Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Zdrada żony
Autor Wiadomość
ramirez
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-16, 09:57   Zdrada żony

Witam.
Jestem tu nowy i próbowałem znaleźć sytuację podobną do mojej ale jakoś nie bardzo mi się udało dlatego postanowiłem że ją opiszę. Na początku zaznaczę że u mnie w wiarą powiedzmy że nie było najlepiej. Do spowiedzi praktycznie chodziłem tylko wtedy kiedy powiedzmy nie miałem wyjścia (w czasie małżeństwa praktycznie tylko wtedy gdy trzeba było ochrzcić nasze dzieci, mamy ich 3). Natomiast dla mojej żony Bóg zawsze był bardzo ważny (i jak to w tej sytuacji nie zabrzmi, nadal jest). Za młodu oazy, potem odnowa w Duchu Świętym. Ale jak się pojawiły dzieci to już było mniej na to czasu i możliwości mobilnych gdyż dopiero od roku moja żona ma prawo jazdy. Jesteśmy małżeństwem od 6 lat i przyznaję się bez bicia że pozwoliłem, a może i wręcz wepchnąłem ją w ramiona innego mężczyzny. Praktycznie od samego początku naszego małżeństwa istniał problem finansowy, gdyż nie spełniałem jej finansowych potrzeb. Przez to często słyszałem że nie jestem mężczyzna gdyż nie potrafię zadbać o rodzinę, że nie ma we mnie oparcia, itd. Pieniędzy nie brakowało nam ale tylko dlatego że żona dobrze zarabia. I jakieś 1,5 roku temu pojawił się on. Miał on swoje problemy małżeńskie a moja żona postanowiła że spróbuje mu pomóc jakoś je naprawić. W między czasie okazało się że bardzo dobrze się rozumieją, podobne rzeczy ich śmieszą, współpracują ze sobą więc dodatkowo maja mnóstwo wspólnych tematów. A dodatkowo ma dużo pieniędzy. Zaczęły się obiadki, wspólne zakupy, prezenty, wycieczki (nawet kilkudniowe) a ja byłem na tyle głupi że na to wszystko pozwalałem gdyż wychodziłem z założenia skoro żona nic złego nie robi a wręcz chce pomóc drugiemu człowiekowi to czemu mam jej w tym przeszkadzać, szczególnie że jej ufam. Pod koniec poprzedniego roku zauważyłem, że już nie opowiada mi co z nim robiła (bo do tej pory praktycznie zawsze miałem sprawozdanie z każdego spotkania i wyjazdu) a na dodatek stała się powiedzmy oziębła w stosunku co do mnie. Mieliśmy parę rozmów na ten temat ale po pewnym czasie wszystko wracało do poprzedniego stanu. Po różnych sytuacjach życiowych parę miesięcy temu odkryłem że żona mnie zdradza, gdzieś mniej więcej od roku. Przez zdradę rozumie przytulnie, całowanie itp. Czy doszło do sexu tego się nie dowiedziałem. Od momentu kiedy wiem jest masakra. Usłyszałem i nadal słyszę że mnie nie kocha i że nigdy mnie już nie pokocha. Że w ogóle nie przypomina sobie żeby mnie kochała, że małżeństwo ze mną to jaj największa pomyłka życiowa. Mimo że chodzimy od księdza do księdza w celu rozwiązanie tego problemu to ona praktycznie nie kryje tego że chce znaleźć sposób na unieważnienie małżeństwa ale jakieś usprawiedliwienie tego co się stało na tyle aby dalej mogła przyjmować komunię, bo tylko to tak naprawdę jeszcze ją trzyma przy mnie. Wizja bycia w grzechu do końca życia ją trochę przeraża. Mam wrażenie że jestem sam (nie licząc Boga) a wszyscy w około są tylko skupieni na niej. Powiem szczerze że psychicznie się już ledwo trzymam ale wiem jedno. Kocham żonę ponad wszystko co jest na tym świecie i nigdy nie zgodzę się bez walki na rozwód czy coś podobnego. Jak macie jakieś przemyślenia co do mojej sytuacji to chętnie posłucham. Rozmowa może pozwoli mi uspokoić serce i lepiej zabrać się do próby ratowanie małżeństwa.
 
     
sylwia1975
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-16, 10:23   

Twierdzisz ze zona cie zdradzala dlatego ze zamalo zarabiasz?Jestem tez zona i kobieta i dlamnie to jakies absurdalne ,chociaz oceniac nie powinnam,zona wyglada na zauroczana innym nowym mezczyzna,ciekawe jak na dlugo,tego nie wie nikt nawet pana zona,jedyne co moge doradzic zajac sie wlasnym zyciem,choc to latwe nie jest,wiem cos chyba naten temat bo jestem zona alkocholika.pozdrawiam
 
