Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak odbudować małżeństwo,gdy dla męża najważniejszy jest sex
Autor Wiadomość
smutna_alex
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-05, 13:49   Jak odbudować małżeństwo,gdy dla męża najważniejszy jest sex

Witajcie, chiałam prosić o radę i pomoc. Odbudowujemy związek po zdradzie ęża. Kilka miesięcy (5) bardzo się starał i chciał naprawić swje błędy, widziałam żal i skruchę. Po tym czasie - to znaczy ostatnie 2m-ce stał się rozdrażniony i oddalał sę emocjonalnie bez powodu. Gdy porozmawialiśmy szczerze - wyznał, że nadal myśli o innych kobietach i zaczyna wyciągać takie wnioski, że nie nadaje się do młażeństwa, gdyż cły czas myśli co traci lub co go już nie spotka, gdy będzie tylko ze mną. Twierdzi, że mnie kocha, ale pokusy są bardzo silne, a nie chce mnie już zranić zdradą, więc zastanawia się nad rozstaniem. Dla mnie to był szok, al doceniłam też jego szczerość. Powiedziałam, że jest dorołym człowiekiem i sam musi zdeydować, jaki życie go dalej czeka, przypomniałam o przysiędze i o tym, że ja chciałam się rozstać ponad pół roku temu i to on walczył, abymnie odzyskać. Spytałam, cemu tak nagle zmienia zdanie i czy kogoś poznał. On na to, że nie. Jednak nasz sex znów stał się dla niego monotonny. To tak jakby tylko to było jego źródłem szczęścia:( Kilka dni temu zostawił tel. w domu i odczytałam smsa o spotkaniu (w tych godzinach, kiedy będę w pracy). Jak zadzwoniłam, odebrała kobieta i stwierdziła, że to pomyłka. Zrobiłam awanturę i powiedziałam, że to konieć. Ze zabiłresztkę zaufania, które o niego miałam. W końcu opowiedział mi prawdę (tak myślę, choć równie dobrze to było kolejne kłmstwo). Stwierdził, że na sex portalu społecznościowym zaczął znajomość z dziewczyną (mężatką), która lubi do tego dziewczyny, a zmężem czasem spotykają się razemz inną parą w wiadomym celu. On chciał się od niej dowiedzieć jak na mnie wpłynąć, żebym ja też tk chciała!!!! Błagał mnie o wybaczenie, powiedział że nie wie, jak mógł tak pomyśleć. Ze chce się leczyć i nie chce taki być. Zaczynam coraz bardziej tracić nadzieję, że mój związek będzie kiedykolwiek normalny albo nadal będzie trwał. a moje sugiestie co do religii i uzdrowienia reaguje neatywnie. Zgodziłsię na psychologa i sexuologa. Proponował mu modlitwę o uwolnienie i msze o uzdrowienie. On nie uważa, żeby mu to pomogło. Co robić? Jestem załamana i coraz bardziej zrezygnowana.
 
     
Lonia
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-05, 20:11   

Bardzo trudno tu coś mądrego doradzić. .......
Myślę, że koniecznie trzeba zwrócić się do specjalisty, seksuologa, psychologa po fachową pomoc.
Jeszcze nie pozbierałaś się po zdradzie a tu kolejny szok, wiem co czujesz, współczuję Ci z calego serca.
To , ze znalazłaś się na tym forum to nie przypadek, czytaj to co piszemy, my ludzie po przejsciach, jednym z nas udaje się wyjść na prostą , innym nie, modl się , zaufaj Bogu, On poprowadzi Cię tak jak prowadzi kazdego nas.
Masz moja modlitwę, pozdrawiam Cię, trzymaj się
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-05, 20:25   

Alex,
Może ciagle chodzi o tę sama kobietę, a nie jakąs przypadkową z internetu
 
     
Rebeka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-05, 20:55   

Alex ,
tak się zastanawiam i mam parę pytań
a co Ty robisz sama dla siebie ?
czy dbasz o swoje potrzeby ?
czy uzależniasz wszystko co mąż robił i zrobi ?
Módl się i Zaufaj Panu !
Z Panem Bogiem i modlitwa dla Ciebie :-)
O Boże, użycz mi pogody ducha,
abym godził się z tym,
czego nie mogę zmienić,
odwagi, abym zmieniał to,
co mogę zmienić,
i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.

