Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
temat Marii |
Autor |
Wiadomość |
poczta.onet.pl [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-05-22, 08:30
|
|
|
Mirko ja umieram od dwóch dni. Nie mogę już normalnie funkcjonować. Trace kontakt z rzeczywistością i czuję że muszę iść do lekarza. Nie daję rady sama. On zabił we mnie wszystko. Boże jak to boli... |
|
|
|
|
sylwia1975 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-05-22, 11:25
|
|
|
To idz do lekarza bylas............i moze na poczatek on i on a gdzie TY,on zrobil on powiedzial...........hm moze przez te 24 godziny odsun to i ten zwiazek tak odsun pod opieke Boga,a ty zajmnij sie swojim zyciem i corci Pogody ducha Boze uzyc mi pogody ducha abym zostawila to czego zmienic nie moge i odwagi abym zmienila to co zmienic moge i madrosci abym odroznila jedno od drugiego. |
|
|
|
|
poczta.onet.pl [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-05-22, 12:44
|
|
|
Ja to wszystko wiem że tak nie mogę ale co mam zrobić jak nie potrafię bez niego żyć...Wiem że powrotu nigdy nie będzie bo on jest zacięty i nawet jeśli będzie mu źle to nigdy do tego się nie przyzna. Zaplanował sobie wszystko z kochanką w szczegółach. Wyjechał do Warszawy aby nie mieć kontaktu ze mną, mieszka w mieszkaniu u niej aby nie było rzeczy naszych. To łatwiej zapomnieć......U mnie nie będzie happy endu wiem to na pewno i stąd pewnie moje totalne złamanie. Zarzuca mi że przez moje "modły" on nie może znaleźć pracy w Warszawie ale on się nie podda! W żadnej naszej sprawie jak były między nami kłótnie nie miał takiej determinacji... |
|
|
|
|
GosiaH [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-05-22, 16:43
|
|
|
poczta.onet.pl napisał/a: | Ja to wszystko wiem że tak nie mogę ale co mam zrobić jak nie potrafię bez niego żyć...Wiem że powrotu nigdy nie będzie bo on jest zacięty i nawet jeśli będzie mu źle to nigdy do tego się nie przyzna. Zaplanował sobie wszystko z kochanką w szczegółach. Wyjechał do Warszawy aby nie mieć kontaktu ze mną, mieszka w mieszkaniu u niej aby nie było rzeczy naszych. To łatwiej zapomnieć......U mnie nie będzie happy endu wiem to na pewno i stąd pewnie moje totalne złamanie. Zarzuca mi że przez moje "modły" on nie może znaleźć pracy w Warszawie ale on się nie podda! W żadnej naszej sprawie jak były między nami kłótnie nie miał takiej determinacji... |
poczta.onet.pl często używasz w powyższym poście "nigdy/na pewno" - a skąd wiesz co będzie ? Ufaj Panu, nie trać nadziei, NIGDY nie trać nadziei. Ufaj i nie bój się niczego.
Ja wiem, że jest ciężko, że, każdy z nas potrzebuje swojego czasu (ja potrzebowałam ponad rok, by się podnieść z kolan) i stąd, wiem, że i Ty go dostaniesz ile będziesz potrzebować.
Możesz, naprawdę możesz, nie ustawać w modlitwach, za siebie, męża (pomyśl, możesz mu choć codziennie błogosławić), małżeństwo, wtedy ten czas, jakby szybciej biegnie i szybciej zmiany w nas zachodzą.
Jak ja weszłam na to forum to czytałam ludzi, którzy dziękowali Bogu za kryzys. Ja myślałam wtedy "może i u Was tak jest, ale u mnie? Nigdy! Bez męża nie dam rady".
Aha ... dałam. Dałam radę. I to jak! Co za cuda się u mnie działy.
Wtedy zaczęłam dziękować za kryzys (ja, która 2lata wcześniej wiedziałam, że może inni, ale ja to na pewno i nigdy!).
I wtedy mąż zadeklarował chęć powrotu...
Jak ja byłam zła, naprawdę zła - toć ja mam taki świat cudny, tak poukładany, tak "bezpieczny" a on chce wracać ?
Sychar. Bycie tutaj pokazało mi moją drogę. Żeby nie Sychar, nie dałabym chyba szansy w ogóle ...