     
Samboja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-16, 10:39   

Witaj Ramirez,

Czy żona zakończyła ten związek?
Z romansami jest troche jak z uzależnieniem. Wpadasz w nie, jest jak na haju...cudownie, ale mało ma to wspólnego z miłością...ale czy można to robić kosztem i cierpieniem drugiej osoby? Na ile jest Twoja zgoda na to...bo czasem trzeba nie pozwolić...a na niezgode jest przeważnie bunt...jeśli chcesz sobie pomóc, możesz zacząć od mądrych lektur, bo teraz to jeden wielki kocioł i nic nie wiadomo...niektóre maja moc rozjaśniania.
Henry Cloud, John Townsend
Granice w relacjach małżeńskich
Małżeństwo na krawędzi. Mieczysław Guzewicz
Trzymaj się, masz dzieci, pomyśl o nich.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-16, 11:08   

Samboja napisał/a:
Witaj Ramirez,
Czy żona zakończyła ten związek?
Z romansami jest troche jak z uzależnieniem. Wpadasz w nie, jest jak na haju...cudownie, ale mało ma to wspólnego z miłością...ale czy można to robić kosztem i cierpieniem drugiej osoby?


Często tak bywa z facetami.... postoi w rozkroku i wraca na tzw łono rodziny
(bo najcześciej kochance znudzi się czekanie)
natomiast jak się kobieta zakocha to nie ma zmiłuj ...
wytłumaczy sobie, że mąż był zły, nie zasługuje na jej miłosci i alleluja i do przodu w nowy zwiazek
 
     
ramirez
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-16, 12:21   

sylwia1975 napisał/a:
Twierdzisz ze zona cie zdradzala dlatego ze zamalo zarabiasz?Jestem tez zona i kobieta i dlamnie to jakies absurdalne ,chociaz oceniac nie powinnam,zona wyglada na zauroczana innym nowym mezczyzna,ciekawe jak na dlugo,tego nie wie nikt nawet pana zona,jedyne co moge doradzic zajac sie wlasnym zyciem,choc to latwe nie jest,wiem cos chyba naten temat bo jestem zona alkocholika.pozdrawiam


Z mojego punktu widzenie tak to wygląda ale to zapewne nie pełna prawda. Chodzi też o model wychowania. W jej domu wszystko jest i było na głowie ojca który był x lat temu mundurowym z wyższym stopniem, dlatego na biedę raczej nie narzekali a ona zapewne myślała że w naszym wypadku będzie tak samo. Dodatkowo nie miałem okazji ani nie zostałem nauczony przez swojego ojca różnych nazwijmy to przydomowych prac typu: malowanie, szpachlowanie przez co w jej oczach mam 2 lewe ręce gdyż każdy facet powinien to umieć.
 
     
ramirez
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-16, 12:28   

Samboja napisał/a:
Witaj Ramirez,

Czy żona zakończyła ten związek?
Z romansami jest troche jak z uzależnieniem. Wpadasz w nie, jest jak na haju...cudownie, ale mało ma to wspólnego z miłością...ale czy można to robić kosztem i cierpieniem drugiej osoby? Na ile jest Twoja zgoda na to...bo czasem trzeba nie pozwolić...a na niezgode jest przeważnie bunt...jeśli chcesz sobie pomóc, możesz zacząć od mądrych lektur, bo teraz to jeden wielki kocioł i nic nie wiadomo...niektóre maja moc rozjaśniania.


Nie, dalej się z nim spotyka, dzwoni sms'uje. Nie raz jej mówiłem że mi się to nie podoba ale ja to nie wzrusza za bardzo, szczególnie że nawet podczas rozmów z kilkoma księżmi żaden z nich tak jakby nie potępił takiego zachowania, co mnie najbardziej dezorientuje. O całej sytuacji nikt nie wie. Ze 2 razy powiedziałem że opowiem wszystko rodzicom ale cały czas mam nadzieje że się opamięta, gdyż wiem że jeśli prawda wyjdzie na jaw to do końca swojego życia będzie miała nieciekawy układ z rodzicami.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-16, 13:08   

Ramirez
Czemu nie powiesz o tym teściom?
Poczytaj wątki na forum.
Wszyscy zazwyczaj informują rodzinę.
Po co zonie ułatwiasz życie w 3kącie?
Czy myślisz ze w odwrotnej sytuacji Twoi rodzice by sie nie dowiedzieli?
 
     
fi
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-16, 13:59   

Wczytuj się w to forum, w polecane nagrania i książki. One będą dla Ciebie drogowskazem co mówić i jak mówić, na co pozwalać, jak się zachowywać w stosunku do żony, jak wyraźnie nakreślać granice (jeśli żona nie ukrywa, że nadal spotyka się z tym mężczyzną), jest to istotne zwłaszcza teraz, na początku Twojej drogi ratowania małżeństwa, kiedy w bólu i upokorzeniu można popełnić dużo błędów.

