Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
A to też uważacie za cud?
Autor Wiadomość
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-01, 13:28   

twardy napisał/a:
grzegorz_ napisał/a:
Czy prawdziwy katolik boi się dyskusji?

Boi?
Prawdziwy katolik (jak go nazywasz) nie dyskutuje z przykazaniami jakie dał nam Jezus.


Twardy, a czy znasz pojęcie mniejszego zła?

Jezus powiedział "nie zabijaj" (bezwarunkowo, nie ma w ewangelii, "nie zabijaj w sytuacji...") , ale jak wróg napada na kraj to zabijac trzeba.

"Nie kradnij", ale załóżmy że jest wojna, dziecko umiera z głodu. czy matka może ukraść kawałek chleba dla niego?

Znajome małżeństwo żyje od lat super zgodnie, po Bożemu,ale wiesz, że żona zdradziła męża powiedzmy 10 lat temu. Czy jak mąż zapyta Cie o to to mu powiesz? (wiedząc, że to zniszczy ich zwiazek) ?
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-01, 14:42   

DHL1 napisał/a:
Grzesiek ponieważ jakos się to pokroiło w temacie ..odpowiem na to co gdzies wcześniej pisałeś.
Moralnośc jest jedna -nie dzielimy ja na....rózniste jak wskazałeś.
Zatem pierwsze niemoralne zachowanie opuszczenie małzonka sakramentalnego..drugie niemoralne zachowanie połaczenie się niesakramentalni z innym facetem...


A moralne jest związanie się z facetem. Urodzenie mu 3ki dzieci, a potem po kilkunastu latach stwierdzenie...że to jednak nie TO ?
 
     
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-01, 16:41   

grzegorz_ napisał/a:
A moralne jest związanie się z facetem. Urodzenie mu 3ki dzieci, a potem po kilkunastu latach stwierdzenie...że to jednak nie TO ?

Grzesiek czy potrafisz spokojnie i z uwaga czytać to wszystko co napisałem??
Przecież pisze wprost nie dzielę moralności..(moralność jest jedna - moje słowa).wcześniej napisałem autorka wykonała szereg spraw niemoralnych-to tez moje słowa.
Zatem autorka z punktu ludzkiego wykonała szereg spraw niemoralnych i tu zgoda.
Ale jest jeszcze wiara -a zgodnie z jej pojęciem wygląda to tak!.
Autorka postu odeszła od sakramentalnego męża zakładając nowy związek-grzech.
Mąż sakramentalny złożył nowy związek-grzech.
W związkach tych urodziły się dzieci nieślubne - grzech.
Autorka postu odeszła od drugiego cywilnego męża do partnera-grzech.
Zatem Grzechu z punktu widzenia kościoła katolickiego wszystko od-stanowiło już grzech.
No przecież nie ja to sobie wymyślam.....i mimo że po ludzku kieruje mną zrozumienie to względem wiary jak mam postępować uczciwie to wiem...
albo rybki...albo pipki.

I nie istotne jest to w czym rozpływa się Greg...bo jak nie będzie zdeptany,jak nie opuszczony...jak nie samotny i jak nie pojawi się wielka pocieszycielka,wyrozumiała,tuląca,pocieszająca,pomagająca się dżwigac.....to za progiem kościoła ma szlaban do sakramentów.
Bo szlabanem jest choćby rozwód,konkubinat,nowy związek-i nie ma zmiłuj w tej materii-póki co.
Zawsze pozostaje część zwana niesakramentalni-kościół przyjmie,przygarnie,da wierzyc-ale sakramentom mówi PAS.....

