełnienia Jego zamysłu miłości nie jako bierne narzędzie w rękach artysty, ale jako osoba oddzielnie cała, wolna, pouczona przez samego Boga, który prosząc o współdziałanie "Jej woli i wiary" wzywa Ją, by stała się Jego "współpracowniczką" (M. Kabasilas). Tę współpracę oddaje Ewangelia wg św. Jana, ukazująca Matkę Jezusa i inne kobiety jako "zwiastunki tajemnicy". Kobieta przyzywa tajemnicę, przyciąga ją, wyprzedza lub wprowadza mocą łaski, nawet w pewien sposób jest jej sprawcą (R. Laurentin).

Człowiek nie zrozumie siebie bez Chrystusa, kobieta nie zrozumie samej siebie ani kim jest, ani kim ma być - bez Maryi. Bez względu na dystans, jaki dzieli kobietę od Maryi, można mieć pewność, że zachodzi tajemniczy związek pomiędzy tym, co w Maryi, jest z Boga, a tym, co w kobiecie tworzy Boga (L. Gillet). Jak podczas spotkania Maryi z Elżbietą, tak w prawdziwej bliskości Maryi z każdym człowiekiem, z kobietą, to co jest z Boga, doznaje poruszenia.

Jadwiga Zięba


http://www.katolik.pl/taj...543,416,cz.html
 
     
Jarek321
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-13, 00:40   

Feminizm a mężczyźni



- Feministki proponują walkę kobiet z mężczyznami, aktywiści gejowscy proponują izolację mężczyzn i kobiet, a Bóg proponuje wzajemną miłość. Na początek warto sprecyzować znaczenie pojęcia "feminizm" - pisze ks. Marek Dziewiecki w katolickim magazynie studenckim TRYBY.


Otóż, nie jest feministką ta kobieta, która jest świadoma własnej godności, która o tym głośno mówi, która stanowczo sprzeciwia się poniżaniu kobiet (także przez prostytucję czy pornografię) oraz wszelkim formom dyskryminowania kobiet w stosunku do mężczyzn. Przeciwnie, ktoś taki w precyzyjny sposób odczytuje zamysł Boga, który stworzył kobietę w szczególnie uprzywilejowanej pozycji: jako tę, która stanowi pomoc dla mężczyzny. Ten biblijny fakt ma podwójne znaczenie, gdyż świadczy o tym, że mężczyzna potrzebuje pomocy w swoim rozwoju i że kobieta jest na tyle niezwykła - i w niektórych aspektach dojrzalsza od mężczyzny - że takiej pomocy może mi udzielić. Równie wyraźnie niezwykłość kobiety podkreśla Jezus nie tylko wtedy, gdy stanowczo broni kobiet przed mężczyznami - krzywdzicielami, ale gdy stwierdza, że kobieta jest godna tego, by mężczyzna z miłości do niej i z zachwytu dla niej opuścił własnych rodziców i by w małżeństwie kochał ją do śmierci, nieodwołalnie i wiernie.


Z perspektywy chrześcijaństwa feministki to nie te kobiety, które są świadome swej godności i które potrafią bronić swej wyjątkowości oraz swego kobiecego geniuszu, ale przeciwnie - to te kobiety, które rezygnują ze swej kobiecości oraz niepowtarzalności i starają się upodobnić do mężczyzn. Takie kobiety nie wierzą w to, że jakiś mężczyzna może pokochać je wiernie i na zawsze. W konsekwencji są przekonane, że pozostaje im już tylko walka z mężczyznami i zadowalanie się jakąś formą zadowolenia, które nie wiąże się z miłością, lecz z karierą zawodową, społeczną, finansową czy polityczną. To właśnie dlatego - w (nieświadomym?) poczuciu niższości i kompleksów - feministki publicznie i w sposób agresywny atakują te kobiety, które są dumne ze swojej kobiecości - a nie z naśladowania mężczyzn - i które z entuzjazmem opowiadają o tym, że dla nich największą karierą jest kariera miłości w małżeństwie i rodzinie. Ich największą radością jest radość z miłości, którą okazują mężowi i dzieciom, a także z tej miłości, jaką okazuje im mąż oraz dzieci.


