Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Dylematy etyczne dotyczące informowania o zdradzie
Autor Wiadomość
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-20, 00:33   

GregAN napisał/a:
Jaka to wartość skoro, "przyzwoitość" jednego ze współmałżonków przypomina tą z przykładu Grzegorza, zewnętrzną.:

grzegorz_ napisał/a:
Jeśli mąż szanuje żonę, chodzi z nią pod rękę do kościoła, pomaga w domu, na imieniny przyniesie kwiatka, czasem nawet przytuli....czyli jest przyzwoity, a w duszy myśli...."chciałbym aby zniknęła" to według twoje pojęcia jest to miłość?

Hm, taki jest przyzwoity powiadasz ?
Raczej zakłamany.
Długo tak nie pociągnie...


Greg, z kosmosu nie spadłeś, rozejrzyj się wkoło. Niektórzy tak ciągną całe życie, bo sakrament, bo dzieci, bo kredyt, a potem latka lecą, zdrowie się sypie i już się nie chce.
 
     
airam
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-20, 00:36   

kiedy usłyszałam : relacja z Panem Bogiem jest najważniejsza , ważniejsza od relacji z mężem dziećmi rodzicami i innymi ludźmi - te słowa dały mi nadzieje na moje zycie - szczęśliwe zycie !
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-20, 00:42   

MIŁOŚĆ
uczucie , postawa .
Myślę ( co za wielkie słowo :mrgreen: )
że zbyt płytko podchodzimy i definiujemy tę miłość ,
stąd ciągła niezgoda i bunt ......... np. Grzegorza . :mrgreen:

Taka definicja , że miłość to świadoma decyzja czynienia i dbania o dobro drugiego
jest chyba zbyt sucha , mocno niepełna i nieprecyzyjna .

Po mojemu miłość jest RELACJĄ .
( stąd Bóg który jest Miłością jest w 3 osobach i relacje pomiędzy nimi )
Relacja dąży zaś do bliskości , a bliskość maksymalna to jedność .
Stąd mówimy , że Bóg jest jeden ( choć to relacja osób ).

I podobnie jest z ludżmi .
To przecież wiemy - też są 2 osoby , stworzone jako inne ,
mężczyzna i kobieta .

Warunkiem niezbędnym miłości jest POZNANIE .
( trudno kochać Kaśkę , jak się nie wie o niej nic , w szczególności że istnieje )
Warunkiem poznania jest otwartość i bliskość .
Warunkiem bliskości zaś poznanie .
( taka pętla , zwrotność )

Cechami Boga , Miłości są : dobro , piekno , mądrość . ( miedzy innymi )

Poznanie jest odkrywaniem tych cech w drugiej osobie , może także i w sobie .
To powoduje ZACHWYT , czyli tą formę uczuciową miłości .

POSTAWA jest zaś skutkiem woli czyli podejścia rozumowego .
Trudno chyba oczekiwać uczucia zachwytu "nieprzyjaciółmi" ? :mrgreen:

Najwyraźniej też miłości są różne , inna małżeńska a inna do dzieci np.

Tu jednak mówimy tylko o tej małżeńskiej .
Problem jest tylko . :roll:
Co jak druga strona NIE CHCE naszego dobra dla niej czynionego ?
Brak tu relacji .
Pewnie stąd obecność Jezusa pomiędzy małżonkami , ale ten drugi ma wolna wolę i wybór .

.............. oj temat wielki :mrgreen:


Skoro jednak zostaliśmy stworzeni na obraz i PODOBIEŃSTWO Boga ,
to wydaje się jednak konieczna ta druga osobą tu czy w wieczności .
Ciekawy temat .
 
     
helenast
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-20, 09:05   

:-)
 
     
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-20, 09:14   

Mare
Jak zwykle walnąłeś małą rozprawkę filozoficzną.

Przepraszam, ale jak zdradza, to może jeszcze kochać zdradzanego? Raczej jeszcze zdradzacz nie odszedł, bo z jakichś względów tak mu wygodniej trwać w obłudzie.

