Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Od 2007r.nie mogę wychowywać swych synków.
Autor Wiadomość
zaleś
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-03, 21:11   Od 2007r.nie mogę wychowywać swych synków.

proszę drogie mamy nie grajcie dziećmi.Nie wykorzystujcie swoje dzieci do walki z ich ojcem ograniczając im widzenia.To ważne.To czesto czuły punkt w sercach ojców-to boli.Moja zona izoluje mnie od synów juz 7 lat.Chlopcy mnie nie znają
.W sądach ojciec przegrywa.W RODK-ach przegrywa.Tak łatwo Wam pozbawić ojca praw rodzicielskich bo nie potraficie z nim rozmawiać.Dziecko staje się czesto narzędziem walki.Nawet nie wiecie jaką wyrządzacie im krzywdę.Oszczędzajcie swe dzieci.Nie karzcie za swe niepowodzenia waszych dzieci.!!!
Piotr.
 
     
martusia_1970
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-03, 21:50   

.........tez moglabym napisac: drodzy ojcowie dlaczego nie chcecie se zajmowac dziecmi? Dlaczego idzicie na latwizne? Dzieci potrzebuja, matki ale tez ojca , ja bardzo bym chciala aby moje corki mialy dobry kontakt z ojcem, ale juz nie mam pomyslow...............
 
     
zaleś
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-03, 21:59   

Nie powinno tak być. Rodzice zapominaja o swych dzieciach-do czego zostali powołani-do rodzicielstwa.
 
     
martusia_1970
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-04, 09:09   

Nie powinno tak byc ale tak sie niestety dzieje, a my nie mamy na to wplywu. Jaki obraz rodziny w ich glowach sie zakorzeni, mam nadzieje ze nie beda powtatzac naszych bledow.

[ Dodano: 2014-02-04, 09:12 ]
Ja cisze sie z kazdego przejawu dobrej woli mojego meza, a nie ma tego duzo, chocby drobiazg, a tak duzo daje radosci, dzieciom i mnie tez.
 
     
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-04, 10:02   

nie wątpię,że część,może nawet znaczna część ojców jest krzywdzona przez sądy,RODK,matki dzieci i instytucje,ale prawda jest też taka,że nie wystarczy spłodzić dziecko,by być ojcem.................czasami-nie mówię,że jest tak w Twoim przypadku-ojciec niestety nie nadaje się do tego,by wychowywać swoje dzieci(matki czasami też się nie nadają)......................to,że ktoś jest ojcem,nie oznacza,że dzieci mają mieć kontakt z nim pomimo na przykład tego,że stosuje on przemoc fizyczną i psychiczną,jest agresywny,wredny,nie interesuje się dziećmi,a jego światopogląd,styl życia,jakieś dysfunkcje,uniemożliwiają mu bycie ojcem,a jego wpływ na dzieci jest szkodliwy........................jeśli przez wiele lat nie udało się przekonać nie tylko matki,ale i RODK,sądu czy innych instytucji,to może jednak coś jest na rzeczy...........
Zaleś,kojarzę taki nick z takiego forum dla ojców-tamtem Zaleś to Ty?.......................jeśli tak,to sorry................z tego,co pamiętam,tamten Zaleś nie płacił alimentów na dzieci i stosował przemoc(opisywał np.zachowania przemocowe,nie widząc w tym nic złego................)w takim przypadku niestety popieram izolację dzieci od ojca.....................żadne dziecko nie powinno być krzywdzone przez któregokolwiek z rodziców........................
znam też przypadek,że ojciec był rzeczywiście nękany przez matkę dzieci,ciągany po sądach,izolowany od dzieci,ale że przy tym był w porządku,to cierpliwością i opanowaniem,wytrwałością uzyskał to,że dzieci nigdy się od niego nie odwróciły i uwielbiały z nim przebywać...........to dzieci ostatecznie przekonały matkę,by dała spokój ich ojcu...................dzieci też mają swój rozum....................................
moim zdaniem nie ma sensu generalizować i najeżdżać na matki,że grają dziećmi..............czasami my też musimy uznac,że ojcami jesteśmy kiepskimi.................pozdrawiam,Szymon.
 
