Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
wniosek o uregulowanie kontaktow |
Autor |
Wiadomość |
grzegorz_ [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-05, 15:47
|
|
|
Marta86 napisał/a: | I tu się pojawia pytanie czy mozna dziecko wychować w wierze, że zdrada to coś potwornego, rodzina jest świętością i nikt nie ma prawa jej rozbijać - jednocześnie pokazując, że nowa dziewczyna taty jest miła i kochana. |
Tu się rzeczywiście może pojawić problem, bo dziecko odwiedzi ojca i nową panią
i może powiedzieć, że u taty jest fajnie, wesoło, a nowa "ciocia" nie jest potworem |
|
|
|
|
Marta86 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-05, 15:51
|
|
|
Grzegorz, najważniejszej części mojej wypowiedzi nie zacytowałeś... A są to te słowa: Czy wtedy w dziecku nie pojawi sie jakaś sprzeczność emocji? Z jednej strony rozpada się rodzina, dziecko cierpi potwornie... a tu się okazuje, że tamta pani nie jest taka zła, nawet mama ją lubi... więc co jest złego w rozwodzie? Czy jeśli dziecko zaprzyjaźni się z nową partnerką taty lub partnerem mamy to co zrobi po latach, kiedy sam będzie męzem w kryzysie i pozna przemiłą koleżankę? Czy zobaczy w tej sytuacji zagrożenie?
U taty powinno być fajnie i wesoło, a nowa dziewczyna nie powinna się jawić w oczach dziecka jako potwór - ale napewno jako antywzór postępowania - zwłaszcza jeśli to ona była główną przyczyną rozwodu.
Załóżmy, że jest małżeństwo po rozwodzie. Nie mają juz żadnego zalu do siebie itd. Maż poznaje inna kobietę. Żona naprawdę nie jest na nią zło, no bo o co... I nawet widzi w tej drugiej jakieś tam pozytywne cechy, nie boi się jak dzieci do nich jadą. I jak wtedy wytłumaczyć dzieciom, że rozwód jest zły, wiązanie się z kimś nowym po rozwodzie jest grzechem jednocześnie pokazując że ta sytuacja wcale nas nie boli? jak to zrobić? To chyba najtrudniejsze zadanie dla rodzica, ja osobiście nie znam odpowiedzi.
Za to wiem co bym zrobiła, gdyby małżeństwo rozpadło się z powodu zdrady męża z tą drugą kobietą. Nie wmawiałabym dzieciom, że mają ją lubić i nic się złego nie stało. Zabrała wam tatusia z domu, ale jest miła prawda? nic się takiego nie stało! - Cos strasznego. |
Ostatnio zmieniony przez Marta86 2014-02-05, 15:59, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
grzegorz_ [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-05, 15:58
|
|
|
Marta
Nie odnoszę się do Twojej sytuacji, bo nie pamiętam nawet wcześniejszych wpisów, ale
wydaje mi się, że chęć ograniczania kontaktów z ojcem/matką ma jednak wymiar
- kary za wyrządzone zło (zdrada i odejście)
- zazdrość, że u taty z nową partnerką będzie dziecku fajniej
(zazwyczaj zresztą tak jest, bo mama się smuci,a tato promienieje szczęściem
w nowym związku) |
|
|
|
|
moc nadziei [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-05, 16:20
|
|
|
Jeśli powodem odejścia od rodziny była zdrada i cudzołóstwo, to już zależy od rodzica porzuconego jaką chce dać dzieciom informację. Czy cudzołóstwo i rozbicie rodziny to coś naturalnego i się zdarza, nam też się zdarzyła ale luz, i jest fajowo i ciocia jest git, i tata ją lubi i zaprzyjaźnijmy się, Polacy nic się nie stało ....?
Czy raczej: Mama i tata popełnili poważne błędy, wskutek czego tata podjął taką a nie inną decyzję o odejściu do innego domu. Staramy się teraz aby było najlepiej jak się da w tej sytuacji, ale ta sytuacja, gdy wasz tatuś od dzisiaj wyprowadził się i postanowił zamieszkać z nową panią nie jest sytuacją zdrową ani normalną. I osoba tej pani nie jest łatwa dla naszej rodziny. Poradzimy sobie jakoś z pomocą Bożą z tą sytuacją, bo my rodzice kochamy Was dzieci zawsze, ale nie ma co się oszukiwać, że rodzina w wersji patchwork jest zdrowa -nie jest.
To trzeba bardzo rozważnie przemyśleć, przemodlić, przedyskutować także z psychologiem dziecięcym ale i mądrym kierownikiem duchowym.
