Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
grzechem uczynił Tego, który nie znał grzechu
Autor Wiadomość
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-22, 21:51   

Gdzie tu jest napisane że to Chrystus Pan dopuścił się lub podjudzał do grzechu?
Cytat:
W męce i śmierci Chrystusa, w tym, że Ojciec własnego Syna nie oszczędził, ale uczynił Go grzechem za nas (por. tamże), znajduje swój wyraz absolutna sprawiedliwość, gdyż męki i krzyża doznaje Chrystus ze względu na grzechy ludzkości. Jest to wręcz jakiś „nadmiar” sprawiedliwości, gdyż grzechy człowieka zostają „wyrównane” ofiarą Boga-Człowieka.


Więc jednak jest przenośnia bo Chrystus Pan nie był grzechem. A kto ma wątpliwości niech odmówi dziś Litanię do Świętego Imienia Jezusa.
Dobre... jak nie lubisz określenia przenośnia to nazwijmy to mowa potoczna. Gdzie jest napisane że św. Paweł nie zaczerpywał terminów z mowy potocznej? I czy ktoś mu zabronił stosować gry słowne mające podkreślić ofiarę Zbawiciela?

Choćby w intencji wynagradzania za pomówienia. Ale nie tylko... tam jest dokładnie napisane kim jest nasz Pan Jezus Chrystus. O byciu grzechem nie ma ani słowa.

Na koniec jeszcze raz słowa Jana Pawła II.
„Syn Człowieczy przyszedł, aby dać swoje życie na okup za wielu”. Znaczy to mianowicie, że Chrystus oddał swe życie „w imieniu” — oraz w zastępstwie, in substitutione, całej ludzkości — aby wszystkich wyzwolić od grzechu. Owo „zastępstwo” wyklucza jakikolwiek udział w grzechu ze strony Odkupiciela
Tu jak wół stoi. Co chcecie z tego zdania zakwestionować?
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-22, 23:46   

A może by tak zapytać Jezusa jak to jest??????
Nieładnie tak plotkować o kimś no a o Bogu to wogóle.......
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-23, 10:06   

Orsz napisał/a:
Gdzie tu jest napisane że to Chrystus Pan dopuścił się lub podjudzał do grzechu?
Cytat:
W męce i śmierci Chrystusa, w tym, że Ojciec własnego Syna nie oszczędził, ale uczynił Go grzechem za nas (por. tamże), znajduje swój wyraz absolutna sprawiedliwość, gdyż męki i krzyża doznaje Chrystus ze względu na grzechy ludzkości. Jest to wręcz jakiś „nadmiar” sprawiedliwości, gdyż grzechy człowieka zostają „wyrównane” ofiarą Boga-Człowieka.


Więc jednak jest przenośnia bo Chrystus Pan nie był grzechem. A kto ma wątpliwości niech odmówi dziś Litanię do Świętego Imienia Jezusa.
Dobre... jak nie lubisz określenia przenośnia to nazwijmy to mowa potoczna. Gdzie jest napisane że św. Paweł nie zaczerpywał terminów z mowy potocznej? I czy ktoś mu zabronił stosować gry słowne mające podkreślić ofiarę Zbawiciela?

Choćby w intencji wynagradzania za pomówienia. Ale nie tylko... tam jest dokładnie napisane kim jest nasz Pan Jezus Chrystus. O byciu grzechem nie ma ani słowa.

Na koniec jeszcze raz słowa Jana Pawła II.
„Syn Człowieczy przyszedł, aby dać swoje życie na okup za wielu”. Znaczy to mianowicie, że Chrystus oddał swe życie „w imieniu” — oraz w zastępstwie, in substitutione, całej ludzkości — aby wszystkich wyzwolić od grzechu. Owo „zastępstwo” wyklucza jakikolwiek udział w grzechu ze strony Odkupiciela
Tu jak wół stoi. Co chcecie z tego zdania zakwestionować?


Myślę ,że problem tkwi w rozumieniu słowa grzech , które widnieje w wersetach biblijnych
To zupełnie powinno rozwiać wątpliwości , bo piszemy o tym samym w różny sposób.
Te słowo grzech ma swoja dwuznaczność, bo jest świat widzialny i niewidzialny.

