Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Grzeszników upomnieć?
Autor Wiadomość
macko
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-16, 21:24   Grzeszników upomnieć?

Chodzi o grzech cudzołóstwa, co do którego mam mocne podejrzenia i który dotyczy bliskich mi osób. I tu jest pytanie co, poza modlitwą, mogę zrobić?
Łatwo jest powiedzieć: nie moja sprawa, tyle, że to znaczy mniej więcej tyle co powiedzieć: nie zależy mi na Tobie, rób chcesz, zepsuj swoje życie, ja mam to gdzieś.

Prawdę powiedziawszy już zdarzyło mi się (dwa razy) "interweniować".
Efekty marne. W pierwszym przypadku straciłem kogoś z kim chciałem się przyjaźnić - teraz serdecznie mnie nie znosi, a cudzołożniczy związek kwitnie.
W drugim upomniana osoba zagrała głupiego, wyparła się.
Ale może jednak jakieś ziarenko zasiałem?

Piszę o tym bo zastanawiam się nad akcją nr 3 (dotyczącą tych samych osób co pierwsza).
Nie wiem czy szczegóły są tutaj istotne, może, przynajmniej na razie, prosiłbym o bardziej ogólne uwagi.
Nie ma złudzeń, że coś powiem i to coś nagle zmieni, ale to nie jest wystarczający argument, żeby tego zaniechać. Ziarenko ...

To co mnie do tego chyba najbardziej skłania, to jest to, że żałuję, że kiedyś nie znalazł się ktoś kto by mnie upomniał, najlepiej strzelił w pysk.
Co mnie wstrzymuje? W zasadzie nic, ale może ja zwariowałem ;)
 
     
Cierpliwy
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-16, 22:12   

Ks. Pawlukiewicz mówił kiedyś o prawdziwej przyjaźni. Dobry przyjaciel jest od tego, aby napomnieć, jeśli robisz źle. Jeśli ci tylko kadzi, to nabrałbym podejrzeń co do jego jako przyjaciela. Jeśli w dobrej intencji, po przyjacielsku zwróciłeś uwagę, a cię znielubili, to nie byli przyjaciele. A ziarenko być może zasiałeś... Zdradzający zagłuszają sumienie, są w amoku i chcieli by żyć w komfortowych warunkach. Jeśli nie psuje ich im rodzina, to może ty byłeś potrzebny....
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-16, 22:43   

Jeśli z kimś ma się bliskie relacje to można z nim zwyczajnie przyjaźnie porozmawiać,
ewentualnie postarać się zrozumieć i próbować "sprowadzić" na właściwie tory.
Jeśli ktoś jest tylko znajomym to mieszanie się w jego osobiste sprawy zostanie przyjęte zw wrogością.
A co do "upominania". Upominać można swoje dziecko co najwyżej.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-16, 23:15   

grzegorz_ napisał/a:
A co do "upominania". Upominać można swoje dziecko co najwyżej.

Hmm. :shock:
(17) Nie będziesz żywił w sercu nienawiści do brata. Będziesz upominał bliźniego, aby nie zaciągnąć winy z jego powodu. (Ks. Kapłańska 19:17, Biblia Tysiąclecia)
(6) Mamy zaś według udzielonej nam łaski różne dary: bądź dar proroctwa - [do stosowania] zgodnie z wiarą; (7) bądź to urząd diakona - dla wykonywania czynności diakońskich; bądź urząd nauczyciela - dla wypełniania czynności nauczycielskich; (8) bądź dar upominania - dla karcenia. Kto zajmuje się rozdawaniem, [niech to czyni] ze szczodrobliwością; kto jest przełożonym, [niech działa] z gorliwością; kto pełni uczynki miłosierdzia, [niech to czyni] ochoczo. (List do Rzymian 12:6-8, Biblia Tysiąclecia)
(14) Prosimy was, bracia, upominajcie niekarnych, pocieszajcie małodusznych, przygarniajcie słabych, a dla wszystkich bądźcie cierpliwi!(1 List do Tesaloniczan 5:14, Biblia Tysiąclecia)
itd.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-16, 23:44   

Kinga
Czy dzisiaj w XXI wieku stosujesz wszystkie zalecenia Starego Testamentu,
czy tylko wybiórczo?
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-17, 00:50   

grzegorz_ napisał/a:
Kinga
Czy dzisiaj w XXI wieku stosujesz wszystkie zalecenia Starego Testamentu,
czy tylko wybiórczo?

