Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
pornografia w małżeństwie
Autor Wiadomość
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-04, 20:12   

Poczytaj o językach miłości .
Może macie inne .

Małżeństwo nie polega na ciągłym przebywaniu ze sobą , ciągłej atencji .
Zakochanie już dawno minęło i to normalne .
Czy Wy macie dzieci ?

Problem oglądania filmów jest poważny , a może mieć i głębsze dno ,
którego sobie nie uświadamiasz nawet .
Zastanawia , że dałaś sobie link "panna" .
Moim zdaniem Ty się możesz czegoś bać .

W prawidłowych warunkach facetowi powinno wystarczać współżycie z żoną .
Owszem , filmiki będą czasem kusić .
Z drugiej strony trudno też sobie wyobrazić , że każde zbliżenie
będzie cesarską ucztą z recytacją poezji przed , w trakcie i po .
Trudno tu podpowiedzieć męzowi jak ma się zachowywać ,
bo wyjdzie sztucznie i dla ciebie i dla niego .
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-04, 20:41   

Z tego co piszesz mozna wywnioskowwc ze mąż caly swoj wolny czas poswieca
na porno. dziwne....
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-04, 20:57   

Grzegorz
Cytat:
Z tego co piszesz mozna wywnioskowwc ze mąż caly swoj wolny czas poswieca
na porno. dziwne....



Ja tak nie wywnioskowałem . ;-)

Dopiszę już dla jasności .
Może panna wyczuwa , że czas na dziecko ( rozumiem , że go nie ma )
ale mąż się nie kwapi .
Dalej , zastanawia się jakim to on bedzie ojcem i strach trochę ,
bo "jej się czasem wydaje , że jemu wszystko jedno" .
A dziecko to jednak duże zmiany i nowe role ........... i trudniej dla obojga . :roll:
No i wspomnę o przerwie we współżyciu , o niedogodnościach połogu itd.
 
     
duzapanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-04, 21:02   

mare1966 napisał/a:

Zastanawia , że dałaś sobie link "panna" .
Moim zdaniem Ty się możesz czegoś bać .


:D :mrgreen: Przepraszam Cię ale rozbawiło mnie to. Dziękuję Ci za wnikliwą analizę ;)
Nie, mój nick nie ma dla mnie zadnego znaczenia, miałam dawno temu takiego maila i dlatego taki wpisałam. Nawet chciałam zmienić niedawno, ale chyba się nie da.

Ehh, nie jestem dzieckiem, wiem, że zakochanie się kończy, nie oczekuję też ciągłej atencji i uwagi. Nie mamy dzieci, ponieważ nie możemy ich mieć i powodów zdrowotnych.
Mam 30 lat, z mężem jesteśmy razem 8 i pół roku, w tym ponad 5 po ślubie. Rozumiem że w związku różnie bywa i akceptuję to. Natomiast problem z pornografią i licznymi paniami poznawanymi prze internet pojawił się jeszcze przed naszym ślubem. Ale ja wtedy byłam naiwna, nie rozumiałam, chciałam wierzyć, a narzeczony zgrabnie mi wszystko wytłumaczył. Ostatnio jest podobno więcej pornografii, a mniej kontaktów, tak twierdzi mój mąż. Mogę mu wierzyć lub nie.

To co przeżywam i czego brak w naszym małżeństwie , dobrze oddaje wpis Mrówki. Widocznie nie umiem tego tak dobrze opisać, dlatego trudno zrozumieć o co mi chodzi.

grzegorz_ napisał/a:
Z tego co piszesz mozna wywnioskowwc ze mąż caly swoj wolny czas poswieca
na porno. dziwne....


Przede wszystkim dużo czasu poświęca na siedzenie przy komputerze. Przy nim pracuje zarówno ustawowe 8h w ciągu dnia, jak i siedzi wieczorami. Ile dokładnie? Myślę że spokojnie po 12-14 godziny dziennie w tygodniu i 8-10 h w weekendy, jeśli nigdzie nie wyjeżdżamy lub nie wychodzimy. Dlatego zawsze może powiedzieć że ma do zrobienia taki a taki projekt. Przy czym te projekty "wieczorne" czasem są prawdziwe (ma zlecenia z mojej firmy i od kolegi) a czasem zmyślone. Bo twierdzi że pracuje, a dobrze wiem że nie ma żadnego zlecenia.

