Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
emocje matki
Autor Wiadomość
annezcka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-30, 08:50   emocje matki

jak sobie radzicie z własnymi emocjami?...bo ja nie daje rady. Mąż od jakiegos czasu zabiera dzieci do domu kochanki. Spędzają wspolnie czas z nią i jej dzieckiem, jadą razem na wakacje... Nasze dzieci są małe 5 i 3 lata więc traktują to wszystko jako dobrą zabawe.....a ja wewnętrznie szaleje i nie potrafię tego przyjąc za norme.....pomocy
 
     
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-30, 11:01   

Nie radziłam sobie. Zwłaszcza, że zanim zdrada wyszła na jaw, sama nader naiwnie pozwalałam na kontakty dzieci z współpracowniczką męża.
W tym okresie dzieci polubiły ją, bo też zachowywała się w stosunku do nich jak dobra ciocia. Gdy łuski spadły mi z oczu, zobaczyłam prawdziwe intencje "cioci", a jednocześnie nie mogłam ich przekazać dzieciom, bo oczywiście były na to za małe. Były wtedy nieco starsze od Twoich, 6 i 4 lata.

I gdy mąż miał okres mieszkania u tamtej kobiety, nalegałam by kontakty z dziećmi odbywały się u nas w domu. Sama wtedy wychodziłam, lub zamykałam się w pracowni. Chodziło mi o to, by nie woził ich do tamtego "domu" (który powstawał na gruzach prawdziwego domu), by nie nasycały się atmosferą namiastki "rodziny" (budowanej na gruzach tej prawdziwej rodziny, rodziny w której moje dzieci wychowały się i która była całym ich światem).

Na szczęście mąż od początku szanował moje prośby i nigdy ich nie złamał.

Gdyby miał to gdzieś i upierał się i budował "happy patchwork family" , nie wiem co bym zrobiła. Możliwe, że sięgnęłabym po środki prawne (wniosek o separację z orzeczeniem winy i ustaleniem kontaktów z małoletnimi bez obecności osób trzecich).


Modliłam się bardzo dużo do Matki Bożej Nieustającej Pomocy, oddawałam moje nieświadome niczego dzieci pod Jej opiekę i wtedy byłam dużo spokojniejsza.

Z jednej strony widziałam, że muszę dawać im siłę i spokój a nie jakieś podświadome komunikaty typu "ta pani zabiera nam bezpieczeństwo".
Z drugiej strony nie chciałam by żyły w kłamstwie, w tym zakłamanym świecie pseudoszczęścia taty, budowanego na ruinach ich świata.

Trudne, zawikłane.
Aha, zapisałam się z nimi na terapię rodzinną, ale nie powiem żeby taka terapia coś rozwiązywała. To raczej była obserwacja okiem fachowca, jak sytuacja wpływa na dzieci i czy dzieje się coś niepokojącego, czego bym może sama nie odczytała.
 
     
annezcka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-30, 13:08   

my mieszkalismy u tesciow, kiedy mąż odszedł ja po trzech miesiącach wyprowadziłam się z dziecmi tak więc widywanie dzieci tylko w jednym domu nie przejdzie. Na nocowanie z dziecmi u tesciow ma moją zgodę, doszło do tego nocowanie u kochanki..., mąż twierdzi że dzieci tego chcą. I tu racja czasem dopytują, kochanka ma corkę w wieku 7 lat i wszyscy uważają że jest dobrze, wszyscy się lubią tylko ja .mam z tym problem. Tak, mam i to duży.....i nie potrafię sobie z tym poradzic i uznac że jest ok
 
     
landis85
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-30, 19:42   

annezcka napisał/a:
uznac że jest ok

wcale nie jest ok...

ja sięgnęłam po to :
moc nadziei napisał/a:
wniosek o separację z orzeczeniem winy i ustaleniem kontaktów z małoletnimi bez obecności osób trzecich.