Feministki są tak "reprezentacyjne" dla kobiet jak homoseksualiści są "reprezentatywni" dla mężczyzn. Mają one jednak za sobą potężne wsparcie polityków lewicy oraz dominujących obecnie mediów. Poparcie to wynika z faktu, że lewica i laickie media wspierają wszystkich, którzy osłabiają małżeństwo i rodzinę i którzy kierują się w życiu popędem, orientacją seksualną, karierą zawodową i czymkolwiek innym, byle nie miłością, realizmem i Dekalogiem. Właśnie dlatego feministki - mimo że nieliczne - wyciskają mocne, negatywne piętno na współczesnej kulturze i obyczajach, a zwłaszcza na relacji kobieta - mężczyzna. Przejawem tego piętna jest lęk sporej grupy mężczyzn przed kobietami oraz dążenie do rywalizacji i walki zamiast do wzajemnego pomagania sobie w rozwoju i w dorastaniu do miłości. Przy mało kobiecych kobietach, mężczyźni stają się mało męscy. Nie zachwycają się takimi kobietami. Nie są skłonni wiązać się z nimi na całe życie i pokochać je na zawsze.


Skutkiem takiej wizji kobiecości, jaką promują feministki, są jawne i ukryte formy pogardy mężczyzn wobec kobiet. Przykładem są aktywiści gejowscy, którzy swoim stylem życia głośno mówią o tym, że godnymi ich partnerami są jedynie mężczyźni. Podobnie przejawem zamaskowanej formy traktowania kobiet jako istot niższego rzędu jest postawa "postępowych" polityków, którzy patrzą na kobiety z wyniosłością i łaskawie wyznaczają im połowę miejsc na swoich listach wyborczych czy dążą do ustawowego wprowadzenia parytetów. W konsekwencji publicznie deklarują, że bez takiej pomocy kobiety skazane są na porażkę w konfrontacji z mężczyznami.


Feminizm wpływa szczególnie negatywnie na myślenie mężczyzn na temat małżeństwa i rodziny. Mężczyzna, który ulega wpływom feminizmu, traktuje małżeństwo jako ograniczanie kobiet w ich "prawdziwej" karierze. W konsekwencji czymś niepożądanym i kłopotliwym staje się dla niego małżeństwo, a tym bardziej rodzicielstwo. Małżeństwo i rodzicielstwo jawi się jako coś niepożądanego także z tego względu, że wzajemna i nieodwołalna miłość między małżonkami uznawana jest przez feministki jako coś nierealnego. Nic więc dziwnego, że w społeczeństwach zdominowanych ideologią feminizmu mamy coraz więcej mężczyzn ulegających ideologii "szczęśliwego" singla lub ideologii "szczęśliwego" geja, którego "miłością" życia staje się drugi mężczyzna.



ks. Marek Dziewiecki

źródło:
http://www.fronda.pl/news...mezczyzni_17537
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-22, 23:08   

Być mężczyzną, być kobietą - wyzwania wychowawcze dla rodziców
ks. Zbigniew Kucharski, Asystent Krajowy KSM

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=29600
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2012-03-21, 20:40   

Duchowość Kobiety - Dr Wiesława Stefan
Węzeł gordyjski?

http://www.youtube.com/wa...feature=related
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2012-03-29, 00:33   

Duchowość żony i matki

Małżeństwo. Bóg właśnie taką drogę dla nas wybrał... z ojcowskiej miłości, ponieważ wiedział, że na niej właśnie mamy możliwość osiągnięcia świętości, zdolności miłowania na podobieństwo Jego Syna: "Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich" (J 15, 13). Za męża, za dzieci.

