Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Proszę o pomoc, nie radzę sobie sam ze sobą.
Autor Wiadomość
sruba
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-25, 07:33   Proszę o pomoc, nie radzę sobie sam ze sobą.

Witam,
Jestem tu nowy i chcę serdecznie przywitać się ze wszystkimi. Na początku opiszę krótko moją sytuację w jakiej się teraz znajduję. W ostatnim czasie wprowadziłem się do domu do mojej żony i 8 letniej córeczki ( w tym roku ma komunię ) Moją wyprowadzka była spowodowana tym że zdradziłem żonę i ona też mnie zdradziła. Przez trzy lata działo się bardzo wiele złych rzeczy między nami, kilka razy byliśmy bardzo blisko rozwodu i nawet poczyniliśmy przygotowania do tego. No ale nie chcę już rozpamiętywać tego co było, i dlaczego tak się stało bo do tego już doszliśmy w naszej terapii małżeńskie na jaką uczęszczamy od kilku tygodni. Ja osobiście też chodzę na terapię indywidualną i pracuję nad sobą. Może nasunąć się tu pytanie co ja tu robię skoro mam tak wiele pomocy od psychoterapeutów, po to że chcę się gdzieś wygadać i zasięgnąć dodatkowej opinii, i może pomysłów na sposoby pracy nad sobą. Teraz może jaki jest mój problem, a problemy są dwa, pop pierwsze brak zaufania do żony, to komplikuje wiele sytuacji i wprowadza we mnie wiele złych emocji, złość, lęk,… no u tu pojawia się kolejny problem jak sobie radzić z emocjami. Wydaje mi się że to niszczy wszystko to co dobre między nami. Co jest coś lepiej to mnie poniesie przez zazdrość i zrobię awanturę i wracam się dwa kroki do tył. Proszę o porady i sugestie, pomysły.
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-25, 07:47   

Witaj, sruba, u nas na forum :-)
Mamy tu mnóstwo materiałów: artykułów, nagrań, konferencji, wiele z nich na pewno okaże się przydatne dla Ciebie/dla Was. Od sycharków też dostaniesz wsparcie i garść rad :-)

Od siebie tylko powiem, że nastaw się na maraton, jeśli chodzi o odbudowywanie małżeństwa. Wiele czasu trwa odbudowa zaufania z obu stron, a i praca nad własnymi reakcjami emocjonalnymi też nie dzieje się na pstryk; nowe, zdrowe sposoby reagowania muszą się po prostu utrwalić, a na to trzeba czasu.
 
     
Samboja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-25, 08:00   

Sruba,
Witaj wśród nas! Cieszymy się, że jesteś z nami. Wszyscy tu biegniemy, Nirwana ma rację, to jest maraton, ale z biegiem robi sie to coraz łatwiej, najtrudniej zacząć...daj sobie czas na wszystko, czas, wytrwałość i niezniechęcanie się po upadkach...czyli wiara i nadzieja a jako wisienka na torcie nauka prawdziwej miłości a o tej tu na forum można się wiele dowiedzieć.
 
     
Lila83
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-25, 09:06   

A jak zona radzi sobie z zaufaniem do Ciebie,przeciez zdrada była obustronna?
Nawzwajem wyrzucacie sobie przeszłość?
 
     
sruba
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-25, 10:18   

Zaufanie żony ? nie ufa mi, jednak koncentruję się nad tym żeby pokazać jej że może mi zaufać. Czyny nie słowa, i dlatego koncentruję się nad sobą, nad tym żeby opanować swoje emocję. Zrobiłem żonie wiele świństw i wiem że to odpokutuję, jej zdrada i postępowanie było o wiele bardziej w porządku niż moje, powiem tak nawet przyczyniłem się do tego żeby mnie zdradziła. Tak są chwile że sobie wyrzucamy, jednak w większości z mojej winy bo nie odpuszczam tematów, i to jest jej mechanizm obronny. Nie odpuszczam bo nie radzę sobie z emocjami, wiem że jak by chciała to już nie bylibyśmy razem i było by po rozwodzie, a mimo to małpi rozum bierze górę i robię coś czego potem żałuje. Na przykład ona nie chce zemną o czymś rozmawiać a ja brnę w temat a po to już jest lawina. Wiem że nie jest idealna, ma swoje słabości i czasem to ona daje mi w kość, tylko jedno jest pewne wpływ mam tylko na siebie, a jak ja zacznę się zmieniać to i ona to dostrzeże. Jak to gdzieś słyszałem chcesz zmieniać świat to zmieniaj siebie.
 