Termin ten, w drugim miejscu, oznacza czyn przekraczający Prawo, który skutkuje zerwaniem bliskiej więzi z Bogiem, natomiast w pierwszym odnosi się do potocznego rozumienia grzechu, którym jest niesława, spowodowana haniebną śmiercią poprzez powieszenie na drzewie (zob. Pwt 21,22-23; Joz 8,29; Est 2,23; Dz 5,30). O tym, że Chrystus nie jest sprawcą grzechu w życiu chrześcijan pisze wyraźnie św. Paweł w Liście do Galatów: „jeżeli to, że szukamy usprawiedliwienia w Chrystusie, poczytuje się nam za grzech, to i Chrystusa należałoby uznać za sprawcę grzechu. A to jest niemożliwe” (2,17).

Przyjęcie śmierci, która ściągała na skazańca klątwę, skutkowało usunięciem grzechu od wszystkich, którzy złamali Prawo Starego Przymierza. Ściągnięcie na siebie i pokonanie klątwy (z punktu widzenia) Starego Przymierza, sprawiło, że wszyscy, którzy jednoczą się z Chrystusem w Jego śmierci i zmartwychwstaniu, mają śmiały przystęp do Boga, ponieważ zostali oczyszczeni krwią Chrystusa, który złożył sam siebie w ofierze, stając się jednocześnie ofiarą, kapłanem i ołtarzem. Ta najdoskonalsza ofiara zastąpiła wszystkie ofiary Starego Przymierza i wprowadziła nowy poziom relacji wobec Boga – odkupiony Krwią Chrystusa. Jest to stan de facto doskonalszy niż stan pierwotnej niewinności, bo każdy z ludzi został oczyszczony na mocy dobrowolnie przyjętej ofiary samego Boga. Dlatego też w tym paradoksalnym stwierdzeniu o bezgrzesznym Bogu, który stał się grzechem, kryje się głęboki opis uniżenia Boga do człowieka.

Myślę ,że o to Ci chodziło
http://biblista.pl/index....blii&Itemid=548

a dużo szerzej tutaj
http://www.deon.pl/religi...e-grzechem.html

pozdrawiam Orsz :)
Dobrze ,że jesteś zmobilizowało mnie to do głębszych refleksji , dziękuję
ps. Nie zauważyłam ,żeby ktoś tutaj napisał ,ze Jezus popełnił grzech i do grzechu namawiał , wiec nie rozumiem po co" taki hałas o to..." Myślę sobie,że rozumowałeś na swój sposób, stąd niezrozumienie.
I to co najważniejsze w tej kwestii, prawdy są dla zbawienia , nie dla udowadniania racji..., moim zdaniem niewłaściwa intencja. Trudno mi zrozumieć Twoja intencję pisząc i zwracając się w takich formach, może powinnam przywyknąć...:) Nie uważam ,że nie lubię słowa przenośnia, zważywszy na rzeczywistość świata ducha. Znaczenie słów nie używa się dla lubienia , ale dla zrozumienia. Zwyczajnie mamy inna wrażliwość na pewne sprawy stąd używamy innych określeń.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-23, 20:50   

Dabo napisał/a:
A może by tak zapytać Jezusa jak to jest??????
Nieładnie tak plotkować o kimś no a o Bogu to wogóle.......

Hej :mrgreen: nie wiesz, że rozmowy o Bogu, wszelkie próby poznania Go i rozwiania watpliwości w sobie i innych są modlitwą? :-D :mrgreen: I to dobrą , bo budującą wiarę. :-D
A poza tym jak już to nie plotki tylko uczynki miłosierdzia co do duszy:
1. Grzeszących upominać.

2. Nieumiejętnych pouczać.

3. Wątpiącym dobrze radzić.


4. Strapionych pocieszać.

5. Krzywdy cierpliwie znosić.

6. Urazy chętnie darować.

7. Modlić się za żywych i umarłych.
Podpada czy nie :lol: :lol:
 
     
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-23, 22:16   

Mirelo ... zgadzam sie z Tobą. I masz racje ... słowo przenośnia jest niewłaściwe.

A ta moja zasadniczość to wyraz absolutnej nie zgody na to co napisał ks. Żmudziński. Te jego twierdzenia ... po moim trupie... doczesnym i wiecznym. A przecież o zbawienie tu chodzi... a więc i tu się z Tobą zgadzam.
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-24, 02:26   

Lea napisał/a:
teresko,

zacytowany przez Ciebie artykuł, kończy się zdaniem:
"Choć wciąż niewielu spogląda z ufnością na pusty po Tobie krzyż i niewielu wciąż wierzy, że żyjesz – ja spotykam Ciebie każdego dnia, jak potykasz się za mnie i [bA]za mnie sięgasz po kolejnego papierosa…[/b]"
Więc to nie o. Żmudziński sięga po papierosa i pali tylko Jezus
pozdrawiam

Lea

Takim Piknikom też mówie nie!
To nie ten tort i nie ta wisienka.
 