Ta droga jest nieustającym dialogiem z Nim poprzez bliskich, radosne i trudne chwile spędzone z nimi, wydarzenia codzienne, zwykłe, świąteczne i te niespodziewane. Chrystus nie jest obok nas, gdzieś daleko. On jest w nas i wśród nas. Jest realnie działającym, prawdziwie miłującym w każdej chwili naszego życia. Uświęcamy się nie pomimo tego, że żyjemy w małżeństwie, ale właśnie przez to.

Jak można naprawdę być dobrą żoną, nie będąc wcześniej córką, nie doświadczając odpowiedzialnej, mocnej, czułej, a zarazem wymagającej miłości ojca? Myślę, że jest to niemożliwe, a przecież w takiej sytuacji jest bardzo wiele kobiet. Nie doświadczyły prawdziwej ojcowskiej miłości i same są nieustannie poszukującymi dobra dla siebie. Są istotami jakby niedokończonymi, wciąż oczekującymi. One nie obdarowują, czyli nie są dojrzałe do uczynienia z siebie daru, do wolności, która uzdalnia do dystansu wobec mężczyzny i jednocześnie do bycia jego prawdziwą towarzyszką życia. Niezależnie od sytuacji rodzinnej kobiety wejście w głęboką relację z Bogiem Ojcem, który każdemu pozwala na bycie autentycznym, na życie w prawdzie, bez agresji czy kompleksów, czyni kobietę zdolną do bycia żoną. Właśnie tu jest źródło i początek jej duchowości.

Być żoną to znaczy kochać. Pobrać się znaczy obdarzyć sobą drugiego. Zdecydować się na miłość - skarb niewyczerpany, jeśli się z niego korzysta. W innym wypadku kobieta nie jest wierna swemu najgłębszemu powołaniu (św. Tereska mówiła: "Mam niezmierną potrzebę kochania"). Musi dzielić się, troszczyć się o innych, zapominając o swoich własnych lękach. Ona jest sercem domu, domem mężczyzny. Ogień wygasa bez jej obecności, gdy pochłonięta jest realizacją siebie za wszelką cenę. Jeżeli kobieta pozostaje w ścisłej relacji z Bogiem, to ta przygoda z miłością zmienia się: zamiast tej "miłości", która nastawiona jest na otrzymywanie, pojawia się taka, której istotą jest dar z siebie. Ona staje się coraz intensywniejsza, czystsza, głębsza do momentu, gdy nie osiągnie tego szczególnego poziomu oddania życia za tych, których się kocha. Jakże groźne jest tutaj skoncentrowanie się na sobie, niekończące się uczuciowe poszukiwania (a miłość jest przede wszystkim przykazaniem, nie uczuciem), postawa: najpierw wziąć, potem dać. Wciąż trzeba być w głębokiej relacji z Bogiem, by nie przenosić wszystkich swoich oczekiwań na mężczyznę (żaden nie jest w stanie tego udźwignąć i spełnić), aby uniknąć dążenia do dominacji, górowania nad nim podstępem, by potem w rozgoryczeniu zamknąć się w sobie jak w muszli.

Myślę, że istotnym elementem życia duchowego żony jest staranie się o pokorę serca, która umożliwia podjęcie trudu zgłębiania problemu, wznoszenia się ponad odruchowe reakcje (umiejętność spojrzenia na siebie z dystansem, czasem z humorem). Często pokora jest rozumiana jako poniżenie, zakompleksienie, brak odwagi w wypowiadaniu swojego zdania i bycia sobą. Tak naprawdę jest to widzenie siebie w świetle Boga. Bez relacji do Niego, bez Jego łaski, którą On wciąż pragnie dawać, jest to niemożliwe. Widzenie siebie - swoich słabości i dobrych stron, a zarazem głęboka świadomość, że przecież wszystko, co mamy, pochodzi od Boga. Z jednej strony dziecięca zależność i kruchość, a z drugiej - otwarcie się na Jego łaskę, która może dokonać wszystkiego. Oparcie się całkowite na Nim. Pokora daje prawdziwą wolność, pozwala zachować godność. Wtedy żona swoją wielkodusznością, a nie siłą "narzuca" szacunek męża w stosunku do siebie. Harmonia małżeńska jest wciąż tworzona w Chrystusie. Nie jest czymś statycznym. I tak jak On nas odkupił przez Krzyż, tak nasza jedność staje się poprzez łaskę uczestniczenia w Jego Krzyżu. (Jedność tworzy się w trudzie).