Dobrze, że tu jesteś i to nie przypadek. Ktoś nas tu sprowadza
A jak sprowadza to i pokaże drogę. Otwórzmy się na nią. Tego Ci życzę i pozostaję z modlitwą |
|
|
|
|
poczta.onet.pl [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-05-22, 20:04
|
|
|
Małgosia to szczególne dla mnie imię, to imię mojej córeczki. Dziękuję po stokroć dziękuję za słowa otuchy. Jesteście Wszyscy dla mnie bardzo wyrozumiali i cierpliwi dziękuję Wam wszystkim tutaj na forum, w Naszej rodzinie pokaleczonych. Wczoraj po rozmowie z mężem kiedy stanął w progu a ja odmawiałam różaniec, po raz enty powiedział mi że nas nie ma i że nie kocha mnie nic na to nie poradzi, myślałam: "Nie dam rady zmówić Go całego"Odłożyłam pod poduszkę. Wzięłam do ręki Testament i czytam ale gdzieś w myślach krążą dawne demony" Idź do wróżki on ci powie czy wróci czy nie". Z takim postanowieniem leżałam kilka sekund i za chwilę mówię do siebie" O nie ja się nie poddam jeśli nie odmawiać za nas, za nasze małżeństwo to za Was odmówię aby Wam się ułożyło. Odmówiłam jednym tchem i poczułam ulgę. Rankiem obudziłam się cała spocona z nerwów nie mogłam spać. W pracy dziewczyny na mnie wilkiem że się nie skupiam i takie tam...Przestałam już zwracać na to uwagę. Postanowiłam że muszę iść do lekarza, psychologa może psychiatrę....Zapisałam się na wizytę i jutro jadę. Nie "wytłucze" mi męża z głowy bo go kocham ale chcę normalnie
funkcjonować. Wracając z pracy poszłam do Kościoła gdzie jest jak mówią "nawiedzony proboszcz" Ja właśnie chciałam porozmawiać, wyspowiadać się przed takim :nawiedzonym' księdzem. Dzięki pani która stała w progu kościoła zobaczyłam się z proboszczem. Zaprosił mnie do swojej salki i porozmawiał ze mną tak od serca. Chciała dać ofiarę na mszę za meża ale on katygorycznie odmówił że się obrazi jak mu tu będę pieniądze rozdawać. Następnie poszłam na działkę do moich teściów i będę naprawiać co złe zrobiłam....Mój mąż odczytuje to jako następny mój popis przed nim aby wrócił. Rani mnie to bo ja się naprawdę zmieniłam.... |
|
|
|
|
izabela1982 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-05-22, 21:06
|
|
|
mario!!!
ja trafilam tu ponad miesiac temu i chyba juz moge powiedziec ze Sychar dziala cuda.bo z placzacej 24 godz na dobe i nie jedzacej.zmienilam sie.mniej placzu,funkconuje,pracuje,opiekuje sie 2letnim synkiem.
mam ciezkie dni czesto ale mam tez duzo dobrych.
owszem mysle o mezu,kocham,szasem doslownie chce sie uszczypnac i sprawdzic czy to nie sen!!!!bo to jest totalnie nieralne!!!
jestem tu wlasciwie sama bo mieszkam w UK,jedyna moja rodzina byl maz i synek.
teraz on zabawia sie z Hiszpanka a ja zabawiam nasze dziecko ktore on twierdzi ze kocha ale widuje tylko wtedy kiedy do pracy ide.
ale mam tu ogrom cudnych ludzi.bliskich dalszych znajomych.o pieknych sercach,oni tez daja sile.
najgorsze to sa wieczory samotne,ja,tv,telefon do mamy,modlitwa,modlitwa.
ale Marysiu nie poddawaj sie !!!to diabel chce twojej kapitulacji.Zrob mu na zlosc!!!trwaj!wierz!miej nadzieje!!!