Tylko że niestety występuje tutaj mały problemik, bo odchodzący małżonek będzie raczej uważał wręcz przeciwnie, i taką postawę będzie próbował przedstawić dzieciom. Że nowy układ jest właśnie zdrowy, bo on jest wreszcie szczęśliwy, i takich rodzin jest teraz wiele, i wszystko będzie fajowo i ciocia jest bardzo fajna i o co w ogóle chodzi, będę Was odwiedzał a Wy mnie. I czego się wszyscy tak tej cioci czepili? |
|
|
|
|
nutka [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-05, 16:39
|
|
|
I chyba najważniejsze w tym przekazie upuściliśmy...
Że miłość to wybór i wierność wyborowi, że to postawa, stanowisko - a nie emocje co przychodzą i odchodzą - tatusia mamusia może przestać kochać, a mnie dziecko nie? dlaczego? jeśli tatuś mówi, że mamusia jest zła, albo, że się nie dogadywali - to ja dziecko mam się dogadać skoro z nią zostaję pod jednym dachem?
Dlaczego nei przestajemy kochać matek, ojców - też się różnie układa, czasami nawet uczucia nienawiści dochodzą do głosu, a jednak ojciec matka... nie przestajemy kochać braci i sióstr - choć kontakty mamy jakie mamy... anagle ot... przestajemy kochać tych, których pokochaliśmy, wybraliśmy na ojców i matki naszych dziec, bay stworzyć najcudowniejsze istoty jakie tylko jesteśmy w stanie sobie wyobrazić i... nagle przestajemy kochać, bo motyli w brzuchu zabrakło ??????
Jak dzieciak ma uwierzyć tatusiowi, że "nic się nie zmieni" - skoro przyrzekał mamie przed Bogiem, że dopóki śmierć nas nie rozłączy a teraz mu się odwidziało... więc jak się mają zapewnienia: "dzieci zawsze będę Was kochać" ,skoro Mamę właśnie przestałem... może te kolejne dzieci będę kochał bardziej? może ta Pani da mi lepsze? tak jak jest lepsza od Mamy...
Grzech jest grzechem, i ten zawsze powinniśmy wybaczać, skoro Bóg nam wybacza nasze, "jako i my odpuszczamy naszym winowajcom" - to jest miłosierdzie, ale grzesznych napominać - a ocenę grzesznika zostawić Bogu - Ojcu Sprawiedliwemu, który za dobre wynagradza, za złe karze... Nie nam oceniać ! Nie nam karać ! bo kimże my jesteśmy, takimi samymi grzesznikami...
Ale moralnie mamy obowiązek mówić prawdę, i nazywać rzeczy po imieniu ! Nie wykreowaną "prawem do szczęścia" wizję porzucającego rodzinę tatusia.
krawędź nadziei - BRAWO - twoje spostrzeżenia są fantastyczne ! Dziękuję Ci za nie !
Jesteś w tej pokręconej sytuacji super Mamą! |
|
|
|
|
nutka [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-05, 16:51
|
|
|
I chyba najważniejsze w tym przekazie upuściliśmy...
Że miłość to wybór i wierność wyborowi, że to postawa, stanowisko - a nie emocje co przychodzą i odchodzą - tatusia mamusia może przestać kochać, a mnie dziecko nie? dlaczego? jeśli tatuś mówi, że mamusia jest zła, albo, że się nie dogadywali - to ja dziecko mam się dogadać skoro z nią zostaję pod jednym dachem?
Dlaczego nei przestajemy kochać matek, ojców - też się różnie układa, czasami nawet uczucia nienawiści dochodzą do głosu, a jednak ojciec matka... nie przestajemy kochać braci i sióstr - choć kontakty mamy jakie mamy... anagle ot... przestajemy kochać tych, których pokochaliśmy, wybraliśmy na ojców i matki naszych dziec, bay stworzyć najcudowniejsze istoty jakie tylko jesteśmy w stanie sobie wyobrazić i... nagle przestajemy kochać, bo motyli w brzuchu zabrakło ??????
Jak dzieciak ma uwierzyć tatusiowi, że "nic się nie zmieni" - skoro przyrzekał mamie przed Bogiem, że dopóki śmierć nas nie rozłączy a teraz mu się odwidziało... więc jak się mają zapewnienia: "dzieci zawsze będę Was kochać" ,skoro Mamę właśnie przestałem... może te kolejne dzieci będę kochał bardziej? może ta Pani da mi lepsze? tak jak jest lepsza od Mamy...