Darujmy sobie już dysputę w dalszym temacie bo to bez sensu.
Moje zdanie jest proste-jest to dwoje dorosłych ludzi-na ziemi czynią co czynią.
Nie jestem pewien czy nam to osądzać-bo i tak jak nadejdzie czas przyjdzie walec Boski i wszystko wyrówna


pozdrawiam
 
     
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-01, 16:59   

No i zapomniałem....ale skleroza ponoć nie boli :mrgreen:

Jedno podobało mi się w tym co napisał Greg....odnowienie przysięgi i ślubów.
tez jestem tego zdania szczególnie dla małżeństw po turbacjach i kryzysach jest to ważne i istotne .
Po to by teraz świadomie i dorosło podejść do tematu.
Zresztą tak sobie kiedyś myślałem-jeżeli moja żonka odnajdzie się z tej dalekiejjjjjjj podróży i przypomni sobie że kiedyś miała męża.
I oczywiście zechce szanownie budować przyszłość -to jest pierwsza sprawa na mojej liście.
No ale póki co nie zapowiada się i póki co zarzuca mi bym nie był bardziej święty od papieża :mrgreen: :mrgreen:
Co mi oczywiście bardzo schlebia.....ja jeszcze jakiś czas temu przeca byłem tylko czarny anioł czeluści.....

się porobiło....

pozdrawiam
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-01, 17:20   

DHL1 napisał/a:

Moje zdanie jest proste-jest to dwoje dorosłych ludzi-na ziemi czynią co czynią.
Nie jestem pewien czy nam to osądzać-bo i tak jak nadejdzie czas przyjdzie walec Boski i wszystko wyrówna
pozdrawiam


Norbert
Nie nam osądzać, z tym się zgodzę.
Nie osądzam, ale też uważam, że nie ma się czym publicznie chlubić.
Autorka wybrała co dla niej wygodne, jej sprawa. Po co robić z tego wielkie halo
i mieszać w to boskie moce?
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-01, 17:21   

grzegorz_ napisał/a:
Twardy, a czy znasz pojęcie mniejszego zła?

Jezus powiedział "nie zabijaj" (bezwarunkowo, nie ma w ewangelii, "nie zabijaj w sytuacji...") , ale jak wróg napada na kraj to zabijac trzeba.

"Nie kradnij", ale załóżmy że jest wojna, dziecko umiera z głodu. czy matka może ukraść kawałek chleba dla niego?

Znajome małżeństwo żyje od lat super zgodnie, po Bożemu,ale wiesz, że żona zdradziła męża powiedzmy 10 lat temu. Czy jak mąż zapyta Cie o to to mu powiesz? (wiedząc, że to zniszczy ich zwiazek) ?


Jak rozumiem uważasz, że do tych przykładów mniejszego zła można dodać przykład ze świadectwa, czyli lepiej nie wracać do sakramentalnego małżonka, ale zostać w związku niesakramentalnym i nadal żyć w grzechu? Bo to mniejsze zło ze względu na dzieci?
Może dla Ciecie tak, ale dla mnie nie jest to mniejsze zło. Mniejszym złem nazywasz wybór dzieci zamiast Boga? To ja mam inne zdanie na ten temat.
Jeśli nie zgadzasz się ze mną, to posłuchaj Ks. Marka Dziewieckiego. Chyba, że uważasz iż on również się myli.

https://www.youtube.com/w...eature=youtu.be

.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-01, 17:26   

[quote="twardy"]
grzegorz_ napisał/a:

Mniejszym złem nazywasz wybór dzieci zamiast Boga? To ja mam inne zdanie na ten temat.
Jeśli nie zgadzasz się ze mną, to posłuchaj Ks. Marka Dziewieckiego. Chyba, że uważasz iż on również się myli.
https://www.youtube.com/w...eature=youtu.be
.


Tak, wybrałbym dzieci.
Nie mam wiary Abrahama i Izaaka nie poświęciłbym.
A ksiądz mówiąc o oddawaniu dziecka pozamałżenskiego do adopocji (bo małżonek nie chce zaakceptować) po prostu wykazał się brakiem emaptii, co pewnie można mu wybaczyć
bo nigdy na rekach nie trzymał swojego dziecka.
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-01, 17:33   

GregAN napisał/a:
Bardzo prosto podchodzisz do problemu.
Nie widzisz potrzeby pytań i odpowiedzi ?