Gosia H
co za madre i piekne slowa ile nadziei bije z twoich postow!!
to mi tez dalo nadzieje!twoje swiadectwo!
dziekuje! |
|
|
|
|
poczta.onet.pl [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-05-22, 21:27
|
|
|
Izabelo czytałam wielokrotnie Twoje posty i powiem Ci coś jeszcze tydzien temu modliłam sie za Ciebie. Podobnie jak Ty czuję pustkę i wyczekuję aż wejdzie do mieszkania ale on woli być z kimś innym....Ja również boję się samotności i nie potrafię być sama. Muszę komuś gotować, sprzątać itp. Dawało mi to dużo radości a teraz pustka. Wiem co czujesz, naprawdę bo sama tak przezywam rozstanie i odrzucenie. Izo zyskałyśmy dużo i straciłyśmy wiele. ja sobie tłumaczę że gdyby nie kryzys nigdy bym się nie znalazła tutaj a już na pewno nie zbliżyłabym się do Boga, nie poznała Go na nowo. Popatrz, teraz nasze dzieci bedziemy wychowywały w wierze ale tak naprawdę bez udawania. to zyskałyśmy. Jest mi cięzko zyć z poczuciem że nie byłam kochana przez osobę która dla mnie była wszystkim....Nie poddam się w modlitwie bez obaw bo staję się zupełnie inną osobą, teraz modlę się dla siebie aby stać się lepszym człowiekiem. Chciałbym aby mój mąz do mnie wrócił ale wiem że to nierealne bo jesli to prawda że mnie nie kochał a myślę że tak było i jest bo dawał mi dużo dowodów na to że tak było tylko ja widziałam co innego, to teraz przezywając miłość której nie doznał nie zrezygnuje z tego za nic w świecie! Jesli wybrał kochanę zamiast dziecko to mozna sobie tylko wyobraźić co czuje do tej kobiety.....Szkoda tylko że mnie nigdy nie obdazył taką miłością...Całusy dla Ciebie Izabelo, jestem z Tobą myślami. |
|
|
|
|
sylwia1975 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-05-22, 22:24
|
|
|
wszystkim jest Bog i tylko on.potem ty i dziecko ,a Bog dal czlowiekowi wolna wole,jestem zona alkocholika przemocowca nie szczyce sie tym tylko chce dac swiadectwo ,ze mozna byc szczesliwym nawet ze spiewu ptakow zapraszam chetnych na 12 krokow miting pon-srody o godz 21 szej tez jestem tam sylwia PS NIE MOZNA WYWUZSZAC DRUGIEGO CZLOWIEKA PONAD SIEBIE NIE |
|
|
|
|
poczta.onet.pl [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-05-23, 16:26
|
|
|
Siedze sama w domu i znowu rozmyslam...Nie mogę się na niczym skupić. Dręczy mnie myśl że on w tej swojej Warszawie siedzi z kochanką swoją miłością a ja sama odrzucona tak okrutnie . Zabija mnie mysl ze obdarzył miłością osobę którą poznał przez internet....Chciałabym już być za etapem rozpaczy i bólu ale niestety musze go przejść wiem...Coraz bardziej do mnie dociera że to koniec i nie będzie powrotu. Dzisiaj byłam u psychologa i powiedział mi że rozwód to najbardziej traumatyczne doznanie w życiu człowieka gorsze od śmierci bliskiej osoby. Zgadzam się z tym ponieważ ta osoba nas ZAWIODŁA i tak odczuwam wielki żal do niego że mnie tak bardzo zawiódł. |
|
|
|
|
martusia_1970 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-05-23, 16:40
|
|
|
już samo rozstanie jest dla nas traumą,
ale to nie oznacza że to koniec.
To może będzie początek czegoś lepszego! |
|
|
|
|
poczta.onet.pl [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-05-23, 16:58
|
|
|
Ale dla mnie lepsze to było z nim... |
|
|
|
|
moc nadziei [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-05-23, 17:11
|
|
|
skąd wiesz????
Skąd wiesz, co może Bóg dla Ciebie mieć? Czy to co będzie, nie może być lepsze od tego co było? Skąd wiesz gdzie możesz być za rok?
Bóg także za pomocą Sycharu daje nam do ręki narzędzia, abyśmy zmieniali siebie, swoje życie i świat wokół siebie na lepsze! :)
I mam na myśli sprawy niezależne od uczuć i działań męża.
To naturalne że teraz tego nie widzisz. OK, to nic złego. Chyba żadne z nas nie widziało tego zanim tego nie doświadczyło.
Ale chciałam Ci napisać "nigdy nie mów nigdy". |
Ostatnio zmieniony przez moc nadziei 2014-05-23, 17:31, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
martusia_1970 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-05-23, 17:27
|
|
|
nikt z Nas nie wie co siedzi w głowie drugiego człowieka.
nigdy nie mów nigdy!!!
