Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Dla kogo małżeństwo
Autor Wiadomość
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-24, 21:14   

Cytat:
uważam że nie można namawiać do stania się Ozeaszem. Owszem... jak Bóg tak zarządzi trzeba się poddać tej Woli i wówczas można czerpać natchnienie do życia z księgi Ozeasza. Ale tak z własnej woli pakować się w taki koszmar?... wybaczcie... stanowcze NIE mówię.


Orsz, jak mówi sam Szustak i ojcowie kościoła mieli wątpliwosci co do uznania tej ksiegi jako pisma natchnionego, nie mniej za taką została uznana, mimo że wiele kontrowersji wzbudzać może. Nie dziwie sie rownież twojej niezgodzie na to co proponuje ojciec Adam, zastanawia mnie tylko, czy sam potrafisz rozpoznać kiedy to Bóg, a nie człowiek namawia Cie do takiej a nie innej postawy i z czego taka Twoja niezgoda wypływa.
 
     
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-24, 21:24   

Tiliano, cieszę się, że zamieściłaś te fragmenty KKK.

Nie wiem, czy pytanie już przypadkiem nie padło, ale czy my na potrzeby tej dyskusji w ogóle zdefiniowaliśmy dziewictwo?
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-24, 21:41   

Orsz ,
to nie tak , że masz wyszukiwać sobie specjalnie taką kobietę z "przeszłością" .
A im gorsza i bogatsza ta przeszłość tym lepiej . :mrgreen:
Choć z drugiej strony , takie wariactwo ma sens
( czy Bóg nie ukochał grzeszników ? czy tam gdzie nieprawość się wzmaga nie wylewa i wiecej łask ? )

Jak kogoś poznajesz , to nie pytasz od razu o dziewictwo .
Ja rozumiem SZCZEGÓLNĄ RANGĘ tego grzechu w przypadku małżeństwa
i tu się zgadzamy
ale nie należy przeginać w drugą stronę .
To grzech jakich wiele , a przecież nie znajdziesz kobiety bezgrzesznej .
Bierze się co jest . :mrgreen:

i to co wcześniej pisałem :
Zgadzam się całkowicie z Szustakiem .
Sprawę widzę podobnie , z tym , że "osoba z przeszłością"
musi czuć , rozumieć i chcieć
odzyskać tak rozumianą czystość .
Orsz , to koło ratunkowe rzucasz jeszcze przed ślubem .
Albo zechce albo nie się przyciągnąć bliżej lądu .



-------------------------------------

A tak serio .
Jeżeli nie możesz wybaczyć , zaakceptować opisywanego
możliwego stanu rzeczy
to Ty masz problem z wybaczeniem
a stoi ............ jako i my odpuszczamy .
 
     
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-24, 21:57   

Zeniu... odczytać we własnym życiu treść powołania... któż to potrafi? Każdy jest zobowiązany... to trudne zadanie. Ojciec Szustak moim zdaniem zbyt łatwo narzuca te najtrudniejszą drogę... Z czego to wynika? Czy może z niedocenienia trudu... czy to taka tylko ułomność niedoskonałej empatii... czy potrafiłby się wczuć w rolę ojca który doradza swojemu dziecku... błogosławi przyszłej synowej... zięciowi, którzy... no niestety... wszystkiego oddać jego dziecku nie mogą?
Nie wiem tego. Moim zdaniem powinien dać jednak perspektywę wyboru... roztoczyć nadzieję na pełnię szczęścia małżeńskiego... być może wskazać zasady właściwego dobierania się par. Czy do tych zasad można byłoby zaliczyć ekwiwalentność posagu własnego ciała i ducha?
Tak się tylko zastanawiam...