     
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-24, 10:25   

Kiedy tekst o. Wojciecha czyta osoba słaba i niedojrzała, może w nim wyczytać usprawiedliwienie od odpowiedzialności za grzech - to nie ja palę, tylko Jezus, więc "Polacy nic się nie stało". Słusznie według mnie budzi to sprzeciw.

Kiedy jednak tekst czyta osoba grzechem osłabiona, lecz nadal czująca odpowiedzialność za własne czyny, może to być dla niej impuls do zastanowienia - jak to, czy to się godzi, żeby Jezus był brukany moimi decyzjami? Zauważcie: ja się potykam, Jezus upada. Być może o. Wojciech niezbyt precyzyjnie stosuje hiperbolę, żeby w nas coś poruszyć i wyostrzyć stępione sumienia. Nie bronię go, bo żeby zmieniać ludzi słowem, trzeba brać pod uwagę, że nie wszyscy zrozumieją właśnie to, co autor miał na myśli.
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-24, 12:14   

Być może Filomeno...
Czy cel może uświęcać środki?
Dlaczego w Pasji M.Gibsona nie włożono papierosa dla mocniejszego zobrazowania jako forma do poruszenia sumień?Na to by się patrzyło ...z całą pewnością, a na biczowaniu co niektórzy twarze odwracali...takie trudne to było...
Mało wymowna jest Pasja , Męka , Krzyż? Bóg dał taki znak KRZYŻ , jest wystarczający.

Zwyczajnie wydaje mi się ,że czasem jest tak ,że te środki jakimi świat się posługuje dla zwrócenia uwagi są tak duże,tak mocne , tak wyprane z wrażliwości, że już w głoszeniu Ewangelii przyjmuje się pewne śmieci uważając je za wartościowe. Nie wiem ,czy śmieci mogą poruszyć serce? Przyszło mi do głowy nawet ,że to rodzaj profanacji. Może zaściankowa jestem i nie rozumiem :roll: , a myślę ,że wiem? :oops: Ze swojego trudnego doświadczenia - wszystko co nie dotyka sedna może przyciągnąć uwagę ,a meritum jest proste, tylko bolesne...jakże uzdrawiające ( włożenie do Serca Jezusowego - patrz obraz Jezusa Miłosiernego jako ciasna brama stąd bolesna) Dlatego słowa powtarzane przez Papieża Jana Pawła II " Nie lękajcie się ", musi być jakaś proporcja zawierzenia w Zbawieniu.
To tylko moje zdanie...to musi boleć , a nie poruszać, wzruszyć, wtedy ma moc uzdrawiającą, ale nie brudzić..

Papież też wymownie , mocno nawet głosi Ewangelię , bez brukania jej brudem współczesności i jest jasno i klarownie, zrozumiale i przystępnie.

http://www.zywawiara.pl/t...pelanowski.html
polecam do odsłuchu miłość i miłość niezwykła - miłosierdzie
 
     
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-24, 13:44   

Mirelo, masz rację. Opisałam tylko moje impresje po dłuższym zastanawianiu się nad tym, co mogło przyświecać o. Wojciechowi.

Ja się zgadzam z Orszem i z Tobą w tej dyskusji. Mnie nie jest potrzebna eskalacja bodźców.

Faktem jest jednak, że media i artyści uznali, iż zwykłe narzędzia i środki przekazu nie wystarczają. Efektem jest równia pochyła: więcej przemocy, więcej dosadnych słów, więcej dosłowności. Po czym zdziwienie, że ludzka wrażliwość ulega stępieniu. Chociaż może to jest wzajemnie sprzężone: ludzie są egoistyczni i wygodni, więc żeby ich poruszyć, trzeba nimi wstrząsnąć, to nie działa, bo są znieczuleni na zło wokół siebie, więc wstrząsamy bardziej i tak w kółko.
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-24, 15:02   

tereska napisał/a:
Mariaaaaa napisał/a:
Czemu wiec dzieją się złe rzeczy typu zdrady, wypadki samochodowe w których gina ludzie? Czy Szatan ma moc sprawcza tylko wtedy gdy Bóg mu na to pozwoli? Jeśli tak, to czemu na to pozwala? Nie rozumiem tego.