Jeśli żona przez większą część swojego życia była blisko Boga, spójrz jaka to łaska w obecnej sytuacji. Jest szansa, że takie argumenty jak Bóg i przysięga sakramentalna nie będą dla niej pustym, nic nie znaczącym frazesem. Poproś ją, aby odwiedziła stronę Sycharu i forum, zaproponuj rozmowę z kimś z ogniska Sychar w Twojej okolicy (jeśli żona odmówi, to idź na nie sam), pokaż broszurę.

To co obecnie powinieneś zrobić w pierwszej kolejności, to uporządkować siebie i swoje relacje z Bogiem. W dwójkę (Ty i Bóg) znajdziecie sposób na odrodzenie małżeństwa. Jeśli żona dostrzeże, że się nawróciłeś (nie udajesz, ale prawdziwie żyjesz wiarą) będzie to dla niej wymowniejsze niż setki rozmów. Nie ma sensu powoływać się na przysięgę i wiarę, aby wyprowadzać żonę z amoku, jeśli samemu brakuje głębokiej relacji z Bogiem.

Taka więź z Bogiem pomoże Ci również odpowiednio reagować na zachowania żony (nie pozwalać siebie ranić, wytyczyć jasne granice).
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-16, 15:20   

fi napisał/a:

Taka więź z Bogiem pomoże Ci również odpowiednio reagować na zachowania żony (nie pozwalać siebie ranić, wytyczyć jasne granice).


Nie trzeba być bardzo wierzącym i modlić się godzinami, aby nie godzić się
na oficjalne życie w trójkącie.
Ramirez, nie pozwalaj na taką sytuacje, bo nie tylko stracisz cały szacunek do siebie ale i cały szacunek Twojej żony.
Niech się panie wypowiedzą, ale czy kobieta może kochac mężczyznę , którego nie darzy szacunkiem?
 
     
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-16, 17:13   

grzegorz_ napisał/a:

Niech się panie wypowiedzą, ale czy kobieta może kochac mężczyznę , którego nie darzy szacunkiem?


Trochę retoryczne pytanie na forum, gdzie wciąż upieramy się ;) przy tym, że miłość dojrzała to nie tylko uczucie ale i decyzja, postawa.

Chyba zawsze zdradzony małżonek przestaje czuć szacunek do zdradzającego. Pojawia się cała gama silnych emocji, ale na pewno nie wzrost szacunku.

Nie wyklucza to jednak moim zdaniem postawy miłości wobec małżonka.
Postawy, bo nie gorących uczuć przecież...

Ja sporo przeszłam w moim kryzysie i popełniłam wiele błędów dając się upaprać w różnych brudach.
Ale pamiętam moment, gdy przestałam czuć do męża szacunek. To było dość wstrząsające doświadczenie. Pamiętam gdy na niego wtedy spojrzałam, po prostu z obrzydzeniem i wręcz lękiem. Pamiętam jak chciałam się wtedy jak najszybciej oddalić, w pośpiechu zebrałam rzeczy i wybiegłam, jak najdalej.
Pozostał żal (że człowiek którym kiedyś był, mógł zrobić z siebie tak żałosne indywiduum).
Wtedy moim wyrazem miłości była modlitwa za niego oraz informowanie go o tym (że się tylko za niego modlę).
Nie szanowałam go takiego jakim był w tamtym momencie, byłam bliska pogardy wobec niego.
Ale szanowałam w nim to, czym mógł stać się z powrotem.

Kiedyś usłyszałam przypowieść czy metaforę o białym kamieniu.. Nie wiem czemu tak do mnie przemówiła. Chodziło o to, że nasza dusza, stworzona przez Boga i podarowana nam, jest jak śnieżnobiały kamień. I nieważne jaką ilością błota i szamba go zalejemy, w jakich nieczystościach go zanurzymy. Zawsze można go opłukać i zawsze spod warstwy brudu wyłoni się czysty biały kamień...