Grzech jest grzechem, i ten zawsze powinniśmy wybaczać, skoro Bóg nam wybacza nasze, "jako i my odpuszczamy naszym winowajcom" - to jest miłosierdzie, ale grzesznych napominać - a ocenę grzesznika zostawić Bogu - Ojcu Sprawiedliwemu, który za dobre wynagradza, za złe karze... Nie nam oceniać ! Nie nam karać ! bo kimże my jesteśmy, takimi samymi grzesznikami...
Ale moralnie mamy obowiązek mówić prawdę, i nazywać rzeczy po imieniu ! Nie wykreowaną "prawem do szczęścia" wizję porzucającego rodzinę tatusia.
krawędź nadziei - BRAWO - twoje spostrzeżenia są fantastyczne ! Dziękuję Ci za nie !
Jesteś w tej pokręconej sytuacji super Mamą! |
|
|
|
|
kenya [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-05, 17:21
|
|
|
Marta pisze:
Cytat: | Za to wiem co bym zrobiła, gdyby małżeństwo rozpadło się z powodu zdrady męża z tą drugą kobietą. Nie wmawiałabym dzieciom, że mają ją lubić i nic się złego nie stało. Zabrała wam tatusia z domu, ale jest miła prawda? nic się takiego nie stało! - Cos strasznego. |
Rozumiem, że całkiem teoretycznie.
Zabrała tatusia powiadasz Marto Otóż tatuś sam odszedł, z własnej i nieprzymuszonej woli i to on zostawił swoje dzieci, wszak kochanka jest obcą osobą, a jakoś dzieciom nie wspomina się że tatuś nie zasługuje na lubienie a na takie nielubienie nieodmiennie zasługuje kochanka.
Nie żebym kochanek broniła, w żadnym razie tak nie jest.
Rzecz w tym, że zaszczepianie dzieciom swoich własnych antypatii tworzy w nich poczucie, że muszą prezentować postawę jakiej oczekuje opuszczona matka, inaczej mama będzie niezadowolona i tak zwykle bywa, bo mało która opuszczona kobieta potrafi wznieść się ponad swój egoizm i wyzbyć się nawyku sączenia w swoje dzieci jadu.
Dzieci powinny być chronione przed skutkami nieumiejętności radzenia sobie dorosłych z takimi sytuacjami, bezwzględnie inaczej stają się pionkami w grze dorosłych.
Dzieci chcą spędzić fajny czas ze swoim ojcem, są szczęśliwe że mają taką szansę- NIC więcej. Wciąż jednak coś stoi na przeszkodzie, odwiedzają tych swoich ojców z poczuciem winy, że dobrze się bawią i że ciocia jednak jest miła (to chyba dobrze, lepiej gdyby była podła?)i wiedzą, że gdy wrócą będą obserwować nadąsane miny swoich matek lub będą im zadawane niewygodne pytania a one biedactwa będą czuły się zakłopotane by przyznać się, że było fajnie, będą żyły wciąż z poczuciem winy.. Jak dziecko może sobie z tym poradzić i jakie będą skutki takich zachowań mamy?
Dziecko chce odwiedzić ojca, mieć z nim kontakt, być przez niego kochane na tyle na ile on do miłości jest zdolny, nie chce zastanawiać się ani rozkminiać stopnia jego grzeszności, nie chce być stroną w sprawie. Rzecz w tym że większość matek nie może się powstrzymać by dziećmi nie pogrywać, nawet jeśli robią to w subtelny sposób, pod osłoną celebrowania wartości moralnych to jednak robią to głównie w swoim interesie- by "zadośćuczynić" swojemu zranionemu ego. |
|
|
|
|
grzegorz_ [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-05, 17:23
|
|
|
Nutka,
Problem w tym że małe dziecko nie zna moralności katolickiej i znać nie musi,
(bo co dla dziecka znaczy, gdy mu matka powie, że tatuś popłenia grzech cudzołóstwa?)
za to kocha tak samo matkę jak i ojca. |
|
|
|
|
zaleś [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-05, 17:30
|
|
|
kenya napisał/a: |
Dziecko chce odwiedzić ojca, mieć z nim kontakt, być przez niego kochane na tyle na ile on do miłości jest zdolny, nie chce zastanawiać się ani rozkminiać stopnia jego grzeszności, nie chce być stroną w sprawie. Rzecz w tym że większość matek nie może się powstrzymać by dziećmi nie pogrywać, nawet jeśli robią to w subtelny sposób, pod osłoną celebrowania wartości moralnych to jednak robią to głównie w swoim interesie- by "zadośćuczynić" swojemu zranionemu ego. |
Trafiłaś w to co mnie dotyka.Na takie zachowania jestem wyczulony i bede je uwidaczniał.
hey |
|
|
|
|
nutka [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-05, 17:36
|
|
|
Oczywiście, że kocha, bo dziecko umie wybaczać, a matka też musi to zrobić. Wybaczyć, ael nei tolerować grzechu.