Pozwól mi, cały ten dzień przeżyć
w świadomości upływającego czasu.
Pozwól mi rozkoszować się chwilą
w świadomości jej ograniczenia.
Pozwól mi zaakceptować konieczność,
jako drogę do wewnętrznego pokoju.
Pozwól mi, za przykładem Jezusa,
przyjąć także ten grzeszny świat, jakim jest,
a nie, jakim ja chciałbym, aby był.
Pozwól mi zaufać,
że wszystko będzie dobrze,
jeśli zdam się na Ciebie i Twoją wolę.
Tak będę mógł być szczęśliwym w tym życiu
i osiągnąć pełnię szczęścia z Tobą
w życiu wiecznym.
Amen.
 
     
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-05, 21:57   

smutna_alex napisał/a:
Zaczynam coraz bardziej tracić nadzieję, że mój związek będzie kiedykolwiek normalny albo nadal będzie trwał. a moje sugiestie co do religii i uzdrowienia reaguje neatywnie. Zgodziłsię na psychologa i sexuologa. Proponował mu modlitwę o uwolnienie i msze o uzdrowienie. On nie uważa, żeby mu to pomogło. Co robić? Jestem załamana i coraz bardziej

A ja się tak zastanawiam???
co maja jeszcze takiego zrobić ci współmałżonkowie, powiedzieć, jak nas jeszcze nazwać, czym głęboko dotknąć -byśmy w końcu przejrzeli na oczy .
 
     
smutna_alex
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-06, 10:00   

Dziękuję wszystkim za to, co napisaliście. Co robię dla siebie? Na tym forum jestem (choć nie zalogowana) już kilka miesięcy. Bardzo mi pomagało czytanie postów i w końcu zebrałam się na odwagę, aby sama poruszyć mój problem. Zapisałam się na 12 kroków. Odmawiam Nowenne Pompejańską i modlę się o nawrócenie męża. Sporo rozmawiamy, mam wrażenie, że szczerze. Jednak chyba dla niego już za dużo tych rozmów, gdyż wczoraj stwierdził że czuje się tak, jak bym była jego terapeutą, a nie żoną :( Zrozumiałam, że zagalopowałam się i na siłę narzucałam swoją pomoc, nie dając mu szansy się wykazać. W moich rozmowach z Panem Jezusem podczas adoracji czy modlitwy też czuję, że powinnam już nic nie robić, że ja go nie uleczę. On sam musi przyjść z prośbą do Pana Boga i otworzyć swoje serce, tak jak to było po zdradzie i szczerze modlił się o odzyskanie mnie i ratowanie małżeństwa. Gdy wszystko powróciło, przestał to doceniać :(

To nie była ta sama kobieta tylko przypadkowa z internetu. Dzwoniłam do niej i miała inny głos.
Byliśmy wczoraj u terapeuty, rozmawialiśmy chwilę razem, a potem on tylko sam. Usłyszałam, że nie mogę go tak osaczać i dać mu więcej wolności. Ale jak?! Kiedy mu nie ufam :(

Dziękuję za waszą modlitwę.
 
     
Rebeka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-06, 10:17   

ale w tej chwil co robisz wobec niego to się nazywa NAD KONTROLA i on to czuje :-)
i pewnie robi Ci czasami na złość .
Na krokach będziesz to przerabiać i zobaczysz to u Siebie.

