Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
kilka słów
Autor Wiadomość
jasmina44
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-11, 21:38   

nie chce separacji bo taka separacje to ja mam teraz nie meiszkamy razem nic nas juz nie łaczy kompletnie... i jest tylko gorzej z kazdym dniem...
poza tym dla mnie separacja to wciaz nadzieja ze cos sie zmieni a ja juz takiej nadziei nie mam i nei chce jej miec, po prostu mam tego wsyztskiego dosc...

nei chce rozstawac sie z Bogiem, ale tez nei chce dłuzej byc żona swojego męża.. moze pomysle o unieważneiniu rozmawiąłam z księdzem wstępnie i podobno mamy przesłanki by je uzyskać
moj maz sie niczego nie przestraszy, bo to nie ejst tak ze on sie chce jakos strasznie wiazac z kims formalnie..
ale ja nie chce byc oficjalnie jego żoną podczas gdy nic nas juz nei łączy on ma mnie gdzies i ejszcze obraca inne panieki
po prostu nie.
nie
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-11, 21:57   

No to czego oczekujesz dziewczyno??
Jesteś w praktycznej separacji, jeżeli wyślesz pismo do sądu, czy cywilnego czy kościelnego , oni klepna ci to na pierwszej sprawie.
Do czego ci rozwód????
O ile mnie moja słaba pamięć i mizerna inteligencja nie myli to podstawowa różnica , że przy rozwodzie jest ten profit iż można ponownie zawrzeć małżeństwo. Planujesz za mąż wychodzić??? Z Twoich wpisów sądzę że masz takie podejście do facetów jak ja do b.. kobiet. na najbliższe kilka lat.
 
     
miazia
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-11, 22:01   

jasmina44 napisał/a:
ale ja nie chce byc oficjalnie jego żoną podczas gdy nic nas juz nei łączy on ma mnie gdzies i ejszcze obraca inne panieki


a kim chcesz być osobą "wolną" wolną od czego?
 
     
jasmina44
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-11, 22:05   

wiesz tez tak myślałam po co mi to.. moge sie odciąć imiec spokój bez tego, ale właśnei nie umiem.. nie umiem bedac wciaz jego zona na papierku ze sie tak wyraze przełykać to jak mnie traktuje co robi a czego nie robi itd. chce zakońćzyc tą farse któa trwa i tyle. nie umiem inaczej... on to zakończył juz dawno temu ja dopiero teraz jestem gotowa.
poddałąm sie, nie chce juz nic od neigo, chce tylko zeby nie bolało zebym mogła sobie spokojnie zyc i o nim wcale nie myslec.
i nie chce zeby spotykajac sie z kim mówił jestem żonaty... niech sobie robi co chce ale na swój koszt mnie w to nie wciągając..
kurcze no nie chce juz byc jego zona.. nie chce tego faceta którym sie stał, nie chce
jeszcze trudno mi sie pogodzic z tym ze tak sie to wsyztsko potocyzło ale sie postaram jakos to przepracowac..
chce spokoju wiec dlatego powiedziałam mu ze jak chce to moze skłądać pozew ze ja sie zgodze, ale zeby nie przerzucał tego na mnie bo ja tego nigdy nie zrobie.
u mnie piekła rozwodu nei bedzie bo dostaniemy go na pierwszej sprawie, od roku nei meiszkamyrazem nic nas nie łączy, nei mamy dzieci sprawa pewnie nie bedzie trwałą dłuzej nic 10 minut..
po co mam wchodzic w separacje? na co mam czekac? na cud? sorrki ale ja juz w to nie wierze, moze i komus z was sie taki cud przydazy, życzę wam tego z serca szczerego, ale wiem ze mis ie juz nie przytrafi... czas spojrzec prawdzie w oczy i przestac sie oszukiwac.
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-11, 22:35   

jasmina44 napisał/a:
po co mam wchodzic w separacje? na co mam czekac? na cud? sorrki ale ja juz w to nie wierze, moze i komus z was sie taki cud przydazy