     
zaleś
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-04, 10:17   

Witam.Tak byłem na forum "w strone ojca" ale pod innym nickiem.Ja płace mimo,ze 3000 ale musze.Komornik sciąga a ja musze ratowac dom przed licytacją bo tego pragnie tesciowa.Ja uważam ,ze jestem "prawdziwym" ojcem jednak mama dzieci uważa inaczej.RODK,sądy-ha ,ha możemy długo rozmawiac o tych sfeminizowanych i stronniczych instytucjach.Owszem-na ten stereotyp ojca pracowało wielu ojców-poprzedników.Żle pracowało na mój wizerunek.Ja buduje swój prawidłowy wizerunek,który niszczą matka i babka na swe potrzeby-z zemsty.To chore co robią.
 
     
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-04, 13:36   

a tak,pamiętam,miałeś nick zalesianin,ale to nie zmienia faktu,że pamiętam,jak wspomniałeś, że nie zamierzasz płacić alimentów i ze podałeś matkę dzieci do sądu o alimenty w wysokości 1 zł.........pamiętam też opis,jak zmuszałeś żonę do przytulenia,bo to było zachowanie,które mi się nie spodobało i wówczas pomyślałem,że zawsze trzeba wysłuchać obu stron,bo jedna zazwyczaj tak przedstawi sytuację,z której wynika,że jest poszkodowanym aniołem,a cała reszta świata to wcielone diabły.....................a tak nigdy nie ma.............jeśli komornik ściąga Ci alimenty,to znaczy,że się uchylasz od płacenia...............no sorry, ojciec to nie tylko wielkie słowa,nazwy i papiery w sądzie,to także odpowiedzialność za nie i zadbanie o ich byt........jeśli zostawiłeś matce na głowie utrzymanie dzieci,że musiała iść do sądu i komornika,to jak myślisz-czemu niby ma raptem chcieć,byś wracał do rodziny?brak logiki w takim myśleniu.............to tak,jakbyś ratował tonącego,dolewając wody do jeziora.....................takie jest moje zdanie,s.
 
     
zaleś
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-04, 16:27   

Wiesz - chyba pomyliłeś fakty lub mnie z kims innym.Nigdy nie zamierzałem uchylać sie od płacenia alimentów.Również nie podawałem zony do śadu.Jedynie pragnąłem by było to sprawiedliwe.Nie mam takich pieniedzy 3tys.zł co nie znaczy ze mam sie uchylac.Wniosek komorniczy powstał gdyz pomylilem sie i placilem do 10-nastepnego miesiąca zamiast 10-kazdego miesiąca.Nie zapoznałem sie z wyrokiem.Mój błąd-moje gapowstwo.Owszem chcialem wychowywac swych chlopców co jest bardzo trudne w naszym kraju-przez ojców.Sądu z automatu daja dziecko matce a ojcu każą płacić.Rowniez ojciec jest dyskryminowany co do widzen z dziecmi. 2h/14 dni to stanowczo za mało by mozna bylo utrzymac wiezi.Matka nawet tego nie respektowała.Miala w nosie ustalenia sądowe i izolowała mnie od dzieci.Obecnie dzieci nie znaja ojca bo i jak.
Nie wiem o jakim przytuleniu piszesz.Może Twoim .To ,że kocham zonę nie znaczy ,że mam ją zmuszać do przytulania.Jest wolnym człowiekiem i robi co chce.Nie jest moją niewolnicą.
Nie zostawiłem matce dzieci,nie porzuciłem ich,nie uchylam się od ich wychowywania.-protestuję !!!!!!!!!! Oskarżasz mnie o to co nie miało miejsca.Pomawiasz mnie o nie bycie ojcem.Jestem nim,nie mam innych dzieci i prosze nie wydawaj niesłusznych wyroków.!
Napisz ile masz dzieci,ile płacisz alimentów,ile masz widzeń z dziecmi i czy w ogóle jesteś ojcem i mężem.Widzę ,że jesteś kawalerem czyli możesz nic nie wiedzieć o roli ojca. To moje domysły.Jeśli sie myle to przepraszam i mnie popraw.Pozdrawiam Piotr.
 