A poza tym o. Szustak jest rewelacyjny. Tak pięknego ujęcia znaczenia czystości... dziewictwa w małżeństwie nie spotkałem nigdzie. To jest poezja... kolorowe obrazy... esencja tego co... przynajmniej mi w duszy gra.
Tylko później... jakby Szanowny Ojciec... za bardzo chciał wprowadzać ludzi w arkana męczeństwa... tłamsić instynkt samozachowawczy. Eh... ten Ozeasz.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-24, 22:44   

Filomena
Cytat:
Nie wiem, czy pytanie już przypadkiem nie padło, ale czy my na potrzeby tej dyskusji w ogóle zdefiniowaliśmy dziewictwo?


Filomeno ,
nie utrudniaj sytuacji :mrgreen: bo okaże się , że są półdziewice i ćwierćdziewice .

---------------------------------------------------------------------

Ozeasz ,
nie pragnął przecież zostać "męczennikiem" .
Zakochał się był w niewłaściwej osobie ,
co zresztą przydarza się znacznej większości ludzi .
On miał tylko pecha wyjątkowego .
 
     
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-24, 23:15   

Stanisławie... dzięki że mi odpowiedziałeś. Może to pozwoli wyjasnić nieporozumienia.

To że ktoś ine spełnia okreslonych warunków wcale nie oznacza że nie jest w stanie ich spełnić... że nie został tak wyposażony przez Boga w talenty... by spełnić jednak Jego wolę. To że ktoś popełnia samobójstwo nie oznacza że nie został stworzony do zycia i to wiecznego. To że czlowiek nie realizuje swojego powowłania do życia w sakramencie małżeństwa nie oznacza że sie do niego nie nadaje. Każdy się nadaje który ma te powołanie. Ma także wolną wolę i z premedytacją wiekszą lub mniejszą konkretnie ... po prostu olewa obowiązek bycia dobrym małżonkiem... przyszłym... teraźniejszym... przeszłym.
Powołania są w zasadzie dwa (czerpię z ks. Dziewieckiego)... do życia konsekrowanego i do małżeństwa. Powołania do zycia w samotności nie ma.
Piszesz o stanie istniejącym... ludzie się nie nadają. Tak to wygląda. Uwzględnij jednak co do tego doprowadziło. Była to totalna zlewka tych wszystkich pomocy o których napisałem... punkty a-h. Wolna wola tak zadziałała w tych ludziach że doprowadzili swe życie... swą naturę do takiego upadku.
Jest prawdą że cżłowiek rodzi się zdezintegrowany. Swój wrodzony egocentryzm musi przełamywać... uczy się rozumowo określać co dobre, piękne, sprawiedliwe... W tym zakresie musi współpracować z Łaską Bożą... kształtuje swojego ducha. Człowiek jest też istotą cielesną... ma zachowania jakby typowo zwięrzęce. Czy coś łączy te dwie sfery?
Człowieka mogą rozrywać namiętności... różne. Jego duch może zwierzęcą naturę postawić na pierwszym miejscu i wspierać jej potrzeby przesuwając granice perwersji w iście diaboliczne ohydztwa. Ale czy to przychodzi łatwo? Przecież w każdym z nas są tzw pokłady człowieczeństwa. Je trzeba przełamać. Nasza zwierzęca natura ma pewne naturalne bezpieczniki... ja to tak bym sobie kreślił.
Co nas w naszej zwierzęcej naturze predyscynuje do małżeństwa?
Jest to choćby wstydliwość, nieśmiałość względem płci przeciwnej... Te czynniki niestety nasza dzisiejsza popkultura niszczy z całą bezwzględnością. U samego zarania zycia ludzie stają się kalekami niezdolnymi do małżęństwa w jego fundamentalnym wymiarze... właśnie... INTYMNOŚCI w wymiarze cielesnym a co za tym idzie duchowym.
To nie jest tak że ludzie się nie nadają. Bóg wspaniale stworzył człowieka. Człowiek tylko... przy namowie i aktywnem współudziale szatana... sam siebie rozmontowuje. To znaczy jedni drugich. Starzy rozmontowują młodych i koło się toczy.

