Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Dla kogo małżeństwo
Autor Wiadomość
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-23, 20:35   

mare1966 napisał/a:
Nie widzę związku tematu z miłością Boga i wolnością .



no bo nie wiem,po co ta scenka z kościółka i skok młodych w przepaść.....że niby co - ktoś miał ich sprawdzać,testować,zabronić?kto niby miałby to robić?jaką masz wizję-zakazów i represji,jeśli ludzie będą chcieli wziąć ślub,a nie ma co do nich pewności,że umieją żyć razem?to od rodziców powinno iść,a tym rodzicom od ich rodziców itd....nauka-jak żyć w rodzinie,jak rozwiązywać konflikty...właśnie dlatego takie to ważne jest wszystko TU I TERAZ w każdej rodzinie-Twojej też....też masz dzieci,założą rodzinę i co?jaki mają wzór z domu?spisałes ich na straty?bierzesz jakąś za to odpowiedzialnośc,czy umywasz ręce,bo winna jest ich matka?

mare1966 napisał/a:
Czy mam rozumieć , że Ty Krasnobar nauczyłeś się wcześniej "pływać" ?
Jakoś dziwnie brzmią te mentorskie słowa .


a ja się dziwię,że zadajesz takie pytania....jakbym umiał pływać,wątpię,bym kiedykolwiek musiał rejestrować się na tym forum...teraz się uczę pływać- a TY?starasz się chociaż?coś?nie umiałem pływać i przez to moja córka jest zagrożona tym,że będzie się bała wejść do wody,albo odrzuci naukę pływania.......ale ja zrobię wszystko,by moja córka już znała sztukę pływania i choć to za wcześnie,by o tym myśleć,bo młoda-by patrząc na ojca,szukała pływaka,który wie,jak machać nogami i rękami,by nie utonąć.tyle mogę,a i tak nie mam żadnej gwarancji......mój skok był nieudany i na to już nic nie poradzę......nie szukaj na siłę mentorskiego tonu u mnie,bo niejednokrotnie pisałem o sobie,żem trąba i fatalny mąż kiedyś ze mnie był.....nie moja wina,że nie byłem takim idealnym mężem,jakim Ty byłeś...............
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-23, 21:02   

Orsz napisał/a:


Leno... ja w bajce.
Wiem ... nigdy nie było idealnie. No ale nie żartujmy. Poza tym co my wiemy o procencie dziewic i prawiczków wstępujących w związek małżeński 100 lat temu? Co my wiemy o średniej ilości partnetów seksualnych kobiet i mężczyzn? Myślę że coś się jednak zmieniło.
Ale może ja rzeczywiście w bajce żyję...


Orsz,
Trochę w bajce żyjesz, albo mówiąc konkretniej w pewnym schemacie :
"Była dziewicą do ślubu = małżeństwo udane"
Pewnie niejedna z osób na tym forum była dziewicą i prawiczkiem (głupie słowo, wiem) do ślubu i co z tego? 30% par się rozwodzi. Myślisz, że to TE 30% w których dziewczyna nie była do ślubu dziewicą? A co do dawnych czasów (20-30-40 lat temu)... to pewnie z połowa dziewczyn szła do ślubu "z brzuchem" więc tak idealnie z tym dziewictwem to nie było.


Krasnobar
"nie szukaj na siłę mentorskiego tonu u mnie,bo niejednokrotnie pisałem o sobie,żem trąba i fatalny mąż kiedyś ze mnie był.....nie moja wina,że nie byłem takim idealnym mężem,jakim Ty byłeś..............."

Byłeś, ale się doszkoliłeś i teraz z Ciebie profesor od małżenstw :mrgreen:
 
     
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-23, 23:05   

Orsz, ale przecież czystość z dziewictwem/prawictwem ma niewiele wspólnego...
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-24, 10:24   

tiliana
Cytat:
Orsz, ale przecież czystość z dziewictwem/prawictwem ma niewiele wspólnego...


:shock:

Owszem , jak się dziewica nie lubi myć . :mrgreen:
Zasadniczo jednak czystość ( wstrzemiężliwość seksualna ) jest synomimem dziewictwa .
Czystość to także brak samogwałtów i pornografii .
Tym niemniej największy ciężar gatunkowy
ma współżycie z inną osobą .

Rodzi to poważne konsekwencje dla przyszłego małżeństwa
( oczywiście większe , jeżeli pobierzemy się już z inną osobą ) .

Nie pozbędziemy się nawyków , porównań , zazdrości .
O wiele trudniej na pełne otwarcie , zaufanie , wyłączność .
O wiele łatwiej o zdradę , domniemywanie zdrady .


