Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Seks i antykoncepcja w malzenstwie katolickim
Autor Wiadomość
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-04, 17:00   

Anita11 napisał/a:
A czy stosowanie prezerwatyw mając jednoczesnie taka postawę:jesli będzie dziecko to je przyjme z miłością to nie to samo co stosowanie NPR?


No oczywiście, że nie to samo. Już choćby z tego powodu, ze prezerwatywy sa nasączane różnymi chemicznymi środkami , a to plemnikobójcze, a to nawilżające i inne takie. Dla osoby mocno schorowanej, absolutnie nie jest wskazane aby sobie aplikowanie jeszcze takiej bomby chemicznej, przecież to pozostaje w organiźmie dłuższy czas. A i dla osoby zdrowej dłuższy kontakt z jakąkolwiek substancja agresywną, choćby i w małych ilościach zacznie w końcu stanowić problem, wszak trucizna, a taka są środki plemnikobójcze, nie bedzie w nieskończonośc dobrze metabolizowana i wydalana z organizmu. W końcu zacznie uszkadzać, wątrobe, nerki, drogi rodne kobiety otd, nie wiem dokładnie czy te środki przypadkiem nie odkładaja się też w organiźmie- tu potrzeba dobrego biochemika.
Dlatego dla autorki watku sama prezerwatywa przy schorzeniu tarczycy i innych wcześniejszych powikłaniach także nie jest bezpieczna, jak moze się jej wydawać,
Jedynym rozsądnym i naprawdę bezpiecznym rozwiązaniem jest pełna diagnostyka NPR prowadzona przez specjalistów, uregulowanie organizmu i podanie dokładnych dni płodnych. To jest czasochłonna, ale jednak najbezpieczniejsza i moralnie poprawna metoda działania dla dobra i jej samej, i dzieci i męża i małżeństwa.
Najbardziej nieregularne cykle i ciężkie schorzenia można pogodzić z zyciem małżeńskim w sypialni, ale trzeba tu czasu, dobrej i silnej woli, miłości i cierpliwości obojga małżonków. Może Bóg chce, aby poświęcili sobie więcej czasu i uwagi, aby mogli się spotkać w sypialni w komfortowy sposób? Z jakiegoś powodu dał te trudności, trzeba sie zastanowić, gdzie tak naprawdę jest źródło kłopotów, które daja ten problem małżeński. Ciało, duch, brak przebaczenia, zaszłości? Tylko dobre rozeznanie w połączeniu z medycyną i modlitwą dadzą odpowiedź. :-D i zjednoczą małzonków.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-04, 17:29   

Kinga

Zdecydowana większość prezerwatyw nie zawiera środka plemnikobójczego
(wystarczy klikna w necie, aby sie przekonać), poza tym, nawet jakby zawierała, to
od wewnetrznej strony :mrgreen: zatem bez kontaktu z ciałem kobiety.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-04, 22:48   

grzegorz_ napisał/a:
Zdecydowana większość prezerwatyw nie zawiera środka plemnikobójczego
(wystarczy klikna w necie, aby sie przekonać), poza tym, nawet jakby zawierała, to
od wewnetrznej strony :mrgreen: zatem bez kontaktu z ciałem kobiety.

Grzegorz
Sam napisałeś większość, więc jednak wciąz takie istnieją. :-P A co do tego czy sa wypaćkane nim także na zewnątrz to juz inna broszka. :lol: Poza tym czy facet to nie człowiek o on i sie nie truje? Fakt brak dróg rodnych, ale sa organy rozrodcze :mrgreen: No i tak w praktyce czy koniecznie trzeba połączyc organy płciowe aby przenieść sladowe ilości środków chemicznych z jednego ludka na drugiego? To małżeństwo, a nie klinika :mrgreen: Chodzi o to , żeby nikomu i nic nie aplikować co szkodliwe.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-04, 23:06   

Teorie spiskowe :mrgreen:

Poza tym chyba nie tak Koscioł uzasadnia grzech uzywania prezerwatywy?
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-04, 23:12   

grzegorz_ napisał/a:
Teorie spiskowe :mrgreen:

 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-04, 23:17   

grzegorz_ napisał/a:
Poza tym chyba nie tak Koscioł uzasadnia grzech uzywania prezerwatywy?

Grzechu :mrgreen: Nie pisałam o grzechu tylko o chemii. :mrgreen:
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-04, 23:38   

"Chemia" potrzebna :mrgreen: (nie mam na myśli tej lateksowej, ale tę w głowie.
Bez tzw "chemii" miedzy ludźmi ciężko
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-05, 01:43   

Cytat:

"Chemia" potrzebna :mrgreen: (nie mam na myśli tej lateksowej, ale tę w głowie.
Bez tzw "chemii" miedzy ludźmi ciężko

 
     
joozef
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-05, 08:54   

kinga2 - wybacz ale idealizm Twoich postów mnie poraża.