Poddanie się rodzi szacunek

Święty Paweł napisał: "Bądźcie sobie wzajemnie poddani". Co to znaczy w praktyce dla żony? Chodzi tu o wzajemne poddanie, ale biorąc pod uwagę, jak bardzo jesteśmy różni, nie jest to takie łatwe do osiągnięcia. Jakże mąż mógłby poddać się żonie, która nie jest mu poddana, i nie zostać zdominowany? Z miłosnego poddania rodzi się szacunek do drugiej osoby (mężczyzna większą uwagę zwraca na rady i intuicję żony). Czasem żony mówią, że chcą zmienić swoich mężów. To się nie uda! Tylko droga ewangelicznego zaparcia się siebie z miłości do drugiego człowieka jest skuteczna. Żona na tej drodze jest często pierwsza. Wprowadza męża w nowy rodzaj relacji, która nie jest poszukiwaniem siebie, ale wyraża się w darze z siebie.

Chciałam zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt poddania się sobie nawzajem. Jakże ważne jest, by nie działać samej! Jesteśmy z mężem jednością. Praca duchowa polega również na tym, by każde pragnienie, pomysł poddać temu, którego z miłości dał nam Bóg. Jakże potrzebna jest nam męska logika i rozwaga. Ośmieliłabym się nazwać męża przewodnikiem duchowym. Posłuszeństwo mężowi ma związek z posłuszeństwem Bogu. Przez taką postawę pogłębiamy jedność. To nie jest jakaś dyskryminacja kobiety. Przykładem jest sam Jezus. On poddał się w Nazarecie ludziom, On - Bóg! Jak wielkie to miało dla nas skutki. Trochę podobnie jest w naszym życiu. Powiemy jednak, że chętnie byśmy się poddali, gdyby osoba była super, miała stuprocentową rację. Właśnie poddawanie się woli Bożej za pośrednictwem ludzi, przecież niedoskonałych, jest aktem wiary w Bożą wszechmoc. Wierzymy wówczas, że Bóg ma władzę nad ich sercem i posługuje się nawet ludzkimi słabościami, by nas uświęcić.

Poddać się - to znaczy oddać się opiece drugiej osoby. To wyzwala postawę odpowiedzialności u męża. Kobieta nie może stawać się wszystkowiedzącą wiedźmą albo szefem, który wszystko organizuje, przewiduje i ustawia. Jest cudownie, jeśli kobieta potrafi ukazać innym ich miejsce, ale sama nie eksponuje siebie, nie odmawia innym inicjatywy, nie paraliżuje.

Poddanie się pociąga za sobą posłuszeństwo, które nie oznacza poddaństwa. Jest ono aktem wiary (zaufanie do Boga w drugim człowieku - przez posłuszeństwo Jezusa przyszło odkupienie), nadziei (pewność, że Jego obietnice się spełnią, rodzi wytrwałość i cierpliwość) i miłości (tylko z miłości można wyrzec się własnej woli - wtedy rozkwitamy, a z obowiązku jesteśmy wycieńczeni).
Dzięki głębokiemu poczuciu swojej godności kobieta może uniżyć się (Jezus umywał swoim uczniom nogi, pokazując nam, jak postępować) i podnieść mężczyznę.

