Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Kolejny kryzys - czy warto walczyć
Autor Wiadomość
JakubekKaz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-12-21, 20:38   

kenya napisał/a:
Spójrz jak tracisz MOC
kenya napisał/a:
Odwróć uwagę od niego, skup się na tym jak sobie możesz pomóc.


Współczuję Ci Fuksjo... ale na 100% bez decyzji męża... absolutnie NIC nie może się zmienić w jego życiu. Nikt również... nawet Ty... tego za niego nie zrobisz.

Pogody DUCHA :mrgreen:
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-12-21, 21:00   

fuksja napisał/a:
Nie mam pojęcia co czuje mój mąż, mówi że świetnie mu samemu. Kiedy córka inormuje go, że jest jej smutno mąż odpowiada, że jemu też jest smutno. Patrząc na niego wcale nie można powiedzieć, żeby był szczęśliwy, teściowa też stwierdziła, że "coś go gryzie" i jest przygnębiony. Ale trudno to odgadnąć. Być może oboje jesteśmy jednakowo nieszczęśliwi.


To oczywiste, że mąż nie jest w skowronkach, ale to nie powód abyś jego ratowała zamiast siebie. Poza tym to ratowanie mężów to takie oszukiwanie siebie zazwyczaj...schemat myślenia :
mąż sie pogubił, nie wie co robi, jest mu źle beze mnie i ja go uratuje, a jak go uratuje to do mnie wróci.
Jeśli mąż nie odszedł do innej to może warto mu dać trochę oddechu, aby spokojnie sobie przemyślał pewne sprawy ?
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2014-12-21, 22:12   

grzegorz_ napisał/a:
Jeśli mąż nie odszedł do innej to może warto mu dać trochę oddechu, aby spokojnie sobie przemyślał pewne sprawy ?


Otóż to!
Niech zobaczy, że nie wspinasz się po nim jak pnącze, że oddychasz pod jego nieobecność, że dostrzegasz wiele aspektów życia, że potrafisz cieszyć się życiem, że jesteś wzorem dla Waszej córki, że masz siłę w sobie i chęć by życie smakować. Brzmi zachęcająco?
Teraz zapewne to trudno osiągalne stany dla Ciebie, ale wyobraź sobie że mogłyby stać się Twoim udziałem. Jak pięknie byłoby stać się wolnym człowiekiem.....
 
     
fuksja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-12-22, 15:37   

Dziś rano dostałam ciekawy telefon z informacja, że mój mąż był widziany kilka dni temu w innym mieście z jakąś kobietą :shock: Przy okazji dzisiejszej wizyty u córki zapytałam go wprost o co chodzi. Z dziwnym uśmiechem i zadowoleniem odpowiedział, że był ze znajomymi i było tam kilka koleżanek i kolega. Nie chciał podać imion, bo stwierdził że tak nie znam tych ludzi. Zarzekał się i przysiągł, że z nikim się nie spotyka, tylko ja mu nie wierzę. Stanowczo powiedziałam, że nie będę go gonić jak króliczka i płaszczyć się przed nim. Prawda prędzej czy później ujrzy światło dzienne. Oświadczyłam mu też, że nie złoże pozwu rozwodowego, bo to dla mnie to nieuczciwe, głupie i bezsensowne rozwiązanie. Wyraźnie dałam mu do zrozumienia, że sprawa kryzysu jest niewyjaśniona więc jeżeli poukłada sobie wszystko w głowie to on ma zaproponować spotkanie. Znów pozostaje mi czekać i modlić się o jego uzdrowienie :cry:
 
     
JakubekKaz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-12-22, 23:01   

Tylko nie zapomnij o modlitwie o Pogodę DUCHA dla siebie... :!: :idea:
 
     
fuksja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-12-23, 12:58   

Tak, tak. Modlę się też o siebie ;-) . Po poranku pełnym smutku i płaczu nadchodzi bardziej pogodne popołudnie. Niestety mam coraz więcej żalu do męża o córkę, o podejście do niej i jej problemów. Jego egoizm i infantylność denerwuje mnie teraz jak mało co. Jak można być tak skrajnie nieodpowiedzialnym...?
 
