Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
A jednak, potrzebuję Waszej pomocy, Waszago wsparcia
Autor Wiadomość
dorotakm
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-07, 14:26   

ezabel napisał/a:
Dziś w nocy jedziemy z dziećmi do Częstochowy-Wadowic_Krakowa-Łagiewnik, uskrzydli troszkę ten wyjazd

tzn jedziesz z mężem i dziećmi?
 
     
ezabel
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-07, 14:29   

Dorka chciałabym, ale tylko z dziećmi
 
     
dorotakm
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-07, 14:30   

wiem, że byś chciała ja też bym bardzo chciała, ale to na tym etapie byłoby chore :-/
 
     
ezabel
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-07, 14:33   

ps dziś chyba po raz pierwszy dałam się ponieść emocjom i pokrzyczałam , wykrzyczałam Mu że jest zdrajcą i oszustem, że okłamywał i że jest tchórzem, nie żałuję, po prostu już nie mogłam tego dusić w sobie, poniosło mnie :oops:

[ Dodano: 2014-03-19, 09:35 ]
Czekając na pozew trwam w modlitwie i Ufam Panu całkowicie, bez reszty i nie jest to zrozumiałe tak po ludzku dla moich znajomych i rodziny. Mój Mąż zachowuje się teraz zupełnie nieracjonalnie i niezrozumiale dla mnie ale nie mam już siły i ochoty interpretować Jego zachowań. Po jednym "takim" zachowaniu postanowiłam przestać do Niego mówić, nie będę Nim rozmawiać, to taki kolejny krok myślę że w dobrą stronę, wie bo mu mówiłam wielokrotnie jakie są moje plany względem Niego, że jestem gotowa Mu wybaczyć ale On tego musi bardzo chcieć i uważam że następne słowa już nie mają sensu teraz. Jeśli postanowi coś zmienić to po pierwsze musi wycofać pozew i zerwać z Nią kontakty, a to jeszcze chyba nie ten czas, ale mam takie poczucie że Pan Jezus wie co robi i że to wszystko ma jakiś większy sens i tak musi być. Teraz zaczynam kwitnąć dla dzieci i siebie, teatr, kino z dziećmi, ładny makijaż i fryzura, uśmiech mimo bólu (fizycznie boli w klatce ale da się z tym żyć), niesamowita ilość ludzi którzy mnie wspierają, gdzieś zapraszają, coś oferują, mam cudownych przyjaciół i rodzinkę :) Pani psycholog dała mi do zrozumienia że nie potrzebuję terapii, działam bardzo rozsądnie i przemyślanie, oczywiście spotkam się z nią jeszcze kilka razy jak będę miała taką potrzebę, ale psychicznie jest ok, wszyscy się dziwią skąd ja, osoba bardzo delikatna i wrażliwa mam tyle siły i cierpliwości i wiary, no przecież to nie jest ludzka siła tylko Nasz ukochany Pan i Jego Mateczka i Aniołowie nam pomagają, byłam na Mszy z Modlitwą o uzdrowienie, dodał mi Pan Jezus siły i jest dużo lżej mi po takim przeżyciu (prawie 3 godzinki, byłam z dziećmi).
A co tam u Was kochane? Czekam na Was ok 22 podczas odmawiania Nowenny, teraz już odmawiamy część dziękczynną, mam nadzieję że u Was troszkę słonka też już w sercu jest, chociaż jeden promyczek :)
Miłego dnia

[ Dodano: 2014-03-24, 13:38 ]
Wczoraj postanowiliśmy dać sobie szansę, odbudować, naprawić, dać szansę naszemu małżeństwu. Mąż powrócił do mnie, mój ukochany. Nie wiem jak będzie trudno, ale Ufam że będzie dobrze, bardzo Go kocham, jest najważniejszym człowiekiem w moim życiu i wierzę bardzo mocno, że się uda, z Panem Bogiem kochani.
a od moich braci dostałam życzenia, podobne jakie się dostaje w Dniu Ślubu, na nową drogę życia :)
 
