Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak odbudować małżeństwo,gdy dla męża najważniejszy jest sex
Autor Wiadomość
smutna_alex
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-22, 16:31   

anusia76 napisał/a:
Alex, jest taka wspólnota 12-krokowa - SLAA (uzaleznionych od seksu i od miłości), warto tam chodzić


Aniu, ja już jakiś czas temu otrzymałam namiar na tę stronę, jednak skontaktowałam się z nimi dopiero niedawno. Rozmawiałam przez tel. ze wspaniałą dziewczyna - bardzo mi pomogła wiele zrozumieć - ona prowadzi grupę. Mój mąż mi zakomunikował, że on już ma dość wszelkich terapii, analizowania jego osoby i chce wreszcie normalnie żyć. A nawet jeśli jest chory to nie jest mu z tym jakoś strasznie źle, żeby miał to zmieniać. Sądzę, że on uważa że leczenie jest dla dużo gorszych "przypadków", nie rozumie że to postępuje z czasem i przede wszystkim takiego problemu nie da się zamieść pod dywan.
Pierwszy jego komentarz, jak mu powiedziałam abyśmy poszli na mitting był - a jest tam dużo kobiet? Bo jak tak, to fajnie. Gdy mówię o leczeniu, stwierdza, że już woli separację. Czy mogę go zmuszać? Pewnie, że nie. Boję się co dalej będzie.
 
     
smutna_alex
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-22, 16:38   

Np. ostatnio, jedziemy autem. Normalny dzień, fajna atmosfera między nami, A ON NAGLE MNIE PYTA, CZY KIEDYŚ CHCIAŁABYM POJECHAĆ NA PLAŻĘ NUDYSTÓW, BO ON BY CHCIAŁ. JA NA TO ŻE NIE. Spytałam skąd ten pomysł? On cały czas jakby próbuje znaleźć coś, co ma nadzieję, że jednak mnie zainteresuje. A ile jest zapewne rzeczy, które mu chodzą po głowie, ale się nimi nie dzieli?
 
     
smutna_alex
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-22, 16:55   

Kocham męża i chcę mu pomóc. Jednak on tej pomocy nie chce.
 
     
anusia76
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-23, 06:47   

Smutne jest to, co piszesz. Myślę że została Ci modlitwa i zwrócenie mu wolności..... skoro chce. Moze potrzebuje doswiadczyć czym jest dno....

Pogodzenie choroby ze zdrowym związkiem jest niemożliwe....

Nie ma się co dziwić że wierzy że jest normalny.... w tym świecie naszym, takim jaki jest, trzeba byc "nienormalnym", żeby mieć zdrowy związek. Normy są tak wypaczone że mózg staje
 
     
smutna_alex
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-27, 09:44   

Byłam u tej pani psycholog. Myślę, że dokładnie uargumentowała mi swoją diagnozę. Będę do niej jeździć tak sama dla siebie. Mój mąż dziś na przypomnienie o wizycie u sexuologa bardzo się zdenerwował. Mieliśmy jechać 1.10. Powiedział,że pojedzie, ale jak on stwierdzi, że jest chory to od razu separacja albo rozwód. To zwykły szantaż! Stwierdziłam, że nie będę go zmuszać. Pojadę sama. Na codzień dobrze nam się układa, dopóki nie wspomnę o jakiejś terapii. Myślicie, że odpuścić ten temat narazie?
 
     
Gianna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-27, 17:26   

Myślę, że daj sobie i jemu trochę czasu.Zobaczysz, co się będzie działo. Cóż my możemy same.... pozostaje modlitwa. Pozdrawiam alex ;-)
 
     
anusia76
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-27, 19:05   

Myslę że czym innym jest terapia i wizyty u specjalisty, a czym innym chodzenie na grupy samopomocowe ....
Wielka róznica!!!

Wiele lat sie rozbijałam po psychologach i lekarzach..... a jednak najwięcej mi pomaga to, co mówia i robią ludzie, którzy mają podobne albo gorsze problemy niż ja.
To pomaga mnie zdrowiec i mojego meża zobaczyc z innej strony....

Myślę że warto mu mówić o SLAA, wziać na otwarty mityng albo coś...
On tez wreszcie poczuł by sie wsród swoich, nadzieję w żagle by złapał, a nie tak jak w gabinecie wśród "normalnych" jako "beznadziejny przypadek medyczny który ma sie wziąć za siebie albo nic nie ma sensu"

Oglądanie tłumu zdrowiejącego z powazniejszych problemów niż moje daje niesamowitą siłe do zmagań ze sobą.
 