Pozwolę sobie wkleić tu bardzo mądre słowa
GOSIAH -mam nadzieję ze nie masz nic przeciwko
Cytat: | często używasz w powyższym poście "nigdy/na pewno" - a skąd wiesz co będzie ? Ufaj Panu, nie trać nadziei, NIGDY nie trać nadziei. Ufaj i nie bój się niczego.
Ja wiem, że jest ciężko, że, każdy z nas potrzebuje swojego czasu (ja potrzebowałam ponad rok, by się podnieść z kolan) i stąd, wiem, że i Ty go dostaniesz ile będziesz potrzebować.
Możesz, naprawdę możesz, nie ustawać w modlitwach, za siebie, męża (pomyśl, możesz mu choć codziennie błogosławić), małżeństwo, wtedy ten czas, jakby szybciej biegnie i szybciej zmiany w nas zachodzą.
Jak ja weszłam na to forum to czytałam ludzi, którzy dziękowali Bogu za kryzys. Ja myślałam wtedy "może i u Was tak jest, ale u mnie? Nigdy! Bez męża nie dam rady".
Aha ... dałam. Dałam radę. I to jak! Co za cuda się u mnie działy.
Wtedy zaczęłam dziękować za kryzys (ja, która 2lata wcześniej wiedziałam, że może inni, ale ja to na pewno i nigdy!).
I wtedy mąż zadeklarował chęć powrotu...
Jak ja byłam zła, naprawdę zła - toć ja mam taki świat cudny, tak poukładany, tak "bezpieczny" a on chce wracać ?
Sychar. Bycie tutaj pokazało mi moją drogę. Żeby nie Sychar, nie dałabym chyba szansy w ogóle ...
Dobrze, że tu jesteś i to nie przypadek. Ktoś nas tu sprowadza
A jak sprowadza to i pokaże drogę. Otwórzmy się na nią. Tego Ci życzę i pozostaję z modlitwą |
|
|
|
|
|
ilonasn [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-05-23, 19:38
|
|
|
Mario, na początku maja, kiedy TU trafiłam, byłam na granicy wytrzymałości, myslałam o smierci, dwa razy miałam w garści tabletki. Do koscioła chodziłam "za karę". A własciwie nie chodziłam. Odejscie męża spowodowała powrót do Boga. Bez lekarza tez sie nie obeszło. Nadal biore leki, ale jest mi łatwiej. Męża nie widziałam ponad miesiąc. Usłyszałam od niego zanim odszedł, ze od lat mnie nie kocha i tylko dzieci powstrzymywały go przed odejsciem. Teraz dzieci jakos mu nie przeszkodziły. Odciął się od nich, od swojej matki, od znajomych. Dzieki modlitwie, którą sie ratowałam w każdej minucie wolnej, zyskałam spokój, chodzę do pracy, robię zakupy. Nie jestem szczęsliwa ale jestem spokojna. To nie znaczy że nie płaczę i nie cierpię. Mam duże dzieci, ale z synem mam też duzy problem. Narkotyki, alkohol, papierosy, sąd, demoralizacja- duuuzo by pisać. Do tego duzy dom, wysokie rachunki, dwa kredyty. Z tym zostawił mnie mój mąż. Narazie mam dostep do jego konta, ale nie wiem na jak długo. Boję sie przyszłości. Oddałabym wiele żeby wrócił. Modlę się za jego nawrócenie i za nawrócenie jego kochanki. Modlę sie zeby była szczęsliwa z kimś, kto nie będzie cudzym mężem. Nie chciałabym jej spotkać, zobaczyć ich razem, ale modlę sie o rzemiane ich serc i mądrość dla nich. Dzięki temu kryzysowi zrozumiałam wiele, bedę na niego czekać. Modlić sie i czekać. Nigdy nie powiem ,że on napewno nie wróci, bo dopóki wierzę w jego powrót i mam nadzieję, to mam na co czekać. Jeszcze miesiąc temu chciałam umrzeć, a dziś cierpię i chcę czekać.
Pomodle się i za Ciebie o Twój spokój i nadzieję , za Twojego męża o mądrość. Trzeba modlic się za grzeszników za ich nawrócenie.
Bedzie dobrze.
I pomysleć, że ja to napisałam :) |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Michel Quoist
Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"
Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
Maria
Forum Pomocy "Świadectwa"
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
św. Ludwik de Montfort
Pełnia modlitwy
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAI Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz
Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz
Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza
Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty
Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny
"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz
Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy
Protest w obronie dzieci >>
| Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8 |
|
|