później mąż wniósł o rozwód (3 lata po separacji) aktualnie jesteśmy po 1 rozprawie
obecnie udało ustalić się że na wyjazd wakacyjny nie może zabrać kochanki ;)
da się? da się! :)

prawdą jest że mąż zabiera nasze dzieci do swojego mieszkania-gdzie mieszka z kochanką i tak...
boli mnie to bardzo, boli że wciągnął w to bagno nieświadome dzieci - dziś mają 8 i 5 lat
czekam co przyniesie kolejna rozprawa, póki co jesteśmy po badaniach w RODK gdzie ręce mi opadły....to jakaś kampania pro-rozwodowa a nie ośrodek rodzinny....
w sumie teraz idziemy po całości - wóz albo przewóz
mąż walczy o noclegi i wakacje z kochanką w tle...
zobaczymy,jestem dobrej myśli
 
     
annezcka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-30, 21:07   

jak wygląda takie badanie w RODOK? Nie spotkałam się jeszcze z dobrą opinią....w jednej sprawie jestesmy zgodni z mężem że chcielibysmy obejsc badanie dzieci i wizyty kurtorow. Spisalismy przez adwokatow porozumienie w sprawie dzieci tylko w zupełnosci się one nie pokrywają. Mąż odchodząc do innej chce rozdawac karty i decydowac w zamian za większe alimenry. Obawiam się że nie uda nam się dojsc do poroumienia i skonczy się w sądzie
 
     
bosa
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-30, 21:56   

Kontakty dzieci z kochanką męża nigdy nie są ok ani normalne! takie jest moje zdanie. I jeśli o coś będę walczyć do upadłego, to właśnie o to. Ja mam pierwsza rozprawę o kontakty wyznaczoną za trzy tygodnie. Niestety mąż kilka razy zabrał tam dzieci., to znaczy głównie córcie, bo średni syn nie chce tam jechać. Nie daj się szantażować, mój też zagroził, że mi nie da wcale pieniędzy, no i w sądzie przekonał się, że jednak rodzinę trzeba utrzymywać....
Ostatnio zmieniony przez 2014-07-01, 22:47, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
landis85
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-01, 06:47   

badania w RODK- szkoda pisać.... - przynajmniej w naszym przypadku
pani psycholog zdziwiona bo nie chcę aby dzieci m.in oglądały tatę i inną panią w łóżku, a przecież kiedyś i tak zobaczą i muszą dowiedzieć się co to sex więc czemu nie z tamtego domu!!! tragedia po prostu
moje dzieci nawet nie wiedzą co to "sex" a już tym bardziej nie chce za przykład dawać im związku taty z inną kobietą....
od siebie polecam brać adwokata
ja na sprawie o kontakty w Sądzie Rejonowym nie miałam i bardzo żałuję, na rozprawie o rozwód już mam i udało się od razu ustalić że wakacje to tylko bez kochanki
mój adwokat jeszcze przed badaniami mówił abym opinią się nie przejmowała- już musiał wiedzieć ;)
można się odwołać, powołać biegłego do przeprowadzenia takich badań
 
     
AJA
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-02, 17:05   

a ja byłam na początku okłamywana, że nasz syn spędza czas nie tylko z tatą... moje prośby, żeby spędzał ten czas tylko z dzieckiem były zawsze ignorowane... a odkąd syn skończył 3 lata, nocował u taty (u nich) w weekendy... teraz ma 4 i pół... nadal nocuje... jeździ chętnie, mimo tego że jest tam nowe dziecko, w naszym starym domu... zaraz będzie też nowa żona tatusia...

postanowiłam sobie, że nie będę niczego rozgrywać dzieckiem, ograniczaniem kontaktu...

życie toczy się dalej... według nie mojego scenariusza... to tatuś jest odpowiedzialny za relacje z synkiem, nie ja... może kiedyś moje dziecko powie tacie, że chce być tylko z nim... może nie będzie chciał tam jeździć... na razie bardzo tęskni za ojcem, wyczekuje spotkań, wraca przygaszony... łapie te wszystkie chwile z tatą, jak głodny zbiera okruszki z ziemi... ale przynajmniej tatuś utrzymuje z nim kontakt... nie muszę tłumaczyć dziecku, dlaczego tata nie chce się z nim w ogóle spotkać, dlaczego go nie ma... cieszę się mimo wszystko, że Adaś ma mamę i tatę... mimo wszystko...

jest trudno... gdy widzę, jak tęskni, ale czasem mam wrażenie, że sprytny tatuś odszedł, jak Adaś miał tylko 2 lata i nie powiedział mu nic... u nas było tak, że to ja się wyprowadziłam, po porzuceniu... wróciłam do małego mieszkania koło moich rodziców... czasem myślę, że może nie powinnam była... ale zrobiłam to, gdy usłyszałam o zdradach, o tym, że byłam pomyłką jego życia itd., że nie chce niczego ratować... myślałam, że pusty dom go obudzi... że zatęskni... ale ten dom nie był długo pusty... a on powtarzał, że z każdym dniem tylko się utwierdza w swojej decyzji...