:mrgreen:
(17) Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić.(18) Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni.
(Ew. Mateusza 5:17-18, Biblia Tysiąclecia)
(12) Wszyscy ci, którzy bez Prawa grzeszyli, bez Prawa również zginą, ci zaś, którzy pod Prawem grzeszyli, przez Prawo będą sądzeni. (13) Nie ci bowiem są sprawiedliwi u Boga, którzy przysłuchują się Prawu, lecz ci, którzy je wypełniają, ci będą usprawiedliwieni. (14) Kiedy bowiem poganie, którzy nie mają Prawa, idąc za naturą czynią właśnie to, co nakazuje Prawo, to ludzie ci, nie posiadając Prawa, sami dla siebie są Prawem. (15) Dają dowód, że treść Prawa jest wypisana w ich sercach, przy czym sumienie ich jest niczym świadek, który w myślach oskarża ich lub bierze w obronę,
(List do Rzymian 2:12-15, Biblia Warszawsko-Praska)
A prościej :-D tak staram się je wypełniać, ale tylko Prawo Boga ( kiepsko mi idzie :mrgreen: ) , a nie prawo ludzkie czyli zakon z pod którego Jezus nas wyzwolił.
Czasem współcześni ludzie maja kłopot z odróżnieniem Praw Boga od prawa mojżeszowego.
Tu masz doskonały przykład różnicy pomiędzy nimi i kłopot jaki ich rozróżnienie sprawiało nawet współczesnym Jezusowi:
(4) A On odpowiedział: Czyż nie czytaliście, że Stwórca stworzył na początku mężczyznę i kobietę, (5) i powiedział: Tak więc opuści mężczyzna swego ojca i swoją matkę, aby się połączyć ze swoją żoną. I będą we dwoje niczym jedno ciało. (6) Przeto nie są już dwoje, lecz stanowią jedno ciało. Co tedy złączył Bóg, tego niech nie rozdziela człowiek. (7) A oni powiedzieli: Dlaczegóż tedy Mojżesz nakazał dać list rozwodowy i [zezwalał] oddalić [żonę]? (8) A On powiedział im: To ze względu na zatwardziałość waszych serc pozwolił wam Mojżesz oddalić żony wasze, lecz na początku tak nie było. (9) Otóż Ja wam mówię: ktokolwiek oddala swoją żonę chyba że chodzi o małżeństwo nieważne i bierze inną, popełnia cudzołóstwo, a ten, który oddaloną bierze za żonę, również popełnia cudzołóstwo.
(Ew. Mateusza 19:4-9, Biblia Warszawsko-Praska)

Grzegorz , boże Prawo się nie zmieniło, mamy je w całości w Ewangeliach. Jezus przyszedł ""wypełnić Proroków i potwierdzić oraz wytłumaczyć Prawo.
 
     
macko
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-17, 08:41   

grzegorz_ napisał/a:

Jeśli ktoś jest tylko znajomym to mieszanie się w jego osobiste sprawy zostanie przyjęte zw wrogością.


Tak najprawdopodobniej będzie, tylko co z tego? Mam się bać?
Tak, trochę się boję, będzie nieprzyjemnie tak jak już było,
to jak wizyta u dentysty. ;-)

Cytat:
A co do "upominania". Upominać można swoje dziecko co najwyżej.


Odpowiedź Kingi przekonuje mnie, że jednak powinienem.


Jest jedna sprawa, która jednak mnie powstrzymuje. Nie wiem czy moje uczucia w tej sprawie są zupełnie czyste, nie jestem postronny. O ile uważam, że to trzeba zrobić, to myślę, że lepiej gdyby zrobił to kto inny. Mogę spotkać się z czymś więcej niż ze zwykłą wrogością jaką spotkałby się ktoś kto wpycha nos w nieswoje sprawy. Mogę niejako skompromitować te wartości, może to zostać odebrane jako skrajna hipokryzja.
Po prostu mogę bardziej zaszkodzić nic pomóc. Tego się najbardziej obawiam.
Tyle, że nikogo innego nie ma :-(
Może nie przez przypadek jestem w tej sytuacji postawiony? Mam się uchylić?
Może w ten sposób odkupię trochę swoje winy?