Te słodziutka, mnie na swoje lamenty nie weźmiesz.
Też w żadne cuda nie wierzę i domyślam sie że moje małżeństwo zdechło i nie wyda już tchnienia, jak i Twoje.
Stoję jednak za tymi paroma marnymi słowami, które stety sam powiedziałem w kościele i pech chciał nagrali to- kurcze nawet się nie pomyliłem ani zająknąłem.
Z całej pięknej mowy zostało mi jedynie ; "oraz że cię nie opuszczę," ale po 15 latach wraca do mnie że tam było też że "ślubuję ci miłość"Wcześniej miłość to były obiadki i zakupy w markecie, dziś wiem że miłość to też nadstawić policzek, a w wydaniu faceta to ogromna ujma. Wcale nie jest mi do śmiechu pisząc ten tekst.
Tam była też mowa "w zdrowiu i w chorobie" a czym się różnią choroby ciała, umysłu, a ducha, toż to wszystko choroby, nie?????????????
 
     
jasmina44
[Usunięty]

  Wysłany: 2014-01-11, 22:40   

madrze piszesz :-P
ja to wszystko rozumiem..
mi chodzi o to ze ja nie umiem juz trwac w tym małżeństwie nie mam na to siły...
nie chodzi o biadolenie, to proste stwierdzenie faktu, jestem niedskonała, upadam, nie mam siły. i tyle
 
     
maryniaa
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-11, 22:41   

wiem co było , widze co dzisiaj , a jutra droga jasmino nie znasz

a ja czytam
jasmina44 napisał/a:
na cud? sorrki ale ja juz w to nie wierze, moze i komus z was sie taki cud przydazy, życzę wam tego z serca szczerego, ale wiem ze mis ie juz nie przytrafi... czas spojrzec prawdzie w oczy i przestac sie oszukiwac.


a nie oszukujesz sie ?niczym wróżbitka skoro wiesz jak rozwód przebiegnie..

rozwód cywilny aby nie nazywac sie żoną? nazwa będzie "była żona ", "rozwódka" moze i lepsza...
spokój? tego nie byłabym taka pewna skoro wiara w Pana Boga i Panu Bogu jest Ci bliska to sumienie da znać .
Nie radze i nie oceniam , złe zachowanie meża :evil: podszyte .....a WIARA,ze dla Boga nie ma nic niemozliwego tzn wiara w cuda?
 
     
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-11, 22:45   

Dabo napisał/a:
jasmina44 napisał/a:
po co mam wchodzic w separacje? na co mam czekac? na cud? sorrki ale ja juz w to nie wierze, moze i komus z was sie taki cud przydazy

Te słodziutka, mnie na swoje lamenty nie weźmiesz.
Też w żadne cuda nie wierzę i domyślam sie że moje małżeństwo zdechło i nie wyda już tchnienia, jak i Twoje.
Stoję jednak za tymi paroma marnymi słowami, które stety sam powiedziałem w kościele i pech chciał nagrali to- kurcze nawet się nie pomyliłem ani zająknąłem.
Z całej pięknej mowy zostało mi jedynie ; "oraz że cię nie opuszczę," ale po 15 latach wraca do mnie że tam było też że "ślubuję ci miłość"Wcześniej miłość to były obiadki i zakupy w markecie, dziś wiem że miłość to też nadstawić policzek, a w wydaniu faceta to ogromna ujma. Wcale nie jest mi do śmiechu pisząc ten tekst.
Tam była też mowa "w zdrowiu i w chorobie" a czym się różnią choroby ciała, umysłu, a ducha, toż to wszystko choroby, nie?????????????


No to mi teraz dałeś....
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-11, 23:27   

Jasmino - Dabo i miazia dobrze piszą. Chcesz zachować relację z Bogiem, a jednocześnie masz parcie na rozwód aby uzyskać spokój. To się wzajemnie wyklucza. Spróbuj uwierzyć na słowo ludziom, którzy to przeszli. Spokój można osiągnąć innymi sposobami niż rozwód.
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-11, 23:45   

jasmina44 napisał/a:
ja to wszystko rozumiem..
mi chodzi o to ze ja nie umiem juz trwac w tym małżeństwie nie mam na to siły...
nie chodzi o biadolenie, to proste stwierdzenie faktu, jestem niedskonała, upadam, nie mam siły. i tyle