     
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-04, 19:36   

ja Ciebie też przepraszam,jeśli Cię uraziłem,no ale niestety musiałem sprostować kilka faktów...............niektórzy z forum znają mnie na tyle,że wiedzą o mnie jedną rzecz:nie lubię pisaniny po próżnicy.....nie lubię też ściemniania,a to się zdarza,kiedy ktoś przychodzi po dłuższym czasie i zaczyna nowy watek,bo w starym został zdemaskowany.......przecież już miałeś tutaj na forum swój temat, prawda?no i niestety mam dobrą pamięć,zwłaszcza,że nie dało się nie zauważyć Twojej osoby i tego,w jaki sposób funkcjonowałeś na forum "w stronę ojca".......niestety dla Ciebie tam jest wszystko,sam o tym pisałeś,żona zakładała Ci sprawy o nękanie itd. kiedy forumowicze wtedy pisali Ci,że żona jest wolnym człowiekiem i nie możesz zmuszać jej do czułości,wówczas pisałeś, coś innego,teraz powtarzasz słowa tamtych, z którymi się spierałeś-to w sumie dobry znak,bo to oznacza,że dojrzewasz i Twoje myślenie się zmienia................ale internety nie kłamią,bez sensu wypierać się przeszłości czy tego,co się zrobiło,lepiej przyjąć naukę,wnioski i dalej już tak nie postępować.........
a co do Twojej osobistej wycieczki w moim kierunku,to zaspokoję Twoją ciekawość.
byłem mężem i jestem ojcem,sąd kościelny uznał moje małżeństwo za nieważnie zawarte (na wniosek nie-żony),więc wobec Kościoła jestem kawalerem,ale jestem też tatą kilkunastolatki...........nie mam zasądzonych alimentów, mamy z nie-żoną porozumienie rodzicielskie,nie musiała występować do sądu,bo zna mnie i wie,że zawsze będę łożył na dziecko,choćbym miał odejmować sobie od ust..........nie mam też wyznaczonych wizyt,bo córka może być u mnie kiedy chce (a chce często,choć w niedzielę dzień zaczynamy od porannej mszy,posiłek od modlitwy,a na dobranoc wspólnie się modlimy-nie są to atrakcje dla uczennicy gimnazjum)......moja nie-żona zakochała się i odeszła do innego,ale moja córka nie była świadkiem nigdy żadnej naszej kłótni czy awantury.......spaliłbym się ze wstydu przed Bogiem,przed sobą,przed moimi rodzicami,przed przyjaciółmi,gdyby matka mojego dziecka musiała przez komornika pieniądze wyciągać na dziecko.......ile by sąd przyznał,tyle bym płacił.............wątpię,by złośliwie nakazał płacić więcej,niż bym mógł................pisałeś,że masz wolny zawód i masz kupę kasy,ale nie płacisz dla zasady......no kurczę,pamiętam Twoje słowa...........jeśli można kogoś "nie lubić" w internecie,to właśnie byłeś taką osobą...............................szkoda,że mijają lata,a Ty wchodzisz na forum i kolejne tematy zakładasz bez refleksji na temat swojego zachowania z poprzednich lat.....................................bez urazy,taka jest moja opinia,z Bogiem.szymon.
 
     
zaleś
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-04, 19:54   

krasnobar napisał/a:
....ile by sąd przyznał,tyle bym płacił.............wątpię,by złośliwie nakazał płacić więcej,niż bym mógł................pisałeś,że masz wolny zawód i masz kupę kasy,ale nie płacisz dla zasady......no kurczę,pamiętam Twoje słowa.........