     
Samboja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-27, 21:28   

Myślę, że słowa "nie jest to w porządku wobec mnie i nie akceptuje tego" stawiane na granicy pilnie strzeżonej, której nie wolno przekraczać mogą po czasie zdziałać więcej niż: masz problem, musisz sie leczyć...nikt nie chce być uznany i zdiagnozowany za wadliwy, uszkodzony...próba zaprzestania okazuje się nie być taka prosta i nie jest, gdy mowa o uzależnieniu, tylko wtedy jest szansa na stwierdzenie, Hej chyba mnie to przerasta, chyba mam problem...czasami trzeba postawić wszystko na jedną kartę...na siebie...
 
     
GosiaH
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-27, 21:31   

Samboja napisał/a:
czasami trzeba postawić wszystko na jedną kartę...na siebie...
Samboja, dziękuję.
 
     
smutna_alex
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-06, 11:10   

Jestem załamana. Ja nie jestem już w stanie zaufać, nie być zazdrosna, nie podejrzewać.... Tak bardzo się staram, a to nie wychodzi. Każda syt, gdy mąż zwróci większą czy mniejszą uwagę na jakąś kobietę, mnie to boli i wylewam na niego swój żal i złość. Często nadinterpretuję, a rzeczywistość nie wygląda tak źle.
Mąż zaplanował wyjazd na weekend w czwórkę z inną parą. Było wszystko fajnie do momentu jak nie zapytał dwóch blondynek o to czy jest w pobliżu jakaś fajna restauracja - ja widziałam tę syt. z daleka siedząc w samochodzie. Zdenerwowałam się że kogoś "zagaduje". Rzuciłam jakąś złośliwą uwagę jak wrócił do auta. Moja reakcja była przesadzona i skończyło się popsutym wieczorem, moim płaczem i obrażeniem się, bo powiedział, że ma dość siedzenia ze mną, że moja zazdrość wszystko niszczy. To straszne, ale nie umiem nad tym zapanować. W molich myślach zanim wrócił do auta ta rozm.wyglądała zupełnie inaczej. Teraz mam straszne poczucie winy, że popsułam wyjazd, choć z drugiej str.,jeśli on mógł przewidzieć, że mnie to zdenerwuje nic by się nie stało, gdyby sprawdził np. w internecie jakie są lokale w okolicy? Nie wiem jak z tego wybrnąć. Męczy mnie i jego ta sytuacja, a ja choć próbuję nie umiem na takie jego zachowania nie reagować. Powiedział mi, że wszystko jest dobrze jak siedzimy sami w domu i nie ma ludzi wokół, że boi się gdziekolwiek ze mną wychodzić i że to ostatni nasz wyjazd. Smutno mi strasznie i mimo że przepraszałam i mówiłam, że każdy może coś nieprzemyślanego powiedzieć, ale skoro żałuje, to powinno się to wybaczyć to dalsza rozmowa spowodowała tylko to, że znów usłyszałam że ma mnie dość. Powiedziałam, że skoro tak, to mogę się usunąć z jego życia, a on na to że skoro nalegam to żebym przygotowała dokumenty do separacji.
Po ochłonięciu w domu stwierdził, że nie chce się rozstawać, ale że nie wie jak długo oboje wytrzymamy to, jak bardzo się niszczymy nawzajem.
Czuję się okropnie i chciałabym uciec gdzieś daleko stąd od siebie i od mojego życia.
 
     
RozmyteSerce
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-06, 11:41   

Alex, a moze bys tak spojrzala na to nieco inaczej? Ja mojej zonie zawsze to tlumacze, ale ona tego tez nie rozumie, ze ciagle myslac, ze nawet jak sie chcacy lub niechcacy spojrze na kobiete mnie rani tym, bo zawsze robi mi wyrzut z tego.

A moze tak musialabys pomyslec w tej sytuacji, ze to on wlasnie Ciebie wybral na zone? I powinnas byc dumna z tego, ze jestes jego zona, a te panie, do ktorych zagadal, to nie moga z nim tego, co Ty mozesz jako zona? Jestes i zostalas wyrozniona przez niego, i badz z tego dumna, nawet, jak chcesz sie zloscic i gniewac na niego. Ale badz swiadoma, ze siebie wybraliscie i on Ciebie tez wybral sposrod tych wszystkich innych kobiet.
 
     
smutna_alex
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-06, 19:49   

Rozumiem Cię, tylko widzisz ja tak kiedyś myslałam, a po zdradzie, rozstaniu i wieliu rozmowach typu "mam cie dość" trudno mi już uwierzyć, że on nadal tak o mnie myśli, jak w dniu gdy mnie prosił o rękę. Trudno mi uwierzyć po tym jak wolał inna kobietę i robił z nią "takie" rzeczy, że nadal jestem dla niego tą wymarzoną i jedyną. Żyję w ciągłej niepewności, co o n czuje, myśli.... Nie wiem, co mnie spotka za tydzień czy rok. Nie umiem a raczej boję się robić jakieś plany. Nie jestem pewna niczego, stąd moje zachowania.
 