żyję w poczuciu winy, że to ja nie uratowałam rodziny dla mojego dziecka...

zaczynam pracę z krokami, mam dosyć bycia nieszczęśliwą, wkurza mnie to, że nie potrafię się cieszyć życiem, a mam wspaniałe, zdrowe dziecko, dobrą pracę, przyjaciół itd.... wracam do życia resztką sił... taki jest los... takei jest moje życie, nie mam innego... nie chcę zostać w żalu i bólu, nie takiej chcę matki dla mojego synka... chcę go nauczyć, że życie jest piękne, mimo wszystko... że jest wiele powodów do radości i wdzięczności... teraz przestaję już myśleć o tym, jakiego ojca ma moje dziecko, tylko jaką ma mamę... za bycie mamą jestem odpowiedzialną... mam nadzieję, że kiedyś sobie wybaczę... że nie umiałam uratować rodziny...
 
     
kundel
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-23, 12:21   

Kolejny dowód, ze zbiegi okolicznosci nei istnieją... nei tu :)

Trafiłam na ten wątek w momencie, jak poczułam bezsilność... M. wyprowadził się pół roku temu. Najpierw zaklinał rzeczywistosć, mamił wszystkich bajkami, że nikogo nie ma, że nie było powodu, ze to on się wypalił. Po trzech miesiacach przestał się krępować i zaczął bywać. Teraz, po poł roku wygląda na to, ze wprowadził się do kobiety dla której nas zostawił.

Moje dziecko to bardzo przeżywa, bo dotarło do niej, ze tata się zmienił. Mówi, że tata jest obcy, bo mieszka u cioci i Kuby, że nie chce, zeby ją odbierał z przedszkola, że chce być w domu. Że nei chce spać z tatą i ciocią w łóżku (!!!!) i że z Kubą też nie chce spać. Ona ma 3,5 roku, on 5 lat zdaje sie. Teraz jest straszne ciśnienie, bo M. zabukował swojej nowej rodzinei samolot do Włoch i chce spędzić tam tydzień razen z naszym dzieckiem oczywiscie. Domaga sie paszportu i nic wiecej go nei obchodzi.

A mi się to nie podoba. Nie uważam, ze juz przyszedł czas, nie sądze, ze to leży w interesie dziecka, ba - sądzę nawet - że to wyłącznie interes (przepraszam... ;)) ) dorosłych i chcęć udowowdnienia za wszelka cenę, ze wszystko jest OK, skoro on przestawił się z jednego modelu na drugi.

Trafiłam an ten wątek i przeczytałam o zabezpieczeniu kontaktu bez uczestnictwa osób trzecich. Zaczęłam rozpytywać, psychologów miezy innymi. Wszyscy potwierdzili, ze to może być dla dziecka za szybko i że mam rację jesli chce wykorzystać taki środek zabezpieczajacy. A ja właśnie mam zamiar. Dziś idę do mojej pani prawnik, w piątek jest rozprawa o zabezpieczenie wyjazdu wakacyjnego. Wniosek złożóny oczywiscie przez niego. Poprosze was jeszcze o modlitwę, wierze jednak w to, ze zbiegów okolicznosci nei ma i ta wiedza została mi dana w określonym celu :)
 
     
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-24, 21:55   

Kasiu, wesprę Ciebie jutro modlitwą. Mam nadzieję, że trafisz na rozsądnego sędziego i masz dobrego prawnika.

Dla mnie wiek Twojej córki i chaos, w którym żyje na skutek decyzji ojca są argumentami przeciwko wyjazdowi. Nie wiem, czy ojciec ma zabezpieczone kontakty z córką i w jakiej formie - czy ona nocuje u niego na skutek decyzji sądu, umowy rodzicielskiej, czy nieformalnie?

Spanie 3,5 latki z rodzicem jednym, bądź drugim OK, ale z rodzicem i jego nieformalnym partnerem, który wszedł w małżeństwo (nie wnikam, czy z inicjatywy własnej, czy zdrajcy) dla mnie jest wątpliwym pomysłem.

Nie musisz się na nic zgadzać, bo delikwent jak rozumiem sam się wyniósł. Może należałoby wykonać manewr wyprzedzający - wniosek o separację i zabezpieczenie miejsca pobytu dziecka przy matce plus roszczeń alimentacyjnych. Misja ratowania małżeństwa to jedno, ale bezpieczeństwo dziecka dla mnie jednak ważniejsze.
 