Prosze znajdz ten wpis ,że nie bede płacił na dzieci.
Na tamtym forum wręcz ganiłem ojców ,którzy nie chcieli placic na dzieci.Choc alimenty uwazam za niesprawiedliwe to jednak sie ich nie wypieram.Jak pisałem-wpadłem w pułapke komorniczą i jest to typowa złosliwość mamy dzieci by egzekwowac je przez komornika.Tak naprawde nie zarabiam tyle i pomagaja mi rodzice.Wyprzedaje też majatek by nie zostać z licytowanym.
Zarabiać kupę kasy :) dobre :-o .Może kiedyś,może w okresie małżenstwa tak było.Kupę kasy - tak mam i śpię na niej. Opłacam najlepszych adwokatów by moć wygrywac w sądach.Jezdzę luksusowym samochodem i zatrudniam kilkoro ludzi by było mi lżej.......
Takie mam plany.A i alimenty place komornikowi - niech i on ma pożytek ze swej pracy.
-cóż Ty mozesz wiedzieć tak na prawdę z wpisów w sieci ?

[ Dodano: 2014-02-04, 19:59 ]
Ja też chcę sie modlic wspólnie ze swymi dziećmi.Nie mogę .Dlatego modlę sie sam za za nie i moją żonę.
 
     
rona
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-05, 23:40   

Zarzucono mi tutaj płytkie myślenia.. Hmm.. No coż.. Mimo to zdania nie zmienię! Uważam, że ojcowie powinni odgrywać ważną rolę w życiu dziecka. Daleka jestem od nadawania im roli jedynie "niedzielnego tatusia". Ale jednak w sytuacji rozpadu małżeństwa, gdy któreś z rodziców ma przejąć codzienną opiekę nad dzieckiem, to rozumiem i popieram roszczenia kobiet w tym zakresie..
 
     
marcin74
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-06, 08:54   

Sytuacji rozpadu małżeństwa jest wiele różnych, mąż odchodzi do kochanki, żona odchodzi do kochanka. Naprawdę stawiasz tutaj znak równości w rozumieniu i popieraniu roszczeń kobiet w tym zakresie? Dla obu tych wariantów?
 
     
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-06, 10:11   

rona napisał/a:
Zarzucono mi tutaj płytkie myślenia.

- Nie, nie zarzuciłem Ci płytkiego myślenia.
Zarzuciłem powielanie stereotypów.
Następnie wyjaśniłem skąd nam, tak łatwo przychodzi przyjmowanie stereotypów.
Nie był to atak na Ciebie.

rona napisał/a:
Mimo to zdania nie zmienię! Uważam, że ojcowie powinni odgrywać ważną rolę w życiu dziecka. Daleka jestem od nadawania im roli jedynie "niedzielnego tatusia". Ale jednak w sytuacji rozpadu małżeństwa, gdy któreś z rodziców ma przejąć codzienną opiekę nad dzieckiem, to rozumiem i popieram roszczenia kobiet w tym zakresie..


Dlaczego ???
- ponieważ kobiety są lepsze w yyyyyyy i zzzzz itd ?
no to mężczyźni są lepsi w xxxxxx i aaaaaa .
Będziemy się przekrzykiwali kto jest lepszy w czym i próbowali uzasadnić swoją opinie.
Droga donikąd.
Bo nie uwzględnia właściwego celu.
Tym celem jest dobro dziecka.
Dla dobra dziecka, zakładanie że matka/ojciec jest lepszy to najwiekszy błąd.
Jedynym wyjściem jest ocena każdego przypadku indywidualnie bez oglądania się na stereotypy.
Cena jest za wysoka, by przyjmować stereotypy.

Na razie, na poparcie Twojego punktu widzenia masz jedno "A bo tak i już" :->
Popierasz ten stereotyp, ponieważ jest on korzystny dla Ciebie, nie dlatego że ma racjonalne uzasadnienie.
 
