Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Moja żona jest lesbijką?
Autor Wiadomość
Keinui
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-17, 11:22   Moja żona jest lesbijką?

Moja żona jest zakochana w koleżance z pracy. To fakt. O którym się dowiedziałem w niesamowity sposób. Pożąda jej i pragnie. Dowiedziałem się o tym przypadkiem - ale w taki sposób, że żona nawet nie próbowała zaprzeczyć.
Ale teraz po kilku dniach - gdy opadają trochę emocje - mam wrażenie, że nie spadło to na mnie nagle. To ja oszukiwałem siebie tak bardzo, że dopiero ewidentny i oczywisty dowód zdrady musiał mnie obudzić z mojego wygodnego wieloletniego trwania.
To jest dziwne - ale teraz jak patrzę na 11 lat naszego małżeństwa to wydaje mi się , że wszystko mówiło, że tak to się skończy:
Beznamiętność w sypialni, którą tłumaczyłem zwykłą oziębłością żony - przecież nie wszystkie kobiety mają zawsze i wszędzie ochotę na bliskość.
Tłumy przyjaciółek i koleżanek, które były często ważniejsze ode mnie i dzieci - "ale przecież kobiety tak muszą, nie.."
Kłótnie i spory o to czy "przyjaźnie" nie posuwają się za daleko - "ale to przecież tylko przyjaźń - tak bardzo ważna dla kobiety".
I dziwne "czyszczenie" komputera po każdym użyciu, rozmowy w łazience, wyczekiwanie na sms-y. - " bo przeciez ty jesteś uczulony na moje przyjaciółki, nie chce Cię draznić".
.... i wiele bolało, i dużo rzeczy mi przeszkadzało - ale do niedawna (tak bardzo nie chciałem w to wierzyć) - tłumaczyłem to swoją obsesją, większymi potrzebami niż moja żona, kryzysem wieku średniego, itp.

Na rodzinnej imprezie używając swojego własnego telefonu natknąłem się na fragmenty wiadomości email, które miały nigdy do mnie nie trafić..... Znam się trochę na technologii, moja żona też umie „zacierać” ślady (jak sobie potem zdałem sprawę) – ale to w jaki sposób dotarły do mnie te wiadomości wskazuje na działanie opatrzności – a wierzcie mi nie jestem skłonny to łatwych tłumaczeń.
Nie chce pisać szczegółów- ale przeczytałem namiętne wyznania, gorące propozycje, tęsknoty. I uświadomiłem sobie jeszcze , że to wszystko - to właśnie jest to czego brakowało w naszym życiu. A ona to ofiarowała komuś obcemu. Zobaczyłem kobietę namiętną, tęskniącą, pragnącą czułości, w której jest ogień pożądania - wszystko to na co czekałem tyle lat. Tylko, że wyznane - przyjaciółce z pracy.

Nie będę pisał o rozpaczy i szoku, o tym, że tak na prawdę nie wiem kim jest kobieta, z którą przeżyłem wspólnie mniej lub bardziej udanych 11 lat.

Ona twierdzi, że kocha mnie i dzieci. Że zrobiła błąd, że nade wszystko nie chce nas stracić. Że się zmieni. Ja bym tak bardzo chciał w to wierzyć. Nie wiem, jak.

Jeżeli to jest problem ,z jej orientacją seksualną (ciągle używam słowa "jeżeli") to w jakim kłamstwie musiała żyć kobieta przez tyle lat. Jaką logika kierowała się decydując się na małżeństwo i dzieci? Ona twierdzi, że logiką miłości. Ale to oznacza, że podjęła walkę o normalne życie dla siebie, ze względu na opinię otoczenia i rodziny, itp.. Ale tę walkę przegrywamy my wszyscy. I prawdopodobnie 2 małych dzieci też.

Nie wiem co mam robić dalej. Nie zrobiłem afery – nie dałem znać rodzinie – tak bardzo prosiła i błagała , żebym nie wywołał skandalu przy mamie (?!!?).

Wiem, że homoseksualizm to nie choroba, i pewnie się nie wyleczy – ale tez składała przysięgę małżeńską. Żal mi jej – jest zagubiona – i pewnie liczy, że to wszystko się uda załagodzić i rany się zabliźnią. Ale czy można żyć w takim układzie? Czy można , żyć z „wilkołakiem”?
 