==========================================


Forum czasem staje się swego rodzaju publicznym teatrem ,
miejscem walki gladiatorów albo zawodami mówców .
Kto mądrzejszy , lepszy itd.
Owszem , to fajna zabawa czasem
taka walka słowami , językiem , środkami wyrazu itd.
Tylko , czy to jest sensem tego forum ?

Dlatego staram się unikać wszelkich nawiązań
do czyichkolwiek osobistych sytuacji , unikać ocen osób
( oczywiście nie czynów ) .
Nadto unikać pytań z tezą w stylu "co kto myśli" czy co kto "może myśli"
co kto robi lub co nie robi .
Oczywiście , wyjątkiem jest podejście
do autorów wątków , a i tu treści bardziej osobiste
czy trudne lepiej adresowań na priw .

Powyższym ........... kończyć muszę ten post ,
co wcale łatwe dla mnie nie jest . :mrgreen:
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-24, 10:42   

mare1966 napisał/a:

Forum czasem staje się swego rodzaju publicznym teatrem ,
miejscem walki gladiatorów albo zawodami mówców .


Mare,
a Ty na tej arenie jesteś Spartacusem :)

ps. choc w sumie lepiej być Spartacusem niż aktorem antycznego dramatu
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-24, 12:32   

No właśnie nie chcę
z forum robić areny .


Spartacus :mrgreen:
Nie mam mentalności niewolnika , chyba to tylko .
 
     
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-24, 12:51   

Według KKK cnota czystości to po prostu integralność osoby ludzkiej wraz z jej płciowością. Nie ma nic wspólnego z dziewictwem.

Cytat:
KKK 2337 Czystość oznacza osiągniętą integrację płciowości w osobie, a w konsekwencji wewnętrzną jedność człowieka w jego bycie cielesnym i duchowym. Płciowość, w której wyraża się przynależność człowieka do świata cielesnego i biologicznego, staje się osobowa i prawdziwie ludzka, gdy zostaje włączona w relację osoby do osoby, we wzajemny dar mężczyzny i kobiety, który jest całkowity i nieograniczony w czasie.

Cnota czystości obejmuje zatem integralność osoby i integralność daru.


Owszem, trening panowania nad sobą, którego skutkiem może być dziewictwo doniesione do ołtarza, jest elementem tak pojmowanej czystości... ale dużo częściej jest przecież tak, że dziewictwo jest efektem braku akceptacji własnej seksualności albo różnego rodzaju nerwic czy uwarunkowań społecznych... Nie ma to nic wspólnego z akceptacją własnej płciowości i jej odkrywaniem.

Co więcej, KKK zauważa, że:
Cytat:
KKK 2343 W dziedzinie czystości znane są prawa wzrostu, który dokonuje się etapami naznaczonymi niedoskonałością i dość często grzechem. "Człowiek cnotliwy i czysty formuje się dzień po dniu, podejmując liczne i dobrowolne decyzje; dlatego poznaje, miłuje i czyni dobro moralne odpowiednio do etapów swojego rozwoju" (Jan Paweł II, adhort. apost. Familiaris consortio, 34).

Zakłada więc niejako, że człowiek na drodze do czystości będzie popełniał błędy i grzeszył!

Tymczasem filozofia Orsza zakłąda, ze błąd, grzech raz popełniony, przekreśla szanse na szczęśliwe małżeństwo. A gdzie wzrost i rozwój?
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-24, 18:27   

Ja czytam w tym co innego .
Owszem , napisane "strasznym językiem"
więc trudno złapać o co chodzi . :mrgreen:
Mowa jest jednak i o darze z siebie ,
a darowuje się zwykle rzeczy nowe .

Dziewictwo , nie ma być "treningiem panowania nad sobą" .
To ma być świadomy wybór ,
DLACZEGO , PO CO I DLA KOGO .
Kiedy serce czuje , rozum wie
to wystarczy już tylko ciała upilnować . :mrgreen:


Człowiek na drodze do zbawienia będzie popełniał
i inne grzechy
co nie znaczy przecież
że Kościół aprobuje grzech .

Cytat:
Tymczasem filozofia Orsza zakłąda, ze błąd, grzech raz popełniony, przekreśla szanse na szczęśliwe małżeństwo. A gdzie wzrost i rozwój?