     
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2014-02-06, 10:25   

Jeżeli pisałabym otwartym tekstem, to bym napisała, że aż zęby bolą, kiedy ludzie przez pryzmat doświadczeń indywidualnych oceniają zjawisko w całości. Taki mały zabieg erystyczny ;)

Kwestie opieki nad dzieckiem są odrębne w stosunku do rozpadu małżeństwa i podziału majątku. To, że ludzie tego nie oddzielają wynika tylko z tego, że albo kierują się zranionym ego, albo chronią swoje ego przed prawdą o sobie, albo są niedojrzali, albo wszystko razem.

Dziecko należy chronić w takich sytuacjach, bo ono jak już ktoś napisał na świat się samo nie prosiło. I tak ponosi konsekwencje rozpadu rodziny.

Co do orzecznictwa: płeć dziecka i wiek ma znaczenie i słusznie. KRiO daje dziecku starszemu możliwość wypowiedzenia się co do istotnych spraw dotyczących jego życia. Nie określa wieku dziecka. Zależy to od oceny sądu.

Obecnie sądy bardzo przychylnie podchodzą do sytuacji, kiedy rodzice dochodzą do porozumienia odnośnie kontaktów i opieki i nie drą kotów na sali sądowej. Oszczędza to też dziecku i rodzicom kontaktów z RODK. Profesjonalizm zatrudnionych tam psychologów jest natomiast co najmniej dyskusyjny.

Opieka naprzemienna wcale nie oznacza pół na pół, ponieważ długość pobytu u tzw. rodzica drugoplanowego zależy od wieku dziecka.

Np. wedle schematu dla 5 latka oznacza to łącznie 8 noclegów poza głównym miejscem zamieszkania w miesiacu, w tym 2 weekendy.

Co do kosztów utrzymania dziecka: jeżeli dziecko nie spędza czasu w podziale pół na pół, to jest zasadne wyrównanie tych kosztów. Kolejna kwestia: koszty to nie tylko jedzenie, higiena i media w trakcie pobytu dziecka w każdym z domów. To również koszty leczenia, zabawki, edukacja, rozrywka, książki, materiały plastyczne, zajęcia dodatkowe, wycieczki, wakacje, urodziny i święta. Czasami mam wrażenie, że osoby, na których ciąży obowiązek alimentacyjny uważają, że dziecko jest osobą bezkosztową i absorbuje wszystko potrzebne mu do rozwoju przez skórę.

Ustalenie alimentów adekwatnych do potrzeb dziecka i odzwierciedlających chociaż po części jego standard życia sprzed rozstania rodziców nie jest karą, tylko czasami kubłem zimnej wody. Alimenty płacone przez zobowiązanego stanowią 1/2 kosztów utrzymania dziecka, sąd zalicza też do nich osobiste starania obojga rodziców. Np. koszty mieszkania, w którym przebywa dziecko z głównym opiekunem są dzielone na ilość osób zamieszkujących i połowa tej kwoty wchodzi w zakres alimentów. Średnio sądy w Polsce przyznają 500 zł na dziecko. Oznacza to, że wyceniają utrzymanie dziecka przy wzięciu pod uwagę wszystkich rodzajów kosztów na 1000 zł/m-c. Rozumiem, że dla wielu Polaków ta kwota jest znacząca, ale skoro się miało pieniądze na ślub i wesele, skoro się zdecydowało na rodzicielstwo, to jak to mawiają Anglicy, there is no such a thing as a free lunch.

Jeżeli mamy do czynienia z dwiema osobami dorosłymi, którym leży na sercu dobro dziecka, a nie dokopanie sobie nawzajem poprzez ograniczenie kontaktów lub uznanie, że alimenty pójdą na waciki, to sądy nie musiałyby wkraczać w kwestie opieki i alimentacji. A że ludzie w większości nie myślą, to jest, jak jest.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 10