Odpowiedź masz w dzisiejszych czytaniach, Bóg pozwala na zło taka jak siewca na chwast. Bo jest Bogiem cierpliwym, miłość cierpliwa jest. Bo jest mocny, tylko ktoś pełen mocy jest w stanie być łagodnym.
Bo to my myślimy , że to jest zło ostateczne to co doświadczamy, ale Bóg patrzy cąłościowo, widzi i nasze ziemskie życie i nasza wieczność. Pamiętasz czytania z Apokalipsy, gdzie są wymienieni męczennicy co we krwi wybielili swoje szaty?
To cierpienie coś dobrego przyniosło tym ludziom.


Dzięki za przypomnienie to 7 rozdział Apokalipsy, czytania są wspominane we Wszystkich Świętych... Polecam książkę bardzo cieniutką O.Pelanowskiego "Siódmy rozdział" wiele wyjaśnia i rozwiewa wątpliwości, piękna modlitwa uzdrawiająca, sama sięgnę dla przypomnienia, to jak ożywczy deszcz.
http://www.tolle.pl/pozycja/siodmy-rozdzial

Czasy ostateczne
http://mateusz.pl/ksiazki/js-pww/js-pww_53.htm

Pozdrawiam
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-31, 21:40   

Więc kim trzeba być, albo jakim się urodzic, żeby spokojnie przerzyć swoje życie????????
Kiedyś myślałem że zamożność chroni od złego, potem że urodzenie tu czy tam, potem że wychowanie, potem że zachowanie, ale przeszłem wiek chrystusowy i widzę że każdy cierpi. Kazdy na co innego i w inny sposób, ale cierpi.
Widze ze mniej spektakularne cierpienie okazują ludzie wierzący, wielu takich w polsce.
Zastanawia mnie mentalność starszych niemców, jak nie sami to ich bliscy naszkudzili wiele, a oni raczej pogodni, usmiechnięci,,,, czy to tylko byt materialny ich tak uszczęśliwia?
To może lepiej być mordecą, ale bogatym? Czemu się mówi że Polska i Polacy są źródłem odnowy europy.
Ten cały Boży plan jakiś pogmatwany, nie bardzo sprawiedliwy.
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-01, 08:26   

Dabo napisał/a:
Kazdy na co innego i w inny sposób, ale cierpi.
-bo cierpienie wpisane jest w nasze życie,może miec zbawienny cel.


Dabo napisał/a:
Ten cały Boży plan jakiś pogmatwany, nie bardzo sprawiedliwy.
-pogmatwany bo inny dla każdego.
Każdy z nas jest inny ze swoja wolnością ,która dał nam Bóg.czy nie sądzisz ,że my sami najbardziej pogmatwaliśmy swoje zycie,nie widząc tego co złe i niepotrzebne wkradło sie w nasze zycie.
Cierpienie i wybaczenie to dwa atuty zbawienia bez nich ani rusz :lol:

Dabo napisał/a:
jak nie sami to ich bliscy naszkudzili wiele, a oni raczej pogodni,
-bo zapewne mniej u nich zawziętości i braku wybaczenia,mniej oglądaja sie w przeszłosc ,zyja tu i teraz.a to ważne.potrafia cieszyc sie z tego co maja. :lol:

Uznałes przeciez w I kroku swoja bezsilnośc więc po co sie szarpać?
 
     
dorotakm
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-01, 13:53   

Kiedyś przeczytałam, ze aby nasze życie mogło się zmienić to musimy pogodzić się z rzeczywistością. Jeśli chcemy zstąpić kiedyś utracone marzenia nowymi, jeśli chcemy znów czuć spokój, jeśli chcemy być zdrowi, to musimy pogodzić się z rzeczywistością. Wiem sama po sobie, że Bóg nie ingeruje bardzo w moje życie, dopóki ja nie odpuszczam, dopóki nie doceniam tego, co mam a jeśli chodzi o resztę mówię: Jezu Ty się tym zajmij. Dopóki szarpię się sama ze sobą, z przeszłością, Bóg obserwuje i czeka aż powiem to pełne zawierzenia TAK. Jak mówię to tak ale z taka głęboką ufnością i tak naprawdę ogłaszam bezsilność, wtedy dzieją się małe cuda. Uczę się właśnie tego, aby zauważać te małe, malutkie, cieszyć się nimi, dziękować za nie a nie czekać ciągle tylko na ten wielki cud.
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-01, 14:21   

dorotakm napisał/a:
Uczę się właśnie tego, aby zauważać te małe, malutkie, cieszyć się nimi, dziękować za nie a nie czekać ciągle tylko na ten wielki cud.
-Chwałą Panu :lol:
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8