Cytat:
Najbardziej nieregularne cykle i ciężkie schorzenia można pogodzić z zyciem małżeńskim w sypialni, ale trzeba tu czasu, dobrej i silnej woli, miłości i cierpliwości obojga małżonków.

A oprócz tego braku stresu, stablnego życia, braku pracy na noc, możliwością odpoczynku i ogólnie pojętą sielanką. Jak słyszę takie argumenty jak Twoje to mnie to po prostu zwala z nóg. Widać, że pisze je ktoś kto nigdy problemów jakie opisuje autor watku nie doświadczył, dlatego też nie jest w stanie zrozumieć jak wielki jest to problem.

Cytat:
Może Bóg chce, aby poświęcili sobie więcej czasu i uwagi, aby mogli się spotkać w sypialni w komfortowy sposób?


Czyli Bóg w swojej wielkiej miłości zsyła na nich problemy, żeby wpadli w depresję, kłótnie a w konsekwencji nawet się rozstali? Bez sensu

Cytat:
Jedynym rozsądnym i naprawdę bezpiecznym rozwiązaniem jest pełna diagnostyka NPR prowadzona przez specjalistów, uregulowanie organizmu i podanie dokładnych dni płodnych.


To też hiperpoprawny slogan. Jak najbardziej, może dni płodne uda sie w końcu jakoś wyznaczyć. Ale wiesz co jest jeszcze niezbędne? Zaufanie i zawierzenie. Bo brak pewności metody bezpośrednio i bardzo mocno odbija się na przeżywaniu i odczuwani satysfakcji samego współżycia. Bardzo, bardzo mocno. Nie każdy jest tak pewny tych racji jak ty. I niestety musisz to zaakceptować.
Proszę też nie pytaj, czy żyję według Kościoła Katolickiego. Zadanie takiego pytanie to też świadczy o braku sensownych argumentów
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-06, 21:45   

joozef napisał/a:
Widać, że pisze je ktoś kto nigdy problemów jakie opisuje autor watku nie doświadczył, dlatego też nie jest w stanie zrozumieć jak wielki jest to problem.

No tu Cię joozef zaskoczę, ponieważ nie miałam i nie mam regularnych cyklów i akurat ja dobrze wiem co napisałam i podpisuję pod tym ponownie.
joozef napisał/a:
Bo brak pewności metody bezpośrednio i bardzo mocno odbija się na przeżywaniu i odczuwani satysfakcji samego współżycia.

Nie joozef nie metoda, ale brak miłości i ufności wzajemnej małżonków, które nadwątliły się przed sypialnią , a nie w niej. Sypialnia to tylko papierek lakmusowy tego co dzieje sie poza nią i w małżonkach.
joozef napisał/a:

Czyli Bóg w swojej wielkiej miłości zsyła na nich problemy, żeby wpadli w depresję

I tu też może tak być, że Bóg właśnie zsyła trudności po to aby małzonków zcementować. oczywiście nie wszystkie kłopoty bywaja od Pana, ale część tak. Pokonywanie trudności ma ludzi zbliżyć, a nie rozwalić. Zniszczenie wchodzi tylko tam gdzie zwycięża włane ego , a nie ufność Bogu. Zachęcam Cię do wysłuchania paru rekolekcji dla małzeństw w większości z nich występuje element który poruszasz, czy trudności w małzeństwie pochodzą od Pana , od ludzi czy od złego. :-)
 
     
joozef
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-07, 19:08   

Powinnaś się cieszyć, że w tak idealnym związku żyjesz. Mówiłabyś inaczej, gdybyś spotkała problemy prawdziwe. Np. ciekawy jestem jak zareagowałabyś na stosowanie sypialni jako nagrody albo kary? Albo podejście typu "chcesz to bierz".Idealne związki są bardzo rzadko. Zrozum to wreszcie. A trudności nigdy nie zbliżają. To mrzonka dla mas. Zauważ że wiele opisów o tym jak to niby sobie poradzili z problemami jest o tym że jedna strona ustąpiła drugiej. Nie wypracowali wspólnej, właściwej drogi. Po prostu ona albo on w imię pracy nad sobą całkowicie się podporządkował/ła. I tak to na prawdę wygląda. Nie tak jak piszesz.
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-08, 09:40   

joozef napisał/a:
Po prostu ona albo on w imię pracy nad sobą całkowicie się podporządkował/ła. I tak to na prawdę wygląda


Widzisz,joozefie, akurat praca nad soba to nie podporzadkowanie sie drugiej stronie, ale uzyskanie własnej wolności, w której to swiadomi własnych wartości decydujemy sie czy chcymy i jak chcemy kochać współmałżonka, czy pozwalamy sie krzywdzić, czy nie i co z tym wszystkim robimy. Jedynym, komu sie podporządkowujemy, jest Bóg. On staje na pierwszym miejscu, nie współmałzonek, ani własne, "chcenia" i zachcianki.

joozef napisał/a:
I tak to na prawdę wygląda. Nie tak jak piszesz.