     
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-24, 13:45   

nie spoczywaj na laurach, bo możesz się zawieść
dalej praca nad sobą i twarda milosc, on musi zapracować na Twoje zaufanie
nie nadskakuj, nie spiewaj hymnow pochwalnych, obserwuj, wyciągaj wnioski
oczywiście terapia malzenska i indywidualna dla każdego z Was, jak nie oprzecie na Bogu naprawy to nic się nie uda, rekolekcje malzenskie, wspólne modlitwy i Sakramenty
to moje zdanie, ale mysle, ze absolutnie nie powinnas wpadac w zachwyt i uwielbienie
pozdrawiam
 
     
ezabel
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-24, 14:37   

Dla mnie to dopiero początek bardzo trudnej drogi i niepewnej, boję się że nic się nie uda a jednocześnie mam nadzieję i wiarę i troszkę więcej radości w sercu chociaż ból pozostał a strach jest silny.
 
     
Lila83
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-24, 19:55   

Ezabel,jestem tego samego zdania co poprzedniczka,obserwuj i nie wpadaj w zbyt wielką euforię.Ja tak postapiłam i nie wiem...niby jest dobrze,ale nie czuję tego wszystkiego tak na 100%,tak jak było kiedyś,non stop towarzyszy mi taki dziwny niepokój,że cos jest w zanadrzu-obym sie myliła.W lipcu mąż postanowił wrócić,a ja poprostu rzuciłam się w to z taką łatwością,odrazu ciumkałam słodkie słówka,miłe smski-poprostu niczego nie wymagałam od niego,powiedziałam,ze zpominam co było,o nic nie pytam,chcę zacząć na nowo-bez wzgledu na to co było-do tej pory nie wiem,czy dobrze zrobiłam,ze nie chciałam wiedzieć co zaszło,do tej pory faktycznie nie wiem,a ten sms,który w swieta do niej wysłał,to poprostu nie daje mi normalnie funkcjonować i czuję,że coraz bardziej rodzi sie we mnie ozięłbłość w stosunku do męża,juz nawet nie potrzebuję aby do niego codziennie dzwonic,czy pisać-wczesniej to było nie do pomyslenia,nie wiem jak mam postepować,wiem,ze jak zacznę rozmowe z nim o tym to bedzie awantura,ze obiecałam nie wracac,a znowu pytam,uff...nie wiem ;(
Sądzę,ze kolejne 4 miesiące bedą dla nas rozstrzygające,mąż zjezdzaz zagranicy na min 3 mce,nie wiem co bedzie,ale wiem tylko jedno,ze bardzo sie tego boję.Siedzi we mnie juz takie postanowienie,że jesli zobacze,że mąż kontaktuje sie w jakiklowiek sposób z tą dziewczyną,to poprostu każe mu sie wyprowadzic,nie zniose takiej sytuacji-poraz kolejny.
Tak bardzo żałuje,że nie trafiłam tutaj wczesniej,tyle rzeczy mi sie w głowie rozjasniło.
Wiem poprostu,że za łatwo pozwoliłam mu wrócic,gdy z nim rozmawiałam o tej dziewczynie,to on to widzi tak,"ja nie czuje sie winny,bo nic miedzy nami nie było"-nie było słowa,ze mnie przeprasza,ze tyle musiąłm przejsc,że tyle wycierpiałam i nadal cierpię,on nadal widzi tylko siebie,nie widzi tego jaka krzywde mnie wyrzadził i póki co,to sie nie zmieniło-dlatego czuje ten niepokój w sobie.Na poczatku stwierdziła,że najwaznejsze,ze wrócił i dlatego godziłam sie na wszystko,nie umiałam jakos stawiać tych granic-taka głupia i naiwna byłam,dopiero teraz cos zaczyna mi switac w głowie jak faktycznie powinnam postapić,ale cóż...jestem w takim momencie na jaki sobie pozwoliłam i dopiero teraz bedzie sprawadzian dla mnie/nas,czy bedziemy umieli zdrowo poprowadzic to nasze małżeństwo.