I teraz dalej. Pewnym etapem rozwoju człowieka jest dorosnąć do małżeństwa... 18-25lat...
To jest wiek jeszcze nie dojrzały... fiu bździu w glowie, ale jest za to właściwie ukierunkowana namiętność i miłość romantyczna. Małżeństwo ma być olejnym etapem rozwoju... uświęcania swojego życia.
Aby ten proces dobrze przebiegał człowiek musi mieć jako takie warunki rozwoju. W nadmiernie toksycznym środowisku nic nie przetrwa. W każdym razie ja wierzę że człowiek który doszedł do małżeństwa z pewnym potencjałem charakterologicznym... w sakramencie małżeństwa we współpracy z łaską Bożą i kolejnymi darami natury, typu np pojawiajace przywiązanie do małżonka... troska o potomstwo... przywiazanie do rodziny... więzy społeczne... jest w stanie rozwijać się w świętości. I to własnie małżeństwo go rozwija... a nie on najpierw musi się rozwinąć by sprostać wyzwaniu małżeństwa.
Małżeństwo jest niezbędnym przyczynkiem do rozwoju człowieka... bez niego nie da rady pewnych spraw przeskoczyć... kto lubi zbyt długo przebywać w towarzystwie starej panny... starego kawalera?

Rola środowiska... nie można wymagać od ludzi za dużo. Ludzie są tylko ludźmi.

Chaotycznie opisane...
Chaos polega między innymi na ty iż na początku za bardzo akcentuję wolną wolę czlowiekaw rozwoju swoich predyspozycji do małżeństwa a później jednak sprowadzam wszystko do czynnika determinującego życie... środowiska społeczno-kulturowego.
A prawda jest gdzieś po środku... tak myślę.

Mare... ja traktuję małżeństwo przede wszydtkim w kategoriach daru Boga dla człowieka a nie sposobem na umartwianie. Dar to dar, a nie krzyż. Czasem krzyż jest darem... jak ktoś załużył na taki dar.
Ostatnio zmieniony przez 2014-07-25, 00:16, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-24, 23:48   

Oj tam, oj tam, nie utrudniaj :-P

A potem jest jak w polityce: dla jednych separatyści, dla innych rosyjska agentura, dla jeszcze innych terroryści.

Ja bym chciała wiedzieć, o czym rozmawiamy, a nie, że jesiotr był drugiej świeżości, a potem to piekielny sługa musi społeczeństwo uświadomić, że świeżość jest jedna, a mianowicie pierwsza.

Dla medycyny jest jasna sprawa: kobieta ma hymen - znaczy się dziewica ;)

http://czasopisma.viamedi...oad/33555/24598

Z mężczyzną kłopot, bo co by tu mu przerwać. Podejrzewam, że potocznie mężczyzna drugiej świeżości to taki, który odbył pełny stosunek.

Czyli coś na rzeczy jednak jest. Kobieta może być niezmiernie doświadczona erotycznie, nie mając naruszonej rzeczonej części ciała. Mężczyzna może osiągnąć satysfakcję w różnych miejscach, że tak to ujmę, a każdy się domyśli, o co chodzi.

Wedle definicji potocznej - obie strony dziewicze, że hoho. Ale jak to z tą czystością?

Czystość można odzyskać poprzez oczyszczenie. Orsz, pomyśl o tym w kontekście swoich problemów.

A co do wątku: małżeństwo jest dla nielicznych, czego dowodem wzrost liczby rozwodów i to forum.
 
     
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-25, 00:10   

Mare... rozumiesz szczególną rangę... ale to grzech jak wiele...
Jak to rozumieć?