Pozdrawiam i z Panem Bogiem
 
     
smutna_alex
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-06, 13:34   

Pewnie masz rację, tylko jak trudno się tej kontroli i podejrzliwości pozbyć w takiej sytuacji i przy zerowym zaufaniu. Już nie mogę się doczekać kroków :) Jak narazie odpuściłam rozmowy z nim na temat naszego związku. Powiedziałam jasno, co mnie rani i że czasem nawet myślę o separacji. Ustaliliśmy, że jeśli znów powtórzy się podobna sytuacja - kontakt i spotkania z jakąś kobieta za moimi plecami, to właśnie taki krok podejmę. Nie chcę tego, ale może tak ma być? :(((( Wierzę, że Pan Bóg nas poprowadzi.
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-07, 10:20   

Wiesz Alex, ja doskonale wiem, jak to jest, po ciężkim ciosie i braku zaufania przyjąc kolejny cios... Ale też rozumiem jak to jest, gdy chciałoby się poznawac mnóstwo nowosci intymnych, a ta druga strona nie chce, lub ma tylko 2 rodzaje swoich ulubionych, za którymi ja z kolei nie przepadam.
Monotonnośc, którą Ci zarzuca mąz to może byc jego wołanie o jakąs zmianę. I nie chodzi tu o wygibasy w stylu figur geometrycznych (trójkąty i czworokąty), ale o coś nowego.... Może jakaś peruka, może jakaś scenka, może jakiś masaż... Wiem, że to forum katolickie i seks w małżeństwie ma nas po częsci i prowadzic do świętosci i powinien wyglądac łagodnie i czule... Ale ludzie są różni. Mozna bawic się seksem nie przekraczając zasad małżeńskich. Monotonnosc faktycznie zabija miłośc. Niszczy związek i prowadzi do szukania "na boku", tym bardziej, jeżeli ktoś ma ku temu skłonności.
Seksuolog, jak najbardziej. Psycholog też. Wiele bym dała, by mój mąż się na takowego zgodził. Ale i Ty weź się w obroty. Zaskocz go. Zadziw, a nie tylko skupiaj się na kontrolowaniu czy nie pisze z inną kobietą. Ja cieszę się, że ten etap mam za sobą. Bo sprawdzanie męża tylko mnie wyniszczało. Teraz wiem ja i wie on, że jeżeli przyłapię go na bliskich kontaktach z inną kobietą, pierwsze co zrobię, to całkowicie się od niego odetnę i wyjadę z dzieckiem do Anglii. Złozę o separację, dam mu rok na przemyslenia i po tym roku podejmę dalsze kroki. Jedyny problem, to nauka stanowczości i asertywności... Ale dzieki terapii idzie mi to coraz lepiej :-) Nie umniejszam też roli pracy nad sobą. Ale wiem jedno, że na zło pozwalac nie będę i wolę byc sama niż z kimś, kto krzywdzi mnie i dziecko. Co nie znaczy, że dopóki jest w miarę ok i mąz funkcjonuje prawie, że normalnie, to nie mogę i ja się postarac, by zachwycił się mną na nowo.
 
     
tereska
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-07, 15:24   

MonikaMaria3 napisał/a:
Teraz wiem ja i wie on, że jeżeli przyłapię go na bliskich kontaktach z inną kobietą, pierwsze co zrobię, to całkowicie się od niego odetnę i wyjadę z dzieckiem do Anglii. Złozę o separację, dam mu rok na przemyslenia i po tym roku podejmę dalsze kroki.

Moniko, małżeństwo to nie tylko sprawa między mężczyzna , a kobietą, w małżeństwie sakramentalnym jest jeszcze Jezus, co z Nim będzie ?
Stanowczość owszem , ale tez i miłość, ta prawdziwa, co nie jest tylko uczuciem , ale tez szukaniem prawdziwego dobra tego drugiego.
 
     
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-07, 15:46   

MonikaMaria3 napisał/a:
Monotonnośc, którą Ci zarzuca mąz to może byc jego wołanie o jakąs zmianę. I nie chodzi tu o wygibasy w stylu figur geometrycznych (trójkąty i czworokąty), ale o coś nowego.... Może jakaś peruka, może jakaś scenka, może jakiś masaż... Wiem, że to forum katolickie i seks w małżeństwie ma nas po częsci i prowadzic do świętosci i powinien wyglądac łagodnie i czule... Ale ludzie są różni. Mozna bawic się seksem nie przekraczając zasad małżeńskich. Monotonnosc faktycznie zabija miłośc. Niszczy związek i prowadzi do szukania "na boku", tym bardziej, jeżeli ktoś ma ku temu skłonności.