     
fuksja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-12-29, 23:12   

Dawno się nie odzywałam..., ale zajęłam się sobą i córką rzecz jasna.
Nic się u mnie nie zmienia, nadal zawieszona jestem w próżni. Nie kontaktuję się z mężęm, nie pytam, nie wychodzę przed dom kiedy przyjeżdża po córkę. Po prostu nie robię nic. Dzisiaj córka opowiedziała mężowi o swoich smutkach, że bardzo chciałaby żeby wrócił. Stwierdził, że nie może tego zrobić. Woli żyć sam i obarcza mnie całą winą za obecną sytuację. Ja, szczerze powiedziawszy, mam już dosyć. Zastanawiam się co dalej robić. Modlę się, licząc na cud, ale z drugiej strony rozum podowiada mi, że prawdopodobieństwo cudu jest znikome. Przed chwilą obejrzałam jeden z odcinków "Pytania na śniadanie - Jak Bóg uratował rodzinę". Wzruszające. I nagle olśnienie - cuda się zdarzają.
Pomóżcie, do jakiego momentu wierzyć, że coś może się zmienić, a kiedy powiedzieć stanowczo - STOP, to małżeństwo trzeba zakończyć. Czy będę to jakoś czuła?
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-12-29, 23:36   

fuksja napisał/a:

Pomóżcie, do jakiego momentu wierzyć, że coś może się zmienić, a kiedy powiedzieć stanowczo - STOP, to małżeństwo trzeba zakończyć. Czy będę to jakoś czuła?


Fuksja
Jeśli zostaniesz wierną czytelniczką tego forum to stop nie powiesz nigdy i bedziesz wierzyć w cuda następne 10 lat
 
     
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2014-12-29, 23:55   

Fuksja

Pisałem już na innym wątku, ale powtórzę tutaj. Bardzo podoba mi się taki zwrot, który ostatnio usłyszałem:

Należy mieć nadzieję,
ale należy się przygotować na najgorsze.

Tak jest z nami. Walcz o siebie, bo potrzebna jesteś córce. O resztę się nie martw. Jak będziesz spokojna, to wszystko zobaczysz w innych barwach.

Ale przepraszam, o jakim kończeniu małżeństwa Ty piszesz? Małżeństwa na tym forum traktujemy jako nierozerwalne. Jak więc możesz je zakończyć? Możesz tylko czekać lub po ludzku układać sobie życie. Ale czy sądzisz, że ktoś tutaj pochwali Cię? Masz wolną wolę. Możesz więc podejmować sama decyzje. Nie będziemy Cię na siłę zatrzymywać, ani wyganiać. Możemy tylko sobie podyskutować. Nikogo nie możemy do niczego zmusić. Zwłaszcza naszych małżonków.

Cuda się zdarzają. Niestety zwykle nie wtedy, gdy ich z utęsknieniem wyglądamy. Bóg ma inną miarę czasu. Ja też na początku myślałem: miesiąc, góra pół roku. A tu już minęły ponad cztery lata. Co się zmieniło? Ja. Może o to w tym wszystkim chodziło. Zastanów się więc, jak zmienić siebie. Co by się w przyszłości nie stało, na pewno warto zmienić siebie. Zawsze coś tam w nas jest do poprawy. Najlepiej zacząć od spraw łatwych i prostych do zmiany. A jak zaczniesz, to możesz i później zabrać się za rzeczy poważne i trudne. To jest jak z bieganiem. Najpierw mały jogging, a potem nagle zaczynamy się przygotowywać do maratonu.

To kiedy zaczynasz jogging?

Nie upadaj na duchu. Początki zawsze są trudne. Pojawiają się zakwasy, zła pogoda, niedobre buty. Wszystko mówi, żeby dzisiaj nie iść na trening. Ale jak raz go przerwiesz, to później jeszcze trudniej do niego wrócić. Tak samo jest ze zmienianiem siebie. Nie można ustawać.