Nie wiem co zakłada "filozofia Orsza" ,
ale czystość przedmałżeńska
SPRZYJA małżeństwu niewątpliwie .
Natomiast oczywiste jest , że jej brak szans na udane małżeństwo ( po Bożemu ) nie przekreśla ,
ale i nie ułatwia .
Wzrost i rozwój można zacząć z WYŻSZEGO POZIOMU .
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-24, 18:53   

http://www.langustanapalmie.pl/rozne

Czystość z odzysku | Konferencja wygłoszona w Łomży w ramach "Debat walentynkowych" | 12 II 2014
 
     
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-24, 18:57   

"darowuje się zwykle rzeczy nowe" Jak to dobrze dobierać sobie fakty do z góry założonej tezy. Dar od serca ale z czegoś używanego będzie mniej wartościowy?

mare - czystość niewątpliwie małżeństwu sprzyja. Dziewictwo - niekoniecznie. I o tym właśnie mówię. Czystość nie równa sie dziewictwu i dziewictwo czystości.

Akurat w ten kawałek katechizmu wczytuję się od dłuższego czasu regularnie, bo daje mi wiele dobrego. No więc cytując dalej...

Cytat:

KKK 2338 Osoba żyjąca w czystości zachowuje integralność obecnych w niej sił życia i miłości. Integralność ta zapewnia jedność osoby i sprzeciwia się wszelkiemu raniącemu ją postępowaniu. Nie toleruje ani podwójnego życia, ani podwójnej mowy (Por. Mt 5, 37).

Czystość to sprzeciw dla postępowania, które mnie rani. Czystość to pogodzenie się ze sobą i zycie w zgodzie ze sobą...

Cytat:
KKK 2339 Czystość domaga się osiągnięcia panowania nad sobą, które jest pedagogią ludzkiej wolności. Alternatywa jest oczywista: albo człowiek panuje nad swoimi namiętnościami i osiąga pokój, albo pozwala zniewolić się przez nie i staje się nieszczęśliwy (Por. Syr 1, 22). "Godność człowieka wymaga, aby działał ze świadomego i wolnego wyboru, to znaczy osobowo, od wewnątrz poruszony i naprowadzony, a nie pod wpływem ślepego popędu wewnętrznego lub też zgoła przymusu zewnętrznego. Taką zaś wolność zdobywa człowiek, gdy uwalniając się od wszelkiej niewoli namiętności, dąży do swojego celu drogą wolnego wyboru dobra oraz zapewnia sobie skutecznie i pilnie odpowiednie pomoce" (Sobór Watykański II, konst. Gaudium et spes,17).

Czystość zakłada świadome i WOLNE decyzje. Więc również wolne od przymusu zewnętrznego, choćby miał on być z założenia naciskiem kierującym w dobrą stronę. I tu nie ma ANI SŁOWA o seksie, nie wiem, czy zauważyliście...

Co do daru z siebie, następne artykuły są znamienne:
Cytat:
KKK 2347 Cnota czystości rozwija się w przyjaźni. Wskazuje ona uczniowi, jak iść za Chrystusem i jak Go naśladować, ponieważ wybrał nas na swoich przyjaciół (Por. J 15, 15. oddał się nam całkowicie i uczynił nas uczestnikami swojej Boskiej natury. Czystość jest obietnicą nieśmiertelności.

Czystość przejawia się szczególnie w przyjaźni wobec bliźniego. Przyjaźń rozwijana między osobami tej samej płci bądź różnych płci stanowi wielkie dobro dla wszystkich. Prowadzi do wspólnoty duchowej.

Czystość przejawia się w przyjaźni, która jest szkołą daru z samego siebie. Pięknie, prawda?

Jak to się ma do propagowanego tu na Sycharze poglądu, że dla małżonków przyjaźń damsko-męska jest już zaczątkiem zdrady?

Może jednak warto by zrewidować swoje pojmowanie czystości tak, aby było zgodne z nauka Kościoła? :mrgreen:
 
     
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-24, 20:15   

Nie zgadzam się z szanownym Ojcem. Małżeństwo do tego nie służy. Nie jest kołem ratunkowym. Ani kobieta nie wyciągnie koślawego mężczyzny... to jest absurd, ani mężczyzna kobiety. W księdze rodzaju jest napisane... niejest dobrze by mężczyzna był sam... mężczyzna potrzebuje kobiety... nie może tylko siebie dawać. Nie możemy tak katować ludzi. Kto chce być Hiobem? Kogo zachęcamy do zostania Hiobem? Przecież to się w głowie nie mieści by się nad kimkolwiek tak pastwić. Tylko męki Hioba są innego rodzaju... przemawiają do wyobraźni... a dzisiejszy materialistyczny człowiek je szczególnie odczuwa. I nikt ich nie przyjmie, prędzej wyrzeknie się Chrystusa ... tak myślę. I podobnie... uważam że nie można namawiać do stania się Ozeaszem. Owszem... jak Bóg tak zarządzi trzeba się poddać tej Woli i wówczas można czerpać natchnienie do życia z księgi Ozeasza. Ale tak z własnej woli pakować się w taki koszmar?... wybaczcie... stanowcze NIE mówię.
 
