Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Proszę o pomoc, nie radzę sobie sam ze sobą.
Autor Wiadomość
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-25, 20:18   

sruba napisał/a:
Może to nie na miejscu, jednak po przeczytaniu informacji o 12 krokach to nie jestem gotowy na tak radykalne religijne działanie.


Kazdy ma swój czas. O kazdej porze dnia Bóg nas powołuje, nawet o 11 godzinie ;-)

1 Albowiem królestwo niebieskie podobne jest do gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej winnicy. 2 Umówił się z robotnikami o denara za dzień i posłał ich do winnicy. 3 Gdy wyszedł około godziny trzeciej, zobaczył innych, stojących na rynku bezczynnie, 4 i rzekł do nich: "Idźcie i wy do mojej winnicy, a co będzie słuszne, dam wam". 5 Oni poszli. Wyszedłszy ponownie około godziny szóstej i dziewiątej, tak samo uczynił. 6 Gdy wyszedł około godziny jedenastej, spotkał innych stojących i zapytał ich: "Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie?" 7 Odpowiedzieli mu: "Bo nas nikt nie najął". Rzekł im: "Idźcie i wy do winnicy!"
(Mt 20 1-7)


Pozdrwaiam
 
     
niezapominajka8
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-25, 21:48   

sruba to moje subiektywne zdanie,ale kroki sa wlasnie dla ciebie i z pewnoscia nie przypadkowo tu DZIS trafiles ;-)

podejmij wyzwanie,zawsze mozesz zrezygnowac. do dziela facet!!! chcesz dowiedziec sie jak kochac... jak wybaczyc sobie... zonie.... chcesz byc soba takim prawdziwym... dzialaj....

czas ucieka,wiecznosc czeka :-D

to niepowtarzalna przygoda,najpiekniejsza jaka przezylam. nie pozalujesz,a zaczniesz wreszcie zyc.
pozdrawiam
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-25, 21:55   

Sruba, na "Radykalne Wybaczanie" uważaj, za mocno to włazi w New Age. Efektem najczęściej jest na początku spektakularna poprawa, ale potem zjazd w jeszcze większe bagno.
 
     
Slawomir
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-25, 21:57   

sruba napisał/a:
największą wartością dla mnie jest rodzina, a skutecznie ją niszczyłem, teraz jestem tego świadomy. Nie chce drogi na skróty, jednak jestem człowiekiem lubiącym konkrety, działać i dlatego tu piszę, przyglądnę się 12 krokom, dziś znalazłem książkę "Radykalne Wybaczenia" czytał może ktoś, warto czy nie ? A może coś innego ?



Witaj!

odsluchaj sobie kazania ksiedz Marka Dziewieckiego. Same konkrety o ktore prosisz:
http://www.youtube.com/wa...t17QSzl8bGpxm3X

Pozdrawiam,
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-25, 22:50   

Wysłany: Dzisiaj 20:11
Może to nie na miejscu, jednak po przeczytaniu informacji o 12 krokach to nie jestem gotowy na tak radykalne religijne działanie.
_________________
Nauka panowania nad swoimi emocjami.

A jakie tam religijne????. Chłopie banda tak samo popapranych ludzi jak ty i ja. Rozmowy, spotkania,modlitwy. Wiesz jak jest.
Nie chce mi sie rozpisywać o sobie, ale uwierz że gorzej napaskudziłem w życiu i powolutku zaczynam ogarniać.
Ktoś napisal że kroki to maraton. Nie to bieg przez płotki w gómowcach.
 
     
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-26, 13:28   

zenia1780 napisał/a:
DHL1 napisał/a:
Trzeba odszukać przyczyny-rozwiązać problem i zaradzić temu-dopiero potem 12 kroków


A mnie właśnie 12 kroków pomogło odszukać przyczyny i zaradzić tym wspomnianym wyżej problemom.

Żenia ustalmy raz na zawsze 12 kroków..jest programem -a w zasadzie warsztatami rozwojowymi człowieka (te o jakich mowa akurat sa katolickie)
form rozwojowych warszatatami 12 kroków jest naście...(i nie wszystkie maja forme katolicką)

Zatem jeżeli mam się sam rozwijać,uczyć n abłedach,poznawac własna ułomność-to musze wiedzieć gdzie tkwi problem!!!

W przeciwnym wypadku uznaję za włąsciwe to co niewłaściwe i nadal koduje w sobie błędy-a że warsztaty trochę mnie obrobią(jak można to nazwać) to zasługa odczuć emocjonalnych
pod wpływem tego co wspólnie przeżywa grupa.