     
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-17, 13:44   

Keinui napisał/a:
Ona twierdzi, że kocha mnie i dzieci. Że zrobiła błąd, że nade wszystko nie chce nas stracić. Że się zmieni. Ja bym tak bardzo chciał w to wierzyć. Nie wiem, jak.

Jeżeli to jest problem ,z jej orientacją seksualną (ciągle używam słowa "jeżeli") to w jakim kłamstwie musiała żyć kobieta przez tyle lat. Jaką logika kierowała się decydując się na małżeństwo i dzieci? Ona twierdzi, że logiką miłości. Ale to oznacza, że podjęła walkę o normalne życie dla siebie, ze względu na opinię otoczenia i rodziny, itp.. Ale tę walkę przegrywamy my wszyscy. I prawdopodobnie 2 małych dzieci też.

Nie wiem co mam robić dalej. Nie zrobiłem afery – nie dałem znać rodzinie – tak bardzo prosiła i błagała , żebym nie wywołał skandalu przy mamie (?!!?).


żona jest również w szoku.
W szoku, że wszystko "wyciekło" przed Tobą, a Ty mozesz ujawnić to dalej.

Jeżeli teraz, obwaiając się że zostanie zdemaskowana, wstydząc się przed Toba, nie zmieni swojego zachowania, nie zacznie pracować nad sobą, z Twoją pomocą, nie zacznie pracować nad Waszym małżeństwem, to za chwilę sprawa spowszednieje dla niej.

Oswoi się z faktem, że to już nie jest tajemnica, znajdzie usprawiedliwienia dla siebie i nic się nie zmieni.

To teraz, masz szansę na to by żona zmieniła "tory" na własciwe.
Może zaczniecie od mocnego uderzenia - nauki pracy nad sobą na rekolekcja-warsztatach małżeńskich ?

Ale, staranie się, za wszelką cenę do powrotu do "normalności",
uznaia że jakoś będzie, oznacza porażkę.
Potrzebna jest radykalna zmiana (otoczenia, zwyczajów, Waszych rozmów, relacji) .
A jaki są Wasze relacje z Bogiem ?
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-17, 15:53   

Greg

Żona kolegi już pracowała nad sobą...przed 11 lat pewnie z uwagi na wychowanie, presję środowiska itp tłumiła prawdziwe skłonności.
Pretensje o to , że ktoś ma homo skłonności to tak jakby mieć pretensje, że ktoś ma garba, czy jedną nogę krótszą...
Tak po ludzku współczuje i koledze i jego żonie
 
     
babel
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-17, 16:24   

Witaj Keinui.

Sam mam spore problemy nawet bardzo spore...

W moim najbliższym otoczeniu miałem dwa takie przypadki.

W jednym jestem ojcem chrzestnym córki homoseksualisty,byłem w szoku jak się dowiedziałem. Począł drugie dziecko wiedząc co się z nim dzieje. Nie było szans na zgodę i zmianę orientacji jak pisze Grzegorz_.

Drugi to mój kolega z pracy coś jak u ciebie, niestety klapa, Panie mieszkają razem.

Próbuj będzie bardzo ciężko...

Módl się jak ja.

Dla pocieszania jestem po pierwszej rozprawie i nie zgadzam się na rozwód.

Wspomogli mnie ludzie z tego forum a juz prawie się poddałem i chciałem się zgodzić.

Powodzenia.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-17, 17:20   

Cytat:
Ona twierdzi, że kocha mnie i dzieci. Że zrobiła błąd, że nade wszystko nie chce nas stracić. Że się zmieni.


Cytat:
Nie zrobiłem afery – nie dałem znać rodzinie – tak bardzo prosiła i błagała , żebym nie wywołał skandalu przy mamie (?!!?).


Masz 4 asy i nie umiesz wygrać ?
( oczywiście NIE UJAWNIAĆ nikomu z rodziny ! )
Ale i nie szantażować !!!!!!!!!!!!!!! ( nawet miedzy wierszami )
Wystarczy , że ona wie , co ty mógłbyś np. w złości .