Pozdrawiam
 
     
fuksja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-12-30, 00:02   

Na forum mogę zostać...i czytać, ale tu chodzi o małżeństwo. Jak mam zająć się sobą skoro przez kolejne 10 lat mam modlić się o cud uratowania małżeństwa. Zastanawiam się kiedy przychodzi ten moment, że uznajesz go za właściwy i podejmujesz decyzję o - TO KONIEC, Bóg to podpowiada? Czy to przychodzi tak jakby z nikąd?Podpowiedzcie DOBRZY LUDZIE:)
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2014-12-30, 00:07   

fuksja napisał/a:
Zastanawiam się kiedy przychodzi ten moment, że uznajesz go za właściwy i podejmujesz decyzję o - TO KONIEC, Bóg to podpowiada? Czy to przychodzi tak jakby z nikąd?Podpowiedzcie DOBRZY LUDZIE:)


A bierzesz pod uwagę wariant, że taki moment może nigdy nie przyjść? I oby nie przyszedł.
Już Ci Jacek wyżej o tym pisał.
 
     
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2014-12-30, 00:11   

Fuksja

Nikt Ci tego nie powie, bo:
1. regulamin tego forum na to nie pozwala
2. nikt odpowiedzialny nie będzie chciał wziąć na siebie takiej odpowiedzialności (a są tu raczej sami odpowiedzialni ludzie).

Dlatego powtarzam jeszcze raz. Pracuj nad sobą, a odpowiedź w końcu sama się pojawi. Ale niestety to może potrwać.
Niestety, ale na tym forum pierwsza rada, jaką musisz usłyszeć, to CIERPLIWOŚCI.

A teraz na wesoło: Kiedy wskazany jest pośpiech?
1. przy łapaniu pcheł
2. przy jedzeniu ze wspólnej miski
3. przy biegunce

Reszta wymaga rozwagi i cierpliwości. której może nie mieliśmy wybierając sobie partnerów. Ale teraz ponosimy tego konsekwencje.

Pozdrawiam i cierpliwości
 
     
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2014-12-30, 09:00   

Fuksja,
tutaj chodzi o Ciebie.
Ten czas jest dany Tobie, żebyś mogła zmienić siebie.
Nie koncentruj się TYLKO na modlitwie o swoje małżeństwo, małżonka....
Oczywiście módl się w tej intencji, ale przede wszystkim zacznij prace nad sobą.
Tak jak pisze Jacek- codziennie małe zadania do wykonania, czytanie Pisma św., może wasztat 12 kroków...
Chcesz wpływac na męża, na sytuację- ale nie masz na to wpływu, sama już czujesz się zmeczona ciągłym koncenrowaniem się i czekaniem na cud.
Jak zajmijesz się sobą i zaczniesz zmieniac siebie- to dopiero zobaczysz cuda :-)
 
     
Rubin
[Usunięty]

Wysłany: 2014-12-30, 12:24   

Podoba mi się zdanie chyba Mirakulum (a przynajmniej jest ona tego dowodem): "do ludzi szczęśliwych wracają małżonkowie" :) I nie chodzi o szczerzenie zębów na siłę. Ogólnie chodzi o... polubienie siebie, pokochanie siebie, bycie szczęśliwym choćby przebywając samemu ze sobą :) Ale nie dla niego. Dla siebie samej.

Z innej strony gryząc problem: "Kochaj bliźniego swego jak siebie samego". Źle ci samemu/samej ze sobą? To niedobrze, bo to znak, że może nie lubisz siebie? A drążąc dalej - nie masz miłości do siebie, to jak chcesz dać miłość komuś innemu?

I nie zrozum mnie źle. Facet któremu się nagle odwidziało ma problemy z sobą samym i pewnymi wartościami. Nikt tu nie usiłuje Ci wmówić, że to przez Ciebie (ale jak dostrzeżesz swoje błędy w waszych relacjach też na dobre TOBIE to wyjdzie). Te słowa to nie kij na Ciebie (ale ty zła, zmień się), a bandaże i pomocne dłonie, bo jak Bety pisze ten czas to świetna szansa dla Ciebie by stać się bardziej zadowoloną z życia, szczęśliwszą niż byłaś. I to też przekażesz swoim dzieciom.

To tak ogólnie ;-)
  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9