     
Kochająca
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-04, 12:41   

Zaleś znowu zgadzam się z przedmówczynią. Napisałam to samo w innym temacie. Ty masz problem ale ze sobą i oskarżasz na każdym kroku nas matki o feminizm i dyskryminacje. To są poważne oskarżenia. Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę z tego co piszesz. Jestem na tym forum od nie dawna ale już zdążyłeś mnie urazić wielokrotnie. I przykro mi ale Taka postawa nie rokuje dobrze dla ciebie jako ojca. Jeżeli używasz tych samych słów wobec swej żony i przy sądzie lub psychologu to nie dziwię się, że żona izoluje cię od dzieci. Może boi się o ich dobro bo ja na jej miejscu też bym się bała. Musisz zmienić nastawienie do kobiet. Może jednak porozmawiaj z mamą o tym co cię gryzie bo tata w tej kwestii raczej nie pomoże.
Mój syn został porwany właśnie dlatego, że nie złożyłam do sądu wniosku o zabezpieczenie wię na miejscu tej kobiety zrobiłabym to natychmiast. Do tego nie trzeba separacji ani rozwodu.
 
     
Kochająca
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-04, 12:58   

Mój Tymek został porwany przez ojca 6 msc. temu. Jest za mały żeby móc powiedzieć tacie, że tęskni za mamą. Ma dopiero niespełna rok. Bardzo za nim tęsknie nie śpię po nocach i ryczę jak bóbr. Mam postanowienie sądu, że dziecko ma być pod moją pieczą z klauzurą natychmiastowej wykonalności. Prawnie dziecko powinno być ze mną. Ale tak nie jest. Mimo wszystkich pism i wszelkich procedur mąż nie oddał dziecka. Od sześciu miesięcy nie wiem co się dzieje z moim synem. Wpadam w rozpacz bo nic nie mogę uczynić. Tyle, że mój mąż znęcał się nade mną psychicznie i k9iedy postanowiłam odejść on zabrał dziecko ukrył u swoich rodziców i nie daje dostępu Tymkowi do matki. Uważa, że jest okej, nic złego nie robi. A ja mogę tylko czekać mając nadzieję, że mój syn kiedyś do mnie wróci, że tata przestanie go krzywdzić. Jak mam sobie z tym poradzić nie mam pojęcia. Opisując to wszystko teraz też płaczę. Mój synek 15 tego miesiąca skończy rok. Mąż napisał mi, że w związku z rozprawą żadnych urodzin nie wyprawia. Nie zamierza też dopuścić mnie do syna. Jestem bez radna. A najgorsze jest to, że już nawet moja rodzina nie wierzy, że tak można w tym kraju postępować z dziećmi. Bo prawo przecież zakłada coś innego.
 
     
Latika
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-04, 14:12   

Kochająca strasznie Ci współczuje,nie potrafię nic dopomóc prawnie ale wspieram Ciebie mocno w modlitwie bo to musi być coś strasznego co czujesz.Sama mam popapraną teraz sytuację z mężem i nie wiem jak to się jeszcze wszystko skończy i też mam córeczkę,która ma w tym miesiącu roczek i serce mi pęka jak czytam Twoje posty!Mi się nasuwają same najgorsze sceny,jak ja bym się zachowała ale później myślę ,że to nic by nie dało a nawet pogorszyło sytuację...Dlatego pomodlę się o siłę dla Ciebie! Pamiętasz przypowieść o królu Salomonie i dwóch matkach bijących się o niemowlę??
 
     
zaleś
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-04, 15:35   

Ja tez miałem rady by porwac dzieci i wtedy zapewne znaliby ojca.Nie zrobiłem tego bo nie chciałem tak postapić.Ja juz nie płaczę.Wypłakałem wszystko co mogłem.Uwierz mi po 8 latach nieobecnosci dzieci w domu przyzwyczaiłem się,ze nie mam dzieci.Ostatni raz mielismy spotkanie w domu tesciowej w grudniu 2009r.Wtedy 3 letni synek powiedział mi ''tato ja będę czekał'' i tak czeka.Już wie,że ma tatę.Nić nie może zrobić.Ma wmawiane ,że taty nie ma ,ze jest draniem,kryminalistą,pedofilem.Nie wymyslam tego-powtarzam fakty.Tak postępuje kochająca matka-właścicielka.
Może Twój mąż bał się,ze bedzie miał ograniczone widzenia z dzieckiem do 2h/14 dni jak ja miałem .Uwierz mi tak się nie da wychowywac dziecka.
Ja nie muszę oskarżać kobiet o feminizm-on jest faktem,on juz jest,to zjawisko ma miejsce w każdym obszarze,nawet tu.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10