Cytat:
Wiem, że homoseksualizm to nie choroba, i pewnie się nie wyleczy

A po mojemu i owszem , choroba psyche , duszy , osobowości .
Ty się przyjrzyj domowi w którym się żona wychowywała , środowisku tych przyjaciółek .
Tam szukaj przyczyn przede wszystkim .


-------------------------------------------------------------------------------------
Grzegorz
Cytat:
Żona kolegi już pracowała nad sobą...przed 11 lat pewnie z uwagi na wychowanie, presję środowiska itp tłumiła prawdziwe skłonności.
Pretensje o to , że ktoś ma homo skłonności to tak jakby mieć pretensje, że ktoś ma garba, czy jedną nogę krótszą...


"Masz rację" , wielu męzczyzn i kobiet tłumi
swoje prawdziwe skłonności .
Dopiero np. w więzieniu
ukazują swoją "prawdziwą " twarz .
Stają się homo , ale jak wyjdą to są znowu hetero .
Jeżeli ktoś twierdzi , że jest Napoleonem
to tylko znaczy , że twierdzi , jest nawet całkowicie przekonany
........ ale nikt nie daje mu od razu konia i armii .

Skoro tak to dlaczego pedofili się czepiać ?
Oni tacy się urodzili i już .
Dokładnie ta sama materia .
"Nie ich wina" .
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-17, 20:41   

Mare
Nie porownuj pedofili do homo, bo to glupie.
Wyobraz sobie, ze otoczrnie, kosciol wywieraloby
na ciebie presje abys sypial z chlppem, dobrze bys sie z tym czul?
Uwazasz ze tak lateo byloby zmienic twoja normalna orientacje z hetero na homo?
Mysle, ze nie.Podobnie peenie jest wcdruga strone.
Byc moze tak wlasnie sie czuje ktos kto jest homo onnej orientacji.
Troche tolerancji. Wiem ze sa tacy co uwazaja ze trzeba homo leczyc i to przymusowo
ale na szxzescie jest takich ludzi coraz mniej.


ps. choc slyszalem opinie ze sporo kobiet jes bi
wiec moze jakas szanse kolega ma w tej sytuacji
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-17, 21:04   

Polecam artykuł o. Salija, opisuje pewien przypadek małżeństwa: http://www.nonpossumus.pl...ad_wiara/38.php
Wynika m.in. z niego, że skłonności homo (podobnie jak garb czy krótsza noga) nie unieważniają z automatu małżeństwa, nie deprecjonują ani małżeństwa, ani osoby o takich skłonnościach. I podobnie jak z garbem czy krótszą nogą - można w niektórych przypadkach leczyć, czasem trzeba nauczyć się i otoczeniu żyć z tym, wskazane - zgodnie z prawem Bożym, etyką i moralnością.
 
     
Keinui
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-18, 10:59   

Dziękuje wszystkim za każde słowo!

Wiem, że pewnie to wygląda na przypadek beznadziejny -i tak wynika z Waszych doświadczeń - ale z drugiej strony Ci, którym się udało nie siedzą na tym forum :-)
Zacząłem działać - rozmowy, terapia ... ale nie wiem czy i jak to pomoże

Pytacie o relacje z Bogiem - trochę się teraz zagubiłem, zbuntowałem - dlaczego mi to przygotował, dlaczego w taki sposób? ..... :evil:

Jeszcze raz dziękuje - wszystkim!
 
     
GosiaH
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-18, 11:06   

Keinui napisał/a:
ale z drugiej strony Ci, którym się udało nie siedzą na tym forum :-)
siedzą, siedzą ;-) i starają się wspomóc innych swoimi świadectwami i doświadczeniami
 
     
Ela1969
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-18, 21:00   

Cytat:
Keinui napisał/a:
ale z drugiej strony Ci, którym się udało nie siedzą na tym forum
siedzą, siedzą i starają się wspomóc innych swoimi świadectwami i doświadczeniami
_________________

Siedzą, siedzą :-> i wspierają wszystkich razem i każdego z osobna.
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-18, 22:54   

Keinui napisał/a:
Wiem, że pewnie to wygląda na przypadek beznadziejny -i tak wynika z Waszych doświadczeń - ale z drugiej strony Ci, którym się udało nie siedzą na tym forum