Cytaty, które podała Kinga zdają się mówić wprost ...
Boże działaj, bo nie wiem jaka Twoja wola.
 
     
Samboja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-17, 09:38   

Maćko,
Ja też miałam taką sytuację i powiedziałam tej osobie, że bardzo krzywdzi swoją dziewczynę (nawet nie żonę). Potem byłam zapytana przez dziewczynę tego kolegi, czy coś widziałam i powiedziałam wprost, co widziałam czyli prawdę. Oczywiście kolega sie oburzał, że sie wtrącam, a ja mu powiedziałam, to nie ja kreuje tą rzeczywistość tylko on, ja nie będe dla nikogo kłamać. Milion razy wolałabym, abym nic nie widziała, ale widziałam. Więc dla mnie sprawa jest prosta. Odpowiedziałam, bo mnie zapytano. I nie żałuje. Dziś nadal sie przyjaźnimy, a kolega się obudził i bardzo zmienił.
Gdy mam dylemat zastanawiam sie jak działo się to w powiedzmy takiej wsi opisanej w Chłopach Reymonta. Społeczność, w której Bóg jest na swoim miejscu, praca, wartości, porządek i obyczaj a nie jak dziś, rozluźnione obyczaje i totalny brak czegokolwiek...mas kultura, upadek moralności, wartości i promowanie postawy "moja sprawa". I ja się tak zastanawiam, to nie mam wątpliwości, co bym zrobiła. Problem w tym, że trzeba sie liczyć z konsekwencjami. Ja na swoje byłam gotowa.
 
     
macko
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-17, 10:28   

Widzę, że nie usiedzę dopóki tego nie zrobię. A niech to :-(
Nie wiem jeszcze jak. Może lepiej byłoby posłużyć się czyimiś słowami.
Wysłać link do jakiegoś kazania, wykładu? Oglądałem tego sporo, ale nie
wiem co wybrać.
Mam dosyć, to mnie dręczy.
W końcu zrobię to i boję się, że bardziej po to żeby zrzucić to z siebie a pożytku
z tego nie będzie :-(
 
     
Samboja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-17, 11:11   

Maćko,
Nie robisz tego z poczucia obowiązku tylko, ale tez pewnie z troski o te osoby. Skoro jest zdrada jest pewnie i poważny kryzys. Choć zdradzacz jest teraz w amoku, to szczera rozmowa w której wykażesz się próbą zrozumienia "dlaczego" moze pomóc więcej niż tylko "zwrócenie uwagi". Mówienie, że to krzywda też nic nie da, bo pewnie, że ten ktoś to wie. Dla mnie po tym, co dziś wiem, najważniejszy byłby przekaz, że z każdego kryzysu można wyjść i małżeństwo może być szczęśliwe bardziej niż wcześniej, czyli w zasadzie chodziłoby mi o zasianie nadziei, że tak: Twoje małżeństwo ma szanse być szczęśliwe, jest na to droga...jak chcesz mogę Ci o niej opowiedzieć...takie słowa dla większości jednak to kompletna fikcja...no ale są to skutki stwierdzeń typu: jak Ci się nie podoba to zmień a z tym cieżko sie w dzisiejszych czasach walczy, grunt, że są tacy co próbują :). Powodzenia w każdym razie.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-17, 12:48   

Samboja napisał/a:

Gdy mam dylemat zastanawiam sie jak działo się to w powiedzmy takiej wsi opisanej w Chłopach Reymonta. Społeczność, w której Bóg jest na swoim miejscu, praca, wartości, porządek i obyczaj


Samboja,

Chyba nie masz na myśli tego, że Jagna wyszła za mąż za starego faceta, a fikała z jego synem? I chyba nie masz na mysli tego jak ta pobożna społeczność postąpila z grzesznicą?
:mrgreen:
 
     
macko
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-17, 13:41   

Ok, chyba jednak muszę opisać jakoś sytuację, bo jest dosyć skomplikowana. Przepraszam, za dawkowanie faktów.