Pominę ten wątek i wrócę do dylematów moralnych informowania o zdradzie lub nie.

Czy trzymanie w ukryciu ma sens? Przecież kłamstwo i tak, prędzej czy później wyjdzie. Z reguły przez przypadek. Pomyślcie, jak wtedy będzie się czuł zdradzany. To nie było raz czy dwa, ale ileś lat. Jak wtedy poczuje się zdradzany, jeżeli zobaczy, że przez tyle lat jego mąż/żona żył/żyła w zakłamaniu. Wtedy to dopiero będzie węzeł gordyjski.

Lustro
Bardzo bronisz zdradzanego małżonka do niewiedzy. Jak więc odpowiesz na moje poniższe argumenty?

Małżeństwo jest w pewnym sensie jednością. W Piśmie św. mówi się: "i staną się jednym ciałem". Jest też jedność wspólnych dzieci i wspólnota majątkowa. Rozpoczynając więc romans, zdradzający, nawet nieświadomie, wplątują w romans swoich małżonków. Czy ja chciałem koniecznie iść do żony kochanka mojej żony? Absolutnie nie. Zdecydowałem się, aby sprawę ostatecznie wyjaśnić. Dzięki temu zarówno ja, jak i tamta kobieta mogliśmy w pewien sposób uporządkować nasze sprawy. Choćby majątkowe. Przecież trwanie zdrady w czasie małżeństwa jest często dla zdradzających czasem przygotowania się do odejścia. Mało to razy zdradzający "czyścili" zdradzanym sprawy majątkowe? Mało było takich opisów i na tym forum? Informowanie zdradzanego małżonka jest też pewnego rodzaju ostrzeżeniem. On kiedyś i tak się dowie. Moim zdaniem lepiej, żeby to było wcześniej.

Jacek
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-20, 10:05   

Przypomniała mi się ( mnie się ) ......... baśń .
Królowa Śniegu .

Dla przypomnienia .Królowa Śniegu .

Czy ta baśń nie była napisana na potrzeby Sycharu ? :mrgreen:
Może podyktowana osobistymi problemami
39 letniego Andersena ? Tego nie wiem .

Pisałem wcześniej o wolnej woli "odchodzącego" .
Tylko czy aby istotnie dokonuje swego wyboru w wolności ?
Czy nie pod wpływem jakiegoś odłamka szkła
( z diabelskiego lustra )
które wpadło mu do oka ......... i źle widzi , nie wie co czyni tak naprawdę ?
Czy można to nazwać świadomym wyborem ?

Jezus wołał - Boże wybacz im bo nie wiedza co czynią .
A czynili jednak , z własnej woli niby .

Powstaje pytanie jak wygladać by miało
świadome odrzucenie Boga ?
Zresztą , wydaje się ono niemożliwe
bo nierozumne zupełnie .


W sumie , to chyba materiał na osobny temat .
( wolna wola a małżeństwo ......... coś takiego )


==============================================

[b]Jacek - sychar[/b]
Cytat:
Mare
Jak zwykle walnąłeś małą rozprawkę filozoficzną.

Przepraszam, ale jak zdradza, to może jeszcze kochać zdradzanego? Raczej jeszcze zdradzacz nie odszedł, bo z jakichś względów tak mu wygodniej trwać w obłudzie.



Zgadza się , to co napisałem leży nieco
poza tematem wątku .
Nie odnosiłem się także do czyichkolwiek wypowiedzi .

Mogę napisać , ze osobiście ostrożnie ale jednak
przychylam się do powiedzenia o zdradzie .
( celowo napisałem powiedzenia , bo informowanie
ma zwłaszcza w Polsce ze względów historycznych brzydkie skojarzenia ) .
Już podświadomie kojarzy się z kapowaniem itp.

Jak zdradza , to jasne że nie kocha . :mrgreen:
Ja pójdę dalej .
Jeżeli jestem naprawdę wierzący
i wierzę w grzech cudzolóstwa w szczególności
i skutki , konsekwencje jego
w tym życiu i dla wieczności
to naprawdę kochając kogoś poza małżeństwem
to właśnie ta miłość
nie pozwala wejść w grzeszny związek ,
bo byłaby krzywdą dla tej osoby .