Powiedziałabym więcej, choć może zabrzmi to niepopularnie: jeśli kobieta chce zmienić mężczyznę, to ona sama najpierw musi się zmienić, ściślej mówiąc, pozwolić Jezusowi zmieniać siebie. Wówczas moc Miłości zmienia ją i tych, którzy są wokół. Rezygnacja z siebie i oddawanie życia dzień po dniu wymaga wielkiej odwagi! Przemiana wymaga, by umarło w człowieku pragnienie wzięcia wszystkiego w swoje ręce, aby moc Boga mogła dokonywać swoich cudów. Oczywiście nie oznacza to bierności, siedzenia z założonymi rękami, tylko wysiłek wsłuchiwania się w Jego głos i podjęcie trudu pójścia za tym głosem w każdej chwili.

Dynamika miłości

Miłość nie jest statyczna. Przemienia albo nie jest miłością. Na co dzień trzeba ożywiać uczynki miłości. Nie można zadowalać się przeciętnością, pozostawiać kogoś własnemu egoizmowi. To jest czasem bardzo trudne, ale małżeństwo to jest związek kobiety i mężczyzny stworzonych po to, by po trudzie wspólnej drogi osiągnąć świętość. Małżeństwo nie jest warunkowym darem, kompromisem ("jeśli ty odwieziesz dziecko do szkoły, to ja zrobię ci obiad").

Często kobiety chcą wyjść za mąż, ponieważ boją się samotności. Myślą, że mąż spełni ich marzenie o doskonałej jedności. Taka "jedność" nie pozostawia przestrzeni dla Boga. Dopiero kobieta żyjąca w głębokiej relacji z Bogiem może naprawdę stać się małżonką. W przeciwnym wypadku ona wszystkiego oczekuje od męża, żyje w stanie uczuciowej zależności od tego, przez którego strasznie cierpi, ponieważ on nie realizuje jej marzenia o doskonałej jedności. Małżeństwo nie jest lekarstwem na egzystencjalną samotność, dlatego że nic poza Bogiem jej nie wypełni.

Chcemy miłości, nie chcemy krzyża. Nie ma miłości bez krzyża. Boimy się dawać, gdyż boimy się śmierci, a my przecież chcemy się rozwijać! Tylko co się wtedy w nas rozwija? Pragnienie mocy, własna wola, po prostu egoizm. Ten, kto wyrzeka się własnej mocy, robi miejsce dla Boga, który przemienia wszystkie nasze relacje. "Teraz już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus" (Ga 2, 20).
Często czytając o życiu duchowym człowieka, napotykamy słowa mówiące o oczyszczeniu duszy, o ciemnej nocy, podczas której Bóg dokonuje przy akceptacji człowieka cudownej - choć bolesnej - przemiany uzdalniającej człowieka do zjednoczenia z Bogiem.

Coś takiego dzieje się w relacjach między mężem i żoną. Czasem dzieje się tak, że mimo dobrej woli mijamy się, nie możemy się porozumieć. Im bardziej wszystko chcemy rozwiązać od razu, tym bardziej to się nie udaje. Własne próby rozwiązania problemu skazane są na niepowodzenie. Wtedy właśnie Bóg oczyszcza naszą miłość. Uczy kochać siebie nawzajem na innym poziomie: bez iluzji, projekcji. Wtedy też może otworzyć się niezwykła przestrzeń głębokiego spotkania z Bogiem. Nie uciekajmy przed tym cierpieniem, ale przyjmijmy je, przylgnijmy mocno do Krzyża Jezusa. On nie ociąga się z obdarowywaniem nas swoją łaską.

W życiu duchowym żony ważne miejsce zajmuje krzyż. Jest nim wszystko, co sprzeciwia się jej woli: trudności bliskich i w relacjach z nimi, trudne wydarzenia. Jeśli przyjmiemy bez buntu to, co nam się przytrafia, zobaczymy, że On "współdziała we wszystkim dla naszego dobra". Zobaczymy też, że wiele cierpienia wynika z naszego egoizmu i z naszej woli. Jezus daje nam wtedy siłę do przemiany.