1. Nie mam 100% pewności co do faktów. Być może to nie jest taki związek jak przypuszczam. Być może powinienem po prostu zapytać wprost, ale pewnie skończy się jak w 4.
2. Chodzi o związek mężatki podczas rozwodu (może już nawet po) z moim znajomym (ale tylko znajomym). Ona jest/była mi bliska (zbyt bliska! patrz 3), ale z nią nie mogę już rozmawiać, co byłoby łatwiejsze. Zostaje on.
3. Związku z tym, że coś między nami kiedyś było, nie jestem odpowiednią osobą do tego typu kroków. Z oczywistych chyba względów. Małe szanse, żeby to mogło zostać odebrane inaczej jak jakaś kompletna żenada.
Sam nie wiem czy to nie jest żenada z mojej strony, czy moje intencje są w 100% czyste.
Ale nie ma nikogo innego, chociaż naprawdę chętnie bym to komuś oddał.
Jestem chyba jedyną osobą (przynajmniej z w/w trójki + ja), której zależałoby na ratowaniu tego małżeństwa. I to jest szczere. Nie mogę pogodzić się z tym, że ta dziewczyna zepsuje sobie życie.
4. Podejmowałem już próbę rozmowy z tym facetem. Wtedy to się chyba dopiero zaczynało. On się wyparł. Ona się wściekła (od tego czasu się do mnie nie odzywa).
5. Nie nadaję się. Nawet pomijając okoliczności, ja się po prostu do tego nie nadaję :-(
Tutaj potrzebny ktoś mocny, o głębokiej wierze, darze przekonywania.


Obecnie jestem raczej na "nie". Nie wiem nawet jak zacząć.
Może trzeba się pogodzić, że to nie dla mnie i oddać to Bogu?
Jeszcze to przetrawię.

Jest jeszcze drugi przypadek (moja bliska rodzina), tam nie jestem w żaden sposób stroną i tam mi łatwiej. Wziąłem się za to z poczucia obowiązku, to bardzo bliska osoba i znowu nie ma nikogo innego. W dodatku w podeszłym wieku, już najwyższy czas na pojednanie się z Bogiem.
Były już pierwsze rozmowy. Będę próbował dalej chociaż odbijam się od muru, patrz 5 :-(
 
     
ja_tez
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-17, 14:10   

Samboja napisał/a:
Ja też miałam taką sytuację i powiedziałam tej osobie, że bardzo krzywdzi swoją dziewczynę (nawet nie żonę).

Macko jednak ma dylemat związany ze swoją własną historią:
macko napisał/a:
Mogę niejako skompromitować te wartości, może to zostać odebrane jako skrajna hipokryzja.

Rozumiem więc jego obawy, w takiej sytuacji tym bardziej.
Niejednokrotnie zastanawiałam się nad tym, co ja bym zrobiła w podobnym przypadku. I nie wiem, nie potrafię określić tego jednoznacznie. Wiele zależałoby od konkretnej sytuacji.
Po prostu nie ma (jak to ze wszystkim w życiu bywa) uniwersalnych rozwiązań....
 
     
rene
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-17, 14:28   

macko,
Tak! oczywiście, że upomnieć i opowiedzieć się za prawdą. To będzie trudne dla Ciebie, ale przecież wszyscy jak tu jesteśmy na forum, zdecydowaliśmy się "wchodzić przez ciasną bramę i iść wąską drogą". Patrząc szerzej na temat wtrącania się w czyjeś życie, ilu tragedii można by uniknąć, ile mniej skatowanych przez rodziców dzieci, ile mniej ludzi targających się na swoje życie- gdyby tylko ktoś chciał się wtrącić.
Mimo wszystkich rad jakie tu otrzymasz po prostu przemódl to jeszcze i proś o radę Ducha św.Na myśl o decyzji , która podejmiesz, musisz czuć pokój w sercu-to będzie właściwa decyzja.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 5,04 sekund. Zapytań do SQL: 9