Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
nowa kryzysowa historia
Autor Wiadomość
Sama_ja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-27, 16:30   nowa kryzysowa historia

Witam Was, jestem nowa na forum. Czytam Was od około dwóch tygodni, czytam - szukam ukojenia w tym co piszecie, szukam jakiejkolwiek nadziei na lepsze jutro. Ciężko mi pisać o moich problemach z drugiej strony chcę się wygadać, chcę żeby ktoś mi pomógł, bo samej nie daje sobie rady. Moja historia z mężem trwa już 10 lat, wielka miłość. Po 3 latach małżeństwa przez przypadek odkrywam smsa z informacją o innej kobiecie. Był płacz, przeprosiny i tłumaczenia, że żadnej zdrady fizycznej nie było, że ona się zakochała itp. Przebaczyłam, niby żyliśmy dalej ze sobą, pojawiło się za jakiś czas dziecko. Niby nic się nie zmieniło, ale rana w sercu została. Ja już ufać do końca nie umiałam i okazywałam to, wtedy kiedy czułam się zaniedbywana. Miła kolejne 7 lat, czyli czas teraźniejszy. Myślimy o drugim dziecku, każde z nas się waha, boi, ale decydujemy się, w końcu dziecko to skarb. Zachodzę w ciąże, mąż się nie cieszy, tłumaczy to wielkim lękiem. Zaczyna się robić wobec mnie coraz bardziej obojętny. Ja powoli tracę nadzieję, że zmieni się w stosunku do mnie i dziecka które mamy. Piszę list, że koniec ze wszystkim co do tej pory dla niego robiłam, że musi zająć się również wychowaniem naszego dziecka które mamy,że praca to nie wszystko, że ja nie mogę robić wszystkiego dla niego, a on nie będzie nic robił dla rodziny (oprócz zarabiania pieniędzy). Że póki nie zmieni stosunku do nas, mój stosunek do niego się też nie zmieni. Ten list uznał po części za dobrą lekcję życia, dało mu do myślenia i zaczął zajmować się więcej dzieckiem, nie było już tak wielu wymówek że musi pracować. Ale stosunek do mnie stał się jeszcze bardziej obojętny, oczywiście oznaczało to też wyprowadzkę z naszego pokoju. I tak żyliśmy przez jakiś czas, aż nadszedł dzień gdzie chciałam zapłacić rachunek tel. i wtedy zobaczyłam bilingi mojego męża. Okazało się, że utrzymuje stały kontakt z jednym nr tel. Zabolało i to bardzo, zwłaszcza że 3 miesiące wcześniej decydujemy się na dziecko. Była rozmowa, pytanie kto to jest, nie chciał pokazać treści smsów (wogóle od jakiegoś czasu zrobił sobie wszystkie urządzenia na hasło). Tłumaczył się, że to koleżanka której się mógł wyżalić ( żalił się i o 1 w nocy i o 4 nad ranem ), że żadnej zdrady nie było, że chce ratować małżeństwo. Że zakończył z nią znajomość. Ja postawiłam warunek, że musimy iść na terapię, bo innego wyjścia nie znam. Zgodził się, szukałam, szukałam, aż znalazłam i pojechałam na 1 wizytę. Ja byłam na razie na dwóch, mąż na jednej. Niestety oprócz tego, że był na wizycie nic się nie zmieniło, dalej jest oschły, obojętny, czasami próbuje rozmawiać jakby się nic nie stało. Ja nie umiem udawać, nie będę prowadziła domu na niby. Oddziela bycie ojcem dla dziecka które mamy, od męża, zastanawiam się nawet czy nie udaje tylko z powodu mojej ciąży. Odnoszę wrażenie, że mimo że nie zdradziłam, to ja ponoszę najwięcej strat. Ja cierpię, mój mąż -nie (przynajmniej potrafi to w sobie ukryć i dobrze mu wychodzi), ja nie mogę płakać bo jego to denerwuje, pyta o dziecko które w sobie noszę tylko kiedy go zmuszę. Nie stara się nawet spędzać ze mną czasu, wczoraj wrócił do domu o 24, dzisiaj zabrał syna na weekend (wrócą jutro), a ja sama w domu z "ciążą" i myślami.Psychoterapeuta powiedział, że mam się sobą zająć, ale jak mam to wszystko przetrwać wiedząc, że ktoś cię emocjonalnie zdradził wtedy kiedy zdecydował się z tobą na dziecko, że Cię nie kocha i jesteś dla niego tylko matką jego dzieci. Ciężko mi,co z tego że czytam dużo, że wiem co powinnam zrobić, jak serce robi całkiem odwrotnie:(myśli mówią całkiem inaczej niż powinny. Jak sobie z tą obojętnością poradzić. Jak znaleźć cierpliwość i czekać, aż mąż łaskawie zobaczy jak mnie zaniedbywał. Czasami myślę, jaka Ty głupia jesteś, on ma Cię gdzieś a ty po czymś takim go jeszcze kochasz. Może ktoś dotrwał do końca moich wypocin i był w podobnej sytuacji,powie jak to przetrzymać.
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-27, 18:14   

Sama_ja,
współczuję bardzo, wyobrażam sobie jak podle musisz się czuć.