oj,Moniko,Moniko....czy na pewno powinnaś dawać rady komuś akurat w tych sprawach?toż Ty lubisz seks i jesteś dość bezpruderyjna,do tego stopnia,że rozmawialiście z męzem o trójkatach itd-i co z tego masz?pisałaś wiele razy,mąż miał wiele seksu z Tobą,a i tak szukał podniet gdzie indziej.....tu nie chodzi o to,by żona zakładała perukę i udawała coś,co nie jest zgodne z jej charakterem,tylko po to,by zatrzymać męża przy sobie.....to jest poniżenie kobiety,kupczenie ciałem-robienie czegoś wbrew sobie,żeby zadowolić drugą stronę.........owszem,monotonia monotonią,ale jest cienka i śliska granica między spontanicznym urozmaiceniem pożycia,a jakimiś scenami rodem z pornosów czy zachowań panienek z agencji,które pogłębiają skrzywione spojrzenie na bliskość....w końcu tych bodźców zaczyna i tak brakować i kończy się smutno...........trzeba odwrócić proporcje i miast opadać na dno razem z mężem, należy pomóc mu się wykaraskać z tego chorego spojrzenia na kontakty z kobietami, które z uczuciami wyższymi nie mają wiele wspólnego,ale z używaniem ciał kobiet i owszem.....
a tym roku na przemyślenie,wyjazdach do Anglii itd,to już czytałem rok temu i ileś razy,Monia....także ten.
Smutna Alex,jeśli mąż chce iść do seksuologa,to kuj żelazo,póki gorące,po to są seksuologowie,by wskazać,które zachowania są destrukcyjne dla głebokiej relacji między kobietą i mężczyzną.....dobrze też, że mąż jest szczery,że widzi swoje skrzywienia,szkoda tylko,że nie miał takich przemyśleń przed ślubem,zanim związał się przysięgą (i związał przysięgą) drugiego człowieka........macie moją modlitwę,pozdrawiam,Szymon
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-07, 21:36   

krasnobar napisał/a:
oj,Moniko,Moniko....czy na pewno powinnaś dawać rady komuś akurat w tych sprawach?

Masz rację. Może nie powinnam dawac rad, bo po pierwsze mój kryzys trwa już 2 lata i końca jeszcze nie widac, a po drugie wiele razy zostałam, że tak powiem, stłamszona zbyt pruderyjnym podejsciem niektórych forumowiczów. Jest to dośc zastanawiające, że będąc ostatnio u spowiedzi i spowiadając się z grzechów w mniemaniu np Twoim bardzo wyuzdanych, mój spowiednik powiedział, że na siłę szukam grzechu tam, gdzie go nie ma. Bo Bóg kocha nas takimi, jacy jestesmy. Skoro stworzył mnie z dośc wybujałą seksulanością, to widocznie miał w tym jakiś swój plan i jeżeli mam byc na siłę pruderyjna, bo tak każa inni, to jest to niemądra droga niezgodna z tym planem. Jeżeli kocham seks i nie zdradzam męza, to to, czy się dla niego przebiorę, czy zatańczę, czy zrobię masaż... tak ma po prostu byc. Bo w ten sposób, może trochę inny, daję siebie mężowi, a o to w seksie chodzi. Nie tylko o reprodukcję w pozycji misjonarskiej, ale i o radośc czerpaną z seksu i ofiarowanie czegos dla drugiej strony. Oczywiście nie chodziło księdzu o to, że mam szukac podniet w trójkątach czy innych figurach, ale o to, by zrozumiec, że nawet jeżeli nie jestesmy do końca czyści, nawet jeżeli upadniemy, to przecież jest takie ludzkie. Człowiek nie jest idealny.
Widzisz ja chwilowo zrezygnowałam z seksu, co na pewno spowoduje szok u niektórych ;-) , ale zrobiłam to świadomie. Nie chcę byc traktowana przedmiotowo, jak zdarzało się to mojemu męzowi. Dlatego teraz jesteśmy na etapie rozmów, trudnych, bolesnych, ale bez fizyczności.
krasnobar napisał/a:
a tym roku na przemyślenie,wyjazdach do Anglii itd,to już czytałem rok temu i ileś razy,Monia....także ten.