Tolerancja to próba zaakceptowania wszystkiego, nawet zła, a to nas nie rozwinie.
Miłość - to chcieć się stawać lepszym każdego dnia, wpływać na innych, aby dobrem zło zwyciężać.
Więc nie chodzi o mówienie lub nie mówienie - tylko o przekazanie dziecku systemu wartości, które dla matki są ważne ! Co to rodzina, po co się ją zakłada i jak powinna wyglądać - na wieki, na zawsze !!! bez tolerancji na zło oczywiście, zło czynione porzuceniem rodziny lub zło czynione jakąś patologią...
... i w końcu przerwać też tę epidemię rozwodów z powodu odczuwania lub nieodczuwania motyli w brzuchu !!!
Polecam "5 języków miłości"... zapełniony zbiornik miłości ...i da się :) Książka optymistyczna !!!
Dla tatusiów jakim językiem mają mówić do dzieci też, aby one czuły się kochane...
Nie wystarczy powiedzieć kocham... |
|
|
|
|
grzegorz_ [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-05, 17:43
|
|
|
Kenya pisze o realiach po rozstaniu
a Nutka o tym....że fajnie by było gdyby ludzie się nie rozstawali.
Czyli jak to mowi ludowe powiedzienie "chłop o chlebie , baba o niebie" |
|
|
|
|
mgła1 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-05, 17:51
|
|
|
Kenya, Grzegorz- a może tak odważnie i konkretnie (- jak KN) sformułujecie przykładowy komunikat do dziecka w opisanej sytuacji? |
|
|
|
|
nutka [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-05, 17:56
|
|
|
Rozstawać niestety się rozstają - sama jestem porzucona, moje dzieci też ! choć oczywiście tata tylko ode mnie chciał się uwolnić, ale najbardziej dostało się dzieciom pod każdym względem (ekonomicznym również niestety)
Pytanie co z tym rozstaniem zrobią? jakie wartości swoją postawą przekażą dzieciom ... i ja o tym głównie! |
|
|
|
|
Marta86 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-02-05, 18:01
|
|
|
Oczywiście Kenya, masz rację, nikt nikomu nie może odbrać męża ani ojca - on sam odchodzi. Źle się wyraziłam. Miałam na myśli to, że on odszedł tylko z jej powodu. Motylki w brzuchu już nie fruwały na myśl o żonie za to ożyły na myśl o innej :) I to był jedyny powód rozstania. Jakby dostał kopa w tyłek od tej niedoszłej kochanki to MOŻE innej by nie szukał i po czasie by zrozumiał jaki błąd chciał popełnić... A jak ta druga przyjmuje go z otwrtymi ramionami to nie ma miejsca na "MOŻE", więc ona też ponosi pewną odpowiedzialność za całą sytuację. Ale oczywiście 99,9% odpowiedzialności lezy po stronie osoby, która zdradza i odchodzi.
Ja nic nikomu nie próbuje wmówić, tylko pytam, jak sie wtedy zachować? To jasne, że dziecko (zazwyczaj) kocha tak samo mamę i tatę, więc jak mu to przedstawić, żeby nie wzbudzać nienawiści do ojca, ale żeby wiedziało, że to co się stało było bardzo złe i on jak dorośnie nie powinien naśladować taty i szukać sobie "przyjaciółki" jeśli jego małżeństwo będzie w kryzysie? Jak się kogoś bardzo kocha to zawsze się go stara usprawiedliwić... Kto pozwoli obrażać swoją mamę? Chyba nikt. Więc obawiam się, że jak jedno z rodziców odchodzi to dziecko będzie starało się go jakoś usprawidliwić, zrozumieć. I czy wtedy nie wzrasta zagrożenie, że zrobi to samo w dorosłym życiu?
Bardzo współczuję ojcom, którzy moga swoje dzieci widywać raz na 2 tyg. a na codzień mieszka z nimi obcy facet. Tyle się słyszy o kobietach, które maltretują albo wręcz zabijają swoje własne dzieci... więc jak człowiek może być spokojny, że ta obca osoba będzie dobra dla dzieci, nie będzie biła itd., nie wspominając już o pedofilach i innych zboczeńcach. Coś jest nie tak w tym prawie. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Michel Quoist
Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"
Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
Maria
Forum Pomocy "Świadectwa"
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
św. Ludwik de Montfort
Pełnia modlitwy
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAI Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz
Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz
Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza
Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty
Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny
"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz
Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy
Protest w obronie dzieci >>
| Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9 |
|
|