Ciężarna żona i romans na boku - nie świadczy to dobrze o mężczyźnie, wszak powinny być jakieś granice, których przekraczać się nie powinno.


Cytat:
Była rozmowa, pytanie kto to jest, nie chciał pokazać treści smsów (wogóle od jakiegoś czasu zrobił sobie wszystkie urządzenia na hasło)


SJ- nie łudź się że mąż jak na spowiedzi wyjawi interesującą Cię treść i okoliczności.
Nie w takim celu opatrywał hasłami wszystko byś się czegokolwiek dowiedziała, to chyba oczywiste.
Jeśli np. przerwałby ten romans/ flirt/ znajomość byłoby zrozumiałe że nie chce nic pokazywać by Cię nie ranić, z drugiej jednak strony nie zakładałby haseł i nie byłby wycofany i oziębły w stosunku do Ciebie, raczej pragnąłby wynagrodzić Ci cierpienie i starałby się odbudować zaufanie.
W mojej ocenie jego postawa nie wskazuje na taką sytuację a raczej na mocniejsze się okopanie, ukrywanie, stwarzanie swojego świata. Ciężarna żona i dziecko to rodzina, którą pragnie na ten moment zachować, przecież mu nie uciekniesz, - a jego "osobiste" życie, poza rodziną trwa dalej.
Nie wiem jak długo wytrzymasz w takiej bezczynności i niewiedzy przy jego zdystansowanej postawie.

Cytat:
Może ktoś dotrwał do końca moich wypocin i był w podobnej sytuacji,powie jak to przetrzymać.


Pytasz jak przetrzymać. Takie pytanie zakłada raczej możliwość przeżycia, niż możność zrobienia czegokolwiek w wiadomej sprawie.
Owszem możesz przetrzymać aż mąż się "wyhula" do woli i wróci skruszony albo i nie na łono rodziny. Równie dobrze może to być jeden romans za drugim, jedna znajomość za drugą ale czy takiego życia chcesz, takiego przetrzymywania?

Sądzę, że bardzo niewiele wiesz o swoim mężu. 3 lata po ślubie smski z kimś, potem częsta nieobecność w domu pod pretekstem pracy itd . Nie jest to dobry moment na "dochodzenie" czy bardziej zaawansowane śledztwo lecz z drugiej strony jeśli nie teraz to kiedy? Pytanie tylko, czy chcesz więcej wiedzieć i coś z tym zrobić czy tylko chcesz ten czas przetrzymać w nadziei że mąż ot tak, sam od siebie nagle empatycznie spojrzy na swoją ciężarną żonę ?
 
     
Gianna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-27, 18:22   

Pozdrawiam Cię serdecznie i współczuję. To szczególny czas, musisz uważać na swoje emocje, bo one przekładają się bardzo na Wasze nienarodzone dziecko. Sama widzę po latach jak kruchy psychicznie jest mój najstarszy syn , w ciąży z którym przeżywałam silne stresy i huśtawki nastrojów. Więc myśl o dziecku. Mnie też pomaga modlitwa , kiedy jest się ciężko pozbierać.
I chyba najlepsza rada, jaką sama dostałam na forum: powierzaj wszystko Bogu. On się tym zajmie najlepiej.
 
     
Sama_ja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-27, 19:23   cd.

kenya
Ciężarna żona i romans na boku - nie świadczy to dobrze o mężczyźnie, wszak powinny być jakieś granice, których przekraczać się nie powinno.



On tego nie uważa jako zdrady, dla mnie to zdrada emocjonalna, dla niego tylko zwierzenia

kenya
Jeśli np. przerwałby ten romans/ flirt/ znajomość byłoby zrozumiałe że nie chce nic pokazywać by Cię nie ranić, z drugiej jednak strony nie zakładałby haseł i nie byłby wycofany i oziębły w stosunku do Ciebie, raczej pragnąłby wynagrodzić Ci cierpienie i starałby się odbudować zaufanie.
W mojej ocenie jego postawa nie wskazuje na taką sytuację a raczej na mocniejsze się okopanie, ukrywanie, stwarzanie swojego świata. Ciężarna żona i dziecko to rodzina, którą pragnie na ten moment zachować, przecież mu nie uciekniesz, - a jego "osobiste" życie, poza rodziną trwa dalej.
Nie wiem jak długo wytrzymasz w takiej bezczynności i niewiedzy przy jego zdystansowanej postawie.