Jeszcze raz podkreślę... koło ratunkowe można rzucać... ale czemu człowiek ma być kołem ratunkowym... małżeństwo to nie koło ratunkowe

W sakramencie małżeństwa trzeba godzić się z faktami...
przed małżeństwem co ma wybaczać... nie mamy wzajemnych zobowiązań... ja bym odkochał się na wiadomość o braku dziewictwa wybranki... w rozumieniu miłości romantycznej
Nie wierzę w prawdziwą miłość w okresie narzeczeństwa.
A może znów mamy dyskutować o rodzajach miłości? Miłości oblubieńczej... miłości właściwej... miłości romantycznej
 
     
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-25, 09:37   

Przypomniała mi się anegdota...
Była jak Orleańska dziewica-po latach małżeństwa stała się całkowita diablica.....
Do czego zmierzam??
To co napisał Stanisław1 jest jak najbardziej rzeczywiste i realne.
Nie stan naszego ciała :mrgreen: -ani pochodzenie (patrz zorganizowany poziom w nas wiary)
odpowiada za jakość i dorosłość w związku.
A to jakimi jesteśmy ludżmi-jak mamy w sobie rozbudowane proste czynniki:
-jak radzimy sobie z problemami
-jak potrafimy być odpowiedzialni
-jak potrafimy tworzyć realcje
-jak potrafimy życ w zespole(bo rodzina wszak to zespół)

I to czy wierzymy -czy nie wierzymy nie ma nic wspólnego z tym jakim jesteśmy człowiekiem.
Wiara nie jest miernikiem naszej jakości zycia i tego co sobą prezentujemy.

Przykładów na to we współczesnym życiu jest chyba multum.
Gdyby to poziom posiadanej w nas wiary tudziez spełnienia wymogów (związanych z pojęciem czystości)odpowiadał za to jakie w przyszłości będzie małżeństwo.
Nie istniał by Sychar,ludzie wierzący nie mieli by problemów z rozwodem,rozpadem rodziny.

I dalej chyba jeszcze prostrze-ci jacy żyja bez wiary nie tworzyli by w ogóle rodzin-bo zgodnie z teorią nie maja daru-a skoro nie maja -to nie potrafią.
Jak dla mnie bujda totalna-
bo zycie weryfikuje i pokazuje zgoła co innego.
Biora się z tak zwanej drugiej -nieczystej ręki a tworza lata szczęśliwa i zoorganizowana rodzine.
Nie chodzą do panskiego domu,nie słuchają kazan,nie uczestniczą w wierze-a ich relacje mimo to nie zaburzają się.
Poziom wiary (czy nawet ogólnie wiara)
to dodatkowy etap ludzki-
i chyba dla każdego to pytania i odpowiedzi
czym jest dla mnie wiara?? i co może we mnie wykształcić??
co poprzez wiarę mogę osiągnąć więcej???
lub zaburzając się błędna interpretacja wiary stracić??
Ale nijak nie jest to gwarancją!!!
I dla przykładu aby nie być gołosłownym. :lol:
Napisze tak:
No cóz -ja ze swoja przeszłością(napiszmy to skromnie okres trwałości -po terminie)
albo jeszcze inaczej przemetkowany.
Zgodnie z teoria głoszoną:
upadły,wielokrotnie opalany na piekielskim rożnie,w zasadzie zgodnie z tym co ileś razy rozpisywane jest powyżej w wypowiedziach-materiał nie spełniający kryterii do......
Ale spójrzmy na druga strone medalu:
Moja żonka dziecko z gitarą wprost z Oazy-z wiankami na głowie,poświata anielską i zasobem prawd,,wiary i mądrości.
Stworzł się z tego związek na pozór mało spełniający kryteria.
To takie połaczenie czarnego z białym.
I ot:
jak by tu iśc za rozumowaniem niektórych :-P
nagle powstaje Pańska próba
-próba tego mixu co powstało
przeca z nijakiego połaczenia.
Próba staje się kryzys związku
-a w wyniku którego to co było białe zwiewa przed odpowiedzialnościa,a to co czarne ze wszech miar broni prawd i mądrości tego czego było tak wielką odwrotnością.