Inna rzecz , czy można prawdziwie kochać
kogoś poza małżeństwem , nie kochając małżonka ?
Nie wiem .
....... i tu znów wyjdzie kwestia uczucia i postawy . :mrgreen:



Przykład :
Idzie chłopak ulicą i widzi fajną dziewczynę .
Podchodzi do niej i mówi .
Zostań moją żoną , ........ Kazik jestem .
Ale my się nie znamy !
Nie szkodzi .
Ale nic do ciebie nie czuję !
Wystarczy tylko , że swoje nastawienie , zechcesz , ZMIENISZ POSTAWĘ . :mrgreen:


Miłość , relacja małżeńska ( pomiedzy mak )
jest najbardziej złożona , pełna , głęboka .
Zatem wymaga i najwięcej zaangazowania , chcenia , otwartości itd.
Obejmuje choćby i ciało i ducha .
Tego nie ma w relacji miłości do dzieci .
Jest za to wyłączność jakaś i oczywista nieczasowość .
Nie jest to umowa na czas określony .


Co do tej słynnej kolejności : Bób , małzonek , dzieci
to mozna ja logiczne wywieść .

Od Boga przyszliśmy , stworzeni z jego miłości .
Dalej jest nasza świadomość istnienia jako osoby .
Potem poznajemy kogoś , kolejna osobę .
Potem dopiero na swiat przychodzą kolejne osoby - dzieci .
Mamy więc kolejno :
Bóg , ja , małżonek , dzieci .
( ja - bo bez miłości własnej niemożliwa jest kazda inna )

Pozostaje jeszce kwestia rodziców tylko
. :roll:
Byli co prawda przed małżonkiem , ale w kolejności
miłości
na pewno powinni być za .
Na razie nie mam pomysłu . :mrgreen:
Ostatnio zmieniony przez 2014-11-20, 10:53, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-20, 10:35   

mare1966 napisał/a:
Czy ta baśń nie była napisana na potrzeby Sycharu ? :mrgreen:
Może podyktowana osobistymi problemami
39 letniego Andersena ? Tego nie wiem .


Mare
Pewnie są takie przypadki, jeden dzień , grom, fatalne zauroczenie, szczególnie w literaturze czy filmie (był taki film z M.Douglasem "Fatalne zauroczenie").
Zazwyczaj jednak zdrada to zwieńczenie procesu który trwa latami.
Jak napisał ktoś wcześniej w tym wątku, kto naprawdę kocha nie zdradza,
przynajmniej na trzeźwo;)
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-20, 10:41   

Js pisze:
Cytat:
Przecież trwanie zdrady w czasie małżeństwa jest często dla zdradzających czasem przygotowania się do odejścia. Mało to razy zdradzający "czyścili" zdradzanym sprawy majątkowe? Mało było takich opisów i na tym forum?


Wcale niemało - niestety. Nie dość, że zdradzeni to jeszcze pozbawieni środków do życia. I te dwie informacje często w postaci kumulacji zostają objawione poszkodowanym wtedy kiedy jest już za późno na jakikolwiek ruch.

DRUGA sprawa (argument za informowaniem).
MAŁO TO RAZY, zdradzający prowadząc podwójne życie, zaplanowali ciąże wespół z nieświadomymi niczego żonami, podczas gdy ich romanse trwały równolegle? Nawet to forum zna takie przypadki.

A poza tym,

jest całkowicie oczywiste dla mnie, że nie da się oddzielić obserwowanego zjawiska od obserwatora - czyli wynik obserwacji zależy od tego który jej dokonuje. Obiekt/zjawisko +obserwator TO JEDNO.