Tak sobie myślę, że masz rację, buduje sobie cały czas mur wokół siebie, nie jest gotów na naprawianie małżeństwa, myślałam, że jak pójdzie do terapeuty to zacznie sie starać, na razie nic kompletnie nie robi, żeby naprawić nasze relacje. Nie wiem jaki ma plan terapeuta, ale powiedział mi , że mam się sobą zająć, mam go nie wypytywać o to czy mnie kocha, nie mam mu podrzucać różnych internetowych terapii , tzn rozumiem że na tym etapie mam go zostawić w spokoju. Próbuję to robić od ostatniej mojej wizyty ale jest ciężko.
Czekam na dalsze wizyty, płakać mi się chce że mąż wiedząc, że jestem w ciąży nie próbuje cokolwiek zmienić. Nawet się nie zmusi do tego, żebym dobrze przetrwała ten trudny okres. Boi się, że coś się dziecku stanie, ale nic nie zmienia. Czy ja jestem dziwna czy on?

Dziękuję Wam za słowa wsparcia, modlę się i macie racje tylko to mi przynosi ulgę chociaż na chwilę.
 
     
GosiaH
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-27, 20:07   Re: cd.

Sama_ja witaj na forum. Napisałaś, że podczytujesz nas już chwilkę, skoro tak, to być może dotarłaś do naszych "niezbędników" - rekolekcji, polecanych lektur (dla przykładu - MIŁOŚĆ WYMAGA STANOWCZOŚCI Dobsona, jest lekturą obowiązkową tutaj ;-) jeśli mogę tak powiedzieć), polecanych artykułów w necie itd

To bardzo pomaga siebie wzmocnić, bo tak jak napisałaś poniżej

Cytat:
Nie wiem jaki ma plan terapeuta, ale powiedział mi , że mam się sobą zająć, mam go nie wypytywać o to czy mnie kocha, nie mam mu podrzucać różnych internetowych terapii , tzn rozumiem że na tym etapie mam go zostawić w spokoju. Próbuję to robić od ostatniej mojej wizyty ale jest ciężko.
my tu wszyscy polecamy mniej więcej podobnie - zająć się sobą, siebie wzmacniać, rozwijać, sobie pomagać. Ty jesteś bardzo ważna, nie zapominaj o sobie!

Pomodlę się dzisiaj za Ciebie, GosiaH
 
     
Sama_ja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-27, 21:42   

Dziekuję za modlitwę, bardzo mi się przyda.
 
     
Samboja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-27, 22:51   

Sama_ja,

Bardzo Ci współczuje, szczególnie, że jesteś w błogosławionym stanie i nie tego byś chciała akurat na ten okres...dzięciątko odczuwa Twoje cierpienie, bądz ostrożna, nie pozwalaj się rzucać w emocjach, nie toń w nich, pozwól sobie na nie, ale wracaj do życia...Myślę, że teraz kiedy jest Ci bardzo trudno, zajrzyj w swoje serce i poszukaj w nim miłości dla siebie, powinno jej starczyć i dla dziecka, sama siebie przytul i ukołysz, ale jest jeszcze ktoś, kto do mnie wyciągnął rękę w takiej sytuacji...Jezus...pomógł w najtrudniejszych chwilach...kiedy wyć sie chciało i włosy z głowy rwać...nie przyszedł sam nagle, opowiedział mi o nim ks. Pawlukiewicz.
Jesteście na początku terapii, jest o co zaczepić...to już dobry znak...ale wiele wody upłynie jeszcze...
I chyba to, co najważniejsze, pisz, wyrzuć z siebie emocje, jesteśmy tu, czytamy.
 