Wiesz mówisz jak moja żona, niestety ona faktycznie nie dała rady, nie znalazła sił, znalazła oparcie w koleżankach i sugestiach z seriali, że jedynym wyjściem na zaleczenie ran jest zemsta.
Cóż mogę powiedzieć, boli jak skur.......syn, ale zasłużyłem, teraz wiem jak to jest. Wiem też jak to jest być lewusem który miał lewizne. Wolę być zdradzanym niż jeszcze raz zdradzić.
Idź spróbuj szczęścia, tylko pozwól mi dziś nawrzucać ci za 3 lata kiedy wrócisz gorzej pokiereszowana.
Nie wydaje mi się żebyś akurat Ty była szczęśliwa tam gdzie cię nie potrzeba. Oczywiście że potrafisz, gadanie że ja nigdy i ja to w ogóle trochę mnie bawi.Każdego można przestroić . Nie trzeba mówić tak, wystarczy przestać mówić nie. A Ty chyba przestajesz mówić nie.
P.S
Choć się spotkamy, tak na chwilkę. :cry:
Może jutro i pojutrze i we wtorek i iiiiiiiiii, już tęsknie
na forum :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
 
     
juana
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-12, 00:04   

jasmina a skad masz taka pewnosc, ze po rozwodzie przestanie bolec? Uwolnisz sie od meza na papierku, a dla Boga pozostaniecie malzenstwem na zawsze. A moze nie przestanie wcale bolec, moze dojda wyrzuty sumienia?
I tak zyjecie juz w separacji, wiec rozwod fizycznie nic nie zmieni, czy nie lepiej isc najpierw na terapie, 12 krokow, a z rozwodem poczekac? Wydaje mi sie, ze problem tkwi w Twojej glowie, a nie w posiadaniu lub nie, jakiegos swistka. Potrzeba Ci moze wiecej pracy NAD soba, niz uciekania w slepa uliczke rozwodu I zycia bez pelnej komunii z Bogiem.
I ostatnie pytanie, znasz te slowa z Biblii: dla Boga nie ma nic niemozliwego?
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-12, 00:24   

Nirwanna,
jestes po rozwodzie (masz to w opisie),
czy gdybyś nie była po rozwodzie byłabyś bardziej spokojna?
 
     
miazia
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-12, 01:01   

grzegorz_ napisał/a:
czy gdybyś nie była po rozwodzie byłabyś bardziej spokojna?

ja też mam w opisie po rozwodzie.....czy byłabym bardziej spokojna na pewno tak.....przez rozwód jak już pisałam pogubiłam się kim jestem....kim jest dla mnie mój mąż.......po rozwodzie trudniej bronić się przed "wolnymi" mężczyznami, których jak na złość nie brakuje wokół "wolnych" kobiet.....trudniej mi było funkcjonować nawet w społeczeństwie bo jako KTO....po rozwodzie trudniej wytłumaczyć dziecku czym jest miłość, skoro była a teraz jej nie ma.....po rozwodzie.....przychodzi czas żałoby......z tą różnicą, że jest to samotna i bolesna żałoba....Po rozwodzie....trudniej nam troszczyć się o drugiego małżonka...trudniej przychodzi nam troska o jego dobro.....po rozwodzie.....mogę tak długo wymieniać...jeśli zajdzie taka konieczność. ROZWÓD NIE DAJE POKOJU ANI W ŻYCIU ANI W SERCU.......
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-12, 02:14   

Jasmina, odniosę się do Twoich niektórych słów:

jasmina44 napisał/a:
a co do walki w sadzie.. to ja nie jestem taka osoba, znaczy jak wiem ze ktos mnie nie chce, ze jestem dla neigo powietrzem to nie bede na siłe go zmuszałą by pozostawał ze mna w jakichś relacjach.. droga wolna..


Ale Wy mieszkacie już osobno, więc co zmieni rozwód w Waszych relacjach?
To, że będziesz mogła szukać następcy faceta? Piszesz, że nie myślisz o tym, więc rozwód nic nie zmieni.

jasmina44 napisał/a:
chciałabym nie musiec podejmowac takiej decyzji ze zgadzam sie na rozwód - by poczuć sie lepiej.. ale tak właśnie jest.. bo teraz czuje ze moja energia wróciłą do mnie, jakby jakas jej czesc była przy mezu i byłam taka rozproszona...
jakos mi łatwiej jak wiem ze to zakończyłam, na poczatku było zle ale teraz czuje ulge, pewnie dlatego ze w końcu wiem na czym stoje... nawet jak to jest przykre i w moim odczuciu niesprawiedliwe... no ale cóż takie jest zycie.