Nie widzisz choćby, potrzeby żeby Ci małżonkowie, którzy po 13 latach błądzenia postanowili, ot tak znienacka zamieszkać ze sobą,
najpierw przygotowali się do tego ??
Tak, by nie okazało się że jest to kolejny, nieudany ich związek i być może kolejne dzieci pozbawione obojga rodziców.
Nie uważasz, że potrzebny jest również czas by przygotowali innych ?

W tej historii są szczątkowe odniesienia do prawdziwej, głębokiej wiary, zastanowienia się nad zbieżnością swojej drogi z drogą wyznaczona przez Boga.
Natomiast przejawia się ogromna dawka egoizmu.
Egoizmu, który karze instrumentalnie wykorzystywać wszelkie dostępne środki do tego, by zaspokoić doraźne cele.

Gdyby ten powrót nastąpił, po co najmniej kilkumiesięcznym samotnym, uporządkowaniu spraw wobec Boga i wobec ludzi, dopiero potem postanowili oficjalnie, z pełnym przekonaniem rozpocząć wspólne życie, najlepiej od odnowienia przysięgi małżeńskiej ...czy nie widzisz jakościowej różnicy takiego postępowania ?
Nie widzisz potrzeby by wsparli swoją decyzję o powrocie decyzją o konieczności pogłębienia swojej wiary, pracy nad sobą ???


W zupełności się z Tobą zgadzam. Ja nigdzie nie pisałem, że autorka postu wszystko robi super. Ja cały czas tylko powtarzam, że żony miejsce jest przy sakramentalnym małżonku, a nie przy jakimś innym facecie.
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-01, 17:38   

grzegorz_ napisał/a:
Tak, wybrałbym dzieci.
Nie mam wiary Abrahama i Izaaka nie poświęciłbym.
A ksiądz mówiąc o oddawaniu dziecka pozamałżenskiego do adopocji (bo małżonek nie chce zaakceptować) po prostu wykazał się brakiem emaptii, co pewnie można mu wybaczyć
bo nigdy na rekach nie trzymał swojego dziecka.


No to mamy teraz jasność sytuacji i naszych poglądów. Każdy ma prawo mieć swoje poglądy, więc pozostańmy przy nich i zakończmy tę dyskusję, która do niczego nie prowadzi.
 
     
helenast
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-01, 18:31   

twardy napisał/a:
Jeśli nie zgadzasz się ze mną, to posłuchaj Ks. Marka Dziewieckiego. Chyba, że uważasz iż on również się myli.

https://www.youtube.com/w...eature=youtu.be

.


A nie może się mylić ? ... to tylko człowiek i w dodatku teoretyk pod względem małżeństwa oraz rodzicielstwa ... Ja nie zgadzam się z jego słowami oraz podejściem do tematu w niektórych kwestiach ...

Czytam to świadectwo i naprawdę zastanawiam się czy powinno się w tytule znajdować słowo ,, cud,, ? Autorka nazywa cudem sytuację, gdy partnerka męża wyjechała na wczasy , a oni się w tym czasie zbliżyli do siebie ??? ... moim zdaniem pomyliła pojęcia i charyzmę słowa ,, CUD,, ... No i jak można mówić o zejściu się małżonków, którzy dopiero w planach mają ponowne wspólne zamieszkanie , ponowne wspólne życie ... Przecież wymaga to mnóstwa wspólnej pracy, ułożeń, uzgodnień, kompromisu, starań itd, itd...... A tu odczuwam dużo chaosu, pośpiechu, prowizorki, braku przemyśleń, mądrego ułożenia ,planu i niestety sporo manipulacji, kombinacji, ... Rozumiem zasady związków sakramentalnych , ale to świadectwo nie jest żadnym przykładem do naśladowania, wręcz przeciwnie, brak w nim mądrości , składu i ładu na przyszłość ...
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-01, 18:43   

helenast napisał/a:
A nie może się mylić ?