     
GosiaH
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-06, 20:19   

smutna_alex napisał/a:
po zdradzie, rozstaniu i wieliu rozmowach typu "mam cie dość" trudno mi już uwierzyć, że on nadal tak o mnie myśli, jak w dniu gdy mnie prosił o rękę. Trudno mi uwierzyć po tym jak wolał inna kobietę i robił z nią "takie" rzeczy, że nadal jestem dla niego tą wymarzoną i jedyną.
Alex, to są nieobce wielu z nas emocje. Tych, do których małżonkowie wrócili z innych związków, po rozstaniu, często po rozwodzie. Myślę, że łatwiej sobie z nimi radzimy gdy ta druga strona (bo przecież nie tylko mężczyźni zdradzają) pomaga swoją postawą, gdy widzimy zachowania takie, które nas przekonują. No i czasu do tego potrzeba.
 
     
Samboja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-07, 08:09   

Smutna Alex
Nie bądź smutna, dla takich jak my jest ratunek...ja też przez to przechodzę, wiem o czym mowa. Popatrz na siebie w ten sposób, zostałaś bardzo mocno zraniona...naprawdę głęboko, trauma ta porównywalna jest do stresu jaki pojawia się, gdy nagle umrze Ci ukochana osoba...to bardzo poważne rozchwianie naszej duszy, wracanie do stabilizacji trwa średnio dwa lata...bardzo ważne jest, żebyś się zastanowiła dlaczego pojawia się zazdrość...oczywiście nie chcemy jej, to ostania rzecz, jaka służy małżeństwu, ale pojawia się i niszczy...nie jesteś robotem, to że się pojawia, to tylko dowód jak bardzo mocno zachwiała się Twoja samoocena, jak bardzo żyjesz w lęku, że ta sytuacja się powtórzy...stąd te absurdalne alarmy umysłu...wszędzie tam, gdzie mąż rozmawia z kobietą...wszędzie tam jest alarm, bo w Twojej głowie nie ma spokoju i nie będzie go, dopóki sama go sobie nie zafundujesz...z zazdrością też musicie się uporać razem...jest to jedna w konsekwencji decyzji Twojego męża, kryzys kryzysem, gdyby nie było zdrady, nie było by dziś zazdrości, więc nie miej poczucia winy, że jesteś zazdrosna, ale miej świadomość, że to niszczące uczucie musi kiedyś zniknąć... mąż powinien Ci pomóc przez to przejść...musi rozumieć, że nie masz wpływu na to, że takie uczucie się pojawia, ale masz wpływ na to co z nim zrobisz: zamiast przerabiać je w gniew, sykanie itp, przełknij je i w chwili zazdrości przyjdź i powiedz, że znów czujesz lęk i potrzebujesz tego czy tego...że zaraz Ci minie. Bo jak się się uspokoisz, to sama zauważasz, że to jest alarm absurdu i zaczynasz widzieć to inaczej...najważniejsze jest więc zaakceptować wspólnie to jak jest chwilowo, starać się nie ukrywać tego uczucia, ale wyrażać je w sposób nie destrukcyjny, a konstruktywny. Takie wspólne radzenie sobie z nim zbliży Was.
Niezależnie od tego, jak będziesz pracowała nad tym uczuciem z mężem udaj się na konsultację z terapeutą, bo bardzo cierpisz, bardzo chcesz uratować to małżeństwo, ale jest w Tobie wiele bólu, cierpienia i warto z kimś o tym pogadać. Teraz jest czas nie tylko na ratowanie małżeństwa, ale także czas na Twoją indywidualną rehabilitację: czas na gojenie ran, na odszukanie siebie. Praca, którą włożysz w siebie będzie miała nieoceniony wpływ na Wasze relacje...
To moje osobiste doświadczenie, życie wśród ludzi na nowo nie jest łatwe...ale nikt nie mówił, że odbudowa małżeństwa po zdradzie jest łatwa...słowo trudna codziennie nabiera głębszego wymiaru. Jest trudna pod tysiącem względów, zazdrość to tylko jeden z nich. Ale masz moc w sobie, aby to zmienić...tylko Ty.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8