Co zakończyłaś??? Wierzę, że czujesz się lepiej, ale to nie dlatego, że podjęłaś decyzję o rozwodzie, a dlatego, że uznałaś iż nie masz na nic wpływu, że nic nie zależy od Ciebie i podjęłaś decyzję, że chcesz po prostu żyć. Nie walczyć - ale żyć. Pozostało Ci tylko oddać swoje chciejstwa i pragnienia Bogu i pozwolić mu się prowadzić. Pierwszy krok już zrobiłaś - uznałaś swoją niemoc.

jasmina44 napisał/a:
a ja ostatni rok żyłam w takiej niepewnosci i złudnej nadziei ze cos sie w moim małżeństwie zmieni na lepsze..


A Ty myślisz na prawdę, że się pozbyłaś tej nadziei??? Nie oszukuj się.

jasmina44 napisał/a:
separacja sprawiałaby ze miałabym wciąż nadzieje i nią zyła, a to strasznie mnie wyniszczało, nie chce juz nadziei


Czy Ty uważasz, że wraz z rozwodem znika nadzieja?
To zobacz ile osób po rozwodzie jest na tym forum i odpowiedz sobie na to.

jasmina44 napisał/a:
w separacji jestesmy juz od roku i tylko z kazdym dniem sie bardziej od siebie oddalamy...


A może to oddalenie jest potrzebne, abyście oboje mieli możliwość popatrzeć na wszystko z boku, bez takich emocji?

jasmina44 napisał/a:
ale ja nie chce byc oficjalnie jego żoną podczas gdy nic nas juz nei łączy on ma mnie gdzies i ejszcze obraca inne panieki


Gdyby Was nic nie łączyło, to by Cię to nie bolało, że obraca panienki i nie byłoby Cię na tym forum. Czy po rozwodzie przestanie boleć? Nie łódź się.

jasmina44 napisał/a:
wiesz tez tak myślałam po co mi to.. moge sie odciąć imiec spokój bez tego, ale właśnei nie umiem.. nie umiem bedac wciaz jego zona na papierku ze sie tak wyraze przełykać to jak mnie traktuje co robi a czego nie robi


A po rozwodzie uważasz, że nie będzie już dla Ciebie istniał, nie będzie już go w Twojej głowie i nie będzie bolało to jak Cię traktuje?


jasmina44 napisał/a:
chce tylko zeby nie bolało zebym mogła sobie spokojnie zyc i o nim wcale nie myslec.


Po rozwodzie nadal będzie bolało. Niestety.

jasmina44 napisał/a:
ja nie mysle o tym co dalej, ja nie nastawiam sie na zaden nowy związek..


To po co Ci rozwód? Sam fakt rozwodu nie zmieni Twojego myślenia. Nagle staniesz się spokojną, bez emocji, zamkniesz kartę swego życia jakby jej nie nigdy było?
Nie da się.

jasmina44 napisał/a:
u mnie piekła rozwodu nei bedzie bo dostaniemy go na pierwszej sprawie, od roku nei meiszkamyrazem nic nas nie łączy, nei mamy dzieci sprawa pewnie nie bedzie trwałą dłuzej nic 10 minut..


I co z tego??? Moja sprawa rozwodowa trwała pół godziny. Nie było piekła rozwodu na sali sądowej. No i co?
Od ponad czterech lat jestem na forum i rozwód niczego nie zmienił.
Oby nie było tak jak pisze Dabo, że za trzy lata wrócisz na to forum, tylko jeszcze bardziej poharatana przez życie.

jasmina44 napisał/a:
ja wiem ze przed Bogiem zawsze bedziemy małżeństwem...


Jeżeli to wiesz, to chyba nie będziesz wchodzić w związek niesakramentalny. Chyba, że ta wiedza nie będzie Ci przeszkadzała w tym, ale wtedy Twoja wiara nie miałoby nic wspólnego a Wiarą.

jasmina44 napisał/a:
a jak sie dalej potoczy moje zycie.. nie wiem, nei chce wiedzic nie mysle o tym postaram sie zyc kazdego dnia, tylko tym konkretnym dniem...

chce sie teraz zajac tylko soba,

chce wziaść udział w 12 krokach, rozwijac sie, swoje zainteresowania... po prostu cieszyc sie zyciem.



To zrób to........a nie myśl o tym co wcale nie rozwiąże Twojego problemu.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9