I mimo że czasem nam się wydaje ech..uch i och.....to świat zewnętrzny nadal widzi w nas błędy.

Dlatego ja prywatnie jestem zdania najpierw poznac problem i przyczynę z fachowcem..a dopiero dalej warsztaty i rozwój.

Tym bardziej że warsztaty tego typu jak te.. prowadzą opiekunowie grup jacy swego czasu sami byli uczestnikami-a tych uczestników prowadzili opiekunowie także wcześniej uczestnicy..idt az do początku gdzie rozpoczęli to tez dawni uczestnicy.

Nie pisze że to żle-ale dla porównania (wiele razy już to pisałem) stacjonarne tego typu warsztaty prowadza terapeuci.

A jak wiadomo takim ludziom łatwiej zwrócić uwagę na nasza ułomność

pozdrawiam
 
     
Rebeka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-26, 14:11   

Proszę o pomoc, nie radzę sobie sam ze sobą :-) - zobacz to KROK 6 - Staliśmy się całkowicie gotowi, aby Bóg uwolnił na od wszystkich wad charakteru,
https://www.youtube.com/watch?v=Gyaox3YHQho

o kroku 8 .Rafał Porzeziński bardzo ładnie tłumaczy na tym filmiku i slajdach
https://www.youtube.com/watch?v=GbLuD7ikEXQ
wszystko jest na stronie:

www.dwunasty.pl
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-26, 15:02   

DHL1 napisał/a:
Żenia ustalmy raz na zawsze 12 kroków..jest programem -a w zasadzie warsztatami rozwojowymi człowieka


DHL1 napisał/a:
Zatem jeżeli mam się sam rozwijać,uczyć n abłedach,poznawac własna ułomność-to musze wiedzieć gdzie tkwi problem!!!


DHL1 napisał/a:
W przeciwnym wypadku uznaję za włąsciwe to co niewłaściwe i nadal koduje w sobie błędy-a że warsztaty trochę mnie obrobią(jak można to nazwać) to zasługa odczuć emocjonalnych
pod wpływem tego co wspólnie przeżywa grupa.


DHL1 napisał/a:
Tym bardziej że warsztaty tego typu jak te.. prowadzą opiekunowie grup jacy swego czasu sami byli uczestnikami-a tych uczestników prowadzili opiekunowie także wcześniej uczestnicy..


Norbercie, powiem tak, nie wiem nic jak tobie szła praca na krokach, po za tym , ze forma internetowa Tobie akurat nie odpowiadała.
Mogę pisac tylko i wyłącznie za siebie, a mnie te wrsztaty pomogły, czy to za sprawą prowadzacych własnie, czy Bożego prowadzenia, czy konstrukcji programu, czy też mojej determinacji w pracy, więc powiem raz jeszcze. Mnie te warsztaty ponogły odkryc własne ułomności i ich źródła i zdyscyplinowały do pracy nad nimi.
 
     
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-26, 15:32   

Rebeka napisał/a:
Proszę o pomoc, nie radzę sobie sam ze sobą - zobacz to KROK 6 - Staliśmy się całkowicie gotowi, aby Bóg uwolnił na od wszystkich wad charakteru,

Rebeko a jak chcesz się uwolnić od wad charakteru jak nie będziesz świadoma co jest wadami ..a co twoimi pozytywami(tak na marginesie)
Rebeka napisał/a:
o kroku 8 .Rafał Porzeziński bardzo ładnie tłumaczy na tym filmiku i slajdach
.

No tak znam wiele interpretacji i wolnych przekładów nie tylko Rafała.....

przed nim byli inni choćby Jacek R.

zenia1780 napisał/a:
Tobie akurat nie odpowiadała.

Żeniu to nie ma związku z czym kolwiek-czy mi odpowiada-czy nie odpowiada.
Jak ja robiłem 12 kroków to nawet jeszcze komukolwiek po głowie nie chodziła myśl o internetowych.
Zamysł powstał od tak z ludzi zebranych koło Sychar i takich jacy skończyli program i mogli stać się sponsorami innych.

Nawet już nie pamiętam kiedy to było-ale wiem że wraz z nałogiem zgodziłem się wspomagać pierwsza inauguracyjna grupę.
Ba nawet na rekolekcjach w Otwocku siedziałem obok Jacka R prowadzącego stacjonarne grupy w Warszawie -broniąc tego naszego pomysłu mocno poddawanego krytyce Jacka(wszak Mirka,El i wielu innych to winna pamiętać).
Zatem od początku byłem i wspomagałem-fakt pod koniec 12 kroku odszedłem (wyłamałem się)
czemu??? wiele razy pisałem.