Oczywiście, że może się mylić. Tak jak i ja i Ty, czy też inna osoba dyskutująca w tym temacie. Dlatego właśnie tak jak napisałem wyżej, zostańmy przy swoich poglądach. Ja dalej dyskusji nie będą ciągnął, ponieważ forum nie daje możliwości pełnej dyskusji, wymiany opinii na tak złożony temat.
A tak w ogóle to uważam, że na podstawie tych kilku faktów podanych przez autorkę świadectwa nie mam prawa oceniać jej postępowania.
 
     
helenast
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-01, 18:55   

Oczywiście masz rację ... dlatego wyrażam opinię na podstawie tego co napisała , a ujęła w swym świadectwie wiele różnych spraw, postępowań , działań , i swoich zachowań.. Cóż , moje odczucia są jakie są, życzę im przede wszystkim mądrości w dalszym postępowaniu i dalszych decyzjach ....
 
     
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-01, 20:14   

grzegorz_ napisał/a:
Tak, wybrałbym dzieci.

Nie mam wiary Abrahama i Izaaka nie poświęciłbym.

Grzechu........oj w tej materii to poleciałeś.

Nie to bym wypominał
ale ile razy odnosiłeś pewne sprawy na forum choćby w mojej relacji -bezsensu tkwienia w związku gdy już wsio zgasło dla dzieci.
Zawsze wszak pisałem otwarcie że większość własnych decyzji studziłem ze względu na synów.
Czyż nie słyszałem nieraz że to bezsensowne tkwienie???

Widzisz z takich prostot składamy się my ludzie
-nie da się tu być takim -a za chwile pokazywać inną postawę.
I wrócę do tego co napisał twardy.. każdy się myli-a skoro każdy to należy przyjąć że i autorka postu ma do tego prawo i zawsze miała.
A sprawa jej pomyłek i błędów to jej konsekwencje ,jej odpowiedzialność jej życie.

A czy ma prawo coś oceniać cudem???

Dla niej to może być cud -dla innych nie .
Ma prawo widzieć w swoim pojęciu cud??
ma prawo...a do tego CUD nie jest znakiem zastrzeżonym , nie posiada patentu nie wymaga legalizacji.
Autorka nie obnosi się po parafiach z tym cudem, nie buduje kapliczek, nie rozgłasza w tv, nie ściąga dziennikarzy.
Zajmijmy się własnymi brudami - a innym pozostawmy własny świat.
Najzabawniejsze jest to że wielu nie potrafi uporządkować wąłsnego zycia-za to innym zaczynają wszystko porządkować
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-01, 20:38   

DHL1 napisał/a:
grzegorz_ napisał/a:
Tak, wybrałbym dzieci.

Nie mam wiary Abrahama i Izaaka nie poświęciłbym.

Grzechu........oj w tej materii to poleciałeś.

Nie to bym wypominał
ale ile razy odnosiłeś pewne sprawy na forum choćby w mojej relacji -bezsensu tkwienia w związku gdy już wsio zgasło dla dzieci.
Zawsze wszak pisałem otwarcie że większość własnych decyzji studziłem ze względu na synów.
Czyż nie słyszałem nieraz że to bezsensowne tkwienie???


Norbert
Napisałem o wyborze pomiędzy Bogiem a dziećmi.
Np powrót do kogoś z pobudek czysto religijnych kosztem dzieci.
To nie to samo co tkwienie dla dzieci w związku.
Zresztą Norbert, nie oszukujmy się. Tkwisz w związku z głównie z miłości do żony.
Z każdego Twojego wpisu to widać. Czyli jakby nie patrzeć tkwisz dla siebie.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 8