Jestem matką, jestem darem

Duchowość matki... Oczywiście najpierw żony - jedno z drugiego wynika. Jeśli jestem naprawdę żoną - całkowitym darem dla drugiego człowieka, wtedy mogę być naprawdę matką. Rodzicielstwo to nieustanne owocowanie miłości, różnie się przejawiające w czasie dorastania dzieci.

Duchowość matki zawiera się w otwartości na życie, nawet to nieplanowane. Diabeł atakuje kobietę. Chce by ta, której posłannictwem jest dawać życie, zniszczyła, wyrwała z siebie istotną część swej kobiecej natury, by manipulowała swoją płodnością, niszcząc siebie, swoje relacje z mężem, i stała się niezdolna do macierzyństwa. Nie ma ważniejszej sprawy niż służba życiu (a nie uzurpowanie sobie prawa do czyjegoś życia). Nie jest ważniejsze zawodowe realizowanie siebie, dorównywanie w pracy mężczyźnie, ale gotowość poświęcenia dla własnych dzieci. Zdolność do poświęcenia z miłości, a nie z obowiązku czy konieczności.

Kobieta daje siebie przez rodzenie szeroko rozumiane - do życia ludzkiego i Bożego. Jak bardzo potrzebne jest na tej drodze mocne trzymanie się ojcowskiej ręki Boga. Samo wychowywanie dzieci wymaga ciągłego uczenia się, poszukiwań, wysiłku, zachęcania i upomnień, czasem żelaznej konsekwencji. To wyczerpuje i jest terenem ciągłej walki duchowej. Z jednej strony bliskość, troska o dziecko, z drugiej - jakże czasem trudne oddalanie się, by mogło stawać się samodzielne i dojrzałe, zgoda również na to, że może zbłądzić. Dzieci nie są naszą własnością. Są nam dane na pewien czas, by potem odejść i spełniać swoje zadanie w życiu. Duchowa dojrzałość matki polega też na zdolności oddania swojego dziecka Bogu i ludziom.

Ważną sprawą w życiu duchowym matki jest zwrócenie uwagi na to, żeby macierzyństwo nie przesłaniało jej relacji do męża. Ona ma jemu pomóc, dając pole do działania i umożliwiając współuczestnictwo w wychowaniu, stawanie się ojcem. Troszcząc się o relacje z mężem, wciąż je budując, czyni najlepszą rzecz dla swoich dzieci, które nawet nieświadomie czerpią z miłości rodziców, sama ma siłę do troszczenia się o swoją rodzinę.

Maryja w chwili zwiastowania powiedziała Bogu: "Tak". To było "Tak" powtarzane każdego dnia, w każdej chwili Jej życia, do końca... Nam, kobietom, nie wystarczy powiedzenie "tak" tylko w dniu ślubu. Przez "tak" powtarzane każdego dnia, przez mocne przylgnięcie do Boga całą sobą w każdym wydarzeniu, stajemy się coraz bardziej żonami i coraz lepszymi matkami, a nasza miłość promieniuje również na innych ludzi. Tak Bóg pozwala nam coraz bardziej realizować naszą "niezmierną potrzebę kochania".

Elżbieta Marek

Źródło: Nasz Dziennik

http://www.rodzinakatolic...owo-ony-i-matki
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-14, 23:02   

URZEKAJĄCA raz jeszcze

cz,1 https://www.youtube.com/watch?v=kEUIlF6LBlY
cz.2 https://www.youtube.com/watch?v=7rzvb1h_x5I
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-14, 23:04   

O kobietach - ks. Jacek Wiosna Stryczek

https://www.youtube.com/watch?v=gTnYl1Gn3aE
https://www.youtube.com/watch?v=y-AlMjUaxoM
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-08, 20:02   

Cud bycia kobietą - dr Jadwiga Pulikowska

https://www.youtube.com/watch?v=e3VzebjGgVM
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9