Jeśli tak uwazasz, to albo nigdy nie podjałeś sie tej drogi, albo robiłeś to niewłasciwie.

Pozdrawiam
 
     
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-08, 14:15   

Jozef.... czy Ty uważasz sex za jedno z fundamentalnych, podstawowych praw człowieka?
Ja nie mogę oprzeć się takiewmu wrażeniu czytająć Twoje posty. Bo co złego jest w rezygnacji ze współżycia w sytuacji gdy zagraża ono zdrowiu lub zyciu. Tak samo gdy z jakiś powodów jest nie akceptowalne przez którąś ze stron.
Tyle ludzi żyje bez sexu... dają sobie radę.
Są naprawdę powazniejsze problemy... choćby zdrada. A ona jest pochodną tego prawa do sexu.
Dlatego ja uważam że nikt nie ma prawa do współzycia płciowego. Jest to szczególna łaska do Boga i trzeba naprawdę bardzo rygorystycznie wypełnić pewne warunki by dostapić tej łaski. Ten warunek to dojrzała miłość... a wszystko inne jest grzechem.
Josef... albo sobie odpuśćmy to wszystko. Odpuśćmy sobie Boga i nie zawracajmy gitary.
Josef... ja Ci nie każde być bezgrzesznym. Nikomu nie każę... sam jestem grzesznikiem... ale nie kłóćmy się... nie dorabiajmy ideologii do łajdactw... a już absolutnie nie mieszajmy w to Pana Boga.
Jak grzeszysz to uderz się w pierś i powiedz, że nie jesteś w stanie... przepraszaj... aie siej zamętu.
I wówczas dla mnie będziesz OK gość. Taki sam grzesznik jak ja. A ja przecież siebie kocham... Ciebie jako grzesznika też mogę kochać.
Mam prośbę.. ułatw mi tę miłość do Ciebie... bo jako nagiacz Prawa Bożego utrudniasz to.


mcris... zwróciłem uwagę na Twój opisywany przypadek białego małżęństwa które po odchowaniu dzieci rozpadło się. No... ewidentnie nie potrafili zyć bez sexu. To rozstanie... to nie jest miłość... zarówno do odzielnych pokoi i jak i później na dobre. Coś było nie tak.
Czy ten pan opisywał jak wyglądało ich małżeństo ich okres narzeczeński? Czy to wszystko kształtowało ich postawę dojrzałej miłości? Czy jakieś grzechy nie popsuły im psychiki, ducha? Jak sie coś popsuje to później jest ciężko. Popsute mogło być nie z ich winy... z jakich rodzin wyrośli? Jakie mieli ideały, jakie wzorce?
Za zlo którym się nasiąkło trzeba ponosić konsekwencje. A cała kultura która nas otacza... czy ona nie podburza nas do zła? Czy jestesmy w stanie się temu oprzeć?
Ja uważam że ciężko. Dlatego choćby nie możemy być obojętni na to co nas otacza. To taki ping-pong. Grzechem jest obojętność na złe otoczenie od którego wydaje się, że możemy się izolować... że nas nie dotyczy. I być może właśnie to zaniedbanie wróciło do nich.
 
     
macko
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-08, 15:55   

Orsz napisał/a:
Bo co złego jest w rezygnacji ze współżycia w sytuacji gdy zagraża ono zdrowiu lub zyciu. Tak samo gdy z jakiś powodów jest nie akceptowalne przez którąś ze stron.


Jeśli ten powód którejś ze stron nie jest poważny, to jest całkiem sporo złego.

Cytat:
Tyle ludzi żyje bez sexu... dają sobie radę.
Są naprawdę powazniejsze problemy... choćby zdrada. A ona jest pochodną tego prawa do sexu.


Żyje, ale co to za życie ;-)
Zdrada jest pochodną prawa do sexu?
Chyba trochę upraszczasz.


Cytat:
Dlatego ja uważam że nikt nie ma prawa do współzycia płciowego. Jest to szczególna łaska do Boga i trzeba naprawdę bardzo rygorystycznie wypełnić pewne warunki by dostapić tej łaski. Ten warunek to dojrzała miłość... a wszystko inne jest grzechem.


A co znaczy ta dojrzała miłość?
Ile małżeństw dwudziestolatków to naprawdę dojrzała miłość?
Trochę to przerażający obraz, rygorystyczne warunki.
Może to tylko takie wrażenie z tej wypowiedzi, ale trochę się kłóci z moim wyobrażeniem,
w którym Bóg daje to małżonkom ku ich radości.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9