     
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-25, 11:58   

sruba napisał/a:
nie odpuszczam tematów

sruba napisał/a:
nie radzę sobie z emocjami

sruba napisał/a:
robię coś czego potem żałuje.

sruba napisał/a:
a ja brnę w temat


jak sam widzisz,źródła zaognienia są w Tobie,zatem dobrze,że wiesz,że to Ty musisz coś zacząć z tym robić...jednak,jeśli myślisz,że jest jakiś sposób,trick,zaklęcie,wskazówka,by przestać być kimś takim i tak się zachowywać,to jesteś w błędzie.....na wszelkie tego typu błędy odpowiedź jest jedna: jedyne wyjście z sytuacji,to przestać to robić....

jeśli zaś jest to silniejsze od Ciebie,to trzeba się zastanowić,dlaczego to robisz,jaka jest przyczyna....
jak się domyślam,popraw mnie,jeśli się mylę,brniesz w tematy zdrady Twojej żony,bo jak sam piszesz,nie możesz jej zaufać,wypominasz jej to i zapewne żądasz szczegółów.....w dużej mierze wynika to z tego,że sam zdradziłeś,przypisujesz żonie swoje uczucia,jakie miałeś w związku ze skokiem w bok,a to mylny punkt wyjścia,bo nikt nie jest taki,jak Ty......druga sprawa:Twoje kompleksy.....mężczyzna pewny siebie,pewny swojej wartości,mający o sobie dobre zdanie,nie będzie drążył tematu,nie będzie się porównywał,zadręczał myślami o zdradzającej żonie-bo jedyne uczucie,jakie będzie miał w związku z tym,to może rozczarowanie,smutek,żal za czymś,co odeszło bezpowrotnie(czystość w związku małżeńskim),ale kwestia rywala i całej tej otoczki nie będzie go interesować,bo jest ponad tym......
to,że nie masz poczucia własnej wartości to pewne,świadczy też o tym Twoja zdrada.....związki z kochankami w dużej mierze mają podnieść poczucie wartości zdradzającego mężczyzny,ale to jest na krótką metę,jak widzisz....przede wszystkim więc musisz wybaczyć sam sobie to,co zrobiłeś...odbudować poczucie własnej wartości,polubić,czy wręcz pokochać siebie....(osoba,która kocha siebie,nie robi nic złego,bo wie,że obraca się to przeciwko niej samej)...na tym się skup w tej chwili...szukaj lektur, artykułów,rekolekcji itd,które służą podniesieniu sie we własnych oczach....


sruba napisał/a:
wpływ mam tylko na siebie, a jak ja zacznę się zmieniać to i ona to dostrzeże


pierwsza część zdania-ok,ale druga?nie zmieniaj się dla nikogo,tylko dla siebie.....bo cóż zrobisz,jeśli jednak nie dostrzeże?wrócisz do siebie sprzed czasu poprawy?zmieniaj się,bo po prostu warto być lepszym,mądrzejszym człowiekiem,ot tak po prostu,bo lepiej się żyje samemu z sobą takim lepszym,naprawionym.....to,czy żona zauwązy zmiany,to niech to będzie kwestia całkiem poboczna,miły skutek uboczny,który być może(nie na pewno)nastąpi....niech on Cię nie determinuje do zmian.....

czy byłeś u Spowiedzi Świętej? takiej porządnej, z całego życia,z prawdziwym żalem za grzechy,z obietnicą poprawy?
kiedy zrobi się coś złego,poza żalem i obietnicą poprawy jest też coś bardzo ważnego-zadośćuczynienie....

wiesz,jakie może być zadośćuczynienie żonie z Twojej strony za Twoją zdradę?no właśnie zaprzestanie drążenia tematów....ofiaruj jej to-brak całkowitego dręczenia jej pod tym względem,prowokowania rozmów itd....a wtedy sam zobaczysz,co będzie się działo....

nikt za Ciebie tego nie zrobi,wysiłek musisz wykonać Ty sam....najlepiej od teraz,nie od jutra,nie od poniedziałlku...OD TERAZ.............masz moją modlitwę,pozdrawiam,Szymon
 