I kończąc to że tobie żeniu cos pomogło-nie znaczy że inni dadza radę i tak samo poskutkuje.
Program jest fajny,jest super,umacnia,daje mocniejsze wejście w relacje z Bogiem,daje rozpoznanie siebie.
Ale program nie zastepuje tego gdzie winny być terapie..porady psychologa...rozwiązywanie mocnych problemów...

I nie jest to specyfik i plaster na WSIO......

I nie może być tak że ktoś cos pisze ..bo tu ma problem..bo tu mu szwankuje..bo tu sobie nie radzi...bo tu problemy...bo tu złe wzorce


To serwujemy mu jak pigułkę 12 KROKÓW..

Czy to ma być PLACEBO??

i jeszcze jedna ważna informacja-zamysł o internetowych grupach powstał także pod wpływem.
1.brak dostępności tego programu w innych miejscowościach Polski(na tamten czas)
2.forma nieodpłatna (co dla wielu było ważna sprawą)


pozdrawiam

a 12 kroków???
-moje 12 kroków robiłem i kolejny raz w formie zaawansowanej
i przyznam że tak wielce było różne od pierwszego że megaaaa róznica.
A po pierwszym wydawało mi się że już cały świat ze mną i wszyscy święci sa ze mną
:mrgreen:
 
     
Rebeka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-26, 16:05   

Słuchaj ,
DHL

nikt tu z piszących nie powiedział ,że 12 kroków jest dla wszystkich jest jedną z form pomocy. Jest to jedna z dróg dla osoby, osób która była czy jest bardzo daleka od Pana Boga (relacji z Panem Bogiem)
Być może że każdy potrzebuje z nas innej formy pomocy.
Tu są propozycję co może pomóc i każdy słucha , ogląda różne materiały dostępne w tej bazie.
Każdego wolna wola czy CHCE SOBIE POMÓC CZY NIE I WOLI KRYTYKOWAĆ ALE NIC ZE SOBĄ NIE ROBIĆ I NAJLEPIEJ NARZEKAĆ ,ŻE WSZYSCY SĄ WINNI TYLKO NIE ON.

Sam już wybierze formę pomocy JEŚLI SOBIE CHCE POMÓC I ZMIENIĆ SWOJE ŻYCIE.
MOJEMU małżeństwu które wylądowało na sprawach rozwodowych również pomogły 12 kroków dla Chrześcijan ku wolności dla małżeństw ale nie skupiliśmy się tylko na krokach ale w dużej mierze na PANU BOGU ,JEZUSIE CHRYSTUSIE I Matce Bożej ( różaniec odmawiając , koronkę do Miłosiernego Jezusa) na sakramentach czyli Rachunku Sumienia ( generalna spowiedź itp.)
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-26, 16:07   

DHL1 napisał/a:
I kończąc to że tobie żeniu cos pomogło-nie znaczy że inni dadza radę i tak samo poskutkuje.


Dlatego własnie pisze tylko za siebie używajac formy "mnie" pmogły.
A wracajac do autora wątku. Jak sam pisze jest pod opieka specjalisty i w tym momencie poszukuje dopełnienia prowadzonej już pracy.
 
     
Rebeka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-26, 16:42   

Śruba ,
same gołe terapie za dużo nie pomogą.Jeśli nie zawierzysz swojego małżeństwa Panu Bogu do końca życia możesz chodzić po terapiach.

Zaproś do swojego małżeństwa Pana Boga , Jezusa Chrystusa ,Ducha Świętego .
Przypomnij sobie słowa przysięgi małżeńskiej :
– „Konsekwencje przysięgi małżeńskiej” – ks. Marka Dziewieckiego: www.sychar.org/przysiega
DO PRZECZYTANIA:
– świadectwa uzdrowień małżeństw na Forum: http://www.kryzys.org/viewforum.php?f=3
– broszura Sycharowska: www.broszura.sychar.org
– książka Ani Jednej „Sychar. Ile jest warta Twoja obrączka?” – http://www.wydawnictwofides.pl/book,84.html

Każde sakramentalne małżeństwo jest do uratowania (nawet po rozwodzie i gdy współmałżonek jest w drugim związku),
gdyż każdy człowiek ma szanse się nawrócić, wypełnić przysięgę małżeńską i pójść drogą rozwoju duchowego, emocjonalnego, fizycznego, zawodowego, etc.!