[ Dodano: 2014-03-24, 20:15 ]
Postanowiłam równiez,że gdy maż przyjedzie,poprosze go aby chodził z nami na Mszę w niedzielę,jesli nie chce chodzic dla siebie samego,to zeby chodził dla dzieci-nie wiem jak zareaguje,ale wiem,ze gdy bywa na urlopie i przychodzi niedziela,a on zostaje sobie w domu jak ja z dziecmi ide do Kościoła to ta niedziela juz nie jest taka wspaniała jak zawsze gdy jestem sama z dziecmi i mamy ta niedziele fajnie poukładaną i zawsze w centrum tej niedzieli jest uczestnictwo we Mszy,a pózniej dopiero inne przyjemności,a gdy on zostaje w domu to wsztsko jakos pada,nie ma tej radości,nie umiem i nie chce aby kazdy dzien był taki sam,bo tak nie jest,niedziela jest waznym dniem,czy on tego sobie zyczy czy tez nie.Do tej pory nie odzywałam się,gdy zostawał w domu,ale jaki on daje wtedy przykład dla dzieci,a ja tak bardzo pragne jak najlepiej przekazc im wiarę na tyle na ile mi sił starczy,a jego zachowanie burzy ich postrzeganie uczestnictwa we Mszy.

P.S.przepraszam za zasmiecenie Twojego watku Ezabel
 
     
Karmel
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-24, 20:15   

Lila 83, Ezabel ja jestem w innym miejscu takich historii, bo mój mąż chce ode mnie tylko rozwodu i to najlepiej bez orzekania o winie...do tego dziecko z kochanką w drodze...
To jednak nie jest jego pierwsza zdrada. 9 lat temu zdradził mnie po raz 1-wszy.To była ,,tylko" zdrada emocjonalna i ja zachowałam się podobnie jak Ty Lila...nie czekałam na przeprosiny, zresztą on też jak Twój mąż nie czuł się winny...mówił, że przecież do niczego nie doszło i ,,wybrał" mnie, więc nie czuje się winny. Ja wybaczyłam i niestety nie otrzymałam żadnego zadośćuczynienia ani słowa przepraszam....Mąż chodził długo naburmuszony i wyalienowany z rodziny tak jakbym to ja zawiniła. Nie rozumiał, że ja przeszłam koszmar i cierpię.Jakoś się wszystko poukładało ale tylko pozornie....
Po 9 latach odsłona druga. Nawiasem mówiąc mój mąż też miał problemy z alkoholem a potem problemy z życiem bez alkoholu bo przeszedł terapię i od kilku lat nie pije.
Myślę, że nie można wybaczać, gdy ten kto krzywdzi o wybaczenie nie prosi, bo czy prędzej czy później może się to i tak obrócić przeciwko osobie skrzywdzonej.
Inne historie inni ludzie ale ostrożność i mocno ograniczony kredyt zaufania dla męża, rozwaga i dystans to na pewno nie zaszkodzi na drodze odbudowywania więzi.
 
     
ezabel
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-24, 20:55   

Usłyszałam słowo przepraszam ale to tylko słowo a ja powinnam chyba być bardziej ostrożna w wyrażaniu emocji, nie nadskakiwać a obserwować i czekać...dalej dużo się modlę, zaufałam mu wydaje mi się że przestał się z nią kontaktować, jest smutny ale spokojny, nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Robić swoje ;-) ;-) modlitwa sakramenty być czułą mamą i dobrą dla ludzi którzy mnie tak bardzo wspierają, czytam wątki ppowrotów ale już trochę się gubię w tym wszystkim, i każdą decyzję podejmuję z Duchem Świętym, na 1 miejscu Pan Bóg i koniec, jeśli Jego wola żebyśmy byli razem czy osobno to tak trzeba przyjąć i Ufać Ufać Ufać, piszcie mi tu kochane, bardzo bardzo dziękuję za ażde słowo :-)
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-24, 21:07   

Wybaczcie Panie, ale
zapytam brutalnie i przewrotnie : jeśli facet słyszy "nie odchodź, bo nie dam sobie rady bez Ciebie", "zawsze będę Ci wierna" , "kocham Cię nad życie"...itp
to po co ma się starać i przepraszać?
 