Nie mówię że ogląda cały czas, bo to działa jakby falami. Okresy obojętności i nieobecności, są przeplatane takimi krótkimi przypływami czułości, kiedy nagle zauważa moje istnienie.
 
     
duzapanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-04, 21:10   

mare1966 napisał/a:
Grzegorz
Cytat:
Z tego co piszesz mozna wywnioskowwc ze mąż caly swoj wolny czas poswieca
na porno. dziwne....



Ja tak nie wywnioskowałem . ;-)

Dopiszę już dla jasności .
Może panna wyczuwa , że czas na dziecko ( rozumiem , że go nie ma )
ale mąż się nie kwapi .
Dalej , zastanawia się jakim to on bedzie ojcem i strach trochę ,
bo "jej się czasem wydaje , że jemu wszystko jedno" .
A dziecko to jednak duże zmiany i nowe role ........... i trudniej dla obojga . :roll:
No i wspomnę o przerwie we współżyciu , o niedogodnościach połogu itd.


Niestety się mylisz. Oboje bardzo chcielibyśmy dziecka. Jeśli któreś z nas ma jakieś opory, to ja, bo nie wiem, czy mój wiecznie nieobecny i bujający w swoim świecie mąż, naprawdę będzie chciał się zajmować dzieckiem tak jak deklaruje. Płaczące dziecko nie poczeka aż mu się sesja na seksczacie skończy :(
 
     
duzapanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-04, 21:22   

Właściwie dla lepszego zobrazowania mogę naszą relację porównać do mieszkania ze współlokatorem. Można spędzić razem czas, pośmiać się, pogadać o błahych sprawach, można poprosić o pomoc kiedy trzeba, ale to ciągle tylko współlokator. Uprzejmy, pomocny, miły, ale tylko współlokator. Nie wypada się za bardzo interesować jego sprawami, bo go to irytuje. Nie ma sensu mówić o sobie, bo nie jest zainteresowany.
Dziś może deklarować to czy tamto, ale jutro będzie niedostępny. Jednego dnia obiecuje wsparcie w jakiejś sprawie, a następnego, kiwa tylko głową zza monitora i muszę radzić sobie, planować sama.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-04, 21:30   

Przecież ja nie mam 100 % skuteczności przepowiadania . :mrgreen:
Napisałem o Twoich "oporach" i zgadza się .
To , że on deklaruje chcenie to trochę mało .
Boisz się , że może być "jak z tobą" , potem straci zainteresowanie .


Tylko dlaczego piszesz NIESTETY ?
To chyba lepiej , że się mylę , nie ?

-----------------------------------------------------------

Czyli to taka relacja koleżeńska , a właściwie kumpel
+ seks .
Nawet nie przyjaciel , bo tu juz zachodzi głębsza relacja .


Oczywiście , on pewnie się nie zgodziłby z tak mierną oceną relacji ?
 
     
Mrówka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-04, 21:45   

Jestem w trakcie procesu mojego zdrowienia (terapia już około roku, ale dopiero od polowy zrozumiałam ze kryłam i wypierałam uzależnienie męża - takie otwarcie oczu) - po Twoich postach czułam, że Ty masz to już za sobą. Nie wiem czy coś z tego CI się przyda - moje próby to wreszcie stawianie granic (wcześniej byłam baaardzo ustępliwa), ciągłe powtarzanie mężowi, ze ma problem i powinien iść na terapie (ale w sposób rozsądny czyli gdy jest ku temu faktycznie okazja) - Ty już to stosowałaś i mąż Twój poszedł, niestety zabrakło mu wewnętrznej motywacji do zmian ;/ Staram się aby mąż ponosił konsekwencje grania (tutaj nie mam pomysłu jakby to u Ciebie mogło wyglądać, ale pewnie na forach uzależnionych od pornografii znajdziesz jakieś konkrety), staram się nie wyręczać męża w obowiązkach i nakładam na niego odpowiedzialność za rzeczy za które powinien on być odpowiedzialny. Na koniec to co CI polecam to szczere rozmowy, bez osądzania i ze skupieniem na sobie np. mówię mu że JA czuję się zdradzana (nie że ON mnie zdradza) z komputerem, że jest mi przykro, że nie spędza ze mną czasu, nocy, że czuję się samotna, że czuje że tylko ja się angażuję w to małżeństwo itd. Nie oceniam, ale czuwam nad tą 'uczciwością małżeńską' czyli mówię, kiedy źle postępuje :) Niestety wszystko zależy od mego męża - jak długo będę próbować? Aż nie uznam, że zrobiłam już wszystko - czasem boję się tylko, że zawsze będzie mi się wydawało, że mogę coś więcej, dlatego szczerze proszę Boga o światło Ducha Św w tej kwestii. Potem separacja. A potem? Być może życie w pojedynkę (co jeszcze mnie przeraża, ale powoli sobie dorastam do tego) a być może trochę czekania i w końcu cud :)
 