     
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-24, 20:21   

tiliana napisał/a:
mare - czystość niewątpliwie małżeństwu sprzyja. Dziewictwo - niekoniecznie


Dziewictwo niekoniecznie sprzyja małżeństwu? Tiliano wytłumacz mi to.
 
     
Stanisław1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-24, 21:07   

Witaj Orsz!
Wiesz, zaskoczyłeś mnie zaczynając swój wątek na forum, odnosząc się do mojego wpisu w temacie Moniki.
Jakiś czas temu podjąłem decyzję, że nie będę się tu udzielał, od tego forum można się zwyczajnie uzależnić, o wiele lepiej działać na rzecz odnowy własnego małżeństwa w świecie rzeczywistym.
Niemniej odniosę się z chęcią, do Twoich słów. Jest rzeczą oczywistą i dla mnie niekwestionowaną, że sakrament małżeństwa ABSOLUTNIE NIE JEST DLA KAŻDEGO. Tak samo zresztą,jak stwierdzenie, że w ścisłej współpracy z Panem Bogiem i katorżniczą pracą nad własnym jestestwem KAŻDE SAKRAMENTALNE MAŁŻEŃSTWO JEST DO URATOWANIA.
Dziwne to dla mnie, że muszę tłumaczyć i rozwijać oczywistości, ale jeżeli jest taka potrzeba, służę pomocą:)
Nie pamiętam, abym gdziekolwiek, cokolwiek postulował odnośnie warunków koniecznych do trwania sakramentu. W moim przekonaniu musiałbym być wtedy w odmiennym stanie świadomości, a takie nie zdarzają mi się w trakcie "wizyt" na Portalu.
Myślę, że to co piszesz o "warunkach udanego małżeństwa" jest bardzo piękne, wartościowe, idealistyczne i w sumie bardzo fajnie, że tak to formujesz, pytanie do Ciebie, nie musisz na nie odpowiadać, czy żyjesz, jak piszesz.
Tyle, że, no właśnie to piszesz TY. Jeżeli pisze to także i tak żyje Twoja Wybranka, to możesz się teraz szeroko uśmiechnąć, wyprostować wygodnie na fotelu z poczuciem spełnienia w związku.
Tyle, że takie związki należą do rzadkości. Mam przed sobą płytę, którą ostatnio otrzymałem, sygnowaną napisem PRZYSIĘGA MAŁŻEŃSKA I JEJ KONSEKWENCJE.
Moment składania samej przysięgi, pomijając osoby, które są do niej zmuszane, zmanipulowane, ośmieszane przez "partnera" (bo nie można tutaj pisać o współmałżonku) to moment podniosły, uroczysty, wzruszający, i tu niech każdy dopisze sobie własne emocje, jakie mu towarzyszyły podczas ceremonii. Problem pojawia się wówczas, gdy należy wypełnić słowa przysięgi dotyczące "na złe". w "chorobie" oraz "że Cię nie opuszczę". A do ich opisu zostało stworzone to forum, które odwiedzono ponad milion razy.
Nie jest tu absolutnie winą Kościoła, że mamy w Polsce dziesiątki tysięcy rozwodów rocznie. Kościół założył pewny schemat nauk przedmałżeńskich, który w zależności od danego ośrodka realizuje lepiej lub gorzej. Wiadomo, że to co robią małżonkowie po samym ślubie to już ich wolna wola i każde z nich ponosi za to konsekwencje.
Nie każdy nadaje się do sakramentu (i nie piszę tu o osobach duchownych, bo byłaby to kolejna abstrakcja, co rusz słyszy się o osobach duchownych, rezygnujących z sakramentu, bo zakochali się w kobiecie lub mężczyźnie, miłością nie tylko agape), bo nie każdy chce i potrafi znieść tak przywileje jak i obowiązki wynikające z małżeństwa, takie jak:
wierność, miłość, zaufanie, akceptacja, odpowiedzialność, wytrwałość, mądrość, etc.
Ci, którzy tego nie potrafią, co więcej, nie chcą się tego nauczyć (bo jak najbardziej jest to możliwe do przepracowania i przetestowania) składają wnioski o rozwód, rzadziej o separację przyznając tym samym, że nie chcą być mężem tudzież żoną. Mniejsza o motywacje, wniosek jest tutaj prosty, sakrament małżeństwa nie jest dla nich.
Bo tutaj trzeba po prostu ciężko pracować nad rozwojem relacji, w równym (co najmniej stopniu) z Panem Bogiem i żoną/mężem. Tu trzeba się pogodzić z antykoncepcją naturalną, z monotonicznością, która niestety nie jest w naturze człowieka, z odpowiedzialnością materialną za dom, rodzinę, pójść na setki kompromisów w codziennym życiu z małżonkiem/ką.
A człowiek jest z natury przekorny, lubi sobie ułatwiać, chodzić na skróty, szukać odskoczni, drobnych przyjemności i ani się nie obejrzy jak kufel piwa po pracy zamienia się w codzienny sześciopak; partyjka weekendowego pokera w "domie gry" zaczyna pożerać oszczędności, samochód, hipotekę; jak niewinnie uśmiechająca się koleżanka z pracy nagle mówi: "jestem w ciąży".
I tu życie postawia pytanie: nadajesz się do małżeństwa, dasz radę ogarnąć pole bitwy, na którym nie wiedzieć kiedy i jak się znalazłeś?
Gdyby odpowiedź była zawsze twierdząca portal SYCHAR i sieć ognisk zwyczajnie nigdy by się pojawiły, a ja nie pisałbym do Ciebie. Małżonkowie, wszystkich wyznań żyliby szczęśliwie i do śmierci w niczym niezakłóconej szczęśliwości.
Pewnie i tym razem się ze mną nie zgodzisz:)
Heh, ale to naprawdę nie ode mnie zależy:)
W każdy bądź razie wyłożyłem temat w sposób przystępny i tu niech każdy czytający, kto ma ochotę dopowie, skrytykuje bądź pokiwa głową.
Pozdrawiam Ciebie serdecznie!
Stach
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-24, 21:08   