Lakoniczne stwierdzenie, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, jest jak najbardziej prawdziwe.
Zależy z której "strony barykady" dokonują się obserwacje oraz czy jest to dogłębna analiza z wglądem na obie jej strony, czy tylko powierzchowne spojrzenie z jednej strony "barykady"
To jak widzimy pewne zjawisko zależy od możliwości naszej percepcji wyznaczonej kontekstem w jakim dokonują się obserwacje.
Zatem uczciwie rzecz biorąc, należałoby objąć całość. :-)
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-20, 11:06   

Cytat:
Zazwyczaj jednak zdrada to zwieńczenie procesu który trwa latami.


Pewnie wyborem tym bliższym wolnemu będzie wybór człowieka w stanie łaski uświęcającej, bo i łatwiej wtedy rozpoznać zło jako zło, dobro jako dobro. Takie boże okulary :-) A stan grzechu pozbawia tej jasności widzenia, wtedy zło jawi się jako dobro - wolność, bo i jest jakby bardziej kompatybilne ze stanem wewnętrznym człowieka, dobro zaś jako zło - niewola, bo niepokoi, bo stawia wymagania i jest jakby sprzeczne z pragnieniami człowieka trwającego już w tym złu.
I zgadzam się z Tobą Grzegorzu, że zdrada to zwieńczenie długiego procesu, czyli funkcjonowania już długo bez tych bożych okularów.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-20, 11:13   

Grzegorz ,
nie rób z żartu
i bajki dla dzieci
rozprawki na temat natury zdrady . :mrgreen:
Tym niemniej , pisał to dorosły facet .
Miał jakies osobiste doświadczenia i przesłanie pisząc co i jak napisał .
Inna rzecz , że jest to bardziej dorosła lektura , niż harlekiny .


===============================================================
Kenya ........... co za wykład . :-P
Cytat:
jest całkowicie oczywiste dla mnie, że nie da się oddzielić obserwowanego zjawiska od obserwatora - czyli wynik obserwacji zależy od tego który jej dokonuje. Obiekt/zjawisko +obserwator TO JEDNO.
:!:
=================================================================
 
     
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-20, 12:02   

Kenya

Czy Ty wiesz, że powtórzyłaś zasadę nieoznaczoności (nieokreśloności) Heisenberga, która
dotyczy fizyki/chemii kwantowej? Wynika ona z dualizmu korpuskularno-falowego. Nie można np. jednocześnie dokładnie oznaczyć (określić) położenia i pędu elektronu.

Nie sądziłem, że takie prawa działają też w psychologii!.

Tłumacząc na nasze: nie można jednocześnie ustalić położenia i uczyć (?) partnera?

Dobrze, że nie muszę tego zapisywać w postaci matematycznej, bo od tych różniczek mi samemu robi się niedobrze.

Jacek
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-20, 13:14   

Różo
Skoro wierzymy że trzecią osobą w małżeństwie jest Bóg ,
to odejście od milości małzonka ( celowo nie piszę odejście od małzonka jako odejście fizyczne )
musi skutkować jednoczesnym odejściem od Boga ,
jest wyjściem z tej trójcy .

Mnie jednak bardziej interesuje moment wejścia
i kiedy zaistnieje faktycznie .
Celowo wspomniałem tu ( a w zasadzie w innym watku , i nie ja dokładnie )
o tzw. sakramentaliźmie .
Sprawa stara , patrz chrzest i dyskusje o właściwym momencie jego przyjęcia .
Są dyskusje o wieku odpowiednim dla bierzmowania
( zasadniczo przesuwa się w górę ) .
To samo jednak dotyczy i zawierania małżeństwa .
Pełnoletniość jest , ale czy świadomość ?
W prawie jest zasada , że za czyny popełnione nieświadomie
nie ponosi się odpowiedzialności .