Tak że odpuścmy sobie gdybania o wymogi i spełniania
Bo nie jest to gwarancja i nigdy nie było

pozdrawiam
Ostatnio zmieniony przez 2014-07-25, 10:44, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-25, 09:59   

Filomen
Cytat:
Dla medycyny jest jasna sprawa: kobieta ma hymen - znaczy się dziewica ;)


Życie jest bardziej skomplikowane .
Jeżeli dziewczyna została powiedzmy zgwałcona
to dla mnie nadal jest ......... no właśnie .
Z medycznego punktu widzenia , dziewicą nie jest
ale z MORALNEGO jest .
Powiedzmy więc , żeby nie zaciemniać :
Nie jest już dziewicą , ale zachowała czystość 100 % .
Inny przypadek - dziewczyna miała liczne doswiadczenia seksualne
z innymi osobami , w tym inną dziewczyną
( nie mówię o całowaniu ;-) )
Dziewicą formalnie może być ( nie odbyła stosunku ) ale czystości nie zachowała .
Myslę , że faceta nie zadowala sama dziewiczość medyczna , zdecydowanie .

Oczywiście , nie jest to bezsensowny WYMYSŁ
i nie bierze się z nikąd .
Jeżeli dziewczyna była łatwa przed ślubem , to większe prawdopodobieństwo
że nie będzie wierna i po slubie .
Podobnie z facetami .
Jak pił przed , to raczej będzie pił i po .
No i oczywiscie to wszytko co wcześniej pisałem i wiele więcej .
Czystość ma wbrew pozorom duże znaczenie , oczywiście obojga !


Cytat:
Z mężczyzną kłopot, bo co by tu mu przerwać. Podejrzewam, że potocznie mężczyzna drugiej świeżości to taki, który odbył pełny stosunek.


Formalnie tak , ale moralnie - ta sama zasada do do kobiet i zakres czynności . ;-)

=======================================================

Cytat:
Mare... ja traktuję małżeństwo przede wszydtkim w kategoriach daru Boga dla człowieka a nie sposobem na umartwianie. Dar to dar, a nie krzyż. Czasem krzyż jest darem... jak ktoś załużył na taki dar.


:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
( sposób na umartwienie )

Bo to jest dar ,
tylko my nie umiemy z niego skorzystać , chcemy go udoskonalać . :mrgreen:


Na krzyż się nie zasługuje , zresztą paradoksalnie to łaska .
Żeby docenić światło , musisz poznać ciemność .
Nieszczęście i szczęście itd.


Cytat:
Mare... rozumiesz szczególną rangę... ale to grzech jak wiele...
Jak to rozumieć?


A czy kto jest bez grzechu ?
Czy pytasz o to dziewczynę ?
Dlaczego inne jest grzechy tak cię nie bolą ?
A czy ktokolwiek w oczach Boga jest czysty ?
Zdradzasz , spowiadasz się ( przyczekasz poprawę ) ......... i znów zdradzasz .


Cytat:
W sakramencie małżeństwa trzeba godzić się z faktami...
przed małżeństwem co ma wybaczać... nie mamy wzajemnych zobowiązań... ja bym odkochał się na wiadomość o braku dziewictwa wybranki... w rozumieniu miłości romantycznej
Nie wierzę w prawdziwą miłość w okresie narzeczeństwa.
A może znów mamy dyskutować o rodzajach miłości? Miłości oblubieńczej... miłości właściwej... miłości romantycznej


Zobowiązania , tak myslę , mamy w stosunku do każdego napotkanego człowieka .
( cokolwiek uczyniliście ........ )
Żonę możesz wybrać sobie sam .
Odkochał ? :roll:
To jakaś strasznie płytka ta miłość byłaby .

Oblubieńcza , oblubieniec :evil:
strasznie mnie drażni
bo nie wiadomo o co w zasadzie się rozchodzi . :mrgreen:
Strasznie sztuczne dzisiaj określenie .
 