A tylko z Bogiem człowiek może odnaleźć prawdziwe szczęście.
 
     
renta11
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-26, 20:17   

DHL

Nie wiem, skąd Ci się wzięło, że 12 kroków robi się tylko pod kierunkiem terapeuty. Robiłam stacjonarnie program 12 kroków na grupie Al-Anon i nigdy tam nie było terapeuty. Na grupach AA także nie było terapeuty. Z zasady. Bo tak właśnie został wymyślony i tak się sprawdza od ponad 30 lat na całym świecie. Dla mnie udział terapeuty byłby dziwny, bo to program samorozwoju polegający na dzieleniu się wiarą, nadzieją, a głównie swoim doświadczeniem. Każdy ma prawo wypowiadać się tylko na temat i tylko mówić o swoich doświadczeniach. Są oczywiście prowadzący, mający większe doświadczenie i pilnujący tylko formalności. Na grupach Al-Anon i AA w Poznaniu są to grupy uzależnionych, czy współuzależnionych. Trwa od stycznia do grudnia każdego roku. I tak na okrągło. Bywali tam i tacy, co chodzili kilkanaście lat. Jedynym warunkiem wejścia (w każdym czasie i na każdym etapie trwania programu) jest bycie uzależnionym (AA) bądź współuzależnionym (Al-Anon). Tak samo działało to na DDA. Można przychodzić, bądź nie. Program 12 kroków świetnie się sprawdza jako uzupełniająca praca nad sobą. Wg mnie, program ten winien być wprowadzony w liceach, czy gimnazjach. Jako forma samorozwoju. Zasady tego programu wszędzie są bardzo podobne. Na grupie Al-Anon i dla AA Bóg zastępowany był "siłą większą niż nasza własna".
Teraz (po pewnie 6 latach przerwy) przerobię go z Wami internetowo. Będę więc miała porównanie.
Jedno jest pewne - nikomu nie zaszkodzi.
Wg mojego doświadczenia (a chodziłam kilka lat) - nie wymaga żadnych przygotowań, ani kwalifikacji.
Każdy wynosi z niego to co chce i bierze tyle, ile chce.
Dla mnie - był bezcenny. Uczył dystansu poprzez uznanie swojej bezsilności i oddania problemów Bogu, przenoszenia uwagi na siebie, zajmowania się swoimi błędami, naprawiania ich, zadośćuczynienia. A w konsekwencji spokoju i pogody ducha. A także formalności: słuchania innych i wypowiadania się na temat i o sobie samym, nie oceniania i nie zajmowania się innymi. lecz sobą..
T
 
     
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-26, 20:26   

Rebeko spokojnie :-D :-D

ja wiem i rozumiem -sam przecież powyżej napisałem że jest to zbliżenie do Boga.
Jak mocne??? wiem sam bo z niedowiarka stałem się .....

Oki ...zatem kwituję w rozrachunku końcowym jaka była moja myśl...
działajmy ze sobą na wszystkich frontach....kroki...terapie.. specjaliści

a efekt będzie zbawienny :mrgreen:
i zakończę fragmentem z "Przyjaciel Boga"
- wielkość życia codziennego
Josemaria Escriva
---------------------------------------------------------------------------------
Kiedy skończył nauczanie z Piotrowej łodzi, powiedział do rybaków: duc in altum et laxate retia vestra in capturam!. Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów! Ufni słowom Chrystusa posłuchali i uzyskali cudowny połów. Wtedy Pan powiada do Piotra, który podobnie jak Jakub i Jan nie mógł wyjść ze zdumienia: Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił. I przyciągnąwszy łodzie do brzegu, zostawili wszystko i poszli za Nim.

Pamiętaj:

Twoja łódź — twoje talenty, twoje aspiracje, twoje osiągnięcia — do niczego nie będzie się nadawać, jeżeli nie oddasz jej do dyspozycji Jezusa Chrystusa, jeżeli nie pozwolisz Mu wejść do niej swobodnie, jeżeli zamienisz ją w bożyszcze. Sam jeden ze swą łodzią, jeżeli będziesz próbował obejść się bez Nauczyciela, to — mówiąc w sposób nadprzyrodzony — pójdziesz wprost na dno. Jedynie gdy będziesz szukał obecności Pana i oddasz ster w Jego ręce, ocalejesz wśród burz i raf życia. Złóż wszystko w ręce Boga. Niechaj twoje myśli, piękne wzloty twojej wyobraźni, twoje szlachetne dążenia, twoja czysta miłość przechodzą przez Serce Chrystusa. W przeciwnym razie, wcześniej czy poźniej, zniszczeją z winy twojego egoizmu.


pozdrawiam
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8