wiem, że tego nie widac, ale terapia póki co mi pomaga. I wiem, że jeżeli mąz teraz przekroczy granicę, ja nie będę nic ratowac. Bo nie będzie warto. Więc, zgodnie z prawem Kościoła, zdecyduję się na separację. natychmiastową.
Ale kurcze, to temat Alex, a ja się tak rozpisałam. Przepraszam :-(
Mi seks daje radośc. Jest nie tylko oznaką bliskości, ale i zabawą. Dlatego cięzko mi pojąc osoby pruderyjne, ale to jest ich sprawa. Jeżeli pasuje to im i ich partnerom, to z całego serca życzę im szczęscia.
I Alex, jesteś kobietą. Na pewno piekną i mądrą. Dasz radę.
Swoją drogą Krasnobar, czytałeś może "Poradnik dla zon" Gary Smaller ( o ile nie pomyliłam się w autorze)? Podesłała mi go kiedyś Miracullum i tam własnie było o tym, że bronią kobiecą jest także i erotyzm. I jeżeli kobieta czuje, że coś jest nie tak, powinna wręcz na nowo próbowac sobą zaintrygowac męża. Wprowadzic nowości do sypialni, zadbac o jego zadowolenie, o swój wygląd, inny strój, zmiana zachowań... jezeli to jest kupczenie ciałem, to wszystkie kobiety są totalnymi handlarami, bo niejednej małżeństwo zostało przez to uratowane. A chyba liczy się właściwy efekt, a nie do końca drogą jaką do niego dojdziemy? Oczywiście nie piszę o :-P złej drodze.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-07, 22:01   

MonikaMaria3 napisał/a:
I jeżeli kobieta czuje, że coś jest nie tak, powinna wręcz na nowo próbowac sobą zaintrygowac męża. Wprowadzic nowości do sypialni, zadbac o jego zadowolenie, o swój wygląd, inny strój, zmiana zachowań... jezeli to jest kupczenie ciałem, to wszystkie kobiety są totalnymi handlarami, bo niejednej małżeństwo zostało przez to uratowane. A chyba liczy się właściwy efekt, a nie do końca drogą jaką do niego dojdziemy? Oczywiście nie piszę o :-P złej drodze.


Monika, to dobra rada.... ale na początek kryzysu. Gdy do życia wkrada się nuda, znużenie,
gdy małżeństwo łapie zadyszkę.
Gdy małżeństwo toczy rak (facet chce odejść, stosuje przemoc, czy też zdradza)
to przerabianie z mężem kamasutry jest sorry....żałosne.
Oczywiście na niektórych facetów to działa.
Dochodzą do wniosku , że mogą się "stołować" zarówno w domu jak i na mieście, ale czy o to chodzi?
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-07, 22:33   

Monika pisze:

Cytat:
Monotonnosc faktycznie zabija miłośc. Niszczy związek i prowadzi do szukania "na boku", tym bardziej, jeżeli ktoś ma ku temu skłonności.


To raczej brak miłości powoduje, że pożycie wydaje się monotonne. Jeśli miłość jest i towarzyszący jej szacunek , wszystko przychodzi naturalnie, spontanicznie, partnerzy rozumieją się bez słów. Na dodatek najprostsze rzeczy są w cenie.

To głównie brak miłości niszczy związek i jedyne co pozostaje po wstępnej fazie fascynacji to monotonia, której niczym zapełnić się nie da.
Do tego dochodzi brak szacunku i powstaje iluzja, że przebieranki, efekty specjalne, perwersje itp. zabawy sprawią, że związek ożyje.
Cóż, może sprawiać przez chwilę wrażenie ożywionego lecz niestety sztucznie.
Ale tak naprawdę, bądźmy szczerzy ze sobą, czyż można trupa reanimować?
I pruderia lub jej brak nic tu nie ma do rzeczy.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9