     
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-25, 11:21   

No to praca domowa... zapoznać się co na ten temat miał do powiedzenia święty...
Jan Paweł II
http://mateusz.pl/mt/jsz/jsz-mo.htm

Miłość oblubieńcza... między kobietą a mężczyzną... jest fundamentem naszego istnienia. Śmiem twierdzić że bez niej nie było by wcale miłości na świecie. Ta miłość... wzbogacona o płciowość... daje namiastkę Boskiej Miłości. Ta miłość jest krzesiwem jakiegokolwiek ognia miłości w świecie... już powiedzmy zwyczajnej miłości... do każdego napotkanego brata. A ja mam wrażenie że Wy to odwrotnie pojmujecie... miłość w ogóle i tu proszę... okazujmy tą miłość także w małżeństwie. NIE. Każdy nowonarodzony człowiek miłości uczy się w rodzinie od swoich rodziców. Nie ma rodziny... nie ma miłości. No chyba że jakiś cud... że otrzyma ją bezpośrednio od Boga. Ludzie bez zaszczepienia miłości w rodzinie są kalekami duchowymi nie wiedzącymi co to miłość. Mogą miec jakieś iluzje o które w tej materi nie jest trudno.
Dlatego tak ważna jest czysta miłość rodziców... nie skażona syfem współdzielenia sie nagością z osobami trzecimi.
Dlatego też protestuję przeciwko tym kołom ratunkowym i nie zgadzam się w tej materii z o. Szustakiem.
Trzeba myśleć o własnej rodzinie. Mając własną rodzinę taką jaką trzeba można dać światu o wiele więcej, a poświęcenie jest ... nie wiem czy nie większe. Można po prostu dać przykład wspaniałem czystej miłości... jakie owoce daje idealna miłość dwojga czystych ludzi...
Kto może niech do tego dąży. A nie wymyśla że będzie ratował swoim życiem małżeńskim jakieś zbłąkane duszyczki. Pomijając już częstą ułudę tej możliwości ratowania... warto się jeszcze zastanowić jakie inne pobudki mogą popuchać do takiego mezaliansu? Jakieś może kłopoty osobiste, może grzech... często tak jest. To co nie gra w naszym życiu ubieramy w piękne iluzje.
O wiele więcej dobrego uczyimy postępując rozsądnie. To krzesiwo miłości... ona najlepiej działa w stanie idealnym... a świat potrzebuje miłości.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-25, 13:38   

Dywagacje księży o miłości kobieta - mężczyzna. to trochę jak rozmowy niewidomych o kolorach. Oczywiście są wyjątku wśród księży (ci którzy miłości doświadczyli), ale zapewne te wyjątki nie pouczają innych.
Ktoś powie: żeby pisać o muzyce nie trzeba być muzykiem, Podobnie aby napisać o malarstwie nie trzeba być malarzem. Owszem, tyle że ktoś piszący o czymś mimo iż nie jest wykonawcą przeżywa i pisze o własnym odbiorze sztuki.
Miłości nie można przeżywać i doświadczać nie "uczestnicząc" w niej.
 
     
tereska
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-25, 13:51   

Grzegorzu, ja bym nie sprowadzała miłości między mężczyzną a kobietą tylko do wymiaru seksualnego, na którym księża nie powinni się znać. Dla mnie miłość małżeńską jest wędrówką od eros czyli miłości szukającej siebie w kierunku agape, czyli miłości szukającej dobra drugiego i w tym miłowaniu drugiego bardziej niż siebie znajdującej szczęście.A na takiej wędrówce to księża już mogą się znać, pisze o tym m.in. Papież Benedykt XVI w swojej encyklice.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-25, 15:00   

Nie sprowadzam miłości do seksu.
Po prostu pisze o miłości kobiety i mężczyzny.
Ksiądz zazwyczaj tej miłości jest pozbawiony i jej nie doświadcza.
Jakby nie patrzeć
miłośc do Boga, czy miłość bliżniego to nie to samo co miłość kobiety i meżczyzny
z tym chyba każdy się zgodzi?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 11