Zgadzam się całkowicie z Szustakiem .
Sprawę widzę podobnie , z tym , że "osoba z przeszłością"
musi czuć , rozumieć i chcieć
odzyskać tak rozumianą czystość .
Nie wiem , czy Ty Tiliano przesłuchałaś i co Ty na to ?

=============================================================

Cytat:
mare - czystość niewątpliwie małżeństwu sprzyja. Dziewictwo - niekoniecznie. I o tym właśnie mówię. Czystość nie równa sie dziewictwu i dziewictwo czystości.


Czystość jest pojęciem szerszym .

Cytat:
Dziewictwo - niekoniecznie. ( sprzyja )

rozumiem , że nalezy czytać z tym :
Cytat:
ale dużo częściej jest przecież tak, że dziewictwo jest efektem braku akceptacji własnej seksualności albo różnego rodzaju nerwic czy uwarunkowań społecznych... Nie ma to nic wspólnego z akceptacją własnej płciowości i jej odkrywaniem.


Po pierwsze myślę , że jednak dużo rzadziej .
To co napisałaś to jednak przypadki SZCZEGÓLNE i "niezdrowe" .
Jasne , wyobrażam sobie , ze ktoś zaraz powie ,
że brak doswiadczeń seksualnych z sobą czy płcią przeciwną
spowodał szok w czasie nocy poślubnej
......... czyli dziewictwo nie sprzyja .
Ale idąc tym tropem to idealną kandydatką jest prostytutka .
Na szczęście to duch kieruje ciałem a nie ciało duchem .
Przynajmniej powinien .

Cytat:
Czystość to sprzeciw dla postępowania, które mnie rani. Czystość to pogodzenie się ze sobą i zycie w zgodzie ze sobą...


Według mnie nadałaś Tiliano szalenie szerokie pojęcie
rozumianej przez siebie czystości ,
wprost nadałaś jest sens prawdy , wolności a może samowoli bardziej .
Co ma oznaczać to pogodzenie się ze sobą ?
Uleganie słabościom , np. własnej seksualności ?


===================================================

Cytat:
Jak to się ma do propagowanego tu na Sycharze poglądu, że dla małżonków przyjaźń damsko-męska jest już zaczątkiem zdrady?


:mrgreen:
To zależy jak zdefiniować przyjaźń i jak zdefiniować zdradę .
Jeżeli bardzo szeroko ( w postaci dwóch kół o wielkich promieniach )
to mogą się częściowo nałożyć ( część współna ) .

To jak w tym kawale z raju .
Adamie , czy ty mnie jeszzce kochasz ?
A kogo mam kochać głupia .

Jest w nas coś co żąda wyłączności
i jednoczeście coś co łaknie rozmaitości .
Nie dać się zwariować .
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9