I każdy i żaden beznadziejny przypadek raczej nie jest tu "przypadkiem"
Niestety takich przypadków niewiele - opisanych. A ilu zaiteresowanych w podobnej sytuacji??
Więc dręcz temat, ty nie miałeś gdzie znależć pomocy więc może swoją osobą pomożesz tym co bedą szukać pomocy jutro.
Chyba nie zostaje nic innego jak paciorek za ciebie i Twoją żonę.
Uwierz mi że kolana ci nie pękna, choćbyś się na nich mścił. Ewentualnie pigółki, albo jakiś dopalacz w stawy. Czego się nie robi dla miłości.???
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-19, 00:03   

Moja żona jest lesbijką?
Czy napewno?
a...nie przyszlo Ci do głowy,że najzwyczajniej w świecie to Twoje "wygodne wieloletnie trwanie" doprowadziło żone do takiego kroku?
Wszystko jedno kto,byle okazał zainteresowanie?
Trafiło na babkę i stało sie.....
Kobieta bardziej empatyczną jest....może zrozumiała to czego nie rozumiałeś Ty?

Cytat:
To ja oszukiwałem siebie tak bardzo, że dopiero ewidentny i oczywisty dowód zdrady musiał mnie obudzić z mojego wygodnego wieloletniego trwania.

Cytat:
To jest dziwne - ale teraz jak patrzę na 11 lat naszego małżeństwa to wydaje mi się , że wszystko mówiło, że tak to się skończy......

Naprawde dziwne......
Cytat:
Beznamiętność w sypialni, którą tłumaczyłem zwykłą oziębłością żony - przecież nie wszystkie kobiety mają zawsze i wszędzie ochotę na bliskość.

Beznamiętność ....obojetność,chłód,apatia....nie bierze sie z niczego.
Oziębłość...również
Jedno i drugie ani wadą,ani chorobą nie jest,raczej stanem/konsekwencją spowodowaną negatywnymi doświadczeniami,bądź jakimś schorzeniem.
Skoro żona odczuwa(Twoim zdaniem) pociag do drugiej kobiety....oziębłą nie jest.
Pytanie....dlaczego nie czuje pociągu do męża?

Żeby jasnośc była....nie pochwalam żony,ale jako kobieta empatyczną z natury jestem.
Staram sie zrozumieć,docieć....
Nie musze mieć racji,ale chyba warto się zastanowić....?
 
     
Keinui
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-19, 09:30   

Dzięki Lena!

To co piszesz to jest - własnie coś na co liczę - jakiekolwiek inne wytłumaczenie niż "naturalna skłonnośc do tej samej płci".
Bo wtedy mógłbym spróbowac coś zmienić. Mógłbym walczyć.
Ale to sie kupy nie trzyma. To nie jest tak, że ja nie okazywałem zainteresowania - może nie umiałem wszystkiego i pięknie ... ale podjemowałem próby - wiele prób. Raz było lepiej, raz gorzej - ale czegoś zawsze brakowało.
I niestety nie jest to tak - że trafiło akurat "na babkę" - i przed i po slubie tych "przyjaciółek" było wiele i były w centrum uwagi - może nigdy nie było związków erotycznych - ale bardzo emocjonalne, z budowaniem silnej realacji, z pewnym uwodzeniem...ze wszystkim na co ja nie mogłem liczyć!
Nie wiem, nie umiem myślec jak kobieta - ale gdyby jak piszesz, każda kobieta miała taki sposób na "bylejakość w zwiazku" (bo w tym pewnie próbujesz znalesc wytlumaczenie) - mielibysmy piekny koniec instytucji heteroseksualnego małżeństwa a w zamian szczęśliwe związki świetnie rozumiejących sie empatycznych przyjaciółek.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-19, 09:57   

lena napisał/a:

Beznamiętność ....obojetność,chłód,apatia....nie bierze sie z niczego.
Oziębłość...również
Jedno i drugie ani wadą,ani chorobą nie jest,raczej stanem/konsekwencją spowodowaną negatywnymi doświadczeniami,bądź jakimś schorzeniem.
Skoro żona odczuwa(Twoim zdaniem) pociag do drugiej kobiety....oziębłą nie jest.
Pytanie....dlaczego nie czuje pociągu do męża?


Lena zauważ, że kolega napisał, że beznamiętnie było zawsze.
To nie przypadek, że po dziecku, że zmęczenie, że znudzenie...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9