     
Lila83
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-24, 21:16   

No widzisz Grzegorz,tak niektóre mają-teraz jestem juz pewna,ze inaczej bym postapiła,nie chce gdybać już co by było gdybym inaczej,bardziej stanowczo postapiła-nie postapiłam tak,więc musze sobie radzic teraz w sytuacji jaka jest,z moimi emocjami-trudne to i bolesne czasem bardzo :-(
 
     
ezabel
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-24, 22:03   

Jest smutny i to mnie martwi, żałuje? Chce do niej wrócić? Powinnam pozwolić mu odejść? Pomieszkać z nią i zmierzyć się z prozą życia? Ale jak już teraz chce spróbować odbudować nasz związek to czy ich uczucie byLo silne? Czy został ze mną tylko z poczucia obowiązku? Nie ma już w Nim tej czułości tylko smutek. Tak to jest przy powrotach? To chyba nie skończy się dobrze coś tak czuję, potrzebuję kochającego Męża
 
     
Lila83
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-24, 22:41   

Widzisz Ezabel,ja mam naprawde identyczne odczucia wobec mojego męza,niby wrócił ale to juz nie jest on,ja poprostu nie wiem jak powinnam postepować,zaczynam sie jakoś wycofywać,tylko nie wiem do czego to doprowadzi.Tez nie wiem juz czym sie kierował chcąc powrotu,czy to nie było poczucie obowiązku-tylko poczucie obowiązku i nic wiecej ze soba nie robi aby popracowac nad sobą,zawsze był zdania,ze mozna narobić syfu a ktos to posprzata i tak było zawsze,narobił długów-tato pospłacał i co za to dostał?-nawet marnego dziekuje sie nie doczekał,tarktuje ojca jak powietrze,wymysla jakies chore powody dla którego z nim nie ma ochoty rozmawiać.Wiem tylko tyle,że z nim nie jest dobrze i boje się,że to sie niestety odbije na mnie i na dzieciach-jak zwykle zresztą,bo nie wiem co moge zrobic aby zapobiec temu-jedyne co moge i to najlepsze wyjście.to powierzam tą sytuację Jezusowi,jeśli taka będzie Jego wola to nas uleczy.
Trzymaj sie Ezabel,doskonale rozumiem co sie kłebi w twojej głowie i co czujesz,u mnie minęło 8 mcy od powrotu i nadal czujetą niepewność,choć z drugiej strony może to juz 8 mcy jak jesteśmy znowu razem-może tak musze na to popatrzeć...
 
     
ezabel
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-03, 20:23   

Powrót męża do mnie trwał trzy dni, nasiliły się upokorzenia i straszne słowa, od trzech tygodni mieszka ze swoją kochanką. Jestem w zupełnie innym miejscu niż byłam kilka tygodni temu, teraz rozpacz powili ustępuje, a było niezwykle ciężko. Pani psycholog powoli wytłumaczyła mi jego chore zachowania, a niezwykle zadziwiające jest to że Mój Mąż wyprowadził się w dniu kiedy skończyłam odmawiać Nowennę Pompejańską. To prawda że ból stał się bardziej tępy a niezwykłe jest również to ilu wspaniałych ludzi Pan Bóg postawił mi na drodze, to jest tak że Ci moi kochani przyjaciele i rodzina jak to Kazia powiedziała trzymają za łokcie nie pozwalając upaść na kolana. Czekam na termin rozprawy r., nie tracę jednak wiary, dużo się modlę i dziękuję Panu za Łaskę którą mnie obdarzył pozwalając mi iść drogą miłości i przebaczenia ale i drogą rozsądku i wiary. Nie tracę nadziei że kiedyś nasze drogi znów się zejdą...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,04 sekundy. Zapytań do SQL: 10