     
duzapanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-04, 21:52   

mare1966 napisał/a:
Przecież ja nie mam 100 % skuteczności przepowiadania . :mrgreen:
Napisałem o Twoich "oporach" i zgadza się .
To , że on deklaruje chcenie to trochę mało .
Boisz się , że może być "jak z tobą" , potem straci zainteresowanie .


Tylko dlaczego piszesz NIESTETY ?
To chyba lepiej , że się mylę , nie ?

-----------------------------------------------------------

Czyli to taka relacja koleżeńska , a właściwie kumpel
+ seks .
Nawet nie przyjaciel , bo tu juz zachodzi głębsza relacja .


Oczywiście , on pewnie się nie zgodziłby z tak mierną oceną relacji ?


Niestety, bo to i tak smutne wnioski. Tak czy siak czeka mnie jeszcze długie leczenie, więc nie muszę teraz podejmować decyzji w sprawie dziecka. Choć fakt że do leczenia mi się nie spieszy.

A co on myśli o naszym związku? Jest raczej zadowolony. Jest mu oczywiście przykro że mnie rani, ale póki ja udaję że jest ok, to on jest wlaściwie zadowolony. Żona jest do seksu, ogarnięcia domu, chwili rozmowy po pracy, na wyjścia do znajomych, i jeszcze raz do seksu.
Jeśli czegoś mu czasem brak, to myślę że nie potrafi tego nazwać.

:(
Ostatnio zmieniony przez 2014-08-04, 22:09, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
duzapanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-04, 22:08   

Mrówka,
Coraz bardziej skłaniam się ku temu żeby pójść do grupy wsparcia. Wcześniej nie chciałam się w ogóle w tym babrać, zajmowałam się tylko swoim zdrowieniem. Teraz chyba jestem gotowa. Liczę na to że znajdę konkretne rady, w jaki sposób nie wspierać mojego męża w uzależnieniu.

Ja już mam za sobą myśli o odejściu. Był czas kiedy byłam na to całkowicie zdecydowana. Postanowiłam zostać, bo tak jak Ty chcę wiedzieć że zrobiłam wszystko co mogłam i powinnam. Może nadejdzie czas na separację, ale chyba się tego nie boję. Jedyne czego mi żal, to że mogę nigdy nie być matką. No ale jeszcze pare lat przed nami, więc nie ma co gdybać. Zobaczymy jak nas Pan Bóg poprowadzi :)


W rzadkich chwilach szczerości mój mąż przyznaje że robi to co robi i że nie potrafi przestać. Dziś powiedział że jego zdaniem się nic z tym nie da zrobić, bo przecież chodził na spotkania , ale one nic mu nie dały. Nie przyjmuje, że przecież się nie zaangażował, to co mu miały dać. W takich chwilach próbuję mu tłumaczyć, że terapia poskutkowałaby pozytywnie nie tylko dla naszego małżeństwa, ale przede wszystkim dla niego, dla jego relacji z innymi ludźmi, byłby bardziej pewny siebie, mniej wycofany. Ale nie wiem, chyba nic nie dociera. Zresztą rzadko da się tak rozmawiać, bo zwykle jest po prostu zaprzeczanie.
 
     
beti7777
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-05, 06:22   

Witaj
Zachowanie twojego męża przypomina mi zachowanie mojego męża. Chodziliśmy na różne terapie, porady rodzinne, psychologów i nic. Wszystko co było z mojej inicjatywy spaliło na panewce. Niby okazywał chęć ale nic z tego nie wynikało, kompletnie nic. Odbębnić spotkanie i dalej swoje. Taka osoba dopóki sama nie zechce się zmienić nie można jej do niczego zmusić bo będzie kombinować jak lepiej ukryć swoją przypadłość, nałóg. Są takie osoby, które nic nie jest w stanie zmusić do zmiany zachowania dopóki otrzymują więcej korzyści niż strat. Komfort jest więc wszystko jest dobrze. Mój nawet chodził „na pokaz” do AA ale czy tam docierał to śmiem wątpić bo przychodził podminowany i obrażony, że niby poszedł przeze mnie.
 