Z drugiej strony , jak się kupuje samochód np.
nikt nie pyta czy kupujacy ma wiedzę z mechaniki , chemi spalania paliwa itd. :mrgreen:
Bo wyjdzie jeszcze , że aby się ożenić świadomie ,
to trzeba by doktoraty robić z teologii , psychologii , seksuologii itd.
To chyba jednak musi być prostsze . :mrgreen:
 
     
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-20, 13:23   

grzegorz_ napisał/a:
moc nadziei napisał/a:
sytuacja o której piszesz wg mnie zasługuje na miano postawy nieszczerej
więc mogę zgodzić się, że jest to szczególny przypadek postawy, ale niezbędny dla mnie jest tu przymiotnik "nieszczera"


Zatem co ma zrobić mąż katolik z niejednego wątku opisywanego na forum.
Być szczerym i mówić "irytujesz mnie, nie kocham cię" i sobie pójść, czy też
z uwagi na sakrament starać się przyjąć pozytywną, odpowiedzialną postawę wobec żony, nawet jeśli to się kłóci z jego wewnętrznym odczuciem ?
Przyznasz przecież, że tak w 100% nie panujemy nad tym co czujemy?
Możemy w 100% panować nad tym jak się zachowujemy.


grzegorz, może moja odpowiedź nie spełni Twoich oczekiwań ;-) ale... jesteśmy na forum katolickim. Katolicyzm oznacza wiarę, ze w Sakramentach jest z nami Bóg. W Sakramencie małżeństwa nie jesteśmy dwoje, lecz troje, a może Troje, bo obok jest Jezus.
Zaproszenie Go do małżeństwa jest często ostatnim lub jedynym ratunkiem.. tak mi się wydaje.
Niezależnie czy my odczuwamy brak miłości w swoim sercu, czy cierpimy brak miłości od naszego małżonka.

Pamiętam opowieść ks. Dominika Chmielowskiego. O sile modlitwy i o sile błogosławieństwa (a także przekleństwa).
Przyszedł do niego mężczyzna który opowiedział, że nie kocha żony, że nic do niej nie czuje, że coraz bardziej jest zauroczony inną kobietą i nie widzi wyjścia (zdaje się, że to był ktoś, z komu jednak przeszkadzało wewnętrzne zakłamanie). Ksiądz dał mu radę: codziennie spójrz na żonę i powiedz z wiarą w sercu słowa Pisma: "Żona moja cenniejsza niż perły". Tylko to jedno zdanie, kilka razy dziennie, wytrwale, pomimo że pozornie nic nie daje.. Facet się obśmiał i poszedł, pukając się w głowę.
Po kilku miesiącach wrócił znowu, z kobietą pod rękę, oboje uśmiechnięci. Ksiądz pomyślał "oho, na bank to ta kochanka...". Tymczasem mężczyzna przedstawił mu swoją żonę i powiedział, że przełamał się i zrobił wg rady. I wszystko w jego życiu zaczęło się zmieniać.. a przede wszystkim stopniowo zrozumiał, że jak bardzo kocha żonę.

Śmieszne, a może niesamowite, może irytujące a może intrygujące.
W każdym razie ma odniesienie do naszego wspólnotowego charyzmatu.
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-20, 13:49   

mare1966 napisał/a:

Skoro wierzymy że trzecią osobą w małżeństwie jest Bóg ,
to odejście od milości małzonka ( celowo nie piszę odejście od małzonka jako odejście fizyczne )
musi skutkować jednoczesnym odejściem od Boga ,
jest wyjściem z tej trójcy .



Moim zdaniem, najpierw odchodzimy od Miłości Boga (a może nie zdążyliśmy jeszcze jej doświadczyć, mimo przekonania, że zapewne Jest), a dopiero później - od współmałżonka. Przynajmniej jest wtedy większe prawdopodobieństwo, że owo zło ukaże się nam jako dobro.

Cytat:
W prawie jest zasada , że za czyny popełnione nieświadomie
nie ponosi się odpowiedzialności .


Ale konsekwencje czynów - cierpienie, jakie sprowadzają na człowieka - pokazują że mimo tego rzekomego braku odpowiedzialności - odpowiadamy. Mało tego - odpowiadają też inni, skoro cierpią. ...Bo już pomyślałam sobie wcześniej, że w takim razie ...dobrze by było być nieświadomym i o ten błogi stan zabiegać :mrgreen:

mare, te twoje konglomeraty insynuacji sensorycznych i i nie tylko są super :mrgreen:
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10