     
sruba
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-25, 12:27   

Ok, "to proste w założeniach", potrzebuję narzędzi , może na początek jakieś podpowiedzi co do lektury, w tematyce wybaczenia samemu sobie ( to siedzi we mnie głęboko ) i podnoszenia własnej wartości, bardzo by mi to pomogło. Co do spowiedzi to byłem, niestety nie trafiłem na odpowiedniego księdza, a bardzo chciałbym wyspowiadać się tak bez pośpiechu, tak prawdziwie. To co powiedziałeś o zadość uczynieniu to bardzo dobry pomysł, podoba mi się to i nad tym będę pracował, chcę oddzielić się grubą linią od tego co było, wiem że nie da się tego łatwo zrobić. I faktycznie mam coraz większą świadomość że chyba łatwiej jest mi wybaczyć żonie to co zrobiła niż samemu sobie. Coraz bardziej mi się tu podoba. A co do rozpoczęcia to zacząłem ten proces już jakiś czas, jestem zdeterminowany dlatego tu trafiłem, jestem tu bo chcę właśnie z kimś rozmawiać o tym chcę wsparcia w moich dążeniach. Otoczenie jest jakie jest, nie wszyscy rozumieją czemu tak uparcie walczę o ten związek i tak naprawdę nie mam z kim o tym porozmawiać. Pisanie mi pomaga, tym bardziej dobre rady, może mi kiedyś się uda komuś odwdzięczyć tym samym.
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-25, 13:09   

sruba napisał/a:
Otoczenie jest jakie jest, nie wszyscy rozumieją czemu tak uparcie walczę o ten związek i tak naprawdę nie mam z kim o tym porozmawiać.


Może masz gdzieś w pobliżu Ognisko Sychar? Warto sprawdzić i m.in. poznać tam ludzi, którzy myślą podobnie :-)

Co do spowiedzi - warto pomodlić się wcześniej do Ducha Świętego, aby postawił mi na drodze dobrego kapłana, a następnie poprosić go o indywidualną spowiedź, na konkretną godzinę, aby odbyło się to właśnie bez pośpiechu. I sądzę, że warto równolegle porozmawiać o tym zadośćuczynieniu, bo to nie do końca jest równoznaczne z "grubą krechą".
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-25, 14:12   

polecam prace na 12- krokach "Ku pełni życia "
 
     
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-25, 16:32   

krasnobar napisał/a:
nie odpuszczam tematów

sruba napisał/a: nie radzę sobie z emocjami

sruba napisał/a: robię coś czego potem żałuje.

sruba napisał/a: a ja brnę w temat


Same 12 kroków to nie na tym etapie jeszcze Mirakulum.....

program jest fajny ale nie jest to plaster miodu na wsio....

Śruba na początek ze swoimi emocjami i zachowaniem - oraz niemożliwością odpuszczania radze do dobrego psychologa.

Trzeba odszukać przyczyny-rozwiązać problem i zaradzić temu-dopiero potem 12 kroków

pozdrawiam
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-25, 18:41   

DHL1 napisał/a:
Trzeba odszukać przyczyny-rozwiązać problem i zaradzić temu-dopiero potem 12 kroków


A mnie właśnie 12 kroków pomogło odszukać przyczyny i zaradzić tym wspomnianym wyżej problemom.
 
     
sruba
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-25, 18:57   

Do psychologa chodzę raz w tygodniu, pomaga, szukaliśmy przyczyny i chyba znalazłem, tak na skróty, nie dorosłem a mam więcej niż 30 lat, jestem rozpieszczony i zawsze miałem czego chciałem, no i to dawało mi prawo do wszystkiego, a zwłaszcza do nie szanowania przestrzeni osobistej mojej żony. Zycie jest przewrotne i to bardzo, nigdy niczego mi nie brakowało, zawodowo jestem niezależny a właściwie to byłem bo teraz trochę się pozmieniało. Większość tego co się dzieje to mam po ojcu, na zewnątrz super facet a w domu tyran. Uczę się być innym mężem niż on, innym ojcem, ojcem chyba jestem bo mam bardzo dobry kontakt z córką. W ostatnim czasie zrozumiałem że największą wartością dla mnie jest rodzina, a skutecznie ją niszczyłem, teraz jestem tego świadomy. Nie chce drogi na skróty, jednak jestem człowiekiem lubiącym konkrety, działać i dlatego tu piszę, przyglądnę się 12 krokom, dziś znalazłem książkę "Radykalne Wybaczenia" czytał może ktoś, warto czy nie ? A może coś innego ?
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-25, 19:09   

sruba, jueśli chcesz wziąć udział w warsztatach internetowych tutaj, do o dzisiaj trwają zapisy. Najblizsze dopiero za rok.

Tu formularz zgłoszeniowy

http://formularz.sychar.o...zgloszenie.html

Pozdrawiam
Ps. Ja również z marszu (z dnai na dzień) weszłam na warsztaty, zanim tak naprawdę zoirientowałam sie o co w nich chodzi i zanim poznałam SYCHAR. I nie żałuje :mrgreen:
 
     
sruba
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-25, 19:11   

Może to nie na miejscu, jednak po przeczytaniu informacji o 12 krokach to nie jestem gotowy na tak radykalne religijne działanie.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8