     
Mrówka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-05, 11:11   

Grupa wsparcia to najlepsze co można zrobić. Uważaj tlyko, żeby nie okazały się kółkami wzajemnej adoracji - zmień wtedy szybko na inną. Najgorszą rzeczą jest bierność.
Mój mąż też ma chwile słabości i szczerości i wtedy mówi, że granie jest jego całym światem, że on się posypie jak mu to zabiorę etc. I wiem, że nie będzie to dla niego łatwe oraz że możę nigdy nie będzie chciał podjąć walki z tym nałogiem, ale czuje że muszę, że jestem mu winna tę walkę o niego, że przecież go kocham i nie mogę pozwolić by tkwił w tym bagnie. A separacja to już ostatnia forma sprzeciwu jaką mam. Pół roku temu myślałam, że to ucieczka (ucieczką jest rozwód)- teraz wiem prawdziwie, że separacja to włąśnie wtedy gdy 'miłośc nie szuka swego' bo każda z nas mogłaby jakoś ułożyć sobie życie obok męża i przymykac oko na to co robi, ale wtedy własnie szuka się swego a nie dobra małżonka.
Życzę Ci powodzenia i proszę, żebyś raz na jakiś czas napisała w swoim wątku o tej grupie wsparcia, o podejmowanych dizałaniach itd. - gdyby ktoś jescze miał taką sytuację mógłby się wesprzec na Twoim doświadczeniu :)
 
     
Anita11
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-05, 11:41   

D. P. na pewno nie wyolbrzymiasz problemu. Fakt,ze wiele kobiet przymyka oko na fakt,że ich mężowie są UZALEŻNIENI OD SEKSU WIRTUALNEGO nie znaczy,że Ty masz z nich brac przykład.
Na pewno to wszystko wiesz tylko z powodu ogłupiania nas ,że porno i seksczaty to nic takiego możesz czuć się zdezorentowana.

To dobrze,że się nie oszukujesz i widzisz prawdę. Skoro Twój mąż przerwał terapię to nadal tkwi po uszy w nałogu. Dopóki on twierdzi,że sam sobie poradzi w zasadzie nie ma szans na wyjście z bagna. Tym bardziej,że w chwilach szczerości sam przyznaje,ze nie umie teg skonczyć. Widocznie terapię podjąl dla Ciebie, a nie dla siebie.

Polecam Ci artykuł w piśmie Zbliżenia:"W pułapce wirtualnego seksu" oraz "Erotomania".
Autorką drugiego jest pani Mirosława Majerowicz -Klaus,psychoterapeutka,seksuolog.

"Dla uzaleznionego polecana jest terapa indywidualna oraz często równoległe leczenie farmakologiczne u psychiatry,a także czynny udział w spotkaniach grupy Anonimowych Seksoholików. Twój mąż potrzebuje takze sponsora,osoby która żyje w trzeżwości od nałogu. Oprucz tego w erotomanii każdy kontakt seksualny,także małżenski może byc czynnikiem uruchamiającym chore mechanizmy i początkiem erotomanskiego ciągu.(...)Doświacdczenie pracy terapeutycznej z małżęnstwami,w których ten problem występuje pokazuje, że gdy problem zostanie ujawniony i nazwany,dobrze jest,jeśli w tym czasie małżonkowie odłożą obrączki do szuflady i będą żyli w separacji małżenskiej. (..)Dopiero gdy osoba dotknięta problemem erotomanii poczuje,że w wyniku leczenia w jej zyciu zaczynajż przeważać dojrzałe zachowania może zaproponować nowe zaręczyny i po okresie prawdziwego narzeczenstwa małżonkowie odnawiają w Kościle przysięgę małżeńską".

Tak pisze specjalistka. Więcej przeczytasz w samym artykule. Ale i tak decyzja należy do Twojego męża Duża Panno.
 
     
Kari
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-05, 14:40   

Nałogowiec musi dotknąć dna, żeby mógł się od niego odbić . Mam wrażenie, że Twój mąż ma komfort trwania w nałogu, więc po co ma coś z tym robić , jeśli mu dobrze na wielu płaszczyznach, tylko czasem żona zrzędzi. Trzeba mu pewnie to dno podwyższyć w imię miłości. Oglądanie pornografii i inne tego typu zachowania są wielkim złem( wbrew temu co sugerował Grzegorz) więc warto zawalczyć o dobro dla Twojego męża i szacunek dla siebie.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,04 sekundy. Zapytań do SQL: 10