A więc odpowiedź brzmi: tak, w jakimś wymiarze nie przestałam kochać mężczyzny, który kompletnie utracił mój szacunek. Chyba to oparło się na tym, że ten szacunek może kiedyś być odzyskany.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-16, 17:27   

MN
Pisałem o czymś odwrotnym.
Zazwyczaj jest tak, że jak kobieta zdradza, ego faceta zostaje urażone, włącza się
opcja "zazdrość" i jest szybko "po ptakach".
Tutaj mamy sytuację, w której Ramirez nie tylko mówiąc brzydko "nie pogonił"
wiarołomnej żony, ale chce aby przy nim była.
Żyjąc jednak w trójkącie, przyzwalając na jawne zdrady Ramirez traci nie tylko szacunek do siebie, ale i jego żona uważa go pewnie za faceta bez .... (słabego, jęczącego, itp).
Moje pytanie było, czy żona mając taki obraz faceta może go znowu pokochać?
 
     
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-16, 18:31   

OK Grzegorz, zakumałam..

No tak, tutaj trudniej będzie mi odpowiedzieć. Byłam po drugiej stronie...

Osobiście myślę, że w takim schemacie jak opisałeś (niezależnie od płci) osoba zdradzająca poczuje raczej litość i wyrzuty sumienia, a nie przypływ ciepłych uczuć...
Zresztą bardzo możliwe, że ja w zawirowaniach mojego kryzysu też tak postępowałam na jakimś etapie, i zapewne nie spowodowało to wzrostu/pojawienia się dojrzałej miłości w moim mężu. Zwłaszcza, że wówczas dysponował on innym obiektem uczuć - łatwym i nie budzącym złych skojarzeń.

Ale może się mylę, może "schemat" w sytuacji mąż -> żona różni się jednak od "schematu" żona -> mąż.

Powinni się wypowiedzieć mężczyźni, ja zmykam :)
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-16, 19:01   

Cytat:
Moje pytanie było, czy żona mając taki obraz faceta może go znowu pokochać?

Chciałbym to wiedzieć. Choć po co mi ta wiedza , niech będzie postawa.
Akurat moja wierząca , praktykująca, grzesząca. Miała kilka moich wizeruków do wyboru: normalnego, grzesznego, wsciekło -zazdrosno- dymiącego, i zagryzającego zęby, czekającego- wiernego . Tego czekającego jeszcze nie przerabiała ani ona ani kochaś ani koleżaneczki. I choć jej wkręcają że absolutnie i wcale i wogóle, to wydaje mi się że raczej z babskiej zazdrości tak radzą.
grzegorz_ napisał/a:
ale czy kobieta może kochac mężczyznę , którego nie darzy szacunkiem?

Kto tu zgadnie kobietę i czy ważniejsze kochanie czy szacunek?
Ja na żadne miłości nie liczę ani nie oferuję, ale powiem że zapieranie się siebie i trwanie w tej powalonej cywilizacji dowartościowuje i daje wiele szacunku - nawet od ślubnej.
ramirez napisał/a:
Dodatkowo nie miałem okazji ani nie zostałem nauczony przez swojego ojca różnych nazwijmy to przydomowych prac typu: malowanie, szpachlowanie przez co w jej oczach mam 2 lewe ręce gdyż każdy facet powinien to umieć.

Bzdura kompletna, kiedyś jedna się we mnie zakochała bo "jej" siedział w papierach, a moja ślubna uwielbiała patrzeć godzinami jak kochanek grzebał w komputerach, gdzie w domu ma mistrza rzemiosł. Przeciwieństwa sie przyciągają ale giną w realiach.
Ramirez jak taka światobliwa to pociąg ją do odnowienia ślubów. A tak realnie to dziękuj Bogu że tyle lat ona prosiła za ciebie. Teraz Twoja kolej, musisz odrobić długi na Górze i przy okazji wyrwać żonę ze złych łap.
Dasz rady :mrgreen:
 
     
Samboja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-17, 09:13   

To moje zdanie, ale po tygodniach przemyśleń uważam, że zdrada pojawia sie tam, gdzie konczy się szacunek, oczywiście nie zawsze jest zdrada, ale póki mamy do kogoś szacunek nie pojawi się...bo szacunek to baczenie na drugą osobę, na jego uczucia, liczenie się z jego zdaniem...zdradzający robiąc co robi, wie co robi, to świadome działanie, może niekoniecznie wie jaki to ból, ale w chwili, gdy to robi, to generalnie jakby mówił/a "mam Ciebie gdzies, licze się ja".
Problem polega na tym, że sami pozwalamy, aby ta osoba straciła do nas szacunek...na szczęście możemy go odsyskać, a wtedy buzia otwiera się szeroko: O rany, on/ona się postawił?!
Ramirez nie bój się bronić siebie, postaw żonie jasne granice i pokaż jej konsekwencję przekroczenia ich...będzie miała wybór, własny wybór, jak żal to do siebie...ranić wszak nie wolno...pozwalać się ranić też nie...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8