     
Sama_ja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-03, 12:37   wylanie emocji

Witajcie
Niestety nie jest wesoło :( czuję sie psychicznie coraz gorzej, a z ciąży przestałam się cieszyć. Boję się, że przez moje relacje z mężem, to że mnie oszukał i wiedząc o kryzysie zdecydował się na dziecko, ja nie będę potrafiła pokochać i będę ciążę wspominać jako najgorszy okres w moim życiu. Ciągle tylko słyszę zrób coś dla siebie, nie denerwuj się, bądź miła dla męża, nie pytaj gdzie, z kim wychodzi, niech robi co chce bo przecież jak będzie inaczej to odejdzie. Powiem Wam, że czuje się tak jakbym to ja zdradziła męża, jakbym to ja zaniedbywała dom, nie zajmowała się dzieckiem. Czy to ja mam naprawiać małżeństwo? czy tylko mi powinno zależeć? byłam złą żoną bo nie chodziłam się po imprezach, bo dbałam o dziecko, miałam pracę (swoje pieniądze). Bo zajmowałam się tym co powinna przede wszystkim żona i matka. Teraz się czuję tak jakbym ja była wszystkiemu winna i to ja mam być miła dla męża. On nie musi bo przecież taki biedny, poleciał do innej kobiety bo żona taka niedobra.
Szczerze to odetchnęłabym chyba z ulgą jakby się wyprowadził, oglądanie go codziennie powoduje we mnie jeszcze większą złość. Niby mówi, że chce ratować, ale nic nie robi:(
Nie mam już na nic ochoty, a zwłaszcza na robienie czegoś przyjemnego dla siebie
 
     
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-03, 13:17   

Niedobrze.
Potrzebujesz pomocy. Moim zdaniem także takiej doraźnej, ludzkiej pomocy na teraz, czyli terapii, mądrego psychologa.
Spróbuj, pojeździj, poszukaj, podzwoń... Potrzebujesz wsparcia
W kurii katowickiej jest możliwosć umówienia się z psychologiem - to tak najbliżej Ciebie.
 
     
sebimana
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-03, 13:41   

Oj jak ja Cię doskonale rozumiem... :-(

Widzimy się na rekolekcjach :-)
 
     
Sama_ja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-03, 17:22   

Chodze na terapie,to terapeuta mi każe przebaczyc,każe zając się soba,a maz ma robić co mu się chce. Tylko nikt nie weźmie pod uwagę ze nosze dziecko pod sercem człowieka który mnie oszukał. 2 wizyty za nami, ja mam zadanie przebaczyc a mój maz jeszcze nic nie musi robić, facet niech się wyszaleje a kobieta niech znosi to dzielnie,niech zajmie się sobą ,nawet się napić nie mogę zeby mi trochę ulzylo
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-04, 08:30   

Możesz tupać nogami ile chcesz , i się buntować
ale to nic nie zmieni
rady terapeutki dobre, bo chronią ciebie i dziecko
jak nie chcesz przebaczyć , to tak jakbyś piła truciznę która miała być dla męża

a Ty paluchem pokazujesz na męża i na złość chcesz za jego postępowanie ukarać siebie

w Katowicach jest Ognisko naszej wspólnoty - idź po pomoc i wsparcie
Pogody Ducha
reszta na pw
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-04, 08:56   

Gwoli ścisłości - żaden psychoterapeuta nie ma prawa "kazać" coś tam zrobić pacjentowi, nie taka jest jego rola; jeśli "każe" to mija się z etyką i zasadami zawodu. Zadaniem psychoterapeuty jest pokazać mechanizmy w jakich żyję, oraz sposób wyjścia z destrukcyjnych zachowań i mechanizmów, oraz konsekwencje pozostania w starych mechnizmach i co się będzie działo, jak jednak podejmę proces naprawczy siebie. ALE - to ja sama w wolności ducha podejmuję decyzję czy i kiedy to robię.
Sama_ja - to jest na pewno bardzo trudny moment dla Ciebie, bo zmagasz się z bólem duszy, ciążą, mężem.... i jeszcze ludzie Ci mówią, że masz coś tam dodatkowo robić. Nie musisz. Możesz. W ogólnym rozrachunku opłaci Ci się. Kiedy? Nie wiem, kiedy będziesz gotowa. Miej po prostu świadomość konsekwencji, że np. brak przebaczenia to - cytując Mirakulum - picie trucizny. Możesz jeszcze nie być gotowa na przebaczenie, może to być za wcześnie.... Masz prawo być na tym etapie. Ale miej świadomość, że kolejny Twój krok ku Twojemu lepszemu życiu to właśnie przebaczenie.
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-04, 11:28   

SJ,

1.czy terapeuta, który każe Ci przebaczyć w ogóle doszedł do tego co ma być przedmiotem wybaczenia?
2.Czy wreszcie Ty sama wiesz co dokładnie masz przebaczyć?
3.Do czego mąż się przyznał i kluczowe - czy prosił o wybaczenie?
4.Co to za rodzaj terapii, jeśli mogę zapytać i kim jest ten terapeuta?

I jaka jest postawa Twojego męża? Rozmawiacie, otacza Cię opieką, czy raczej stosuje metodę uników ?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9